b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
002.
Ciężko było jej uwierzyć w to, że ktoś rzeczywiście odpowiedział na rozesłane przez nią CV. Ogólnie jej życiorys był dosyć imponujący. Miała spore doświadczenie w Cybersecurity, a wiadomo, że w obecnych czasach jest to dosyć pożądane. Niestety jej doświadczenie nie miało znaczenia kiedy musiała też dostarczyć informację o tym, że jest byłym skazańcem. Nikt nie chciał zatrudniać kogoś kto siedział w więzieniu. I mimo, że Natalie nikogo nie zamordowała, ani nie skrzywdziła, to i tak była na skreślonej pozycji. Nie mogła nie załączyć takiej informacji. Prawo wymagało, żeby była w tym kontekście szczera. Co prawda nie jestem pewna jak to działa w Australii, ale zakładam, że wszędzie jest bardzo podobnie.
Ogólnie to miała do wyboru, albo pozwolić swojej „opiekunce” znaleźć pracę, albo znaleźć tą pracę samodzielnie. Nie mogę sobie przypomnieć odpowiedniego słowa, więc musi na razie zostać opiekunka. Przepraszam. No, ale wiadomo, że jeżeli skorzystałaby z pomocy kobiety, która ją nadzorowała to musiałaby pracować w jakiś gówno robotach. Pewnie musiałaby oddzielać głowy ryb od tułowia w jakiejś fabryce. Śmierdziałaby całe życie rybą, a wiadomo, że ona miała wysokie standardy. Nie mogła sobie pozwolić na coś takiego. Szukała więc pracy na własną rękę. No i w ten właśnie sposób odezwano się do niej z biura jakiejś pani architekt, która szukała asystentki. Natalie nie miała zielonego pojęcia o architekturze, ale trochę poczytała i uznała, że być może się nada.
Przyszła kilka chwil wcześniej, na recepcji powitała ją bardzo sympatyczna kobieta, która zaproponowała szklankę wody (Nat odmówiła) i wskazała miejsce, gdzie Rawlings mogła sobie poczekać. Nie czekała długo, bo zaraz została zaproszona do jakiegoś pokoju. Recepcjonistka nawet jej życzyła powodzenia z uśmiechem, co było bardzo miłe.
- Cześć. – Przywitała się po wejściu do pokoju i zamknięciu za sobą drzwi. Wyciągnęła rękę w stronę Zoey i przedstawiła się imieniem i nazwiskiem, chociaż zakładała, że McTavish wiedziała z kim będzie miała rozmowę. Nat pracowała w koporacji i wiedziała jak się zachować. Więzienie jej tego nie zabrało. – Dziękuję za danie mi szansy na rozmowę. – Musiała podziękować, bo może jej zdjęciem w CV nie było zdjęcie z kartoteki (na którym swoją drogą wyglądała bardzo dobrze), ale jednak Zoey miała świadomość, że rozmawiała z byłym więźniem.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
036.
{outfit}

Pracy było sporo, a ona w tym wszystkim była sama. Latała po urzędach załatwiając potrzebne pozwolenia, studiowała plany i jeszcze musiała robić nowe projekty oraz aranżacje. Było tego dużo, a zapowiadało się jeszcze więcej, bo miała w planach przecież swoją markę i firmę bardziej rozwijać. Chciała być znanym architektem i brać udział w Australijskiej edycji Queer Eye, teraz kiedy już nie była taka hetero. Naprawdę miała nadzieję, że jej kariera zacznie się teraz rozpędzać. Kto wie, może niedługo będzie potrzebowała drugiego architekta do pomocy? Na razie potrzebowała kogoś kto będzie za nią stał w kolejkach w urzędach, przyniesie jej ciepłej kawy albo przypomni jej o tym, że ma coś zjeść. Znalezienie odpowiedniej osoby nie było łatwym zadaniem, w końcu będzie z tym kimś spędzać wiele czasu i muszą znaleźć wspólny język i się ze sobą dobrze dogadywać. Do tej powy nie miała szczęścia w odpowiednich kandydatach, a przeprowadzanie rozmów rekrutacyjnych już ją męczyło.
Dzisiaj miała kolejną rozmowę i to z osobą, która nieco ją zaintrygowała, gdy zobaczyła jej CV. Zoey starała się być świadoma tego, że nie powinno się oceniać ludzi, dopóki się z nimi nie spotkało i nie porozmawiało. Dlatego nie chciała odrzucać Natalie tylko przez to, że ta była kiedyś w więzieniu. Poza tym McTavish była nauczona pomagania innym, więc dlaczego miałaby ją odtrącić? Postanowiła się z nią spotkać i przekonać się na własne oczy co to za osoba.
