chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może to dziwne, może nawet w jakiś sposób zaskakujące, ale Logan w ogóle tego nie zauważył. Tego, że Elise faktycznie trochę z nim flirtowała, kiedy jeszcze była zadeklarowana strażakowi. Dopiero teraz, kiedy sama zwróciła mu na to uwagę, dodał dwa do dwóch i skojarzył fakty. Czy cokolwiek to zmieniało? Może tylko jedno… - Dla mnie zdrada to coś więcej niż pójście z kimś innym do łóżka. Specyficzny sposób i ton rozmowy, spojrzenie, uśmiech, niby przypadkowy dotyk… No i myśli. To też jest dla mnie zdrada. Jeśli myślisz o kimś częściej niż o mnie, bardziej niż o mnie, wymowniej niż o mnie… To to jest w moim słowniku zdrada. Czy to cokolwiek zmienia w tym co powiedziałaś? - w tym co mu obiecała i w czym go zapewniła. Że go nie zdradzi, tak po prostu. Logan mógł przypuszczać, że Elise traktuje zdradę podobnie, jak on, ale… Chciał to od niej usłyszeć. Trochę właśnie przez to, że sama mu uprzytomniła sytuację ze strażakiem w tle. Ściągnął mocniej brwi, ale nie w złości czy czujności, a bardziej… Smutku? - Nie chcę być twoim strażakiem, kiedy poznasz kogoś bardziej interesującego. - dodał ciszej i wierzył, że Debenham zrozumie co miał na myśli. Nie chciał być tym za którego plecami ona flirtuje z kimś innym. Nawet jeśli ten flirt miałby być pozornie niegroźny i do niczego nie prowadzący… Trevisano miał silne poczucie samego siebie i swojej wartości i potrzebował, naprawdę potrzebował, żeby ona też tę wartość znała. A jak znała, to wiedziała, że jest wart jej wierności, lojalności i oddania. - Jestem czasami boleśnie szczery, nawet teraz… Wiem o tym. Ale tak, masz rację, nigdy bym cię tak nie potraktował. Nigdy tego nie zrobię. Obiecuję. - dodał i przykrył jej dłoń własną. Mocniej zacisnął ją w palcach, a pysk nieco bardziej przysunął do jej twarzy. Wzrok opuścił do jej warg. - Nie powinienem był cię wtedy do tego zachęcać, ale… - do zdradzania Ethana. Nawet jeśli tylko werbalnie i myślą. - Przy tobie… Tracę głowę, Debenham… - mruknął ciszej i przysunął się jeszcze bliżej pyskiem do jej ust…

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie mogła cofnąć czasu… zresztą nie wiedziała, co miałaby zrobić, żeby było lepiej. Nie flirtować z Loganem? Czy wcześniej się rozstać ze strażakiem? Miała wrażenie, że gdyby którąkolwiek z tych rzeczy by zrobiła – dzisiaj mogliby nie być w tym miejscu, w którym byli dzisiaj. Jednocześnie miała wrażenie, że to może się za nimi ciągnąć. Że to może z nim zostać, że może tego używać jako broni i argumentu. Tak, właśnie teraz zaczęła się tego obawiać i…. to chyba było po niej widać. Lekką niepewność, niewielkie zawahanie. Mówiła, że nie zdradzała i chciała, żeby to sobie wbił do głowy, ale jednocześnie… szlag – Nie będziesz – chciała, żeby w to wierzyć, żeby jej zaufał – Chcę bolesnej szczerości, ale chcę też zaufania… teraz… Ethan… może to musiało się wydarzyć, żebyśmy teraz byli tutaj. Jednocześnie nie chcę, żebyś to kiedykolwiek wykorzystywał przeciwko mnie. – przyznała szczerze, bo skoro on był brutalnie szczery to chyba i ona mogła, prawda? – Żeby to do nas wracało w każdej kłótni albo scenie zazdrości… Jesteś w stanie mi to obiecać? – znowu sięgnęła dłonią do jego twarzy, znów lekko musnęła jego policzek… był tak blisko, chciała go pocałować. Nie tylko on trafił głowę w tym układzie i był tego świadomy. Musiał być. Już wtedy… w tym barze naprzeciwko szpitala, gdy jeszcze była ze strażakiem. Ciągnęło ją do niego, tak samo jak jego ciągnęło do niej – Powiedziałam ci coś kiedyś… – może w innych okolicznościach, ale było to nadal aktualne – Lubię, gdy tracisz dla mnie głowę, rozsądek i kontrolę… nie rób tego, nie próbuj ich odzyskiwać. Nie powstrzymuj się. – przed niczym takim. Uśmiechnęła się pod nosem i przesunęła spojrzeniem po jego twarzy. Szlag. Przesunęła się mocniej w jego stronę i wreszcie go pocałowała. Bo chciała i bo mogła.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może Elise znów miała rację… Może oboje musieli ograć strażaka, żeby dzisiaj być tu gdzie byli i być tu gdzie byli razem. Może to właśnie był warunek konieczny. Szlag… Na pewno miała rację. W tym, bo w swoich obawach - już nie. Logan dał sobie o ułamek chwili za długo na analizę słów, które padły z kobiecych ust. Przez to nie zdążył odpowiedzieć, nie zdążył jej obiecać, zaopiekować obaw i rozwiać wątpliwości. Kiedy Debenham przesunęła się do niego tak, że odległość między nimi była praktycznie żadna, poczuł kilka zabawnie drażniących dreszczy. Tu i tam… Na karku i w okolicach podbrzusza. Kiedy jej wargi spotkały się z jego wargami, cicho mruknął. Na to przecież czekał, tego jak cholera chciał. Jej ust, jej zapachu, jej dotyku, jej całej. Łapskiem objął jej kark, potylicę, palce wplótł w jej ciemne loki. Przesunął się mocniej i bliżej kobiety, tak, że w kilku kolejnych krótkich chwilach znów ją sobą nakrył. Nie przestawał jej całować, nawet na ćwierć chwili. Każdy kolejny pocałunek był coraz intensywniejszy, bardziej gwałtowny, mocniejszy, nachalny… Nagle oderwał się od kobiecych warg, spojrzał szybko, wyraźnie pobudzony, w jej pociemniałe ślepia. Nie powstrzymywał się. Cholera, nie powstrzymywał się. - Obiecuję, Elise. Obiecuję, że nie będę do tego wracał. Obiecuję, że nie zrobię ci tym krzywdy. - tym argumentem, którego się bała. Nie chciał, żeby tak czuła. Ani teraz, ani nigdy. Nie z nim. - Potrzebuję i cholernie chcę tobie zaufać. Bezkompromisowo i całkowicie. Musisz mi tylko w tym trochę pomóc i niczego po drodze nie spieprzyć. - zakończył trochę już bardziej w swoim stylu, nawet się uśmiechnął i skradł swojej wymagającej i całuśnej dziewczynie krótkiego, soczystego buziaka. Potem drugiego… I trzeciego… I jeszcze kolejnego. Po kolejnym i kolejnym podniósł się i ściągnął sobie przez łeb koszulkę. Ta podzieliła los koszulki Debenham i miękko wyładowała na podłodze sypialni. Pochylił się znów mocniej i znów też zostawił ślad swoich ciepłych warg na wargach pani doktor. Zadowolony mruknął. - Zainteresowana? - swoim Trevisano… Bo kiedyś przecież nie była! Tiaaaa! Phi.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Mruknęła zadowolona prosto w męskie wargi, gdy pociągnął to, co ona nieśmiało i zupełnie niewinnie zapoczątkowała. Nie protestowała. Nie przeciwstawiała się, wręcz przeciwnie. Miękko opadła na materac, pozwalając mu nad sobą znowu górować, z równym zaangażowaniem wcałowywała się w jego wargi i… tak. Usłyszała to, co usłyszeć chciała. Znowu mruknęła coś zadowolona – Niczego nie spieprzyć… no powiedzmy, że się postaram. – odbiła piłeczkę, podśmiechując się pod nosem i zagryzła lekko wargę obserwując go jak pozbywał się koszulki – Podoba mi się… ten widok. Gdy jesteśmy sami powinieneś zdecydowanie częściej chodzić bez koszulki. – zażartowała, zaśmiała się prosto w męskie wargi i znowu odwzajemniła ten pocałunek. Jednocześnie jej dłoń z męskiego torsu, klatki piersiowej, przesunęła niżej przez brzuch aż do podbrzusza i zatrzymała się przy pasku od spodni – Zainteresowana? Dwa razy nie musisz powtarzać – no przecież! Sprawnym ruchem poradziła sobie z paskiem jego spodni i uwolniła go z kolejnych zupełnie niepotrzebnych warstw materiału – Myślisz, że będzie inaczej? Teraz? Kiedy powiedzieliśmy sobie to, co powiedzieliśmy? – że są w stanie zakochania? Że to próbowali stworzyć przeszło na wyższy poziom wtajemniczenia? Czy gdy będą się kochać będzie inaczej? Lepiej? Gorzej? Może naprawdę uczucia wszystko komplikowały? Miała nadzieję, że nie… bo gdy tak leżała pod nim, czuła pod palcami jego skórę, czuła na sobie jego dotyk – bardzo, ale to bardzo go chciała. Po prostu. Wykorzystała okazję i obróciła ich tak, że to teraz na moment ona znalazła się na górze, zajęła miejsce na jego biodrach i przy okazji rozpięła pasek swoich jeansów. Nie odwracała od niego spojrzenia i nie przestawała się uśmiechać – No chyba, że ty nie jesteś zainteresowany… - bo może jednak? Gdy to ona nad nim górowała? Może tracił zainteresowanie? Nawet jeśli gdy o to pytała jednocześnie sięgała do zapięcia swojego stanika, a ten po chwili podzielił los ich koszulek.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To w końcu żadna nowość, że Trevisano lubił, kiedy Elise mówiła mu miłe rzeczy. Chwaliła go - jego okładkę i to co pod nią także. Prawdę mówiąc, nigdy nie miał tego dość i zawsze było mu ZA mało. Nie dlatego, że miał kompleksy i potrzebował ze strony kobiety dowartościowania, nie. Dlatego, że to było po prostu miłe. I robiło mu dobrze, dmuchało mu ego, a przy okazji też pokazywało mu jak dużą Debenham przykuwała wagę do poszczególnych jego elementów. Jednocześnie, kiedy chwaliła jedno, zastanawiał się czemu nie chwaliła też drugiego… Czasami łapał się na tym, kiedy na przykład oglądali razem jakiś film, gdzie grał aktor, którego Elise nie dość, że lubiła to jeszcze uważała za nadzwyczaj atrakcyjnego… Tak, łapał się na tym, że analizował. Jej typ. Co mogło podobać jej się w mężczyznach, co mogło podobać jej się w nim. W Trevisano. Nie robił tego często i nie mówił o tym głośno, ale tak - zdarzało się.
Uśmiechnął się widząc i czując, jak sprytnie kobiece dłonie radzą sobie z paskiem i zapięciem jego spodni. Wystarczyło tylko ściągnąć je z tyłka i odrzucić na bok, co zresztą zaraz zrobił. Kiedy po chwili to on był na dole, a ona na górze, jego łapska natychmiast przejęły inicjatywę. Lgnął do niej i potrzebował jej, jej dotyku, jej delikatnej skóry. Elise nie mogła mieć żadnych wątpliwości co do jego zainteresowania. - Jeśli cokolwiek będzie inaczej… To tylko lepiej. - innej możliwości nie brał pod uwagę. Podniósł się do siadu, objął Debenham wpół i mocniej i ciaśniej ją do siebie przyciągnął. Sam też instynktownie do niej przylgnął. - A wyglądam jakbym był? Niezainteresowany? - wymamrotał tuż przy jej wargach, najpierw tylko je zaczepnie skubiąc, a potem mocniej i pewniej całując. Nie przerywał i nie przestawał. Przeciągnął ten pocałunek dalej i dłużej, jednocześnie pozwalając swoim dłoniom na nieśpieszną wędrówkę po nagim kobiecym ciele. Czuł pod palcami skórę jej zgrabnych pleców, jej talię, jej biodra i oczywiście jej piersi także. Sytuacja zdawała się podążać w bardzo określonym kierunku, atmosfera gęstniała i nabierała coraz wyższej temperatury, a oni coraz silniej się do siebie kleili… Kiedy nagle, bez jakiegokolwiek uprzedzenia, usłyszeli męski głos. Gdzieś zza otwartych drzwi sypialni. Ktoś normalnie łaził im po kwaterze i był dosłownie za rogiem. Niebezpiecznie zbliżał się do nakrycia ich na dosłownie gorącym uczynku. - Elise? Trevisano? - pytał i ewidentnie ich szukał… Nie kto inny, jak Lucas, który zajął domek po sąsiedzku. - Jesteście? Idziemy wszyscy na plażę, piszecie się? - pytał i… Zauważył ich. W lustrze wiszących w korytarzu, akurat tak niefortunnie, że przy otwartych drzwiach sypialni, wyłapywało ich odbicie. - O nie! - sapnął przestraszony i pospiesznie się wycofał. - Przepraszam! Matko, nie wiedziałem… Zamykajcie na przyszłość drzwi, co? - przynajmniej te od tarasu, którymi wprosił się do środka. Mina Logana tymczasem? Bezcenna. - Mogę go stłuc? - zapytał całkiem wprost i po prostu nie wierzył, że to akurat musiał być on. Nieszczęsny Lucas.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Takiego obrotu sprawy na pewno się nie spodziewała. No zdecydowanie. Po pierwsze wtargnięcia do domku, a po drugie… cóż, przyłapania ich na gorącym uczynku. Chociaż z drugiej strony – tak to można byłoby powiedzieć, gdyby chodziło o składzik w szpitalu. Ale w ich własnym pokoju hotelowym? Mogli liczyć na odrobinę prywatności. A przynajmniej tak się mogło wydawać. Błędnie. Mina Logana może była bezcenna, ale mina Elise nie była wcale lepsza. I naprawdę w tym momencie była wdzięczna, że byli tak… ciasno, że w rezultacie Lucas mógł zobaczyć najwyżej jej plecy i obłapiające je łapska Trevisano. Nic, co nie mogłoby mu później dać spać po nocach – Możesz je zamknąć za sobą jak będziesz wychodził! Jak widzisz… jesteśmy trochę zajęci! – odpowiedziała mężczyźnie, wyraźnie speszonemu mężczyźnie, który faktycznie zaczął się wycofywać. Coś tam jeszcze pomamrotał pod nosem, co chyba miało brzmieć jak przeprosiny i po chwili zatrzasnął za sobą drzwi. Elise spojrzała na Logana i parsknęła śmiechem. Chwyciła jego twarz w dłonie, skierowała ją w swoją stronę i ładnie się do niego uśmiechnęła – Przecież tego chciałeś, prawda? Żeby nie miał wątpliwości… – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – Więc teraz… tak, teraz już nie powinien ich mieć. – że była zajęta, a prawo do niej mógł mieć – i miał - tylko Trevisano, którego łapska obejmowały ją wystarczająco… wymownie. Zanim zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć zamknęła mu usta pocałunkiem, mocnym i zachłannym… przerwała go tylko na moment, żeby zmusić mężczyznę do tego by opadł na materac. A sama… sama miała inne plany, bo po tym jak krótko i zaczepnie sięgnęła jeszcze jego warg, zsunęła się z pocałunkami niżej, i niżej… i jeszcze trochę niżej. I zacisnęła na nim wargi tak, że nie powinien mieć wątpliwości do kogo miała w życiu słabość. Ogromną.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Na pytanie czy może stłuc Lucasowi gębę, tak naprawdę nie dostał jednoznacznej odpowiedzi. Mógłby zatem potraktować to jako przemilczane przytaknięcie, prawda? Cisza oznaczająca zgodę czy coś w tym stylu. I może nawet podzieliłby się tą swoją, jakże złotą myślą z Elise, ale… Nie zdążył. Nie zdążył, bo raz, że zamknęła mu usta sobą i to w taki sposób, że na dobry moment zapomniał jak się gada i myśli, a dwa – zaczęła schodzić z pocałunkami wciąż niżej i niżej po jego ciele i… Prawdę mówiąc, Logan w ogóle nie chciał już nic mówić. No może tylko poza cichym… - Jesteś trochę niesamowita. – trochę było jego osobistą zemstą za chyba zakochaną. Uśmiechnął się i posłał łapsko do damskiego policzka, a potem do jej ciemnych loków. Rozluźnił się i pozwolił Debenham na wszystko co tylko chciała z nim zrobić. A chciała, cholera, dużo, bardzo i intensywnie. I cholernie podniecająco. Zakładam, że tak jak zawsze, tak i tym razem powiedziała a to powiedziała też resztę alfabetu i doprowadziła Trevisano do samej obfitej mety. W ostatnich chwilach walczył z samym sobą i była to walka potworna i nierówna, żeby utrzymać chętne do wymownych ruchów biodra, we względnym bezruchu. Kompensował to silnym spinaniem mięśni brzucha i ud, ba, nawet samej szczęki i ramion. Intensywność i liczebność przeszywających go co chwila dreszczy była… Ogłupiająca. Po prostu ogłupiająca, a ten ostatni, najsilniejszy, najbardziej elektryzujący i obfity, zrobił reset męskiego obwodu. Wszystkich zmysłów, które przez ostatnich kilkanaście chwil Elise tak skrupulatnie i nieznośnie przyjemnie bodźcowała i doprowadziła do faktycznego wrzenia. Logan nie walczył ze spełnieniem – kiedy nadeszło, całkowicie się mu poddał. Kiedy odeszło natomiast, dał sobie jeszcze dwie, trzy bonusowe chwile na jako takie pozbieranie się do przysłowiowej kupy. Tia… - Pieprzyć Lucasa i jego wątpliwości. Najważniejsze, że teraz to ja ich nie mam. – odezwał się i wyszczerzył bezczelnie kły, natychmiast po tych słowach. Podniósł lekko głowę i spojrzał prowokująco, rezolutnie na swoją niemożliwą dziewczynę – panią doktor Sexy Lips & Hips. – Trafiła mi się naprawdę cwana dziewczyna… Myślisz, że nie wiem, że tooo… – wymownie skinął i spojrzał w kierunku swojego podbrzusza, które notabene wciąż przyjemnie i po-orgazmowo pulsowało. – Było metodą na odwrócenie mojej uwagi od tego idioty? – błysnął kłami i cicho, pod nosem się zaśmiał. Podniósł się do siadu i przyciągnął do siebie Debenham. Końcem nosa trącił lekko jej policzek… Potem drugi, a potem złapał zębami za jej dolną wargę. Zadowolony mruknął. – Za co ty mnie tak właściwie lubisz, co? – zapytał ciszej, nie przestając się uśmiechać i pozostając pyskiem tuż przy jej cholernie seksownych ustach. – Jesteś taka ładna… – wymamrotał jeszcze, niemal szeptem, podnosząc jedno łapsko do damskiego policzka. Objął go nim, a kciukiem lekko przesunął po wargach Elise. Obrysował ich perfekcyjny kształt i czuł, jak przechodzą go dreszcze podniecenia.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że była to próba odwrócenia jego uwagi od tego, co przed chwilą wydarzyło się w ich domku. Było krępujące, owszem… ale z drugiej strony – byli dorośli i raczej nikt z ich znajomych nie myślał, że biorąc wspólny pokój to znaczy, że jedno z nich będzie spało na kanapie. I że raczej uprawiali seks. Dużo seksu. Także była pewna, że kolega z pracy szybko się o tym otrząśnie, a widząc minę Trevisano następnego ranka raczej będzie miał świadomość tego, że… nie jest to temat do żartów. Tak. Sprawa rozejdzie się po kościach, a ona w tym momencie liczyła na lepszy wieczór niż ten, w którym Logan będzie się złościł albo obijał komuś twarze. Więc tak… było to odwrócenie jego uwagi i jednocześnie powrót na dobre – odpowiednie – tory. Na prostą drogę do spełnienia… jego. Była przy tym zawzięta, uparta i bardzo, ale to bardzo… ambitna. Podniosła się dopiero, gdy osiągnęła swój cel, uśmiechnęła się zadowolona i spojrzała na Trevisano – Od tego idioty i reszty świata. Ustaliśmy, że to dobrze, że nie mamy sąsiadów za ścianą… więc miałam nadzieję, że to wykorzystamy. – przyznała zupełnie swobodnie, może trochę zuchwale się przy tym uśmiechnęła i przesunęła spojrzeniem po jego twarzy, od oczu do ust i z powrotem – Taka ładna i TROCHĘ niesamowita. – oczywiście, że nie umknęło to jej uwadze… pokręciła lekko łbem, bo był niemożliwy, po prostu niemożliwy. Sięgnęła jego warg, pocałowała go lekko i swobodnie, ale było jej mało… zawsze jest jej mało, więc po prostu sięgnęła ich jeszcze raz i kolejny. I jeszcze następny – I naprawdę musisz pytać za co ja cię tak właściwie lubię… – mruknęła prosto w te jego wargi – Przecież to oczywiste. Seks. Ładną buzię. Szerokie ramiona. No wiesz… – zażartowała, bo doskonale wiedział, że chodziło o zdecydowanie więcej niż tylko powierzchowność i wygląd zewnętrzny. Zdecydowanie więcej, a ona tylko sobie żartowała. Bezczelnie i nawet tego nie ukrywała. Oparła miękko na materac i wyciągnęła do niego łapsko, żeby się przybliżył i ją pocałował.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Właśnie tak, taka ładna i trochę niesamowita. Trochę bardzo i… Zdaje się, że ona dobrze o tym wiedziała. Wystarczyło zobaczyć, jak on na nią patrzył – w jego spojrzeniu było wszystko. Łącznie z tym, co jej dzisiaj powiedział. Wcześniej, tuż po tym, jak ona powiedziała mu to pierwsza…
Uśmiechnął się i pomrukiem przytaknął. – Rozumiem, że dokładnie w tej kolejności? – najpierw seks, potem pysk, potem łapy… No i wiesz. Wiesz, Logan? Wiesz czy nie wiesz? Wyszczerzył kły, bo coś chyba jednak świtało mu w głowie. Opadł miękko na Elise, znów nakrywając ją dużym sobą, łapskiem dotknął jej policzka. Jak na takiego jaskiniowca w obyciu, potrafił być naprawdę delikatny. – Prawdę mówiąc… Byłaś wkurzająca. Na samym początku. – wymamrotał zaraz po tym, jak zmniejszył dystans między własnym pyskiem, a ustami kobiety. Skubnął je zaczepnie, musnął lekko i drażniąco… - Nawet nazywałem cię przez moment doktor Zołzą. Moje szczeniaczki też… – zaczepiał ją dalej. Drażnił i prowokował… I opowiadał też. – Ale zaczęli to robić w momencie, kiedy już trochę zacząłem cię lubić, więc… Pewnie wiesz, jak to się dla nich skończyło. – wyszczerzył krótko kły i żeby zapobiec jakiejkolwiek kobiecej pretensji, albo fali wyrzutów, w końcu to zrobił – pocałował Debenham, silnie, głęboko i zapierająco dech w jej, notabene, naprawdę ładnych piersiach. Męskie łapsko instynktownie powiodło teraz w ich okolice. Jego palce były nadzwyczaj chętne do jednoznacznego, silniejszego dotyku… - Nie wiem jakim cudem do tego doszło. – mruknął przerywając nagle ten gwałtowny, nachalny pocałunek. Oblizał szybko własne wargi i trącił zaczepnie czubkiem nosa kobiecy policzek. – Potrafisz być bardziej złośliwa ode mnie… I to w stosunku DO MNIE. A jednak… Jednak cię, kurde, polubiłem. – bo była trochę niesamowita. I super ładna. I seksowna i… Nie dawała mu za wygraną. Nie odpuszczała w momentach, kiedy wszyscy inni by to zrobili. Ponowił pocałunek – tym razem przekornie lżej, spokojniej, już bez tej gwałtowności. Jego ręka tymczasem leniwie zsunęła się z damskiego dekoltu, trasą przez brzuch i podbrzusze Elise, prosto między jej zgrabne, silne uda. Tak jak wspomniałem wcześniej, jego palce były naprawdę chętne do jednoznacznego, silniejszego dotyku… Tam też!

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Zaśmiała się, bo dokładnie w tej kolejności… przecież wiedział. Dokładnie tak. Kolejny raz parsknęła śmiechem, gdy stwierdził, że był wkurzająca. Głównie dlatego, że – I kto to mówi – jakby sam nie był wkurzający! Był! Bardzo! A że nazywał ją doktor Zołzą? No cóż… wyszczerzyła kły, bo chciałaby to zobaczyć – jak po tygodniach nazywania jej tak nagle szczeniaki dostały reprymendę. Naprawdę miałaby ochotę to zobaczyć! Nie było jej dane, przeminęło to razem z brakiem sympatii Trevisano względem Elise. Czyli wbrew pozorom całkiem szybko. Mruknęła zadowolona prosto w jego wargi, gdy mocniej zacisnął palce na jej piersi, ale to było nic w porównaniu z tym, gdy jego dłoń zsunęła się prosto między jej uda. Oczywiście, że to rozpraszało. Oczywiście, że aż ją na moment zatkało. Zadrżała, niecierpliwie poruszyła biodrami, ale jednocześnie nawet na moment nie oderwała od niego spojrzenia – Bo się ciebie nie bałam. – nie przestraszył jej tym swoim negatywnym nastawieniem, tą swoją ponurą miną i złośliwością. Odpowiedziała tym samym i zdecydowanie nie dawała mu za wygraną – Nie przestraszyłam się Ciebie… i pewnie dawno ci się to nie przytrafiło. – wymamrotała prosto w jego wargi, a jej oddech… tak zdecydowanie stał się płytszy i przyspieszony, ale jeszcze się nie poddawała. Jemu. Tak całkowicie. Wcałowała się w niego mocno i zachłannie – Nie rozumiem tylko… tylko z czego ten mur. Jesteś inteligentny, wykształcony, przystojny, do-obrze zbudowany, masz kochającą rodzinę, ładny dom… nie masz powodu, żeby nie dopuszczać do siebie ludzi. – a jednak to robił. Chował się za maską „jestem trudny” i pokazywał zęby za każdym razem, gdy ktoś się do niego zbliżał. Jak zraniony zwierzak… tylko nie wiedziała, co spowodowało te rany – Skąd ci się to wzięło? Dlaczego postawiłeś mur? – trudny do przeskoczenia – Oh… i możesz przestać się nade mną znęcać – prawie ładnie poprosiła, zaśmiała się pod nosem i znowu zamknęła mu usta pocałunkiem. Była rozdarta! Z jednej strony chciała, żeby mówił, a z drugiej… zdecydowanie nie.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Bo się ciebie nie bałam. Szlag. Nigdy nie patrzył na to w ten sposób – w kontekście Elise. Nigdy faktycznie nie odpowiedział sobie na pytanie, co takiego ona zrobiła inaczej niż cała reszta świata, że zdołała go oswoić. A odpowiedź była, okazuje się, tak banalnie prosta. Po prostu się nie bała – ani jego, ani jego pochmurnej miny, ani złośliwych odzywek, ani tego co mówili o nim inni. Nie przestraszył jej. Pierwszej od… Bardzo, baaaardzo dawna.
Zawiesił się teraz trochę na tym co usłyszał i co padło z kobiecych ust, notabene wzrokiem przez dłuższy moment właśnie przy nich – przy tych ustach – pozostając. Dopiero ostatni komentarz Debenham sprawił, że drgnął, podniósł spojrzenie do jej coraz mocniej roziskrzonych oczu i ładnie, najładniej jak potrafił, uśmiechnął się do niej. – Tak? Mam przestać? – zapytał przekornie i jak gdyby nigdy nic cofnął łapsko spomiędzy kobiecych ud. – Myślałem, że ci się podobało… – wymamrotał, zbliżając znów pysk do warg Elise. Pozostawił na nich wilgotny, pulsujący ciepłem ślad pocałunku… Ale nie jednego. Zaraz potem był kolejny… I kolejny, a potem jeszcze jeden i znów następny. Jednocześnie Trevisano mocniej przesunął się tak, żeby faktycznie przykrywać zgrabną kobiecą sylwetkę sobą, wsunąć biodra między jej uda i finalnie też wsunąć siebie w nią. Niespiesznie, niegwałtownie, tak jakby mieli na to całe długie życie, a przynajmniej resztę dnia i całą noc. Bo… W zasadzie to tak było, prawda? Odsunął pysk do jej ust, spojrzenie utkwił w jej roziskrzonych tęczówkach. Sam też czuł, jak ślepia jednoznacznie mu się błyszczą. Każdy kolejnych ruch jego bioder, każde zaciśnięcie ręki czy to na kobiecym udzie, ramieniu, piersi czy policzku, każde westchnięcie, stęknięcie, mruknięcie i warkot, każdy pocałunek, mniej lub bardziej przelotne spojrzenie… To wszystko uparcie zbliżało ich obojga do upragnionego finiszu. To nie był jeden z tych szybkich, niesamowicie intensywnych numerków. To nie był seks w stylu gali, kiedy nawet nie do końca ściągnęli z siebie ubrania. Nie. Dzisiaj się z niczym nie spieszyli. Byli skupieni – na sobie nawzajem – uparci, dokładni i cholernie zrelaksowani. Samo obopólne i wzajemne spełnienie spotęgowało uczucie rozleniwienia i obudziło w Loganie potrzebę objęcia łapskiem Debenham i przyciągnięcia jej do siebie, do swojego boku i torsu. Kiedy tak się stało i ciemnowłosa faktycznie przytuliła się do niego, pochylił pysk i odbił wargi na jej skroni. Obejmująca kobietę łapa lekko sunęła opuszkami palców po jej nagim ramieniu. – Obserwuję, wiesz? I zauważam dużo więcej, niż przeciętny Kowalski. Widzę dużo, czasami dużo za dużo, a to… Powiedzmy, że mocno wspiera moją silnie cyniczną naturę. – uśmiechnął się pod nosem, bo czy Elise tego chciała, czy nie, taki po prostu był. Miał to w sobie. W duszy i krwi. – Jestem inteligentny i bystry… I to tylko bardziej wszystko utrudnia, bo ciężej mi znieść ludzką głupotę… Nie umiem tak po prostu przejść obok niej obojętnie. Jak człowiek jest dureń, to powinien to usłyszeć. Tak uważam. – a skoro głupich ludzi wokół było pełno, to Trevisano miał ogromne pole do popisu. Łypnął ze skosu na swoją oby zrelaksowaną i zadowoloną dziewczynę, po czym jeszcze dodał: - Poza tym ludzie są okrutni. Tak po prostu, z definicji. Jeśli mogą, a najczęściej mogą, skrzywdzą słabszego i to w paskudny sposób. Nie chcę obdarzyć zaufaniem i sympatią kogoś, kto mógłby w przyszłości okazać się taki sam, jak cała reszta. Okrutny, głupi, niewarty. – palcami wciąż leniwie sunął po jej nagiej skórze. – Pytasz skąd ten mur… Jeśli komuś zależy, to go przebije. A jak nie zależy, to nie powinienem tracić dla tej osoby czasu i energii. Takie to proste. – po prostu. Uśmiechnął się lekko i spojrzał na Elise. – Ty dajesz szansę wszystkim? Bez wyjątku? - bez segregacji i uprzedzeń?

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wyjątkowo nie przeszkadzało jej, że nie odpowiedział na jej pytanie. Uznała, że wrócą do tego później… może. Teraz mieli zdecydowanie inne plany i to one zajmowały jej głowę i ciało przez kilka, kilkanaście a może nawet kilkadziesiąt chwil. Przyspieszone oddechy, silne bicie serc, splątana pościel i oni zresztą również. Zastanawiała się, czy coś się zmieniło… nie. Nadal było dokładnie tak jak być powinno. Nie przypuszczała, że kiedykolwiek będzie jej z kimkolwiek tak dobrze, a skoro było… heh, jak mogła się nie zakochać, prawda? No prawda. Nie protestowała, gdy ją do siebie przyciągnął, wręcz przeciwnie – przylgnęła do niego ciasno, obejmując go łapskiem i przerzucając udo przez jego biodra, więc no ciaśniej się już nie dało. Nie mogła przestać się uśmiechać. Nie przypuszczała jednak, że Trevisano wróci do przerwanego wcześniej tematu. Ba! Sama zdążyła zapomnieć o swoich pytaniach, więc trochę ją zaskoczył. Ale nieszczególnie tym, co powiedział…
- W takim razie trochę się torturujesz… nie wiem, czy jest miejsce z większą ilością kretynów niż szpital. I wcale nie mówię o twoich szczeniakach! Połowa naszych pacjentów trafia do nas przez własną głupotę. – to jakie przypadki pojawiały się na izbie przyjęć… to było nie do pomyślenia. Głupota goniła głupotę – Swoją drogą potraktuję to jako komplement. – podniosła się lekko żeby na niego spojrzeć – Zdecydowanie jako komplement – potwierdziła i pochyliła się, żeby krótko i spokojnie go pocałować – I nie. Właściwie to niewielu… A może inaczej… nie odpycham od siebie ludzi, ale nie pozwalam im się też przesadnie zbliżyć. Dlatego większość zostaje tylko znajomymi, kolegami… nie mam przyjaciół. – taka była prawda i co zrobisz jak nic nie zrobisz. Była miła, pogodna i uśmiechała się do ludzi, ale to nie znaczy że pozwalała im włazić w swoje życie z buciorami. Chyba, że byli Loganem Trevisano. Jego wpuściła zaskakująco szybko i z zaskakującą łatwością, a początkowe złośliwości… heh, to było nic. Zupełne nic. I chyba też powinien to potraktować jako komplement.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