bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Jakieś dziesięć miesięcy temu...
Mercury od czasu śmierci Noah wycofał się ze wszystkich aktywności, które były jego codziennością. Wszystkie wyjścia ze znajomymi oraz imprezy nie sprawiały mu tyle frajdy, co kiedyś. Mimo, że od wypadku minęło już trochę czasu, jemu wciąż było ciężko się po tym wszystkim otrząsnąć i wrócić do rytmu życia sprzed tamtego okresu.
Dzisiejsza impreza była czymś, co było poniekąd eksperymentem. Znajomi namawiali go, aby przyszedł, a on chciał zobaczyć, czy w ogóle będzie w stanie choć trochę dobrze się zabawić.
Oczywiście weryfikacja tego stanu rzeczy przyszła stosunkowo szybko i zamiast cieszyć się tym wydarzeniem, rozmawiać z przyjaciółmi, to chodził od kąta w kąt i unikał kontaktów z innymi ludźmi. Nawet nie było tutaj osoby z którą mógł sobie po prostu miło spędzić czas.
Było już stosunkowo późno i miał zamiar zbierać się do domu, jednak przechodząc przez salon dostrzegł, jak na jednym z foteli siedzi Chloe, która na pierwszy rzut oka również nie bawiła się zbyt dobrze. Oboje znają się doskonale i potrafią po sobie poznać, gdy coś jest dobrze lub nie. Brunet chciał podejść i się przywitać, bo byłoby nieładnie, gdyby tego nie zrobił. Nawet mimo tego, że ostatnimi czasy ich kontakt znacznie się pogorszył.
— Nie wyglądasz na osobę, która się dziś dobrze bawi — stanął tuż przed nią, trochę na wymuszenie się uśmiechając. Nie wiedział czym może być to spowodowane, ale jako dobry przyjaciel chciał spróbować, aby jej ten humor w małym stopniu poprawić. Powodów mogło być wiele. Jej chłopak, z którym spotykała się niedawno. Zły dobór muzyki, a może ona również dostrzegła wcześniej Mercurego i przypomniało jej się, jak oboje w piękny sposób spierdolili tę przyjaźń. — Mogę? — zapytał, zanim usiadł obok niej. Nie rozmawiali ze sobą przez bardzo długi okres czasu i nie wiedział, czy brunetka chce w ogóle dziś jego towarzystwa. Nie chciał niczego robić na siłę, dlatego po prostu zapytał.

Chloe Rothwell
piesio
banshee
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Chloe lubiła uciekać. Stała się w tym pewnego rodzaju specjalistką.
Wprawy nabrała już w szkole, gdy to zwiewała z ostatnich lekcji, aby dłużej pograć na komputerze przed powrotem taty z pracy. Później były gonitwy z ochroną, gdy to ze znajomymi wdzierała się do opuszczonych budynków. Czasem zwiewała też z domu na imprezy, o których ojcu wolała nie mówić.
A teraz? Teraz uciekała przed emocjami.
Nie potrafiła wytrzymać w czterech kątach pokoju, otoczona ciszą i tłumem myśli. Bo choć od zerwania z Beveridgem minęły już trzy miesiące, to wciąż bolało. Wciąż czuła się tak samo bardzo rozdarta i zraniona, a jednocześnie zła na samą siebie. Była głupia i naiwna, a on to wykorzystał.
Nie chciała czuć tej mieszanki tęsknoty, złości i smutku, więc uciekała w najprostszy dla siebie sposób; krążący w jej żyłach alkohol, oślepiające światła i rytmiczna muzyka zajmowały jej głowę. Będąc w tłumie, zapominała o problemach i dylematach. Cieszyła się chwilą.
Były jednak momenty, gdy nawet i to nie pomagało; i to był jeden z nich. Choć nigdy nie należała do osób podpierających ścianę na imprezach, to dzisiaj nie miała ochoty na zabawę. Żałowała, że w ogóle wyszła z domu. Ojciec od rana opowiadał jej o stratach w firmie i problemach spowodowanych kradzieżą części, a ją rozsadzało od środka poczucie winy, gdyż wiedziała, że sama jest pośrednim winowajcą całego tego bałaganu.
Rozmyślała właśnie o patowej sytuacji, w jakiej się znalazła, obracając w dłoni szklankę z kolorowym drinkiem, gdy usłyszała znajomy głos, osoby, której nie spodziewała się spotkać dzisiejszego wieczoru, a szczególnie tutaj. Ściągnęła brwi spoglądając na Mercurego i westchnęła w odpowiedzi na jego pytanie — Aż tak to widać? — zapytała, mrużąc lekko powieki, a następnie pokiwała głową, przesuwając się na kanapie, aby zrobić mu miejsce.
Dawno nie rozmawiali. Na tyle, że nie wiedziała, jak zachować się w jego towarzystwie. Z jednej strony ucieszył ją jego widok, a z drugiej przypomniała sobie okoliczności rozpadu ich przyjaźni i fakt, że nawet po śmierci Noah złożyła mu jedynie puste kondolencje, zamiast spróbować podnieść go na duchu.
A ty? Nie wychodziłeś przypadkiem? — uniosła brwi, mając wrażenie, że brunet kierował się do drzwi wyjściowych.

mercury fairweather
piesio
weronika
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Spotkanie Chloe na tej imprezie było jednocześnie czymś, co na pewno jest w stanie poprawić mu humor. Z drugiej jednak strony nie do końca wiedział jak się w ów sytuacji ma zachować. Przecież tak dawno ze sobą nie rozmawiali. Ich kontakt diametralnie się urwał, a z dwójki osób, które wiedziały o sobie wszystko, stali się ludźmi, którzy na dzień dzisiejszy nie wiedzą nic.
To prawda, że brunet odsunął się od wszystkich znajomych po śmierci Noah. Oczywiście nie było to w żaden sposób planowane, ale to wydarzenie wstrząsnęło nim na tyle, że nie był w stanie myśleć o niczym innym.
Wielokrotnie myślał o Chloe i o tym, co u niej słychać, lecz gdy widział ją z tym I N N Y M chłopakiem, nie chciał tego psuć. Może dawał jej szczęście, jakiego Mercury nigdy by nie potrafił jej dać?
Gdy tylko zapytała go o to, czy aż tak bardzo widoczne jest jej złe samopoczucie, pewnie od razu znała jego odpowiedź. — Daj spokój, przecież znamy się nie od dziś. Opowiadaj co się dzieje — zakomunikował, będąc naprawdę bardzo ciekawy tym, co w życiu panienki Rothwell działo się w ostatnim czasie. Poza tym może taka prosta i zwykła rozmowa pomoże im znów odnowić swój kontakt? Mercury bardzo za nią tęsknił, ale nie do końca potrafił to pokazać.
Wykorzystał sytuację i usiadł obok dziewczyny. Na stole przy kanapie na której się znajdowali leżały jakieś owoce. Wybrał sobie najładniejszą gałązkę winogrona i umieścił w miseczce pomiędzy nimi. Wsadził jedno do buzi i czekał na to, co ma mu brunetka do powiedzenia.
— Tak to prawda, miałem już wychodzić, ale jak Cię zobaczyłem, to uwierzyłem, że jesteś jeszcze w stanie naprawić tę koszmarną imprezę — szturchnął ją delikatnie ramieniem, ale nie do końca wiedział czy była to dobra decyzja. W końcu sam nie miał nawet pojęcia, jak odbierze jego osobę Chloe. Przecież tak dużo wspólnych chwil spuścili w kiblu i poniekąd pojawiła się między nimi niezręczność. Tylko w ich wspólnym podejściu do tematu jest ukryty klucz, który jest w stanie to naprawić.

Chloe Rothwell
piesio
banshee
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Minęło sporo czasu od momentu feralnych zdarzeń, które zakończyły ich przyjaźń. Było to na tyle dawno, że Chloe poniekąd zdołała pogodzić się z tym faktem, choć początkowo brak obecności w jej życiu Fairweathera był… dziwny. Łapała się nawet na tym, że kilkukrotnie chciała do niego napisać i opowiedzieć o najnowszych nowinach ze swojego życia. Za każdym jednak razem rezygnowała tuż po wybraniu ikonki z jego zdjęciem, gdy to zdawała sobie sprawę, że ich relacja już dawno dobiegła końca
Było to dziwne. Mercury był stałym elementem w jej życiu, a nagle się z niego rozpłynął. Nie był już obok. Nie miała komu dokuczać i grać na nerwach.
Jednocześnie jednak wciąż widywała go, gdy mijali się na uliczkach miasteczka, czy w okolicznych pubach. I za każdym tym razem, zamiast zrobić cokolwiek, co mogłoby naprawić ich przyjaźń, ona rzucała tylko zwykłe cześć. Takie samo, jakim witała się z osobami, które ledwo co znała, a przecież brunet był jakimś więcej. Był jej przyjacielem.
I gdy teraz była już pewna, że jej relacja z Mercurym stała się tylko i wyłącznie miłym wspomnieniem, to on postanowił zagadać, co początkowo wydało jej się trudne do uwierzenia.
Znamy się nie od dziś, ale od ponad dwóch lat prawie wcale — przez moment chciała powiedzieć, jednak wyjątkowo postanowiła ugryźć się w język i jedynie uśmiechnęła się półgębkiem, kierując wzrok na stojącą naprzeciwko niej szklankę.
Nie łatwo było sprawić, żeby przestała nieustannie paplać i wyrzucać z siebie nieprzemyślane słowa. Jemu się to jednak udało. Zaniemówiła; potrzebowała chwili na zastanowienie się, czy powinna się przed nim otworzyć.
Mój były okradł salon mojego ojca, a ja nie mogę mu o tym powiedzieć — wypaliła nagle, skracając całą historię do minimum. Wiedziała, że nie powinno nikomu zdradzać informacji na ten temat, ale rozsądzało ją to od środka i poniekąd liczyła na to, że Fairweather potraktuje jej wypowiedź jako kiepski żart — Nadal chcesz słuchać o moich pokręconych problemach, czy może jednak porozmawiamy o czymś innym? — zmrużyła brwi, spoglądając na niego, a następnie upiła łyk stojącego przed nią alkoholu.
Nie potrafiła pohamować uśmiechu sunącego się na jej usta, słysząc, że tylko ona jest w stanie naprawić tę kiepską imprezę — Może nie jestem wyjątkowo imprezowym nastroju, ale jeśli potrzebujesz kogoś, kto wleje Ci alkohol do ust, to zawsze jestem chętna — rzuciła, zdobywając się nawet na śmiech i również delikatnie go sztuchnęła.

mercury fairweather
piesio
weronika
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Najgorsza w ich relacji stała się obojętność. Przyszła ona z czasem, gdy stopniowo ich kontakt stawał się coraz gorszy. Mianie się na ulicy i jedynie sztuczny uśmiech było wszystkim, na co oboje byli się w stanie wysilić. Było to ciężkie, ale taką właśnie Mercury decyzję podjął. Nie zrobił tego świadomie. Nigdy nie chciał odtrącić Chloe ze swojego zycia, ale śmierć Noah sprawiła, że nie był tym samym facetem, którym był wcześniej. Życie zaczęło go męczyć. Znajomi i wszystkie miejsca w których spędzał czas z najlepszym przyjacielem również. Chloe nie była częścią ich wspólnego dorastania u boku Noah, ale nie zmienia to faktu, że znaczyła dla Fairweathera równie wiele, co wspomniany wcześniej przyjaciel. Oboje z biegiem czasu stali się tylko znajomymi i to było najgorsze do czego mógł się Mercury dopuścić.
Bruneta poniekąd przerażała ta niezręczność, która utworzyła się między nimi w tych kilku pierwszych zdaniach. Co prawda w dużej mierze to on jest temu wszystkiemu winien i nie mógł oskarżać Chloe o to, że tak się zachowywała w jego towarzystwie. Mógł pluć sobie w brodę, że przez to jak się ostatnio zachowywał stali się dla siebie praktycznie obcymi ludźmi. Nie wiedział nawet czy będą w stanie to naprawić, ale miał niemiłosierną ochotę, aby tak się właśnie stało.
— Co za gnojek — odpowiedział na jej słowa, kręcąc przy tym przecząco głową. — Dlaczego nie możesz mu o tym powiedzieć? przecież i tak się dowie — zaznaczył. Nie mógł pojąć tego, dlaczego jakiś gość okradł jej ojca będąc w związku z panienka Rothwell. To było tak posrane, że tego na pewno się nie spodziewał. Mógł podejrzewać, że się rozstali i teraz Chloe jest po prostu smutna, ale wiadomość, którą od niej dostał, totalnie zwaliła go z nóg. — Wiesz, że jeśli nie chcesz o tym rozmawiać to nie musimy, ale z drugiej strony jeśli potrzebujesz się wygadać, to jestem tu dla Ciebie — starał się uśmiechnąć w taki sposób, aby brunetka poczuła się dobrze. Aby przez chwilę poczuła się tak jak kiedyś, gdy mogli rozmawiać o wszystkim bez jakichkolwiek granic. Poza tym chciał po prostu, aby się uśmiechnęła.
— Jeśli masz coś lepszego niż to okropne piwo z nalewaka to zdecydowanie jestem chętny — skwitował, potrząsając czerwonym kubeczkiem, który miał w dłoni. To prawda, że piwo na tej imprezie na pewno nie było pierwszego sortu i było to jakieś tanie, okazyjne gówno.

Chloe Rothwell
piesio
banshee
barmanka, a jak poprosisz to nawet cię narysuje — Rudd's Pub
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
W dzieciństwie nasłuchała się za dużo bajek, przez co uwierzyła, że znalazła swojego księcia, a ten okradł jej ojca
Nie tylko Mercury przyczynił się do rozpadu ich relacji; ona również. Nie zrobiła nic, aby pomóc mu w trudnych chwilach, zbyt często skupiała się na sobie i przede wszystkim nie zawalczyła o tę relację, a przecież powinna. Mercury był kiedyś ważnym elementem jej życia. Elementem, któremu pozwoliła się zniknąć.
Nie wiedziała, czy powinna mu się zwierzać, paplać o swoim byłym i problemach z nim związanych. Nie rozmawiali przecież wieki. Może powinna trzymać język za zębami. Może wcale nie chciał słuchać i zapytał jedynie z grzeczności. Może zawracała mu głowę i ponownie zachowała się jak egoistka i stawiając swoje problemy na pierwszym planie tej rozmowy i nie zapytała nawet, jak on sam się ma. Potrzebowała jednak chyba pretekstu do wyrzucenia tego wszystkiego z siebie. Zbyt długą męczyła ją niemożność zwierzenia się komukolwiek z całej tej cholernie powalonej sytuacji.
Bo… — zawahała się na moment, wiedząc, jak idiotycznie zabrzmią jej słowa. — ...po prostu mu obiecałam — mruknęła i zawstydzona własną głupotą odwróciła wzrok, spoglądając w głąb mieszkania.
Naprawdę nie chciała być tą naiwnie zakochaną laską, która jest tak zapatrzona w swój obiekt westchnień, że jest w stanie zrobić dla niego wszystko, choć ten ewidentnie ją wykorzystuje. Nie chciała, ale poniekąd była, bo mimo że w złości kazała mu się wynosić, to teraz cholernie bardzo za nim tęskniła i nie potrafiła donieść na niego ojcu oraz policji, a przecież tak nakazywał zdrowy rozsądek.
To dość skomplikowany temat. Chyba nie powinna była ci o tym w ogóle mówić. Niepotrzebnie zawracam Ci w ogóle głowę moimi problemami — westchnęła i wróciła do niego wzrokiem i urwała jedno winogrono z miski z owocami, którą przysunął w ich stronę Mercury.
Faktycznie jest dość średnie — skrzywiła się lekko, a następnie zerknęła na swojego drinka — Z racji na starą znajomość mogę ci zdradzić tajne info o ukrytej za kwiatkiem w salonie tequili — mrugnęła do niego, delikatnie się uśmiechając — Jak chcesz, to możemy się tam przejść — zasugerowała, gdyż jej samej również kończył się drink.

mercury fairweather
piesio
weronika
brak multikont
bezrobotny — na zasiłku
27 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Zbyt wiele rzeczy się nawarstwiło, przedawkował i ostatni czas spędził na odwyku. Obecnie jest bez pracy, ambicji i planów na przyszłość.
Oboje na drodze do szczęśliwej przyjaźni/relacji popełnili masę błędów, która poskutkowała tym, że ich sytuacja wygląda tak jak wygląda. Nie jest to ciekawe położenie w jakim się znajdują, ale ludzie przecież popełniają od cholery błędów, a potem są w stanie jakoś je posklejać do kupy, pogadać i sprawić, że z czasem uda im się zapomnieć. Miał nadzieje, że w tym przypadku będzie podobnie.
— Ja... — chciał powiedzieć coś zupełnie innego, ale kim on jest, aby mógł ją oceniać. Jako przyjaciel powinien raczej ją wspierać, więc zmienił cały zamysł swojej wypowiedzi. — Rozumiem Cię. To trochę pojebane, ale wiem, że czasem popełniamy błędy w stosunku do osób, które coś dla nas znaczyły lub nadal coś znaczą — przytaknął tylko głową, aby chociaż odrobinę ją wesprzeć. Przecież od tego był, prawda? Teraz brunetka niestety nie cofnie czasu i nie zmieni biegu wydarzeń, więc dorzucanie jej oskarżeń o to, że była nierozważna w tamtej relacji nie było na pewno na miejscu.
Mercury nie patrzył na nią w ten sposób. Każdy popełnia błędy, gdy jest zapatrzony w kogoś, kogo darzy pewnym uczuciem. To nasza słabość i ciężko człowiekowi jest to w jakikolwiek sposób zmienić. Nawet jeśli bardzo chcemy to jest to naprawdę ciężki mur do przeskoczenia.
— Nie przejmuj się. Dorzucenie kolejnych problemów o których będę musiał myśleć nie robi już na mnie żadnego wrażenia — zaśmiał się pod nosem, ale nie był to śmiech jaki oboje chcieliby usłyszeć. Był to raczej chichot rozczarowania, które oboje zbierali w ostatnim czasie. On również wrzucił do swoich ust kilka kawałków winogrona, aby na chwilę zamknąć swoje usta.
— Brzmi świetnie — przytaknął głową, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Skoro Chloe wiedziała w którym miejscu oboje mogą znaleźć coś lepszego do picia to nie mógł nawet na chwilę się sprzeciwić. Wszystko będzie lepsze niż to.
W końcu oboje znaleźli się w miejscu o którym wspominała brunetka. Mercury wyjął butelkę zza kwiatka i razem z nią oraz towarzyszką udali się w jakieś cichsze miejsce. Od razu rozlał tequilę do dwóch szklanek, a chwilę później oparł swoje pośladki o jeden ze stolików w pomieszczeniu.
— Co zrobiliśmy nie tak podczas naszej znajomości? Gdzie popełniliśmy błąd? — zapytał, spoglądając w jej kierunku i pytając całkowicie. Chciał również szczerej odpowiedzi. Skoro mają się przyjaźnić to na pewno muszą wyjaśnić sobie kilka kwestii.
piesio
banshee
ODPOWIEDZ