studiuje dietetykę i gotuje — dla frogs restaurant
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
people confuse me.
food doesn't.
01
Phoenix Hirsch&mathilde bennett
Trzeba było ubrać coś wygodniejszego. Pomyślała tak już kilka godzin temu, kiedy wylądowały na lotnisku w Yambie po dwugodzinnej podróży z Cairns. Wycieczkę z Mattie i Mią zaplanowały tak jak miały to w zwyczaju, to jest prawie wcale i konsekwencją tego był brak airbnb do godziny siedemnastej. Nie ma problemu, jakoś dadzą radę. — Cholerne knickers. Wchodzą mi w tyłek im dłużej kucam nad tym grillem. — Bąknęła do przyjaciółki, uparcie majstrując przy stanowisku. Znalazły ładny park w okolicach plaży i po przyjemnym smażingu najmłodsza członkini ich wycieczki rozsądnie uznała, że czas na obiad. Skąd one w ogóle wpadły na tę Yambę? Dobra, wiedziała jak. Przeglądały po prostu stronę z tanimi lotami, podczas jednego z leniwych popołudniowych przerw po pracy i przypadkiem natrafiły na taką ofertę. Tanioszka na tip top, żal było nie skorzystać.
Na drewnianym stoliku rozłożone były składniki na wielką ucztę, grilowany łosoś z cytryną i gwóźdź programu — nowy przepis, który Phoenix pragnęła wypróbować w tych idealnie sprzyjających warunkach: Deser Pavlova z… Grilla.
Będzie smacznie. — Zapewniła na głos zarówno przyjaciółkę, jak i samą siebie. Niepewnie grzebała w płonących gałązkach, jakie nazbierały z parku. Wciąż miała na sobie górę od kostiumu, proste bikini szyte na szydełku, które zrobiła sama pół roku temu ze skrawków włoczki. Na dół włożyła jeszcze spódnicę w kwiecisty wzór, zapominając nawet o wysuszeniu się do końca, przez co cienka tkanina nasiąknęła lekko wodą. — Dobra, trzeba szybko wepchnąć masło, bo zaraz wszystko się roztopi na słońcu i nie wiem laska jak to będzie z tą bezą, ale jestem gotowa spróbować. Co mamy do stracenia? Widziałam budkę z lodami przy wyjściu, więc jak nie będzie do zjedzenia dla ludzi, to oddamy mewą i pójdziemy na czekoladową gałkę. Co nie Mia? — Zagadała równocześnie do małej dziewczynki z powagą oczekując odpowiedzi.
Yamba ją zaskoczyła. Nie przypominała Lorne, ale też daleko było jej do wilgotnej dziczy Tingaree. Stanowiła idealną przystań wakacyjną dla ludzi na budżecie, małym takim jak ich własny, którzy gotowi byli zgłębić urocze sekrety małego miasteczka. Pogmerała na tacce z rybą kupionym na szybko widelcem bambusowym i dźgając łososia zasypała go mieszanką przypraw. Ostatnio miały tyle na głowie, że brakowało nawet czasu na rozmowę od serca, być może taki wyjazd stanowił idealną okazję do poruszenia cięższych tematych, których Phoenix z pewnością nie brakowało. Zmarszczyła brwi, potrząsając pupą w nadziei na lepsze ułożenie się ubrań.
Cholerne knickers. Mattie trzymaj mnie, bo zaraz zerwę z siebie te majtki i to nie w takim sexy stylu.
mistyczny poszukiwacz
iza
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Rozsądek nie był najmocniejszą stroną Mathilde, co udowodniła już wiele razy. Przyjaźń z Phoenix tylko ją w tym utwierdzała, bo nawet macierzyństwo nie zmieniło chęci gonienia za wieczną przygodą.
Nie była dojrzała, ale musiała stać się matką. Jedyne w czym miała rzeczywistą pewność – Mia miała wyrosnąć na równie zakręconą hipiskę, co jej babka i ukochana mama. Lotte niosła za sobą jednak ryzyko bycia osobą, która przekazała wszystkie swoje geny potomkiniom, a miała ich aż dwie.
- To ten moment, kiedy przydałby nam się facet, prawda? Zresztą… – zawiesiła głos, a uśmiech rozpromienił blade oblicze dziewczyny. - Oni nie są jednak potrzebni, bo zazwyczaj zostawiają po sobie dziwne pamiątki – tu skierowała brodę na Mię, której policzek pogładziła. Była malutka, niewiele rozumiała i mogła się wylegiwać w bujaczku. To jedyne co zostawiła po sobie pani Bennett, bo do dnia dzisiejszego nie było z nią kontaktu.
Sama Mattie wlepiła wielkie oczy w przyjaciółkę, obserwując jak ta stara się wszystko ogarnąć, bo choć nocleg wydawał się być wciąż odległy, spędzenie czasu z dwiema uroczymi pannami było bardziej kuszącą wizją niż gnicie w czterech ścianach. Mała Mia machała wesoło rączkami, chcąc zwrócić na siebie uwagę każdego, a fakt, że nie była dostatecznie rozgadana i płaczliwa, pocieszał Mathilde. Dziecko do tej pory było rozkapryszone i niebywale jękliwe, dlatego młodociana matka doceniała to ponad miarę.
- Absolutnie nic – odparła na pytanie o tracenie czegokolwiek. - I tak jesteś lepsza w te klocki niż ja, dlatego ufam ci w pełni i nawet jak nasza beza nie wyjdzie to popołudnie będzie miłe – zażartowała, a uśmiech nie schodził ciemnowłosej z twarzy. Machała przed dziecięcą buzią ulubionym misiem, ale Mia wydawała się być sprytniejsza i pochwyciła go w swoje pulchne łapki. Gałka czekoladowa brzmiała cudownie, toteż najmłodsza z uczestniczek podróży wesoło wepchnęła rękę w usta, szczerząc się jak mało kiedy.
- Błagam, tylko jej nie rozpieszczajmy… Już i tak potrafi kosmicznie przeginać – Bennett z tego faktu wydawała się być niezadowolona, ale nie była w stanie gniewać się na córkę. Wymuszała na niej wszystko, a ta posłusznie kupowała jej każdą z możliwych rzeczy, o ile miały dodatkowe środki na zachcianki.
Z rozmyślania wyrwał ją podniesiony głos Phoenix, na co parsknęła jedynie z rozbawienia. Patrzyła na nią, a Mia klaskała w dłonie niezdarnie, gdy ciocia nie powstrzymywała irytacji na knickers. Cóż, przynajmniej była w tym niebywale urocza, dlatego mogła złościć się dowoli.
- Zrywaj! Zniesiemy to dzielnie, ale tylko dlatego, że nie masz pig’s arse, więc… – zawiesiła głos i nachyliła się w stronę przyjaciółki, by wyszeptać konspiracyjne: - Śmiało.


phoenix hirsch
happy halloween
Booyah
brak multikont
studiuje dietetykę i gotuje — dla frogs restaurant
24 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
people confuse me.
food doesn't.
Co dwie szare komórki, to nie trzy, czy jak to leciało. Phoenix zawsze była niezmiernie wdzięczna za przyjaźń jaką dzieliła z Mattie. Uważała też, że Bennett nie oddaje sobie w pełni własnych zasług. Wspaniała i wdzięczna z charakteru, wciąż jeszcze tak niezwykle młoda, a równocześnie doświadczona życiem, o którym Nixie nawet jeszcze nie myślała. Zerknęła na bujaczek, chwilę obserwując ich małą towarzyszkę, a przez to za mocno ubijając żółtko jajek w przenośnym pudełku kuchennym.
Ty musiałaś trafić na jakąś dziwną edycję pamiątek, bo jedyne co zostawia mi Hayden, to portki złożone w kostkę. Przysięgam ci laska, on prasuje nawet bieliznę. — Westchnęła, zastanawiając się, czy warto wchodzić w dalszą konwersację na temat jej nieszczególnie fortunnych relacji z mężczyznami. W tym przypadku obie chyba nie miały zbyt wiele szczęścia. Poruszała palcami u stóp w klapkach, zastanawiając się co uczynić dalej z bezową masą. Wreszcie, doszła do wniosku, że i tak nie mają już nic do stracenia i wyjąwszy rybę z grilla, włożyła ognioodporne naczynie do ognia. — Dobra, jak tak mówisz, to chwytaj rybsko i możesz wyłożyć na papierowe talerzyki, przynajmniej główne danie i przystawki będą zjadliwe. — Wskazała głową do połowy już przygotowany posiłek piknikowy na drewnianym stole parku. Pokręciła jeszcze chwila biodrami, próbując ułożyć dolną część odzieży, aż wreszcie się poddała. — Pilnuj tej bezy teraz, a ja je ściągam. Mam to gdzieś, kto zobaczy. Przynajmniej będą mieć w Yambie rozrywkę. — Chwyciła ręcznik kąpielowy, który suszył się na oparciu ławki po ich wizycie na plaży i okręciła go sobie w talii.
Przykro mi, muszę ją rozpieszczać. My Hirschowie dokarmianie dzieci mamy we krwi. Pewnie dlatego jest u nas ich też aż tyle. — Zaśmiała się szczerząc zęby, a pod osłoną chybocącego się ręcznika robiąc porządek z dołem od bikini. W międzyczasie, deser pavlova podejrzanie bulgotał, a spod przykrywki wydobywał się niepokojący zapach przypominający przy wdechu posłodzoną jajecznicę. Na razie postanowiła jednak zignorować te ewidentne znaki, że nowatorski przepis mógł się nie sprawdzić i zamiast tego kontynuować konwersację z przyjaciółką.
Ale jeszcze wracając do tych okropnych facetów, prawda Miśka? Niepotrzebni zupełnie są. — Uśmiechnęła się rozczulająco do ich małej podopiecznej. — To mam ci takiego hita do opowiedzenia. Ostatnio Alex był u mnie na obiedzie i… Nie wiem. Jakoś dziwnie było. Miałam wrażenie, że pojawił się wiesz… Moment. Ale z drugiej strony, wiesz jak to u mnie jest. Każda chwila potrafi dla mnie być momentem i dlatego zanim Grant poprosił mnie na prom, to już sama zdążyłam wygadać wszystko, bo myślałam, że to nie była tajemnica. — Westchnęła z jakiegoś rodzaju rozczuleniem na dawne wspomnienia. Nie stanowiły już dla niej żywego źródła, aż tak ogromnych emocji, ale wciąż jeszcze bywało, iż wracała do nich oczami wyobraźni. Miała w zwyczaju odpływanie i rozmarzenie, a piękna sceneria i spokojne towarzystwo osób, którym ufała tylko potęgowało poczucie zrelaksowania.

mistyczny poszukiwacz
iza
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Uśmiech pojawił się na twarzy Mathilde nagle i niespodziewanie. Była przepełniona pokraczną ciekawością i plotkami, które niemalże były namacalne w ich mieścinie. Oczywiście, w Tingaree wszyscy wiedzieli o sobie wszystko, dlatego Bennett skrywała przed światem wszystkie możliwe tajemnicy, by nikt nigdy nie mógł powiedzieć o niej czegoś złego.
Bała się jedynie opinii o tym, że jest fatalną matką.
- Cóż, nikt nie mówił, że każdy zostawia po sobie normalne pamiątki i choć nie powinnam tego mówić, to wyprasowana bielizna wcale nie brzmi tak źle… – żartowała oczywiście, bo Mię kochała całą sobą. Była zapatrzona w małą do tego stopnia, że gotowa była dla niej poświęcić niemal wszystko. Świat wirował intensywnie, a Mattie cieszyła się, że na moment wyrwały się z życia codziennego, mogąc przygotowywać na grillu rybę i zastanawiać się nad tym, czy beza będzie zjadliwa.
Nie wtrącała się jednak w działania Phoenix, dając jej pracować nad wszystkim, dlatego też skupiła się na bujaniu w nosidełku córki, która powoli zaczynała robić się senna. W pobliżu byli też młodzi chłopcy o ciałach niemalże przypominających boskiego Adonisa, ale Mathilde po raz pierwszy od dawna nie patrzyła na płeć przeciwną z zachwytem. Bała się wszelkich kontaktów z równolatkami czy ze starszymi, bo wiele razy czytała w sieciach społecznościowych jak postrzegane są samotne matki.
- Ciężkie zadanie, Phoenix – szepnęła markotnie, gdy spojrzała na wodne żyjątka będące już upieczonym. Szturchnęła je nawet, by nabrać pewności, bo ryby to nie była jej specjalność i mogłaby nawet przysiąc, że wolała zjadać cokolwiek innego, co w żaden sposób nie przypomina wodnych potworków. - Dam radę – jęknęła w końcu, wyciągając z grilla główne danie. Czuła się jak najlepszy pracownik, który zasługiwał na wyróżnienie miesiąca. Liczyła, że Hirsh jest przygotowana na taką ewentualność, dlatego spojrzała na przyjaciółkę podejrzliwie, mrużąc nieco oczy.
Wypuściła powietrze ze świstem z niezadowoleniem, gdy wspomniała o rozpieszczaniu dzieci. To nie chodziło o to, że Mattie nie chciała dla córki jak najlepiej, bo oczywiście, że chciała, ale… Wiązała ledwie koniec z końcem, by faktycznie móc jakkolwiek zrekompensować dobroć innych ludzi.
- No tak, ale wiesz, co jeśli wyrośnie na jakąś księżniczkę? Nie daj Boże – zmanierowaną… W łeb sobie wtedy strzelę, a to będzie wszystko twoja wina, tak samo jak Harper – wzruszyła ramionami od niechcenia, spoglądając cały czas posłusznie na bezę, której miała pilnować. Nie wiedziała do końca czy dobrze robi kulinarne eksperymenty. Była marnym Gordonem Ramsayem, dlatego ufała w pełni ciemnowłosej dziewczynie, że ta wiedziała jak rozdysponowywać obowiązki, by wszystko miało ręce i nogi. Z rozmyślań wyrwały ją kolejne słowa dziewczęcia, na które Bennett otworzyła szeroko usta, nie do końca nadążając za całą historią. Kiwała z uznaniem głową, po czym wypaliła swoimi nierozgarnięciem, które kiedyś miało wepchnąć ją w niemałe problemy.
- A co to za tajemnica, bo chyba… Jestem zbyt głupia i gdzieś się zgubiłam… Chodzi o seks? Spaliście? Spałaś z oboma? Na promie czy jednak nie? – czuła się jak kretynka, ale nie zawsze można było być chodzącą encyklopedią.

phoenix hirsch wybacz taką obsuwę, ale życie mnie zmiażdżyło :(
happy halloween
Booyah
brak multikont
ODPOWIEDZ