animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Machnęła już tylko ręką zirytowana odpowiedziami Luny. Domyślała się, że wszyscy byli trochę pijani, bo jednak byli na imprezie. Nie było jednak sekretem to, że Gaia nie powinna pić, ale czasami piła. Bruno i Luna o tym wiedzieli i w ramach bycia prawdziwymi przyjaciółmi powinni się skupić na tym, żeby Gai trochę przypilnować. Chociażby pamiętać, żeby w końcu zabrać jej alkohol z ręki.
- Nie wiesz tego. – Prychnęła. Stara Gaia oczywiście wiedziałaby, że Luna ma rację. Stara Gaia nawet nie pomyślałaby o tym, żeby używać swojego nazwiska jako pretekstu. Stara Gaia wiedziała, że wcale nie była jakąś znaną celebrytką czy ki chuj. Nigdy nie była niemiecką księżniczką tak jak Bruno był niemieckim księciem. Teraz jednak trochę wymagała tego, żeby ludzie o tym wiedzieli. A przynajmniej w takiej Szwajcarii, gdzie ewidentnie potrzebowała pomocy. Chociaż wątpiła w to, żeby jej rodzice zgłaszali zaginięcie jej osoby. Zamiast iść na studia poleciała do Grecji imprezować na każdej greckiej wyspie, wtedy się o nią nie martwili. Wkurwili się, to prawda, ale nie dzwonili na policję.
- Nie musisz się o mnie martwić, Luna. Jestem dorosła. – Posłała jej uśmiech, bo wiedziała, że czasami się nie zachowywała jak dorosła. Ale była po prostu młoda i głupia i chciała skorzystać z życia póki nie miała jakiś poważnych zobowiązań. No i poza tym nie chciała, żeby Luna zawracała sobie nią głowę, bo wiedziała, że Luna ma tysiąc innych zmartwień na głowie.
Pokiwała głową w milczeniu zgadzając się na taki układ. Nie miała z tym wszystkim problemu. I tak zawsze Luna była jej pierwszym wyborem, żeby powiedzieć cokolwiek. Ostatnio nie mówiła, bo po prostu się nie widywały co było też absurdalne, bo mieszkały pod jednym dachem. No, ale to niczego nie przekreślało w oczach Gai. Luna nadal była jej najlepszą przyjaciółką, którą sama sobie wybrała i wykradła.
Parsknęła śmiechem. – Dobra. Jak będę wracać z pracy to będę ci pisać sms „grzej mi łoże” i będę cię oczekiwała w moim łóżku. – Zażartowała, ale pewnie kiedyś tak zrobi, żeby sprawdzić czy Luna dotrzymuje obietnic czy tylko tam sobie w chuja leci z biedną Gaią. – Ja bym o ciebie zadbała. Jak nikt inny dotychczas. A już na pewno lepiej niż ta twoja głupia przygoda z obozu. – Gaia nadal była o to zazdrosna, bo nie wiedziała, że Luna ma za sobą podboje z dziewczynami. Wolałaby być pierwszą laską Luny. Albo chociaż ostatnią, eh.
- Bałam się o naszą przyjaźń. – Taka była prawda. – Znam siebie. Szybko bym się w tobie zakochała, ty pewnie byś traktowała to wszystko jak dobrą zabawę, w końcu by ci się znudziło, albo Kevin Costner by się ogarnął i powiedziałabyś „dosyć”. – Gaia miała tendencję do zakochiwania się w swoich przyjaciółkach, więc wiedziała, że niewykluczone było to, że w momencie, w którym pocałowałby Dashwood, zadziałałaby magia, niebieskie iskierki i spełniłaby się przepowiednia o pocałunku prawdziwej miłości. Tylko, że w jej przypadku byłoby to jednostronne. – Poza tym mówiłam ci, że byłam pewna, że jesteś sto procent hetero. – No wcześniej jej się nie chwaliła tą całą Penny z obozu dla Amiszów. Przykre. – Nie rób biednej, sfrustrowanej dziewczynie zgubnych nadziei. – Szturchnęła ją, ale też sobie żartowała. Gaia była fanką przekraczania granic, ale tej granicy z Luną by nie przekroczyła. W obawie o to, że utraci najpiękniejszą relację jaką w życiu miała. Sorki, ale przyjaźń z Luną przebija czytanie w myślach z Brunem.
- Nie ma za co. – Machnęła tylko ręką, bo sprowadzenie Kevina do Whitney było absurdalnie proste.
- Nie wiem sama… – Wzruszyła ramionami. – Odnoszę wrażenie, że idiotycznie przyjęłam wiadomość o tym, że Zoey ma męża i trochę mnie to… dobiło? Zniechęciło? Bo dosłownie zaczęłam się w niej zakochiwać. To była najprostsza rzecz jaką zrobiłam w życiu. Ale później wyszedł ten mąż. A ja dla niej skróciłam paznokcie. – Pokazała Lunie swoje paznokcie, które już nie były obrzydliwymi i długimi szponami. Były nadal dłuższe, kobiece, ale już przycięte w razie gdyby Gaia miała być gotowa do akcji. – Potem miałam problemy z Amalią. W sensie nie miałam problemów. Nie mogłam się z nią skontaktować. Olewała mnie i jak do niej poszłam to się okazało, że Orchid zginęła w wypadku, ale Amalia postanowiła nikomu o tym nie mówić. Więc nawet nie mogłam iść na pogrzeb koleżanki. – Westchnęła, bo nadal była wściekła, że Amalia nikomu o pogrzebie nie powiedziała. – Poleciałam do Melbourne z Ericiem na drag show i… całowałam się z nim i byłam gotowa posunąć się dalej. – Na tym etapie to zaczęła wyliczać na palcach. – Znowu ukradłam ludziom krasnale ogrodowe. Wracając ze Szwajcarii, w samolocie z Bali siedziałam z Biancą i cały lot trzymałam ją za rękę, bo się bała, ale myślę, że mnie nienawidzi. Na zlecenie Bruna poszłam poderwać barmana z Shadow, bo Bruno twierdzi, że to jest nowy chłopak jego dziewczyny. Nie udał mi się ten podryw. Umówiłam się na randkę z Freddiem. W nowy rok o północy byłam z Zoey i się z nią całowałam mimo, że dobrze wiem, że ma tego męża. W międzyczasie jeszcze umówiłam się na randkę z Clarencem, który też był na balu. Jestem obrzydliwa. – Ukryła na chwilę twarz w dłoniach. – Ale teraz pokaże ci najgorsze co zrobiłam. - Powiedziała nie unosząc przez chwilę głowy. Zaraz sięgnęła po swój telefon, włączyła Internet, poczekała, aż wszystko się załaduje, włączyła aplikację i podała telefon Lunie, żeby mogła ją ocenić. – Założyłam takiego Tindera. – Odwróciła wzrok, żeby nie patrzeć na wyraz twarzy Luny. Wiedziała, że tym razem się upodliła niesamowicie. A jej profilem było to zdjęcie i prosty podpis „FwB only”.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Luna już nic na to nie odpowiedziała, bo akurat była tego pewna. Niestety świat nie działał tak, że każdy mógł być w jego centrum i chociaż nie chciała tego na głos Gai powiedzieć, to chyba wypadałoby zauważyć, że nawet taka Zimmerman tym pępkiem świata nie była. Może dla Luny, może dla jej rodziny to i owszem, ale jednak w szerszej perspektywie to tak nie działało. Luna sobie z tego zdała sprawę w dość bolesny sposób, bo jeszcze nie tak dawno też uważała, że wszystko jej się należy, ma prawo robić co tylko sobie wymyśli nie zważając na konsekwencje, a wszyscy się muszą do niej nagiąć, bo jak nie to się obrazi. Zdała sobie jednak sprawę, że jej obrażanie nie obchodzi większość ludzi dookoła. Dosłownie w zrozumieniu tego pomogła jej ta cała ochrona. Oni mieli swoją robotę, a to czy Lunie się to podobało czy nie, to już nie było aż tak istotne. Wtedy zrozumiała, że jest ważna dla swoich bliskich, ale dla innych była po prostu niebieską kropką na mapie New Austin.
- Nawet jak już będziemy mieć 80 lat i nas zostawia w domu spokojnej starości to i tak się będę o Ciebie martwić. Wiesz, że to tak działa. - Wiek, dorosłość czy dojrzałość nie miało z tym nic wspólnego. Tak to już było, że jak jednej osobie, na drugiej zależało to się o nią martwiła, chciała dla niej jak najlepiej i zrobiłaby wszystko, żeby jej przyjaciółka była szczęśliwa. Luna wierzyła, że kiedyś, szybciej lub później, uda im się obu odnaleźć szczęście, przez chwilę sądziła, że może fundacja im w tym pomoże. Teraz jednak nie była pewna, czy Gai akurat większej ilości pracy w życiu potrzeba.
Zaśmiała się i pokiwała głową. - Dobrze, zrób tak - znała już Gaie na tyle, że wiedziała, że kiedyś rzeczywiście dostanie takiego smsa. Musiała być na to przygotowana! Całe szczęście nie miała z tym problemu. - Piwo też Ci przyniosę z lodówki, jak dobra żona - dodała żartując sobie, bo teraz to ona już Gai alkoholu nie da przy sobie pić... dostanie herbatę i też będzie dobrze. - W to nie wątpię stara - powiedziała i pogłaskała przyjaciółkę po ramieniu. - Z żadną nie byłoby mi tak dobrze jak z Tobą - w to też nie wątpiła, bo jednak nikt nie znał jej tak jak Gaia. Pewnie kiedyś gadały o seksie i tym co, która lubi, bo są młodymi dziewuchami, które sobie lubią pogadać o cyckach, to czemu nie o seksie. Poza tym wiedziała, że Gaia krzywdy, by jej nie zrobiła i ufała jej w stu procentach.
- Za późno już jesteś we mnie zakochana - rzuciła próbując to jakoś teraz obrócić w żart. - Poza tym, nigdy nie wiemy kto, by się kim znudził okej? - Nie zbadane były ścieżki tej relacji. Różnie się to mogło skończyć. Niczego Luna nawet nie byłaby w stanie założyć. - Sama nie wiem jaka jestem... może jestem momentoseksualna, albo... uczuciowoseksualna - może tak to było z Luną, potrzebowała odpowiedniej atmy i wtedy już płeć nie miała znaczenia? Albo może chodziło o uczucia, jak była z kimś blisko emocjonalnie, to każdy był dobry. Chociaż też bez przesady, bo miała jednak znajomych i nie myślała o każdym w ten sposób. - Przepraszam! - Zaśmiała się i pokręciła głową, bo dobrze, że potrafiły sobie z tego zażartować.
Luna teraz zamieniła sie w słuch próbując połapać się we wszystkim co Gaia mówi, ale w pewnym momencie zaczęła żałować, że nie ma jakiejś tablicy żeby sobie to rozrysować, albo przynajmniej excela żeby zrobić sobie tabelkę, może jakiś wykres czy coś. Kiwała powoli głową, bo starała się to wszystko jakoś ułożyć we własnym łbie. - Nie dziwię się, widziałam jaka byłaś podekscytowana tą relacją. Cieszyłaś się ze spotkań z nią. Każdego, by dobiła taka wiadomość. - Ciężko mi się to pisze, ale wiadomo, że Luna zawsze stanie za Gaią, szczególnie jeżeli ktoś ranił jej przyjaciółkę. - Gaia... - zachichotała cicho patrząc na te paznokcie przyjaciółki, bo nie była głupia wiedziała o co chodzi. - Ale takie też masz ładne - nawet podobały jej się bardziej niż te szpony, przynajmniej nie musiała się martwić, że kiedyś przez przypadek Gaia wydłubie jej oko.
Później już jednak zaczęły się robić schody. Luna nie odezwała się aż do końca przemowy Gai, bo nie chciała jej przerywać. Pozwoliła na to, by przyjaciółka się wygadała. - Okeej... - kiwnęła głową. Przez chwilę się zastanawiała co ma jej na to powiedzieć. Chyba musiała zacząć od pytania, które mogło wiele wyjaśnić. - Nigdy Cie o to nie pytałam, bo uważałam, że to nie moja sprawa ale... co jest z tą Amalią? Widzę, że coś jest na rzeczy i zastanawiałam się nad tym od pewnego czasu, ale nie chciałam się wtrącać. - Zaczęła patrząc na Gaie i złapała ją za rękę. - Kochasz ją? - Zapytała więc wprost i wiadomo, że chodziło jej o inny rodzaj miłości niż ten, który sobie wyznały kilka minut temu. - Bo jeżeli tak, to może to wszystko wiąże się z tym, że próbujesz uciec przed uczuciem, które uważasz za z góry skazane na niepowodzenie. - Luna nie była psychologiem więc mogła tylko się domyślać i snuć jakieś spekulacje. - Skąd Ty masz siłę na to wszystko? - Ona, by zasnęła w połowie pakowania się w te wszystkie zawirowania, bo nie miałaby siły dealować z tym wszystkim. Widać jak bardzo się od siebie różniły. - Okej, Eric jest hot, nie dziwię Ci się. Hmmm może powinnaś się z nim umówić co? - Niech chociaż jedna postać będzie akceptowalna przez Lune, skoro Zoey nie ma szans na bycie polubioną. - Co? Jezu... dziewczyna Bruna się spotyka z jakimś chłopakiem i miałaś poderwać tego chłopaka? To brzmi jak fabuła telenoweli. On cię o to poprosił? Chryste. - No to było chore w chuj. Jak Luna spotka Bruna to mu zajebie za takie pomysły. Później jednak Luna musiała się jeszcze bardziej skupić, bo już sporo rzeczy się działo w tym samym czasie. - Okej... miałas pracowity sylwester - teraz się nie dziwiła, że się tak mało co na nim widziały. - Nie wiem kim jest ten Clarence.. fajny jakiś? - No, bo jak fajny to nic dziwnego, że się z nim chciała umówić. Pewnie Luna wspierałaby to bardziej niż spotkanie z Zoey. - Aaa więc to z nia byłaś... - to wiele wyjaśniało. - Porozmawiałyście chociaż o tym wszystkim co się stało? - Zapytała, chociaż obstawiała, że nie bo jednak zdawała sobie sprawę, ze Gaia była pijana. - Przestań... nie jesteś obrzydliwa Gaia. Po prostu, nie wiesz czego chcesz. Może zastanów się nad tym czego byś chciała od życia. Jak chciałabyś żeby Twoje życie wyglądało. - Obecnie Luna sądziła, że Gaia jest naprawdę bardzo zagubiona. Nie chciała jej wskazywać palcem co powinna zrobić, bo to byłoby nie po przyjacielsku.
Nie mogła jednak przeżyć jak Gaia jej pokazała co odpierdoliła. - Co kurwa!? Nie. Nie. Nie. Gaia. Nie. Nie. Nie. To jest absolutnie obrzydliwe. - Aż się skrzywiła i trochę poczuła, że jest jej niedobrze. Tego się nie spodziewała. Zabrała jej telefon żeby jeszcze raz na to spojrzeć. - Okej, zdjęcie masz śliczne ale... czekaj, czy to ta sukienka z sylwestra? - Zapytała przyglądając się bliżej foteczce, a później spojrzała na Gaie z niedowierzeniem. - Nie... - dodała jeszcze kręcąc głową. - Tego byś chciała? O takiej bliskości mówiłaś? - Wątpiła w to, ale też nie mogła wykluczyć. - Gaia, stać Cię na więcej niż puste ruchanie. Nie chciałabyś poczuć tej ekscytacji, gdy dotyka Cię osoba, której bezgranicznie ufasz, którą kochasz? Nie chcesz tych motylków w brzuchu i przyjemnych dreszczy gdy ta właściwa osoba delikatnie muska Twoją skórę? Bezpieczeństwa. Więzi. - Sadziła, że Gai zależy jednak na bliskości emocjonalnej z drugą osobą w trakcie seksu. - Naprawdę wolisz jakiegoś randoma, co przerucha pół miasta i pójdzie sobie na siłownie popatrzeć na dupy jak już będzie po wszystkim? - Zapytała wciąż trzymając telefon Gai w ręku.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Oczywiście, że Gaia nie zrobiłaby nigdy krzywdy Lunie. Nigdy w życiu. Byłaby delikatna i skupiona na potrzebach swojej psiapsi. Dla Gai seks nie był wcale taką sprawą hop siup, że można to sobie robić z byle kim. Oprócz z tą tragiczną sprawą z tinderem, ale to później.
