dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
006.
{outfit}
Brakowało jej czasu. Ciągle. Czy doba nie mogłaby się nieco wydłużyć, chociaz o tę kilka godzin, podczas których mogłaby uprzatnąć swój „nowy” dom i przygotować go do remontu. Ostatnie dwa dni spędziła na rozwalaniu i wynoszeniu starych szafek z salonu. Trochę jej to zajęło, ale teraz mogła się cieszyć czystą przestrzenią. Oczywiście robiła to wsystko sama, bo postanowiła jak najwięcej reczy przy remoncie tego domu zrobic w pojedynkę. Nie miała na tyme funduszy, by wynająć ekipę remontową, która to wszystko zrobiłaby jej w miesiąc. Wiedziała, że naprawa tego wszystkiego zajmie o wiele, wiele więcej, ale nie poddawała się. Głównie dlatego, że już nie miała wyjścia, bo niedługo musiała wyprowadzić się ze swojego przytulnego mieszkanka i zamieszkać w tej... norze. Jedyna nadzieja w tym, że będzie w stanie do tego czasu wyremontować chociaż jedną łazienkę. Spać mogła na materacu w najmniej rozwalonym pokoju, jeść mogła na mieście, ale łazienkę musiała mieć sprawną. Bez tego nie dałoby się tu przeżyć.
Z łazienką jednak sama sobie nie poradzi. Do tego potrzebowała silnych, męskich rąk, a że ostatnio wpadła na Brada, który w jej mniemaniu był mężczyzną o silnych i męskich rękach, to postanowiła schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc, szczegówlnie, że się chyba na tym trochę znał. Ona była pod tym względem kompletnie zielona i nie miała pojęcia o remontach. Dlatego z uśmiechem na ustach powitała go, gdy zadzwonił jej nowym dzwonkiem i mogła mu otworzyć zupełnie nowe drzwi wejściowe. To na razie jedyna rzecz, którą udało jej się tu wymienić. Jak będzie spała na podłodze to przynajmniej nie odwiedzi jej żaden pan żul włamując się do środka. Trzeba było szukać w życiu małych plusów. – Cześć – rzuciła posyłając mu szeroki i ciepły uśmiech, a później przytuliła go na powitanie. – Witaj w moich skromnych progach... tylko się nie przestrasz – no nie wyglądało to wszystko najlepiej. – Jeszcze raz dziękuję, że zgodziłeś się mi pomóc – była mu naprawdę cholernie za to wdzięczna.

Bradley U. Weatherly
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
hydraulik, złota rączka — warsztat w magazynie portowym
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Wcześniej wykonywał rozkazy, teraz robi, co do niego należy.
015.
judith & bradley
the only tool you have is a hammer
Służąc w armii, nie miał stałego miejsca zamieszkania; w dokumentach nie podał żadnego adresu, nie wymienił również żadnej osoby, którą chciałby powiadomić o ewentualnych problemach zdrowotnych lub zgonie. Po zakończeniu kilkumiesięcznej misji natychmiast ubiegał się o udział w następnej, a oddzielający wyjazdy czas spędzał w motelach lub wynajmowanych na krótki okres mieszkaniach. Praca była jego ż y c i e m, ale dopiero, gdy odebrano mu mundur, poczuł, że nie ma niczego poza nią.
Niemałym zaskoczeniem było dla niego odkrycie, że w jego rodzinnym mieście mieszkał ktoś znający jego poprzednie wcielenie. Spotkanie kobiety było więc niemałym szokiem i prawdopodobnie nie zdołał tego przed nią ukryć. Naturalnie nie potrafił odmówić jej pomocy. Nie uważał się za u c z y n n e g o człowieka, a z pewnością nie był bezinteresowny – wyrzucenie z armii, odebranie prawa do munduru sprawiły, że przestał wierzyć w altruizm. Skończył z byciem gotowym do poświęceń. A przynajmniej tak sobie powtarzał. Jego czyny mówiły natomiast coś zupełnie przeciwnego. Jakby nie potrafił wyzbyć się starych przyzwyczajeń.
W każdym razie – zaopatrzony w podstawowe narzędzia ¬a nawet nieco bardziej specjalistyczny sprzęt, który znajdował się na pace jego pickupa – zjawił się u progu wskazanego przez Judith domu.
Na pierwszy rzut oka było widać, że budynek wymagał remontu, ale Bradley widział w nim potencjał; podobnie jak w kupionej przed dwoma laty łodzi, której remontu wciąż nie ukończył. — Widziałem w życiu gorsze rudery. To mnie nie przeraża — wspomniał mimochodem, witając się z dawną znajomą.
— Więc… — zaczął, wchodząc niego głębiej. — Od czego zaczynamy? — zapytał, bo, prawdę mówiąc, z powodu pośpiechu nie zdążyli nawet dokładnie ustalić, co znajduje się na liście najpilniejszych napraw.
dziennikarka — cairns post
34 yo — 177 cm
Awatar użytkownika
about
Próbuje się pozbierać po tym jak zostawił ją narzeczony i stara się nie zostać bez dachu nad głową jednocześnie pisząc porady o tym czy zakrzywiony penis to coś dziwnego.
Wszyscy jej mówili, że wiedzieli gorsze rudery. Judith zaczęła się więc o swoich znajomych obawiać, że się szwędają po jakiś ruinach. Ona gorszego syfu to nie widziała. Pierwszy raz była zmuszona do robienia tak wielkiego remontu, wcześniej to co najwyżej musiała złożyć szafkę z Ikei, co też było nie lada wyczynem czasem. Już niedługo będzie musiała w tym syfie jakoś mieszkac. Postanowiła, że rzeczy zostawi u swojej siostry, ale nie będzie jej zawracała głowy swoją osobą i jakoś będzie musiała się tu przemęczyć. Jeść mogła na mieście, ale najbardziej obawiała się łazienki. Nie była pewna czy uda jej się zrobić remont tego pomieszczenia do czasu, aż będzie musiała się tu przenieść, ale miała nadzieję, że chociaż toaleta będzie ogarnięta! Brać prysznic mogła u siostry albo u rodzicow, ale no byłoby dobrze, gdyby toaleta tu działała.
- To masz farta, bo ja jak tu wchodzę to za każdym razem jestem przerażona... będę musiała tu mieszkać, jesteś to sobie w stanie wyobrazić? – Ona nie! Będzie spała na materacu w jakimś obrzydliwym pokoju. Do czego tu doszło? Czy mogła upaść niżej? Czy ktoś mógłby ją jeszcze bardziej upokorzyć? Oczywiście to wszystko było winą Lennarta, bo gdyby nie odjebał to teraz planowaliby ślub, albo nawet już dawno byliby szczęśliwym małżeństwem. A tak to cóż... dobrze, że nie było tu grzybu na ścianach. – Musimy powynosić rzeczy z łazienki, sama niestety sobie z tym nie poradze, bo ta wanna jest dość ciężka. Chciałabym to wszystko wyczyścić żeby ekipa remontowa mogła po prostu wpasć i mieć prawie czyste płótno do pracy – co prawda jeszcze nie miała ekipy remontowej, bo dalej szukała kogoś kto będzie miał wolny termin. Było ejj smutno, że Ronan, kuzyn jej przyjaciółki, nie miał czasu żeby jej to zrobić. Przynajmniej już wiedziała, że znał się na rzeczy. – Ale czekaj, dam Ci rękawiczki żebyś się czymś nie zaraził – bo nie wiadomo co tam było! Poszła więc do jakiejś wielkiej torby, w której miała różne środki czystości i wróciła do niego z dwoma opakowaniami rękawiczek. Zmrużyła lekko oczy i spojrzała najpierw na rękawiczki, później na niego i tak kilka razy. Próbowała ocenic jaki rozmiar będzie odpowiedni. – Hmmm... nie wiem czy będą pasować. Zobacz sobie. – Powiedziała i rzuciła mu paczkę tych o większym rozmiarze.

Bradley U. Weatherly
sumienny żółwik
catlady#7921
luna - joshua - zoey - bruno - ella - eric - cece - cait - benedict - owen
hydraulik, złota rączka — warsztat w magazynie portowym
40 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Wcześniej wykonywał rozkazy, teraz robi, co do niego należy.
Niezwykle rzadko uciekał się do przesady lub nieszczerości – był p r o s t y m facetem nieskorym do naginania rzeczywistości tylko po to, by kogoś pocieszyć. Bo, spójrzmy prawdzie w oczy, uprzejmość nie wykształciła się w nim na poziomie odpowiadającym typowym ludziom. Bradley podczas służby widział budynki w dużo gorszym stanie – widział skrajne ubóstwo zmuszające niewinnych cywilów do mieszkania w pustostanach grożących zawaleniem; w porównaniu z tym dom Judith prezentował się d o b r z e. Mimo to rozumiał niechęć targającą kobietą. Odcięcie od podstawowych wygód musiało być frustrujące.
W odpowiedzi niemo wzruszył ramionami; nigdy nie był specjalnie rozmowny. Poza tym nie chciał przedstawiać swojego punktu widzenia, bo tak, Brad potrafił wyobrazić sobie mieszkanie w tym domu mimo wszelkich mankamentów i wiążących się z tym trudności. Nie był wymagający.
— Żeliwne wanny mogą ważyć nawet sto kilogramów, nawet mnie samemu nie uda się tego sprawnie wynieść, ale na pace powinienem mieć małą platformę na kółkach. Najpierw trzeba zakręcić wszystkie dopływy — powiedział, uznając, że niczego nie zacznie usuwać, jeśli nie upewni się, że było to bezpieczne. Nie chciał zalać r u d e r y.
Złapał paczkę jednorazowych rękawiczek. Przyjrzał im się, a następnie z rozbawionym uśmiechem spojrzał na Judith. — To nie jest oddział ratunkowy, tutaj potrzeba czegoś, co nie pęknie po dwóch minutach — stwierdził i odrzucił gumowe rękawiczki. Pochylił się nad skrzynką z narzędziami, odszukał w niej dwie pary grubych, materiałowych rękawic ochronnych i pokazał kobiecie. — Będą na ciebie za duże, ale nie pokaleczysz dłoni. Bo będę potrzebował twojej pomocy — oznajmił. Położył rękawice na przypadkowym blacie i mruknął coś o tym, że musi wyjść do samochodu po sprzęt.
Wrócił po kilku minutach zaopatrzony w to, co miało mu ułatwić pracę w łazience.
— Gdzie jest główny dopływ wody? — spytał. — Musimy go zakręcić.
ODPOWIEDZ