rezydent onkologii — cairns hospital
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Znajdź mnie, uwolnij mnie od tego zżerającego zwątpienia, daremnej rozpaczy, horroru snu.
stylówka

Mimo że z Oliverem było coraz lepiej dzięki wsparciu Sophie, która starała się go zawsze wysłuchać, rozmawiać z nim kiedy tego potrzebował albo po prostu milczeć i służyć przytuleniem, gdy na rozmowy nie miał siły, to jednak nie do końca był w stanie dojść do siebie. Były rzeczy, o których przecież nie mógł powiedzieć swojej partnerce; rzeczy, których właściwie nie powinien mówić nikomu, ale które ciążyły mu na tyle, że nie był w stanie normalnie funkcjonować. Było z nim lepiej niż ostatnimi czasy, naprawdę, ale do pełnego spokoju ducha potrzebował wyrzucić z siebie kilka kwestii, które wyjątkowo mocno go... zepsuły. Zniszczyły od środka. Rzeczy, które wciąż przeżywał, wciąż i na nowo, mimo że teoretycznie były zamkniętą kwestią.

Potrzebował rozmowy. Rozmowy z kimś, kto nie będzie go oceniał, a w każdym razie nie powie na głos, że Oliver jest nienormalny i nadaje się do zamknięcia wśród czubków. Czy miał kogoś takiego w swoim otoczeniu...?

Już wychodził ze szpitala po swojej zmianie, gdy nagle coś go tknęło. Irving. Był od niego sporo starszy, ale był psychiatrą, pracował w tym samym miejscu do Oliie i wydawał się całkiem spoko. Czy Oliie nazwałby go swoim przyjacielem...? W pewnym sensie tak, chociaż może nie byli jakoś przesadnie blisko i nie wskoczyliby za sobą w ogień, jednak ufał mu chyba na tyle, żeby to jemu powierzyć kilka swoich sekretów, które utrudniały mu życie wśród normalnych ludzi i udawanie jednego z nich.

Niedługo później, poprawiając torbę z rzeczami na ramieniu, zapukał go gabinetu Delaware i gdy usłyszał "proszę" uchylił lekko drzwi, wsuwając głowę do środka.

- Hej... - mruknął niezbyt entuzjastycznie, ale przywołując na twarz lekki, nieco wymuszony uśmiech. - Masz chwilę...? Potrzebuję z kimś pogadać.

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
outfit

Irving już właściwie zbierał się do domu - ostatni pacjent mu się odwołał, zdążył też ogarnąć już całą dokumentację i skontaktować się z pacjentami, którzy potrzebowali krótkiej konsultacji telefonicznej lub mailowej. Był właśnie w trakcie zbierania papierów z biurka i porządkowania przestrzeni dla innego lekarza, który za dwie godziny miał przyjść na dyżur; gdy usłyszał pukanie do drzwi. Spojrzał w tamtym kierunku nieco zaskoczony, ale niemal natychmiast zaprosił do środka gościa, którym okazał się młody onkolog, pracujący w tym samym szpitalu. Irving go lubił - chłopak wyglądał obiecująco jako lekarz, potrafił złapać kontakt z pacjentami, którzy go chwalili (Delaware miał kontakt z niektórymi z jego pacjentów, którzy potrzebowali wsparcia psychicznego w związku z chorobą nowotworową), a poza tym prywatnie był sympatycznym chłopakiem. Zauważył, że ostatnio Monroe coś przygasł, ale Irving nie chciał mu się wpieprzać w życie, więc ograniczył się do kilku pytań, czy wszystko gra i informacji, że w razie czego zawsze może przyjść pogadać. Nie był pewien, czy powinien go prowadzić jako lekarz, gdyby zaszła taka potrzeba - czy nie są zbyt blisko - ale póki co odsuwał od siebie takie myśli, bo uznał je za zbyt daleko idące w tym momencie.
- Ollie! - uśmiechnął się na widok chłopaka - Pewnie, wejdź. Jak mogę ci pomóc?
Odłożył trzymane w rękach teczki na półkę i obszedł swoje biurko, by przysiąść na jego skraju, z jedną nogą nieco uniesioną. Splótł palce na udach i patrzył na lekarza z uprzejmym zainteresowaniem.
- Nie mam już pacjentów, więc nie musisz się stresować, że mamy mało czasu - zaznaczył na wypadek, gdyby chłopak zaczął się denerwować, że powinien się streszczać.

Oliver Monroe
rezydent onkologii — cairns hospital
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Znajdź mnie, uwolnij mnie od tego zżerającego zwątpienia, daremnej rozpaczy, horroru snu.

Wszedł do środka z niepewnym uśmiechem, gdy usłyszał zaproszenie i ostrożnie zamknął za sobą drzwi, na moment opierając się o nie plecami. Ręce miał za plecami, stojąc przy drzwiach w taki sposób, że opierał teraz o nie swoje dłonie, ale w każdej chwili mógł wygodnie się od tych drzwi odepchnąć. Przesunął po nim spojrzeniem, nie mogąc się powstrzymać przed zlustrowaniem dokładnie tego, jak mężczyzna dzisiaj wyglądał. No, wyglądał cholernie dobrze w tych ciuchach, to trzeba mu było przyznać. Przegryzł wewnętrzną stronę policzka i posłał mu słaby, niepewny uśmiech, zanim się wreszcie odezwał.

- Chyba potrzebuje... pogadać z kimś. O kilku rzeczach. - westchnął ciężko, odpychając się wreszcie od drzwi i podszedł do krzesła przed biurkiem, osuwając się na nie po chwili wahania. Założył nogę na nogę, dłonie splatając na kolanach i przyglądając się przez chwilę kostkom swoich palców. Nie bardzo wiedział jak zacząć rozmowę, bo to o czym chciał pogadać z terapeutą nie było raczej... standardowym tematem, który Irving słyszał od swoich pacjentów (przynajmniej tak się Oliverowi wydawało), ale z drugiej strony: Delaware chyba był najlepszą osobą do takich rozmów, właśnie ze względu na to, że był psychiatrą i seksuologiem, a problemy Olivera opierały się właśnie na tych podłożach. Westchnął, przetarł twarz dłonią i popatrzył na niego niepewnie.

- Ale... to zostanie między nami, tak? Bo... nie chciałbym wpędzić nikogo w kłopoty. - przełknął nerwowo ślinę. Z nikim nie rozmawiał o tym, co było między nim a Saulem, między nim a Amalią... swoją przeszłością w roli męskiej prostytutki również niespecjalnie się chwalił, chociaż o tym wiedziało akurat parę osób. Dochodziły do tego jeszcze narkotyki i przygodny seks, więc można powiedzieć, że czuł się odrobinę przytłoczony tym wszystkim, co mu się ostatnio nazbierało. Jak miał być dobrym ojcem, skoro nie radził sobie ze swoimi emocjami?

Irving Delaware

psychiatra seksuolog — Cairn Hospital i psychiatryczny zakład karny
47 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Widział, że chłopak jest zestresowany i zapewne zastanawia się, czy w ogóle dobrze robi, że przyszedł do Irvinga - a skoro się nad tym zastanawiał, to z pewnością dobrze zrobił. Delaware patrzył na niego ciepło, starając się całym sobą emanować przyjaźnią i zapewnieniem, że wszystko będzie dobrze. Nie powiedziałby mu tego - tym bardziej nie znając problemu, z którym Monroe przyszedł - ale chciał sprawiać wrażenie, że dzięki tej rozmowie wszystko się wyprostuje, cokolwiek się działo w życiu tego młodego lekarza.
Usiadł na przyciągniętym zza biurka krześle obrotowym i usiadł na nim wygodnie, opierając łokcie na podłokietnikach i splatając palce na brzuchu.
- Oczywiście, że zostanie między nami - nie zwykłem rozmawiać z kimkolwiek o tym, co się dzieje w życiu innych ludzi. A już tym bardziej, jeśli przychodzą do mnie z jakimiś problemami, a mam wrażenie, że z tym właśnie dziś do mnie przychodzisz. Co się dzieje?
Miał nadzieję, że naprawdę będzie potrafił pomóc temu chłopakowi. Wiedział, z jakiej rodziny się wywodził, bo Monroe'ów chyba wszyscy w mieście znali (a w każdym razie wszyscy miejscowi) - niesława ich rodziców ich wyprzedzała. To naprawdę - według Irvinga - wielkie osiągnięcie, że dwóch z tych chłopaków skończyło studia i wyszło na prostą, bo z tak dysfunkcyjnych rodzin naprawdę trudno było się wyrwać; ale też nic dziwnego, że Oliver miał problemy (zapewne każde z rodzeństwa miało, tylko nie każde chciało pójść po pomoc).

Oliver Monroe
ODPOWIEDZ