sierżant — australian federal police
37 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Były żołnierz, teraz policjant. Trochę mu to zajęło, ale w końcu odważył się zrezygnować ze wszystkiego dla Danny'ego.
where once was light, now darkness falls

Niczym pokaz sztucznych ogni w sylwestrową noc oglądaliśmy hipnotyzujące wystrzały z karabinów, destrukcyjne siły granatów, opadające na ziemię ogniste pociski. Pierwsza noc była najgorsza i, jak twierdzili, pozostać w nas miała już do końca życia – nic nie jest bowiem w stanie wygłuszyć krzyków wojny, której człowiek stał się częścią. I choć te migoczące światła, które zwykliśmy widywać w nocy – te światła, które tak bardzo przypominały nam o dawnych przyzwyczajeniach, wygodach, beztrosce – łudząco przypominały sztuczne ognie, nie przynosiły nam tego stanu euforii, jaki towarzyszy ludziom podczas tych kolorowych pokazów. Już na zawsze mieliśmy znienawidzić świętowanie nowego roku w ten konkretny sposób, dlatego większość z nas unikała powrotu do domu w tym szczególnym czasie. Świętowanie bez rodziny, z dala od domu stało się moją tradycją po trzecim wyjeździe. Początkowo chyba nawet wierzyli w te kłamstwa – zdobywając kolejne stopnie wojskowe mogłem wmawiać im, że jestem potrzebny na froncie. Potem po prostu zaczęliśmy udawać, że nie ma w tym nic dziwnego – nikt już nawet nie pytał, dlaczego tak rzadko bywam w domu. Sam dom stał się dla mnie idyllą – miejscem, do którego lubiłem wracać wyłącznie w świecie marzeń, idealizując go w każdy możliwy sposób. Nie czułem się jednak nigdy źle wśród rodziny – mieliśmy ładny dom, rodzice zachowywali się odpowiednio, rodzeństwo było zgrane. Z jakiegoś powodu już jednak jako dziecko zapragnąłem oderwać się z tego obrazka, o co ubiegałem się odkąd skończyłem dwanaście lat. Zaledwie dwa lata później pozwolono mi wyjechać na południe, do prywatnej elitarnej szkoły, w której zyskałem stypendium. Zamieszkałem w internacie, bywając w domu zaledwie podczas weekendów. Tęskniłem, ale właśnie to, ta tęsknota, dodawała mi sił. Uczyłem się dobrze, mając w swoim roczniku zawsze najlepsze oceny. Wróżono mi wspaniałą karierę; rodzice widzieli mnie na medycynie, nauczyciele w przeróżnych laboratoriach. Zuchwale mówiono o tym, że pewnego dnia dokonam w nauce przełomowego odkrycia i chociaż przez moment byłem fanem tych wizji, ostatecznie postanowiłem zrobić coś, czego nikt się nie spodziewał. Jak stwierdzili potem moi rodzice, miało to być wyłącznie konsekwencją zawarcia nieodpowiedniej znajomości – do dzisiaj wielu uważa, że jako nastolatek wpadłem w złe towarzystwo, co raz na zawsze odmieniło moje życie. Osobiście uważam kwestionowanie jakiejkolwiek przyjaźni za najczystszy przejaw chamstwa, a tej szczególnej znajomości jestem w stanie bronić bez względu na wszystko.

where once was love, love is no more

Przyjaźnie zawierane z dala od domu – gdy tak bardzo tęskni się za rodziną, że zaczyna się poszukiwać nowej, jako zamiennika – są zawsze najtrwalsze. Pewnie dlatego tak prędko odnalazłem się w nowym towarzystwie, złączając swoje ścieżki z osobami, z którymi dzieliłem pokój w internacie. Nasza sześcioosobowa paczka była nierozłączna, mimo że wszyscy mieliśmy tak różne od siebie charaktery i oczekiwania od życia. Upływ czasu jednak zbierał swoje żniwa z roku na rok, a nasza paczka malała w zaskakująco prędkim czasie. Jeden z nas się przeprowadził, drugi utracił stypendium. Trzeci zmienił pokój, a więc i znajomych, a czwarty szkołę. W końcu zostaliśmy sami: ja i George, akceptując ten stan rzeczy z wyjątkowo rozdartym sercem. Wydawało mi się zabawne, że dla niego – tak jak dla mnie – ta przyjaźń była synonimem rodziny. Zgadzaliśmy się ze sobą co do tego, że odejście tamtych jest tak samo straszne, jak utrata rodzeństwa. Przerażeni tym, że i dla nas ta przyjaźń mogłaby się kiedyś skończyć, zawarliśmy pakt – braćmi pozostać mieliśmy do samego końca. Od tego czasu byliśmy nierozłączni, a nauczyciele dość nieśmiało zaczęli mi wskazywać, że powinienem zmienić towarzystwo. A jednak siła dziecięcej przyjaźni była trwalsza, niż cokolwiek innego – ostatecznie przez frywolny charakter Georga niemalże utraciłem stypendium. Nie było jednak mowy o ucieczce przed tą znajomością – nasz pakt, rzekomo niewinny, był dla mnie wiążący. Dlatego gdy po zakończeniu szkoły George obwieścił, że zamierza zaciągnąć się do wojska i służyć Australii wiernie, wiedziałem, że i mnie czekać będzie ta sama przyszłość. Nie mogłem pozwolić na to, by wyruszył na tę niebezpieczną misję samotnie.
Początek nie był tak wymagający, jak zakładałem – udawało się mi gościć w Lorne Bay dostatecznie często, a przygotowania do zagranicznych misji uznawałem za coś niezwykle ekscytującego. Udało mi się nawet odnaleźć czas na miłość – pierwszą i poważną, która wydawała się mi czymś ostatecznym. Nieśmiało snułem plany o ślubie, podczas gdy ona powtarzała, że będzie na mnie czekać – bez względu na to, jak długo trwać będzie moja służba. To nasze uczucie dodawało mi sił i gdy jako dwudziestoczteroletni chłopak wyjechałem po raz pierwszy za granicę, wiedziałem, że mam do kogo wrócić. Misje okazywały się jednak zbyt ciężkie, a przepustki do domu wciąż odwlekały się w czasie. Ciężko było mi oddzielać wojnę od codzienności: widząc umierające rodziny, nie potrafiłem akceptować spokoju, w jakim przyszło żyć moim krewnym. Tylko miłość powstrzymywała mnie przed szaleństwem, lecz i ją mi w końcu odebrano. Ona odeszła, wyjaśniając w liście, że tak będzie dla nas lepiej. W jaki sposób, skoro to wyłącznie ona trzymała mnie przy życiu? Mimo wszystko pozwoliłem jej odejść i przez długi czas nie potrafiłem powrócić do rodzinnego kraju.

don't say goodbye, don't say I didn't try

Mając dwadzieścia siedem lat stałem się wrakiem człowieka. Łamiąc jedyną powierzoną sobie zasadę o zachowaniu kontaktu ze światem zewnętrznym, pozwoliłem na to, by wojna pochłonęła mnie w całości. Nie wierzyłem już w to, że gdzieś poza tymi szarymi, przepełnionymi śmiercią terenami może czekać na mnie normalne, spokojne życie. Rozpoznawałem już tylko dźwięki karabinów, odgłosy wybuchów, ostatnie słowa konających. Zważając na chłód i dystans, z jakim zacząłem postrzegać swoje życie, odsuwano mnie od akcji w terenie – poza tym, zawsze byłem lepszym strategiem, niż zwykłym pionkiem. Znów inni zaczęli wyznaczać mi drogę życia, wróżąc kolejne awanse. Wszystko mogło lec w gruzach pewnej niespokojnej nocy, gdy wrogi oddział zaatakował naszą jednostkę: terror tego zdarzenia prześladować miał mnie już do końca życia. Co zabawne, byłem pewny wtedy, że oto właśnie jest koniec – leżąc w otoczeniu martwych przyjaciół, biorąc ostatnie łyki brudnego powietrza wiedziałem, że nie ma już dla mnie nadziei. O śmierci mówi się wiele: że jest prosta, szybka, bezbolesna. Że tuż przed ostatnim oddechem przelatuje ci całe życie przed oczyma, że myśli się o bliskich, że jest się szczęśliwym. Nie doświadczyłem ani jednego z owych przyrzeczeń, cierpiąc jak nigdy dotąd. Przeżyłem tylko dlatego, że George ignorując innych, poświęcił się ratowaniu mojego życia. Po tym wydarzeniu na trzy miesiące uciekłem do domu. Nie mogłem wrócić, nie chciałem. Nie wiedziałem jak. Miałem jednak dług do spłacenia, więc odrzuciłem znów na bok marzenia o normalnym życiu – wróciłem do swojego oddziału, bo przyjaźń wciąż była dla mnie ważniejsza niż cokolwiek innego.
we are lost, we can never go home
Nikt nie spodziewał się, że wrócę. Wielu uważało mnie za zbyt słabego człowieka, a ja wiedziałem, że mają rację. Sam George uznał, że powinienem zostać w domu, nacieszyć się rodziną, odnaleźć spokój. Chociaż te wszystkie słowa posłużyć miały mi jako prawo do odzyskania normalności, poczułem się tam zupełnie niechciany. Niepotrzebny. Jak problem, którego nagle zachciano się pozbyć. Właśnie dlatego definitywnie odrzuciłem od siebie myśli o Lorne Bay i rodzinie, postanawiając całkowicie poświęcić się armii. Upór, samodyscyplina i zawziętość sprawiły, że otrzymałem pierwszy ważny dla siebie awans – zostałem sierżantem. Dowodziłem własnym, niewielkim oddziałem i nagle mój głos zaczął mieć większe znaczenie w ważnych sprawach. Wciąż jedyną osobą, której ufałem najmocniej był George, więc gdy pewnego dnia zaproponował misję zwiadowczą w jednej z naszych baz, nie potrafiłem odmówić. Przeczucie, które powtarzało mi, jak kiepski jest to pomysł nie pomogło mi go zatrzymać. Patrząc wyłącznie na strategiczne aspekty tego wypadu, oddelegowałem go do celu wraz z trójką innych żołnierzy. Gdy przez kolejną dobę nie otrzymałem od nich najmniejszego znaku życia zrozumiałem, jak wielki popełniłem błąd.
Poszukiwania w oficjalnym raporcie trwały miesiąc, ale zaniechano ich już po dwóch tygodniach, gdy odnaleziono ciało jednego z moich ludzi. Reszta przepadła bez wieści, ale patrząc na stan naszej bazy domyślano się, że wrogi oddział musiał już tam na nich czekać. Sprawę zamieciono pod dywan: rodziny zaginionych poinformowano o zaprzestaniu poszukiwań, a w niedługim czasie oficjalnie wyprawiono im pogrzeby. Nie obawiałem się konsekwencji, z jakimi miało mi przyjść się zmierzyć, ale ku mojej rozpaczy – bo zasługiwałem przecież na najwyższą karę – nikt nie odnalazł w moim postępowaniu czegokolwiek niewłaściwego. Nie spierałem się z dowództwem wyłącznie dlatego, że nie byłem w stanie uwierzyć w śmierć George'a. Postanowiłem kontynuować poszukiwania i dopiero to sprawiło, że zacząłem mieć kłopoty. Armia, którą do tej pory uważałem za rodzinę, stała się w moich oczach wrogiem – tak łatwo przychodziło im zapominanie o poległych żołnierzach, że nie byłem już w stanie uczestniczyć w kolejnych misjach. Odesłano mnie do domu jednak dlatego, że nikomu nie podobało się moje prywatne śledztwo - zaoferowana dobra pozycja w rodzinnym mieście była łapówką za milczenie. I chociaż początkowo kategorycznie odmawiałem, przyparty do muru, przystać w końcu musiałem na tę propozycję. Przechodząc szkolenie, wdrażając się w tajniki pracy policji (nie tak emocjonującej, jak misje na froncie), prowadziłem potajemne śledztwo, bezustannie wierząc w to, że mój przyjaciel żyje. Po drodze się zakochałem. Oświadczyłem, kupiłem dom. I spodziewam się dziecka, chociaż nigdy nie widziałem się w roli ojca.

― Jego matka zginęła w wypadku, gdy miał zaledwie osiem miesięcy, więc nawet jej nie pamięta. Nie miał przy tym najmniejszego problemu, gdy jego ojciec ożenił się po raz drugi - całkiem spodobało się mu to, że stał się częścią nowej rodziny.
― Uwielbia czytać książki, za to fanem seriali i filmów nigdy nie był. Wolny czas zdecydowanie woli spędzać z książką, przy czym jego ulubionym gatunkiem jest fantastyka.
― Odkąd wrócił ze służby, miewa spore problemy ze snem. W zasadzie, w nocy nie jest w stanie w ogóle zmrużyć oczu, co nadrabia oczywiście w ciągu dnia. Najlepiej się mu jednak zasypia dopiero wtedy, gdy otacza go sporo osób, dlatego zdarza się mu drzemać w knajpach.
― Stanowczo odmawia terapii, twierdząc, że nie cierpi ani na depresję, ani na PTSD.
― Ma na plecach sporych rozmiarów bliznę - przecięcie przechodzi po lewej stronie, od granicy łopatki do niemalże biodra - jest to pamiątka po jednej z misji, na których nieomal stracił życie.
― Nie zwraca najmniejszej uwagi na swój wygląd, dlatego potrzebuje zawsze jakiejś pomocy w kupowaniu nowych ubrań i jakimś sensownym dobieraniu ich do siebie. W dodatku nie lubi chodzić do fryzjera, więc najczęściej jego przyjaciele muszą sami go strzyc, chociaż jest to dla niego bardzo niekomfortowe.
― Niezbyt dobrze radzi sobie w kuchni - nie dlatego, że ma dwie lewe ręce, a dlatego, że po prostu mu się nigdy nie chce. Nawet przygotowywanie kanapek uważa za marnowanie czasu, więc kupuje sobie przeważnie gotowe produkty. Będąc w domu jest weganinem, jednak podczas wszystkich misji zmuszony był zawsze do robienia dyspensy.
― Nie znosi ciszy, dlatego często włącza głośniki na maksa - słucha niemalże wszystkiego, co mieści się w granicach dobrego smaku. Wśród tego jest jednak niewiele współczesnych pozycji, bo według niego muzyka umarła pod koniec lat 90'
Judah (Jude) Westbrook
14.02.1987
Cairns
eks żołnierz, sierżant
australian federal police
Pearl Lagune
kawaler, orientacja nieznana
Środek transportu
Posiada samochód.

Związek ze społecznością Aborygenów
Są z nimi spokrewnieni kilka pokoleń wstecz, ze strony ojca.

Najczęściej spotkasz mnie w:
wszędzie. Ze względu na wykonywaną pracę, Jude gości we wszystkich rejonach Lorne Bay.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzinę Westbrook, narzeczoną.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, bez trwałych uszkodzeń ciała.
Judah Westbrook
Aaron Taylor-Johnson
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany