animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
061.
Gaia w momencie, w którym się obudziła, wiedziała, że coś będzie nie tak z dzisiejszym dniem. Od czasu spotkania z Mei, miała problemy ze snem. Nie chodziło nawet o to, że Mei była tak śliczna, że spędzała jej sen z powiek. Nie, nie. Nawet podczas weekendu z Zoey, Gaia niekoniecznie się wysypiała. No i nie było to też winą Zoey. Po prostu dręczyły ją jakieś myśli, które chyba próbowała od siebie odciągnąć. Odnosiła wrażenie, że znowu wylądowała w tym etapie życia gdzie nie miała za bardzo z kim porozmawiać. I bez obrazy, ale obwiniała o to trochę Bjorna, który zasiał jej ziarno niepewności nie tylko w związku z jej relacją Zoey, ale także w związku z jej relacją z Luną. Gaia próbowała zachować zdrowy rozsądek i nie sugerowała się wszystkim co mówił brat, ale jednak… był bratem. I to starszym. Miał doświadczenie życiowe i na pewno nie chciałby źle dla Gai prawda? Życzył jej jak najlepiej. Sam to chyba mówił. Albo ona sobie tak wmówiła, albo wyczytała pomiędzy wierszami.
Jak się zwlekła z łóżka to na dzień dobry wdepnęła w coś obrzydliwego. Były to z pewnością wymiociny. Ale nie kocie. Od razu wiedziała, że to Ponyo. Gapiła się na tą Ponyo i wiedziała, że jest z nią coś nie tak. Ogarnęła się na prędce i zabrała psa do weterynarza. Nie miała zielonego pojęcia o tych zwierzakach, więc wolała, żeby zerknął na nią specjalista. No i okazało się, że Ponyo coś tam dolega i musi zostać na obserwacji i mieć kroplówkę przez dwa dni. Gaia trochę się popłakała, bo była zestresowana, ale pan doktor powiedział, że nie ma co się stresować i za dwa dni Ponyo będzie jak nowa. No więc Gaia przestała się mazać i pojechała na jakieś smutne, samotne śniadanie. Ojebała dwa gofry i trzy naleśniki. Myślała, że się zrzyga z przejedzenia. Okazało się jednak, że to nie jest przejedzenie tylko po prostu Gaię zaczynają zżerać te negatywne myśli, które się w niej kotłowały. Wsiadła w auto i wróciła do domu. Z tego co kojarzyła to jak wychodziła, to Luna jeszcze była. Liczyła na to, że nadal ją tutaj zastanie. Wparowała do domu jak do stodoły i na chwilę się zatrzymała, bo uderzyło ją to, że Ponyo nie przyszła się z nią powitać. Nawet nie wiedziała jak bardzo przyzwyczaiła się do tego psa. Miała już iść do pokoju Luny, ale usłyszała hałasy w kuchni, więc skierowała się tam. To musiała być Luna, albo ktoś z tej legendarnej obsługi domu. Na szczęście to była Dashwood.
- Musimy porozmawiać. – Zaczęła z grubej rury, bo wiedziała, że jak powie cokolwiek innego, to nigdy nie porozmawia z Luną szczerze. Zbliżyła się do blatu, stając po drugiej stronie od miejsca, w którym stała Luna. – Co się z nami dzieje? – Zapytała wprost. – Zrujnowałam naszą przyjaźń? – Nie byłoby to nic szokującego. Gaia rujnowała dosłownie wszystko czego się tknęła. – Przepraszam za Walentynki. – Wiedziała, że od tego się zaczęło i że wszystko było jej winą. Chciała za dużo, za mocno, postawiła wszystko na jedną kartę i przegrała.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
022.
{outfit}
Luna poprzedni wieczór spędziła siedząc na chacie u brata. Jakoś... chyba potrzebowała wyrwać się z domu. Nie wiedziała o co chodzi, ale miała wrażenie, że coś się zmieniło miedzy nią i Gaią. Miała nadzieję, że po prostu obie są zestresowane tą sprawą fundacji i wszystko wróci do normy jak cała sytuacja się uspokoi. Tak czy inaczej poszła wieczorem do brata, żeby trochę w sumie spotkać się z rodziną, bo trochę ich zaniedbała. Szczególnie brata. Oczywiście miała w tym mały, ukryty motyw. Chciała ich wszystkich przekonać, że sytuacja dookoła niej już jest bezpieczna i, że Dashwood wcale nie jest na nich zła za tą ochronę i, że byłaby jeszcze mniej zła, gdyby już ją całkowicie wycofali. Oczywiście prosiła o zabranie ochroniarzy nie raz i nie dwa, chociaż bardziej to się domagała, więc teraz podeszła do tego w inny sposób. Chciała im pokazać, że jest dorosła i odpowiedzialna, że nie robi głupot i nie będzie tupać nóżką, jeżeli rzeczywiście zagrożone jest jej bezpieczeństwo. Spędziła więc z bratem dość miły wieczór, oglądali swoje ulubione bajki z dzieciństwa i pili piwo gadając o tym co kupić staremu na prezent z okazji urodzin. Ciężko było wymyślić coś dla kogoś, kto mógł mieć dosłownie wszystko.
W każdym razie, później razem ze swoją ochroną wróciła do domu i ogarnęła się do spanka. Przed snem zajęła się jeszcze rzeczami związanymi z fundacją i później całą noc śniły jej się jakieś durnoty przez co absolutnie się nie wyspała. Gdy wstała rano to słyszała jakieś odgłosy więc wiedziała, że Gaia jest w domu, chociaż bazując na ich rozmowie gdy Luna była chora, to przecież coś jej się mogło przesłyszeć, albo to była sprzątaczka. Tak czy inaczej Dashwood dzisiaj miała dzień wolny od kancelarii, miała się w stu procentach skupić na konsultowaniu z prawnikami legalnego statusu ich przyszłej fundacji. Nie miała jednak zamiaru tego robić na pusty żołądek, bo Luna nie była jak Zoey i czasem coś jadła. Najpierw jednak wzięła prysznic, ubrała się i dopiero wtedy zeszła na dół żeby coś dla siebie przygotować. Pewnie jajecznicę, ale nie napiszę Ci jak ją robię, bo pewnie znowu się okaże, że robię źle jedzenie.
- Ooo hej - powiedziała, bo trochę ją nagłe pojawienie się Gai zaskoczyło. - Jasne - kiwnęła głową i odstawiła na bok patelnię, na której tą jajecznice miała sobie zrobić. Wysłuchała jej wszystkich pytań patrząc na jej twarz. - Mam nadzieję, że nic się nie zrujnowało - to chyba byłby dla niej największy z możliwych ciosów, gdyby nagle straciła Gaie. - To nie Twoja wina. To ja zjebałam, ja Cię powinnam przeprosić i to już dawno. - Powiedziała i wyszła zza blatu żeby podejść do Gai, ale nie podchodziła za blisko żeby też nie naruszyć jej przestrzeni osobistej, przynajmniej na razie. - To, że chciałam się z Tobą całować, nie znaczy, że powinnam do tego w taki sposób doprowadzać. Nie powinnam proponować tych Walentynek. Rozmawiałyśmy o Twoich uczuciach - w sensie o tym zakochaniu w Amalii - i to strasznie chamskie z mojej strony, że Cię w coś takiego wciągnęłam, jak miałaś to wszystko w sobie dalej. Nie zachowałam się do końca po przyjacielsku, a bardzo egoistycznie. - W jej głowie to było tak, że wiedziała, że Gaia była zagubiona i jakoś podświadomie spróbowała spełnić swoje fantazje o całowaniu się z nią i, że trochę wykorzystała tą całą sytuację. - Zachowałam się z tym tragicznie, a później czułam, że się ode mnie trochę oddalasz więc chciałam Ci dać przestrzeń - aczkolwiek wiedziała, że Gaia ją trochę okłamywała i nie mówiła jej o wszystkim, co było dla niej cholernie smutne, ale jakoś musiała to przeżyć i mogła mieć pretensje do siebie. Te walentynki były jej pomysłem.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia miała bardzo mieszane uczucia odnośnie tych Walentynek. Niby nie żałowała tego co się wydarzyło, bo mogła zrobić to o czym sekretnie marzyła. Bardziej żałowała, że ostatecznie nie doszło do niczego więcej. Może gdyby doszło do czegoś więcej to miałaby wszystko wyklaryfikowane? Może okazałoby się, że w ich przypadku chodziło tylko o jednorazowy seks i nic więcej? Skoro i tak ostatecznie wszystko zostało zrujnowane to może warto było się poświęcić? A tak to Gaia skończyła czując, że była w okrutny sposób wodzona za nos. Nie potrafiła jeszcze sklasyfikować tego uczucia, bo nikt nigdy jej czegoś takiego nie zrobił. Głównie dlatego, że nie pozwoliłaby obcej osobie na zrobienie czegoś takiego. Z Luną było inaczej. Luna miałą jej pełne zaufanie. Luna miała wszystko co należało do Gai, jej serce, życie, a ostatecznie nawet ciało. Była pewna, że Luna nigdy jej nie zrani i nie wykorzysta w tak okropny sposób. Wątpiła, żeby Dashwood zrobiła to umyślnie, ale no ostatecznie wyszło jak wyszło i po prostu… nie było miło. Nie skończyło się to dobrze dla nikogo.
Cieszyła się, że Luna nie podeszła bliżej, bo naprawdę Gaia nie uważała, żeby to był odpowiedni moment na jakąkolwiek bliskość. Starała się przy okazji ostatniego razu jak się wdziały z Luną w sytuacji niezwiązanej z fundacją, ale jednak było ciężko. Teraz jednak czuła ulgę wiedząc, że nie musiała się odsuwać i że Luna sama zadecydowała, żeby nie podchodzić bliżej.
Trochę nie spodziewała się takich słów od Luny. Spodziewała się tego, że to Gaia zostanie o wszystko obwiniona, bo już przyzwyczaiła się do tego, że wszystko zawsze było jej winą. Chciała jej przytaknąć, że tak, że rzeczywiście to Luna zjebała i to Luna powinna ją przeprosić już dawno. Stała więc i słuchała tego wszystkiego. Początkowo patrzyła na Lunę, ale z czasem musiała przenieść wzrok na blat. Przyszła tutaj z przygotowaną przemową. Chciała zapytać Lunę czy to rzeczywiście nic nie znaczyło, że to było spowodowane przez Walentynki i przez alkohol, że nie było między nimi niczego więcej. Chciała zapytać, bo czuła, że jeżeli nie pozna prawdy to zapewne do końca życia nie będzie w stanie stworzyć szczerej relacji. A teraz była w momencie, gdzie miała szansę na szczęście, ale była ograniczona przez to, że nie wiedziała co czuję Luna. Teraz jednak miała swoją odpowiedź. Nie musiała pytać. Po raz kolejny dostała pięknie wyłożone, że nie warto mieć uczuć do kogoś kto jest dla ciebie przyjacielem. To nigdy nie wychodzi.
- Nie wiem za bardzo co powiedzieć. – Przyznała i oparła się łokciami o blat. – Nie chcę wywoływać żadnej kłótni, ale zgadzam się z tym co powiedziałaś. Nie powinnaś robić tych wszystkich rzeczy. – Ostatecznie też Gaia nie powinna jej całować, ani sugerować się piosenką Versace on the floor. – Przepraszam, że cię pocałowałam. – Może to, że do niczego nigdy nie doszło w Szwajcarii, bo Gaia wolała towarzystwo szwedzkich modelek już było znakiem od boga, że Gaia i Luna nie powinny się do siebie zbliżać. A przynajmniej nie powinny przekraczać tej granicy oddzielającej przyjaźń od romansu.
