Pragnie być muzykiem, dlatego wybrał studia — na kierunku muzycznym
21 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Melt me, I'm cold
I've reached out my hand countless times
The echo is colorless
Oh, this ground feels so heavier
I am singing by myself
I just wanna be happier
Am I being too greedy?
#2
Niby po rozmowie z Ryderem zrobiło mu się nieco lżej i lepiej, ale wciąż... miał złamane serce; ten potworny ból w nim siedział i nie potrafił sobie z nim do końca poradzić. Widocznie rany były zbyt świeże, by tak łatwo było przestać zakrzątać sobie tym głowy. Tym bardziej że nadal nie był zbyt pewną siebie osobą, co tylko nasilało te negatywne odczucia, które w nim powstały. Dodać do tego to nieustanne obwinianie się o wszystko... Niestety był święcie przekonany o tym, że to głównie z jego winy jak mogłoby się wydawać wspaniale zapowiadający się związek nie doszedł w ogóle do skutku. To on totalnie stracił głowę myśląc, że coś z tego będzie, ale tamten tego nie odwzajemnił i dlatego się koniec końców rozstali. Jaesang nie miał pojęcia, kiedy dokładnie się z niego wyleczy, ale miał szczerą nadzieję, że długo to nie potrwa. Miał dość tego ciągłego cierpienia, jak nie przez uprzedzenia, tak przez niespełnioną miłość. Tak czy siak jakoś musiał się z tym zmierzyć, innego wyjścia nie miał.
Z tendencjami do depresji i pesymizmu nic dziwnego, że Chae tak strasznie przeżywał fakt, iż obiekt jego westchnień nie poczuł tego samego co on, a na koniec żeby go nie skrzywdzić — mocniej odsunął od siebie. Dlatego obiecał sobie, iż nigdy więcej nie popełni tego samego błędu. A w tym wieku na dokładkę hormony buzowały, co jedynie wszystko utrudniało i bardzo łatwo szło się zwyczajnie w kimś zakochać. Musiał być pod tym względem naprawdę ostrożnym, jeśli nie chciał zaznać kolejnych rozczarowań. Po tym, co mu się przytrafiło z tamtym definitywnie nie będzie tak ochoczo z niczym wyskakiwał. Wręcz nie podejmie się czegoś zbyt pochopnie, bo ogarnie go wówczas strach. Jeśli nawet to ta druga strona z czymś wyskoczy niewykluczone, iż będzie się kilka razy upewniał, czy aby na pewno tego danego czegoś chce, i czy to w porządku. O ile w ogóle coś się zadzieje, a póki co na nic konkretnego się nie zapowiadało.
Przez to wszystko częściej siedział w domu, w swoim prywatnym studio, aniżeli gdziekolwiek wychodził. Chyba że chodziło o uczelnię, to jakoś się zbierał ostatecznie w sobie i leciał na zajęcia. Może czas najwyższy trochę się rozerwać i przekierować myśli na coś innego...? Tylko już sam nie wiedział jak to zrobić, bo ilekroć próbował się rozluźnić, niespecjalnie mu to wychodziło. Dokładnie tak, jak ostatnio, kiedy to siedział nad piosenką i ta mu opornie szła. W pewnym momencie było wręcz tak fatalnie, że pomimo tego, jak niesamowicie poświęcał się muzyce, miał tego dnia jakąś dziwną pustkę w głowie. Może tak bardzo stracił rachubę czasu siedząc w swoim Genius Lab’ie byle stłumić ten ból, w efekcie czego zaczął być wprost tym przemęczony...? Chłopak ewidentnie przegiął w drugą stronę, przez co jego mózg się zwyczajnie przeciążył i takie tego skutki… Sam doszedł do wniosku, że koniec z tym, najwyższy czas się przełamać i gdzieś wyskoczyć. Gdziekolwiek. W innym wypadku się zajedzie i wykończy jak tak dalej pójdzie...
Niewiele myśląc skrobnął wiadomość do Bianci, by się z nią spotkać i spędzić razem miło czas. Ogółem jeszcze się nie przyjaźnili, była to dość świeża znajomość. Ale Jae czuł się w jej towarzystwie dobrze i swobodnie. Dlatego chętnie poznałby ją lepiej, więc nic nie stało na przeszkodzie zagadać, nawet pomimo faktu, iż pod tym względem w dalszym ciągu był odrobinę nieśmiały. Stwierdził, iż świetnym pomysłem będzie plaża. Było późne popołudnie. Czyli idealnie dla niego, bo gdyby mieli tam pójść wcześniej to raz byłoby za tłoczno, a dwa… istniało duże prawdopodobieństwo usmażenia się jak na jakiejś patelni przez falę upałów, jaka ostatnia panowała w całej Australii. W związku z czym im bliżej wieczoru, tym temperatura była minimalnie niższa, znośniejsza i jako tako do przeżycia. Żeby słońce nie raziło go w oczy standardowo nałożył na głowę jakąś czarną czapkę, ubierając się w jakieś luźne ciuchy, oczywiście krótki rękawek i spodenki być musiały. Prawdopodobnie powinien być roznegliżowany jeszcze bardziej, ale... nie czuł się pewnie ze swoim ciałem i w zasadzie rzadko nosił tego typu ubrania; tylko w wyjątkowych sytuacjach. Jednak aktualna pogoda chcąc nie chcąc tego od niego wymagała.
Zabrał ze sobą jakiś ręcznik, specjalne kremy i inne pierdoły, łącznie z kąpielówkami na wypadek, gdyby zachciało mu się popływać. To wszystko wrzucił do torby, którą zarzucił na ramię i udał się w wyznaczone miejsce. Po dotarciu do celu już chciał zrzucać sandałki, lecz piasek był zbyt nagrzany i parzył w stopy, toteż odbiegł od tego pomysłu. Odruchowo wypatrywał jakiejś większej dostatecznie pustej przestrzeni, by nie czuć się przytłoczonym zbyt dużą ilością ludzi zebranych w jednym miejscu. Jak już udało mu się wyłapać wzrokiem idealny punkt dla siebie, rozłożył ręcznik i położył na nim resztę swoich rzeczy. Dziewczyna raczej nie powinna mieć problemu ze znalezieniem go. Oddalił się może na kilka kroków i podszedł bliżej wody, po czym zanurzył w niej nogi. Powoli zaczęły nacierać na niego różnej wielkości fale. Co rusz obijały się o jego kostki, łącznie z łydkami, a następnie wracały z powrotem i tak w kółko. Odczuwał silniejszy powiew wiatru ze strony morza, który muskał go przyjemnie po skórze, jednocześnie rozrzucając kosmyki czarnych włosów na rozmaite strony.

wystrzałowy jednorożec
Lil Meow Meow
No, god please no.
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#8

Jeśli Jaesang myślał, że uczucia z czasem stawały się coraz łatwiejsze, tooo.... Bianca była zdecydowanie odpowiednią osobą, aby temu zaprzeczyć. Miała problem z uczuciami, które pojawiły się w jej życiu wiele lat temu. Może nie były już tak ogniste, silne i problematyczne, to jednak zdecydowanie było coś w stwierdzeniu, że stara miłość nie rdzewieje. Jednak spokojnie, brunetka nie zamierzała tego mówić na głos. Nie tylko dlatego, że nie chciała dobijać swojego nowego kolegi, ani również dlatego, że jeszcze nie byli na tym etapie znajomości, by rozmawiali o takich swoich przeżyciach. Zwłaszcza, że ten aspekt życia Bianca trzymała raczej dla siebie. Dlaczego? Wstydziła się tego, że miała złamane serce? Nie do końca. Tego, że to dziewczyna złamała jej serce? Już nieco bardziej. Nie wszyscy znali jej ze strony, że grała do obu bramek.
Posiadała dość restryjcyjną, starodawną, tradycyjną chińską matkę, która na pewno by tego nie zaakceptowała. Bianca bardzo się tego bała, miała z kobietą dobre relacje, choć nie do końca szczere. Na pewno trochę wiązało się to z rodzinnymi pieniędzmi, które Bia bardzo lubiła, aby je otrzymać w przyszłości, potrzebowała aprobaty ze strony matki, która trzymała na nich łapę. Cóż, nie było w tym nic złego, należały do jej rodziny.
Dlatego też zamierzała trzymać usta na kłódkę w tym temacie. Zwłaszcza, że chłopak tak naprawdę też nigdy nie poruszał tego tematu, nie w rozmowach z nią. Pewnie dlatego, że ich relacja była dość nowa, choć na pewno było parę rzeczy, które ich łączyły. Oboje byli artystycznymi duszami, choć każde z nich spełniało się w zupełnie innej dziedzinie. Kobieta nie tykała się ani muzyki, ani śpiewu, za to zdolności manualne miała na niezłym poziomie. A i tak czuła się najlepiej za szkiełkiem obiektywu. Ten też miała ze sobą. Choć smartfony w tym temacie były naprawdę spoko, to z reguły miała ze sobą jeden z kilku aparatów, które posiadała. Cóż, to był jej zawód, wymarzony i wyuczony. A oprócz tego, zabrała ze sobą parę innych rzeczy, które kojarzyły się z nią, w które była dobra. Uwielbiała gotować i przyrządzać różne potrawy, a że mieszkała sama, to z reguły miała problem z tym, co robić z ugotowanymi daniami. Więc jak był ktoś, kogo można było nakarmić, to trzeba było korzystać z okazji! Kobieta więc zabrała ze sobą kilka kanapek i inne przekąski w koszyku piknikowym, lemoniady i owoce. Skromny piknik ... w wersji deluxe.
Umówili się przy konkretnym wejściu na plażę, ale osób sporo wciąż było nad oceanem. Nie ma się co dziwić, pogoda wciąż była wspaniała, no a wieczorem było znacznie przyjemniej. Nie mniej jednak, udało się jej namierzyć Jaesanga. Widziała go w wodzie, ale nie miała pewności, który z koców należy do niego. Dlatego też gdzieś w połowie plaży, od oceanu do deptaka, rozłożyła swój kocyk, a także wszystkie dobrocie, które przyniosła ze sobą. Czekając, aż ten przestanie wpatrywać się w przestrzeń przed sobą, Bianca wyciągnęła telefon i zajęła się robieniem paru fotek. Tak, oprócz robieniu profesjonalnych fotek, prowadziła także swojego instagrama i miała tam całkiem sporo lajków i obserwujących. Musiała więc co jakiś czas wrzucać im jakieś snapy ze swojego życia, prawda?

Jaesang Chae
Pragnie być muzykiem, dlatego wybrał studia — na kierunku muzycznym
21 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Melt me, I'm cold
I've reached out my hand countless times
The echo is colorless
Oh, this ground feels so heavier
I am singing by myself
I just wanna be happier
Am I being too greedy?
Uczucia bynajmniej nie musiały być łatwiejsze. Byle było w tym wszystkim odrobinę mniej cierpienia, a więcej szczęścia. Wtedy z pewnością czułby się lepiej. Jak dotąd... tylko się staczał i pogrążał w coraz większej agonii. Niby minęło kilka miesięcy odkąd został uświadomiony, że druga strona nie odwzajemnia jego uczucia i teoretycznie powinien to dawno przeboleć i się z tym pogodzić. Jednak było wręcz przeciwnie. Nie dość, że tego nie potrafił, to na dokładkę nic nie pomagało, mimo że robił naprawdę dużo, by choć w jakimś stopniu zniwelować ten potworny ból.
Najwyraźniej nie był jedynym, który miał złamane serce; a skoro Bianca przechodziła przez mniej więcej to samo co on, włączając w to aspekt związany z zakochaniem w przedstawicielu tej samej płci — z pewnością zrozumieliby się bez słów. Czy Chae wstydził się tego, że zauroczył się w innym mężczyźnie? O dziwo nie. Mimo wielu nieprzyjemności, z którymi zmuszony był się borykać, nigdy nie krył się ze swoją orientacją seksualną. Dla niego nie miało znaczenia kto jest jakiej płci, tudzież tożsamości płciowej. Zresztą on też nie chciał w tak wczesnym etapie ich relacji zalewać jej zbyt nadmierną ilością swoich problemów. Niemniej może jeśli któreś poruszy ten jakże delikatny temat... okaże się, że dobrze im zrobi, jeśli to z siebie wyrzucą i tym ze sobą podzielą? Jaesang w sumie nie miałby zbytnich oporów z uzewnętrznieniem się kolejnej osobie... Byle dziewczyna miała ochotę go wysłuchać. W końcu nie każdy był do tego skłonny, a niestety on coś o tym aż za dobrze wiedział. Przez parę bitych lat był mieszany z błotem i nikt nie chciał chociaż spróbować poznać go lepiej, a zamiast tego nim pomiatano, blokując mu możliwość otworzenia się przed kimkolwiek. W przypadku Cho były o wiele większe szanse na coś pozytywniejszego, nawet pomimo faktu, że póki co niewiele o sobie wiedzieli.
Dobrze, że chociaż jego rodzina należy do tych tolerancyjnych i wspierających, gdzie nikt niczego mu nie narzucał, zaś jego wybory były zawsze akceptowane. Właściwie gdyby nie jego mama i tata, a także ich podejście do życia, prawdopodobnie nie byłoby go już na tym świecie. Ale jak to się mówi coś za coś, i choć nigdy niczego mu nie brakowało, posiadał kochających rodziców — w miłości szczęścia nie miał, tak samo jak w przyjaźniach. No, z tym drugim przynajmniej do niedawna! Może wreszcie los się do niego bardziej uśmiechnie...? Odnośnie rzeczy, które ich łączą... sam właściwie lubił czasem gotować, nawet jeśli nie był w tym aktualnie jakiś zajebisty. Aczkolwiek potrafił przygotować kilka smacznych dań, być może za sprawą jego mamy, która sama była w tym wybitna. Ostatecznie prowadziła kilka koreańskich restauracji, więc przy okazji udało mu się coś tam od niej podłapać! Nie lubił twardo trzymać się przepisów i w zasadzie gdy już miał coś przyrządzać, kończyło się na rozmaitych eksperymentach, co wychodziło mu na dobre. Doceniał ogółem umiejętności innych i z chęcią delektuje się wszelkimi potrawami, które ktoś mu zaserwuje.
Pomoczył jeszcze przez chwilę nogi w wodzie. Mimo głębokiego zamyślenia, co jakiś czas zerkał kątem oka przez ramię, czy przypadkiem Bianca się już nie pojawiła. Kiedy ją wreszcie namierzył, zaprzestał dotychczasowej czynności i z entuzjazmem odwrócił się w jej stronę, początkowo machając jej radośnie na powitanie. Wyszedł z morza, chwycił po drodze koc z resztą swoich rzeczy i przeniósł się z tym wszystkim do dziewczyny, układając je bliżej, zaraz obok. Nie dało się nie zauważyć tego pokaźnego asortymentu, który ze sobą miała. Niby sam zabrał ze sobą potrzebne rzeczy, ale jakoś tak nie pomyślał o prowiancie, co mogło wynikać z nasilającego się u niego braku apetytu. Cóż, to ona go w tym wyręczyła!
Jak już skończyła robić zdjęcia, mógł wreszcie się z nią porządniej przywitać. Nie chciałby przykładowo pojawić się w kadrze i popsuć jej jakąś wizję. W odpowiednim momencie po prostu podszedł do niej i dał jej delikatnego całusa w policzek. Mimowolnie zawiesił na niej dłużej wzrok. Musiał przyznać, że prezentowała się obłędnie w tej przewiewnej sukience!
Cześć Bianca! Ślicznie wyglądasz. — zdobył się nawet na komplement, co czasem wciąż sprawia mu lekkie trudności, ale i tak coraz lepiej sobie z tym radzi. No stara się! Tym bardziej że dziewczyna w jego oczach jest bardzo atrakcyjna, co stara się okazywać w sposób kurtuazyjny, byle nie wyjść na jakiegoś żałosnego podrywacza, którym zresztą nigdy nie był, nie jest i nie będzie. Jego policzki ozdobiły się lekkim różem, co też było u niego typowym zjawiskiem.
Co tam ciekawego przyniosłaś? — spytał z jawnym zainteresowaniem, wskazując palcem na znajdujący się na jej kocyku koszyk. Posłał jej jednocześnie delikatny, acz uroczy uśmiech, pomimo że ostatnio nie miał zbytnio powodów, by się uśmiechać. Jednak na taki widok samoistnie wkradał się on na usta! Słońce powoli zaczęło znikać za horyzontem, tworząc całkiem sprzyjającą romantyczności atmosferę.

wystrzałowy jednorożec
Lil Meow Meow
No, god please no.
Fotograf — lorne bay
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Bianca nie lubiła użalać się nad sobą, jakkolwiek to brzmi. To nie tak, że when I get sad, I stop being sad and start beeing awsome instead!, bo tak to nie działało, nie miało szans powodzenia i wcale nie dało się jakichkolwiek swoich uczuć tak łatwo przełączyć, jakby istniał jakiś wspaniały, magiczny prztyczek. Nie. Jednak można było siedzieć pod kołdrą i się użalać, a można było starać znaleźć sobie jakieś zajęcie, naiwnie licząc, że może poczuje się lepiej. Taką formą terapii dla Bianci było nie tylko retail therapy, choć na pewno, ale przede wszystkim gotowanie. Może dlatego, że kojarzyło się jej to z ciepłem rodzinnym, a także wiedziała, że to akurat będzie wymagało od niej pełnego skupienia, myślenia tylko o tym. A jak już się będzie jadło te pyszności, nawet jeśli miałyby to być smażone banany z bitą śmietaną, czy też pieczeń... Można było się poużalać nad sobą. Każdy ma jakieś swoje mechanizmy obronne, dlatego niektórzy lepiej się odnajdywali w życiu, inni gorzej. I to nie tak, że to sprawiało że ktoś jest lepszym człowiekiem, a drugi ma znacznie mniej wartości. Bianca, choć wychowana w bogatym domu, w ogóle nie uważała się za lepszą. Choć nie mogła powiedzieć, że została wychowana idealnie, czy że jej dzieciństwo czy młodość była idealna.
Z jednej strony wiedziała, że może liczyć na swoich rodziców w każdym niemal aspekcie, zwłaszcza finansowym. Niby mogła na nich liczyć, ale jednak bała się ich, aby powiedzieć im, co tak naprawdę czuje. A może to była kwestia tego, że tak naprawdę nie poznała do tej pory nikogo, na kim jej na tyle zależało? Oczywiście była Gaia, ale to było tak dawno temu, że miała wtedy zdecydowanie była gówniarą i nie można było za bardzo ją rozliczać. Trudno powiedzieć. I szczerze? Bianca nie czuła, aby to był odpowiedni moment aby nad tym się zastanawiać!
Rocherster-Cho należała do osób, które myślały o wszystkim. Pewnie miała nawet ze sobą specjalny ręczniczek, który ma magiczną moc i najlepiej ściera wszelkie ziarnka piasku z nóg, czy innych części ciała, spf i butelkę wody. Trochę była jak taka babcia, która nie wierzy, że człowiek jest głodnym! Wiadomo, że jak na dwójkę młodych ludzi, to pewnie za dużo dobroci przyniosła na ten spontaniczny piknik, ale co tam. Na pewno nie przyjmie do wiadomości informacji, że Chea nie ma apetytu. To byłby niemal policzek dla niej.
-Hej, hej. Dziękuje, jesteś rozkoszny, jak zwykle!-uśmiechnęła się, bo nawet tak banalny komplement sprawił jej przyjemność. Była trochę próżna, ale także wiedziała, że te słowa ze strony mężczyzny, nawet jeśli nie byłby nią zainteresowany, to nie miało tak naprawdę znaczenia. Wiedziała też, a może spodziewała się, czy oczekiwała że ten nie będzie miał nic przeciwko określeniu, które użyła w jego kierunku. Prawdziwi mężczyźni, którzy żują pszczoły zamiast jeść miód na pewno mieliby problem z tym słowem, ale to nie było zdrowe podejście. Nie imponowała Bii taka toksyczna męskość.
-Wszystkiego po trochu - kanapki blt z białego pieczywa, obrane owoce, winogrona, domowe nachosy i guac...-zaczęła pokazywać wszelkie pojemniczki po kolei. Na pewno każdy, nawet najbardziej wybredny niejadek na pewno znalazłby coś dla siebie. -Mam nadzieję, że trafiłam w Twój gust. Jeśli nie, to na prawdę będzie cios w moje małe serduszko!-zawołała dramatycznie, choć tak naprawdę nie było to prawdą. Będzie jej trochę przykro, ale winę zwali na siebie, bo przecież mogła napisać smsa z pytaniem!-No i domowa lemnoniada. Myślałam aby wziąć prosecco, ale może bez przesady...-zaśmiała się. W końcu to nie była randka, aby iść w takie klimaty, prawda? A może była, a ona nie wyłapała tego między wierszami?

Jaesang Chae
ODPOWIEDZ