kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oh, ona nie miała problemu, żeby zaufać jemu. Ona nie ufała całej tej faunie i florze. Przed tym jak wyszedł z ojcem na swoje łapanie krokodyli też przecież mówił, żeby mu zaufała, że to nie jest ich pierwszy raz, że wiedzą co robią i zupełnie nie ma czym się martwić. Ehe. Wcale. Ani trochę! Ale to ona później odebrała chaotyczny, dramatyczny telefon o wypadku i widziała go całego zakrwawionego na szpitalnym korytarzu, a przez ułamek sekundy w jej głowie pojawiła się myśl, że to jego krew. Bardzo dużo krwi. Więc dokładnie mogło być na ich podwórku – Nie wiem, czy chcę wychowywać dziecko na prawdziwego Australijczyka… jak dla mnie wcale nie musi nim być. – prychnęła, bo od razu przypomniał jej się też mały pacjent Logana, którego ojciec później chciał mu obić twarz. Bo dziecko nie powiedziało, że coś je ugryzło. Bo bało się, że zmienią plany i nie pójdą na plażę! – I nie drżę na widok każdej meduzy wyrzuconej na brzeg, Trevisano. Nie rób ze mnie aż takiej ignorantki. – nie było z nią tak źle. Tym bardziej, że akurat ten wodny świat był jej całkiem znany i całkiem przez nią lubiany. Pływała, nurkowała… wiedziała jak obchodzić się z meduzami i rekinami! – I oczywiście, że wszystko chce nas tu zabić. Świat jest popieprzony… i jeśli na plaży może cię zjeść krokodyl, w centrum handlowym zastrzelić psychopata, a kolejny idiota wywoła trzecią wojnę światową to cóż… ktoś mógłby uznać, że jesteśmy niespełna rozumu jeśli chcemy sprowadzić dziecko na świat. – uśmiechnęła się pod nosem, ale no trudno. Tak było! I tak ją naszło na rozważania psychologiczne… to nie były wcale wątpliwości, a po prostu rozważania – Wracając jednak do tych krokodyli… ja ci ufam. Nie ufam krokodylom. W ten dzień, w którym twój ojciec stracił nogę też wszystko miało być w porządku. – wypomniała mu, wzruszając lekko ramionami. Nie bała się każdej meduzy, ale nie uważała, żeby krokodyle na plaży przy domu były bezpieczne.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uśmiechnął się znad kieliszka, do którego lada moment planował sobie solidnie dolać. Nawet wspomnienie o tamtym dość tragicznym w skutkach dniu, łapaniu krokodyla, nie zdjęło uśmiechu z jego warg. Do wypadku ojca podchodził już z dużym dystansem. Samo zdarzenie, oczywiście, pamiętał bardzo dobrze, doskonale wręcz i dla kogoś, kto nie był chirurgiem i nie widział przy okazji też krokodyla w akcji, tak, to mogłoby być traumatyczne. Ale Logan był i widział. Zjadł na krokodylach zęby. Dlatego jeśli mówił, że poza odpływami było bezpiecznie, to tak, było bezpiecznie. - Tak, Elise, ale to trochę inna sytuacja. - gdzie “trochę” było z perspektywy mocnym niedopowiedzeniem. - Jasne, że zawsze trzeba zachować ostrożność, ale nie schowamy się w czterech ścianach i za zamkniętymi szczelnie drzwiami tylko dlatego, że urodziliśmy się i żyjemy w takim miejscu. Chociaż ja wciąż uważam, że nie ma lepszego na świecie. Nie przehandlujesz mnie w tym. - lojalnie uprzedzał, a zaraz potem dopił co miał w kieliszku i wychylił