sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Serce na dłoni
Uśmiechy liczę na placach
Nie chcę do domu
Chcę jak najdalej od miasta
Stare audi
Zapach benzyny i asfalt
Mam dość już chorych jazd

Ostatnie tygodnie (miesiące, lata, życie) utonęło Lyrze w jakiejś totalnie czarnej dziurze (czyli dokładnie tak jak i mnie). Marzec po prostu zaczął się i skończył, a w jego trakcie wydarzyło się zarówno wszystko, jak i nic. Lyra w dużej mierze skupiona była tak naprawdę na sytuacji rodzinnej. Wszystko w powodu tego, że jej rodzeństwo dość niespodziewanie – przynajmniej dla samej Lyry, ale też jej mamy najwyraźniej – zdecydowało się na wyjazd z Lorne Bay. Chęć zmian, podążanie za ukochaną osobą – niby Lyra rozumiała wszystkie tego rodzaju powody, a jednak… jednak tkwiła w niej jakaś zadra w związku z tym wszystkim. Głównie z tym, że została sama, bo przecież w ciągu ostatnich kilku miesięcy jej relacja zacieśniła się szczególnie z Albertem. Dawniej, gdy byli młodsi było to zanadto skomplikowane – mieszkali osobno, odkąd brat jako nastolatek się wyprowadził i zwyczajnie nie mieli zbyt wielu okazji, żeby jakoś tę relację budować. Dopiero gdy Lyra wyniosła się z domu rodzinnego i zamieszkała w tej samej dzielnicy co Albert to wszystko jakoś drgnęło, a oni naprawdę nieźle się dogadywali.
Ale podobno wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Może tak miało też być w tym przypadku?
Potrzebowała oddechu. Nie takiego pojedynczego, głębokiego, jaki bierze się czasem, by nie nawrzucać klientowi, bo można za to wylecieć z pracy. Lyra i tak miała ogromne szczęście w postaci wyjątkowo wyrozumiałego człowieka, który przy okazji był fantastyczny. I chyba głównie z tego powodu byłoby jej szkoda rezygnować z tej roboty, choć nie była ona spełnieniem marzeń. Raczej czymś, co nawinęło się zupełnie przypadkowo i tak już zostało, bo na horyzoncie nie było niczego lepszego.
Nie. Lyra potrzebowała takiego oddechu, który można było wziąć pełną piersią gdzieś z dala od domu i takich zwykłych codziennych sytuacji, czy problemów. Dlatego tak długo szukała, aż dorwała jakieś bilety last minute, które nie kosztowałyby milionów monet, a potem zapakowała siebie i Bowie w samolot, z lotniska organizując im transport z jakimś chłopakiem i jego dziewczyną, z którym zgadała się na insta.
Stara, nawet nie wiesz, jak się jaram! – szepnęła konspiracyjnie, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie na przodzie samochodu. – Nie mogę się doczekać, jak się rozpakujemy i będziemy mogły robić… no wszystko! – Były w końcu na kilkudniowych wakacjach i Lyra zamierzała wykorzystać jak najlepiej ten czas, wiedząc, że taka okazja pewnie nie trafi się znów aż tak szybko. No bo wiadomka, takie wyjazdy swoje kosztowały. Z drugiej strony dla fajnych podróży można byłoby rozważyć napad na bank.

bowie hillbury
lyra raynott
Ola
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Trzeba przyznać, że ostatni miesiąc w przypadku Bowie miał się podobnie, pominąwszy niezapowiedzianną wizytę Hectora. W przydużych ciuchach, z rozwaloną wargą prezentował się jak siedem nieszczęść i choć w mieszkaniu nie było nikogo poza nią, czyli osobą, którą najmniej miał ochotę widzieć, został na chwilę, rozgrzebując rany, które zdawało się, że z biegiem czasu zdążyły się zasklepić. W pierwszym odruchu miała ochotę wykrzyczeć wszystko Lyrze, gdy tylko wróciła do domu, ale jako dobra przyjaciółka (i być może przyszła żona), postanowiła na jakiś czas zachować wszystko dla siebie, póki dziewczyna nie poukłada sobie wszystkiego albo przynajmniej nie oswoi się z myślą, że rodzeństwo postanowiło spierdolić. Bowie nie widziała innego określenia na tak haniebny czyn, ale tego też postanowiła nie mówić na głos żeby jej bardziej nie przybijać. Na szczęście mieli siebie nawzajem. I choć czasem miała ochotę swoich współlokatorów pozabijać (to objaw czystej miłości), w gruncie rzeczy traktowała ich jak swoją małą, własną rodzinę i to taką z wyboru, a nie zdeterminowaną przez więzy krwi.
Pomysł o wycieczce, choć wyjątkowo spontaniczny (takimi prawami rządzą się lasty) był czymś czego potrzebowała równie mocno, jak Lyra oddechu. W przypadku Bowie akurat bardziej składała się na to chęć zerwania z siebie niewidzialnych więzów, którymi po kolei rodzice, Hector i władze uczelni, pętali jej nadgarstki. Potrzebowała chociaż na chwilę poczuć ten specyficzny rodzaj wolności, jaki czuje każdy człowiek, wyjeżdżając ze świadomością, że na tych kilka dni może porzucić wszystkie zmartwienia, a ciemne chmury wiszące nad głową, zostaną w tym samym miejscu, z daleka od lotniska, kontroli biletowej i samochodu jakiejś pary z insta.
- Ej, wiesz, chyba wiem... Bo ja jaram się tak samo! - starała się być równie cicho, ale niespecjalnie jej to wychodziło, a jej przytłumiony głos zamienił się w pisk, na końcu zdania, który próbowała połknąć, ale bez powodzenia. Uśmiechnęła się przepraszająco w stronę przednich siedzeń, ale właściciele samochodu bnyli zbyt zajęci własną rozmową żeby zwrócić na nią uwagę.
- Mam ci tyle do opowiedzenia stara... Ale najpierw ulokujemy się w jakimś barze i w razie gdybyśmy przepierdoliły cały hajs jednego wieczoru, to na pewno znajdzie się ktoś kto będzie chciał nas uszczęśliwiać darmowym alko - chociaż i bez tego by sobie poradziły. Bowie oglądała dużo filmów o zdesperowanych alkoholikach, którzy znajdowali tysiące wymówek jak na przykład urodziny, których wcale nie mieli żeby sobie poradzić. Zawsze mogły udawać wieczór panieński, ale i napad na bank nie był głupim pomysłem.

