Biznesmen/Mafiozo — lorne bay
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
W Lorne od niedawna, ale zaglądał tu wcześniej. Pożyczkowy rekin, który chętnie inwestuje w inne biznesy na spory procent. Powiązany z rosyjską mafią. Stracił głowę dla lokalnej striptizerki.
Boris jak dotąd nie miał problemu z oddzielaniem życia zawodowego od przyjemności. Potem wpadł na Lolę w klubie swojego dobrego znajomego i chyba dlatego tak mu zależało na wyrwaniu jej z tamtego miejsca jak najszybciej. Nie było dla niej odpowiednie. Tym bardziej, że nie chciał się blondynką z nikim dzielić. Ani dzielić się z nią wszystkimi swoimi sekretami. Zgrywała czasem twardą, ale miała niewielkie pojęcie o tym świecie. On za to siedział w tym od dziecka. Prosił więc tylko o odrobinę zaufania, a poza tym pozostawał otwarty na negocjacje. W tych akurat był świetny, choć Lucy też miała w swoim arsenale wiele broni dużego kalibru. Potrafiła być bardzo przekonująca, jeśli chciała.
A status jego małżonki/partnerki miał zarówno swoje wady jak i zalety. W większości przypadków raczej zniechęcałby do wrogiego działa. Niewiele osób było tak głupich lub szalonych by zadzierać z rodziną Asimovów. Australia to jednak pozostawał dla nich teren nadal w całości nie zbadany, a przepychanka o wpływy miała dopiero się zacząć. Choć w cale nie musiała. Boris jeszcze nie zdecydował.
O inne kobiety Kenzington też nie musiała się martwić. Z nich wszystkich jedynie ją traktował na poważnie. Chciała go dla siebie? Wystarczy, że wypowie sakramentalne tak, gdy nadejdzie czas. Zapewne szybciej, niż by się tego spodziewała. Z drugiej strony każda kolejna taka akcja ten moment musiała tylko bardziej odwlekać, wzbudzać w blondynce więcej wątpliwości. Tak przynajmniej mu się wydawało. Z drugiej strony Lola stresującą sytuację zdawała się znosić dość dobrze. Ciekawe jaka była jej pierwsza reakcja, ale o to dopytać będzie musiał chłopaków.
- Robiłem rozeznanie w terenie. Lokalnym nie spodobało się, że węszę, więc utarli mi nosa - pewnie nawet nie zamierzali go zabić. To wywołałoby zbyt wielki konflikt. I tak zagrali dość odważnie. Ten atak miał być formą obrony, jak kolce u jeża - Ale skoro tak tak ładnie prosisz, zostawię sprawy tak jak są. Nie chcę robić sobie w Australii wrogów - gra i tak nie była warta świeczki. Rynek nie był aż taki duży. Pewnie więcej zarabiali przemytnicy egzotycznych zwierząt. Gadów, płazów i pajęczaków było tu na potęgę.
- Nie chcę, a te bandziory tak naprawdę niewiele różnią się od przeciętnego biznesmana Lusiya. Po prostu oni nie kryją się z praniem brudnych pieniędzy - słodka, naiwna Kenzington. Zapewne nadal wierzyła, że policjanci to ci dobrzy, politycy są po to by służyć ludziom, a za całe zło tego świata odpowiadają przestępcy. Nie miała pojęcia jak daleko sięgają korupcyjne macki, ani, że każdego można kupić za odpowiednią cenę. Boris na razie też nie chciał tej iluzji rozwiewać.
- Gdybym wiedział, że będzie deser, dałbym się postrzelić dużo wcześniej - zażartował dość mrocznie, jednocześnie nie pozwalając Lucy się zbytnio oddalić. Zamiast tego, zdrową ręką wciągnął ją na swoje kolana. Mógł z tej odległości policzyć wszystkie piegi na jej nosie. Gorzej z obsługą widelczyka - Możemy się podzielić - zaproponował, wsuwając rozgrzaną dłoń na odkryte udo.


Lola Kenzington



Obrazek
I said I didn't feel nothing baby, but I lied
I almost cut a piece of myself for your life
sumienny żółwik
Stasz
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Wchodź w świat erotycznego tańca, szemranego klubu, czy układów, Lola rzeczywiście wiedziała niewiele. Ale uczyła się szybko i wcale nie tak dużo czasu zajęło jej wypatrzenie wzorców zachowań pomiędzy niektórymi ludźmi. Większość z nich na stałe była przekonana do jednej rzeczy, do pieniędzy. Ich przepływ widać było po tym, chociażby czy dawali się namówić na bezsensownie drogie drinki, czy intymniejsze tańce. Ci, którzy byli amatorami, też dość mocno odstawali. Przychodzili, najpierw sypiąc pieniędzmi wokół, żeby za jakiś czas ponownie się zjawić i jak psy z podkulonymi ogonami, oglądając show z rogu sali, lub skomląc o darmowy taniec, lub co gorsza — zwrot napiwku. Lola nie wiedziała czemu, ale przy pierwszym spotkaniu już wiedziała, że Boris nie jest jak reszta. Znaczy wtedy podejrzewała, że po prostu go zaskoczyła swoim buntem i stanowczą odmową. Ale gdy za drugim razem zjawił się na miejscu, wiedząc dokładnie, że nie da mu się dotknąć, chyba rzeczywiście, gdzieś ta myśl o tym, że jest “inny” się powieliła. Teraz, mając go koło siebie, wiedziała, że mogłaby posłuchać siebie znacznie wcześniej. Z drugiej strony, właśnie fakt, że w klubie nie łatwo było spotkać kogokolwiek odstającego, chyba nie do końca mogła iść za głosem serca. Nawet gdy Asimov zasypywał ją prezentami i kwiatami, pozostawała ostrożna.
- Utarli ci nosa… Też coś. Żebym ja im czegoś nie utarła. - Wymruczała wyraźnie zdenerwowana. Wbrew temu, co mogło mu się wydawać, wcale nie znosiła tego tak dobrze. Może i stwarzała pozory, może uczucia przypływały i odpływały, ale z pewnością spokojna nie była. Cholerne dupki. Wiedziała już, że zanim zamówi cokolwiek z Chin, to się trzy razy zastanowi. Nie, żeby miało to coś zmienić w kwestii ekonomii i importu z Chin, ale przynajmniej wiedziała, że będzie miała spokojniejsze sumienie. - I dziękuję… - Podniosła na niego spojrzenie, łagodniejąc z miejsca. - Wiem, że lubisz garnitury i koszule, ale nie każ mi już wybierać jakiegoś do trumny. - Z resztą, znów pojawiała się kwestią tego, czy o samym pogrzebie dowiedziałaby się czegokolwiek.
I może i wierzyła naiwnie w porządek tego świata, ale jak miała zmienić zdanie, gdy pierwszy raz zdarzyło jej się, że ten dobry, to tak naprawdę był ten zły. Czy może odwrotnie?
- Widzę, że już ci lepiej… - Odpowiedziała, przesuwając się po jego udzie, upewniając się, że dociska się do niego najbardziej jak to możliwe. - Ale teraz to chyba powinieneś odpoczywać… Jak pójdziesz grzecznie do łóżka, to może lekarstwo rzeczywiście podobam ci się w stroju pielęgniarki? - Żartowała? Może tak, może nie. Boris nie dowie się, jeśli nie skończy deseru i grzecznie nie wróci w pielesze. Lucy bardzo poważnie traktowała swoją rolę opiekunki, nawet jeśli momentalnie robiło jej się gorąco, gdy wymawiał jej imię z rosyjskim akcentem.

Boris Asimov
przyjazna koala
Bunny
Biznesmen/Mafiozo — lorne bay
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
W Lorne od niedawna, ale zaglądał tu wcześniej. Pożyczkowy rekin, który chętnie inwestuje w inne biznesy na spory procent. Powiązany z rosyjską mafią. Stracił głowę dla lokalnej striptizerki.
Borisowi trudno było sobie wyobrazić, żeby ktoś był w stanie odmówić Loli. Było raczej odwrotnie, chętni klienci przychodzili do niej. Tristan niemal miał mu za złe, że próbuje podebrać mu jedną z bardziej wziętych tancerek. W odpowiedzi Asimov dopilnował by jakoś wynagrodzić mu te finansowe straty. Rezerwował prywatne tańce u Kenzington przy każdej jej zmianie, zamawiał najlepszy alkohol. Raz nawet musiał osobiście rozmówić się z fanem blondynki, który miał mu za złe, że zatrzymuje tancerkę tylko dla siebie. Starszy, obleśny typ. Lucy mogłaby być jego wnuczką. Jeśli zaś chodzi o Rosjanina, zapewnił mężczyznę, że jego katusze nie będą trwały długo, bo zabiera dziewczynę ze sobą do Nowego Jorku. Konkretnej daty oczywiście nie podał, ale w sumie to go nie okłamał. Okazja do wyjazdu mogła się nadarzyć nawet niedługo. Wystarczy poczekać aż wiadomość o ataku dotrze na Brooklyn. Brunet wolał nie myśleć o telefonie od wściekłej matki, który z pewnością będzie musiał jeszcze dziś odebrać. To bardziej niż pewne, że będzie chciała aby wracał do domu. Moment wydawał się też odpowiedni by wspomnieć o jego +1. Jak dobrze to rozegra, Lucy powinna wystarczyć by odwrócić jej uwagę. No i mieliby z blondynką okazję pobawić się w dom w jego apartamentowcu.
Co do ich pierwszego spotkania, Kenzington po prostu wyznaczyła mu granicę, którą uszanował już następnego wieczora. Nie miał z tym problemu, nie był aż tak rozpieszczony, ale to prawda, że na opór natykał się dość rzadko. Jednym chodziło o hajs, innym o narkotyki, do przekonania reszty przeważnie wystarczyły błękitne tęczówki. Wieść o tym, że jest hojnie obnażony przez naturę też niosła się całkiem nieźle. Niektóre dziewczyny przyciągała zwykła ciekawość. Co przyciągnęło Lucy? W sumie raz czy dwa wspomniała, że ma ładne oczy. Tak, to zdecydowanie musiało chodzić o oczy.
- Chciałbym zobaczyć, jak grozisz azjatyckiej mafii tymi tipsami - zaśmiał się pod nosem brunet, bo Kenzington daleko było do bycia onieśmielającą. Bardzo, bardzo daleko. Mimo wszystko to miłe, że rozważała stanięcie w jego obronie. Osobiście wolał ją jednak żywą niż martwą. Poza tym w rękach jego wrogów mogłaby wyrządzić więcej szkód niż sam postrzał. Bóg mu świadkiem, że Asimov oddałby za nią niemal wszystko. I wysadził sydnejowskiej Chinatown w razie potrzeby.
- Jestem jak kot, Lusiya, mam dziewięć żyć i zawsze spadam na cztery łapy - na spojrzenie blondynki odpowiedział pokrzepiającym uśmiechem - Będziesz się ze mną użerać do później starości - ah, piękna byłaby to emerytura. Mogliby zbudować dom na swojej prywatnej wyspie. Boris zdecydowanie powinien zacząć rozglądać się za jakąś dobrą okazją. Ale jeszcze nie dzisiaj. Należał mu się jakiś odpoczynek.
- Poczułem się lepiej jak tylko usiadłaś mi na kolanach, jakaś magia - jak widać wraz z pełnym żołądkiem wrócił mu lepszy humor. Robił wszystko by jakoś rozluźnić atmosferę. Lucy nie powinna zamartwiać się z jego powodu
- Wnoszę też sprzeciw. Dostałem zgodę na prysznic pod warunkiem asysty. A ten strój, jak dobrze pamiętam, jest z wodoodpornego winylu - argumenty, jak widać, miał gotowe. Na szczęście dalej zapchał sobie usta czekoladowym ciastkiem, widelec z kolejną porcją oferując Kenzington - Otwórz szeroko - polecenie niewinne, ale blondynka na pewno usłyszy je z ust mężczyzny jeszcze nie raz.


Lola Kenzington



Obrazek
I said I didn't feel nothing baby, but I lied
I almost cut a piece of myself for your life
sumienny żółwik
Stasz
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Wszystkie historie zza kulis klubu roznosiły się dość szybko i Lucy wiedziała, że wiele dziewczyn chciałoby być na jej miejscu. By to o nie właśnie zabiegał przystojny i młody Rosjanin. Bo większość czasu jednak nie było w tej pracy zbyt wiele ekscytujących momentów. Wiadomo, nie była to zwykła praca 9-17, gdzie po odbitej karcie pozostawała jedynie marna pensja. Tutaj zależało od tego, jak dobrze wygina się ciałem. A i to nie zawsze było gwarancją sukcesu, bo nawet jak facet widzi to, co mu się podoba, to nie zawsze jest skory płacić. A Boris robił wszystko to, na czym mogło zależeć każdej striptizerce. Kolejną sprawą bowiem było to, że faceci, którzy przychodzili, byli przeróżni. Żeby trafił się młody, przystojny, bogaty i wolny, to rzeczywiście, jakby trzeba było krzyknąć “Bingo!” na sam jego widok. Czemu więc Lucy tak długo się upierała? I co ją pociągało? Sama nie do końca wiedziała, ale teraz nie żałowała, że zdążyła w jego oczach wypracować jakąś swoją własną renomę i przestała się już tak strasznie bać, że być może jedyne, na czym mu zależy, to odbić sobie to, że tak długo mu odmawiała. Poznanie jego rodziny? Niby byłby to naturalny krok w kolei ich losu, ale czy cokolwiek dotyczącego ich samym było normalne? Będą musieli omówić kwestie Nowego Jorku, ale też sam fakt tego, że być może przez jakiś czas będą musieli pozostać we względnym ukryciu. Gotowa była nawet wziąć urlop z pracy, na jak długo będzie potrzeba i to tylko dlatego, żeby utrzymać go w bezpiecznej pozycji.
- Zdziwiłbyś się, co potrafi kobieta, kiedy ma bronić kogoś, kogo… - Zawahała się, a słowa na moment zawisły w powietrzu, zanim właśnie nastąpiła krótka pauza. Była wymowna i dość jednoznaczna, ale Lucy szybko skontrowała samą siebie. - Na kim jej zależy. - Bo to już wiedział. Takie wyznanie było łatwiejsze i nie tak pospieszne. Bo tamto prawie powiedziała z biegu, zupełnie nie zastanawiając się, jakie może przynieść konsekwencje. Ale chyba wybrnęła. - I to nie tipsy… To shellack. - Dodała jeszcze, jakby to zmieniało wszystko.
- Wolę nie pytać ile z tych 9 żyć już wykorzystałeś. - Dodała, niemalże wizualnie kręcąc nosem, bo lekkość, z jaką podchodził do zaistniałeś sytuacji, wcale niczego nie ułatwiała, a wręcz zdradzała, że być może prędzej czy później, znów wpakuje się w jakiś kłopot. - Bo teraz uważaj na słowa, które mówisz, bo jeszcze okaże się, że zobowiąże cię do wypełnienia obietnicy. - Dodała, jakby rzeczywiście chciała go wystraszyć. A fakt, że się martwiła? Cóż, mógł nie sprawiać, że na jego widok jej serce waliło jak oszalałe. Myśl, że miałaby go stracić, przerażała ją bardziej niż cokolwiek innego, jak daleko sięgała pamięcią.
Spojrzała mu w oczy, posłusznie rozchylając pełne wargi, które bez mocnego makijażu miały brzoskwiniowo-różową barwę. Przyjęła ciasto, ale milczała przez chwilę.
- Zgoda. Rzeczywiście miałeś obietnicę, więc zaraz się tobą zajmiemy. Ale potem obiecaj, że odpoczniesz. Nie chciałabym, żeby później się okazało, że skoro nie wykończyła cię konkurencja, to zrobiłam to ja poprzez męczenie cię i moje gotowanie. - Stwierdziła na pozór poważnie, ale przecież tak naprawdę gdzieś z tyłu jej głowy pojawiło się wstydliwe wspomnienie z jachtu, gdy zobaczyła go w pełnej okazałości. Coś zagrzało się w dolnej części brzucha, chociaż ona sama starała się zachować powagę. Nawet kiedy był ranny, emanował taką siłą, która sprawiała, że chciała mu ulec, chociaż być może, właśnie obecny stan sprawiał, że jednak skusi się na jedynie odpoczynek. Albo odda dowodzenie w jej dłonie. - Ale wszystko może zaczekać. Dziś powinieneś całą krew trzymać raczej w stałym obiegu, a nie wysyłać ją do jednego miejsca. - Zażartowała wreszcie, jakby odpowiadając na jego zabiegi mające na celu rozluźnienie atmosfery.

Boris Asimov
przyjazna koala
Bunny
Biznesmen/Mafiozo — lorne bay
30 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
W Lorne od niedawna, ale zaglądał tu wcześniej. Pożyczkowy rekin, który chętnie inwestuje w inne biznesy na spory procent. Powiązany z rosyjską mafią. Stracił głowę dla lokalnej striptizerki.
