animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Skinęła głową, bo owszem, było to skomplikowane. Była przy Brunie jak o tym opowiadał, ale niewiele do niej docierało. Pewnie dlatego, że i Gaia i Bruno byli wtedy oboje trzeźwi, a to był chyba pierwszy raz od może 10 lat jak widzieli się na trzeźwo. Nic więc dziwnego, że on nie robił sensu, a ona w ogóle go nie rozumiała.
Parsknęła śmiechem na to pytanie. – Musisz zapytać moich rodziców. – Z nią to na pewno byli u lekarza, bo ona się nie identyfikowała jako Berta i nosiła chłopięcą fryzurę. Nie chciała być Bertą i się buntowała. Pewnie stary jej powiedział „zrobiłaś sobie tatuaże i myślisz, że możesz się buntować?”. – A kto nie ma problemów. – Wzruszyła ramionami. Bruno to bardziej sprawiał wrażenie jakby miał niezdiagnozowane ADHD i po prostu przez to mu się ciężej żyje.
- No raczej. – Co do tego nie było wątpliwości. Nawet spojrzała sobie na Lunę, żeby jej się przyjrzeć. Oglądała jej twarz z bliska tysiące razy i odnosiła wrażenie, że zna jej każdy centymetr. Mimo wszystko znowu chciała sobie na nią popatrzeć. – Nasze dziecko byłoby istotą idealną. – Wierzyła, że ich najsilniejsze geny by się połączyły tworząc coś idealnego. Na przykład Kasandrę z Odyssey. Gaia aż położyła sobie dłoń na brzuchu, chociaż wiadomo, nie ma opcji, żeby ona nosiła jakiekolwiek dziecko. Nie mogłaby zrujnować sobie tych mięśni, żeby wysrać na świat kaszojada.
- Nie wydaje się być taką osobą. No i ciągle mi mówi, że to błąd, ale nie wiem… po prostu mam takie… nie wiem o co chodzi. Mam to takie uczucie, że czuje się zdradzona, gdzie absolutnie nie powinnam tego czuć, bo na dobrą sprawę nawet jej nie znam. – Westchnęła, ale coś w końcu do niej dotarło. – Boże… czy ja jestem po prostu zazdrosna, że nie hajtnęła się ze mną? – Spojrzała na Lunę oczekując jakiegoś zaprzeczenia, albo potwierdzenia. Zimmerman nie bywała zazdrosna. No bo o co miała? Miała wszystko i dobrze się bawiła. Co jeżeli jednak tutaj właśnie to było problemem? Co w ogóle jak Zoey nie była problemem tylko Gaia?
- Byłam wolna dosyć długo. Dla odmiany chciałabym być zakochana. Albo kochana. Nie wiem. – Machnęła ręką, bo pewnie Luna miała rację i Gaia teraz wymyślała. Pewnie była przed okresem. Na święta dostanie okres. Albo nie. Przesunę jej i dostanie po nowym roku. Hehs.
- Chodzi mi tylko o to, że jest mężczyzną, a wiadomo, że oni pracują inaczej. – Wyjaśniła swój tok rozumowania. To nie tak, że obrażała konkretnie Joela. Obrażała wszystkich mężczyzn. Taka już była. Miała ograniczone zaufanie do mężczyzn. – A pomyślałaś o tym, że nie wiem… może typ ma dziewczynę, albo narzeczoną, albo żonę i ty jesteś po prostu… kochanką? – Było to nieco chamskie, ale jednak nie chciałaby, żeby jej psiapsia skończyła ze złamanym sercem, bo typ nie potrafił się określić i nad sobą panować.
Zaśmiała się na wzmiankę o lasso. – Po co ci taka umiejętność? – Spojrzała na nią zdziwiona. – Ale spoko. Będę czekać. – Ciekawe jak to jest być złapaną na lasso. – Rzucisz mnie później na sianko, albo na łóżko w hotelu w Valentine? – Zapytała machając brwiami. – Chociaż pokoje w Strawberry są bardziej urocze. – Dodała po chwili. Ale w Strawberry nie było sianka. Chociaż stajnia była, trochę dalej, ale była.
