asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
Kiedy orientujesz się, że twoje obece życie to jeden, śmieszny żart, to co robisz? Oczywiście, że wrzucasz zdjęcie cycków na Tindera. A przynajmniej sporej ich części, no bo hej, nie mogła od razu odsłonić wszystkich kart. Zrobienie samej fotki nie zajęło jej wiele czasu, w końcu co mogło być skomplikowanego w pyknięciu niby niepozowanej fotki z tak rozchylonymi połami koszuli, żeby ledwo ukrywała jeden sutek, a drugi trafił pod jej przezroczystą część. Żartuję, oczywiście że robiła foty przez bite dwie godziny, a przez kolejną wybierała to jedno, nadające się. Nie mogła rzecz jasna pokazać twarzy, jako że była rozpoznawalna. Raz czy dwa mignęła w programach nadawanych przez EzoTV, a nie urodziła się wczoraj, żeby nie wiedzieć że to najlepsza stacja do oglądania po wyjaraniu zielska. Ktoś mógłby ją rozpoznać, a ona musiała dbać o wizerunek. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego że Lachalan by ją zajebał, gdyby na światło dzienne wyszło, jego asystentka o biblijnym imieniu prowadziła podwójne życie i umawiała się na seks na tinderze. Przez kolejną godzinę układała opis. Myślała o czymś w stylu „Możesz nie zapamiętać mojego imienia, ale na pewno zapamiętasz tę noc”, ale ostatecznie stanęło po prostu na „ONS”. Skłamałaby mówiąc, że nie zainspirowała się wyszukiwarką Google i hasłem „opisy na tindera”.
W każdym razie, dziewczyna o bordowych włosach od razu zwróciła jej uwagę. Może było to do dość schematyczne spostrzeżenie, ale od razu uznała, że dziewczyna musi być odważna. Zresztą, jej opis również wskazywał na to, że nie szukała niczego na poważnie, więc od razu dała jej profil w prawo. Kiedy za jakiś czas chwyciła za telefon, odczytała powiadomienie, że ma nowego matcha. Po wymianie kilku wiadomości ze strony Deb padła w końcu propozycja spotkania. I tak oto znalazła się w The Wollshed – odrobinę spóźniona. W klubie nie było jeszcze tłoczno, dlatego bez trudu odnalazła wzrokiem swoją dzisiejszą randkę. I zamarła.
– Gaia? Wow, nie wierzę, że to ty – odezwała się pojawiając się obok swojej dzisiejszej randki, jak się okazało. Była odrobinę speszona, bo nie wiedziała jak na jej widok zareaguje Gaia. Podobno jednym z największych stresów przy umawianiu się na seks przez tindera było spotkanie tam kogoś, kto cię rozpozna. – Wyglądasz zajebiście w tych włosach – dodała od razu, pozwalając sobie na przejechanie dłonią po jednym z kosmyków. – To zabawne, wiesz? Ostatnio widziałam się z Brunem i nawet przez chwilę o tobie rozmawialiśmy. Chyba trochę przywołałam cię myślami – dodała zajmując miejsce obok Gai i dając barmanowi znak, że może podejść.

gaia zimmerman
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
041.
Gaia chyba nigdy nie była tak zestresowana jak dzisiaj. Nigdy czegoś takiego nie robiła. Ona nawet nie całowała się z ludźmi, których nie lubiła, albo z którymi nie planowała się związać. Zawsze była grzeczna i ułożona i celowała w związku, a nie w jednorazowe przygody. Seks był super, ale uważała, że był jeszcze bardziej super jak się go praktykowało z kimś kogo się darzyło uczuciem i zaufaniem. Niestety wychodziło na to, że znalezienie kogoś takiego graniczyło z cudem. Nawet nie chciała mówić na głos o tym kiedy ostatni raz była z kimś w intymnej sytuacji. Zwłaszcza, że ostatnią osobą, z którą była był jej chłopak, który od dwóch lat nie żył. Próbowała zwalić winę na to, że po jego stracie nie była gotowa na to, żeby się komuś oddać, ale ostatecznie uznała, że to chyba nie to jest problemem. Problemem była prawdopodobnie Gaia, która może i się nie przyzna, ale oczywiście, że marzyła o jakiejś historii miłosnej rodem z jakiegoś tandetnego romansu, gdzie nie ma żadnych chorób, śmierci, rozstań i zdrad. W końcu Dolores, zimmermanowa kuzynka doradziła jej, że powinna popuszczać się bez pamięci na Tinderze. Nawet jej zrobiła fotkę i uznały, że to idealna poza, żeby zachęcić do siebie kogokolwiek. Wybieranie odpowiedniej osoby wcale nie było łatwiejsze. Tinder to naprawdę okropne miejsce, gdzie jednak trzeba człowieka ocenić na podstawie zdjęć, które udostępni. Gaia więc postanowiła celować w te, które niekoniecznie ujawniały twarz. Tym bardziej, że sama postawiła tego nie praktykować. Poza tym, trochę chamsko i egoistycznie i niesamowicie płytko z jej strony, ale była wybredna. Nawet przy czymś jednorazowym chciała, żeby druga osoba była według niej atrakcyjna. Odnosiła wrażenie, że ma do tego prawo, tym bardziej, że no nie miały tutaj w grę wchodzić uczucia. Postanowiła też, że będzie okłamywała wszystkich (w sumie tylko Lunę) na temat tego czy korzysta z tego Tindera czy nie. Przecież nikt nie musi wiedzieć, nikt nie musi jej oceniać. Była dorosła i robiła to czego chciała.
