chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Mimo ogólnego napięcia i silnego niepokoju, Logan uśmiechnął się pod nosem, dosłownie kącikiem ust, na to co usłyszał od Elise. No tak, była na niego zła nie za to, że po nią przyszedł i chciał się upewnić, że jest bezpieczna i wszystko u niej w porządku, ale za to, że chciał ją w tym bezpieczeństwie utwierdzić. Taaak… Zdecydowanie powinien wiedzieć lepiej. Nie skomentował jednak tego, przynajmniej nie od razu, ani słowem, ani nawet cichym mruknięciem. Ruszył za Debenham w stronę szpitalnej poczekalni, a potem stał przy jej boku, kiedy rozmawiała z żoną operowanego wcześniej mężczyzny. Nie mógł nie zawiesić wzroku na dziecięcym trio, a skojarzena przyszły do niego same. Dokładnie, tak jak przyszły do Elise. – Myślę, że ktoś tak popieprzony genetycznie jest w stanie zrobić absolutnie wszystko dla własnej chorej satysfakcji. Skoro kręcą go dzieci, to tak, pewnie będzie znów na nie polował. – co samo w sobie było tragiczne, dramatyczne i przerażające. Bear nie mógł odsunąć od siebie myśli o tym, że… - Gdyby coś takiego… – zaczął, ale wtrącił w to krótko „winda”, od razu też sięgając do jej panelu, żeby kilkakrotnie energicznie wcisnąć guzik przywołujący. – Przydarzyło się nam, naszemu dziecku… Gdyby taki kawał sukinkota stanął na naszej drodze… Nie ręczę za siebie, Elise. Rozerwałbym go na strzępy. – już teraz czuł wściekłość, tętniącą mu w żyłach złość i frustrację i to z powodu zupełnie obcych mu dzieci. Dzieci, którym odebrano życie, prawo do życia, do szczęścia, do czegokolwiek w paskudny, odrażający sposób. Skoro to tak silnie w niego trafiło, to perspektywa postawienia w tej chorej sytuacji małej lub małego Trevisano… To było KONKRETNE. I mocne doznanie. – Nie wiem czy jest na tyle głupi, żeby faktycznie skrzywdzić kogoś tutaj, z tysiącem par oczu wypatrujących jego podłej gęby, ale… – zaczął, wchodząc w raz z żoną do windy. – Jeśli jest mu wszystko jedno i po prostu naprawdę, tak jak powiedział, chce się zabawić… – Logan spojrzał na żonę czując w kościach, że oboje doskonale wiedzieli co to tak naprawdę w ustach tego zwyrodnialca mogło oznaczać. – To moje dzieciaki są na pierwszej linii jego zainteresowania. Muszę ich dopilnować. – ich bezpieczeństwa i braku krzywdy. Tymczasem winda zawiozła ich na właściwe piętro, ale gdy tylko z niej wysiedli zobaczyli grupkę uzbrojonych policjantów, dyskutujących o czymś między sobą żywo. Jeden z nich zauważył Elise i Logana i od razu wyszedł na przód zgromadzenia. – Nie powinno was tu być. Jeśli nasze informacje są właściwe, ten kogo szukamy jest gdzieś w tym sektorze. – na pediatrii lub w jej ciasnych okolicach. Bear potrząsnął stanowczo głową. – Jesteśmy lekarzami, nie możemy zostawić naszych pacjentów. Wejdziemy na oddział i przypilnujemy dzieci. – odpowiedział twardo, zaraz jeszcze dodając… I prawdopodobnie trochę narażając się wielkiemu, jak dąb służbiście. – A wy weźcie się w garść. To tylko jeden nędzny fus, a od kilku godzin nie możecie go znaleźć. – całą brygadą, z umiejętnościami i jakimś jednak doświadczeniem w sytuacjach, takich jak ta. – Chodźmy. – oparł lekko dłoń na plecach żony i był to gest ku temu, aby faktycznie ruszyli do wejścia na chirurgię dziecięcą. Logan użył swojej karty i po chwili byli już na terenie oddziału. Na korytarzu stała Capshaw i kilka tutejszych pielęgniarek. Lekarka widząc obojga Trevisano skinęła im lekko głową. – Capshaw jest w ciąży. – mruknięcie Logana adresowane było tylko dla uszu jego żony. Minęli kobiece zbiorowisko i poszli w dalszą część oddziału.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tego właśnie się spodziewała… właściwie Logan potwierdził jej wątpliwości. Ktoś tak skrzywiony, ktoś tak… zły – nie był podatny na resocjalizację, która była przecież częściowo celem odsiadki. Kolejny nieprzyjemny dreszcz przemknął wzdłuż jej kręgosłupa, ale nic nie powiedziała. Skoro istniało ryzyko, że mógł się znaleźć na pediatrii i Logan chciał być z dzieciakami, które się tam znajdowały – ona również.
