eks pielęgniarka, sprzedawczyni — sklep muzyczny
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea

Gdy rozum śpi, budzą się demony.

- Mamo, znowu Ci to zrobił? -
Zapytałam patrząc na kobietę, która siedziała na schodach zasłaniając rękoma twarz. Dobrze wiedziałam co to oznacza. Nie byłam ślepa ani głucha, słyszałam kłótnie matki z Robem, jej obecnym partnerem, który od dawna nadużywał alkoholu. Pracował w dokach i praktycznie każdego dnia wracał do domu śmierdząc wódką na kilometr. Nie znosiłam go, zresztą ze wzajemnością. Wiele razy dawał mi jasno do zrozumienia, że gdyby to od niego zależało to już dawno, by mnie tu nie było, w końcu nie byłam jego córką... i całe, kurwa, szczęście. Mogłam wieczorami marzyć o tym, że pewnego dnia w drzwiach pojawi się mężczyzna na białym koniu, oznajmi, że jest moim ojcem i zabierze mnie z dala od tego wszystkiego. Z czasem zrozumiałam jednak, że muszę zacząć twardo stąpać na ziemi, bo marzenia mnie nie uratują.

Pijak wepchnięty do chlewu.

Czy to chore, że jednym z najprzyjemniejszych widoków jakie w życiu widziałam to partner mojej mamy w kajdankach, którego z naszego domu wyprowadzała policja? Coś jest ze mną nie tak? Trudno. Doigrał się, po trzech latach męczarni, w końcu byłyśmy wolne od tego potwora. Szkoda, by pozbyć się go raz na zawsze z naszego życia, matka musiała przeżyć tyle traumatycznych wydarzeń. Chyba nigdy nie będę w stanie jej wybaczyć tego, że tak długo dawała mu się nad nami znęcać. Miałam 14 lat, gdy Rob trafił za kartki, nie na długo, ale jednak. Chociaż przez chwilę mogłyśmy poudawać normalną rodzinę, ja chodziłam do szkoły, mama do pracy. Weekendy spędzałyśmy na spacerach, jedząc lody i śmiejąc się głośno. Pamiętam jak opowiadała mi o swoich rodzinnych stronach, kolorowych Indiach, z których wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia. Szkoda, że chyba nigdy go tak naprawdę nie znalazła.

Chrystus i cudzołożnica.

- Mamo to nie moja wina. Skąd miałam wiedzieć, że ma żonę!? - Matka nie chciała słuchać mnie, ani moich tłumaczeń. Uważała, że sama jestem sobie winna. No tak, bo facet przecież zawsze jest bez winy. Mógł nie wpychać mi języka do gardła skoro wiedział, że w domu czeka na niego żona w 7 miesiącu ciąży. Oczywiście, on był nie winny. Wszystko przeze mnie, tą puszczalską 17-latkę, która go uwiodła i odciągnęła od prawdziwych wartości jakim było małżeństwo i rodzina. Niech zwalą wszystko na mnie, tylko dlatego, że byłam wystarczająco naiwna, by zaufać mężczyźnie, który to umiejętnie wykorzystał. To się więcej nie powtórzy. Muszę znów sobie wbić do głowy, że trzeba twardo stąpać po ziemi.

Chłopskie wesele.

Wyglądała przepięknie. Uśmiechnięta, w białej sukni i kwiatami upiętymi we włosy. Nie byłam fanką wesel, bo nie wierzyłam w coś takiego jak "miłość". Licealne związki szybko nauczyły mnie rozumu, a relacje, które nawiązałam na pierwszym roku studiów pielęgniarskich tylko mnie utwierdziły w przekonaniu, że nie istnieje coś takiego jak miłość. Pożądanie? Owszem. Potrzeba bliskości? Być może. Miłość? Nie. Zbyt wiele złych rzeczy widziałam w życiu, by uwierzyć w to, że można kogoś obdarzyć takim uczuciem, które nigdy nie minie i będzie na tyle silne, by przeciwstawić się wszelkim trudnością. Moje doświadczenia pokazywały tylko tyle, że gdy związek napotyka przeszkody to szybko się rozpada. Jednak patrząc na mamę i Adama, którzy właśnie przyrzekali sobie te wszystkie bzdury stojąc przed ołtarzem, mogłam mieć tylko nadzieję, że będą wyjątkiem potwierdzającym moją teorię. Lubiłam Adama, chyba jako jedynego z facetów matki. Dogadywaliśmy się i to dzięki niemu postanowiłam wziąć życie we własne ręce i spełnić kawałek swojego marzenia o studiach medycznych. Niestety nie mogłam pójść na medycynę i zostać lekarką, na to rodziny nie było stać. Za to mogłam być najlepszą pielęgniarką z możliwych i na tym się skupiłam.