Ogólnie to była w szoku i zestresowana tym, jak szybko udało jej się z kimś umówić. Cieszyła się, że trafiła na dziewczynę. Dziewczyny były czystsze i mniej obrzydliwe. Liczyła więc na to, że samo doświadczenie nie będzie tak złe. Oczywiście, ze do umówionego miejsca przyjechała przed czasem i zajęła jakiś stolik. Nie wybrała niczego co było w jakimś ustronnym miejscu. Chciała być widoczna dla swojej randki i przy okazji chciała się pokazać z ładnej strony.. W końcu dla drugiej strony też chciała prezentować się atrakcyjnie. Może i była płytka, ale też nie miała wymagań z kosmou. Zamówiła sobie wodę, bo ze stresu zaschło jej w ustach. Siedziała więc sobie tak zestresowana i pukała paznokciami w blat i zastanawiała się czy zostanie wystawiona czy powinna uciec, bo może to nie był wcale taki dobry pomysł?
- Deb? – Zapytała zszokowana widząc znajomą twarz, ale jednocześnie kamień spadł jej z serca. Nawet nie kryła się z tym jak otwarcie wypuściła powietrze i uleciał z niej cały stres. Nawet nie wiedziała, że ostatecznie preferowałaby kogoś kogo zna. Wstała, żeby się przywitać z Deborah. – Dziękuję. Ty też wyglądasz zajebiście. Nie mogłam trafić lepiej! – Cieszyła się, że nie pojawił się przy niej ktoś kogo niechętnie musiałaby uznać za pasztet. Ujęła jeszcze twarz dziewczyny w dłonie i ucałowała ją w policzek na przywitanie. – Poważnie? Skubany nawet się nie chwalił, że się widzieliście. – Później napisze jakieś zjebki do Bruna, że się nie chwalił. – Czy ty pracujesz w telewizji? Bo wydaje mi się, że gdzieś mi migałaś. – Niestety Gaia nigdy jakoś specjalnie nie orientowała się w tym co robili jej dalsi znajomi. Nie miała miejsca w głowie na takie rzeczy. – Wybacz jeżeli będę dziwna, ale absolutnie nie wiem… jak się za to wszystko zabrać. To nowość. – Planowała poruszyć ten temat nieco później, ale skoro już znała Deb to wolała od razu wyłożyć wszystko na ławę. Przy okazji przybycia barmana zamówiła sobie negroni stawiając na coś lekkiego.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
Deborah miała już za sobą kilka one night standów, ale nigdy nie umawiała się na taką jednonocną przygodę celowo. Zazwyczaj po prostu „tak wychodziło”, głównie za sprawą magii chwili, nutki chemii czasami okraszonej alkoholem. Magia kończyła się zazwyczaj wraz z nadejściem poranka, a potem każde rozchodziło się w swoją stronę. A kiedy była w związkach, nie odczuwała tego czy ten seks był lepszy, czy gorszy. Po prostu… no… był. Co chcę przez to powiedzieć to to, że Deborah nigdy nie doświadczyła czegoś tak zniewalającego, że na moment zapomniałaby jak się nazywa. Było to smutne, a przynajmniej ją to smuciło, bo okazywało się, że czasami miłość to nie wszystko. Dlatego uznała, że ryzyk-fizyk, może ktoś zupełnie obcy będzie w stanie lepiej się nią zająć, niż jej dotychczasowi chłopcy czy dziewczęta, z którymi była. Oczywiście sama również nie miała zamiaru pozostawać bierna, no bo hej, również chciałaby sprawić komuś przyjemność. W końcu miała być to obustronna wymiana dóbr, a nie jednostronny koncert życzeń.
Na szczęście Gaia pozytywnie zareagowała na jej widok, co sprawiło że serce przestało jej tak szaleć ze stresu. Nawet roześmiała się lekko widząc, że Gaia również wypuszcza powietrze z ust. – Dzięki! Wiesz, jeszcze przed chwilą zastanawiałam się, czy nie będzie niezręcznie, kiedy zorientujesz się, że to ja – przyznała szczerze uznając, że może pozwolić sobie na takie wyznanie przy Gai. Odwzajemniła pocałunek w policzek i zajęła miejsce obok Gai. – Yup. Nawet zaprosił mnie na swoją łódź w ten weekend. Błagam, powiedz, że jest dobrym kapitanem i że mnie nie zabije – zrobiła teatralnie zaniepokojoną minę, po czym parsknęła śmiechem. Nie miała powodu, żeby nie ufać w umiejętności Bruno.
Kiedy jej towarzyszka spytała o pracę w telewizji, Deb lekko zawstydzona wyprostowała się i wzruszyła ramionami. – Tak jakby. Czasami – zmarszczyła brwi, po czym westchnęła. – Tak naprawdę to trochę zawstydzające, bo… pracuję jako asystentka uzdrowiciela – dodała lekko zagryzając wargę. Można było się domyślić, jakie miała podejście do swojej pracy – a raczej do samego sekciarza Lachlana i głoszonego przez niego Słowa Bożego. Zazwyczaj nie okazywała wprost swojej niechęci do całego tego procederu, ale od razu poczuła, że przy Gai może się trochę bardziej otworzyć.
– No przestań. Dobrze ci idzie, to ja wyskakuję z uzdrowicielem z telewizji. Przebij to – roześmiała się i żartobliwie lekko dźgnęła ją palcem w ramię. Sama zamówiła sobie gin z tonikiem, poszła w absolutną klasykę. – Pierwszy raz umówiłaś się z kimś przez tindera? Czy pierwszy raz na takie spotkanie bez zobowiązań? – spytała wpatrując się z zaciekawieniem w Gaię. Nie chciała być przesadnie bezpośrednia i mówić o umawianiu się na seks, bo nie chciała jednak wywoływać na Gai żadnej presji na to pójście o krok dalej. Tu nie było żadnych pewniaków!
gaia zimmerman
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Gaia zazdrościła ludziom tej pewności siebie do tego, żeby sobie przeżywać jednonocne przygody. Ona zawsze gdzieś tam w podświadomości wiedziała, że chciałaby spróbować, ale jednocześnie brakowało jej pewności siebie, żeby wyjść z domu i to zrobić. Miała w sumie ku temu dwa powody, raz, że właściwie odkąd tylko pamiętała, zawsze była w jakimś związku, więc nie mogła narzekać na brak seksu w swoim życiu, później, jak już była po swoim ostatnim związku, który zakończył się ponad 2 lata temu, obawiała się tego, że pójdzie na taką jednonocną przygodę i wyjdzie na to, że ostatecznie się w kimś zakocha po jednym seksie. I zostałaby zakochaną frajerką, która nawet nie zna imienia osoby, w której się zakochała. Próbowała się chronić przed własną głupotą.
- Nie no, co ty. – Machnęła ręką. Pewnie niezręcznie by było gdyby miały za sobą jakąś negatywną relację. Albo na przykład bardzo bliską przyjaźń, która skończyła się w jakiś nieprzyjemny sposób. A wychodzi na to, że Gaia miała tendencję do kończenia bliskich relacji w pojebane sposoby. Także naprawdę mogło być gorzej. – Czyli mogę założyć, że najgorsze mamy za sobą i na chwilę obecną się akceptujemy? – Zapytała niby sobie żartując, ale poczuła się dziwnie z takim stwierdzeniem. Co najmniej jakby szukała dawcy spermy dla dziecka i właśnie spotkała kogoś kto wizualnie jej pasował. – Bruno i ta jego łódź. – Parsknęła i pokręciła głową. Teraz jak tak o tym myślała, to może nie powinien nazywać swojej łodzi imieniem siostry, bo mogłoby to być odebranie w dosyć dziwny sposób. – Jest fantastycznym kapitanem. Pamiętaj, żeby go zapytać o jego ogródek na łodzi. Jest z tego niesamowicie dumny. – Nie dziwiła się. Zioło, które tam hodował było mocne. Jak je zapaliła na świętach w Szwajcarii to ją zmiotło z powierzchni ziemi. Pomidorów nie miała okazji spróbować, ale jak dawały takiego samego kopa jak zioło, to nie było o co się martwić. – Tylko nie palcie za dużo. – Wycelowała palec w Deb. Gorzej jak się oboje zjarają i się zgubią na wodzie nie wiedząc, że jak spojrzą za siebie to dostrzegą ląd i będą mogli bezpiecznie wrócić.
- Tak myślałam, że to byłaś ty. – Pokiwała głową dumna, że dobrze kojarzyła twarz. – Nie ma czego się wstydzić. Praca jak każda inna. – Dobra, może nie jak każda inna, ale jest przecież dużo miejsc, w których można było oszukać ludzi. A nawet nie trzeba było ich oszukiwać. Ludzie sami chętnie oddawali hajsy i wierzyli we wszystko co było mówione w telewizji. – To co właściwie robisz? Promujesz cały biznes? Bo jeśli tak, to wybrali do tego odpowiednią osobę. Takiej pięknej twarzy też dałabym się namówić na jakieś uzdrawianie. – Pewnie jakby Deb poprosiła to Gaia wyjęłaby książeczkę czekową i wypisała tłusty czek. A byłoby to nadzwyczajne osiągnięcie, bo nie nosiła przy sobie książeczki czekowej. Nawet nie wiedziała czy jakąś ma.
- Może w sumie będę w stanie… – Zmrużyła oczy. – Gram z dziadkami w Bingo za pieniądze. Czasami ich oszukuję, żeby im zdrowo podnieść ciśnienie. Przemycam im też słodycze i z paroma paliłam skręty. – Wychodzi na to, że obie pracowały w miejscach, gdzie były w stanie oszukiwać starych ludzi. Co prawda Gaia od żadnego nie brała hajsu. No, ale ona też tego hajsu nie potrzebowała. Tak samo jak tej pracy. Po prostu to robiła, żeby coś w życiu robić. A lubiła starych ludzi.
- Myślałam o relacji bez zobowiązań, ale jak tak o to zapytałaś to w sumie też pierwszy raz jestem na internetowej randce. – Co za szczęście, że chociaż trafiła na kogoś normalnego i kogoś kogo już znała. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem (jakkolwiek to brzmiało) to od razu odinstaluje aplikacje, żeby oszczędzić sobie żenady. – Seks już uprawiałam. – Dodała szeptem, ale to był żart, żeby Deborah nie pomyślała sobie, że Gaia przyszła tutaj przehandlować za darmo swoje dziewictwo.
- Ty już to robiłaś? – Zapytała i lekko się wyprostowała jak barman przyniósł im drinki. Gaia wykorzystała od razu okazję, żeby zapłacić, dać mu napiwek i poinformować Deb, że chętnie weźmie dzisiejszy rachunek na siebie.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
Jeszcze parę lat temu pewność siebie Deb była na zdecydowanie wyższym poziomie, niż obecnie. Mieszkając najpierw w stolicy, a następnie w Sidney, miała w sobie o wiele więcej luzu, niż teraz. I o wiele łatwiej było jej przejąć inicjatywę. A teraz jedyną inicjatywą, na jaką było ją stać, było wrzucenie cycków na Tindera. I trochę chciała wrócić na stare tory, a trochę się bała. Dlatego ciężko jej było ukrywać ekscytację na widok Gai, którą również najwyraźniej cieszył taki obrót spraw. To brzmiało jak bardzo dobry początek powrotu do krainy randkowania.