- Cześć – przywitała się z nią, gdy kobieta weszła do pomieszczenia i uścisnęła jej dłoń posyłając przy okazji do dziewczyny pokrzepiający i miły uśmiech – Nie ma sprawy, Twoje CV wyglądało zachęcająco. Miło mi Cię poznać. – No, bo miała już jakieś doświadczenie, więc to nie tak, że Zoey brała na rozmowę kogoś kto na niczym się nie znał ale był w pierdlu i to jego największe, życiowe osiągnięcie. – Proszę usiądź sobie – wskazała jej fotel, który stał naprzeciwko jej biurka. Zoey usiadła na swoim miejscu i spojrzała na to CV Natalie, które miała przed sobą. – Okej to może na początek powiem Ci czym się mniej więcej tutaj miałabyś zajmować. Przede wszystkim do Twoich zadań należałoby dbanie o dokumentacje, chodzenie po urzędach, żeby wszystkie potrzebne dokumenty i plany od miasta wyciągnąć, później segregowanie tego i w razie potrzeby kompletowanie i dostarczanie ich do mnie, żebym mogła na ich podstawie działać. Do tego planowanie i ustalanie spotkań z klientami i wykonawcami oraz dostarczanie wszystkich potrzebnych faktur i dokumentów do księgowej. Ogólnie takie administracyjne rzeczy, które mnie odciążą na tyle żebym mogła skupić się na czyste projektowej pracy. Czy coś takiego, by Ci odpowiadało? – Zapytała, bo wiedziała z doświadczenia, że trzeba pytać o takie rzeczy, bo jeżeli ona miała inne wymagania i wymysły, no to bez sensu tu siedziec i tracić wspólny czas.

natalie rawlings
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Śmiesznie, że piszemy, że „kiedyś” siedziała w więzieniu co najmniej jakby to było lata temu, a ona dosłownie wyszła z tego więzienia dwa miesiące temu. Ale nieważne. Pomieszkiwała sobie na plebanii, unikała ludzi i próbowała na nowo odnaleźć się w życiu na wolności. Szło jej topornie, bo nadal miała jakieś pozostałości po tych dwóch latach spędzonych w zamknięciu. No, ale nieważne. Teraz musiała się skupić na tej rozmowie, żeby w jakimś stopniu odzyskać kontrolę nad swoim życiem i mieć pracę, której nie znalazła jej opiekunka społeczna.
Podczas uścisku dłoni zauważyła jak pewny i mocny gest zaserwowała jej McTavish. Kobiety miały do siebie to, że z jakiegoś dziwnego powodu nie lubiły mieć mocnego uścisku dłoni. Dziwne. Tak czy siak Natalie okazała jej to samo, żeby Zoey wiedziała, że nie rozmawia z jakąś mameją, która nie potrafi nawet uścisnąć komuś dłoni. Zauważyła też, że Zoey miała gładkie i zadbane dłonie, więc wiedziała, że ma do czynienia z kasiastą osobą. Także praca u niej byłaby zapewne opłacalna. A wiadomo, że Natalie najbardziej zależało na pieniądzach.
- Jesteś chyba pierwszą osobą, która to mówi. – Zauważyła z uśmiechem. Nikt inny tego nie powie, bo dla nich informacja o odsiadce była ważniejsza niż jej doświadczenie. Zupełnie jakby człowiek nie mógł popełniać błędów. – I wzajemnie. – Odpowiedziała jeszcze i stawiając torebkę na ziemi, która swoją drogą była pusta, bo nie wiedziała co mogłaby tam wsadzić poza telefonem, który i tak trzymała w kieszeni, usiadła sobie na wskazanym fotelu. Założyła ładnie nogę na nogę i wyprostowała się, żeby prezentować się elegancko i profesjonalnie.