Kenzington miała to szczęście, że po ich pierwszym spotkaniu pozostałe tancerki z Shadow faktycznie niewiele Borisa interesowały. Przyjrzał im się wszystkim dość dokładnie, jednak żadna nie stanowiła dla Loli choćby najmniejszej konkurencji, w jego oczach przynajmniej. No bo któż mógłby równać się z ideałem? Asimov nie żartował. W wyglądzie blondynki nie zmieniłby absolutnie niczego. A ze striptizerkami oczywiście miał doświadczenie. Przespał się z wystarczającą ilością by wiedzieć na czym im zależało, a chodziło rzecz jasna o pieniądze. Tych na szczęście Kenzington mógł dać ile tylko zechciała. Znacznie ciężej poszło mu zdobywanie jej zaufania, jednak teraz, chroniąc się w jej prywatnym mieszkaniu po nieudanym ataku, mógł spokojnie przyznać, że chyba zdołał ją do siebie przekonać. Jednocześnie wolał nie myśleć jak wiele go to kosztowało. Dziwne, że od tego przymusowego celibatu jeszcze nie pomieszało mu się w głowie. Gorzej, że dzisiaj stracił jedną sprawną rękę. No trudno, duma i tak nie pozwoli mu błagać. Byleby tylko jego bracia nie dowiedzieli się o jego nagłym nawrocie na monogamię.
- Sugerujesz, że uroniłabyś łezkę lub dwie na moim pogrzebie? - błękitne tęczówki uważnie obserwowały opaloną twarz blondynki. Lubił z nią igrać, bo tak uroczo się frustrowała. To było silniejsze od niego. W szkole też zawsze ciągnął za warkocze dziewczynki, które wpadły mu w oko. No i przynajmniej miał wymówkę, by w ramach przeprosin zabierać Lucy w najciekawsze miejsca. Drogie prezenty ją krępowały, więc próbował je ograniczać. Poza tym sam też lubił zwiedzać wszystko co okolica miała do zaoferowania. Ciekawe galerie, drogie restauracje, czy choćby kluby zdecydowanie bardziej ekskluzywne niż Shadow.
- Shiel-lak - słowo dziwnie leżało na języku Rosjanina, szczególnie wzbogacone o australijski akcent blondynki. Czasem gdy rozmawiały we dwie z Lulą, Boris rozumiał co trzecie, czasem co czwarte słowo. Na szczęście dotychczas udawało im się obyć bez zatrudniania tłumacza - Lepiej Ty uważaj, bo następnym razem po takich słowach mogę wyciągnąć pierścionek - wygrażali sobie w najlepsze, drocząc się jak każda normalna para. W skromnej kuchni, na tanim krześle, którego Asimov nie zamieniłby nawet na złoty tron.
Przerwę w ich rozmowie wykorzystał by znów spróbować czekoladowego deseru. Gorzej, że pochylając się wyraźnie zaczynał czuć jak ciągnie go pozszywane ramię. Zupełnie jakby ktoś prześwidrował je na wylot, co właściwie było całkiem możliwe.
- Chcę tylko wziąć szybki prysznic. Cuchnę szpitalem, nie znoszę tego zapachu - skupienia starczyło mu by dalej się targować. Intencje miał niewinne, ale nie był pewien jak to się skończy gdy pozbędą się ubrań. Do tego był środek nocy i mieli cały dom dla siebie, a Lucy z pewnością nastraszyła wizja utraty bruneta. Nie protestowała też aż tak zaparcie jak na początku. Ciepła, męska dłoń obejmująca jej uda musiała blondynkę wreszcie zmiękczyć. Od jakiegoś czasu Boris układał ją tam również w czasie jazdy samochodem, czasem drocząc się i przesuwając ją wyżej. Dziś na podobne podchody faktycznie miał jakby mniej siły.
- Niczego nie mogę obiecać - odparł tak samo szczerze, jak bezwstydnie, podsuwając blondynce na swoich kolanach ostatni kęs ciasta. Sam jedynie oblizał widelec z czekolady, zaraz potem odkładając go na pusty już talerzyk - Jeszcze raz dzięki za tą kolację Lusiya- skoro była tak blisko, brunet wykorzystał to by pocałować jej policzek - Pójdę znaleźć kosmetyczkę i coś wygodniejszego do spania - zdradził jej też resztę planu, pomagając zsunąć się ze swoich kolan, żeby mógł wrócić do sypialni, a potem skierować się do łazienki. Nie dało się ukryć, że należała ona do przedstawicielki płci pięknej. Boris przez dobrych kilka minut z namaszczeniem miętosił kuse komplety bikini rozwieszone na suszarce nad pralką. Na tym etapie nie miał nawet pewności, czy to kostiumy kąpielowe czy raczej stroje z Shadow. Wyobraźnia wyraźnie jednak podsuwała mu wizje Lucy w tych wszystkich stringach i stanikach.



Lola Kenzington



Obrazek
I said I didn't feel nothing baby, but I lied
I almost cut a piece of myself for your life
sumienny żółwik
Stasz
ODPOWIEDZ