– Zdecydowanie – potwierdziła w odpowiedzi na pytanie zadane przez Gaię, nie wyzuwając w nim niczego dziwnego ani żenującego. Sama poczuła ulgę, że mogła od razu wyskoczyć ze swoich obaw, a nie zadręczać się nimi przez całą randkę. – Ufff. Prawdę mówiąc miałam obawy, czy nie zacznie się popisywać, czy coś. Wiesz jak to jest z facetami. Lubią sobie czasem za bardzo poszarżować, a potem… no, tak, ten jego ogródek jest fascynujący – przerwała sama sobie, ledwo gryząc się w język przed powiedzeniem, że potem czyta się w gazetach o wyłowieniu z wody ciała w stanie rozkładu. W życiu nie życzyłaby tego ani Gai, ani tym bardziej Bruno. Brunowi, jeśli się to tak odmienia. – Dobrze, mamo – odparła posyłając jej zaczepny uśmieszek. To było cholernie miłe z jej strony, że tak się martwiła o brata. Sama chciałaby być taką siostrą dla swojej przyrodniej siostrzyczki.
– Serio? Ja sama jak słucham tego wszystkiego podczas nagrań, to mam ochotę złapać się za głowę – roześmiała się. Absolutnie nigdy nie oglądała potem tych programów, kiedy były emitowane w EzoTV. To by było dla niej zbyt wiele. – Nie, moja rola nie jest aż taka znacząca. Oprócz takiego typowo „przynieś-pozamiataj” ogarniam sklepik z jego merchem, a i sprzedaję koszulki i kubki z jego podobizną, kiedy ma akurat występ na żywo. No i wtedy chodzę po sali i zbieram też napiwki – machnęła ręką, jakby naprawdę uważała, że to nic takiego. Za to nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu, kiedy usłyszała od Gai taki komplement. – Znam dużo tańsze i o wiele skuteczniejsze metody na uzdrowienie. I ciała, i duszy – odparła, zapominając że dla Gai cena i tak pewnie nie grała roli, bo była obrzydliwie bogata.
– Wow. To brzmi jak gotowy scenariusz na film akcji – stwierdziła również mrużąc oczy i przechylając się delikatnie w kierunku Gai. – Skąd w ogóle pomysł na taką pracę? – spytała, bo jednak nie znała wielu ludzi, którzy chcieliby pracować ze starszymi ludźmi. Wielu z nich odnosiło się do starszych lekceważąco i nie potrafili ukryć irytacji będąc w ich pobliżu.
– Całe szczęście. To byłby o jeden pierwszy raz za dużo – odparła z rozbawieniem. Nie czułaby się na siłach wprowadzać Gaię w meandry cielesnej miłości (lol), bo to jednak ogromna odpowiedzialność, na wzięcie której Deb nie była gotowa. – Pytasz o relacje bez zobowiązań, seks, czy randkę z Tindera? – spytała udając, że naprawdę nie wie, o co pytała ja teraz Gaia. W zasadzie mogła pytać o każdą z tych rzeczy. – Seks tak, relacja bez zobowiązań tak, randka z tindera nie – wyjaśniła w skrócie, w międzyczasie posyłając uśmiech barmanowi. – Nie ma mowy – zaprotestowała natychmiast, kiedy Gaia powiedziała jej, że może uregulować rachunek. – Możemy podzielić się rachunkiem na pół – dodała. Gdyby była tu z kimś zupełnie obcym, może i wybrałaby opcję napicia się za darmo, ale głupio jej było zgadzać się na to przy Gai.
gaia zimmerman
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
W większych miastach to pewnie łatwiej w ogóle na takim Tinderze się funkcjonowało. Mniejsza szansa, że zostaniesz nagle randomowo sparowana ze swoim bratem, albo kuzynem, albo w ogóle z kimś z rodziny. Obrzydliwe. Nie, żeby Gai się przytrafiło. Jakby się przytrafiło to pewnie usunęłaby Tindera i może wyprowadziłaby się do Nowej Kaledonii na stałe.
- O jezu. Tak! – Aż delikatnie uderzyła dłonią w stolik. – Mężczyźni mają coś takiego dziwnego, że jak ich zapytasz o ich auto, łódź, albo jakiś gadżet to zaczynają się tym dziwnie popisywać i nagle są specjalistami i opowiadają o tym tak intensywnie, że cycki opadają i człowiek nie ma ochoty na nic. – Nie ma oczywiście niczego złego w posiadaniu pasji i w opowiadaniu o nich. Gaia uwielbiała jak ludzie z błyskiem w oku opowiadają o tym co ich interesuje. Po prostu czasami mężczyźni mają tendencję do przesadzania. Raz rozmawiała na imprezie z typem, któremu powiedziała, że nie ma zielonego pojęcia o co chodzi z kryptowalutami i typ się tak zapowietrzył, że przez godzinę nie dawał jej spokoju i o tym nawijał. Podsumowanie jest takie, że Gaia do dzisiaj nie wie czym są kryptowaluty. – Wow. – Parsknęła jak została nazwana mamą. Dobra, miała często napady instynktu macierzyńskiego, ale na szczęście nie wobec swojego brata. Była normalna. Przynajmniej w tej kwestii.