- Jasne. Oczywiście. – Skinęła głową i zaczęła słuchać opisu stanowiska. Co jakiś czas skinęła głową, żeby zapewnić Zoey, że rozumie opis i zakres obowiązków. Jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, że będzie to dla niej nieco spadek w karierze, bo jednak w cybersecurity zdążyła już sobie wyrobić imię. Wiedziała jednak, że sama jest sobie winna. Nie miała do nikogo pretensji. Będzie miała pretensje do osoby, która ją wsypała jak się dowie kto to był. O ile się kiedykolwiek dowie. – Jak najbardziej. – Pokiwała głową. – Praca z ludźmi nie jest mi straszna. – Chociaż jak każdy normalny człowiek nie przepadała za ludźmi. Potrafiła się jednak dostosować. A wiadomo, że nie wypada na rozmowie o prace mówić o tym, że nie jesteś people person. – Poza tym w więzieniu mieliśmy też warsztaty z socjalizowania się, więc nie dość, że nigdy nie miałam z tym problemów to jeszcze mam papierek od trenerki z Internetu, że jak najbardziej nadaję się do pracy z ludźmi. – Postanowiła sobie trochę zażartować. Najgorsze co może się stać to po prostu to, że nie dostanie tej pracy. Była przyzwyczajona do tego, że jej odmawiano, albo ją odrzucano. – To będą polecenia, które ty będziesz mi wydawała czy raczej ja mam się orientować w twojej pracy na tyle, żeby wiedzieć kiedy powinnaś mieć jakieś spotkania? – Nie była nigdy niczyją asystentką czy sekretarką. Znała to tylko z filmów, więc od razu pomyślała o kolejnym pytaniu. – I to praca taka, że będę też twoją asystentką po godzinach pracy? – Może ta przepiękna kobieta przed nią była typiarą, której będzie trzeba rozkładać w szafie świeżo odebrane z pralni ubrania. Nigdy nie wiadomo. Nat wolała zapytać niż później żałować. Chociaż równie dobrze Zoey mogła ją teraz okłamać, a później niemiło zaskoczyć.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Uśmiechnęła się do niej i kiwnęła lekko głową. - To trochę przykre. Ciężko jest zostać zaproszonym na rozmowę? - Zapytała, bo jak już całe Lorne Bay wie, Zoey lubiła zadawać pytania. - To takie pytanie, off the record - Chociaż też nie było tam nic, co miałoby jakiś wpływ na tą ich rozmowę, ale wolała się upewnić. Nie chciała żeby dziewczyna się tu stresowała odpowiedzią na takie pierdołowate pytanie. Może rzeczywiście powinna się zamknąć czasem. Dobrze, że ona nie musiała chodzić na rozmowy, bo one, by trwały bardzo długo dopóki Zoey nie poznałaby problemów z dzieciństwa swojego przyszłego pracodawcy. Minęła się z powołaniem, powinna zostać terapeutą albo dziennikarką. Nie będzie teraz się przekwalifikowywać, bo nie po to sobie szukała asystentki.
Po co szukała to jej powiedziała, jak już zaczęła tłumaczyć na czym mniej więcej te obowiązki będą polegać. Dobrze, że nie powiedziała, że będzie musiała jej robić masaży albo tłumaczyć zachowania pewnych 25letnich biseksualistek, za którymi Zoey nie nadążała. Całe szczęście było tylko dbanie o odpowiedni obieg dokumentów w firmie. Zaśmiała się cicho zakładając sobie kosmyk włosów za ucho. - No zobaczymy czy Ci to pomoże w walce z kobietami w urzędzie, one nie lubią się socjalizować. Nawet na nie nie działa jak im się starasz prawić komplementy. Raz jednej powiedziałam, że ma bardzo ładne pióro to mi odburknęła, że to prezent od eks męża z okazji jego ślubu z ich przyjaciółką... nie żebym pytała - wywróciła oczami, bo Zoey naprawdę w 99% przypadków była miła, ale pamiętała dobrze jak mega dziwnie się czuła wtedy w tym urzędzie i nie miała nic pozytywnego do powiedzenia o tej kobiecie. - Na początku będę Ci mówić. Klienci albo inwestorzy się raczej kontaktują bezpośrednio ze mną telefonicznie więc po wstępnych jakiś ustaleniach będę Ci przekazywać do nich kontakt żebyś umówiła już nas na takie konkretniejsze spotkanie. Dostaniesz też dostęp do skrzynki mailowej, tam czasem wysyłają ludzie prośby o mniej więcej wycene projektu więc też, byś im odpisywała na coś takiego, ale to oczywiście bym Ci wszystko powiedziała.- Słysząc jej kolejne pytanie to aż się uśmiechnęła szerzej. - Nie, nie będę Cię wykorzystywała do odbierania mi prania z pralni. Jednak mogą się przytrafić jakieś kolacje, bankiety albo imprezy charytatywne, na które pewnie bym Cię prosiła żebyś ze mną chodziła, bo tam zawsze można złapać jakieś kontakty, ale to nie dzieje się notorycznie, także nie ma się co stresować. Oczywiście mogą być tez takie dni, gdzie tej pracy nie będziesz miała prawie wcale, a w kolejnym dniu będzie jej bardzo dużo, więc nie jestem Ci w stanie zagwarantować, ze to zawsze będą takie unormowane godziny pracy. - Na początku pewnie tak, bo będzie musiała jej wszystko pokazać, ale później? To już zależy od Nat i jej systemu pracy, a także tego jak się sytuacja w rozwoju firmy potoczy. - Masz jakieś oczekiwania finansowe? Albo na czymś Ci bardzo zależy jeżeli chodzi o pracę? Oczywiście dostaniesz służbowy sprzęt i samochód, ale może czegoś jeszcze byś potrzebowała - zapytała, bo Zoey była otwarta na głos ludzi i ich potrzeby.

