chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął niecierpliwie, bo… - Dzisiaj akurat wolałbym, żebyś chciała. - wiedzieć wszystko. Nah, wcale nie wszystko, ale akurat to o co ją pytał - tak. Byłoby dobrze usłyszeć, że chciała od niego… Zaraz… Serio chciała kąpać się nago? Aż parsknął śmiechem, kiedy bikini pani doktor wylądowało mu w łapach. - Okej, to ja chyba już wiem czego ty chcesz. - zawołał za nią, kiedy wskakiwała - bo się rządzę, sorry - do wody. Po ułamku chwili usłyszał wymowny plusk i miał tylko nadzieję, że zaraz potem Debenham wypłynęła na powierzchnię, a nie… Wpadła prosto w paszczę głodnego rekina tygrysiego. - Diabeł… Po prostu diabeł. - wymamrotał pod nosem, kiedy sam ściągał z tyłka ostatni kawałek materiału, który na sobie miał. Bokserki podzieliły los koszulki, spodenek i ciuchów doktor Niezainteresowanej, a sam Trevisano… Podzielił los swojej przyjaciółki. Wskoczył do zimnej oceanicznej wody, tak jak zrobiła to ona i aż głośniej warknął, kiedy wynurzył się obok niej. - Ja pieprzę… - bo zimno i to przyjęte tak bardzo znienacka, bywało paraliżujące. - Zaraz mi odmarznie to co tak bardzo chciałaś zobaczyć. - jego kurna wąż morski i rodzinne klejnoty. Zaśmiał się i szczerząc kły, podpłynął do niej jeszcze bliżej. Trochę szlag go trafiał na to, że woda jest tak ciemna i wokół też panuje mrok - jedyna łódka była ich źródłem jakiegokolwiek światła - i przez to on też nie mógł zobaczyć. Oczywiście, że chciał. Oczywiście, że jego wyobraźnia działała na podwyższonych obrotach i to już od jakiegoś czasu. Na co dzień widywał ją w fartuchu chirurga i lekarskim kitlu i cholera, sam przed sobą musiał przyznać, że kto, jak kto, ale Debenham wyglądała w nich naprawdę dobrze… Dzisiaj natomiast mógł zobaczyć więcej. Teraz? Mógł zobaczyć wszystko. Tylko, że właśnie nie mógł, bo Elise była cwana i to przewidziała. Trevisano nawet nie wiedział, w którym dokładnie momencie pozwolił swojemu łapsku opleść kobiecą talię, przyciągnąć jej sylwetkę ciaśniej i mocniej do siebie, zbliżyć pysk do jej twarzy, wbić tęczówki w jej tęczówki. Coraz częściej łapał się na tym, że… Szlag, sama myśl o niej sprawiała, że się uśmiechał. A kiedy ją widział? Kiedy była blisko? Czuł dreszcze. Tak jak teraz. - Ostatnia szansa, pani doktor. - wymamrotał cicho, tuż przy jej wargach. - Ostatnia szansa na ucieczkę. - jeśli tego nie zrobi, to… Coraz mniej nad sobą panował, a jej zapach, ciepło jej skóry, jej błyszczące się w ciemności tęczówki, wcale mu tego nie ułatwiały.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że woda była zimna. Oczywiście, że gdy do niej wskoczyła przeżyła specyficzny szok termiczny aż na moment zabrakło jej tchu, ale to była chwila, zaledwie chwila. W kolejnej było już w porządku. A że woda była ciemna… że generalnie było ciemno – to chyba trochę o to chodziło. Szumiało jej w głowie od nadmiaru emocji i wrażeń. Bo może sprawiała wrażenie jakby to, co właśnie zrobiło było dla niej czymś normalnym, ale nie – pierwszy raz nago kąpała się w oceanie. I to w środku nocy. Zaśmiała się w głos słysząc słowa Trevisano, bo to trochę brzmiało jakby żałował, ale było już późno. Za późno. No i trochę prawda… ale ona nie żałowała, ani trochę. Nawet wtedy, gdy do niej podpłynął zdecydowanie bliżej, gdy poczuła jego rękę na swojej talii i bez słowa sprzeciwu dała się przyciągnąć. Więc nawet jeśli nie mógł zobaczyć – bo otaczająca ich ciemność mogła onieśmielać – to mógł poczuć, kiedy do niego przylgnęła, gdy oparła się o jego tors i zarzuciła mu łapska na szyję – Czy wyglądam jak ktoś, kto zamierza uciekać? – dlaczego miałaby? Przecież… spędzali razem czas i mieli z tego fun, prawda? Nic więcej. Nie prosił jej o rękę. Chciał przekroczyć granicę, której do tej pory nie przekraczali chociaż byli blisko. Ciepłem swojego oddechu drażnił jej wargi, sama lekko sięgnęła tych jego, skubnęła je zaczepnie, jeszcze zanim to zrobili… zanim się pocałowali. Smakował winem, które wcześniej pili i słoną morską wodą, której pewnie opił się przy skakaniu z łódki, ale i tak w to poszła. Zachłannie, bez zawahania i do utraty tchu. Odwzajemniała ten pocałunek z pełnym zaangażowaniem i jęknęła śmiesznie żałośnie, gdy się od niego odkleiła. Ale zaraz szeroki uśmiech znów wrócił na jej twarz… - Pytałeś czego ja od ciebie chcę – zanim wskoczyli do wody – A ty? Czego chcesz ode mnie? I czego chcesz, żebym ja chciała od ciebie – póki co jednak odsunęła się od niego, żeby móc spokojniej machać rękoma, utrzymywać się na powierzchni wody i jednocześnie trochę się ugrzać tym ruchem.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chciał przekroczyć granicę… Ale czy ona chciała tego samego? Czy w tym całym „nie wiem czego od ciebie chcę, Trevisano” mieściło się… Właśnie to? Zaczepne skubanie jego warg, a potem ten głęboki, intensywny i cholernie podniecający pocałunek. Ich pierwszy pocałunek ever. Granica została przekroczona. Pytanie tylko - czy to jedyna, którą przekroczą tej nocy…? Trevisano czuł jeszcze na wargach kobiece usta, czuł ich smak i ciepło. Na karku czuł echo kobiecych dłoni, a w podbrzuszu - wymowne i bardzo prawdziwe mrowienie. I nie, nie miało to już nic wspólnego z zimną wodą i całą tą ich kąpielą nago. Nie to było jego zapalnikiem. Cholera, zdecydowanie nie to. - To jest chyba… Najtrudniejsze i najbardziej złożone pytanie, jakie ktokolwiek mi kiedykolwiek zadał. - przyznał rozbawiony, ale w głowie miał tę jedną upierdliwą myśl… Dlaczego do cholery tak szybko się odsunęła? - I mógłbym odpowiedzieć na nie… Na kilka różnych sposobów. Teraz na przykład? Wiesz czego chcę. To czego natomiast nie chcę to usłyszeć, że jesteś trędowata. Nie jesteś. To po prostu wygodna wymówka. - skwitował bezczelnie i odpłynął kawałek dalej. - Czego ja chcę, żebyś ty ode mnie chciała? Jestem pijany i odmrażam sobie dla ciebie jaja. Serio? - wyszczerzył kły i podpłynął do pani doktor od tyłu. - Powiedziałaś mi, że jak za dużo wypijesz to robisz się łatwa… - w ten czy inny sposób, heh. - Nie upiłem cię specjalnie, ale… - znów był blisko, tuż za nią, wychylając pysk do jej policzka. - Cokolwiek robisz… Cokolwiek to jest, cokolwiek to jest co robisz od rana… Od rana, od wczoraj, od naszego pierwszego, drugiego, dziesiątego spotkania, sama wybierz… Jakkolwiek to nazwiesz i cokolwiek to jest… To działa. Masz mnie. Masz całą moją uwagę. Chcesz grać w grę to grajmy w grę. Pytanie tylko, jak bardzo… - pochylił pysk i zacisnął kły na jej nagim ramieniu. - Jesteś skłonna zaryzykować. - w grze zwanej „wodzę za nos Trevisano, robię wszystko, żeby o mnie myślał, a potem każę mu się zadowolić... Niczym”.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie zgodziła się na tą morską przygodę, żeby go zaliczyć. Nie chodziło jej wcale o seks – uważała, że była w stanie się z nim dobrze bawić bez tego. Ale jak widać… to w pewien sposób zawsze do tego właśnie ciągnęło. Do tego zmierzało. Nie uważała, żeby jakkolwiek wodziła go za nos, ale w przypadku Elise było trochę jak z nim – nie widziała. Nie zauważała pewnych rzeczy. Właściwie to, że chciał jej też powinien jej powiedzieć prosto z mostu. Tak byłoby łatwiej i może wszystko byłoby jakieś łatwiejsze do rozwiązania. Zmarszczyła śmiesznie nos, gdy wspomniał o tym, że swój trąd wykorzystywała jako marną wymówkę. Być może, ale czy naprawdę jej się dziwił? Co sam zrobiłby na jej miejscu? Zaryzykowałby dla paru chwil zapomnienia? Bo nie chodziło o nią – ona jeśli miała się zarazić to już się zaraziła, ale on? Przecież to chodziło o jego bezpieczeństwo. Znowu zadrżała, gdy zacisnął zęby na jej ramieniu. Czy była skłonna zaryzykować? Odwróciła się twarzą do mężczyzny – To nie jest gra, Trevisno. – a przynajmniej nie grała w nią świadomie i z pełną premedytacją – Chcesz mnie… – teraz, tutaj… i cholernie jej to schlebiało. Gdy powiedziała to na głos, kolejny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa – I oczywiście, że jestem łatwa. – już dawno rozłożyłaby przed nim nogi. Teraz musiał się zadowolić nagą kąpielą w oceanie z jednego prostego powodu – Boję się. – przyznała otwarcie – Chcę tego i się boję. – chciał szczerości to ją dostał – Nie tego, że to coś zepsuje, umiem łączyć przyjaźń i seks. Nie tego, że się zakochasz albo stracisz dla mnie głowę. – bo przecież się przyjaźnili, spędzali ze sobą czas i mieli fun. Prawda? Nic więcej. Nic bardziej? Taka była oficjalna wersja i zapewne oboje myśleli, że uda im się w tym przetrwać – Ale co jeśli kolejny test wyjdzie pozytywny? Używam trądu jako wymówki, głupiego żartu, który pomaga ukryć mój strach… Naprawdę się temu dziwisz? – nie bał się? Ani trochę? W nawet najmniejszym stopniu? Jej? O nią? O siebie? Może dlatego Elise nie była zła na strażaka – rozumiała jego strach, nie mogła mieć do niego pretensji.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Przymknął ślepia na ułamek chwili dłużej, kiedy Elise powiedziała na głos to, co oboje doskonale wiedzieli… Od jakiegoś już czasu. Chcę ciebie. - przytaknął w myślach i może nawet zrobiłby to na głos, bo krążące w jego krwi procenty skutecznie rozplątywały mu język i wyłączały jakikolwiek hamulec bezpieczeństwa, ale… Nie. Nie, bo sposób w jaki Debenham przywołała to co Trevisano oskarżył o bycie marną wymówką, a co - i on też miał tego pełną, bolesną świadomość - wcale nią nie było, był jak… Otrzeźwiający plaskacz w męski policzek. Boję się, te słowa sprawiły, że między brwiami Logana pojawiła się ta charakterystyczna dla niego pionowa zmarszczka. Boleśnie głęboka, bo ostatnim czego dla niej chciał - teraz czy kiedykolwiek indziej, kiedykolwiek w ogóle - był strach. Lęk. Szczególnie przed tym, na co nie miała żadnego wpływu. Milczał przez moment i tylko wpatrywał się w kobiece tęczówki, tak intensywnie błyszczące się w tym wszech i wobec panującym mroku. - Oczywiście, że nie. - odezwał się w końcu, cicho, niemal szeptem. W gardle mu zaschło, sam już nie wiedział czy od tej zimnej kąpieli, czy od wszystkiego, co się teraz między nimi działo. Gdyby miał to nazwać, nie potrafiłby. - Nie. I czuję, że jestem ci winien przeprosiny. Dlatego przepraszam. - to było jak wiadro lodowatej wody wylanej mu na łeb, ale… Należało mu się. - Chodź na górę. - bo rozmowa na ten temat, kiedy oboje próbowali nie pójść na dno, była trudna. Logan nie chciał, żeby była trudna. Chciał, żeby była ważna. Rządzę się, że weszli na pokład, a Trevisano przyniósł im obojgu suche ręczniki. Sam przepasał sobie własnym biodra i usiadł obok Debenham, może właśnie napełniającej swój kieliszek winem. - Przepraszam. Cały czas pieprzę o tym, że się przyjaźnimy i że możesz na mnie liczyć, a nawet raz nie zapytałem jak ty właściwie i tak po prostu… Jak ty się z tym czujesz. - przyznał szczerze, ale nie dlatego, że czuł, że powinien. Dlatego, że chciał. Zależało mu na niej, zależało mu na ich relacji, a swoim nieobyciem… No nie popisał się. Zachował się, jak dupek, w ten czy inny sposób. - Prawda jest taka, że… Ja też się boję, El. - mogła sobie tylko wyobrazić, jak diabelnie trudne było dla niego powiedzenie tych słów. I to patrząc jej prosto w oczy. Bez ucieczek, bez wybiegów, bez kamuflowania tego złośliwością, grubiańskim żartem czy aluzją do seksu. Miała go teraz, jak na tacy. Takiego, jaki nie pokazywał się nikomu i nigdy. - Boję się o ciebie. Bo nawet jeśli wiem, że statystyki są po naszej stronie, to… Życie jest życiem. Lubi namieszać. - oboje doskonale o tym wiedzieli. Żadne jednak o tym drugim nie wiedziało, jak bardzo to wiedzą. Wyciągnął łapsko i złapał w nie jej dłoń. Po przyjacielsku, tu nic więcej teraz nie było. - Naprawdę nie chcę tego spieprzyć. Tego, że widzisz we mnie gościa, z którym chcesz operować każdy beznadziejny przypadek, z którym chcesz spędzić weekend na łódce i z którego paskudnej natury naprawdę niewiele sobie robisz. - bo był trudny i mało kto sobie z tym radził. A ona tak. W jakiś… Magiczny sposób.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie chciała przeprosin, ale zdążyła tylko pokręcić lekko głowę, a nie się odezwać – ale wyjście z wody było w tym momencie chyba dobrym posunięciem. Zwłaszcza, że udało im się jeszcze nie utopić, nic ich nie zjadło i nie warto było dłużej ryzykować. Zwłaszcza, że woda była zimna i miała prawie stu procentową pewność, że zaczęła zmieniać kolor na fioletowy, a to nie było szczególnie seksi. Właściwie…wcale nie było seksi, tak jak szczękanie zębami z zimna. Dlatego wyszła zaraz za nim, przyjęła ręcznik owinęła się nim dość niedbale. Wino natomiast nalała nie tylko sobie, ale też jemu. Tylko zamiast pić to wbiła w niego uważne spojrzenie. Drgnęła tylko w momencie, gdy sięgnął po jej dłoń. Spojrzała na ich splecione palce i uśmiechnęła się lekko, nie przestając się uśmiechać, gdy wróciła do jego twarzy. Naprawdę miał paskudną naturę? Nie zdążyła. Prawda była taka, że… była trochę zaślepiona, trochę bardzo. Nim i jego urokiem. Nie odpowiedziała nic. Zamiast tego zrobiła coś, co może nie pasowało do tego, co próbowali przepracować, ale no… no nie była za mądra. Pocałowała go. Znowu. Zabrała dłoń z jego uścisku, przenosząc ją na jego policzek i wcałowując się w niego mocno i intensywnie – Mogłabym się do tego przyzwyczaić. – do całowania go i do uczucia, które temu towarzyszyło. Było przyjemne, elektryzujące i wręcz odurzające. Uzależniające – Nie chcę, żebyś się bał. Nie o mnie. Mi nic nie będzie. – oczywiście, że nie. Brała leki, testowała się… - Ale nie chcę, żeby ktokolwiek, a szczególnie ty, musiał przeze mnie przez to przechodzić. – bo jeśli gumka pęknie? Nie chciała ryzykować póki nie będzie miała całkowitej pewności – A wierz mi na słowo, że nie jestem szczególnie cierpliwa i naprawdę, naprawdę chciałabym, żebyś teraz mnie po prostu wziął. Tak… po przyjacielsku. – zażartowała, podśmiechując się pod nosem i trącając go lekko w bok, żeby się rozchmurzył. Może za wcześnie tu przyjechali? Może powinna poczekać do końca swojej kuracji? Na pewno byłoby tak łatwiej. Bezpieczniej.

Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Może i nie chciała słowa „przepraszam”, ale na nie zasługiwała, a Trevisano potrzebował je powiedzieć. Potrzebował, żeby ona… Żeby wiedziała. Że nawet jeśli tego nie okazywał, nawet jeśli zachowywał się zupełnie nieadekwatnie - martwił się o nią. Martwił się od incydentu w sali operacyjnej i nie przestał nawet na chwilę.
Kiedy jej dłoń przeniosła się z uścisku jego palców na jego policzek, poczuł w tym miejscu przyjemne ciepło. Sam pocałunek był… Cholernie przyjemny i cholernie mieszający w głowie. Logan momentalnie w to poszedł, wychylając pysk mocniej do ust Elise, ale jak tylko poczuł mieszankę tych bardzo jednoznacznych dreszczy gdzieś w okolicy podbrzusza - mentalnie się skarcił. Co ona mi robi… Co ona ze mną robi… Sam nie potrafił tego zrozumieć. Kiedy ich wargi odsunęły się od siebie, a Debenham powiedziała, że mogłaby się do tego przyzwyczaić - Logan nie krył rozbawienia. Sapnął cicho pod nosem, dobrze wiedząc, że on także mógłby i prawdopodobnie nawet chciałby się móc do tego przyzwyczaić, ale… No właśnie, ale. Zawsze było jakieś „ale”, prawda? W jego przypadku tym „ale” był on sam. To jak trudny był w obejściu i jak koncertowo rozpieprzał każdą relację, w którą próbował się zaangażować. Niekoniecznie wcale związki w sensie zakochania i całego tego szitu, ale… W ogóle. Tak… Tak w ogóle. - Tak po przyjacielsku. - powtórzył jej słowa, nie odrywając wzroku od jej twarzy. Miałby ją wziąć po przyjacielsku i… To generowało szereg dodatkowych pytań. Trevisano nawet nie krył, że trochę go to rozbawiło. - Poczekaj, bo… Po przyjacielsku to właściwie znaczy jak? Tylko w jednej pozycji? Bez całowania? Bez… Przytulania po wszystkim? Bez schodzenia do parteru? Jak miałbym cię wziąć, moja droga przyjaciółko, żeby nie wyjść poza ramy… Po przyjacielsku. - wyszczerzył bezczelnie kły, bo tak, trochę się w tym momencie z niej nabijał. Ok, nie tyle z niej, a z tego co powiedziała. - Czyli jednak jesteś zainteresowana… - mruknął chwilę potem, bo nieeeee mógł sobie odmówić! Złapał za kieliszek i w niemym toaście uniósł go lekko w górę. - A ja jednak jestem nagrodą pocieszenia. Rzucił cię strażak i się nagle zainteresowałaś. - dodał, jak gdyby nigdy nic, w ogóle nie w jakimś użalającym się tonie, bo też nie miało to takiego kontekstu. Zaśmiał się cicho pod nosem i upił co nieco ze swojego szkła. - W porządku, Debenham. Swoją drogą… Jak jednak wróci przed tygodniowym deadlinem i będzie prosił o wybaczenie… - że zachował się jak kretyn i zostawił ją w sytuacji, w której powinien trwać przy niej, jak pieprzony kundel. - To po przyjacielsku wraca do starych zasad czy… Schodzimy do podziemia? - wyszczerzył drańsko kły, ewidentnie sugerując, że mogliby typowi przyprawiać rogi jelenia. Żartował oczywiście, głupio się zgrywał, ale hej - a co jeśli typ naprawdę wróci?

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tak po przyjacielu był bezczelny. Ale to tak bezczelny, że… hej! Na szczęście przy okazji też ją rozbawił, więc miał szczęście. A ona po prostu się roześmiała. Ale, ale… niech nie myśli, że tylko on jest w tym układzie bezczelny. Bo chciał wiedzieć jak to jest po przyjacielsku w przypadku Elise? To mu to powiedziała. Byli tu sami i spokojnie mogła na głos, ale chciała się z nim drażnić, więc pochyliła się do męskiego policzka i drażniąc ciepłym oddechem jego skórę przeszła aż do ucha i dopiero wtedy mu wyjaśniła, co to znaczy po przyjacielsku. Gwałtownie, mocno i bezwstydnie. Wyszeptała mu całą wiązankę tego, co mogli po przyjacielsku zrobić i tak… raczej byłoby mu z nią dobrze. Po przyjacielsku. Uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła po kieliszek z winem, z którego upiła spory łyk – byłam ze strażakiem, gdy ci powiedziałam, że wylądujemy w łóżku… prędzej czy później. – przypomniała mu, więc żadna z niego nagroda pocieszenia. W końcu nic się nie zmieniło. Nadal go nie zaliczyła, ale nadal powtarzała, że kiedyś to zrobią.