- Słuchaj czasami nawet nie trzeba słuchać. Patrzysz na twarz i chcesz wpłacić hajs. – No tak działali bogaci ludzie. – Ten wasz szaman swoją drogą też jest przystojny. Sama chętnie bym mu poprzelewała trochę hajsu, albo kupiła to co sprzedajecie. – Nie ma co czarować. Gaia była jeszcze w tym wieku, że stawiała na bycie wzrokowcem. Chociaż to też nie tak, że robiła to jakoś namiętnie i świadomie. Po prostu chciała się cieszyć pięknem, więc oceniała ludzi po ich twarzach. No i czasami po zachowaniu. Nawet jak ktoś był najśliczniejszy na świecie, to nic nie wymaże toksycznego zachowania. – Występy na żywo? – Zainteresowała się. – Na czym to polega? – Była ciekawa czy to jakieś dziwne tańce, połykanie mieczy, plucie ogniem czy po prostu jakieś motywacyjne gadanie, w które ludzie próbują namiętnie uwierzyć. – Mogę na to kiedyś przyjść? – Nie wiedziała czy tam się dostaje jakieś zaproszenia czy kupuje się jak bilety na Taylor Swift z dwuletnim wyprzedzeniem czy rejestruje się jak na wizytę u neurologa u NFZ.
- Naprawdę? – Zainteresowała się unosząc brwi, a na jej ustach pojawił się uśmiech. – Chciałabyś mi o nich opowiedzieć? – Zapytała nachylając się w stronę Deb. Miała tylko nadzieję, że nie skończy się na tym, że Deb jej wypisze receptę na Nimesil z notatką, że jak weźmie dwie saszetki i popije kieliszkiem wódki, to wszystkie troski odejdą w zapomnienie.
- Lubię starszych ludzi. Są… nieskomplikowani. Mają niskie wymagania i łatwo się z nimi współpracuje. – Z reguły byli też mili. Chociaż Gaię to tam notorycznie podrywali, z jednym nawet była zaręczona. Dla żartu przyjęła jego zaręczyny licząc na to, że typ o tym zapomni za 10 minut, ale niestety wypominał jej to za każdym razem jak ją widział. – Poza tym… dobra, to może być dziwne, więc mnie nie oceniaj. Lubię ich historie miłosne. To jeszcze te czasy, gdzie miłość nie była taka… wypruta ze wszystkich, najważniejszych elementów. Z zaufania i szczerości. Jak opowiadają o miłościach swojego życia, z którymi rzeczywiście spędzili po 60-70 lat swojego życia, to człowiek po prostu… żałuje, że obecnie ciężko trafić na coś takiego. – No przynajmniej ona nie potrafiła trafić. Ale też dałam się wkręcić w takie byłe relacje, że ostatecznie Gaia była we wszystkich jakimś cudem najgorsza. A jest przecież taka miła, eh. – I mimo, że trochę mi brakuje do bycia urodzoną w tamtych czasach, to człowiek czuje taką dziwną tęsknotę za tymi czasami. – Boże. Teraz wyjdzie na jakąś frajerkę, która niby założyła Tindera, żeby się z kimś przespać, a po jednym seksie będzie szukała miłości na całe życie. Lekki przypał.
- No raczej. – Parsknęła chociaż ostatecznie to uznała, że przyjście na Tindera w celu stracenia dziewictwa byłoby zdeka smutnym doświadczeniem. Chyba nie chciałaby uczestniczyć w czymś takim. Zbyt duża odpowiedzialność. – Okej. Okej. – Cieszyła się, że w relacjach bez zobowiązań, Deb miała większe doświadczenie niż ona. Przynajmniej jedna będzie wiedziała jak się zachować. – Dobra. Coś mi mówi, że nie powinnam się z tobą kłócić. To następna kolejka jest na ciebie. – Oznajmiła, bo teraz to nie było powodu, żeby się wykłócały przy tym kelnerze. Jeszcze typek by się poczuł niekomfortowo. – Zapytam z czystej ciekawości. Jak nie będziesz chciała odpowiadać to nie musisz. – Nie chciała przekroczyć żadnych granic, albo wyjść na oceniającą typę. Sięgnęła po swojego drinka i upiła łyka, żeby nabrać odwagi. – Robisz to, bo… bo to dobra zabawa? Bo nie szukasz czegoś na stałe czy po prostu… potrzebujesz o kimś zapomnieć? – Gaia miała swój powód i Luna ją trochę za to oceniła dlatego teraz Gaia musiała pierwszy raz w życiu okłamać Lunę, bo nie chciała być oceniana. Ehh.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
– Dokładnie! A już najgorzej, jak ty też się znasz na czymś, co typ uważa za swój konik i zakwestionujesz to co mówi… Tragedia – wywróciła oczami podsumowując to słowem, które jako pierwsze przychodziło jej do głowy w takich sytuacjach. Sama miała parę tego typu starć w swoim życiu, bo wystarczyło że odezwała się i wypowiedziała na głos swój punkt widzenia. Ale kiedy zdarzało jej się usłyszeć argument „do garów”, to wiedziała że nie było sensu dalej dyskutować. – Dlatego ostatnio wolę umawiać się z kobietami. Podobno jesteśmy bardziej skomplikowane od facetów, ale ja wolę patrzeć na to w ten sposób, że to oni są zbyt prości dla nas – dodała z rozbawieniem. Wiadomo, nie ma co generalizować, ale Deborah nie miała ostatnio dobrej passy z facetami. Zawsze wychodził z tego jeden, wielki klops.
– Za bardzo mnie wkurza, żebym patrzyła na niego w kategorii przystojny. Czasami bywa trochę… odklejony – przyznała szeptem, jakby trochę bała się wypowiadać takie bluźnierstwa na głos. – Ale skoro tobie się podoba, mogę ci załatwić tę koszulkę z jego wizerunkiem. Albo kubek – zaproponowała, bo jednak człowiek wyjdzie z obwoźnego straganu, ale obwoźny stragan z człowieka? Nigdy. – Lachlan uważa, że jest uzdrowicielem. Że ma dar. A do tego nauczył się Biblii na pamięć i na każde pytanie odpowiada jakimś jej wersetem. Występy to głównie gadki motywacyjne i mówienie ludziom prawd objawionych. Czasami wydarzy się jakiś „cud” – jeżeli któryś widz zostanie wcześniej dobrze opłacony. – Tak, ale absolutnie nie kupuj biletów. Załatwię ci wejściówki – zapewniła, kładąc Gai swoją dłoń na jej dłoni. Choć było to jej źródło utrzymania, nie miała serca żeby naciągać na to znajomych, przyjaciół czy rodzinę.
– Na mnie najlepiej działa umawianie się z pięknymi kobietami z tak kuszącymi ustami, że ledwo można się skupić – odparła i również lekko nachyliła się w stronę Gai. W końcu to usta były bohaterem numer jeden fotki Gai na tinderze, na którą poleciała Deb.
Uważnie słuchała tego, co Gaia mówiła o starszych ludziach, myślami wędrując do swoich dziadków. Nigdy realnie nie myślała o tym, że kiedyś – ze względu na ich dobro – musieliby oni trafić do domu opieki, ale jeśli mieliby tam takie towarzystwo jak Gaia, to Deb mogłaby spać spokojnie. – Nie, to wcale nie jest ani trochę dziwne. Ja sama wzruszam się widząc, jak mój dziadek trzyma moją babcię za rękę kiedy oboje wdrapują się po schodach. Albo jak babcia podtrzymuje mu taki mało stołeczek-drabinkę, kiedy dziadek chce sięgnąć po dżem – aż zaśmiała się pod nosem, kiedy o tym mówiła. – Prawdę mówiąc, nie przypuszczałam że jesteś taką romantyczką – dodała po chwili. Nie to, że miała Gaię za jakąś łamaczkę serc, ale kiedy się poznawały, Gaia wydawała jej się być beztroską osobą, uciekającą od jakichkolwiek form przywiązywania się. Tego już nie dodała, bo było jej głupio, że tak powierzchownie oceniła Gaię. – Ludzie wtedy na pewno nie byli przebodźcowani jak my teraz i mogli się skupić na najważniejszych rzeczach. Na relacjach – dodała, nie odbierając słów Gai jako red flag tinderowy. Sama skłamałaby mówiąc, że nie marzy skrycie o jakichś romantycznych uniesieniach, ale była realistką i wiedziała, że te nieszczęsne dzisiejsze czasy temu nie sprzyjały.
– Nie powinnaś. Pamiętaj, że mogę w każdej chwili nasłać na ciebie szamana – zmrużyła lekko oczy i posłała Gai zaczepny uśmieszek. Za to kiedy Gaia zapowiedziała swoje pytanie, z zaciekawieniem lekko się wyprostowała, czekając aż padnie ono z ust jej towarzyszki. Ale odpowiedź nie wyszła od niej natychmiastowo. Deb musiała chwilę się zastanowić, popijając przy tym swojego drinka. – Nie złożył się na to jeden czynnik, tylko tak naprawdę wiele. Czuję się w Lorne dość samotna, trochę wyrwana ze swojego dawnego życia. Nie wiem, czy słyszałaś o tym, co stało się z moim ojcem, ale możliwe że nie, jeśli nie śledzisz polityki. Siedzi w pierdlu, a nam zajęto dom, jego konta… no, nieważne – machnęła ręką, bo nie takie było przecież pytanie. – Zawsze to jakaś namiastka bliskości i poczucie, że chociaż przez kilka godzin dla kogoś się liczysz. Przy dobrych wiatrach – puściła jej oczko, bo wiadomo jak z tym czasem bywało. – A dodatkowo ta sytuacja z ojcem uświadomiła mi, że nic w życiu nie jest nam dane na stałe. I nawet moi dziadkowie nie są dla mnie wystarczającym dowodem na to, że mogę się mylić – dodała z lekkim uśmiechem. – A ty? Skoro nigdy wcześniej nie byłaś na internetowej randce, to… ciekawość? Chęć poeksperymentowania? – odbiła piłeczkę.
gaia zimmerman
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Przewróciła oczami, bo jednak była zażenowana tym, że Deborah miała bardzo podobne doświadczenia jak ona. I oczywiście powodem żenady nie był fakt tych doświadczeń, ale to, że po prostu mężczyźni się nie zmieniali i tak, nikt nie chce generalizować, ale ostatecznie naprawdę wychodziło na to, że wszyscy byli tacy sami. – Najgorzej jak rozmawiasz z nimi o czymś co przy okazji jest twoim zainteresowaniem i nie potrafią znieść myśli, że kobiety mają zainteresowania. – Mężczyźni naprawdę nienawidzą kobiet, które samodzielnie myślą i mają jakiekolwiek pojęcie o czymkolwiek. Nic dziwnego, że nawet jak taka biedna ja, gram sobie w Red Dead Redemption Online to NPC potrafi do mnie krzyknąć „go back to the kitchen, bitch”. Przykre, ale prawdziwe. Wystarczy mieć damską postać. – To jest… to jest naprawdę piękne. Nigdy tak o tym nie pomyślałam, ale masz rację. – Rzeczywiście mężczyźni byli zbyt prości. Jak tutaj podtrzymywać zainteresowanie i pracę mózgu jak musisz dilować z kimś tak prostym. A kobiety? Kobiety to całkiem inna sprawa. Tutaj człowiek nie jest w stanie się znudzić. Zwłaszcza jak trafi na jakąś wariatkę z roztrojeniem jaźni, która sama się diagnozuje.