się po butelkę i dolewkę. - Trochę tacy jesteśmy, wiesz? Niespełna rozumu. - wargi mocniej mu zadrżały, bo to jasne, że nie mówił... No, do końca poważnie. - Jakby tak przeanalizować wszystkie nasze decyzje, które podjęliśmy od kiedy wpadliśmy na siebie wtedy na izbie... - przy pacjentce z zastawką, do której Trevisano potrzebował konsultacji kardiochirurga. Dzisiaj szeroko się uśmiechał do tego wspomnienia, do tamtego dnia. Błysnął kłami, spoglądając na żonę. - Ale jak wariować, jak tracić rozum to tylko z kimś takim, jak ty, Debenham. - i mówił to tak szczerze, jak tylko potrafił. Prosto z serducha, które rak silnie dla niej w nim biło. - Wiesz, że gdybyś przysiadła się do mnie... - na jego leżak. - To być może nawet nie potrzebowałabyś tego paskudnego koca? - skinieniem wskazał na materiał, który był faktycznie... Mocno w stylu Banjo.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie próbowała go przehandlowywać. Ba! Nie próbowała się z tym nawet kłócić, bo wiedziała… wiedziała, że to jest najwspanialsze miejsce na ziemi i wcale nie chciałaby mieszkać w innym miejscu. Po prostu pracując w szpitalu na co dzień widzieli jak bardzo tutejsza rzeczywistość była… nieprzyjacielska. Z wielu różnych powodów. Ale nawet przez chwilę nie myślała o zamykaniu się w domu… a propozycja postawienia ogrodzenia była tylko żartem, którego nigdy nie zamierzała wprowadzać w życie.
Uśmiechnęła się pod nosem, gdy przyznał, że faktycznie mogli być niespełna rozumu. Cóż… nie dało się ukryć. Po prostu nie dało się ukryć. Wszystko robili jakoś tak… nieszczególnie przemyślanie. Chociaż i tak posiadanie dziecka było najbardziej przegadaną przez nich sprawą, bo też najtrudniej im przychodziła. Cała reszta była impulsem.
- No nie oszukujmy się… straciłeś rozum BO wpadłeś na mnie na izbie. – a nie, że z nią… phi. Dla niej – I było to twoje największe szczęście w całym życiu. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i spojrzała na swój brzydki koc, który cóż… faktycznie był brzydki. Oczywiście, że w głowie miała już cały plan na zaaranżowanie tego domu, bo oczywiście, że przydałoby mu się małe odświeżenie, ale to chyba nie był teraz dobry pomysł… ale zaraz! Póki co przeniosła się zgodnie z sugestią na leżak Logana, który może niebezpiecznie zaskrzypiał, ale ostatecznie wytrzymał ten podwójny ciężar. Usadowiła się wygodnie tak, żeby opierać się plecami o tors męża i żeby mógł ją objąć łapskami – Mam pomysł… jak weźmiemy jakiś dłuższy urlop zabierzemy się za małe odświeżenie tego domku. Pomalujemy, pozmieniamy meble… i wszystko zrobimy sami. I tak, wiem, że nigdy tego nie robiliśmy… i prawdopodobnie nie umiemy tego robić, bo jesteśmy chirurgami, a nie malarzami, ale tak będzie taniej. I może być zabawniej! – gdy wszystko zrobią samodzielnie. No i nikt ich nie będzie rozliczał z tego jak to wyjdzie. Miało podobać się tylko im.