Lyra Raynott
grzybiara
bowie
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Choć nie zawsze potrafiła to docenić, w głębi serca Lyra dobrze wiedziała, jak duże ma szczęście. Chociażby w postaci Bowie i Rydera. Ta dwójka była jej najbliższa i choć Raynott miewała różne wątpliwości, między innymi związane z przeprowadzką na Fluorite View, to teraz niczego nie żałowała. Zresztą Bowie na pewno o nich wiedziała, bo dotyczyły przede wszystkim tego, co było między nią a Ryderem. Normalne, zwyczajne pary – tak się przynajmniej zdawało Lyrze – raczej nie zaczynały swojego związku już od wspólnego mieszkania, tylko poznają się, randkują, zaliczają te wszystkie pierwsze razy. U nich było trochę inaczej, bo przecież zaraz po ich oficjalnym zostaniu parą, dziewczyny wprowadziły się do Rydera. Jasne, że cieszyła się z tego wszystkiego, a jednocześnie były to zmiany skądinąd odrobinę przytłaczające. Jednak gdy minęło już trochę czasu, opadły te pierwsze emocje to Raynott była naprawdę zadowolona z tego, w jakim kierunku to wszystko poszło.
I kiedy przychodził jej do głowy ten pomysł, by na choć chwilę oderwać się od Lorne Bay, nie było innej opcji, nikogo innego, kogo chciałaby ze sobą zabrać.
Wiesz jaki mam plan na ten wyjazd? Totalnie się porobić w każdym tego słowa znaczeniu. Nie ma żadnych zasad, żadnych ograniczeń, tylko świetna zabawa! Jak to mówią… co się dzieje w Gold Coast, zostaje w Gold Coast – niemal zapiszczała, doskonale w ten sposób pokazując swoje podekscytowanie. Jasne, że było parę rzeczy, których naturalnie nie zamierzała robić – jak chociażby zdrada czy zabójstwo. Nie żeby od razu – w kategorii przewinień – stawiała to na równi, ale jedno i drugie było zdecydowanie poza skalą rzeczy, które można byłoby zrobić na wyjeździe.
W razie czego obrabujemy jakiś bank – szepnęła (powiedzmy) z miną, która nijak mogła nie wskazywać na to, czy to w ogóle poważna propozycja. – Obczaj to, przecież tu się pewnie przewija tylu turystów, że w życiu nas nie znajdą – dodała i tylko charakterystyczny błysk w oku świadczył o tym, że to jedynie żarty. Przede wszystkim Lyra w ogóle nie miała pojęcia, jak można byłoby się zabrać do takiej akcji, poza tym żaden był z niej złodziejaszek. Już prędzej faktycznie szukałaby sposobu na zbajerowanie kogoś, by im mógł zasponsorować resztę wakacji. Miała jednak cichą nadzieję, że dadzą sobie z tym radę – jak na dwie niezależne kobiety przystało.
Na szczęście droga minęła im szybko i już niedługo mogły wejść do pokoju, który współdzieliły przez najbliższe dni.
Ooo – Lyra aż zagwizdała na ten widok, odstawiając walizkę. – Tu jest jakby luksusowo! – Okej, może była to mała przesada, bo przecież nie był to żaden pięciogwiazdkowy hotel, raczej pewnie jakiś pensjonat, ale i tak – było nieźle. Na samym początku koniecznie należało sprawdzić twardość materaca, dlatego Lyra niewiele myśląc rzuciła się na jedno z łóżek.

