lorne bay — lorne bay
41 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Jej powrót do Lorne Bay był kompletnie niespodziewany. Podobnie jak sfinalizowanie rozwodu w Seattle. Zwlekała z tym blisko rok. W ciągu tych dwunastu miesięcy rozmawiała ze swoim mężem trzy razy, z czego dwa były w pełni poświęcone pracy. Zdążyła nawet zgubić swoją ślubną obrączkę, a mimo wszystko trudno było złożyć finalny podpis na dokumentach. W końcu, pewnego wieczora, usiadła na skraju łóżka, sięgnęła po hotelowy telefon i wybrała numer do swojego adwokata. Po krótkiej rozmowie, poprosiła aby przygotował dokumenty na rano, by zdążyła je podpisać przed swoim wylotem do Australii. Miała wrażenie, że tym razem nie była to ucieczka przed odpowiedzialnością, a rzeczywiste rozpoczęcie nowego rozdziału.
Nie spodziewała się fajerwerków. Nie spakowała jednej walizki niczym Julia Roberts w Jedz, módl się i kochaj. Nie liczyła na przeżycie wielkiej miłości, ani nawet romansu. Zamierzała pracować i cieszyć się słoneczną pogodą. Przynajmniej do czasu aż nie nabawi się poparzeń słonecznych na swojej bladej cerze.
Minęły zaledwie dwa dni od jej przyjazdu, gdy przekroczyła próg miejscowego szpitala. Chwila rozmowy z administracją, z dyrekcją, a potem poznanie najbliższych współpracowników.
Siedziała właśnie w sali konferencyjnej, razem z pielęgniarką. Czy nawet przełożoną pielęgniarek. Miała na sobie standardowy, choć nie do końca szpitalny strój. Jedwabna koszula w odcieniu głębokiego karmelu, ołówkowa, ciemnobrązową spódnica z rozcięciem i dopasowane pod ten kolor szpilki. Na ramionach zarzucony biały kitel, zasłaniający nieco obfity, duży naszyjnik przywodzący na myśl łańcuch. Czekali jeszcze, aż dołączy do nich rezydent kardiochirurgii, który miał asystować przy tej sprawie.
Łącznie mamy zatem dwóch, czy trzech pacjentów czekających na przeszczep? – zapytała, przeglądając kolejne dokumenty i czekając na odpowiedź pielęgniarki.
Myślę, że powinniśmy... ale zaczekajmy. Zadania będziemy rozdzielać w komplecie. – oparła się wygodniej na swoim fotelu, zamykając teczkę z dokumentami.
Chciałabym też dostać komplet najnowszych wyników pacjentki po przeszczepie płuca. – ale to była raczej uwaga poza konkursem, aby pielęgniarka w wolnej chwili przygotowała pełną dokumentację.

Quinton McDonagh
powitalny kokos
Anna L. Carter
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Zostawiając za sobą blask palącego, letniego słońca wszedł do środka szpitalnego budynku, trzymając w dłoni kubek z kawą. Podmuch zimnego powietrza z klimatyzatorów było niczym zbawienie, choć tak naprawdę niewystarczające. Ruszył dobrze mu znaną, wytyczoną ścieżką nie kusząc się nawet o zdjęcie przeciwsłonecznych okularów. Pomijając fakt, że lubił myśleć o sobie, jako o najważniejszym, najbardziej utalentowanym protegowanym tego szpitala, tak naprawdę dozował ilość światła, które pochłaniały jego oczy, zdradzające skutki wczorajszego, udanego zapewne, wieczoru. Kofeiną próbował wypłukać ze swojego życiowego systemu resztki alkoholu.
Wszedł do odpowiedniego pomieszczenia dla personelu, skąd zgarnął kitel z wyszytym własnym nazwiskiem, który nałożył na czarną koszulkę, szczelnie przylegającą do jego ciała. Jako jedyna nie zdradzała oznak wczorajszej zabawy. Szybko spiął włosy, związując je z tyłu w nieduży kok. Nie darował sobie, by nie spojrzeć na własne odbicie w lustrze. Poza nieco dłuższym, nawet jak na niego zarostem, którym nie miał czasu zająć się w ostatnich dniach, prezentował się nader okej.
Ledwie zdążył wyjść z pokoju, robiąc to dwa razy, bo oczywiście za pierwszym razem zapomniał swojej kawy Quinn natknął się na Dolores, pochodzenia Papuaskiego pielęgniarkę, która żwawo zmierzała w jego stronę. Przywitał się z nią szerokim uśmiechem, lecz w wzajemności dostał informację, że oczekują go w sali konferencyjnej. Lekarz spojrzał na zegarek, będąc pewnym, że spotkanie, o którym dostał wcześniej memo, miało się odbyć chwilę później. Grzecznie podziękował za informację, lecz to nie było na tyle. Dolores, która najzwyczajniej w świecie lubiła mu matkować i nienawidziła zapewne jego wciąż-nastoletniego oportunizmu i odkładania rzeczy na zaraz, niemalże porwała go, ciągnąć pod ramię i popychając w plecy, byle tylko obrał właściwy kurs i się pospieszył.
Tuż przed wejściem do pomieszczenia usłyszał kobiece głosy, zwłaszcza jeden z nich, nieco bardziej dominujący, mówiący coś odnośnie przeszczepu płuca. Jeden krok dzielił od kolizyjnej tragedii tuż na progu, gdy przełożona pielęgniarek wyparowała w tempie błyskawicznym po przyjęciu rozkazu. Quinn zdążył tylko wymienić z nią krótkie spojrzenie, oglądając się by sprawdzić, jak szybko pokona dystans szpitalnego korytarza i ile osób przy tym staranuje. Sam zaś wstąpił do środka, upijając łyk głowy i przekręcając głowę w normalną stronę, by mieć orientację skupioną na obszarze przed sobą. Wtedy zamarł na dłuższą chwilę, widząc osobę, z którą właśnie został sam na sam.
Niemalże wszędzie poznałby kruczoczarne włosy, silnie kontrastujące z wybielonymi ścianami szpitalnych murów, o silnej głębi, podpitej przez bladą cerę. Wąskie, lekko rozciągnięte usta, niemalże cały czas wygięte w figlarnym, flirtującym uśmiechu były prawdopodobnie jedyną oznaką radości z ponownego spotkania, jaki się doczeka, przynajmniej w tej chwili. Na samym końcu zatrzymał się na oczach, nieco przymrużonych, głęboko osadzonych, nadających całemu wizerunkowi tajemniczego, nieco mrocznego, ale jakże pociągającego tonu.
Quinton uśmiechnął się sam do siebie, nieco pochylając głowę w dół, co było reakcją na te małe deja vu. Parę różnych myśli i scenariuszy zachowań przechodziło mu teraz w wyobraźni, łącznie z flashbackiem ich wyczynów w hotelowym pokoju 128. Cóż, był tylko facetem, będzie rozpamiętywał takie rzeczy, aż złapie go starcza demencja. Ewentualnie, kiedy będzie ustatkowany a seks stanie się zwykłą rutyną, a może wręcz wymuszonym obowiązkiem.
Wyszedł Annie na spotkanie, widząc że kobieta sama zmierza w jego stronę. Zatrzymał się przed nią, lecz zamiast wykonać jakiś normalny gest sięgnął do jej ramienia i delikatnie go uszczypnął.
- Musiałem sprawdzić, czy nie jesteś żadnym widmem, a ja nie dostaję na nowo paranoi. – wyjaśnił swoje zachowanie, nawiązując do pierwszego spotkania, gdy tak jak szybko pojawiła się w jego życiu, jeszcze szybciej znienacka z niego zniknęła. Istniały więc podstawy, że mógł mieć jakieś omamy lub nawet bardzo realistyczne marzenia senne.
Uraczył Annę szerokim uśmiechem, podszytym lekkim sarkazmem co do całego pojawiania się i znikania, a następnie wyminął ją i bezkarnie zasiadł w fotelu, który dopiero co szatynka piastowała.
- A więc, doktor Mitchell, na jak długo tym razem zostaniesz? Dwadzieścia cztery godziny? – zapytał, tylko na sekundę obdarowując ją swoją atencją, bo przecież nie mógł pokazać, że w jakikolwiek sposób go to obchodziło.

Anna L. Carter
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
lorne bay — lorne bay
41 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Moje niespodziewane zniknięcie spowodowało, że wpadłeś w paranoję? – zapytała, mrużąc nieco oczy, a nawet przechylając głowę w bok. Przyglądała mu się uważnie, z lekkim uśmiechem. Właściwie w pewnym sensie nawet liczyła na to spotkanie. Gdy z dyrekcją szpitala uzgadniała zespół, z którym przeprowadzi najbliższe zabiegi, zaproponowała opiekę mentorską nad tym młodym i nieco butnym rezydentem. Nie wiem tylko czy zwyczajnie lubiła wyzwania, czy jego towarzystwo jej w jakimś dziwnym sensie odpowiadało. Może nigdy nie miała dzieci, więc żaden nastolatek nie wykorzystał pokładów jej cierpliwości.
Mam nadzieję, że nie nabawiłeś się innych fobii. – oparła się biodrem o krawędź stołu, niespełna dwa metry od Quinna. Rozsiadł się niemal bezczelnie w jej fotelu, ale kompletnie się tym nie przejęła. Albo nie tyle nie przejęła, co zwyczajnie jej nie przeszkadzało. A może w jakimś stopniu nawet odpowiadało.
Jednym słowem, tęskniłeś. Ale nie musimy tego drążyć. – wzruszyła lekko ramionami, pochylając się w bok i napełniając szklankę wodą. Była niemal pewna, że Quinn nieźle się wczoraj bawił. Nie wiem czy to kolor cery, ogólne zachowanie, ale zwyczajnie wiedziała. Dlatego przygotowana przez nią szklanka wody, powędrowała do niego.
Dwadzieścia pięć. Chyba, że będziesz grzecznie współpracował, to przemyślę przyjęcie stałej pozycji w szpitalu. – wierutne kłamstwo. Tym razem podpisała umowę. Kontrakt na dwanaście miesięcy. Chciała spróbować czegoś nowego. Nie wiem czy nie brzmi to zbyt dramatycznie, ale traktowała to niemal jak nowy rozdział. Mimo wszystko, zawsze lepiej zaplanować wyjście awaryjne.
W każdym razie, wróćmy do spraw zawodowych, zanim całkiem się rozbestwisz. – sięgnęła po dokumenty leżące tuż przed nią.
Mamy listę trzech osób czekających na przeszczep serca. – zaczęła spokojnie.
Chciałabym żebyś zrobił zestawienie tych trzech osób. Skompletował nie tylko badania, ale także ocenę psychiatry. Jak w jego lub jej ocenie, pacjent zniesie przeszczep. – podała mu wszystkie trzy teczki. Przeszczep był rzeczą nieco ponad fizyczną. Na przyjęcie się organu miały wpływ nie tylko terapie genowe, dobrze dobrane leki czy przeprowadzony zabieg. Czasami charakter pacjenta, skłonności do depresji, czy zły tryb życia dawały mu mniejsze szanse. Anna podchodziła do swojej pracy bardzo poważnie. W klinice w Nowym Jorku, cały sztab specjalistów oceniał zdolności pacjenta i wydawał ocenę. Kto zasługiwał na pierwsze dostarczone organy. W planach miała zbudowanie tutaj dużego oddziału transplantologii, największego na kontynencie australijskim. Dlatego zamierzała zacząć kompletować zespół, a także narzucać pewną systematykę pracy.
Przeczytałam, że ten młody chłopak spędził rok na odwyku. Chciałabym też ocenę psychiatry i psychologa, jakie są szanse na jego powrót do uzależneinia. – skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. Było sporo niewiadomych. Jeden z trojga pacjentów miał sporą nadwagę, z którą walczy już od pół roku. Ale podczas krótkiej rozmowy z pielęgniarką, Anna zdążyła poznać ciekawą plotkę: mężczyzna wciąż próbuje przemycać słodycze. To raczej źle roku na jego walkę z otyłością, która niemalże skreśla go z tej krótkiej listy - decyzji życia i śmierci.

Quinton McDonagh
powitalny kokos
Anna L. Carter
ODPOWIEDZ