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaśmiał się pod nosem, ale w żadnym wypadku nie zamierzał zaprzeczać! No pewnie, że tak było, no pewnie, że to wszystko to JEJ wina! Jej, tego szczęścia, jego największego w całym życiu, za które nawet wzniósł bezsłowny toast. Pomrukiem zadowolenia zareagował na przesiadającą się do niego żonę i nie omieszkał raz jeszcze wymownie spojrzeć na ten brzydki, paskudny koc. Upił jeszcze łyk z kieliszka, a potem odstawił go na bok, żeby móc zamknąć panią doktor w objęciach obu swoich łap, a nie tylko jednej łapy. Czy spodziewał się, że pomysł Elise będzie dotyczył miejsca, w którym byli, domu, który mało odpowiedzialnie kupili, robienia w nim mini-remontu i brudzenia sobie przy tym rąk? Ani trochę! Aż ściągnął mocniej, choć zupełnie nieświadomie brwi, przez co pojawiła mu się między nimi ta całkiem typowa dla niego pionowa zmarszczka. Popatrzył na żonę trochę, tak jakby... No... Spadła z konia albo urwała się z choinki. Albo przynajmniej gadała dziwne rzeczy. Bo gadała! - Naprawdę chciałabyś tego? - pytał, ale już wiedział, juuuuuuż wiedział, że to nie był tylko pomysł. To był plan! Jasne, wymagał dopracowania i paru szczegółów więcej, ale tak, to był już plan. - Chcesz pobrudzić nasze warte miliony dolarów, bardzo wyspecjalizowane, super zdolne i zadbane ręce do malowania ścian, skręcania mebli i takich tam? Taka... Prawdziwa brudna robota, tak? - kącik ust zadrżał mu mocniej, ale hej, z każdym kolejnym słowem chyba coraz bardziej kupował ten pomysł... Nie, nie pomysł - plan! - No dobrze. Niech będzie, że wyjątkowo i tylko dla ciebie zamienię skalpel na pędzel malarski. - uśmiechnął się, a potem pochylił pysk do damskiego policzka. Krótki, czuły buziak, a potem cicho, tak tylko dla jej uszu – tak jakby ktokolwiek mógł ich tam podsłuchać, ehe - wymamrotał: - Brzmi jak miło spędzony czas z moją żoną. Kupuję to. Łykam w całości i idę śmiało i z odwagą. - nie musiała go namawiać. Dla niej był gotów nawet nauczyć się budowania dziecięcych łóżeczek. - Swoją drogą, ja już trochę doświadczenia w tej materii mam... - i nie, wcale nie uderzał w swoje szczenięce lata na rodzinnym ranczo. - Zapomniałaś czym cię przywitałem, jak wracałaś z Londynu? - posprzątanym i odmalowanym pokojem, kiedyś składowiskiem różności, dziś... Przestrzenią dla ich, być może kiedyś, dziecka.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie był to pomysł, którego można się było spodziewać po Elise, ale czy naprawdę były to aż takie brednie? Właśnie wytknął jej, że koc, którego użyła był brzydki… a tak naprawdę wszystko w tym domu było bardzo nie w ich stylu, który przecież był minimalistyczny, a przynajmniej bardziej minimalistyczny niż ten Banjo. Więc tak. Właśnie to chciała zrobić i wyglądała na przekonaną. Więc to może faktycznie nie była propozycja, a przedstawiony mężowi plan działania? No cóż… mogło tak być.
- Jestem w stu procentach pewna, że z wałkiem w dłoni będziesz tak samo seksowny jak ze skalpelem – stwierdziła pogodnie, ładnie się uśmiechając i odwracając głowę tak, żeby nie musiał tylko muskać jej policzka, ale żeby mógł ją po prostu pocałować. A kiedy się tak stało, kiedy dostała to co chciała uśmiechnęła się nawet jeszcze ładniej.