natalie rawlings
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Zastanawiała się chwilę nad odpowiedzią, bo nie wiedziała jak poprawnie na to odpowiedzieć. Nie chciała, żeby Zoey ją podkablowała do jej kuratora. Bo to chyba się nazywa kurator? Nie wiem, bo dosłownie ten wyraz wpadł mi do głowy teraz, więc to może być to, albo mogę być w błędzie. To, że pytanie było off the record pozwoliło jej się nieco rozluźnić. – Do takich… ładnych miejsc jak to ciężko dostać zaproszenie na rozmowę. To moje pierwsze zaproszenie. Do każdego innego miejsca, jak na przykład… fabryka przetworów rybnych dosyć łatwo. – Uśmiechnęła się smutno. – Miałam dobrą pozycję w korporacji zanim trafiłam do więzienia, więc podejrzewam, że mam nieco wygórowane wymagania. – Znowu się uśmiechnęła. Skoro pytanie było off the record to uznała, że może postawić na szczerość. Poza tym uznała, że może Zoey doceni to, że ma przed sobą dziewczynę, która zna swoją wartość i nie zamierza godzić się na byle co.
Uśmiechnęła się. – Jestem naprawdę dobra w rozmawianiu z ludźmi. Serio. Parę spotkań ze mną i będą jadły mi z ręki. – Pewnie Natalie miała urok osobisty i charyzmę, która potrafiła rozkruszyć nawet najbardziej skamieniałe serca. Albo może to była po prostu magia osoby biseksualnej. Mogły niewinnie flirtować z każdym, bo były w tym naturalnie zajebiste. Dodatkowo u Nat działała też urodą. Co prawda nie miała takiej pewności siebie jak inna moja biseksualistka, ale jestem pewna, że jakiejś tam nabierze. – Czasami ludźmi trzeba pomanipulować. – Dodała, ale uznała, że może Zoey sobie pomyśli, że Natalie siedziała w więzieniu za jakieś chore manipulacje, albo oszustwa. W końcu powód jej pobytu w więzieniu nie był ujawniony w dokumencie. – Handlowałam narkotykami. Dlatego siedziałam w więzieniu. – Postanowiła to wyznać, żeby pokazać, że jest otwarta i szczera z Zoey. – Byłam łasa na dobre pieniądze. Sama nie brałam. – Jednak nie do końca była taka szczera, bo tutaj skłamała. Aczkolwiek też nie tak bardzo, bo jednak dosłownie na palcach u obu rąk mogła policzyć ile razy te narkotyki brała. Nie było to coś dla niej. Wolała handlować i cieszyć się pieniędzmi na trzeźwo.
Pokiwała głową w zrozumieniu. Nie brzmiało to wcale tak nudno i źle. Całkiem spora odpowiedzialność z tym rozmawianiem z inwestorami i ustawianiem spotkań w kalendarzu. – Rozumiem, że twoją dostępność będę miała bazować na kalendarzu w Outlooku czy masz jeszcze jakiś papierowy? Spotkania tylko twarzą w twarz czy również internetowe? Wyjazdy czy tereny Cairns? – Dla niej to było istotne. Miała doświadczenie z poprzedniej korporacji i wiedziała jak to wszystko działało, wiedziała, że do podróży służbowych są osobne systemy, z których również należało się rozliczać. Trochę na tym pracowała, bo miała swoje podróże, ale jednocześnie nadal chciała pokazać Zoey, że nie ma do czynienia z kimś niedoświadczonym. Chciała pokazać swoje mocne strony.
- To akurat brzmi jak całkiem przyjemna część pracy. – Kto nie lubił firmowych imprezek, gdzie za darmo było jedzenie i alkohol? Aż się prosiło, żeby takie imprezy były częściej. – Nie będę marudzić i narzekać na imprezy. – Ułożyła sobie dłoń na klatce piersiowej, żeby złożyć obietnicę. Było to nieco głupie, bo już się zachowywała jakby miała posadę w kieszeni, ale co zrobisz. Może jednak była pewna siebie? Może moje biseksualistki tak mają? – Oczywiście, to brzmi logicznie. – Pokiwała głową. Nie pytała o pracę w święta, bo miała w to wyjebane. Nie miała z kim obchodzić świąt, więc równie dobrze mogła siedzieć w wigilię i organizować jej spotkania.