- Poważnie? Bambi nie był księżniczką? – Gaia i jej wiedza na temat filmów. A przynajmniej brak wiedzy na temat filmów. – Mogę uwierzyć, ale możesz mi też pokazać. – Zaproponowała, bo co jej tam. Nie miałaby niczego czego Gaia nie widziała i nie dotykała i czego sama nie miała.
- No ja też bym się z tobą hajtała świadomie i na poważnie. – Oznajmiła i obróciła się tak, że teraz leżała na brzuchu i wisiała nad Luną. – Może jebać Joela i Zoey? – Zapytała chociaż czuła, że właśnie obie tego chcą. Jebać ich. Dosłownie. Fizycznie. Eh.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
Zaśmiała sie z wizji posiadania dziecka z Gaia, bo wiedziała, że to niestety było niemożliwe. Mogły sobie adoptować, zresztą niedługo jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będą obie super ciociami dla całego stada dzieci. - Tak... miałoby Twoje piękne brwi i moje oczy - rzuciła i pewnie sobie zapisała w głowie żeby wypróbować jakby to ich dziecko wyglądało używając tych durnych aplikacji. Sprawdzi to. Pewnie będzie wyglądać kripi więc wydrukuje to zdjęcie i powiesi w ramce na ścianie w salonie, żeby każdy gość czuł się trochę niekomfortowo.
Luna wysłuchała jej słów i chwilę się zastanowiła nad odpowiedzią na jej pytanie. - Hmm... myślę, że to normalne. W sensie... no jednak chodziłyście na randki, w jakiś sposób sie w to zaangażowałaś i ona zresztą chyba też z tego co mówisz. Ale myślę, że powinnaś jej o tym powiedzieć, może wtedy byłoby Ci lepiej? Powiedz jej, że poczułaś sie zraniona i zobaczysz jak zareaguje i co powie. Skoro nie odcięła się od Ciebie żeby układać wesołe życie z mężem i mówi, że to był głupi błąd, to może tak rzeczywiście było. - Nie była psychologiem, ale wydawało się jej, ze to brzmiało dość legitnie. Starała się Gai udzielać dobrych rad, takich które sama chciałaby usłyszeć. Nie powiedziałaby jej nic, co uważałaby za złe.
- Na razie to jesteś głupia - posłała jej szeroki uśmiech. - Ja Cię kocham więc jesteś kochana i nie mów, że to nie to samo, bo miłość to miłość! - A Luna kochała Gaie z całego serca, nie wyobrażała sobie bez niej życia, oczywiście nie w romantyczny sposób, ale w ten przyjacielski, który zazwyczaj znaczył nawet więcej, bo Luna miała na koncie kilka związków, a taką przyjaźń jak ta z Gaią, miała tylko jedną.
- Myśli penisem zamiast głową? - Pewnie Luna trochę żałowała, że tak nie jest, bo jednak była WYPOSZCZONA! HEHEHE. - Byłam u niego w domu, więc jeżeli nie mieszka ze swoją żoną albo narzeczoną to raczej jej nie ma. Ale kto go tam wie, może rzeczywiście ma dziewczynę... ale to byłoby popierdolone. Nie... Joel nie jest taki. Jest zbyt pRoFeSjOnAlNy żeby mieć jakąś dupę i mnie całować. Nie zrobiłby tego. - Jak sie nad tym zastanowiła to doszła do wniosku, że dałaby sobie za to rękę uciąć. Joel był zbyt honorowy... raczej.
- Gaia! - Pacnęła ją lekko w rękę i się zarumieniła. - Na pewno nie... - zachichotała oblewając się rumieńcem na twarzy. - Obie dobrze wiemy, że mieszkałybyśmy w Saint Denis, w kamienicy z widokiem na port. I wcale nie musiałabym cię łapać na lasso i nigdzie zaciągać... - powiedziała posyłając jej w końcu nieco niegrzeczny uśmiech. -
- Nie-e - zaśmiała się - poza tym ja uważam, że bardziej pasowałabym do Megary z Herkulesa - to zawsze była jej ulubiona "księżniczka". - Nie mogę - rzuciła i lekko ją poklepała po tyłku, jak tak sobie leżały. - Hmm... ale że tak wszyscy w czwórkę? Czy jakoś się podzielimy? - Zapytała żartując sobie, bo mogła zrobić to, albo się popłakać. - Myślę, że na razie musimy sie skupić na własnych magicznych świętach. Resztą się będziemy martwić po powrocie. - Nie było sensu sobie teraz truć dupy. Luna wiedziała, że się już z Joelem nie zobaczy przed wyjazdem, mogła do niego pisać smsy, ale musiały być przecież jak najbardziej wyprane z jakichkolwiek emocji żeby nikt się przypadkiem nie dowiedział, że coś miedzy nimi jest. Poza tym, pewnie i tak by jej odpisał ""ok" po 5 godzinach.

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
animatorka — Dom spokojnej starości
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
I could tell you about my life
And keep you amused I'm sure
About all the times I've cried
And how I don't want to be sad anymore
And how I wish I was in love
Zmarszczyła te swoje piękne, wyraziste, zimmermanowe brwi. Zaczęła się nad tym poważnie zastanawiać. Jak jej rodzice zareagowaliby na to, że posiadałaby dziecko z kobietą? Pewnie mieliby wyjebane czy ma to dziecko z kobietą czy z mężczyzną czy w ogóle z jakimś androidem. Byliby szczęśliwi z dziecka.
- Czaisz mieć takiego swojego chodzącego małego klona? Masakra. – Chciałaby mieć dzieci. Wiedziała o tym i miała to już przemyślane od kilku lat. Po prostu nie była pewna co do tego czy chciałaby sprowadzić te dzieci na świat drogą naturalną. Chyba wolałaby skorzystać z usług surogatki, albo na przykład, żeby Zoey je urodziła. Hehe.
- Absolutnie jej tego nie powiem, Luna. – Spojrzała na przyjaciółkę oburzona, ze w ogóle taka sugestia padła z jej ust. – Nie chcę wyjść na tą laskę, która po jednej randce jest zakochana i buduje sobie z kimś życie i w ogóle. – Chociaż akurat ona dosłownie już ustaliła sobie z Zoey ile będą miały dzieci i jej powiedziała wprost, że się hajtną. Może dlatego tak zabolało to, że Zoey wybrała kogoś innego. – Nie chcę żeby wiedziała, że mnie zraniła. To nie jej sprawa. – Sfochała się i aż miała ochotę napisać do Zoey smsa „nie interesuj się” mimo, że Zoey dosłownie o nic nie zapytała. Ewidentnie tak działała zraniona Gaia. Najwyraźniej Zoey jej po prostu nie chciała. Proste.
Wzruszyła lekko ramionami. Chciała powiedzieć, że to nie jest to samo, ale no Luna jej zabroniła, więc postanowiła po prostu przemilczeć sprawę. A nie chciała jej mówić, że chodzi też o seks, bo jest wyposzczona, a jednak ile można się zabawiać własną ręką, albo jakimiś gadżetami. Potrzebowała bliskości drugiej osoby.
- Nie. Po prostu nie myśli wcale. – Jakby myślał penisem, to pewnie już by się dawno przespali po tym jak Luna do niego przyszła po tej strzelaninie. Albo wywiózłby ją w jakieś pole i zaruchał na polance pod gołym niebem. – Sprawdzałaś szuflady? Półkę w łazience? Ma dwie szczoteczki i damską maszynkę do golenia? Pamiętaj, że faceci są skubani. – W sumie każdy kto zdradzał był w stanie być skubany i idealnie tą zdradę ukrywać. Z drugiej jednak strony Joel nie miałby okazji ukryć istnienia swojej dziewczyny, bo skąd miał wiedzieć, że Luna do niego przyjdzie? – Ty naprawdę go lubisz skoro tak go bronisz. – Zauważyła, bo kto to widział tak wierzyć w jakiegokolwiek heteroseksualnego mężczyznę.
- Miałabym daleko do pracy w dzielnicy czerwonych latarni. – Zażartowała, bo oczywiście, że nie byłaby żadną dziwką. Byłaby burdel mamą. Albo pracowałaby w saloonie grając na pianinie i śpiewając ludziom.
- Zoey pewnie przyjdzie z mężem, więc ostatecznie będzie za tłoczno. – Machnęła ręką. Chyba już nie chciała gadać o Zoey, bo dobijał ją ten temat. – Wolałabym się po świętach nie martwić tym w ogóle. Nowy rok, stara ja. – Wzruszyła ramionami. Czuła, że będzie miała depresyjny epizod. – Chciałam ci pokazać fotki kurortu w Szwajcarii, ale zostawiłam telefon na dole. – Westchnęła i oparła sobie głowę o dłonie.
przepiękny anioł stróż Gai oraz prawniczka — w kancelarii
25 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
I thought that love was made for somеone else but you have changed me. My body and my mind agree that you have rearranged me.
- Chciałabym mieć kiedyś chodzącego małego klona - może jeszcze nie teraz, bo była trochę za młoda no i nie miała z im takiego klona sobie zrobic, ale za parę lat? Czemu nie. Miała wszystko, mogła temu dziecku zapewnić nie tylko dobrobyt ale też uczucie, jakim sama była obdarowywana przez swoją matkę, gdy ta jeszcze żyła. Luna miała dobre wzorce jeżeli chodzi o bycie matką i wiedziała, że gdyby chociaż w połowie była taka jak jej rodzicielka, to takie dziecko miałoby najlepszą mamę jaka obecnie chodzi po ziemi.
- Oczywiście, że to jej sprawa. - Wywróciła oczami, według niej Zoey powinna wiedzieć, też po to żeby poczuła sie sama ze soba jeszcze gorzej. Luna pewnie, by sie zabiła gdyby Gaia jej powiedziała coś takiego. Umarłaby na miejscu wiedząc jak bardzo ją zawiodła. Tragedia.
- Szkoda... - mruknęła pod nosem, bo wolała jednak tą pierwszą opcje. Myślenie wcale, nie odpowiadało jej. Poza tym wiedziała, że to też nie Joel. On myśli czasem aż za dużo. - Nie wiedział, że przyjdę więc nie ukryłby wszystkiego - nie miała powodów, żeby akurat mieć aż takie podejrzenia. Jeżeli już to bardziej mogła myśleć, że po prostu z kimś się spotyka, równie nie na serio, co z nią... chociaż czy można to tak nazwać w ogóle? Widywali się tylko, gdy był w pracy... no i na tym weselu, gdzie bawiła sie naprawdę bardzo dobrze. - Oczywiście, że go lubię. Nie marnowałabym tyle miesięcy na kogoś kto jest mi obojętny. - Joel zdecydowanie nie był. Nie miała pojęcia co do niego czuje i jak to wszystko nazwać, ale lubiła go jako człowieka i lubiła z nim spędzać czas. Zauroczyła się w nim, to pewne.
- Podjechałabyś tramwajem - powiedziała rozbawiona, bo sobie właśnie wyobrażała jak taka ekstrawagancka Gaia wsiada do tramwaju w XIX wieku. Pewnie by ją spalili za bycie jakąś wiedźmą, chociaż Luna nie znała sie na historii i nie wiedziała czy takie praktyki jeszcze wtedy obowiązywały.
- Żartujesz sobie, a to już dobry znak - no lepsze to niż jakby miała płakać. - Żeby o tym nie myśleć musisz tą sprawę zakończyć, a nie zrobisz tego jak z nią poważnie nie porozmawiasz. - To miasto było zbyt małe, by mogły tu obie żyć i się już nigdy nie spotkać, szczególnie jeżeli Zoey, by do takiego spotkania dążyła. - Dobra to chodź na dół, zamówimy sobie coś do jedzenia od razu, bo zgłodniałam... może pójdziemy na basen co? - Zaproponowała i rzeczywiście sie zebrały i poszły na dół. Zamówiły sobie maczka i później siedziały nad basen jedząc drwale.

2xzt

gaia zimmerman
come hold me tight
catlady#7921
joshua - zoey - bruno - cece - eric - cait- benedict - owen - olgierd - mira
ODPOWIEDZ