- Przestań… Naszemu dziecku nigdy nic się takiego nie przydarzy. – właściwie większość dzieci nie miała takich historii, były bezpieczne. Ale miał rację. Gdyby… kolejny zaraz zadrżała, bo prawda była taka, że Logan nie miałby już kogo rozszarpywać. Byłaby pierwsza. Była drobniejsza i szybsza, miałaby nad nim przewagę! Oby jednak tylko nigdy nie musieli się o tym przekonywać.
Skrzywiła się wymownie na widok policji, która faktycznie się nie popisywała. Najpierw ktoś pozwolił psychopacie uciec, a teraz szukali go jakby szukali igły w stogu siana. A to nie była igła. To był zaledwie człowiek w szpitalu. Człowiek w towarzystwie jednej przestraszonej stażystki. Nie była jednak pewna, czy pyskówki z policją to teraz dobry pomysł. Nikt nie potrzebował aresztowania lekarza przez urażone policyjne ego. Dlatego ścisnęła mocniej dłoń Logana, którą chwyciła jeszcze w windzie, ale nic nie powiedziała. Dała się wepchnąć na pediatrę.
I została ogłuszona. Na szczęście tylko w przenośni. Capshaw była w ciąży? Ale jak to? Z kim? Miała bardzo dużo pytań, a jednocześnie doskonale wiedziała, że nie jest to czas i miejsce, żeby je zadawać. Musiała się bardzo mocno ugryźć w język. Zwłaszcza, że no… to, co przeszło jej przez myśl było też w pewien sposób przykre i bardzo niesprawiedliwe, ale ciężko jej było w takiej sytuacji nie pomyśleć o sobie.
- Czyli jeśli ktoś powinien stąd wyjść… jeśli kogoś nie powinno tu być to właśnie jej, Logan. – to nie Elise powinna siedzieć bezpiecznie na szpitalnym parkingu. Domyślała się jednak, że Capshaw podobnie jak Trevisano nie będzie chciała opuścić szpitala – Ale dobrze… znasz oddział, gdzie się mogę przydać? Co mam robić? – to nie byli jej pacjenci, nie zamierzała się rządzić, a po prostu się tu przydać.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan spodziewał się, że rzucony przed chwilą w eter news będzie dla Debenham co najmniej zaskakujący. Tak, Capshaw była w ciąży i tak, wydawało się to… Po prostu mocno niecodzienne. – Naprawdę myślisz, że nie próbowałem? – wygonić stąd ciężarnej kobiety, wysłać do domu, wziąć odpowiedzialność za oddział na siebie. Uśmiechnął się pod nosem, bo… - Widać wszystkie kobiety w moim życiu są uparte i wiedzą lepiej. – czego im potrzeba! Sięgnął do kieszeni kitla i wyciągnął z niej swój telefon. Kontrolnie zerknął na ekran. – Wstrzymałem wszystkie planowane zabiegi na to popołudnie, więc przejdziemy się po tych pacjentach i sprawdzimy w jakiej są formie. – odpowiedział na pytanie żony, wrzucając ajfona z powrotem do kieszeni fartucha. – Dla tych dzieciaków ogromnym przeżyciem jest już w ogóle sama myśl o operacji i większość najchętniej miałaby to czym prędzej za sobą. Dlatego… – zatrzymali się przed drzwiami pokoju pacjenta, jednego z wielu przebywających obecnie na oddziale. – Chcę się upewnić, że nie świrują za bardzo. Ani oni, ani rodzice. – i chyba nawet szczególnie ci, bo dzieci, mimo wszystko, bywały po prostu dzielniejsze. Z tą myślą w głowie, Logan nacisnął na klamkę i wpuścił żonę pierwszą do ładnego, udekorowanego typowo dziewczyńskimi akcesoriami, pokoju. Gdyby nie charakterystyczne szpitalne łóżko i trochę aparatury stojącej obok, ktoś mógłby powiedzieć, że był to naprawdę udany pokój dla dziecka. Dla dziewczynki. Z tymi wszystkimi pluszakami rozstawionymi tu i tam, postaciami Disneya wymalowanymi na ścianach, pastelowymi odcieniami i nawet pościelą w kucyki pony. – Dzień dobry, Lisa. Przyprowadziłem ci gościa. – przywitał pozostającą w łóżku ładną, na oko dziesięcioletnią dziewczynkę z ogromnymi, naprawdę ogromnymi intensywnie niebieskimi ślepiami. – Poznaj doktor Trevisano. Tak, drugą doktor Trevisano. Jest nas dwoje. – uśmiechnął się do wyraźnie zaciekawionej matki pacjentki, siedzącej przy jej łóżku na krześle, które wcale nie było jednym z tych spotykanych na każdym innym – normalnym oddziale. To wyglądało na zdecydowanie wygodniejsze. – To moja żona. Elise… – zwrócił się do pani doktor. – Poznaj Lisę i jej mamę. Lisa trafiła do nas z guzem na wątrobie. Dziś powinna mieć swój zabieg… – pozbycia się tego gówna z jej organizmu. – Wiem, że pewnie obie jesteście tym podenerwowane, ale obiecuję, że nie ma się czym martwić. Opóźnienie wynika z kwestii… Technicznych, to nic poważnego. Jak tylko to ogarniemy, będziesz pierwsza w mojej kolejce. Słowo. – uśmiechnął się do dziewczynki na co ta także odpowiedziała szeroooooookim, niemal od ucha do ucha uśmiechem. To było naprawdę ładne, pełne uroku dziecko. – Wszystko macie? Niczego wam nie potrzeba? – zapytał jeszcze, a skoro obie panie pokręciły jednoznacznie głowami, Logan i Elise mogli wycofać się z pomieszczenia z powrotem na wspólną część oddziału. Trevisano zamknął za nimi drzwi pokoju Lisy i skinął w kierunku kolejnych. – Naprawdę nie zapytasz? – zapytał on, czując, że tak naprawdę wcale nie musiał niczego precyzować. Mimo to, jednak to zrobił. – O Capshaw. O ciążę. Boisz się, że da dziecku na imię Logan ze względu na stare, dobre znajomości? – wytknął mocno przekornie, zuchwale i zaczepnie, obejmując kobietę łapskiem i mocniej do siebie przyciągając. – Wiem o czym myślisz, Elise. Ale to nie nasza wina. To nie może być nasza wina. – wymamrotał cicho, z pyskiem tuż przy jej policzku… To, że innym się udaje, a im nie. Nie, to nie mogła być ich wina. Po prostu nie.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Skinęła, bo wyjątkowo on dzisiaj rządził. Przynajmniej jeśli chodziło o pracę, bo nie o całą resztę jak widać. Nie udało mu się wygonić ze szpitala ani jej, ani Capshaw. A jeśli teraz po prostu chciał zrobić obchód to zrobią obchód. Przy okazji zamiast policji będą mogli spokojnie przejrzeć wszystkie pomieszczenia i upewnić się, że wszyscy są bezpieczni, a ten psychopata nie wkradł się tutaj niezauważony. Także gdy tylko weszli do pomieszczenia, który okazał się być pokojem Lisy – nakleiła sobie na twarz szeroki, pogodny uśmiech, najbardziej szczery na jaki było ją w tym momencie stać i swobodnie odpowiadała na pytania dziewczynki oraz jej mamy. Jednocześnie jednak bardzo dyskretnie rozejrzała się po pokoju. Ba! Nawet zajrzała do łazienki, która była w pokoju, co mogło się lokatorkom wydać trochę dziwne, ale trudno… najwyżej będą gadać, że żona doktora Trevisano to wariatka. Niski koszt biorąc pod uwagę, co złego mogło się zadziać w szpitalu. Pożegnała się z dziewczynami i wyszła za Loganem na korytarz.
- Nie zapytam? – w pierwszej chwili nie wiedziała, o czym mówił. Naprawdę! Więc dobrze, że jednak rozjaśnił jej sytuację, a ona pokręciła lekko głową. O co miała pytać? Ostatecznie to ani trochę nie była jej sprawa – Całe szczęście, że już bardzo dawno nie jesteś wolny, bo jeszcze zaczęłabym się martwić. – na szczęście nie musiała, bo małżeństwem byli już wystarczająco długo by wszystkie jego ewentualne wcześniejsze dzieci były już na świecie. Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała na męża – I nie to mi przeszło przez myśl. – nie obwiniała ich. Raczej… siebie? – Bardziej coś w stylu, że gdyby wam się udało… – gdy faktycznie się spotykali! Gdyby przeszło to na wyższy poziom niż seks w pracy – To pewnie byłbyś już tatą. Najlepszym tatą na świecie. – wzruszyła lekko ramionami i uśmiechnęła się. Blado, bo blado, ale uśmiechnęła – Następny? – pokój małego pacjenta! Wskazała na drzwi, żeby czynił honory, bo znów… to on tu rządził!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Tak, zdecydowanie wszystkie jego potencjalne mini-podobizny powinny, jeśli w ogóle istniały, spacerować po tym świecie pewnym krokiem. Nie było mowy o żadnych nowych czy choćby lekko zwietrzałych niespodziankach. Uśmiechnął się, bo tak właśnie zinterpretował komentarz żony. Mina jednak błyskawicznie mu zrzedła, kiedy Debenham dodała… To, co dodała.
Zatrzymał ją wpół kroku i obrócił do siebie przodem. Zmarszczka na jego czole jasno wskazywała na jego dezaprobatę. I to naprawdę mocną! – Nie chcę, żebyś kiedykolwiek jeszcze myślała o tym w taki sposób. – odezwał się twardo i stanowczo, ale gdzieś w tle pobrzmiewała też jego, tak bardzo oczywista i silna, troska o nią. O tę kobietę ze ślicznym uśmiechem i niesamowicie przyciągającymi wzrok oczami. – Nie wiemy tego, Elise. Ani ja, ani ty nie wiemy co byłoby, gdybyśmy się nie zdecydowali być razem. Gdybym był z Jessicą albo z kimkolwiek innym… Może właśnie dzieci w ogóle nie wchodziłyby wtedy w grę? Może to mnie by się na dobre odwidziały? – dużo pytań i żadnej odpowiedzi, ale żadnej też Logan w tej chwili nie szukał. Potrzebował wskazać żonie na bezzasadność jej refleksji. Nie chciał takich myśli w jej głowie i takich uczuć w jej sercu. Nie zasługiwał na to. Ona też nie. – Poza tym wiesz przecież, jak to działa. Im dłużej będziemy się starać o role rodziców, tym więcej mamy czasu tylko dla siebie. Potem, z dzieckiem, na pewno nie będzie tak łatwo. Wiesz o tym. – musiała wiedzieć, to było w naturalnym porządku świata i życia. Bear uśmiechnął się do żony i lekko musnął dłonią jej policzek. Kończąc temat, podniósł wzrok na wcześniej wskazywane przez kobietę, drzwi. Skinął głową i dodał: – Chodź. Z tą pacjentką na pewno się dogadasz. Jest tak samo uparta, przemądrzała i złośliwa, jak ty. – szczególnie wobec swojego lekarza! Loganowi czasami brakowało cierpliwości do tej małej gówniary, ale… No cóż, trochę miała prawo do bycia wrzodem na tyłkach dorosłych. Weszli do pokoju i od razu zobaczyli siedzącą na łóżku dziewczynkę, wiekiem podobną do Lisy z sali obok… I na tym podobieństwa właściwie się kończyły. Jej spojrzenie było ostre i zaczepne. Zuchwałe, wręcz aroganckie. Jak tylko zobaczyła Logana, oczy aż jej się mocniej zaświeciły. – Co to ma być, Emma? – tym razem Trevisano nie zaczął od kurtuazji i przedstawiania żony, bo jak tylko weszli do środka to od razu zauważył talerz z wielkim kawałkiem czekoladowego ciasta, na szafce tuż przy łóżku pacjentki. – Nie mów mi, że… – podszedł bliżej, żeby rzucić lepiej okiem. – Oczywiście, że tak. Oczywiście, że nie mogłaś sobie odmówić, co? Chcesz mi powiedzieć, że wrąbiesz cały ten kawałek zupełnie sama? – dziewczynka, fizycznie przypominająca przecinek, wzruszyła obojętnie ramionami. – Dałabym ci trochę, ale nie chcę, żebyś miał wielki brzuch. Logan. – z całkowitą premedytacją użyła jego imienia, w ogóle niezrażona jego schodzącymi się przy nasadzie nosa brwiami i powstającą między nimi gniewną zmarszczką. – Dla ciebie nie Logan tylko doktor Trevisano, smarkulo. – o to to to! – Po imieniu mogą mówić do mnie tylko ci, co ich lubię albo kocham. A ciebie ani nie lubię, ani nie kocham. – siedzący w kącie wujek pacjentki prychnął szczerym rozbawieniem, przyznając jednocześnie, że z tym lubieniem to Bear wcale nie był jedyny. – Dobra, wystarczy tych bzdur. Skoro już wpakowałaś w siebie tyle cukru to dzisiaj masz z głowy operację. Postaraj się nie zjeść wszystkiego i nie zamęczyć pielęgniarek swoją uroczą naturą. – wargi zadrżały mu przy tym wymownie. Sama Emma też dobrze wiedziała, że to tylko takie przepychanki między nią, a lekarzem, który miał jej pomóc. – Aha, to moja żona. Tak, żona, Emmo. Ja też mogę mieć żonę. I wiesz? Ją akurat i lubię i kocham. Jest dużo milsza od ciebie. Dużo! – często! A często… Tylko troszeczkę milsza. Odrobinkę. – Muszę jeszcze zamienić dwa słowa z twoim wujkiem. Możemy? – spojrzał na mężczyznę i skinął wymownie na wyjście z pokoju. Wspólnie, całą trójką wyszli na korytarz. – Dobra, niech pan posłucha… Mamy w szpitalu wyjątkowo awaryjną sytuację. Nie mogę mówić o szczegółach, ale bardzo proszę, żeby nigdzie pan nie wychodził. Niech pan nie zostawia Emmy samej, nawet na pół chwili. To naprawdę… – chciał powiedzieć, że ważne, to naprawdę ważne, ale przerwało mu zamieszanie ledwie kawałek korytarza dalej. Rodzice jednego z pacjentów jakimś cudem dowiedzieli się o co chodziło z tą sytuacją kryzysową i byli jednocześnie przerażeni i wściekli.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Łatwo było mu powiedzieć, żeby tak nie myślała. Dużo trudniej było to zrealizować. Szczególnie jak znało się fakty. Była raz w ciąży, a to oznacza, że z jego strony wszystko było w jak najlepszym porządku, udało się… to ona stanowiła problem, to ona stanowiła niezbyt przyjazne warunki rozwoju nowego człowieka. Z jakiegoś powodu ten zlepek komórek nie chciał się stworzyć z jej komórek. I to wcale nie było łatwe do przełknięcia! Już sam fakt, że pracował ze swoją byłą (nawet jeśli upierał się, żeby jej tak nie nazywać to przecież nie była głupia… coś ich łączyło), a teraz jeszcze ta była jest w ciąży. Naprawdę całe szczęście, że nie z nim, bo to już całkowicie złamałoby jej serce. Nadal nie był to jednak temat do rozmawiania na teraz i na już… skinęła i ruszyła za nim do pokoju kolejnej pacjentki.
Uśmiechnęła się pod nosem obserwując interakcję Logana z jego małą pacjentką. Jego małą, pyskatą pacjentką. Dobrze było widać, że dziewczynka – chociaż leżała w szpitalu nie straciła charakteru.
- Tylko tak mówi… zazwyczaj też mnie nie lubi. Bo jestem wredna. I złośliwa. – puściła oczko do dziewczynki, która szeroko się uśmiechnęła. Gdy Logan rozmawiał z jej wujkiem, ona zrobiła dokładnie to samo, co w poprzedniej sali – rozejrzała się, łącznie z tym, że zajrzała do toalety. Więc do rozmowy Logana dołączyła zaledwie pół sekundy później, gdy pokój okazał się być czysty.
- Chyba już nie ma potrzeby robić z tego tajemnicy… – mruknęła pod nosem, bo rodzina właśnie wykrzykiwała wszystko na cały korytarz – Policja go szuka. Proszę się nie martwić – rzuciła do wujka dziewczynki, jednocześnie pocieszającą sięgając jego ramienia. Łatwo było jej powiedzieć, bo to nie jej dziecko znajdowało się w jednym budynku z seryjnym mordercą dzieci. Elise ciągle nie mogła zrozumieć jakim cudem przywieźli go do tego szpitala i dopuścili do sytuacji, w której uciekł.
Uwagę od krzyczących rodziców oderwała jednak inna kobieta. Starsza pani, zapewne babcia jakiegoś pacjenta. A jak się zaraz okazało – pacjentki. Jej wnuczka została jakiś czas temu zabrana przez pielęgniarkę na diagnostykę obrazową i ciągle nie wróciły… czy powinna się martwić?
Elise spojrzała na Logana i oboje doskonale wiedzieli to samo. Powinna się martwić.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Dla Logana ten niekontrolowany wyciek informacji był chwilowo najgorszym co się mogło zdarzyć. Chwilowo, bo zaraz może nadejść jakaś inna, dużo większa katastrofa, jak na przykład… No nie wiem, idąc korytarzem potkną się o ciało martwej Brooke. Tak czy inaczej – w chwilach, takich jak ta, kiedy następowała wszechobecna panika, następował też zupełny brak kontroli. Ani Capshaw, ani Trevisano, co zresztą najwyraźniej przekazali sobie wymownymi w swoją stronę spojrzeniami, nie będą w stanie przywrócić harmonii wśród rodziców ich małych pacjentów. No dobra… Przynajmniej nie metodami elokwencji, kurtuazji i uprzejmości. To był ten moment, kiedy wszystkie ruchy stawały się dozwolone i Logan całkowicie się w tym utwierdził wraz z informacją o zgubionych pacjentce i pielęgniarce. Nieprzyjemny dreszcz znów szybko przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa. – Uspokójcie się wszyscy. Pani, pani Johanson, zamknie z łaski swojej jadaczkę, bo jeszcze chwila i zrobię to za panią. – zwrócił się do najgłośniejszej i najbardziej wzburzonej kobiety, która z samego już wyglądu i tonu swoich wypowiedzi sprawiała wrażenie nowobogackiej idiotki. Logan znał ją tak dobrze, że kiedy wracała do szpitala ze swoim synem, najchętniej