- Odklejony? W takim sensie w jakim każda osoba, która kieruje się wiarą, jest odklejona? – Może był jakimś fanatykiem religijnym, albo po prostu był niebezpieczny. Wtedy to Gaia zaczęłaby się martwić o dobro Deb. – Zdecydowanie wolałabym koszulkę. – Pewnie kubek musiałby pasować do wystroju domu, a taki kubek z twarzą obwoźnego kaznodziei niekoniecznie pasowałby do Barbie House. A koszulkę to chociaż wykorzysta do spania, bo jak się okazuje, nie zawsze powinno się spać nago we własnym łóżku, we własnym domu. – Boże. Zawsze mnie przerażali ludzie, którzy z dupy wyciągają wersety religijne. – Skrzywiła się. Kiedyś z ciekawości przeczytała sobie pismo święte, ale było to tak pojebane, że tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że ci ludzie co chodzą do kościoła to sami tego pisma nie czytali, tylko wierzyli w to co księża wyciągają z kontekstu z tej posranej książki. Nic dziwnego, że Lachlan robił karierę. Ludzie byli głupi i naiwni. – Dziękuję. – To miło ze strony Deb, że była skłonna załatwić wejściówki. Spojrzała na dłoń Hill i uśmiechnęła się delikatnie do siebie. – Rozumiem, że nie będziesz mogła pójść ze mną, bo będziesz w pracy? – Zapytała, bo w sumie nie miała nic do stracenia. Tak jak wtedy kiedy zdecydowała się na splecenie swoich palców z palcami Deb.
Posłała jej ładny uśmiech i nachyliła się bliżej jej ucha. – Mogę ci pokazać co te usta potrafią. – Wyszeptała i wiedziała, że był to absolutnie beznadziejny tekst, który zapewne usatysfakcjonowałby tylko mężczyznę, ale Gaia miała zamiar dać z siebie wszystko. Delikatnie musnęła ustami płatek ucha Deb. Była podekscytowana tym, że w końcu mogła podrywać kogoś ze świadomością, że jest gotowa na to, żeby iść z tą osobą do łóżka. Zazwyczaj w ostatniej chwili zawsze peniała.
Poczuła ulgę wiedząc, że Deborah nie będzie jej w tej kwestii oceniała. – Tak. Dokładnie. Takie małe gesty. Delikatne uprzejmości, które w ich związkach nie zaginęły. To dbanie o drugą osobę. Takie… ciche wyznania miłosne, które nie potrzebują słów. – Gaia zawsze była większą fanką okazywania miłości niż mówienia o tym jak kocha. Nigdy nie była dobra w słowa. Dlatego też tak bardzo kochała muzykę. Na świecie było tylu utalentowanych artystów i pisarzy, którzy ubierali wszystko pięknie w słowa. Gaia nie miała takiego talentu, więc celowała w tak małe rzeczy. Chciałaby, żeby ktokolwiek kiedykolwiek dostrzegł ją właśnie w taki sposób. Że proste trzymanie kogoś za dłoń i gładzenie kciukiem może czasami wyrazić więcej niż tysiąc słów.
- Szczerze mówiąc ja też nie. – Parsknęła trochę. – Chyba nikt nigdy nie zapytał mnie dlaczego lubię tam pracować, albo sama nigdy nie powiedziałam tego na głos. – Wiedziała co czuła, ale żeby zaraz wypowiadać te myśli na głos? To chyba pierwszy raz. Odblokowała sobie teraz cechę romantyczki. Miała nadzieję, że to nie będzie nic złego, bo jak przez to spieprzy sobie tinderowąr randkę, to pewnie na żadną już nigdy nie pójdzie. – To prawda. – Pokiwała głową. Oczywiście były też minusy tego jak wyglądały relacje starszych ludzi. Często kobiety w takich małżeństwach akceptowały np. alkoholizm partnera, albo przemoc tłumacząc sobie, że takiego sobie wybrały i teraz muszą z takim żyć. Gówno prawda. Dobrze, że chociaż w dzisiejszych czasach jest to inaczej postrzegane i kobiety są na tyle silne, żeby uciekać przed posranymi relacjami.
Gaia zdecydowanie nie chciałaby, żeby Deb nasyłała na nią szamana. Nawet jakby miał to być przystojny szaman. Lepiej nie ryzykować i się nikomu nie narażać! Słuchając Deb, pozwoliła sobie oprzeć rękę na łokciu za jej plecami, a dłoń ułożyć na karku, żeby po chwili zacząć bawić się jakimś zabłąkanym kosmykiem. – Mój boże… tak mi przykro, nie słyszałam o tym. – Jej zmartwienie było szczere. Gaia niestety nie korzystała z Internetu w jakiś wartościowy sposób. Otwierała go po to, żeby wstawić swoje zdjęcia na Insta, albo żeby zgooglować przepis na gofry. Jej historia wyszukiwania była bardzo smutna. – Jak się trzymasz? Wszystko w porządku? To nie mogło być łatwe, przejść przez tyle katastrof. – Deborah prezentowała się fantastycznie, więc wszystko wskazywało na to, że ostatecznie jakoś przez wszystko przebrnęła. Mimo wszystko Gaia wolała się upewnić, że rzeczywiście sobie radzi. Ona by chciała, żeby ludzie częściej ją pytali czy wszystko w porządku, ale też obawiała się tego, że w odpowiedzi by się rozpłakała, więc może dobrze, że nikt jednak nie pyta. – I działa to? Leczenie samotności w ten sposób? – Zapytała, bo ona też była samotna i dla niej również był to jeden z powodów, dla których postanowiła odważyć się na Tindera i randkę. – Samotność. – Skoro Deb nie miała problemu z powiedzeniem tego na głos, to nie widziała powodu, dla którego ona powinna się wstydzić. – Nie umiem za bardzo podrywać ludzi na imprezach, więc ostatecznie zawsze wracam do domu sama, a czasami… tak jak mówisz, zawsze to jakaś namiastka bliskości. No i nigdy też nie próbowałam czegoś takiego. A uznałam, że może warto póki jestem młoda i mam spoko ciało i nierozjechany kręgosłup. – No bo na starość to pewnie nie będzie jej się chciało być gibką i zamieni się w kobietę kłodę, która z seksu to nie pamięta zupełnie nic. – Jestem też po prostu napalona. Nie uprawiałam seksu z drugą osobą od dwóch lat. – Tego to się w ogóle wstydziła bardziej niż bycia samotną, ale uznała, że postawi na szczerość. Najwyżej Deborah ją wyśmieje. No trudno. To najgorsze co mogło się stać.
asystentka uzdrowiciela Clearwatera — wszędzie
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Większość życia spędziła w stolicy. Po aferze korupcyjnej z udziałem swojego wpływowego ojca musiała na nowo rozpocząć swoje życie. W Lorne Bay mieszka na stałe od prawie dwóch lat, z przerwami na turnee po kraju razem ze znanym uzdrowicielem, z którym oszukuje starszych ludzi, aż miło
No dobrze, to skoro pożegnań nadszedł czas, trochę skrócę, choć nie robię tego bez bólu w serduszku, bo to taki piękny post. W każdym razie Deb mogła tak jeszcze długo wymieniać powody, dla których kobiety górowały nad mężczyznami. No ale nie spotkały się tu przecież, żeby dywagować nad jakimiś typami, tylko skupić się właśnie na plusach i urokach płci pięknej.
– Nie, bardziej chodzi o to, że on naprawdę uważa siebie za cudotwórcę. Mieszka w wielkiej wilii, a ja wciąż się zastanawiam, jak tam mieści się jego ego – parsknęła śmiechem. Uwielbiała drzeć łacha z Lachlana, oczywiście kiedy miała pewność, że jej śmieszki do niego nie dotrą. Dlatego przy reszcie jego ekipy nigdy nie odważyłaby się na takie teksty. – Raz nawet widziałam, że zrobił sobie fiszki do nauki – dodała konspiracyjnie. – Niestety tak – potwierdziła przypuszczenia Gai. – Ale pomacham ci ze sceny – zapewniła, choć nie zawsze jej pojawienie się na scenie było punktem programu. Głównie wtedy, kiedy Lachlanowi zasychało w gardle i prosił ją o zimną wodę z lodowca.
Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy poczuła na usta Gai tuż przy jej twarzy. – Mam nadzieję, że nie zawahasz się ich użyć – musiała przyznać, że ta dziewczyna miała w sobie coś cholernie pociągającego i wiedziała to już odkąd tylko zobaczyła jej fotkę na insta.
– To prawda. Zauważ, że teraz im głośniej ktoś krzyczy choćby w mediach społecznościowych, jaki to jest szczęśliwy, tym bardziej chce zagłuszyć samotność i problemy, jakie mu towarzyszą – odparła z przekonaniem. Sama już dawno przestała wierzyć w te wszystkie piękne obrazki, którymi obrywało się w socialach. Doskonale wiedziała, że za pięknymi uśmiechami mógł kryć się smutek – w końcu pochodziła z rodziny z politycznymi korzeniami, więc nie musiała szukać daleko. Niezależnie co się działo, uśmiech przyklejony na usta zawsze był wskazany.
Romantyzm wcale nie był przereklamowany, tylko ludzie to ludzie zrobili coś, czego rzekomo należało się wstydzić. Nie chodziło tu przecież o mentalność księżniczki czekającej na księcia z bajki, a o odnajdywanie właśnie w takich codziennych sprawach czegoś wyjątkowego. Jak na przykład w trzymaniu się za rękę, zwykłych gestach które krzyczały głośniej niż słowa.
– Nie ma o czym mówić – machnęła lekceważąco dłonią, bo jednak nie chciała psuć nastroju. Ale doceniła troskę Gai, więc posłała jej łagodny uśmiech. – Wiesz, to była dla mnie mała szkoła przetrwania. Ale wyszłam z tego obronną ręką. A sprawa ojca… ciągle walczymy. To znaczy jego prawnicy walczą – uściśliła z lekkim uśmiechem. A przynajmniej tak powtarzano Deb i jej macosze, zapewne głównie po to, żeby nie zwariowały. – Działa. Ale tylko na chwilę – przyznała szczerze. Mówiąc o tym wszystkim Gai nie miała poczucia żenady, że nie miała w swoim życiu kogoś, kto wypełniałby tę pustkę. Nagle to wszystko wydało jej się takie normalne, ludzkie. Wsłuchała się z zaciekawieniem w kolejne słowa Gai, przytakując przy tym głową, by pokazać jej, że rozumie o czym mówi. – Tak, nierozjechany kręgosłup bardzo pomaga – potwierdziła z uśmiechem. – I zgadzam się. Masz wspaniałe ciało – dodała. Lekko uniosła brew, kiedy Gaia wspomniała o dwóch latach. Nie dlatego, że było to coś wstydliwego, nie nie. Po prostu najwyraźniej ta osoba była jej na tyle bliska, że do tej pory nikt inny nie był w stanie wzbudzić w Gai tego poczucia, że znowu chce być z kimś blisko. No i na tym zakończę, pozwalając aby ciąg dalszy odbył się w naszych wyobraźniach. A my widzimy się mam nadzieję w kolejnym życiu XD.

/zt x 2
gaia zimmerman
ODPOWIEDZ