gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Skrzywiła się nieładnie, bo trochę obawiała się tego, że jej próby wypowiedzenia jakiś poważniejszych słów w formie złożonego zdania zabrzmią jak tani slogan z ciasteczka. Nie była dobrym rozmówcą, jej słowni był przy tym całkiem ubogi i często opierał się na zbyt młodzieńczych kolokwializmach, by brać jej wypowiedzi serio. No, ale się starała, bo jednak zależało jej na tym, by wesprzeć jakoś brata.
- Dzięki, jak ulegnę kontuzji i moja kariera legnie w gruzach, to uwzględnię ciasteczka jako alternatywę na życie - próbowała być zabawna, ale standardowo wyszło jej to nieco kwaśnie. Mimo wszystko dobrze się czuła w towarzystwie brata, co też od zawsze było niezmienne. Znał ją, jak mało kto na tym świecie i przez długi czas on, jak i ich drugi brat uchodzili w jej oczach za ideał męskości, więc cóż... może to faktycznie nie było takie dziwne, że nie skończyła z chłopakiem w swoim wieku. Z drugiej strony... żaden jej równolatek nie był tak szalony, by się nią zainteresować, bo Lisbeth raczej zrażała do siebie ludzi zamiast ich przyciągać. - No dobra, może ma nos jak ziemniak, ale wiesz... ja też nie jestem ideałem kobiecości, więc nie powinnam mieć takich wygórowanych oczekiwań - jeśli chodzi o Lisę, to ona z kolei kompletnie nie rozumiała, dlaczego tak broniła Jakmutama. Ostatecznie to on się jej wcale nie podobał. Braci miała przystojnych, potrafiła to racjonalnie ocenić, tak samo uważała o swoim ojcu. Remigius też był atrakcyjny, ale Jakutam to typowy starszy facet za którym nikt się nie ogląda, więc ta jej zapalczywość brała się z niewiadomego źródła. Chyba po prostu czuła, że broniąc go, broni też Remy'ego co w zasadzie też było głupotą. - Aha... powinieneś powiedzieć raczej gdybyś była z Geordanem, nie miałbym nic przeciwko żeby dodać mi otuchy, wiesz? - podeszła go trochę i naprawdę nie miała pojęcia, że tymi słowami może wejść na jakiś grząski grunt. W zasadzie to była wdzięczna bratu za to, że podchodził do tego wszystkiego z rozbawieniem, bo dzięki temu i ona przestawała patrzeć na to z aż taką paniką, jak na początku. Nie zmieniało to jednak faktu, że całkowicie z obaw nie planowała rezygnować. - No bo Remy... nie miał żadnego stałego związku i rodzice boją się, że wiesz... - zarumieniła się nieco, bo zrobiło jej się głupio. - Się mną tylko bawi - dokończyła w najmniej newralgicznych słowach, jakie w tamtej chwili przyszły jej do głowy. Cieszyło ją, że on tak na to wszystko nie patrzył. Miała wrażenie, że znalazła sobie sojusznika i teraz denerwowała się, że nie przyszła z tym do niego wcześniej. Uśmiechnęła się tez znacznie pewniej, gdy zapewnił, że w razie czego uchroni ją przed okrutnym losem, ale zaraz potem mina znów jej zrzedła. - O nie, nie, nie, nie, nie - zamachała dłońmi w powietrzu. - Trzy razy robiłam pochody, żeby podejść do twoich drzwi, jakbym miała pójść jeszcze pogadać z Austinem, to zwymiotowałabym z nerwów wszystkie wnętrzności - poinformowała go w swoim odczuciu bardzo racjonalnie. - Remy się tym zajmie poza tym. Chyba uważa, że jako przyjaciel jest mu to winien, a mi jest to na rękę - bo jestem cykorem. No, ale tych słów już nie powiedziała, chociaż niewątpliwie wisiały one w powietrzu. Odetchnęła nieco głębiej, powoli chyba oswajając się z tym, że ta wielka tajemnica, przestawała być już tajemnicą. Zwykle długo potrafiła ukrywać różne fakty, więc całkiem miło było dowiedzieć się, jak to jest, gdy nie trzeba tego robić.

jude westbrook
sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
Prawdopodobnie nigdy nie liczył się ze słowami kierowanymi do przypadkowej osoby czy też członka rodziny. Może w młodości, gdy kurtuazja jeszcze zdawała się go nie opuszczać — później, gdy nowego życia uczył się w internacie, porzucał te wszelkie dobre maniery. Bez przemyślenia wypuszczał z siebie kolejne zdania, ale nie oznaczały one braku szacunku do kogokolwiek; taki po prostu zwykł być, ot co. I gdyby nie zależało mu na opiniach siostry, a ją samą uważał za śmieszną, nie dzieliłby się z nią żadnym ze skrawków swojego życia. — Uśmiechnij się, przynajmniej te ciasteczka zaczęłyby mówić z sensem — odparł, sprzedając jej przyjaznego kuksańca. Może nie dostrzegał tego jej zmieszania, a może po prostu dostrzegać go nie chciał. Jude był swoistym mistrzem w ignorowaniu wszelkich znaków i reakcji, które odsłoniłyby przed nim nieco prawdy o świecie i otaczających go ludziach. — Daj spokój, jakoś dziwnie się oceniasz — skwitował wzdychając, nie mając już sił na tę analizę urody Jakmutama. Był paskudny, a Lisa się myliła. Posiadała w dodatku zbyt dobre geny, by kwestionować swą urodę, ale Jude nie uważał, że musi o tym rozmawiać. Było to wszakże oczywiste.
— Jakbyś z nim była, to bym się do ciebie nie odzywał. Ale to inna sytuacja — rzekł z pewnością, w czasie późniejszym wyjaśniając, że nie, nie miał niczego konkretnego na myśli. Bo w sumie tak było. Chodziło zaledwie o to, że tych sytuacji nie można było ze sobą przyrównywać, bo... nie, po prostu. I musiał czym prędzej od siebie te myśli wszelkie odsunąć, bo były niedorzeczne. Abstrakcyjne i przykre, a nie było sensu na nich się skupiać, skoro ich natura była czysto hipotetyczna. Pokręcił za to na jej wyjaśnienia głową i westchnął tylko, nie odnajdując w sobie odpowiednich słów. — Porozmawiam z nimi — obiecał tylko, chociaż go nie prosiła. Nie musiał przed nią tłumaczyć tego, że on się na ten jej związek w podobny do nich sposób nie zapatruje — czy nie było to jasne? Mógł jednak objaśnić im pewne kwestie, dzięki którym mogli ruszyć do przodu. I zrozumieć, że świat funkcjonuje inaczej, niż te czterdzieści lat temu. — I nie boisz się, że Austin go przypadkiem zabije? Dobrze, że jestem policjantem — zaśmiał się, ale widząc, że siostra jest szczerze zaniepokojona, począł ją uspokajać. Że wszystko będzie dobrze, że ich brat zrozumie, że rodzice także wszystko zaakceptują. I że każdy będzie szczęśliwy, tylko nie Jude, choć nie wiedział jeszcze dlaczego.

koniec <33

Lisbeth Westbrook
ODPOWIEDZ