uciekał na drugi koniec budynku. – Wszystko jest pod kontrolą. Tutaj, na oddziale, wy i wasze dzieci jesteście zupełnie bezpieczni. Panika zaprowadzi nas donikąd. Tak jak powiedziała doktor Trevisano, policja naprawdę go szuka i na pewno go znajdzie. Lada moment. – mówił głośno, stanowczo i pewnie, nie dając w ogóle poznać po sobie, że jego wiara w kompetencje policji była dużo mniejsza niż deklarował. Uparcie też ignorował oburzenie pani Johanson, która… Heh, może i coś jeszcze pod nosem burczała, ale robiła to naprawdę naprawdę cichutko. Widać lubi łobuzów! Drani! Facetów, którzy zamiast kwiatów przyniosą jej worek cementu. Logan zwrócił się do stojącej przy nim żony i czuł wyraźnie w kościach, że… - To… Spacer? – mruknął w tonie wyraźnego zwątpienia, bo przechadzka, na którą ją zapraszał miała ich poprowadzić przez szpitalne korytarze, a nie parkowe alejki. Ktoś zdecydowanie powinien poszukać pielęgniarki i pacjentki. Ktoś. Mhm, ktoś… - Ale obiecujesz, że jak się na niego natkniemy to nie będziesz zgrywać superbohaterki, tak? Nie rzucisz się na niego z rękami albo strzykawką… Mówię serio, Trevisano! – zastrzegł, ale jednak trochę serio, a trochę wcale nie. Trochę po prostu chciał jej zagrać na nosie, poprzekomarzać się z tym, co najczęściej padało z jej ust do jego ego faceta z Północy. – Po prostu przejdziemy się, zajrzymy w kilka kątów, popytamy ludzi… I jestem pewien, że znajdziemy obie panie całe i zdrowe. – szlag, naprawdę chciałby w to wierzyć. Naprawdę chciałby mieć taką pewność, a jednak… Nie, wcale jej nie miał. I wiedział, że kto, jak kto, ale Elise czyta to z niego, jak z otwartej książki. Oby tylko to była jej ulubiona lektura…

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie dziwiła się ani jednej, ani drugiej stronie. Gdyby była w tym momencie rodzicem dziecka przebywającego w szpitalu… nie, właściwie nie wiedziała, co mogłaby zrobić. Albo komu mogłaby cokolwiek zrobić. Wiedziała natomiast, że byłaby przerażona. Absolutnie przerażona. Ba! Teraz też była. I jednocześnie zastanawiała się, co oni jako lekarze mogli właściwie zrobić. Od znalezienia mężczyzny była policja. I to był jeden człowiek w szpitalu… to nie mogło być aż tak trudne. Znaczy jasne… szpital był ogromny i było w nim mnóstwo pomieszczeń, ale koniec końców jeśli nie znalazł nikogo z inną przepustką niż Brooke – aktualnie miał bardzo ograniczone pole popisu. Gdzieś się ukrył, a oni musieli go po prostu znaleźć. Musieli. Trochę też nie rozumiała dlaczego szpital nie zdecydował się na ewakuację… ale no cóż, nie ona tu rządziła. Zawiesiła się krótko nad swoimi myślami i drgnęła dopiero, gdy Logan się do niej zwrócił.
Skinęła, bo co innego im zostało. Ruszali na mały spacer.
- Po pierwsze się na niego nie natkniemy… nie wierzę, że po prostu spaceruje szpitalnymi korytarzami pełnymi policji. – bardzo mocno wierzyła w to, że mężczyzna się po prostu aktualnie już tylko ukrywa – A dziewczynką z pielęgniarką może ciągle są na diagnostyce… przecież wiesz jakie tam są ostatnio kolejki. Ciężko powiedzieć, co dla babci znaczy długo nie wracają – wzruszyła lekko ramionami, bo naprawdę chciała w to wierzyć, że kobiety po prostu utknęły w kolejce do tomografu, bo to nie było Seattle Grace i to nie tak, że tomograf nigdy nie jest zajęty. Musieli tam po prostu zejść – I nie zamierzam się na nikogo z niczym rzucać. Przynajmniej tak długo jak nie będę musiała. – przewróciła wymownie ślepiami, bo sobie żartował, a ona wcale nie żałowała tego swojego głupiego zachowania. Gdyby teraz musiała zareagować, zareagowałaby dokładnie tak samo, więc nie mogła całkowicie obiecać, ale postara się! – Zwłaszcza, że sam musiałbyś mi to obiecać. Żadnej zabawy w superbohatera! – zastrzegła, spoglądając na męża.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan był, jak najbardziej skłonny przyjąć perspektywę swojej żony i odrzucić wszelkie, a właściwie to jakiekolwiek czarne scenariusze. On też nie uważał, żeby człowiek, który dopiero co zwiał policji sprzed nosa i ewidentnie chciał wydostać się z więzienia na stałe, ot tak spacerował szpitalnymi korytarzami i porywał kolejne lekarki, pacjentki czy pielęgniarki. Jednocześnie jakaś dziwna, mocno nieprzyjemna niepewność w nim była i wywoływała mało sympatyczne dreszcze na jego karku. Nie chciał myśleć o rzeczach, które mogły spotkać ledwie zaczynającą swoją karierę medyczną, Brooke, dlatego mocniej skupił się na tym, żeby jak najszybciej zlokalizować jedną ze swoich pacjentek i pielęgniarkę, która jakiś czas temu zabrała ją na badania. W duchu był wdzięczny Elise, że nie próbowała z nim dyskutować na temat tego całego „chce cię mieć cały czas przy sobie”. Wiedział przecież, jak silną i niezależną kobietę ma za żonę i normalnie to naprawdę było okej, ale dzisiaj, teraz, w tej konkretnej sytuacji… Jego zdenerwowanie i niepokój byłby po stokroć wyższe, gdyby Debenham kazała mu spadać na drzewo, bo przecież sama potrafi o siebie zadbać równie dobrze, jeśli nawet nie lepiej. Może i umiała… Ba, na pewno umiała. Ale nie powinna. Nie tym razem.
Wyszli wspólnie z oddziału doktor Capshaw i od razu zwrócili swoje kroki ku diagnostyce. Zdecydowanie był to pierwszy punkt wycieczki, który powinni i chcieli sprawdzić. Szybko się okazało, że tym razem, wyjątkowo żadnej kolejki nie było, a wśród bardzo pojedynczych osób czekających na takie czy inne badanie, nie było tej konkretnej, której szukali Trevisano. Logan poczuł silniejszy przypływ zaniepokojenia, ale w żadnym wypadku nie planował panikować. – Sprawdźmy jeszcze w kafeterii, co? Ta mała to niezły naciągacz, wcale bym się nie zdziwił, jakby wymogła na Mary… – czyli pielęgniarce, z którą miała być. – Kilka gałek lodów albo coś podobnego. – może to nie była pacjentka konkretnie Logana, ale on i Capshaw znali bardzo dobrze swoich, on jej, ona jego, wszystkich pacjentów. – Jeśli ich tam nie znajdziemy to trzeba będzie to komuś zgłosić. Tak myślę… – policji, żeby nie szukali już tylko stażystki, ale też pielęgniarki i pacjentki. Dziecka. Ta świadomość – to, że chodziło o małą dziewczynkę, o dziecko – powodowała naprawdę nieprzyjemny ścisk w brzuchu Trevisano. – Chcesz… – zaczął przytrzymując przed żoną drzwi, którymi wyszli na kolejny szpitalny korytarz. – Pogadać o tym twoim pacjencie? Byłaś nim mocno… – zawahał się, bo właściwe słowo było tu kluczowe. Łypnął czujnie, kontrolnie na żonę, a wargi lekko, dyskretnie zadrżały mu do tak samo lekkiego i dyskretnego uśmiechu. – Przejęta. A raczej wściekła. Byłaś na niego wściekła. Mam pewne przeczucie skąd aż taka złość, ale… Chyba wolę to usłyszeć od ciebie. – prowokował i wstępował na minę, ale coś takiego było w tej kobiecej złości, coś takiego, taki czynnik, bodziec, który... Normalnie go nakręcał. Tym bodźcem było to, że złościła się ze strachu. Ze strachu o niego. A bała się, bo kochała. Jak mógłby tego nie widzieć? Widział. Chciał jeszcze usłyszeć.


Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