- Jakbyś nie mogła być po prostu… nie wiem… gaioseksualna. – Westchnęła załamana. Świat byłby zdecydowanie łatwiejszy jakby Luna jej oznajmiła, że w sumie to ona też jest w niej zakochana. Już ze sobą mieszkają, znają się najlepiej na świecie, wiedzą o swoich najgorszych sekretach i tych najlepszych też. Stworzyłyby związek idealny. Trzeba normalizować wiązanie się z przyjacielem w ramach desperacji.
- No bo to jest dziwne, że miała męża, ale mi o nim nie powiedziała przed pójściem na randkę, nie? Powinna to zrobić wcześniej? – Gaia potrzebowała potwierdzenia, że nie zrobiła nic źle w momencie, w którym miała do Zoey o to pretensje. Jasne, przesadziła z tymi pretensjami, ale czy aż tak bardzo? Tak. Zdecydowanie bardzo przesadziła, ale po prostu chciała mieć chociaż trochę poparcia, że miała prawo być złą, albo zranioną. – Dziękuję. Z takimi jest łatwiej z wieloma rzeczami. – Spojrzała na te paznokcie i myślała tylko o tym, że Zoey się o nich nie przekona. A była gotowa się jej oddać na trzeciej randce, tak jak sugerują zasady randkowania. Lunie nie chciała mówić o tym, że łatwiej się dłubie w nosie i podciera tyłek. Nie przy okazji takiej rozmowy.
Po tym pytaniu Luny spojrzała na nią spanikowana, ale było to bardzo szybkie spojrzenie, które natychmiast urwała. Jak to możliwe, że Luna wiedziała? Przecież nigdy nikomu o tym nie mówiła i tego nie pokazywała. – Oczywiście, że nie. – Parsknęła odpowiadając na to pytanie z takim opóźnieniem, aż żal. – W sensie wiesz, jasne, że ją kocham. Jest moją przyjaciółką. – Dodała, bo uznała, że takie zaprzeczenie było głupie. Spojrzała na Lunę i wiedziała, że Dashwood jej nie uwierzyła. Luna wiedziała. – Nie wiem. Chyba tak. Nie wiem. – To było uczucie, którego Gaia nie potrafiła ocenić. Wiedziała, że na Amalię reaguję inaczej niż na wszystkich innych. Z drugiej jednak strony, było to absurdalne, bo w dużej mierze ich przyjaźń opierała się na tym, że była na odległość, a Amalia była w związku z Orchid. Więc Zimmerman nawet nie wiedziała na czym bazuje to jej uczucie.
- Po prostu lubię ludzi. – Wzruszyła ramionami. Obrzydliwe zachowanie, ale trudno. Muszę mieć taką postać. Gaia nie lubiła siedzieć w miejscu i oglądać seriale. Wolała spędzać czas z ludźmi, poznawać ich, wdawać się w dramaty, lol. – Myślisz, że chciałby iść ze mną na randkę? – Eric był przepięknym lekarzem. Na bank był rozchwytywany przez wszystkich. A Gaia? Gaia była niewdzięczną dziewuchą, która za dużo imprezowała i za mało myślała.
- Tak. Poprosił mnie o to, bo zależy mu na tej dziewczynie, więc uznałam, że pomogę rujnując jej związek. Więc jak widzisz… martwię się o Bruna i się o niego troszczę i myślę o nim. I robię tak pojebane rzeczy, żeby był szczęśliwy. – No bo to było dla niej niesamowicie poniżające. Tym bardziej, że Joshua nie leciał na jej podrywy.
- Nie wiem. W sensie… znam go już kupę lat, bo zawsze gdzieś się kręcił na tych samych imprezach co moja mama. Pracuje przy filmach w Ameryce. Jest wysoki i jest przystojny, czasami sobie z nim flirtowałam, ale nigdy nic poważnego, bo jest stary i zna moich rodziców, więc tak dziwnie. – Teraz przechodzi ten kryzys to oczywiście, że się zgodziła na randkę. Teraz to już jej nie przeszkadzało, że jest stary. Teraz spotykanie się ze starszymi facetami było seksowne. Gdyby tylko wiedziała, że Clarence ma narzeczoną to nawet by na niego nie patrzyła.
- Nie. Nie rozmawiałyśmy. Byłam zestresowana tym, że jestem pijana i że mogę się zbłaźnić. I tak cud, że cokolwiek z tego wszystkiego pamiętałam. – No i cud, że jednak nie zrobiła z siebie żadnej idiotki. Chociaż kto wie. Może tym pocałunkiem to się zbłaźniła.
Gaia nawet nie mogła patrzeć na Lunę po tym jak podała jej ten telefon. Była sobą tak zażenowana, tak zawstydzona. Nie zdziwiłaby się jakby Luna zadzwoniła do jej rodziców i kazała odciąć Gaię od rodzinnych pieniędzy. Nie zasługiwała na nie.
- Dolores mi zrobiła to zdjęcie. – Nie mogła odmówić Dolores. Dziewczyna była utalentowanym fotografem. Pewnie Dolores była też utalentowaną manipulatorką i to ona podpowiedziała Gai, że powinna sobie założyć taki profil w Internecie. Że szkoda nie wykorzystać takiego ciała i tej młodości. A wiadomo, że jak Dolores coś powie, to bardzo często staje się to prawdą. Podniosła wzrok patrząc na Lunę z lekkim niedowierzaniem. – Jezu, Luna… – Szepnęła. – Tak. Właśnie tego bym chciała, ale jak ty to tak ubierasz w słowa to się zastanawiam czy nie jesteś odpowiednią osobą dla mnie. – Przez chwilę patrzyła na nią pełna powagi i wyczekiwania i nawet chciała ułożyć usta w dziubek i nachylić się do Luny oczekując pocałunku prawdziwej miłości, ale w końcu parsknęła śmiechem. – No jasne, że chce czegoś takiego. Ale nigdy też nie miałam przygodnego seksu, więc może coś mnie w życiu omija. – Wzruszyła ramionami. – Ty miałaś? Poza romansem z Amiszką? – Spojrzała na Lunę. Pewnie Luna jak nie była jeszcze Luną to miewała fajne przygody odpowiednie dla biedniejszych ludzi czy coś. – Nie chcę kogoś takiego, ale może chce się zabawić. – Wyjaśniła swoje zachowanie, chociaż to wszystko to wina Dolores.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Przestań, bo dobrze wiesz, że mogłabym taka być - powiedziała i lekko ją szturchnęła w bok. Jakoś się po prostu nie złożyło im. Kto wie co by było, gdyby obie były nieco odważniejsze i postawiły wszystko na jedną kartę. Czy ich relacja byłaby na tyle mocna, by przetrwać w razie gdyby im nie wyszło w romantycznej relacji? Luna chciałaby wierzyć, że tak, że byłyby w stanie poradzić sobie ze wszystkim jeżeli tylko, by tego chciały. W końcu taka przyjaźń nie zdarza sie ludziom często. Dashwood szczerze kochała Gaie i wątpiła, by wydarzyło się kiedykolwiek cokolwiek co mogłoby to jej uczucie zniszczyć. Chociaż znając nas, to też bym się nie zdziwiła gdyby jednak tak się wydarzyło, ale wtedy Luna na pewno nie byłaby już tą samą osobą. Gaia była częścią niej, jakkolwiek to nie brzmi.