Narodziny Wenus.

Ciąża potrafiła być jedną, wielką niespodzianką. Całe szczęście nie dotyczyła ona mnie, a przynajmniej nie do końca. Po 20 latach okazało się, że przestanę być jedynaczką, a na świecie pojawiła się moja młodsza siostra. Była piękna, wręcz idealna. Chciałam żeby miała o wiele lepsze życie niż ja, by miała wszystko czego tylko będzie jej potrzeba i dorastała w domu pełnym miłości. Pomagałam mojej mamie w opiece nad nią, chociaż razem z Adamem dobrze sobie radzili. W końcu mojej matce udało się stworzyć piękną rodzinę, a ja zaczynałam nieco czuć się jak piąte koło u wozu. Byłam tym co wiązało ją z przykrymi, dawnymi czasami. Bałam się, że patrząc na mnie przypomina sobie te okropieństwa jakie ją spotkały w poprzednim życiu. Nigdy jej o tym nie powiedziałam, bo i po co? Musiałam po prostu zrobić wszystko, by nie zepsuć tej idealnej rodziny swoją obecnością.

Ostatnia Wieczerza.

- Mamo, uspokój się... jak to miał wypadek? Dobrze, już do Ciebie jadę. - Wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Szkoda, że małżeństwo mojej matki zakończyło się na drzewie, które rosło sobie blisko ostrego zakrętu znajdującego się na drodze między Cairns, a Lorne Bay. Adam wracał z pracy, ale niestety nigdy nie dotarł do swojej żony i dziecka. Nigdy nie widziałam mojej matki w takim stanie. Moja siostra, jeszcze niewiele wtedy rozumiała, miała tylko 4 lata, ale ciągle pytała o to, gdzie jest jej tata. Jak miałam wytłumaczyć tej małej, biednej laleczce, że tata nigdy nie wróci? Po raz kolejny musiałam zacząć stąpać mocno po ziemi, by pomóc zrozpaczonej matce.

Pocałunek.

Bardzo się starałam, by nie dać się wciągnąć w miłosne gierki. Wolałam być sama niż znów wciągnąć się w jakiś powalony trójkąt z facetem i jego ciężarną żoną. Bardzo ostrożnie dobierałam sobie partnerów, jednak nigdy nie stworzyłam z nikim silnego i trwałego związku. Moje relacje trwały po kilka miesięcy i bardzo mi to odpowiadało. W końcu jednak trafiła kosa na kamień, a ja przepadłam jak kamień w wodzie. Czy był idealnym mężczyzną? Nie. Czy był księciem na białym koniu? Nie. I bardzo, kurwa, dobrze. Nie chciałam ideału, ani księcia. Chciałam kogoś z kim będę czuła się dobrze, kto mnie będzie rozumiał i kochał niezależnie od tego, czy jestem przed okresem czy po. On taki był. Dawaliśmy z siebie wszystko, robiłam co mogłam, by odgonić od siebie wszystkie negatywne myśli na temat naszego związku. Jednak po trzech latach dotarła do mnie smutna sprawa, on nie był droidem, którego szukałam. Chciałam od życia czegoś więcej niż bezpiecznej pracy i mieszkania w domku z białym płotem. No więc zostawiłam go, wyjechałam.

Niedzielne popołudnie na wyspie Grande Jatte.