bowie hillbury
lyra raynott
Ola
studiuje — i sprzedaje dragi
22 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
Było warto oszaleć dla tych uszytych z pozłacanej waty sekund.
Nie można było powiedzieć, że któreś z nich było normalne, a przynajmniej Bowie wychodziła z tego założenia. Co więcej, uważała to za wspaniałe. I choć początek związku dwójka jej najbliższych przyjaciół miała dość nietypowy, od samego początku trzymała za nich kciuki, będąc wsparciem zarówno dla jednego i drugiego. Chociaż akurat w przypadku Rydera, on pewnie spowiadał się swojemu eks chłopakowi, Benjemu, czego w zasadzie nie miała mu za złe. To nawet lepiej, bo chociaż na początku obawiała się, że być może czasem będzie jej dane stanąć między młotem, a kowadłem, w rzeczywistości nigdy nie znalazła się w żadnej niekomfortowej sytuacji. Może z pominięciem tych razów, kiedy Ryder wracając do domu nad ranem zasnął w przedpokoju, a Bowie wychodząc z pokoju prawie złamała sobie kark, potykając się o jego sztywne ciało. W dodatku przyprawił ją wtedy niemalże o zawał, bo była pewna, że to trup! Ale sama też nie była lepsza, co najmniej raz myląc na fazie pokoje i wbijając do Lyry. Na szczęście nie w trakcie rzeczy, które chciałaby odwidzieć. Między innymi dlatego jej drzwi zdobi naklejka jakiejś reptiliańskiej sekty. Żeby odróżnić pokoje, kiedy straci orientację w terenie, a nie z powodu bycia wyznawcą. To akurat jej starsza siostra prawie się tym parała, ale finalnie okazało się, że było to jednak mylne założenie. Kiedyś będzie musiała ją przeprosić za to co myślała.
- Stara, totalnie! Mam trochę arsenału pod ręką, ale jakby co, mój ziomek dał mi namiary na kogoś tutaj, więc jeśli będziemy czegoś potrzebowały, to wiesz, ŻYCIE BEZ OGRANICZEŃ - zabrzmiało to nieco jak coachingowe gadanie, ale to nie miało znaczenia. Najważniejszy był fakt, że Bowie miała wszędzie wtyki (no przynajmniej w niedalekiej okolicy), a jeszcze ważniejszy, że na wyjeździe była z najlepszą przyjaciółką. Rozumiały się jak nikt inny, dlatego wiedziała, że przez resztę dni będzie mogła się czuć w stu procentach swobodnie. Zwłaszcza w procentach. Nie planowała też żadnych zabójstw i zdrad. Z tym drugim akurat w jej przypadku nie było to niczym trudnym, ale w przypadku pierwszego już raz była niemalże blisko spowodowania przypadkowo takiego występku i to jej w zupełności wystarczyło. To jest - najchętniej wymazałaby to z życiorysu, ale skąd miała wiedzieć, że laska która bierze od niej grzybki jest naszpikowana niemalże całą Tablicą Mendelejewa?
- No jasne, że tak - kiwnęła głową z powagą, jakby w zupełności zgadzając się z tym, że skok na bank był genialnym pomysłem. Choć miała wiele za uszami, raczej mierna z niej była bandytka, nawet mimo obejrzenia całego Domu z papieru. Ale i ona żartowała. - Poza tym pewnie nie tylko my mamy podobne plany, więc możemy zacząć od szukania zgubionych portfeli - dodała równie poważnie jak wcześniej, chociaż i to nie szło jej najlepiej. W życiu znalazła na ulicy jakieś drobne, zużyte kondomy (ale po to akurat nie sięgała) i raz fart do niej się prawie uśmiechnął, bo znalazła na trawniku torebkę z zielskiem. Później zaś okazało się, że to jakiś majeranek, ale prawie jej w życiu wyszło.
Stojąc w otwartych drzwiach pokoju, pokiwała głową z uznaniem, doceniwszy umiejętności Lyry w wyszukiwaniu pokojów hotelowych, a nim skomentowała wystrój, pobiegła w ślady przyjaciółki i rzuciła się za nią na łóżko.
- Ej, słyszałaś to? - trochę skonfundowana podniosła się i przyjrzała krytycznie materacowi, upewniając się, czy to nie on uległ destrukcji. Słabo tak w pierwszych minutach ponieść straty, ale może udałoby się wmówić właścicielowi, że tak już było? - Spoko, to tylko moje okulary. Będziemy musiały mi kupić nowe. Najlepiej jakieś kolorowe i śmieszne, takie żeby ludzie patrzyli i myśleli "o kurwa" - niespecjalnie przejęła się tym faktem i odłożyła okulary przeciwsłoneczne na szafkę obok. - Ale jest zajebiście. I patrz! Mamy nawet balkon! Będziemy mogły sobie tu robić bifory i pić, patrząc na ludzi z góry - ucieszyła się, bo balkon w wakacyjnym pokoju to przecież podstawa!

Lyra Raynott
grzybiara
bowie
ODPOWIEDZ