- Powinna, owszem. Szczerość jest istotna, przecież nie umawiasz się z kimś zakładając, że nie będzie kolejnego spotkania więc nie musisz być szczerym. - Wiadomo, nie trzeba było się od razu ze wszystkiego spowiadać, ale to jednak wydawało się Lunie dość istotną sprawą, którą warto byłoby poruszyć przed umówieniem się z kimś. - Obiera Ci się lepiej ziemniaki? - Zapytała nieco rozbawiona, bo w życiu nie widziała Gai obierającej ziemniaki, co było dziwne, bo jednak razem mieszkały i czasem coś jadły, chociaż nie ma się co oszukiwać, pewnie te dwie gwiazdy to sobie kupiły restauracje, która dla nich gotowała żeby one nie musiały tego robić.
Później zaczęły się już poważniejsze tematy więc i Luna przestała sobie żartować. Chciała jakoś Gai pomóc i doradzić, ale musiała mieć pełne informacje, a to wymagało od Zimmerman szczerości. Całe szczęście, że Luna najwyraźniej miała jakiś 6 zmysł i tak jak ten dzieciak widział zmarłych, tak Luna wyczuwa kiedy Gaia próbuje jej wcisnąć jakiś kit. - Tak mi się też wydaje... chyba tak - ta odpowiedź była dla Luny najbardziej prawdopodobna, bo przecież widziała jak Gaia zachowuje się jeżeli w grę wchodziła Amalia. - Nie uważasz, że powinnaś z nią o tym porozmawiać? Ona ma prawo wiedzieć. Tak samo jak Ci wszyscy inni ludzie mają prawo wiedzieć, że kochasz kogoś innego... nawet jeżeli to tylko chyba. - Luna tradycyjnie wszystko starała się mówić ciepłym i spokojnym głosem, takim bardziej terapeutycznym, bo nie chciała tu brzmieć jak jakaś nie wiem... jej matka. Po prostu próbowała pokazać Gai jakiś inny punkt widzenia. - Jakby nie patrzeć umawiałaś się z laską, która miała męża... i bardzo Cię to zabolało, a co jak ktoś z tych Twoich nowych randek się dowie, że umawiasz się z nim jednocześnie kochając kogoś innego? To też jest raniące. Mnie, by to na przykład zraniło. - Pomyślała teraz nawet na moment o Joelu. Czy to możliwe, że całował się z nią, a ostatnio nawet spędził z nią trochę czasu, gdy jednocześnie byłby zakochany w kimś innym? Miała nadzieję, że nie.
Posłała Gai delikatny uśmiech. - Nie widzę powodu, dla którego miałby się nie zgodzić. Tylko bądź z nim szczera. - Dashwood uważała, że świat serio byłby piękniejszy i przyjemniejszy gdyby ludzie wprost mówili o rzeczach. - Umówiłaś sie z kolegą ojca? - Zapytała krzywiąc się, bo oczywiście wyobraziła sobie jakiegoś starego dziada. Pomyślała też o znajomych jej ojca i z żadnym nie chciałaby sie umówić, bo to pewnie jeszcze więksi brutale niż jej stary.
Luna gdyby teraz mogła założyć słuchawki i włączyć sobie na głos muzykę żeby jakoś ukryć to zażenowanie, to, by to zrobiła. Niestety nie miała słuchawek pod ręką. - Szkoda, że Ci nie powiedziała, że to tragiczny pomysł - ale Luna niczego dobrego się po Dolores nie spodziewała. To była kobieta, która siała zamęt i Dashwood wolałaby się trzymać od niej z daleka.
- Głupek - prychnęła, gdy się tu Gaia zaczęła śmiać. Luna mówiła naprawdę serio. Poza tym owszem, uważała, że prawdopodobnie byłyby dla siebie idealnie dopasowane, ale nie chciała już o tym mówić na głos, bo i po co. - Tak, pewnie choroby weneryczne Cię omijają - stwierdziła wprost rozkładając ręce. - To nie był przygodny seks. Lubiłam ją, miałyśmy ze sobą sporo wspólnego i była naprawdę fajna, miałam na nią małego crusha. - W końcu trochę na tym obozie były zanim się ze sobą przespały. - Nie miałam niczego takiego... ale może powinnam mieć, skoro mówisz, że to takie fajne i warto spróbować. Czekaj założę sobie tindera z tekstem "no emotion, just sex". - Nawet wyciągnęła swój telefon, żeby to zrobić. - Skoro uważasz, że to jest dobry pomysł, niczego nie tracimy i warto spróbować, żeby się zabawić, to dlaczego nie. - Zaczęła instalować to gówno. - Bo to byś mi doradziła co nie? Zamiast spróbować poczekać na kogoś wartościowego, kto oprócz seksu da mi też uczucia, to po prostu znaleźć randoma, który mnie zarucha. - Takie proste! Przecież są młode, mogły się zabawić i robić co im się podoba nie patrząc na konsekwencje. Młode, ładne, białe i bogate. Przecież nic złego im się nie mogło stać, bo takim ludziom jak one nie dzieje się krzywda.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Pewnie rzeczywiście Luna mogłaby być gaioseksualna. Ale nie była. I to może nawet lepiej. Może gdyby była gaioseksualna to nie miałyby teraz takiej pięknej przyjaźni? Miłość romantyczna potrafiła zrujnować przyjaźń. Jasne, istniała szansa, że skończy się to związkiem, który przetrwa wszystko, ale taka Gaia nie była chyba gotowa zaryzykować. Gdyby była to już dawno pocałowałaby Lunę. Tym bardziej, że miała do tego milion okazji. Teraz potrzebowała Luny jako przyjaciółki, a nie ciepłego ciała, które grzałoby jej łoże.
- Dziękuję. – Teraz to już Gaia nie miała w ogóle wyrzutów sumienia z powodu tego jak zareagowała na wieść o tym, że Zoey ma męża. Luna się z nią zgadzała, a wiadomo, że jak Luna coś mówi to jest to świętość. Luna była najmądrzejszą osobą jaką Gaia znała. – Akurat obieranie ziemniaków nie było problemem. – Oczywiście, że Gaia obierała ziemniaki. Może nie po to, żeby je gotować na obiad, ale po to, żeby je zetrzeć i zrobić placki ziemniaczane na śniadanie. Gaia pewnie obiadów nie jadała, albo jadała jakieś lamerskie. Śniadanie to było królewskie jedzenie, gdzie trzeba było się skupić.
- Jezu, Luna. – Przewróciła oczami i ponownie ukryła twarz w dłoniach. – Nie mogę wparować i jej powiedzieć, że ją kocham. Dosłownie dopiero co pochowała swoją dziewczynę. – Pewnie, że Gaia chciała jej to powiedzieć jak tylko zobaczyła, że Amalia żyje. Wszystko jednak przemyślała i ogarnęła, że jest to absolutnie nieodpowiedni moment, żeby wyznać komuś prawdę na temat swoich uczuć. – Naprawdę myślisz, że będę chodzić na randki z ludźmi i na pierwszych spotkaniach opowiadać im o tym, że jest spora szansa na to, że kocham kogoś innego? – Skrzywiła się. Nikt nie chciał rozmawiać na randkach o takich rzeczach. Jasne, ludzie chodzili na randki, żeby się poznać, zakochać i zbudować związek, który skończy się szczęściem. Gaia wiedziała, że ludzie kłamią i ona miała zamiar utrzymać w sekrecie uczucie, którym darzyła Amalię. A przynajmniej dopóki nie powie samej Monroe. – Przestańmy martwić się o potencjalne uczucia ludzi, których nawet nie znamy, co? – Zimmerman naprawdę nie widziała niczego złego w randkowaniu kiedy w tym samym momencie była prawdopodobnie zakochana w kimś innym. To normalne, że żeby się odkochać w kimś starym, potrzebowała spotkać kogoś nowego.
- Szczera odnośnie czego? Czemu robisz ze mnie kogoś kto okłamuje wszystkich? – To chyba naturalne, że jak rzucasz się w randkowy wir, to to nie tak, że możesz się umawiać tylko z jedną osobą w tym samym czasie. Dopóki się komuś nie zdeklarujesz to można sobie hulać ile wlezie. Chyba. – Z kolegą matki. – Doprecyzowała. – Nie jest w wieku moich rodziców. – Zauważyła skrzywioną minę Luny, więc uznała, że tą część też doprecyzuje, żeby nie było przypału, że się spotyka z bardzo dojrzałymi mężczyznami.
- Dobrze wiesz jaka jest Dolores. Ona beznadziejny pomysł potrafi przedstawić w tak zajebisty sposób, że człowiek jest gotowy podbić świat. – No i jak cykała jej tą fotkę i opowiadała o zaletach Tindera (z którego sama Dolores nie korzystała, bo przecież się nie zniży do poziomu plebsu), to Gaia naprawdę uznała, że to jest świetny pomysł. Dolores by jej przecież nie okłamała, prawda?
Przewróciła oczami, bo teraz to już się poczuła jakby rozmawiała z własną matką. A jej własna matka regularnie jej przypomina o tym, żeby badała się pod kątem chorób wenerycznych. Pewnie pani Zimmerman też myśli, że Gaia się puszcza na prawo i lewo skoro od tylu lat nie związała się z nikim na stałe i na poważnie. – Przecież nie puszczałabym się nie używając zabezpieczeń. – Jeszcze by się dorobiła kaszojada, którego naturalnie chciała, ale nie chciała go z kimś randomowym. Chciała kaszojada z kimś kto chce mieć kaszojada z nią. To, że to nie tylko zabezpieczenie przed ciążą, ale też przed wenerykami, to zawsze jakiś plus. – No, ale to nadal jest lubienie kogoś, a nie miłość. Kto wie… może ja też polubię osobę, z którą się spotkam. – No bo jak patrzyć na to wszystko pod tym kątem, to równie dobrze Gaia mogła się przespać z mężczyzną, który prowadził sklep, a u którego ona kupowała papierosy. Lubiła go. Nie był w jej typie, ale go lubiła.
- Nie wiem czy to jest fajne, bo nigdy tego nie doświadczyłam. Dlatego chcę spróbować. – Przecież to nie tak, że była aż tak zdesperowana, żeby się zakochać, że po seksie z kimś będzie płakała i błagała, żeby ją pokochano. Chociaż na tym etapie, to nic nie jest wiadome z tą dziewuchą. Patrzyła jak Luna bierze swój telefon i instaluje sobie Tindera. – Nie powiedziałabym, że bym ci doradziła, ale raczej bym cię nie powstrzymywała. – Wzruszyła ramionami. No ona jeszcze z tego nie skorzystała, więc nie miała pojęcia czy jej to coś da czy raczej sprawi, że wpadnie w jakąś depresje, albo zaraz się drożdżycą i umrze jak jakaś czyjaś koleżanka czy tam siostra z Ameryki. – Co nas powstrzymuje, Luna? Wszyscy to robią. – Równie dobrze one mogły dołączyć do tego grona. Gdyby to Luna zakładała takiego Tindera bez niej to by się pewnie obraziła i rozpłakała, że Luna nie zaproponowała takiej relacji jej, zanim poszła do nieznajomych. Eh.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokiwała głową, bo okej może teraz to nie był dobry moment na takie wyznania. - No dobra, teraz nie, ale możesz jej powiedzieć później... w sumie to nie możesz, powinnaś, musisz jej to powiedzieć. Ona ma prawo wiedzieć, poza tym i Tobie się może wtedy zrobi lżej na sercu. A wiesz, że ja dbam o Twoje serce - pewnie jej nawet już kupiła biovital, żeby miała tak na wszelki wypadek. Luna była dobrym człowiekiem, zazwyczaj. Jak była małym złodziejaszkiem, to może nie do końca, ale teraz wydoroślała i nie myślała już tak często o tamtych szarych kartach swojej historii. Żałowała co prawda, że straciła swoich znajomych z tamtego okresu, ale dzięki temu miała teraz Gaie. - Nie musisz tego mówić tak wprost, ale możesz mówić, że masz nie do końca rozwiązane problemy sercowe - powiedziała wzruszając ramionami. Uważała, że to nie jest nic złego. Ludzie często nie do końca pozbierali się poprzednich związkach, a umawiali się na randki. Czy ona uważała, że to fair? Może nie koniecznie, bo jednak sądziła, że nie da się budować relacji na zgliszczach starej i trzeba było zamknąć wszystkie rozdziały z poprzedniego związku zanim weszło się w nowy. Z tym, że Luna miała inne podejście do wielu rzeczy i po prostu starała się żyć zasadą "nie rób innym tego co tobie nie miłe". No chyba, ze ktoś sobie zasłużył na jakieś przykrości, wtedy inna sprawa. - Okej... ale w takim razie... nie powinnaś się gniewać na tą swoją Zoey. Skoro zakładasz, że nie ma potrzeby mówienia o takich rzeczach na pierwszych randkach, to ona też nie musiała Ciebie o tym informować. A jeżeli uważasz, że postąpiła słabo... i ja też tak uważam, bo powinna Ci powiedzieć, to sama teraz też zachowujesz się słabo. - Luna nienawidziła siebie za to, że musiała byc z Gaią szczera i nie mogła jej powiedzieć "you go girl!", bo to byłoby łatwiejsze i pewnie Gaia wtedy, by się na nią nie obrażała i nie unikała jej. Dashwood jednak nie potrafiła w tak ważnych kwestiach zmyślać. Mówiła to co sądziła, a nie to co Zimmerman chciała usłyszeć. Tak działała przyjaźń.
- A pomyśl jak Ty byś się czuła, gdyby się okazało, że ktoś się oprócz Ciebie umawia z 5 innymi osobami? Ja bym się czuła chujowo. - Ale to znów była ona. Ona nie miałą dojebanej w kosmos samooceny jaką miała Gaia. Trochę jej tego zazdrościła, bo gdyby taka Luna dowiedziała się, że randkuje z kimś kto jednocześnie randkuje z kimś innym to chyba, by się wgniotła w fotel i nie chciała z niego wychodzić. Słuchając Gai to się obawiała, że dużo ludzi ma takie podejście i to ona jest jakaś dziwna. Może Joel miał takie same podejście jak Gaia? W końcu może się i całowali kilka razy, może i naginał dla niej swoją karierę, ale chuj wie, czy to coś dla niego znaczyło. Może nie. Naprawdę musiała z nim o tym pogadać. - No to tyle dobrego - bo już się obawiała, że Gaia się umówiła na randkę z jakimś starym dziadem. Uff.
- Ja nic nie wiem o tej dziewczynie, to Twoja kuzynka. Ja się nie chce mieszać w sprawy Dolores. Ona mnie przeraża. - Aż się skrzywiła, bo autentycznie jak sobie wspominała sylwestra z Dolores to przechodziły ją ciary. Nie chciałaby z nią spędzać więcej czasu niż to potrzebne. Dlatego trochę się zdziwiła, że Gaia dała się nabrać na coś takiego, przecież wiadomo, ze Dolores nigdy nie chce dla nikogo dobrze.
- Nie wiem Gaia... według mnie to jest błąd, ale jesteś dorosła. Podejmujesz własne decyzję. - Cokolwiek nie zrobi to nic między nimi raczej nie zmieni. W końcu to nie dotyczyło Luny bezpośrednio więc co ona tam mogła. Gdyby to o nią chodziło, to pewnie, by się na nią wkurwiła. Zainstalowała tą aplikację, ale jak na nią spojrzała i uruchomiła to zrobiło jej się mega źle. Czuła się po prostu dziwnie, jakby miała zaraz zacząć udawać kogoś kim nie jest tylko po to, żeby się umówić na seks. - Nie - pokręciła głową. - Nie wszyscy tak robią, ja tak nie robię - dodała i szybko usunęła tą aplikacje chcąc zapomnieć o tym momencie. Aż ją przeszedł dreszcz żenady. Seks nie był tak istotny żeby zaprzedawać swoje spojrzenie na życie, na świat czy własne wartości. Może i obecnie ludzie działali w ten sposób, ale matka wychowała Lune jednak nieco inaczej. Szanowała innych ludzi, szanowała siebie, szanowała swoje uczucia i uczucia innych. To nie było dla niej. - Ale w sumie to mam Ci coś do wyznania. - No, bo skoro już były ze sobą szczere to chyba nadszedł czas, w którym Luna mogła powiedzieć Gai wszystko. - Tylko musisz obiecać, że nigdy nikt się o tym nie dowie. Nawet Twoi rodzice, ani Bruno... dla własnego dobra. - Nie chciała żeby później w mieście na luzaku sobie o tym gadano i powielono to jak jakąś mało istotną plotkę.


gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Wiedziała, że Luna ma rację. Luna ogólnie bardzo często miała rację. To Gaia była głupcem, który często nie brał do siebie słów najlepszej przyjaciółki. – Nie mogę tego zrobić. Miłość wszystko pierdoli. – Pokręciła głową. – Poza tym mówiła coś o wyjeździe. Powiem jej co czuje, a ona się wybierze w podróż swojego życia. – Normalnie Gaia rozważyłaby wtedy podróż razem z nią. Niestety nie mogła tego zrobić. Czuła, że kochała Amalię, ale dla niej to powiedzenie „dom twój, gdzie serce twoje” nabierało sensu tylko i wyłącznie wtedy jak myślała o Lunie. To Luna była z nią zawsze i wszędzie. To Luna była w stanie ją ogarnąć. Luna była brutalnie szczera wiedząc, że robi to z miłości, a nie z poczucia wyższości. Nadal patrząc przed siebie, na oślep wyciągnęła dłoń, żeby chwycić dłoń przyjaciółki. Wiedziała, że na nią trafi. Luna byłą jedyną stałą w jej życiu i Gaia naprawdę miała nadzieję, że kiedyś będzie mogła się Dashwood odwdzięczyć. Mogła tylko patrzeć w gwiazdy i prosić wszystkie bóstwa, żeby ona sama była dla Luny chociaż w połowie tak ważna jak Luna była dla niej. Dla Luny Gaia zrezygnowałaby ze swojego szczęścia. Żadna miłość, nawet ta najprawdziwsza, nie przebiłaby przyjaźni z Luną. Luna zawsze była priorytetem. Pewnie dlatego tak bardzo bolało, że ostatnio Gaia sprawiła jej tyle zawodu. Splotła jej palce ze swoimi z nadzieję, że Luna jej to wszystko wybaczy.
- To coś innego, Luna. To jest mąż. Małżeństwo. Dołączenie do innej rodziny. To nie randkowanie z nieznajomymi, którzy potencjalnie mogą stać się kimś ważnym. To już jest ktoś ważny w jej życiu. – No dla takiej Gai to była diametralna różnica i dlatego tak bardzo ją to wszystko bolało. Chociaż na tym etapie zaczynała wierzyć, że nikt nie rozumiał jej bólu w tej sprawie. – Na tym polega randkowanie. Spotykasz się z wieloma ludźmi, aż trafisz na odpowiednią osobę. – Nie ogarniała co się działo z ludźmi, że kompletnie tracili koncept tego jak mają wyglądać randki. Co jakby poszła na speed dating? Miała siedzieć cały czas z jedną osobą?
- Przestań. Na bank Dolores nie jest tak zła. – No ona to odniosła wrażenie, że Dolores i Luna świetnie się na tym Sylwestrze bawiły. Pewnie dlatego, że sama niewiele z nimi siedziała, bo musiała obskakiwać tysiąc innych osób. Pewnie gdyby przysiadła na dłużej, to zauważyłaby, że Luny miny wskazują na ciche wołanie o pomoc. Chociaż Dolores jej nie zamordowała i później nie próbowała obgadywać Luny z Gaią, więc Gaia zakładała, że było znośnie.
Widziała jak Luna odinstalowuje aplikację. Już nie chciała nic o tym mówić, ale Luna to przynajmniej miała pewność, że jej ochroniarz jest tylko jej. Co prawda mieli inne problemy jak to, że nie mogli się widywać poza jego pracą, bo było to prawie jakby nielegalne, ale jak już się widywali to miała typa, który dosłownie oddałby za nią życie. Dla Gai może seks nie był jakiś zajebiście istotny i to nie tak, że nie mogłaby bez niego żyć, ale po prostu miała ochotę spróbować czegoś nowego i pokorzystać trochę z życia. A nie mogła zaproponować wprost seksu Zoey, bo jeżeli do czegoś tam dojdzie, to zdecydowanie wolałaby, żeby z Zoey było inaczej, a nie w oparciu tylko o to, że to tylko seks.
- Co takiego? – Zapytała zadowolona z tego, że temat się zmieni i nie będą już po niej jeździć. Czas zamknąć bibliotekę. – Okej… boję się, ale dajesz. – Zmarszczyła brwi i gdzieś szybciutko uleciało to szczęście, które czuła jeszcze sekundkę temu. Może to jednak będzie stresująca zmiana tematu.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Pokiwała głową, ale tak nie do końca się z tym zgadzała. – Myślę, że tym bardziej powinna wiedzieć, zanim wyjedzie. To nie są sprawy, które powinno się zostawiać nierozwiązane. Później będziesz się zastanawiać co, by było gdybyś jej powiedziała. Czy wtedy też, by wyjechała, czy może by została. Dla własnego dobra powinnaś jej powiedzieć prawdę. Wtedy będziesz wiedzieć na sto procent, czy coś z tego może być,czy raczej powinnaś ruszyć do przodu. – Luna nie widziała innego rozwiązania. Pomyślała sobie czy ona chciałaby wiedzieć, że Gaia jest w niej zakochana i oczywiście, że chciałaby. To nie była jakaś tam błahostka. To były uczucia jej najlepszej przyjaciółki. Luna nie chciałaby ranić Gai nawet nieumyślnie i chociaż nie znała Amalii, to była pewna, że ta miała tak samo, a jeżeli nie to Dashwood ją znajdzie i naśle ludzi tatusia żeby się tym zajęli. Nikt nie będzie ranił jej Gai. Luna była pewna, że gdy została sama na świecie i nic nie zapowiadało się dobrze, to jej mama, gdzies tam z góry wpadła na wspaniały pomysł żeby jakimś cudem postawić Gaie na jej drodze. Zimmerman była z nią w absolutnie najgorszych i najlepszych momentach w jej dorosłym życiu. Pomogła jej odnaleźć się w świecie, w którym Luna nigdy nie sądziła, że będzie żyła. Nikt nie był jej tak bliski jak Gaia, nikt nie wiedział o niej i jej myślach tyle co ona. Każdy swój pomysł, czy to mądry czy głupi, konsultowała z nią. Zawsze mogła na nią liczyć, nawet teraz, gdy miały trochę cichych dni to Gaia postanowiła namówić Joela żeby ją odwiedził. Była jej za to wdzięczna, zresztą nie tylko za to. Za wszystko co Gaia dla niej zrobiła, a było tego sporo, chociaż Zimmerman mogła o tym nawet nie pamiętać. Może to było dziwne, ale tak bardzo nie umiała sobie wyobrazić swojej przyszłości, w której Gai, by nie było, że gdy zastanawiała się nad tym jak będzie wyglądać jej życie na emeryturze to oczywiście widziała siebie i Gaie grającą w bingo na jakiś Karaibskich wyspach (Joel akurat wtedy czytał książkę i nie chciał z nimi grać). Ludzie przychodzili i odchodzili, relacje się zaczynały i umierały, miłośći się pojawiały i znikały, ale Gaia zawsze była przy niej, niezależnie od wszystkiego. Zasługiwała na to, by być szczęśliwą i Lune bolało to, że nie jest.
- A to nie tak, że mówiła Ci, że to nie do końca jest takie małżeństwo o jakim my byśmy myślały? – Zapytała, bo Gaia jej mówiłao tym jak Zoey postrzegała to swoje małżeństwo. – Nie znam jej, ciężko mi coś na ten temat powiedzieć. Wiem, że Cię zraniła, za co zasługuje na moje szczere nienawidzenie jej osoby, ale chcę być też obiektywna, na tyle na ile to możliwe. – Uważała, że żadna z nich nie zachowała się fair, ale oczywiście w tym wypadku stanęłaby po stronie przyjaciółki. – No tak, ale to nie jest przypadkiem tak, że się spotykasz z jedną i jeżeli z tą jedną nie czujesz vibeu, to się umawiasz z kimś innym i tak, aż znajdziesz tą odpowiednią osobę? – Według niej tak to powinno wyglądać, to było najbardziej fair. Chodzisz z kimś na randki i pewnie po drugim czy trzecim spotkaniu jesteś w stanie stwiedzić, czy jest chemia czy nie. Jak nie ma to nit umawiasz się na kolejną i szukasz dalej. Dla Luny takie umawianie się z kilkoma osobami jednocześnie było nieładne, bo co jak podczas randki wpadniesz na osobę, z która było się na randce dwa dni wcześniej? Można wtedy zranić aż dwie osoby. Luna się martwiła innymi o dziwo.
Tak samo jak martwiła się Gaią i jej głupim pomysłem. Miała tylko nadzieję, że Zimmerman tego nie pożałuje, bo naprawdę nie chciała być tą, która będzie musiała powiedziec „a nie mówiłam”. Chciała żeby Gaia w końcu znalazła to czego tak zawzięcie szuka. Czy to miała być miłość i poważny związek, czy przelotny romans, nie był to ważne, dopóki Gaia byłaby z tym szczęśliwa. Tylko to się dla niej liczyło, dlatego już nie chciała kontynuować tego tematu. Znała jej zdanie na ten temat, więcej nie mogła zrobic. Nie mogła jej przecież mówić jakie decyzje powinna podejmować. Wyrażała swoje opinie, starała się Gaie nakierować na to, by zastanowiła się co o tym myślą inne osoby, ale koniec końców Zimmerman była dorosła i to do niej należało ostatnie zdanie.
- To o moim tacie – powiedziała lekko zestresowana. Nie wiedziała czy robi dobrze, że Gaie w to wtajemnicza, ale miała dość trzymania tego w sobie. – Nie jest najlepszym człowiekiem, co już pewnie wiesz. Robi nielegalne interesy, ma ludzi, którzy robią dla niego okropne rzeczy... nie wiem czy można to nazwać mafią czy bardziej gangiem, ale tak czy inaczej nie są to miłe i legalne sprawy. Pamiętasz jak w gazetach pisali o tej strzelaninie w okolicy mojego starego mieszkania? To nie było do końca w okolicy, tylko pod moim mieszkaniem. Ktoś próbował mnie wtedy zabić żeby zrobić ojcu na złośc. Stąd miałam tą wzmożoną ochronę. – Powiedziała jedną część i musiała wziąć głęboki oddech, bo zaczęło jej brakować powietrza. – Ostatnio jak zniknęłam na te kilka dni bez słowa, to mój ojciec wsadził mnie do domu w jakimś lesie daleko stąd, nawet nie wiem gdzie to było i musiałam tam siedzieć bez żadnego kontaktu ze światem, bo w tym czasie on tutaj... cóż... załatwiał sprawy. Dlatego nie mogłam Ci o tym dać znać. Nie miałam jak. Byłam obserwowana ciągle, kamery miałam nawet w sypialni i jednym plusem było to, że był tam ze mną Joel. – No, bo jeżeli Luna miała okazję o nim wspomnieć to oczywiście to robiła i to zupełnie nieświadomie. – Teraz niby już jest bezpieczniej, mam mniej obstawy, ale nigdy tak naprawdę nie wiadomo co się wydarzy. Gaia... wszystko co mam odkąd on mnie adoptował, mam przez to, że robił złe rzeczy innym ludziom. – Szczerze mówiąc wolałaby nie mieć tych pieniędzy. Czuła, że to taka K R W A W A F O R S A. – Dlatego tak mi zależy na tej fundacji, chce z tych złych rzeczy zrobić chociaż trochę dobrego. Poza tym, to że jestem prawnikiem też było wymysłem ojca, bo chciał żebym pomagała w obronie jego pracowników, jeżeli będzie taka potrzeba. Jestem pewna, że za kilka lat przekupiłby kogo trzeba żeby mnie zrobili sędzią, a wtedy mogłabym wydawac wyroki na jego korzyść, w razie potrzeby. Musze się z tego jak najszybciej uwolnić. – Jak zajmie sie prowadzeniem fundacji to nie będzie miała czasu na prawnicze rzeczy, nie będzie się bawiła w obrońcę przestępców.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Spojrzała na Lunę i rozłożyła ramiona. – No i załóżmy, że zostanie. Załóżmy, że zostanie, bo jej powiedziałam co czuję. I załóżmy, że zostaniemy parą. I ja będę dla niej smutnym zastępstwem dla narzeczonej, która właśnie zmarła i nie będę mogła sobie z tym poradzić, więc ostatecznie dojdzie do tego, że związek się rozpadnie. I zerwiemy. I to będzie moment, w którym stracę przyjaciółkę. Już przez to przechodziłam. – Miała podobnie z Biancą. No dobra, nie było tam martwej przyjaciółki, ale w końcu Gaia zakochała się w przyjaciółce, zerwały i nie były w stanie nawiązać żadnej relacji. Nie chciała tracić kolejnej przyjaciółki tylko dlatego, że nie jest w stanie zapanować nad swoimi uczuciami. – A drugi scenariusz wygląda tak, że jej mówię i dla niej to nie ma znaczenia, bo właśnie straciła miłość swojego życia i ostatecznie i tak wyjeżdża z Lorne i ja zostaję tutaj sama z moimi nieodwzajemnionymi uczuciami. – Rozkłada ręce. Nie było dobrego rozwiązania na tą sytuację. Jedyne co Gaia mogła zrobić, to po prostu dusić w sobie te uczucia dalej. Co jeżeli pragnęła wyznania tych uczuć, bo Amalia właśnie kogoś straciła, a Gaia dawno z nikim nie była? Co jak to wszystko było tylko i wyłącznie jakąś pomyłką i faktem, że Zimmerman potrzebuje bliskości? – Po prostu myślę, że ja już miałam moją szansę na miłość i ją straciłam i teraz będę miała tylko pod górkę. – Poza tym wiedziała, że była beznadziejna i bezwartościowa. O tym nie chciała jednak mówić na głos, bo wiedziała, że Luna zacznie wszystkiemu zaprzeczać i będzie ją komplementować i w ogóle. Gaia jednak znała prawdę. Nie miała do zaoferowania absolutnie niczego. Była tragiczna osobą, która bardzo często egoistycznie interesowała się tylko i wyłącznie sobą. Miała tysiące znajomych, garść przyjaciół, ale jak przychodziło co do czego to sama nawet nie wiedziała czemu ci ludzie z nią wytrzymują. Nawet nie była zabawna, nie opowiadała fajnych żartów. Nawet nie była dobra. Pojebane.
- Umawiasz się na randki na różne dni. Chodzisz na te randki. Jak w międzyczasie kliknie ci z jakąś jedną osobą, to odwołujesz wszystko inne i skupiasz się na tej jednej. Nie widzę sensu w zwlekaniu i czekaniu aż nie wyjdzie ci z jedną osobą, żeby umawiać się z drugą. – No co ona tam wiedziała o świecie randkowania internetowego. Dopiero do niego wchodziła. Jej dotychczasowe życie randkowe istniało poza telefonem. Poznawała kogoś i wiedziała czy chce z kimś tym być czy nie i zaczynała się spotykać.
Wyprostowała się, bo była trochę… zdegustowana tym, że nie wiedziała o takich rzeczach? Luna dopiero co ją potyrała, że Gaia jej o niczym nie mówiła, a tutaj się okazywało, że to Gaia o niczym nie wiedziała. – KTOŚ DO CIEBIE STRZELAŁ I MÓWISZ MI O TYM DOPIERO TERAZ? – Aż musiała wstać z tego leżaka. Złapała się za lewą pierś, bo serce jej tak skakało, że była pewna, że zaraz wypadnie. – Co do kurw…. – Aż zaczęła chodzić w kółko. Trochę jej się zachciało rzygać. – To kim ty jesteś? Jakąś księżniczką Genewy czy coś? – Może zaraz się okaże, że Luna była jedyną osobą na świecie, która jest odporna na ugryzienie zombie i jest też kluczem do wynalezienia szczepionki, ale jej tata nie chce jej poświęcić. I to ma sens. Gaia też nie chciałaby jej poświęcić.
- Co jeżeli będzie chciał kontrolować naszą fundację? – Pierwsze co jej przyszło na myśl. Jeżeli był człowiekiem, którego macki sięgały tak daleko, jeżeli był w stanie zrobić z Luny sędzię, to pewnie byłby w stanie odjebać coś w związku z ich fundacją. Co jak będzie chciał tutaj prać brudne pieniądze?
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Gaia, cokolwiek się nie wydarzy, przynajmniej będziesz wiedzieć. Jeżeli wyjedzie to prawdopodobnie i tak stracicie kontakt. Jeżeli zostanie będziesz ciągle nieszczęśliwa widując się z nią, to nie jest przyjaźń. To jest tortura. Poza tym, ona zasługuje na to żeby wiedzieć. Właśnie dlatego, że jest Twoją przyjaciółką, bo prędzej czy później to wypłynie. Nawet Ty nie jesteś w stanie tego wszystkiego ukryć i wyobraź sobie jak zareaguje, gdy się dowie, że to przed nią skrywałaś tyle czasu. - Gdyby Luna była na miejscu Amalii to by się wkurwiła, że Gaia trzymała coś takiego w sobie przez tak długo i to nawet nie dlatego, że coś, by przed nią ukrywała, ale dlatego, że tak długo dusiła to w środku i prawdopodobnie się tym unieszczęśliwiała. Luna, by sonie nie wybaczyła tego, że Gaia miałaby być przez nią nieszczęśliwa. Amalia, jako przyjaciółka Gai, pewnie miała tak samo, a przynajmniej Dashwood tak sądziła, bo w tej kwestii to akurat lubiła mierzyć swoją miarą. - Czasem warto zaryzykować, bo nawet jeżeli byłybyście razem i miałybyście się rozstać, to może ominą Was najwspanialsze lata waszego życia. - Luna zawsze była jednak typem osoby ryzyk fizyk, chociaż oczywiście nie mogła tego wymagać od innych. Ani od Gai, ani od Joela, który był jednak bardziej wstrzemięźliwy. - I niezależnie co się stanie to nie będziesz nigdy sama. W końcu bycie obok Ciebie to moja praca na pełen etat, którą wykonuje z przyjemnością i bardzo skrupulatnie. - Powiedziała uśmiechając się lekko do przyjaciółki. Raniło ją w ogóle to, że Gaia sądziła, że będzie rzeczywiście sama. Od tego miała Lune. Dashwood rzuciłaby wszystko żeby być z przyjaciółką w każdym momencie. Nawet jeżeli miałaby się akurat spotkać z Joelem, bo wiedziała, że on by to zrozumiał, szczególnie teraz jak już się dowiedziała, że on też ma przyjaciół. - Gaia, już o tym rozmawiałyśmy. To nie jest prawda. Powiem coś co może być bolesne, ale będzie szczere. Myślę, że sama sobie robisz pod górkę, bo nie wiesz czego byś chciała. Ciągle się bawić i nie myśleć o jutrze? Czy jednak mieć coś stałego w swoim życiu. Szaleństwo jakby jutra miało nie być czy dorosłe życie. Jak będziesz wiedzieć czego potrzebujesz i czego tak naprawdę, ale tak naprawdę szukasz i oczekujesz, to wszystko będzie łatwiejsze. Możesz tak naprawdę mieć wszystko, jeżeli znajdziesz w tym wszystkim jakąś równowagę. - Złapała ją mocniej za dłoń i później przyciągnęła lekko do siebie żeby ją przytulić. Chciała żeby Gaia odnalazła jakąś swoją drogę do szczęścia. Ona tego za nią zrobić nie mogła. Luna była bardzo autorefleksyjną osobą i myślała sporo o tym co robi, czego chce, czego nie chce. Chyba będzie musiała zrobić z tego warsztaty swojej niuńce.
- Brzmi strasznie - wzruszyła ramionami. - Mam nadzieję, ze mój Kevin Costner tak nie robi - powiedziała i nieco teatralnie odrzuciła włosy na plecy. - Tak swoją drogą, posłuchał Twojej rady i wszedł przez okno. - Dodała, żeby Gaia miała o Joelu jak najlepsze mniemanie. Mogłaby na tym zakończyć tą rozmowę i wesoło poszłyby sobie do domu napić się jakieś mimosy, czy co tam chlały bogate dameczki. Ale nie. Luna leciała dalej z koksem.
- Nie mogłam Ci wcześniej powiedzieć. To było niebezpieczne. Nie wiedziałam co mój stary odwali w związku z tym. Teraz już jest względnie spokojnie. - Bo większość wrogów ojca była tak martwa jak mąż Zoey. - Jaką księżniczką? - Ona nie znała takich określeń. - Jestem Luna, która została adoptowana do dziwnej rodziny, bo poleciała na hajs i świetlaną przyszłość zamiast siedzieć w przyczepie i pracować na mięsnym - tak sobie wyobrażała swoje życie, gdyby jednak nie chciała zostać Dashwoodem. Musiałaby rzucić szkołe, iść szybko do pracy żeby zarobić na swoje utrzymanie. Pewnie byłaby jeszcze parę razy spisana i może aresztowana za kradzież. Może kolegowałaby się z Mati i Joshem i żyliby sobie razem w patologii. Nigdy się nie dowiemy.
- Nie będzie chciał. Już z nim o tym rozmawiałam, wyraził swoją aprobatę. Pewnie myśli, że mi się znudzi za chwilę, albo że nam to nie wyjdzie. Nie będzie mógł nic kontrolować, bo to nie będzie tylko moja fundacja. Poza tym, pracuje nad tym, żeby nie miał takiego wpływu na moje życie jaki ma. Dlatego muszę się dowiedzieć kto jest moim prawdziwym ojcem i może go w końcu znaleźć. - Kto wie może jej stary był szefem policji albo Owenem? Najwyższy czas się tego dowiedzieć i być może trochę chociaż emocjonalnie ukrócić wpływ pana Dashwooda na Lunę. - Ale ciesze się, że mówisz o naszej fundacji, bo ostatnio nie miałaś na nią za wiele czasu więc mamy wiele do nadrobienia. Chodź. Pokaże Ci co przygotowałam. - Powiedziała i zmusiła Gaie do wstania i poszły gadać dalej o wszystkim i o fundacji.

2xzt

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