Podróżowanie otworzyło mi oczy na wiele nowych rzeczy. Zwiedzałam piękne miasta, poznawałam ludzi i zyskiwałam wspomnienia, które na stare lata będę mogła opowiadać swojemu kotu. Darowałam sobie szukanie swojej męskiej kuli u nogi i skupiłam swoją uwagę na czerpaniu ze swojego obecnego życia pełnymi garściami. Bawiłam się wspaniale i nie przypuszczałam, że cokolwiek będzie w stanie mi to popsuć. Bardzo się myliłam. Macie czasem tak, że boicie się odebrać telefon, bo czujecie, że gdy będziecie kończyć połączenie, to wasze życie będzie już zupełnie inne niż tą jedną rozmowę temu? Ja tak miałam. Moja intuicja podpowiadała mi, że nie będzie to nic przyjemnego. No i się nie myliłam.

Upadek Ikara.

- Mamo Ty chyba sobie ze mnie teraz żartujesz? - Może i nie rozmawiałyśmy często od jakiegoś czasu, ale nie spodziewałam się, że matka zatai przede mną tak ważną informacje. Rob znów pojawił się w jej życiu i znów skończyło się to źle. Próbowała ze mną rozmawiać, ale język jej się plątał. Nie musiałam jej w tej chwili widzieć, by zdać sobie sprawę, że nie jest trzeźwa. Naiwnie myślałam, że pozbierała się po śmierci Adama. Minęło już w końcu tyle lat, ale jak widać niestety się myliłam. Kurwa. Czy naprawdę znów musiała pobiec w ramiona Roba? Niczego sie nie nauczyła. Znów miałam jej za złe wszystkie te okropieństwa mojego dzieciństwa, a co gorsza teraz zamieszana w to była też moja młodsza siostrzyczka. Ona też nie była jego córką, jej też nie chciał i udało mu się pozbyć nas obu. Ja byłam dorosła, miałam swoje życie, a moją siostrę zabrano do rodziny zastępczej. Nie mogłam pozwolić na to, by wychowywała się u jakiś obcych ludzi. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy, których całe szczęście nie miałam wiele i wróciłam z wesołych podróży do swojego smutnego życia.


x Kocha muzykę, nie potrafi siedzieć w domu bez muzyki lecącej z głośników. Nie ma swojego ulubionego gatunku, słucha tak naprawdę wszystkiego co wpadnie jej w oko.
x Jest cat person i to bardzo. Nie żeby nie lubiła psów, ale po prostu koty bardziej do niej przemawiają i gdyby jej życie było bardziej poukładane to jakiegoś kociaka, by adoptowała.
x Zdarzało się tak, że umawiała się na randki przez tindera tylko po to, by mieć darmowe jedzenie lub chociaż alkohol.
x Jest wegetarianką.
x Kiedyś bardzo brzydziła się wysiłkiem fizycznym, ale z czasem odkryła, że bieganie pozwala jej się uspokoić i ułożyć myśli w głowie. Lubi też chodzić na ściankę wspinaczkową.
x Nie jest jeszcze pewna czy chciałaby wrócić do pracy w swoim zawodzie, na razie złapała pierwszą lepszą pracę, by móc wynająć lokum.
x Główną przyczyną jej powrotu do Lorne Bay jest chęć odebrania siostry z rodziny zastępczej, gdy to osiągnie będzie sie zastanawiać nad resztą.
x Ma niewyparzony język i zawsze mówi to co myśli, nawet jeżeli nie jest to do końca miłe.
x Podczas studiów nauczyła się grać na basie, teraz grywa nawet w zespole.
x Gdyby miała być jakąś postacią z Harryego Pottera byłaby Severusem Snapem albo Stworkiem.
x Bardzo lubi czytać, nie traci jednak pieniędzy na kupowanie książek. Chodzi do biblioteki. To jest bardziej ekonomiczne i ekologiczne.
Zahra Breaban
12.09.1996
Lorne Bay
Kiedyś pracowała jako pielęgniarka, a teraz jest sprzedawczynią
LOST IN THE VIBES
carnelian land
panna, biseksualna
Środek transportu
Stary Chevrolet C20

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
carnelian land, klubach muzycznych, na plaży, w kinie, w porcie, w sklepie muzycznym

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Brak

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, bez ciąży i poważnego uszczerbku na zdrowiu
Zahra Breaban
Sujaya Dasgupta
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany