about
Prawie zginął na wodzie przez swój alkoholizm, więc teraz próbuje przejąć rodzinny biznes tylko dla siebie, ale mu nie idzie, więc pije dalej.
05
outfit
outfit
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
scarlet callaway
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
23
Od jakiegoś czasu Scarlet zaczęła biegać. Początkowo szczerze tego nienawidziła. Głównie dlatego, że jakakolwiek forma aktywności źle jej się kojarzyła. Ale odkąd cierpiała na blokadę twórczą, poczęła szukać jakiegokolwiek ujścia i sposobu na pobudzenie i stymulację mózgu. Joga była nawet dobrym pomysłem – na pewno rozluźniającym i relaksującym – ale poza dwoma zajęciami w tygodniu, Scar potrzebowała zwyczajnie czegoś jeszcze. I spróbowała z bieganiem. Zazwyczaj słuchała wtedy podcastów albo audiobooków, ale muzyki, która wydawała jej się dopasowana do jej aktualnego nastroju. Aktualnie na jej playliście przewijała się składanka Davida Guetty. Musiała tak poza tym przyznać, że bieganie z muzyką było z pewnością lepsze niż bieganie w całkowitej ciszy. Przynajmniej nie zostawała sam na sam z własnymi myślami, które zdawały się wędrować w całkowicie niepożądane rejony – zwłaszcza ostatnio. Te wszystkie myśli zdawały się tylko wspomagać jej niemc twórczą.
Nagle wydało jej się, że dostrzegła znajomą posturę człowieka jej bliskiego. Zwolniła i ostatecznie zatrzymała się, zsuwając słuchawki na szyję. Przez krótką chwilę przyglądała się z oddali mężczyźnie, aż wreszcie ustaliła, iż wcale się nie pomyliła i w istocie widzi swojego starszego brata, kręcącego się po porcie. Była po przeciwnej stronie, więc ponownie zmusiła się do biegu i przebiegła wzdłuż portu, tak, by znaleźć się bliżej brata.
— Co robisz? — spytała głośno, gdy już ostatnie parę metrów przeszła spokojnym, wręcz leniwym krokiem. Może trochę znienacka i trochę nieostrożnie, i zdecydowanie nie przemyślała konsekwencji wystraszenia starszego brata, ale… Stała tam i wpatrywała się w plecy Sylvana. Chyba niewiele się zmieniło w kwestii ich relacji – wciąż potrafiła być irytująca, choćby poprzez samo zakradanie się. Ale zmartwiła się jego niespokojnym dreptaniem po porcie tam i z powrotem. I samą jego obecnością tutaj, jeśli miała być całkowicie szczera. Zważywszy na okoliczności związane z jego poprzednią pracą.
sylvan callaway
Od jakiegoś czasu Scarlet zaczęła biegać. Początkowo szczerze tego nienawidziła. Głównie dlatego, że jakakolwiek forma aktywności źle jej się kojarzyła. Ale odkąd cierpiała na blokadę twórczą, poczęła szukać jakiegokolwiek ujścia i sposobu na pobudzenie i stymulację mózgu. Joga była nawet dobrym pomysłem – na pewno rozluźniającym i relaksującym – ale poza dwoma zajęciami w tygodniu, Scar potrzebowała zwyczajnie czegoś jeszcze. I spróbowała z bieganiem. Zazwyczaj słuchała wtedy podcastów albo audiobooków, ale muzyki, która wydawała jej się dopasowana do jej aktualnego nastroju. Aktualnie na jej playliście przewijała się składanka Davida Guetty. Musiała tak poza tym przyznać, że bieganie z muzyką było z pewnością lepsze niż bieganie w całkowitej ciszy. Przynajmniej nie zostawała sam na sam z własnymi myślami, które zdawały się wędrować w całkowicie niepożądane rejony – zwłaszcza ostatnio. Te wszystkie myśli zdawały się tylko wspomagać jej niemc twórczą.
Nagle wydało jej się, że dostrzegła znajomą posturę człowieka jej bliskiego. Zwolniła i ostatecznie zatrzymała się, zsuwając słuchawki na szyję. Przez krótką chwilę przyglądała się z oddali mężczyźnie, aż wreszcie ustaliła, iż wcale się nie pomyliła i w istocie widzi swojego starszego brata, kręcącego się po porcie. Była po przeciwnej stronie, więc ponownie zmusiła się do biegu i przebiegła wzdłuż portu, tak, by znaleźć się bliżej brata.
— Co robisz? — spytała głośno, gdy już ostatnie parę metrów przeszła spokojnym, wręcz leniwym krokiem. Może trochę znienacka i trochę nieostrożnie, i zdecydowanie nie przemyślała konsekwencji wystraszenia starszego brata, ale… Stała tam i wpatrywała się w plecy Sylvana. Chyba niewiele się zmieniło w kwestii ich relacji – wciąż potrafiła być irytująca, choćby poprzez samo zakradanie się. Ale zmartwiła się jego niespokojnym dreptaniem po porcie tam i z powrotem. I samą jego obecnością tutaj, jeśli miała być całkowicie szczera. Zważywszy na okoliczności związane z jego poprzednią pracą.
sylvan callaway
about
Prawie zginął na wodzie przez swój alkoholizm, więc teraz próbuje przejąć rodzinny biznes tylko dla siebie, ale mu nie idzie, więc pije dalej.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
scarlet callaway
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Widząc jego lustrujące ją spojrzenie tylko się uśmiechnęła. Ciepło i łagodnie, jak to miała w zwyczaju, ale jednocześnie chciała mu dać tym uśmiechem do zrozumienia, że przychodzi w pokoju. Nie śledziła go i miała nadzieję, że Sylvanowi bynajmniej nic podobnego nie przyjdzie do głowy. Bo w istocie ogromnym zbiegiem okoliczności było to, że na niego akurat trafiła, podczas swojego treningu. — Okej — odparła w pełni z nim zgodna i wzruszyła ramionami. Wierzyła mu, gdy mówił, że nie ma zamiaru się zakraść na żaden z jachtów przy porcie. W każdym razie nie w tym momencie, nawet jeśli podejrzewała, że jego początkowe intencje były inne – bo jednak zbyt dużym zbiegiem okoliczności było spotkanie go tutaj, by sądzić inaczej. Założyła ręce na piersi i spojrzała na niego nieco podejrzliwie. — A zatem… często nostalgia cię tutaj przyciąga tak skutecznie? — zapytała mimo wszystko ostrożnie, nie chcąc rozdrażnić brata zbyt wymowną sugestią, a jej brwi zmarszczyły się nieznacznie. Nie jej rolą było prawie mu jakichkolwiek kazań, ale pytała teraz już wyłącznie z ciekawości. I trochę siostrzanej troski, ale nie mógł jej przecież chyba za to winić, bo to coś, czego nie mogła tak po prostu beznamiętnie się wyzbyć. Nawet jeśli nie wiedziała przecież nic o tej butelce w jego kurtce, to mimo to postanowiła z nim porozmawiać choć przez chwilę.
Słysząc jego pytanie o jej obecność tutaj, westchnęła ciężko. — Akurat przebiegałam i cię zobaczyłam… bo nie wiem czy wiesz, ale od niedawna biegam — powiedziała szczerze i ponownie wzruszyła ramionami. — Moja głowa potrzebuje czasem odpocząć od… wszystkiego w sumie. I bieganie okazało się dobrą opcją — dodała jeszcze z całkowitą szczerością i lekkim uśmiechem. — Nawet pomaga — zapewniła go z lekkim rozbawieniem, bo dla niej samej w sumie było zaskoczeniem to, że ta dyscyplina sportowa tak u niej kliknęła.
sylvan callaway
Słysząc jego pytanie o jej obecność tutaj, westchnęła ciężko. — Akurat przebiegałam i cię zobaczyłam… bo nie wiem czy wiesz, ale od niedawna biegam — powiedziała szczerze i ponownie wzruszyła ramionami. — Moja głowa potrzebuje czasem odpocząć od… wszystkiego w sumie. I bieganie okazało się dobrą opcją — dodała jeszcze z całkowitą szczerością i lekkim uśmiechem. — Nawet pomaga — zapewniła go z lekkim rozbawieniem, bo dla niej samej w sumie było zaskoczeniem to, że ta dyscyplina sportowa tak u niej kliknęła.
sylvan callaway
about
Prawie zginął na wodzie przez swój alkoholizm, więc teraz próbuje przejąć rodzinny biznes tylko dla siebie, ale mu nie idzie, więc pije dalej.
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
scarlet callaway
about
Autorka kryminałów i komedii kryminalnych, która powróciła do archeologicznych wyjazdów, bo stęskniła się za grzebaniem w ziemi. Leczy złamane serce, po mieszkaniu biega w okularach i w dresie oraz z butelką wina w ręku, próbując zwalczyć blokadę twórczą.
Scarlet zdecydowanie nie mogłaby się popisać umiejętnościami szpiegowskimi – choć może powinna – dlatego Sylvan mógł czuć się z jej strony całkowicie bezpieczny. Scar nie zamierzała go śledzić czy pilnować ani wtrynia≥ć nosa w nieswoje sprawy. Właściwie wolałaby się nie naprzykrzać i nie wtrącać w jego życie – gdyż nie uważała, że ma do tego jakiekolwiek prawo i raczej wychodziła z założenia, że on sam wie lepiej, co dla niego dobre – ale wykazywanie niewielkiego-zdrowego zainteresowania to już zupełnie inna sprawa.
Spoglądała na niego przez chwilę z wyczekiwaniem, wsłuchując się w jego wytłumaczenia, po czym skinęła ze zrozumieniem głową. — Rozumiem — przyznała, bo faktycznie chyba potrafiła trochę wczuć się w sytuację, gdy za czymś tęskniło się trochę za bardzo, ale jednocześnie potrafiło się jakoś egzystować dalej. Może i Scarlet nie okazywała tego na co dzień, ale niezwykle ciążyło jej to, że wciąż doskwierała jej blokada twórcza. Dlatego praca w dziekanacie sprawiała jej poniekąd przyjemność. Tak samo jak spotkania z agentem, który rzekomo próbował jej ową wenę twórczą – tudzież natchnienie – przywrócić. I za cel obrał sobie dość… ciekawe próby.
— Pewnie. Możesz — oznajmiła ochoczo i przestąpiła z nogi na nogę — braciszku — dodała z rozbawieniem i lekko przekrzywiła głowę. W sumie nie oczekiwała tego, by ją odprowadzał, ale musiała przyznać, iż niezwykle miło było spędzić czas w towarzystwie brata – czego chyba nie robili naprawdę od dawna! Ruszyli więc, a gdy tylko przeszli parę metrów, Scarlet postanowiła być najwyraźniej osobą inicjującą rozmowę. — No to… opowiadaj. Co u ciebie? — zapytała dość standardowo i sztampowo raczej, ale od czegoś należało w tej rozmowie przecież wyjść. Poza tym autentycznie była ciekawa co działo się u jej brata i czym Sylvan będzie w stanie na ten moment się z nią podzielić. — Bo wiesz… jakoś tak… dawno ze sobą nie rozmawialiśmy — wytknęła mu trochę, ale oczywiście bez żadnych pretensji, bo też nie miała powodów, by takowe mieć.
sylvan callaway
Spoglądała na niego przez chwilę z wyczekiwaniem, wsłuchując się w jego wytłumaczenia, po czym skinęła ze zrozumieniem głową. — Rozumiem — przyznała, bo faktycznie chyba potrafiła trochę wczuć się w sytuację, gdy za czymś tęskniło się trochę za bardzo, ale jednocześnie potrafiło się jakoś egzystować dalej. Może i Scarlet nie okazywała tego na co dzień, ale niezwykle ciążyło jej to, że wciąż doskwierała jej blokada twórcza. Dlatego praca w dziekanacie sprawiała jej poniekąd przyjemność. Tak samo jak spotkania z agentem, który rzekomo próbował jej ową wenę twórczą – tudzież natchnienie – przywrócić. I za cel obrał sobie dość… ciekawe próby.
— Pewnie. Możesz — oznajmiła ochoczo i przestąpiła z nogi na nogę — braciszku — dodała z rozbawieniem i lekko przekrzywiła głowę. W sumie nie oczekiwała tego, by ją odprowadzał, ale musiała przyznać, iż niezwykle miło było spędzić czas w towarzystwie brata – czego chyba nie robili naprawdę od dawna! Ruszyli więc, a gdy tylko przeszli parę metrów, Scarlet postanowiła być najwyraźniej osobą inicjującą rozmowę. — No to… opowiadaj. Co u ciebie? — zapytała dość standardowo i sztampowo raczej, ale od czegoś należało w tej rozmowie przecież wyjść. Poza tym autentycznie była ciekawa co działo się u jej brata i czym Sylvan będzie w stanie na ten moment się z nią podzielić. — Bo wiesz… jakoś tak… dawno ze sobą nie rozmawialiśmy — wytknęła mu trochę, ale oczywiście bez żadnych pretensji, bo też nie miała powodów, by takowe mieć.
sylvan callaway