Córeczka tatusia — z dużym doświadczeniem
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Temperamentna Włoszka, ze skłonnościami do autodestrukcji. Lubi się dobrze bawić, impreza to jej drugie imię. Kocha się ścigać, pić, kupować masę ciuchów, których nigdy nie ubierze.
Wiele się działo, trzeba było podjąć poważną decyzję... Jechać na ślub Marcello z Rosalią czy zostać bezpieczna w Australii? Miała mętlik w głowie, bo jeśli pojedzie, istnieje ryzyko, że wpadnie na Antonio, z którym nie chciała mieć nic wspólnego. Musiała odreagować. Wiedziała, że kuzyn ma jacht i stwierdziła, że się na niego wybierze z kilkoma znajomymi ot tak, zrobić małą imprezę. Znalazła w domu kluczyki od motorówki, która miała ją dowieźć na jacht i ruszyła do portu. Miała znaleźć konkretne stanowisko, w północnej części portu, gdzie była zacumowana piękna, ekskluzywna, czarna jak smoła motorówka. Tak, umiała sterować takimi urządzeniami, we Włoszech robiła to regularnie. Imprezy na łodziach były na porządku dzienny, spędzali na wodzie długie godziny, jedząc, pijąc i śmiejąc się do łez.
Przyjechała do portu pożyczając od Angelo jego samochód, zaparkowała we wskazanym miejscu i ruszyła na przystań. Prawie natychmiast pożałowała decyzji o ubraniu szpilek. Pomost wydawał się tak dziurawy jak szwajcarski ser i szpilki nieustannie wpadały w jakąś wyrwę. Mało sobie nóg nie połamała, co byłoby dla niej istną tragedią, takich nóg jak jej nie można ranić. Rozglądała się za znaną sobie łódką, ale nigdzie jej nie widziała, przeszła kilka rzędów i już dostawała białej gorączki. Wydawała się totalnie zagubiona i zirytowana.
- Cholera jasna! Gdzie ta pieprzona motorówka! Że też mi się zachciało imprezy na jachcie! Ja pierdole...- stanęła w miejscu już tak bardzo zła i bezradna, iż zaczęła wyglądać dosłownie żałośnie. Nie lubiła tak się czuć, bezsilność to najgorsze z możliwych uczuć, bo uważa się za silną kobietę, która wie, czego chce od życia. Zawiał silniejszy wiatr, wiec musiała przytrzymać kapelusz na głowie, a miała tylko jedną rękę, po w drugiej ściskała bardzo drogiego szampana, którego miała zamiar wypić kiedy już znajdzie się na motorówce. Kątem oka zauważyła jakiś ruch na jednej z łódek, a już myślała, że to wymarły port pełen łódek, które do nikogo nie należą.
- Ahoj! Marynarzu!- zawołała, machając ręką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Widziałeś gdzieś tu w okolicy czarną motorówkę? Szukam, szukam i znaleźć nie mogę. Białej gorączki dostaję.- poprawiła ciemne okulary na nosie. Jej akcent brzmiał obco, słychać było, że nie pochodzi z żadnego anglojęzycznego kraju.

Bruno Zimmerman Jr
ambitny krab
Gabi
Gabrielle
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
#9

Bruno wstał z samego rana, gdy tylko pierwsze promienie słońca wdarły się na jego łódkę budząc go ze snu. O dziwo był nawet dość wyspany, co w sumie nie zdarzało mu sie dość często, bo zazwyczaj szlajał się gdzieś po nocach ze znajomymi albo z siostrą. Wczoraj jednak grzecznie siedział sobie w domu i odpoczywał po pracy, a że dzisiaj akurat miał wolne to postanowił ogarnąć trochę rzeczy w swoim pływającym domu, a później kto wie, może wyruszy na jakiś krótki rejs. Zazwyczaj nie lubił spędzać zbyt wiele czasu w samotności, ale teraz chyba mu się to przyda, miał kilka rzeczy, które musiał sobie w głowie ułożyć i potrzebował do tego chwili spokoju.
Chwilę mu zajęło ogarnięcie się na łódce, ale w końcu był już gotów do wypłynięcia i zmierzenia się ze swoimi myślami, gdy nagle usłyszał czyjś głos... który chyba należał do nieco wkurwionej kobiety. Było to dość niespotykane, bo ten mały port w Lorne Bay raczej słynął z tego, że było w nim stosunkowo spokojnie. Oczywiście mógłby to zignorować i robić swoje, ale był ciekawską bestią więc wychylił się, żeby zobaczyć co się dzieje i wtedy niestety został przyuważony. - Dobrze, że nie piracie, bo całe szczęście nie mam drewnianej nogi - ani opaski na oko i niestety nie miał też papugi, co akurat było smutne, bo fajnie byłoby posiadać jakieś zwierzątko. - Wydaje mi się, że widziałem jak coś czarnego stąd odpływa jakieś 10 minut temu więc chyba się spóźniłaś na rejs - rzucił opierając się o burtę swojej łodzi i przyglądał się dziewczynie. Słyszał, że ma dziwny akcent i nie kojarzył jej z miasta, więc pewnie nie była stąd. - Jesteś turystką? - Zapytał więc, bo znów jego ciekawość wzięła górę. - Jak chcesz to będę za chwilę wypływał to mogę Cię przewieźć, może akurat gdzieś znajdziemy czarną łódkę - no okej, niby miał być sam, ale równocześnie nie przeszkadzało mu to, by pomóc drugiej osobie, a skoro typiara się nastawiła na pływanie łódką, to Zimmerman mógł jej zaproponować swoją.

Gia Guerra
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
Córeczka tatusia — z dużym doświadczeniem
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Temperamentna Włoszka, ze skłonnościami do autodestrukcji. Lubi się dobrze bawić, impreza to jej drugie imię. Kocha się ścigać, pić, kupować masę ciuchów, których nigdy nie ubierze.
Gia nie załapała żartu o piracie i drewnianej nodze, uniosła brew lekko ku górze w geście zaskoczenia i niemego powiedzenia: WTF bro?
Postanowiła jednak tego nie komentować i być względnie miłą i sympatyczną względem osoby, która mogłaby wskazać jej drogę do motorówki jej kuzyna. Przez chwilę przyglądała się mężczyźnie badawczo, jakby oceniała jego styl i ogólną aparycję, bo umówmy się, Gia to próżna kobieta i zawsze patrzy na to jak ludzie się prezentują, pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz i później ciężko jest je zatrzeć. Ludzie są okropni i z automatu przyklejają innym łatki, nawet mówiąc, że tak nie jest i niby nikogo nie oceniają po wyglądzie czy sposobie wypowiadania się. Szufladkowanie leży w naszej naturze i tylko od nas samych zależy kogo i do jakiej przegrody włożymy.
- Hm, nie możliwe, bo to ja mam kluczyki do motorówki w swojej torebce, chyba że ktoś ją ukradł, wtedy będzie mieć kłopoty.- powiedziała dość spokojnie i wypuściła z ręki kluczyki. Miała je zawieszone na breloczku, który cały czas dzierżyła w dłoni, a kluczyki zagrzechotały i zadzwoniły, obijając się o siebie. Westchnęła zrezygnowana, jednak będzie tak jak mówił Ares: zostaw moją motorówkę i jacht, bo ci nogi z d. powyrywam, jak tylko wrócę do kraju. Gia straciła już nadzieję na dobrą imprezę oczyszczającą umysł. Schowała kluczyki do torebki i zdjęła z nosa ciemne okulary.
- To aż tak widać i słychać? Może nie tyle, co turystką, co świeżym narybkiem w tym mieście.- zaśmiała się i przestąpiła o dwa kroki naprzód, żeby być bliżej łódki chłopaka i wtedy stało się coś, czego się obawiała. Obcas wpadł jej w wyrwę między deskami, usłyszała nieprzyjemny trzask, zachwiała się i upadła na tyłek, nie będąc w stanie utrzymać równowagi na jednej szpilce. Obcas, który utknął, złamał się przy samej cholewce.
- Jasny gwint!- krzyknęła jeszcze nim upadła na tyłek. Butelka szampana wyleciała jej z ręki i rozbiła się w drobny mak. Okej, buty butami, rzecz nabyta, szampan też da się jakoś przeboleć, ale nie dumę, która ucierpiała okrutnie i zbiła sobie przy okazji tyłek. Pół biedy byłoby, gdyby to się wydarzyło wcześniej, jak była sama i nikt nie patrzył, ale teraz miała towarzystwo i dosłownie zaczęła umierać ze wstydu. Upadając, chcąc się jakoś asekurować, wyrzuciła ręce do tyłu, przez co otarła się nieprzyjemnie o drewno pomostu i na dłoniach powstały drobne, krwawiące rany.
Jakże jej włoska duma cierpiała! Co za wstyd! Aż się zarumieniła, a rzadko się to działo przy tak wybujałej pewności siebie.

Bruno Zimmerman Jr
ambitny krab
Gabi
Gabrielle
kierownik supermarketu w Cairns — Coles
25 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Wastin' our youth on each other that beautiful summer we lost one another, but we'll always have the soundtrack
of us fallin' into love. And I know that we can't go back but we'll always have the soundtrack.
Wzruszył ramionami, bo co on tam wiedział? Był w stanie jej powiedzieć tylko tyle ile sam był w stanie zauważyć. Nie miałby żadnej korzyści w tym, by okłamywać jakąś randomową dziewuchę, którą pierwszy raz widział na oczy. W sumie to on w ogóle raczej nie kłamał, co najwyżej nie do końca mówił prawdę... a to przecież nie jest to samo. - To może była to jakaś inna łódka. Nie wiem, to duży port pewnie jest kilka podobnych - wzruszył ramionami, bo no w takim razie musiała iść i szukać. On innej nie widział. Całe szczęście jego łódka była dość specyficzna, zresztą tak samo jak i cały Bruno. Mało kto miał mały ogródek na swojej łódce, nawet jeżeli ktoś był tak szalony jak on, by mieszkać na łajbie. Zimmerman ostatnio doszedł do wniosku, że chce być bardziej eko i starał się jeść mniej jedzenia, a także hodował swoje własne warzywa i zioła. W sumie w jego "ogrodzie" pojawiały się nawet takie nie do końca legalne zioła. Marycha bardzo dobrze rosła między koperkiem, a bazylią.
- Tak, od razu poznać, że nie jesteś stąd - pokiwał głową, w sumie on też się nie identyfikował z byciem Australijczykiem mimo, że większość swojego życia tutaj spędził. On z dumą mówił, że pochodzi z najsilniejszego kraju na świecie. Republiki Federalnej Niemiec. - To skąd jesteś? - Zapytał wychylając się jeszcze trochę za burtę łódki, by się jej przyjrzeć nieco lepiej. Może miała coś, co by ją jakoś zdradziło... flagę swojego kraju na torbie, czy cokolwiek. On pewnie spinki do koszuli w kształcie flagi Niemiec i je zakładał ja już go ktoś był w stanie zmusić do ubrania koszuli takiej z prawdziwego zdarzenia.
Spoglądał z góry na jej zmagania i uśmiechnął się tylko obserwując jak się biedna tam kłopocze. - Pomóc Ci? - Zapytał nie ruszając się z miejsca, bo może kobieta sobie tego nie życzył. Bruno był człowiekiem na czasie i wiedział, że kobiety są silne i niezależne i nie potrzebują pomocy białych, prawie heteroseksualnych mężczyzn. No, ale z drugiej strony nie był dzbanem i mama go dobrze wychowała więc jednak zszedł ze swojej łajby i po chwili przykucnął obok niej żeby pomóc wyciągnąć jej szpilkę. - To nie są najlepsze buty na łódkę... wiem, bo kiedyś próbowałem w takich chodzić i skończyło sie bardzo podobnie - rzucił wyraźnie sobie żartując i puścił do niej oczko, gdy już udało mu się ją wyswobodzić. Od razu też wstał i wyciągnął dłoń w jej stronę żeby i w tym jej pomóc.

Gia Guerra
przyjazna koala
catlady#7921
Luna- Joshua - Zoey - Ellasandra - Eric - Cece - Cat - Judith - Benedict - Owen
Córeczka tatusia — z dużym doświadczeniem
25 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Temperamentna Włoszka, ze skłonnościami do autodestrukcji. Lubi się dobrze bawić, impreza to jej drugie imię. Kocha się ścigać, pić, kupować masę ciuchów, których nigdy nie ubierze.
Biednemu zawsze wiatr w oczy... Znaczy się bogatemu, tfu! Bogatemu wiatr w plecy, ale teraz czuła się jak biedaczka, którą nigdy nie była. Po spotkaniu z Victorem w Shadow zaczęła się zastanawiać nad swoim zachowaniem, może nie powinna być taką wredną, wyniosłą jędzą i spróbuje dla odmiany być sympatyczna, albo założy maskę, przecież jej tu nikt nie zna. Może to właśnie jej szansa, żeby zacząć od nowa, pokazać światu inną, bardziej delikatną stronę? Zawsze grała twardą, musiała. Teraz kiedy Ares i Gabi wyjechali do Włoch, została tu sama i nie musiała udawać, że wszystko spływa po niej jak po kaczce, bo tak w rzeczywistości nie było. Cierpiała, choć nie było tego po niej widać, umiała perfekcyjnie ukrywać uczucia, które pożerały ją od środka, ale nie o tym teraz. Chciała tylko odnaleźć łódkę kuzyna, popłynąć nią na jacht, upić się niemal do nieprzytomności i przestać czuć cokolwiek.
- Tak, wielce prawdopodobne, wcale bym się nie zdziwiła.- odparła już nieco luźniej, po tym swoim małym przemyśleniu tego, jak traktuje innych. Musiała trochę wyluzować, dlatego uśmiechnęła się do chłopaka przyjaźnie, nim nastąpiła cała ta katastrofa związana z widowiskowym upadkiem na zgrabny tyłeczek. Żal jej było tylko szampana, który został rozniesiony w drobny mak. Bruno wydawał się sympatycznym facetem, choć ostatni raz jak oceniła kogoś po wyglądzie, dostała niezły wpierdol, w sensie mentalnym. Ciężko jej było zacząć zachowywać się inaczej, ale musiała spróbować, dla samej siebie. Musiała przestać być taką egoistką, zacząć interesować się innymi ludźmi, przestać gadać o sobie i swojej zajebistości. Może Bruno spadł jej z nieba, żeby mogła poćwiczyć bycie miłą i zaciekawioną drugą osobą?
- Sole Italia! Włochy, ojczyzna wina, pizzy, makaronów i sztuki mój drogi.- powiedziała to tak dumnie, że już chyba bardziej ze swojego kraju nie można być zadowolonym. Gdzie nie jechała, szczyciła się tym, że jest Włoszką. Kto nie kocha włoskiej kuchni, wina, muzyki i samych Włochów? Dobrze... Potrafią być głośni, irytujący i za bardzo lubią piłkę nożną, ale Gia plasowała się tylko w dwóch kategoriach.
Dziewczyna nigdy nie odmawiała pomocy, jeśli wyciągano do niej rękę, zwłaszcza jeśli robił to przystojny młodzieniec! Takim oczom i takiej sympatycznej buzi się nie odmawia, więc pomachała ochoczo głową. Zdjęła ze stóp szpilki i została na boso. Jeden but nie nadawał się już kompletnie do założenia, z racji tego, że obcas odpadł, a lepiej zachować poziom i podreptać na bosaka.
- Czekaj, co? Jak to chodziłeś w szpilkach? Błagam, opowiedz mi tę hisotię!- zamrugała zaskoczona i nagle poczuła, że koniecznie musi usłyszeć tę historię, bo inaczej pęknie, udusi się, umrze w strasznych męczarniach. Oczami wyobraźni zobaczyła Bruno w sukience, pełnym makijażu, peruce, niebotycznie wysokich szpilkach, bo przegrał jakiś zakład, albo był tak napruty, że znajomi zrobili mu psikusa. Jej duma w tym momencie zeszła na drugi plan, kompletnie nie załapała, że chłopak żartuje, nie wyłapała tej drobnej aluzji, różnicy w tonie głosu, tylko gapiła się na niego z dołu, ale chwyciła jego rękę i dała sobie pomóc wstać. Chyba wypada powiedzieć magiczne słowo.
- Dziękuję...- uśmiechnęła się przyjaźnie, niedbałym gestem odgarnęła kosmyk włosów za ucho, wtedy poczuła pieczenie na dłoni, to otarcie ją zabolało. Dostrzegła drobne plamki krwi i westchnęła.
- Już i tak mi dużo pomogłeś, ale... Nie masz może na łódce apteczki? Chyba otarłam sobie dłonie, i wypadałoby je czymś zdezynfekować.- nigdy nie lubiła widoku krwi, zawsze robiło jej się od niego słabo, dlatego lekko zbladła i odwróciła wzrok od swoich dłoni.
- Jestem Gia, a ty? Jak na imię mojemu rycerzowi na białej łajbie?- starała się nawet zażartować, co było do niej niepodobne, bo zwykle żartowała z ludźmi, których dobrze znała, ale maska, musiała pamiętać o masce, i może ten sposób bycia po jakimś czasie nawet jej się spodoba? Któż to wie!

Bruno Zimmerman Jr
ambitny krab
Gabi
Gabrielle
ODPOWIEDZ