- Odnoszę wrażenie, że możemy przez to stracić fundację. – Powiedziała w końcu, bo jednak to było też jej zmartwieniem. Zbyt ciężko nad tym pracowały. Wiedziała, że Lunie zależało na fundacji równie mocno co jej. Wiedziała jednak, że unikały się na tyle, żeby nie rozmawiać ze sobą na niektóre tematy co później wychodziło w rozmowach z osobami zatrudnionymi przez fundację.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Widzisz znały się na tyle, że Luna wiedziała kiedy powinna trzymać się na dystans żeby po prostu nie czuć się odtrącona. Nie potrzebowała sobie tego dokładać ani też sprawiać żeby miedzy nią i Gaią było jeszcze bardziej niezręcznie niż było teraz. Wkurwiało ją to. Nie sądziła, że ich wspólne walentynki zmienią aż tyle i autentycznie chciało jej się płakać na samą myśl. Nigdy, nawet w największych koszmarach nie sądziła, że ich przyjaźń może zawisnąć na włosku, sądziła, że są nie do ruszenia, a tu proszę. Nic jednak nie było wiecznie dane.
- Rozumiem - pokiwała głową, było to smutne, ale też do przewidzenia. - Wiem, naprawdę za to przepraszam. Nie wiem co sobie wtedy myślałam. Dobrze wiedziałam, że jesteś zakochana w kimś innym i nie wiem co mi odwaliło. - Może poczuła się zagrożona? Pewnie gdyby chciała się tłumaczyć to powiedziałaby, ze to był jakiś chory sposób na oderwanie myśli Gai od Amalii, ale nie miała chęci się tłumaczyć. Wiedziała, że nie powinna do tego doprowadzać. Powinna być mądrzejsza. - Przestań, nie musisz za to przepraszać. Pewnie gdybyś ty tego nie zrobiła to ja bym Ciebie pocałowała - to by się wydarzyło niezależnie od tego kto by zaczął. Nawet gdyby to nie przytrafiło się w wannie, to i tak prędzej czy później, by sie pocałowały. Nie można było nawet udawać, że to by się nie wydarzyło skoro obie otwarcie mówiły o tym, że by się ze sobą przespały. - Ale w sumie to mam pytanie. Dlaczego to zrobiłaś? - To było dla Luny ciekawe, bo w końcu mimo wszystko to nie Luna była tą przyjaciółką, w której Gaia była zakochana. Przynajmniej Dashwood w takim przeświadczeniu żyła. Luna żałowała, że do tego wszystkiego nie doszło wcześniej, bo gdyby ta sytuacja była w Szwajcarii, gdy ona nie wiedziała o Amalii i jej relacja z Joelem też była w zupełnie innym miejscu, to kto wie, może teraz byłyby ze sobą. Szczęśliwe. Bez problemów.
Słysząc słowa Gai to aż zmarszczyła czoło. Bała się rozmowy o tym. - Chcesz się wycofać? - Zapytała więc wprost, bo dobrze byłoby wiedzieć na czym obie w tym wypadku stoją. Dla Luny ta fundacja była ważna, bardzo ważna, ale nie wyobrażała sobie robić ją bez Gai. To miało być ich wspólne dziecko. Miały się w to razem zaangażować. - Nie chcę jej robić bez Ciebie, wtedy to nie będzie to samo - powiedziała krzyżując ręce na piersiach, bo czuła się teraz bardzo niepewnie. Nie chciała tracić Gai, nie chciała tracić fundacji i nie za bardzo wiedziała co powinna zrobić. - Powinnam się wyprowadzić? - Zapytała więc, bo może to by pomogło? Byłyby od siebie dalej, może by za sobą zatęskniły, chociaż Luna siedząc w pokoju obok tęskniła za Gaią i za tym jak wyglądała ich przyjaźń zanim wszystko zjebały.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
No cóż. Były idealnym przykładem tego, że może i miłość jest fantastyczna i każdy jej pragnął i ludzie za nią latali jak pojebani, ale ostatecznie ta miłość potrafiła też być największym przekleństwem jakie mogło człowieka spotkać. Była piękna, ale rujnowała wszystko. Była w stanie nawet zrujnować przyjaźń, którą Gaia i Luny brały za pewniak. Były pewna, że ich absolutnie nic nie ruszy, że nie ma rzeczy trwalszej niż one, a tu proszę… wystarczyło święto zakochanych, żeby ostatecznie wszystko się zdrowo spierdoliło.
Skrzywiła się na wspomnienie o byciu zakochaną w Amalii. Kolejna jej porażka. Zakochała się w kolejnej przyjaciółce i proszę do czego to doprowadziło. Była teraz samotna i nie miała tak naprawdę żadnych przyjaciółek. Relacja z Luną tak bardzo się spieprzyła, że nie miała nawet parcia, żeby do niej i z nią rozmawiać o czymkolwiek. – To, że myślałam, że jestem zakochana nie miało wtedy znaczenia. I tak rzuciłabym wszystko i wszystkich dla ciebie. – Tego akurat była pewna. Najbardziej ją bolało tylko to, że ona była gotowa na coś takiego, a to Luna ostatecznie jej powiedziała, że nie może robić nic więcej, bo… „bo Joel”. Luna w tamtym momencie bardziej martwiła się o uczucia jakiegoś randomowego typa niż o uczucia Gai. To ją bolało.
- Nie zrobiłabyś tego. – Pokręciła głową z uśmiechem. Wiedziała, że gdyby ona tego nie zrobiła, to nigdy do niczego by nie doszło. Nie było w tym nic złego, ale po prostu nie widziała w Lunie kogoś kto zaryzykowałby w ten sposób. Na jej kolejne pytanie wzruszyła ramionami. – Od dawna tego chciałam. Zawsze mi się wydawało, że coś między nami jest. Chemia, która sugerowała, że mogłybyśmy być czymś więcej niż przyjaciółkami. – Ponownie wzruszyła ramionami. Tym razem dodała do tego lekki uśmiech. Widocznie to co czułą, co myślała, że między nimi jest, było wytworem tylko i wyłącznie jej wyobraźni. Może rzeczywiście była wyposzczona i po prostu chciała się z Luną przespać i nic poza tym?
- Ja nie chce robić jej bez ciebie. Ale po prostu odnoszę wrażenie, że nawet przy fundacji nie jesteśmy ze sobą do końca szczere. Odnoszę wrażenie, że ośmieszyłam się przed typiarą od PR-u, bo okazało się, że miała jakieś inne informacje na temat tego jak ma wyglądać ta fundacja. I teraz nie wiem czy dostała te informacje od ciebie czy po prostu nie zrozumiała idei tego co chcemy tutaj zbudować. – Dla Gai było to absolutnie żenujące, że na takim spotkaniu wyszła na kretynkę, która nie potrafi współpracować z kimś z kim ma tą fundację tworzyć. Podcięło jej to skrzydła i nie miała ochoty na kolejne spotkania z Mei.
Spojrzała na Lunę i nie mogła uwierzyć w to, że w ogóle zasugerowała coś takiego. Została zraniona po raz drugi, ale też niczego innego się nie spodziewała. Ona porzucała ludzi, więc kwestią czasu byłoby to, że ktoś porzuci ją. – To twój dom. – Odparła, bo w tej kwestii nic się nie zmieniło. I tak dom był tak duży, że jeżeli potrzebowały dystansu to bez problemu by go znalazły. – Nie będę cię jednak do niczego zmuszać. – Dodała zostawiając ten wybór Lunie. Wyprostowała się, zabębniła palcami o blat i przeszła do lodówki skąd wyciągnęła sobie butelkę z wodą. Nie wiedziała czy coś takiego istniało, ale zaczęła poważnie myśleć o tym, że potrzebowały pomocy. Nie chodziło nawet o pomoc w związku z fundacją. Mówiła tutaj o pomocy profesjonalisty. Terapia dla par, ale par przyjaciół, a nie czegoś związanego z romansem.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna pokręciła głową, bo nie do końca się z tym zgadzała. Dla niej to miało znaczenie. W końcu ona myślała, że Gaia jest zakochana w kimś innym jak mogłaby się związać z kimś wiedząc coś takiego? Poza tym najwyraźniej była nieświadoma jeszcze wielu innych rzeczy. – Gaia, nie wiedziałam o tym. Myślałam, że to będzie dla Ciebie miła odskocznia od tych problemów albo to czego szukałaś na tinderze. Początkowo myślałam, że mi to pasuje, ale jednak nie. Nie chciałam później stać z boku i patrzeć jak Ty układasz sobie życie z kimś innym, a ja nie mogłabym się z tym pogodzić i jeszcze iść z kimś innym na randkę i udawać, że między nami nic się nie stało i, że ten ktoś miałby w ogóle jakąś szansę na to żeby Cię pobić – Luna nie zastopowała tych pocałunków dlatego, że tego nie chciała. Zrobiła to, bo sadziła, że nic z tego nie będzie i później wrócą do normalności, która dla Dashwood normalnością nie będzie. Najwyraźniej jednak nic to nie dało, bo wcale sytuacja nie była zwyczajna, wszystko się popsuło i Luna miała ochotę po prostu wszystkim pierdolnąć. Nie była zła, raczej rozgoryczona.
- Tego nie wiesz – może jeszcze trochę wina i Luna stwierdziłaby, że nie ma nic do stracenia. W koncu wtedy obie sądziły, że są nie do ruszenia, że ich przyjaźń jest silniejsza niż wszystko. Cóż. Okazało się, że niestety nie. – Bo tak jest. – Albo przynajmniej było. – Mówiłam Ci, że Cię kocham i to było szczere, na każdy możliwy sposób. Nie ma drugiej tak bliskiej mi osoby jak Ty. – Powiedziała na spokojnie patrząc na Gaie, chociaż wiedziała, że teraz słowa już raczej nic nie zmienią. Może tak naprawdę nigdy nie miały szansy na to żeby być razem w inny sposób niż przyjaciółki.
- Nie rozmawiałam z nią po tym naszym wspólnym spotkaniu. PR to Twoja działka, nie wtrącałam się w to. – Powiedziała i zmarszczyła lekko czoło. Ona miała swoje, inne rzeczy na głowie, a widywanie się z Mei i załatawianie spraw Prowych zostawiła Gai. Luna zajmowała sie bardziej administracyjnymi rzeczami. – Może powinnyśmy po prostu wrócić do rozmawiania ze sobą, a nie chowania się po pokojach. – No, bo ostatnio więcej się mijały niż rzeczywiście ze sobą widziały. Wiadomo każda z nich miała jakieś swoje sprawy, ale zawsze miały, a jednak udawało im się ze sobą ciągle rozmawiać. Nawet jak Gai nie było przez rok to nie straciły ze sobą kontaktu i Lunie wydawało się, że wtedy były ze sobą bliżej niż są teraz mieszkając ze sobą.
Luna już od jakiegoś czasu nie koniecznie czuła się tu jak u siebie w domu. Mieszkała tu, dbała o to miejsce jak tylko mogła, ale jednocześnie miała wrażenie, że jest bardziej osobą wynajmującą u kogoś pokój niż rzeczywiście jakąś częścią tego miejsca. – Jest, ale to przede wszystkim Twój dom, a jeżeli masz się czuć niekomfortowo ze mną tutaj to nie chciałabym być tego powodem – powiedziała i lekko wzruszyła ramionami. – Wprowadziłam się tutaj żeby mieszkać ze swoją najlepszą przyjaciółką, a mam wrażenie, że jesteśmy co najwyżej współlokatorkami – nie tak miało wyglądac ich życie w Barbie Hause. Przyglądała się poczynaniom Gai i w końcu postanowiła zaryzykować i podejść do niej nieco bliżej, a później złapała ją za wolną rekę. – Jesteśmy Gaia i Luna, nie możemy naszej przyjaźni tak po prostu spisać na straty – nie chciała poznawać świata, w którym razem z Gaią nie tworzą zgranego teamu i nie są przyjaciółkami, którym można pozazdrościć takiej prawdziwej i głębokiej przyjaźni jaką do tej pory miały.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