listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Troszczył się o wszystkie siostry, również o te starsze, które w dzieciństwie opiekowały się nim i miały na niego oko, ale Chloe była najmłodsza i według Otisa, potrzebowała jeszcze więcej wsparcia. Nic dziwnego, że kiedy zdecydowała się na wyprowadzkę z rodzinnej farmy i dołączenie do niego do chatki nad jeziorem, praktycznie oszalał z radości. We dwójkę zawsze było raźniej i nie tylko czynsz dzielili na dwoje, ale również troski i problemy.
Rodzeństwo Goldsworthych zawsze było ze sobą blisko, o co zadbał ojciec, który wychował się w sierocińcu i sam czegoś takiego nigdy nie doświadczył. Od małego wpajał im, że powinni być dla siebie dobrzy, że jego i mamy kiedyś zabraknie, a wtedy będą musieli polegać wyłącznie na sobie. Dlatego oczywista sprawa, że Otis obrobiłby młodszą siostrę przed aligatorem. Ba, pragnął chronić ją przed całym złem świata, choć nie zawsze udawało mu się być najlepszym bratem.
- Co? Jaki odkurzacz? - nie było niczym odkrywczym, że nie należał do najbystrzejszych osób świata. Właściwie śmiało można było stwierdzić, że był dosyć głupiutki. - Taki, który sam sprząta? A ja myślałem, że chodzi o taniec - no proszę, znalazł się znawca latynoamerykański tańców towarzyskich. Jak zwykle popisał się inteligencją. Dobrze, że aktualnie błaźnił się przy siostrze, a nie przy jakiejś fajnej dziewczynie. - Kolacja, kino i masaż dla dwojga na miejscu brzmi rozsądnie. Na jakąś wycieczkę możemy zrzucić się na następną rocznicę ślubu - zaproponował, bo musieli wziąć pod uwagę, że to były tylko święta, a w święta zwykle obdarowywali się skromnymi, symbolicznymi prezentami, więc rodzice i tak pewnie zgodnie stwierdzą, że cała czwórka postradała zmysły i że nie musieli tak się wykosztowywać. - A masz już coś dla dziewczyn? - w tym miejscu Otis miał na myśli ich dwie starsze siostry. On nie miał najmniejszego pojęcia, co właściwie powinien im kupić, dlatego wszelki tego typu okazje stawały się totalnym koszmarem. Najbezpieczniejszą opcją wydawały się książki lub zestaw kosmetyków, ewentualnie jakaś skromna biżuteria, jednak w dalszym ciągu chodzenie po zatłoczonych sklepach poważnie go stresowało. Może nie było jeszcze zbyt późno na zamówienie wszystkiego online?

Chloe Goldsworthy
towarzyska meduza
-
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bez Otisa byłoby jej bardzo trudno. Na pewno nadal mieszkałaby na rodzinnej farmie. Pewnie byłaby bardziej zamknięta w sobie, jeszcze bardziej wycofana. Gdy się obok miało obrońcę w postaci starszego brata, łatwiej było pokonywać lęki. A tych jej nie brakowało. Wiedziała, że atak aligatora byłby strasznym pechem i, że to teraz bardziej takie dość dziwne wygłupy, ale wiele jej lęków było bardzo prawdziwych. Nawet jeśli innym wydawały się irracjonalne i wymyślone. Bo przecież czemu nagle jedenastolatka boi się wyjść z domu, z dnia na dzień, bez żadnego powodu. No wariatka jakaś. Jej mózg nie działał tak, jakby chciała. Nie umiała nad nim panować. Leki pomagały, terapia pomagała, rodzina pomagała. Ale i tak każdy dzień był walką między Chloe a Chloe. Po prostu z Otisem i resztą było jej łatwiej.
- No są takie odkurzacze, co sama sprzątają. Nie wiedziałeś? - popatrzyła na brata jak na kosmitę. - Głuptasek jesteś. - szturchnęła go w ramię. - Potem pokażę ci filmiki. Na przykład są takie z kotami które jeżdżą na tych rumbach. To nawet zabawne. - będzie musiała brata zaznajomić z całym dobrodziejstwem internetu jakim były filmiki z kotami na rumbach. Pewnie tylko po to wymyślono internet.
Chloe była wielką fanką internetu. To było jej okno na świat. Nic dziwnego, że jej skrytym marzeniem było być youtuberką. Gdyby jeszcze tylko znalazła w sobie odwagę.
- Szkoda, że wszystko jest takie drogie. Rodzice zasługują na ekstra prezent. - przyznała - Dla dziewczyn? Pewnie coś z drogerii... skorzystam ze zniżki pracowniczej. - trochę szła na łatwiznę, ale trochę uciekł jej czas i nie zdążyła nic przygotować własnoręcznie jak zwykle. Zresztą chciała dać coś bardziej profesjonalnego, coś kupionego, dla odmiany. W końcu zarabiała, może nie jakoś dużo, ale coś tam na konto wpływało co miesiąc. I faktycznie, aż żal było nie skorzystać z pracowniczej zniżki.