- Tak… pamiętam. – czym ją przywitał, co niestety zginęło chwilę później w wyniku ulewy i długiego remontu. Po jego staraniach nie zostało śladu, gdy praktycznie rozebrali im ściany domu, ale pamiętała. Doceniała – Ale wtedy nie widziałam jak to robiłeś. – uśmiechnęła się pod nosem – Teraz będę… postawię sobie leżak z idealnym widokiem, zrobię mrożoną herbatę i będę pokazywała palcem, gdzie jest nierówno i gdzie mógłbyś poprawić. To również brzmi jak plan? – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, ale na szczęście znał ją wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że tylko sobie żartowała. Nie była typem siedzącym i pokazującym palcami. Zwłaszcza, że malowanie i składanie mebli nie było ciężką pracą, z którą mogłaby sobie nie poradzić. Tym bardziej skoro miała takie zdolne ręce! Co to było w porównaniu z operacją na otwartym sercu, prawda? – Sprawimy, że będzie tu trochę jaśniej… jak na kogoś, kto wybudował ten dom dla swojej przyszłej żony to zrobił z niego strasznie kawalerską norę.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Logan. gdyby nie znał swojej żony może nawet byłby skłonny pomyśleć, że ta rzucała mu wyzwanie. Bo co? Typ z Północy, łapał krokodyle, a boi się ubrudzić rąk farbą. Nie, nie bał się i nie - nie traktował tego, jak wyzwanie. Wyzwanie można było odrzucić, a tu… Tutaj rósł plan. Odruchowo zerknął kątem oka za siebie, na ten właśnie dom, który Banjo istotnie budował z myślą o swojej żonie. Czy był norą kawalera? Loganowi trudno było to ocenić. Może dlatego, że nawet jako kawaler nigdy nie mieszkał w kawalerskiej norze. - Mówiłem ci, że to niby dom. Ma swoje… Przywary. - które teraz, już oficjalnie i z odpowiednimi papierami, były także ich problemem. Na szczęście żadna z tych przywar nie była nie do rozwiązania. - Zrobimy wszystko co chcesz. Po prostu nie dawaj mi do rąk szlifierki albo piły mechanicznej. Cała reszta nie powinna mnie uszkodzić. - jego rąk, o to chodziło, o ręce, jego narzędzie do zarabiania tych grubych hajsów, za które mogli żyć jak kurewna i kurewicz. Tak czy siak, tylko sobie żartował. Może nie najbardziej zgrabnie, ale… - Tak jeszcze w temacie twojego męża udawanego inżyniera… Jak wrócimy to musimy odwiedzić twoją mamę. Obiecałem jej, że wymienię jej wszystkie żarówki w reflektorach samochodu… Jeszcze nie wiem jak, ale youtube mnie uratuje. Nie mogłem jej przecież powiedzieć „hej, pani Debenham, jednak nie jestem takim cudownym zięciem za jakiego mnie pani miała. Nie mam pojęcia, jak wymontować światła w pani aucie, niech pani jedzie do serwisu…” No, Elise. No gdzie… - łypnął na żonę wymownie, bo musiała wiedzieć, po prostu musiała wiedzieć, że jego ego by tego nie przeżyło. - I ani się waż powtórzyć jej tego co właśnie usłyszałaś. Obowiązuje cię lekarsko-małżeńska tajemnica. - i choć w jego ustach brzmiało to bardzo poważnie i stanowczo… To wargi lekko, acz widocznie mu zadrżały do uśmiechu. To wcale jednak nie zmieniało tego, że nie chciał pokazywać swoich słabości przed teściową! - Swoją drogą, twój tata w ogóle nie robił takich rzeczy…? No wiesz, naprawa cieknącego kranu? Nie miał swojej magicznej skrzynki z prawie nieużywanymi narzędziami i zestawem ratujących życie trytytek? I to w każdym dostępnym rozmiarze! - Logan taką miał. Bardzo fancy!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Uśmiechnęła się promiennie, bo chyba każdy lubił słyszeć te magiczne słowa „zrobimy wszystko, co chcesz”, a ona niewątpliwie chciała zrobić tu mały remont. Chociaż nie, nie remont. Odświeżenie. To zdecydowanie lepsze określenie, bo przecież sam dom jej się podobał – bardzo. Dlatego właśnie przecież padł ten szalony pomysł, żeby go nabyć drogą kupna, oficjalnego kupna. Bo przecież była święcie przekonana, że i bez tego mogliby tu regularnie przyjeżdżać i wynajmować dom na weekendy. Ale chyba był z nimi jeden mały problem… lubili być u siebie. A tylko tak mogli to zrobić! Kupując.
- Spokojnie… szlifierkę i piłę mechaniczną biorę na siebie. – rzuciła żartobliwie, bo doskonale ją znał, żeby wiedzieć, że od piły mechanicznej będzie trzymać się z daleka. Na dobrą sprawę nawet od wiertarki trzymała się z daleka. Młotek i wkrętarka to jedyne narzędzia, których jako tako była w stanie się podjąć. Cóż… nie była wcale taką niezależną kobietą! Tą zawsze była jej matka, więc opowieść Logana szczerze ją rozbawiła. Pani Debenham normalnie po prostu wsiadłaby do auta i podjechała do najbliższego mechanika. Nie mówiąc o tym, że przecież miała partnera! Dlaczego on tego nie mógł zrobić? Czyżby to był test dla Logana?
- Zawsze możesz powiedzieć, że ich nie kupiłeś… tych żarówek. Weźmiemy wtedy jej auto, że niby pojedziemy je kupić. I wstąpimy do serwisu. Ty będziesz bohaterem, a przy okazji nie ubrudzisz sobie rąk. – zaproponowała zupełnie swobodnie, bo nie miała z tym najmniejszego problemu i na pewno nie zamierzała tego powtarzać matce. Właśnie ona ją tego nauczyła… że nie każdy musi być dobry we wszystkim. Jeśli jej mąż był chirurgiem, to wcale nie musiał naprawiać cieknącego zlewu. Tak samo jak nikt hydraulikowi nie dałby wyrostka do wycięcia, prawda? No właśnie – Nie, nigdy. Zawsze powtarzał, że lepiej dać zarobić komuś, kto jest w tym specjalistą, że to zaoszczędzi wszystkim czasu i nerwów. – wzruszyła beztrosko ramionami – On operował… a ktoś nie operował, ale naprawiał krany. – dodała – Każdy może być superbohaterem na swój sposób i twój mi całkowicie wystarcza. – zapewniła, muskając Loganowy policzek – To tutaj… to odświeżenie, potraktujmy to po prostu jak rozrywkę. To nie będzie wielki remont, którym cos popsujemy. Będziemy się przy tym dobrze bawić.



Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zrobił oczy, wielkie oczy, bo pomysł-propozycja Debenham była tak cwana, tak kombinatorska, tak wyrafinowana, że Bear był w szczerym, autentycznym szoku. - No nie... - sapnął cicho, szeptem, pod samym nosem, ale zrobił to taaaaaak, żeby pani doktor wiedziała, oj wiedziała na pewno, jak bardzo jej mąż był zaskoczony jej podstępną stroną duszy! - Takie oszustwo... Takie zuchwałe... - choć skłamałby, mówiąc, że w ogóle się nad tym rozwiązaniem teraz nie zastanowił! Bo tak, może i było oszukańcze, ale jakie przy tym eleganckie! Elegancki – no właśnie - taki w jego głowie, w jego świadomości był też ojciec Elise. Doktor Debenham, którego sam Logan znał krótko i to w jego najmniej świetlistych czasach, ale wciąż... Uśmiechnął się lekko do słów żony, bo raz, że rzadko wspominała o ojcu, a dwa – kiedy już to robiła, robiła to naprawdę wyjątkowo. - Lubię, jak o nim mówisz. - przechylił głowę i popatrzył na żonę z ukosa. - O swoim ojcu. Zawsze czuć w twoich słowach całe mnóstwo szacunku, uznania i miłości do tego kim i jaki był. Jak już o nim mówisz, a nie robisz tego często... - uśmiechnął się mocniej, trochę krzepiąco, żeby pani doktor broń boże przypadkiem nie brała tego, jako pretensję czy jakikolwiek wyrzut. - To zawsze robisz to tak, że czuję, jakbym słuchał o najmądrzejszym i najdojrzalszym emocjonalnie i mentalnie człowieku w twoim życiu. I to jest cudowne. Naprawdę, Elise. To jest naprawdę cudowne. - że mogła tak myśleć i opowiadać o kimś, kto przyjął ją do swojego domu i życia, kto zrobił z niej swoją córkę w ten najprawdziwszy, najbardziej czuły sposób. - Nie obiecuję, że kiedykolwiek dorosnę do tego, jaki był doktor Debenham, bo... Sama wiesz, gorąca północna krew rządzi się swoimi prawami... - zażartował błyskając przy tym kłami. Ale hej, pewnie jakieś mini ziarno prawdy w tym było! - Ale myślę, że kiedyś, za jakiś czas... Tak chociaż w jednej dwudziestej ósmej mógłbym być tak dojrzały, jak on. - kiedyś, za tych “dziesiąt” lat, kiedy gorąca północna krew ostygnie i pozostanie rozsądek. Ten, póki co, też bywał dziurawy, jak cholerne sito. - Obiecujesz? - zapytał jeszcze, nie odrywając od żony spojrzenia. - Że będziemy się przy tym dobrze bawić... - przy tym odświeżeniu niby domu na Północy. Ich niby domu na Północy. - Nie rzucisz mi papierami rozwodowymi w pysk tylko dlatego, że będę chciał nam kupić pościel w krokodyle? - które przecież, mimo wypadku ojca, wciąż były mu baaaardzo bliskie. - Wiesz, że nigdy bym ich nie podpisał, prawda? Łaziłbym za tobą, jak pieprzony kundel tak długo, aż byśmy to złożyli do kupy. - ich życie, ich małżeństwo.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Proponowała mu bezczelne oszustwo… czy żałowała? Nie. Czy miała z tego powodu wyrzuty sumienia? Nie. Czy Logan cokolwiek straciłby w jej oczach, gdyby skorzystał z tego oszusta? Oczywiście, że nie. Właśnie dlatego mu to proponowała! Bo to, co mówiła o swoim ojcu było najprawdziwszą prawdą – nie każdy musiał być najlepszy we wszystkich. A czy uważała, że mówiła o nim jakoś specjalnie? O tacie? Chyba nie, chyba nie była tego świadoma. Ale miło to było usłyszeć i uśmiechnęła się do samej siebie, bo przecież to właśnie czuła… i była doktorowi Debenham bardzo bardzo bardzo wdzięczna. Bardzo!
- Żałuję, że nie miałeś okazji go poznać. Takiego prawdziwego, zanim choroba zabrała wszystko, co było w nim najwspanialsze. Polubilibyście się. I na pewno lubiłbyś z nim pracować. – tego też była bardziej niż pewna. Pani Debenham go pokochała właściwie od samego początku i wiedziała, że ojciec też nie miałby z tym najmniejszego problemu. Wiedziała, że zobaczyłby w nim to samo, co ona widziała w Loganie. A przede wszystkim widziałby to jak Logan traktuje jego córkę… nie mógłby go za to nie kochać.
- I wierzę, że będziesz takim ojcem, wiesz? Że za tych trzydzieści lat… może trzydzieści parę – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, gdy sobie pomyślała o tym, że faktycznie mieli za tych trzydzieści lat siedzieć na tym tarasie i rozmawiać o swoich dorosłych już dzieciach – Nasze dziecko, dzieci, cokolwiek… będzie tak samo mówić o tobie. – uśmiechnęła się i sięgnęła męskiego policzka. Wierzyła w to tak samo mocno jak w to, że doktor Debenham polubiłby Logana – A co do remontu… wiesz, że obiecam ci wszystko! Ale nie pozwolę na kupno pościeli w krokodyle. – zaśmiała się krótko, bo nie… po prostu nie – Wyobrażasz sobie seks w pościeli w krokodyle? – no ona nie! – To trochę jakby ktoś się na nas cały czas patrzył… – albo zamienili się z dzieckiem na łóżko! – Więc rozwodu nie chcę… ale pościeli też nie. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Jeśli chodziło o wystrój wnętrz to była bardzo... stanowcza!


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Naprawdę w to wierzyła? W to, że Logan za tych X lat będzie tak samo dobrym ojcem dla ich dziecka, dzieci, czegokolwiek jak doktor Debenham był dla niej? Szlag, trochę go to tknęło. W takim dobrym sensie, pouczającym mocno. On sam nie miał na tyle odwagi, żeby nie tyle założyć, a choćby sugerować coś takiego. Skłamałby, gdyby stwierdził, że perspektywa rodzicielstwa w ogóle go nie stresuje. Tia. No jasne, że stresowała. A jego zmarły teść był jednym z paru dla tego stresu argumentów. - Sam nie wiem... - odezwał się po chwili wyraźnego zamyślenia. I nie, raczej nie uderzał do pościeli w krokodyle, ani groźby dostania w pysk papierami rozwodowymi. To raczej nie było to, co chodziło mu teraz po głowie. Zagapił się w tym płytkim letargu w horyzont i mówił... - Mam wrażenie, że będę albo zbyt stanowczy albo zbyt pobłażliwy. Jeśli mielibyśmy córkę... - małą pannę Trevisano. Logan uśmiechnął się do tej myśli i trochę też do żony, na którą przeniósł swoje zielonoślepie spojrzenie. - Mam wrażenie, że bałbym się tak bardzo, tak cholernie mocno o jej bezpieczeństwo... Że zamknąłbym ją w domu albo wszędzie z nią chodził. Do szkoły, na imprezy, do znajomych... - słowo “chłopak” w ogóle by nawet nie istniało w ich ojcowsko-córkowskim słowniku! Nie i już! - I wcale nie mam na myśli tych niby niebezpieczeństw, o których dzisiaj rozmawialiśmy. - wargi zadrżały mu lekko do uśmiechu, bo oczywiście, że pił do gadki o krokodylach i generalnie mniej niż bardziej sprzyjającej faunie i florze kraju, w którym żyli. - Wiesz, to tak jak z tym trendem “mężczyzna czy niedźwiedź”. - który pan doktor Trevisano znał, bo przecież jego żona obsługiwała tik toka i na pewno mu o tym mówiła. Heloł. - Wiem, że wokół nas... Blisko, bardzo blisko jest i będzie cała masa sukinsynów, którzy tylko będą zacierać na nią ręce. - na nią, tę ich póki co mocno wirtualną córkę. - Już z tobą mam problem... No wiesz, żebyś chodziła gdzieś sama wieczorami. Co ja pieprzę, jakimi wieczorami! Żebyś w ogóle gdzieś sama chodziła! - prychnął wymownie, bo karcąco dla własnej nieścisłości. Ale wierzył, że Elise go rozumie i chwyta flow tego o czym jej teraz mówił. W tych czasach już nie tylko noc była niebezpieczna dla kobiet.

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
kardiochirurg — CAIRNS HOSPITAL
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie chciała słyszeć żadnego ‘sam nie wiem’. Chciała, żeby jej uwierzył. Któreś z nich przecież musiało wierzyć w swoje rodzicielskie powołanie i to, że będzie umiało się odpowiednio zająć dzieckiem, żeby za kilkanaście lat im nie powiedziało jak to bardzo jest nieszczęśliwe i jak bardzo ich nienawidzi. I prawdę powiedziawszy Elise większe nadzieje pokładała w Loganie niż samej sobie, miał do tego zdecydowanie lepszy dryg i więcej doświadczenia – nawet jeśli z obcymi dziećmi. Więc musiał w siebie wierzyć. Po prostu musiał.
- Obstawiam raczej, że rozpuścisz ją do granic możliwości. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu – Że stworzymy potwora, któremu na wszystko będzie pozwalane… który będzie święcie przekonany, że wszystko mu wolno. – który nie ma umiaru i szacunku do… czegokolwiek właściwie. Trochę się tego bała, ale tylko trochę, bo to ostatecznie nie koniec świata, że trochę rozpuści się własne dziecko, nie? Przynajmniej tak długo jak nie jest nieznośne dla reszty świata.
- I rozumiem, co masz na myśli… jakbym miała do wyboru spotkanie z nieznajomym mężczyzną albo z krokodylem też wybrałabym krokodyla. – wzruszyła lekko ramionami, bo zdecydowanie wolałaby w najgorszym wypadku skończyć zjedzona albo bez nogi… tylko tyle! – Więc oczywiście, że będziemy się martwić, ale no cóż… chyba na tym polega trochę rodzicielstwo, nie? Zresztą jeśli pójdzie w ślady rodziców to mamy dobrych trzydzieści parę lat świętego spokoju zanim przedstawi nam potencjalnego męża. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – A wcześniej? Wcześniej można ją wysłać do jakiejś szkoły z internatem prowadzonej przez siostry zakonne w największej europejskiej dziurze jaka tylko istnieje, gdzie nie będzie miała dostępu do płci męskiej do skończenia osiemnastego roku życia! – zaproponowała oczywiście w stu procentach sobie żartując.


Logan Trevisano
dziobak bohater
nick autora
brak multikont
chirurg dziecięcy — Cairns Hospital
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Trzydzieści lat świętego spokoju brzmiało, jak bajka. Ale taka z rodzaju niemożliwych, mocno abstrakcyjnych, wręcz... - Niby tylko ja piłem wino, a jednak to ty gadasz jakbyś trochę się upiła. - pijańskich! Właśnie tak! Bear wyszczerzył kły i szybko złapał nimi za kobiecy policzek, bo nie chciał przecież, żeby pani doktor wzięła jego słowa na poważnie i nie daj bozia obraziła się na niego za ten lekki paluch w żebra. - To będzie nasza córka, Elise. Twoja i moja. Najgorsza mieszanka krwi, charakterów i temperamentów o jakiej tylko można pomyśleć. To będzie chaos, to będzie rozpusta... - demonizował i to mocno, ale też mocno przekornie i żartobliwie, bo wcale nie uważał, żeby czekała ich AŻ tak trudna rodzicielska ścieżka. - Będę się pastwił nad każdym jednym chłopakiem, którego to diabelskie nasienie przyprowadzi nam do domu. Nad każdym jednym. - dodał nie bez wyraźnej satysfakcji, w oczach i w uśmiechu. - No chyba, że postanowi iść w kobiety. Wtedy będę bardziej wyrozumiały. No i gościnny. - mocniej zacisnął łapska wokół kobiecego ciała, tak żeby Debenham czuła go całą sobą, całe jego ciepło, bicie serducha i zapach. Bo przecież pachniał ładnie! - Zobaczysz, to jeszcze ty będziesz dobrym gliną w tym układzie. - i to jej młoda Trevisano będzie się wypłakiwała w ramię, bo ojciec niedobry, pogonił lowelasa z siekierą i dał jej dożywotni i nieodwołalny szlaban na wychodzenie z domu. On już to widział, póki co tylko oczami wyobraźni, ale... Szlag, widział to wyraźnie. Znów przytulił pysk do policzka żony, przymknął ślepia i przez moment tak tylko z nią trwał. Wieczór może i był chłodny, ale ognisko robiło robotę. Plus wino krążące w jego krwi i bliskość Debenham... To zdecydowanie był najmocniejszy punkt tej małżeńskiej randki w niby-domu na Północy. - To co robimy jutro? Jak już się wyśpimy... I nie, seks od rana do wieczora odpada, bo pamiętasz przecież, że musimy oszczędzać moich sierżantów. - zgodnie z zaleceniami doktora Verncośtammma. - Ale możemy... Możemy powędkować. Widziałem, że Banjo zostawił swoje stare wędki. Albo... Możemy się dużo dotykać i całować na kanapie. Ale bez seksu. Bo wiesz co. - wiedziała!

Elise Trevisano
dziobak bohater
nah
nope
ODPOWIEDZ