- Hm… jak wróci i będzie prosił o wybaczenie to wtedy będę się nad tym zastanawiać. – po pierwsze, czy mu wybaczyć a po drugie, czy to cokolwiek zmieni w ich układzie, który chyba tak całkiem naturalnie się klarował. Czy był sprawiedliwy? Nie. Czy miał szansę przetrwać? Nie też raczej nie, ale mogli się łudzić – A jeśli twoja ładna, miła i zdolna koleżanka z oddziału naprawdę okaże się zainteresowana i będzie chciała rodzić ci dzieci to, co? Po przyjacielsku wraca do starych zasad, czy schodzimy do podziemia? – odbiła piłeczkę, unosząc brew do góry i przyglądając mu się z zainteresowaniem. Zrobiłby to? Czy był zbyt porządnym gościem? Albo może inaczej. Nie miała wątpliwości, że był porządnym gościem, ale czy aż tak? Czy potrafiłby odmówić temu, czego chciał tylko dlatego, że coś innego mógł mieć? Koleżanka byłaby doskonałą nagrodą pocieszenia.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Po przyjacielsku… Trevisano chyba nie przypuszczał, że pod tym całkiem niewinnym określeniem kryje się… Echem, to wszystko, co właśnie mamrotała mu do ucha Elise. Już sam jej oddech i muskające jego skórę wargi robiły mu dobrze, a co dopiero cały ten zestaw wszystkiego, co chciałaby z nim, chciałaby od niego i chciałaby dla niego też… Pokręcił głową, kiedy się odsunęła i zajęła usta zamiast nim, to zawartością swojego kieliszka. - Brzmi, jakbyś miała doświadczenie… W tym całym „po przyjacielsku”. Boję się zapytać o więcej. - wytknął, jak na prawdziwego przyjaciela przystało i też, tak jak pani doktor, wlał rozgrzał sobie gardło odpowiednią dawką wina.
Zgadza się, ich układ był niesprawiedliwy, nielogiczny, nierozsądny i… Nierokujący. Co więcej - gdyby spróbowali, gdyby naprawdę spróbowali się nad tym zastanowić, tak szczerze i z maksymalnie otwartymi głowami, oni też by to dostrzegli. Ba, może wiedzieli o tym już teraz, ale pokusa była zbyt wielka, żeby chcieć z niej rezygnować - nawet na rzecz uniknięcia szramy na serduchu i w ogóle… Mocno potłuczonej dumy, uczuć i całej reszty też. To nie miało prawa się udać. Gdzieś tam taka myśl mignęła w podświadomości Logana… Bo przecież zawsze będzie ktoś inny. Ktoś nie po przyjacielsku. Ktoś kto zgarnie całą kumulację. Zagłuszył ten cierpki głos winem. Dużą jego ilością. - Nie. - mruknął, kiedy odsunął kieliszek od pyska i odstawił go gdzieś obok. Spojrzał krótko gdzieś przed siebie… - Moja ładna, miła i zdolna koleżanka jest tylko koleżanką i z pewnością nie będzie mi rodzić dzieci. - podsumował dość stanowczo, ale kiedy cofnął ślepia do twarzy Debenham… Uśmiechnął się. Ładnie i jak na swoje możliwości bardzo niewinnie. - Ale wiem o co pytasz, cwaniaku. Jesteś ciekawa czy doktor Trevisano to gość, który zdradza swoje kobiety. Rozczaruję cię. Nie zdradza. Mam paskudny charakter, ale gardzę zdradą. Jakąkolwiek jej postacią. - nawet jeśli miałby zrezygnować z tego czego chciał na rzecz danego słowa i obiecanej lojalności, musiałby z tym żyć. W innym wypadku trudno byłoby mu spojrzeć na siebie w lustrze. - Jeszcze jakieś pytania, żebyś mogła sobie poukładać czy jestem porządny, czy nieporządny i czy wart twojego czasu, czy kompletnie nie…? - sapnął rozbawiony, ale hej, rozumiał ją. Na jej miejscu też chciałby to wiedzieć. Po przyjacielsku oczywiście. - Swoją drogą… Skoro już robimy pewne rzeczy, a o innych otwarcie szepczemy sobie do ucha… - błysnął kłami, drańsko pijąc do tego całego wszystkiego, co miałby z nią robić i co ona miałaby robić z nim, gdyby nie okoliczności wirusowo-prawdopodobne. - To znaczy, że nie muszę dzisiaj spać na materacu? - bo na łódce było jedno duże łóżko i plan był taki, że ona miała je na tę noc zagarnąć. Plan się zmienił - Logan miał nadzieję.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Teraz tak mówił, ale wcale… ale to wcale nie mógł mieć, co do tego pewności. Może jednak będzie mu te dzieci rodzić? Zresztą to, że o niej wspominała – sam był sobie winny. Mógł o niej nie mówić, prawda? Mógł nie próbować wzbudzać jej zazdrości tym, że ma nową koleżankę w pracy, która ma same pozytywne cechy.
- To dobrze. – że nie zdradzał. Ona też nie. Nawet jeśli przed chwilą to sugerowali i nawet jeśli po pijaku rozmawiała o seksie z nim, gdy się z kimś spotykała. Albo piła z nim tequilę zamiast siedzieć przy szpitalnym łóżku swojego chłopaka – nie zdradzała. Wychodziła z założenia, że dużo łatwiej się rozstać niż ciągnąc coś na dwa fronty. Spokojniej, bezpieczniej i bardziej uczciwie – Ale nawet jakbyś chciał zdradzić miłą, ładną i zainteresowaną ze mną… byłbyś porządny. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – To się nazywają podwójne standardy. I no… trudno, zdarza się. – zwłaszcza jak się czegoś bardzo, bardzo, bardzo chce. Zaśmiała się, kręcąc lekko głową, bo brzmiało to niedorzecznie i oboje o tym wiedzieli. Na szczęście tylko brzydko żartowała. I aż to zapiła sporą porcją alkoholu – Chcesz ze mną spać? – spojrzała na niego zaskoczona – I utrzymasz ręce przy sobie? – zażartowała, bo jak na razie szło mu przecież całkiem nieźle, nie miał z tym najmniejszego problemu. Nawet jeśli siedziała obok w samym ręczniku, dość krótkim ręczniku i wiadomo… no wiadomo! – Ale nie, nie musisz. Nie wiedziałam, że nawet bierzesz to pod uwagę. – bo w sumie dlaczego? Przecież to jego łódka, miał prawo się porządnie wyspać – Nie chrapiesz? – bo sama nie chrapała i miała nadzieje, że on też nie, bo jeśli tak… ojojoj… to mogło źle wróżyć ich przyszłości – A co do tego, czy mam jeszcze jakieś pytania. – bo skoro tak to mogła wykorzystać okazję, prawda? Spojrzała na niego uważnie i intensywnie – Powiedz mi o sobie coś, chociaż jedną rzecz, której nie wie nikt inny… albo przynajmniej bardzo mała liczba osób. – chciała poczuć się wyjątkowa.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Miał jej powiedzieć coś o sobie, o czym nie wiedział nikt lub prawie nikt na świecie? O rany… - Debenham… - mruknął wymownie, bo to było pytanie z serii super hard i… Zresztą, po kolei! Potrząsnął śmiesznie głową, jakby przywoływał się tym samym do porządku. - Czekaj… Zaraz, najpierw wyjaśniamy to łóżko, potem być może sprzedam ci jakiś sekret. - z naciskiem na być może, bo… Dojdą do tego. Póki co, natomiast - czy chciał z nią spać? Chciał spać w swoim wygodnym łóżku i… Ech, tak, jasne, że tak. Jeśli ona też miała w tym łóżku być, to tym lepiej. -Nie rozumiem skąd to zdziwienie… - że chciał z nią spać. Z nią w jednym łóżku. Na kilku metrach kwadratowych idealnie miękko-twardego materaca. Nie chrapiąc, bo nie chrapał i, co gorsza, trzymając łapska przy sobie. - Zdefiniuj „przy sobie”. - dodał ciszej, ale wciąż na tyle głośno, żeby Elise usłyszała. Zanim jednak choćby pomyślała o tym, jak to zripostować, odrzucił jakiekolwiek ceregiele i zapytał wprost: - A chcesz tego? Chcesz, żebym trzymał je przy sobie? Nie czujesz się… Nie wiem, bezpiecznie z myślą o tym, że będziemy spali w jednym łóżku? Elise… - przewrócił oczami, bo to, że jej chciał, co sama zresztą słusznie i na głos zauważyła, to wcale nie znaczyło, że nie uszanuje jej obiekcji. - Zazwyczaj zależy mi na tym, żeby kobiety, z którymi uprawiam seks były wtedy przytomne, świadome i tak samo chętne, jak ja. Nie wiem co tam sobie o mnie myślisz… - sięgnął łapskiem do jej czoła i postukał w jego środek wskazującym palcem. Dwa razy. - Ale „nie” to dla mnie „nie” i nic poza tym. Dlatego zastanów się dobrze… Czy mam je trzymać przy sobie? Całą… Caaałą noc? - pytał, jednocześnie bardzo niedyskretnie zsuwając spojrzenie od jej oczu, przez jej usta, potem dekolt, aż do ud. Ręcznik, którym Elise była owinięta, istotnie zasłaniał mniej, niż więcej. Porządność Trevisano była wystawiana na ciężkie katusze. Mógł patrzeć, ale nie dotykać. Rozlał ostatki wina do obu kieliszków, ale z pierwszym łykiem dolewki nie czekał na Debenham. - Odwdzięczysz się? Jak ja ci powiem, to ty też mi powiesz? - coś co było tylko jej lub tylko jej i prawie nikogo więcej na świecie.

Elise Debenham
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie podobało jej się to być może, ale tylko mruknęła coś niewyraźnie pod nosem, być może przewróciła oczami, ale to tyle. Skupiła na nim całą uwagę, bo skoro chciał wyjaśnić kwestię łóżka to wyjaśnią kwestię łóżka, nawet jeśli sama przed chwilą… no była bardziej niepoważna niż poważna. Zwyczajnie trochę sobie żartowała, ale jak widać – Logan wziął to na poważnie, więc niech będzie.
- Ciągle mam wrażenie, że mnie źle rozumiesz. Moje ‘nie’ nie oznacza tego, że tego nie chcę. – bo chciała i chyba naprawdę musiał to wiedzieć. Była bezpośrednia, była przed nim prawie naga, chętnie się z nim całowała i bez skrępowania mówiła, co mogliby robić, gdyby tylko nie to, że okoliczności przyrody były bardzo niesprzyjająceWięc moje pytanie o twoje trzymanie rąk przy sobie… dotyczy bardziej tego, że jeśli byś ich nie trzymał – pękłabym. Pękła, a później miałabym wyrzuty sumienia. A uwierz mi na słowo, Treivsano. Nie chcę czuć wyrzutów sumienia po nocy z tobą. – uśmiechnęła się pod nosem, prychnęła też trochę. Bo nie tylko on cierpiał, że mógł patrzeć ale nie mógł dotykać. Była przytomna, świadoma i bardzo-bardzo-bardzo chętna. Była też po prostu pogubiona. Głupi stażysta! – Więc na tyle przy sobie, żebyśmy nie zrobili nic głupiego. – o tototo, a definicje tego głupiego też były bardzo różne. Póki co jednak sięgnęła po kieliszek z winem, a że były to ostatki to po prostu wlała całą zawartość kieliszka do gardła – Być może tak. – odbiła piłeczkę używając tego samego stwierdzenia, co on parę chwil wcześniej, gdy mówił, że być może coś jej powie. Prawda jednak byłą taka, że nie do końca wiedziała, co mogłaby mu powiedzieć. O swoich rodzicach biologicznych? Czy to nie było zbyt osobiste? I zbyt odstraszające na jakby nie było pierwszej randce? Zamiast jednak wpadać w panikę postanowiła poczekać na to, co powie jej Trevisano i dorównać tajemnicę do poziomu jego tajemnicy.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