Otis Goldsworthy
serduszka
nick autora
brak multikont
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Miał coś w sobie z chodzącej kuli energii i chyba każda z sióstr uważała go za najlepszego poprawiacza spartolonego humoru. Otis może nie należał do bystrzaków, ale zawsze wiedział co powiedzieć, żeby rozładować napiętą atmosferę. Zwykle były to głupie, niezbyt wyszukane żarty, jednak najważniejsze, że działały. A wobec sióstr wykazywał się szczególną troskliwością. Pewnie dlatego, że (oprócz taty) był w domu jedynym facetem. I ojciec, wychodząc do pracy, miał w zwyczaju powtarzać teraz ty tutaj rządzisz, miej wszystko na oku, więc mały Otis pilnował, żeby nikomu nic się nie stało. Ta opiekuńczość pozostała w nim do dzisiaj, choć wcale nie dlatego, że jego siostry były kobietami, dlatego trzeba było automatycznie uznawać je za nieporadne i słabsze. Szczerze mówiąc, każda z nich radziła sobie w życiu lepiej od niejednego faceta, a już na pewno osiągnęły w życiu więcej niż sam Otis. Były mądre, zaradne, niezależne i nie potrzebowały niczyjej pomocy, mimo że ich brat uważał trochę inaczej.
- Ej, no wiem, że takie odkurzacze istnieją. Po prostu przez nazywanie dwóch zupełnie innych rzeczy identyczną nazwą powstają później same nieporozumienia - obruszył się nieco, bo niby skąd miał wiedzieć, że nie chodziło o latynoamerykański taniec? Tym bardziej, że mama uwielbiała bujnąć bioderkiem. Z kolei tata... No cóż. Nie potrafił nawet tupać nogą w rytm. - Ale koty chętnie obejrzę - generalnie Goldsworthy był strasznym kociarzem, a kiedy przychodził do rodziców, to zawsze ściskał wszystkie koty, które pałętały się na farmie. A najciekawsze w tym wszystkim było to, że żaden oficjalnie nie należał do rodziców.
Westchnął ciężko, bo Chloe wcale nie musiała mu przypominać o cenach i kosztach. Dobrze, że mogli razem wynajmować mieszkanie, inaczej chyba oboje musieliby pozostać na farmie. Nie, żeby było im tam szczególnie źle, ale chyba każde z nich chciało zasmakować tego dorosłego życia na swoim.
- O rany, a ja totalnie nie mamy pomysłu, co im kupić. Pomożesz mi z tym? - liczył, że młodsza siostra wybierze się z nim na zakupy, żeby zakupić coś dla tych starszych. Na szczęście dla niej nie musiał nic kupować, bo już kilka dni temu, kiedy rozwoził listy po Opal Moonlane, dostrzegł na jubilerskiej wystawie śliczny naszyjnik z zawieszką w kształcie koniczynki i natychmiast pomyślał Chloe, a przystępna cena pozwoliła mu natychmiastowe zabranie podarunku do domu. - Błaaaagam, Chloe - dodał przeciągłym tonem, jednoczenie robiąc maślane oczka i wymachując torebką papierową z lunchem dla ojca. Mało brakowało, a pakunek wystrzeliłby w kosmos i tyle byłoby z niego pożytku. No i tata pozostałby głodny.

Chloe Goldsworthy
towarzyska meduza
-
sprzedaje kosmetyki — MECCA SKINCARE
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Chloe go potrzebowała. Bez niego nadal by mieszkała u rodziców, a tak miała chociaż zalążek samodzielności. Było to mega przerażające, wyprowadzenie się z rodzinnego domu, ale towarzystwo starszego brata dodawało jej otuchy. I nie chodziło tylko o aspekt finansowy, wspólne mieszkanie dodawało jej otuchy, miała komu się wyżalić, czy zwierzyć, czy kogoś, kto zabije pająka gdy taki się zjawi w domu.
- Teraz to wymyślasz. - spojrzała na brata - Przecież jest wiele rzeczy, które się tak samo nazywają, a są zupełnie innymi rzeczami. No na przykład Pilot... taki zawód i firma produkująca długopisy. I jakbym powiedziała, że dam tacie Pilota, to byś myślał, że takiego gościa, co umie prowadzić samolot? - roześmiała się.
Pokiwała głową i sobie zapamiętała, żeby poszukać dla Otisa filmików z kotami na rumbie. Interenet chyba po to istniał, żeby było gdzie gromadzić filmiki z kotami. Gdy Chloe miała kiepski dzień, potrafiła siedzieć pod kocem i oglądać takie właśnie filmiki, jak koty na rumbach i kichające pandy.
- Pomogę. - wiedziała, że i tak większego wyboru nie ma. O ile łatwiej by było kupować prezenty, jakby dysponować dużo większym budżetem. A tak, to było polowanie na promocjach i wyprzedażach na coś, co być może się spodoba. - Tylko uważaj na te kanapki. - zrobiła gest, jakby chciała łapać kanapki w ich potencjalnym locie z torby, gdyby jednak postanowiły z niej wyskoczyć. Na szczęście obyło się bez strat w towarze - Dobra, chodźmy szybciej, bo zaraz faktycznie nas dopadnie jakiś aligator, a tata się nie doczeka na jedzenie. - pogoniła brata, delikatnie pchając go do przodu.

Otis Goldsworthy
serduszka
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