- Oczywiście, że mam. Ale domyślam się, że są zbyt wygórowane na to stanowisko, więc na początek przyjmę to co zaoferujesz. – Pewnie jak się dowie ile będzie zarabiała jako asystentka to oczy jej zajdą łzami, bo będzie to kwota, która nawet nie będzie zbliżona do tego co zarabiała w cyberbezpieczeństwie. – Poważnie? Auto? – Wow. To był dla niej poważny szok. Nie spodziewała się, że asystenci dostają teraz swoje auta. – Na chwilę obecną nie przychodzi mi nic konkretnego do głowy. – Nawet nie wiedziała, że mogłaby zapytać o auto służbowe. Była pewna, że będzie skazana na komunikację miejską. Dobrze, że nie miała przestępstw pod wpływem alkoholu, bo pewnie nie mogłaby prowadzić samochodu i wtedy służbowe auto by się marnowało.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Pokiwała głową na znak, że rozumie. Nawet nie była w stanie sobie wyobrazić jak chujowe musiało być życie po wyjściu z więzienia. Z jednej strony można było się cieszyć z odzyskanej wolności, a z drugiej nagle okazywało się, że ta wolność jest strasznie ciężka i nieciekawa. - Nie dziwię się. Uważam, że mimo wszystko trzeba mieć jakieś wymagania względem pracy. Nie można się godzić na cokolwiek, a w takiej fabryce przetworów rybnych na bank praca nie jest najlepsza. - Poza tym dziewczyna była jeszcze dość młoda, a przecież robota w czymś takim jak fabryka była naprawdę zejściem poniżej jakiegokolwiek poziomu. Oczywiście żadna praca nie hańbi, ale jednak jak ktoś już raz był na trochę wyższym szczeblu kariery to nie chce być aż tak zdegradowanym i było to jak najbardziej zrozumiałe.
- Cieszy mnie takie podejście - zaśmiała się - aż jestem ciekawa czy rzeczywiście udałoby Ci się je do siebie przekonać, to byłoby wielkie ułatwienie - Zoey jeszcze nie wiedziała, że bycie biseksualistką ma tyle zalet. Będzie musiała się przekonać o tym kiedyś, teraz kiedy już wiedziała, że nie jest hetero to niech chociaż trochę z tego pokorzysta. Trochę zaskoczyło ją to jej wyznanie, bo nie spodziewała się, że to usłyszy. Uśmiechnęła się jednak do niej na znak, że docenia tą szczerość z jaką jej tu wypaliła. - Myślę, że każdy w życiu popełnia błędy, ja nie jestem od tego żeby Cię za nie oceniać, zrobił to sąd i już za to miałaś karę. Także myślę, że dobrze będzie jak po prostu o tym zapomnimy. Doceniam oczywiście Twoją szczerość w tym temacie, to że tego nie ukryłaś jest naprawdę wielkim plusem. Mogę Cię zapewnić, że Twój pobyt w więzieniu nie będzie miał dla mnie znaczenia ani teraz w rozmowie, ani później jeżeli do naszej współpracy dojdzie. Dla mnie głownie liczą sie Twoje umiejętności i zaangażowanie w pracę. Przeszłość zostawmy za sobą. - Chciała żeby Natalie wiedziała, że w razie gdyby ta rozmowa nie przebiegła pomyślnie i dziewczyna nie dostałaby pracy to nie byłoby to dlatego, że była w więzieniu. Poza tym Zoey byłaby strasznie chujowym człowiekiem gdyby czepiała się takiej Nat za to, że była w więzieniu, a nie czepiałaby się Sameen za to, że regularnie morduje ludzi. Nie mówiąc już o tym, że McTavish sama tak trochę zleciła zabicie swojego męża. Nikt nie był krystalicznie czysty.
- Outlook, papierowy mam bardziej dla siebie, jeżeli coś mi wyskoczy to wtedy daje Ci znać i Ty to wklepujesz w outlooka, żeby wszystko było jasne i przejrzyste - no i przy okazji dostanie przypomnienie o wszystkim. Nie żeby Zoey tego potrzebowała, bo była raczej ogarnięta i nie zapominała o spotkaniach, chociaż jak już wiemy zdarzało jej się je odwołać. - Spotkania online i poza Cairns też wchodzą w grę. Mieszkam w Lorne Bay, więc Cairns jest zawsze najlepszą opcja, ale czasem klienci chcą żeby zaprojektować budynek, który ma być w zupełnie innej części kraju więc wtedy trzeba niestety tam dolecieć - albo dojechać, ale to już jak kto woli. - W swojej poprzedniej pracy miałaś jakieś podróże biznesowe? - Zapytała, bo jednak takie coś też było dobrym doświadczeniem, przynajmniej wiedziała, że trzeba na wszystko brać wtedy faktury, a to już coś. Nie wszyscy to wiedzą.
- Owszem, chociaż czasem może to być dość nudne, ale praca ze mną jest najprzyjemniejszą częścią tej pracy - powiedziała uśmiechając się do niej wesoło. Czuła się dobrze w jej towarzystwie, a to był ogromny plus. Nie miała problemy z żartami czy pogawędką więc przynajmniej mogła mieć nadzieję, że gdyby dała jej pracę to nie byłoby dziwnie i rzeczywiście miałaby kogoś z kim może i pracować i trochę pogadać o głupotach. - Ufff bo dużo osób rezygnowało przy imprezach - zażartowała sobie ponownie. Chyba miała dzisiaj dobry humor, albo spotkanie z Nat jej go poprawiło, bo w końcu pojawiła się ogarnięta kandydatka na to stanowisko.
- Jasne, rozumiem - kiwnęła głową - to tak, na początek proponuje 6600 w ramach okresu próbnego, jeżeli się sprawdzisz wtedy ta kwota trochę wzrośnie. - No, bo jednak nie przesadzajmy to była jednoosobowa działalność i może Zoey miała kasę, ale też nie była typem osoby, która by mocno ten hajs rozpierdalała. - No tak, praca jednak wymaga żeby trochę jeździć po tych urzędach czy do mnie do domu, bo często pracuje z domu więc czasem trzeba będzie jakieś dokumenty zawieźć. Oczywiście będę Ci dawać pieniądze na benzynę, to wszystko jest na koszt firmy. Tak samo jak reszta sprzętu. - Pewnie to sobie odpisze od podatku. Zapominam, że Zoey miała kurs księgowej zrobiony. - Będziemy ze sobą sporo przebywać i pracować dlatego zależy mi na tym żebyśmy się ze sobą dobrze dogadywały, także opowiedz mi cos o sobie. Co robiłaś w poprzedniej pracy, jakie masz zainteresowania. - Nawiązanie tej nutki sympatii i porozumienia było dla McTavish bardzo ważne.

natalie rawlings
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Pokiwała głową w zgodzie. Miała świadomość tego, że takim ludziom jak ona była raczej przeznaczona praca w fabryce przetworów rybnych. Rzuciła studia, jej jedynym wykształceniem była szkoła średnia, była z biedniejszej, wręcz patologicznej rodziny. Ludziom takim jak ona raczej nie są pisane wielkie rzeczy. A przynajmniej nic na to nie wskazywało. Tak czy siak, udało jej się nieco wybić, ale ostatecznie sama sobie wszystko spieprzyła. Typowa Natalie. Mistrzyni podejmowania złych decyzji.
- Będziesz musiała mnie zatrudnić i się przekonać. – Zażartowała rozkładając bezradnie ręce. Może nie powinna tak kozakować, ale na tym etapie, po tylu odrzuceniach uznała, że nie ma nic do stracenia. Kolejne odrzucenie nie zabolałoby jej zapewne tak bardzo jak pierwsze czy drugie. Można śmiało powiedzieć, że już była przyzwyczajona.
- Okej. Nie mam problemu z zapomnieniem o tym. Dziękuję. – Początkowo chciała wyskoczyć z pogadanką o tym jak handel narkotykami nie był popełnionym przez nią błędem. To była świadoma decyzja, której Natalie się podjęła, bo chciała mieć pieniądze. Błędem jaki popełniła było to, że zaufała osobie, którą ją wsypała. Postanowiła jednak zamknąć gębę, bo to jednak była rozmowa o pracę, a nie zwierzanie się przyjaciółce. Musiała odłożyć na bok swoje przekonania i swoje zdanie na ten temat. Na razie cieszyła się z tego, że Zoey miała zdrowe podejście do tego wszystkiego i nie oceniała jej przez pryzmat jej odsiadki w więzieniu. To, że sobie handlowała nie miało nic wspólnego z tym jaką osobą była. Nigdy to też nie wpłynęło na jej pracę przy cybersecurity.
- Okej. – Skinęła głową. – Czy samodzielnie też będę decydowała o tym kiedy ustawić ci spotkanie czy zawsze to ty będziesz mi mówiła, że mam coś wrzucić w Outlook? – Może i banalne pytanie, ale Natalie chciała wiedzieć jak bardzo Zoey będzie się nią wysługiwać. Musiała wiedzieć czy się tutaj przepracuje czy będzie miała czas na to, żeby czytać książki. Wcześniej o tym nie myślała, ale Olgierd już jej zasiał coś takiego w głowie. – Rozumiem. – Pokiwał głową. – Miałam. Jeździłam na dodatkowe szkolenia, albo, żeby szkolić ludzi. Czasami też po to, żeby po prostu zobaczyć jak ludzie z filii z innych miast czy państw pracują. No i żeby się po prostu poznać. – Typowe korpobzdury. Człowiek spędzał tak naprawdę dwie godziny na realnej pracy na takim wyjeździe służbowym, a reszta była jednym wielkim imprezowaniem na koszt firmy.
- Okej. Pasuje mi. – Było to zdecydowanie mniej niż to co zarabiała na swoim poprzednim stanowisku, ale wiedziała, że od czegoś będzie musiała zacząć. Może popracuje tutaj jakiś czas i po prostu z czasem Zoey zobaczy, że Nat marnuje się na tym stanowisku i zaproponuje jej coś innego. Albo napisze chociaż piękny list z rekomendacją, że mimo bycia byłym skazańcem, jest osobą wartą zatrudnienia. Chociaż zapewne może pomarzyć o powrocie do pracy w cybersecurity. Nie wyobrażała sobie płacenia za sprzęt służbowy, więc dobrze, że Zoey wspomniała, że wszystko jest na koszt firmy.
- Wow. To chyba najtrudniejsze pytanie. – Odparła i delikatnie się wyprostowała, bo dawno sobie nie zadawała tego pytania. Była tylko ciekawa czy więzienie ją zmieni, albo zmieniło. – W poprzedniej pracy byłam odpowiedzialna za ochronę sprzętu, oprogramowania oraz całej sieci firmy. Chroniłam przed kradzieżą, stratą albo niechcianym dostępem. Moja praca głównie polegała na przewidywaniu i chronieniu przed groźbami cybernetycznymi. Reagowałam też na naruszenia bezpieczeństwa kiedy te się pojawiały. – Postawiła na opis ogólny, żeby uniknąć nudzenia Zoey takimi tematami. Ale mówiąc o tym zdała sobie sprawę jak przykre i raniące jest to, że teraz będzie pracowała po prostu jako asystentka. – Pytasz o zainteresowania tak prywatnie czy jeśli chodzi o pracę? – Wiadomo, jedno nie wykluczało drugiego, ale Natalie naprawdę nie chciała zacząć gadać o klockach Lego i figurkach postaci z komiksów, żeby Zoey z zażenowaniem jej przerwała precyzując swoje pytanie.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
Uśmiechnęła się półgębkiem z lekką nutką tajemniczości. - Zobaczymy, może tak będzie - jeszcze przecież nie podjęła decyzji. Miała kilka kandydatek, ale jeszcze żadna jakoś mocno nie przypadła jej do gustu. Na razie Natalie była na pierwszym miejscu, ale kto wie, może kolejne spotkanie z jakaś typiarą zrzuci Rawlings z piedestału. Nie wiadomo. Zoey musiała wybrać najlepszą opcję, bo naprawdę potrzebowała pomocy, o czym tylko w przyszłości miała się przekonać.
Uśmiechnęła sie zadowolona, bo dobrze, że nie będą się skupiać na tym, że dziewczyna była w więzieniu. To nie miało takiego znaczenia, na chwilę obecną. McTavish byłaby hipokrytką gdyby przyjaźniła sie z morderczynią, a osądzała kogoś za to, że sprzedawał narkotyki. Trochę to dwa różne światy, a przecież Sameen, by bez zawahania zatrudniła. Także dobrze, że skupią się na prowadzeniu względnie normalnej rozmowy kwalifikacyjnej. Względnie, bo Zoey nie przeprowadzała takich zbyt wiele więc też nie do końca sobie zdawała sprawę jak to powinno wyglądać i o co musi takiego człowieka zapytać.
- Tak - kiwnęła głową - nie chciałabym się tym zajmować aż tak, dałabym Ci w tym wypadku wolną rękę, chociaż wiadomo, wszystko w granicach rozsądku. Nie chciałabym mieć spotkać z samego rana albo późno wieczorem. - Ale to chyba było akurat normalne. No i dla Zoey samo rano to była 7, bo ona w przeciwieństwie do mnie, to wstawała o wiele wcześniej. - Ooo, to niestety tutaj raczej nie będzie aż takich rzeczy. Chyba, że będziesz chciała mnie nadzorować - może ktoś taki, by się jej w sumie przydał? - Za granicę też raczej wyjazdów nie będzie, ale możliwe, że pojawi się cos w Sydney czy w Adelaide. - Tam miewała klientów, ale głównie byli to znajomi z partii jej starego, który właśnie w tych dwóch miastach miał też swoje biura poselskie.
- Ale przynajmniej nie takie głupie, jak to gdzie się widzisz za pięć lat - odpowiedziała i nawet zachichotała pod nosem, bo ona na przykład nie miała pojęcia gdzie się widzi za 5 lat, szczególnie teraz, gdy jej życie było jednym wielkim pasmem niewidomych. Jeżeli nie pójdzie jej budowa wieżowca to kto wie, może jej kariera runie w gruzach i będzie musiała zmienić branże? Nigdy nie wiadomo co się wydarzy. Mogła też sie pochorować i umrzeć. - Brzmi poważnie, to musiała być odpowiedzialna praca i bardzo ciekawa. Na pewno się tam nie nudziłaś. Postaram się żeby tutaj też nie było tak nudno. Obecnie jestem we wczesnej fazie budowania wieżowca w Cairns, wiec jest trochę spotkań, których trzeba będzie dopilnować. Wpływają też nowe projekty, ale są to jeszcze inwestycje mniejsze niż też wieżowiec. - Nie chciała żeby Nat się nudziła, bo wtedy mogłaby szybko odejść, ale też nie była pierdolnięta i na pewno nie będzie dziewczynie wymyślać pracy dla samej pracy. Nie miała na to ani chęci ani czasu. - Prywatnie, chciałabym się czegoś o Tobie dowiedzieć - kto wie może jej zainteresowaniem będzie straszenie bezdomnych kotów, a nie wiem czy Zoey, by mogła pracować z kimś takim. - Napijesz się czegoś? - Zapytała, bo ona to w sumie, by się napiła więc przy okazji mogła też poczęstować Natalie.

natalie rawlings
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
b e z r o b o t n a — mentalna bieda
29 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
love never wanted me, but i took it anyway
Ja naprawdę chyba nigdy cię nie zrozumiem. Ja wszystkie moje spotkania zawsze sobie ustawiam z samego rana, żeby później mieć wolne, ale okej. Co prawda nigdy na 7:00, ale to dlatego, że nikt poza mną i mOiM kolegą nie pracuje od siódmej rano. Ale pierwsze spotkanie o 8:10? Jak najbardziej. Wieczorem? NIGDY.
- Okej. – Zmarszczyła brwi, bo to spotkanie wieczorem nieco ją zaskoczyło. – Czyli nie ma tutaj jakiś, nie wiem… ram czasowych kiedy pracujemy? Zakładałabym bardziej, że takie spotkania powinny się odbywać w godzinach otwarcia biura. – No chyba, że jej biuro było otwarte wtedy kiedy Zoey pracowała. Czy to by oznaczało, że Natalie nigdy nie będzie wiedziała kiedy kończy pracę? Czy kiedykolwiek będzie mogła wyjść przed Zoey czy będzie pracowała tak długo jak jej szefowa?
- W porządku. Zdaję sobie sprawę z tego, że to jednak inny rodzaj pracy. – No nie wyobrażała sobie, że miałaby jeździć gdziekolwiek będąc czyjąś asystentką. No może mogłaby pojechać po to, żeby po prostu nadal być asystentką Zoey, ale w miejscu, w którym ta akurat miała przebywać. – Nie, nie, wolałabym ciebie nie nadzorować. – Zaśmiała się. Nikt nie lubił jak jakiś szeregowy pracownik nagle wpadał i pajacował zachowując się jakby był za dobry na swoje obecne stanowisko. Na chwilę obecną Nat zależało na tym, żeby utrzymać pracę i mieć kuratora z głowy. Ja tą kobietę nadal nazywam kuratorem, ale nie wiem czy to dobry wyraz.
Pokiwała głową. Tak, w jej przypadku pytanie o to gdzie się widzi za pięć lat byłoby głupie. Pewnie dlatego, że Natalie, czuła w kościach, że ostatecznie znowu trafiłaby do więzienia. Już ją ta kuratorka straszyła tym, że większość osób, które wychodzi z więzienia, ostatecznie do tego więzienia trafia z powrotem. Nat nie wiedziała czy to była jakaś gadka motywacyjna czy obietnica czy może przepowiednia. Tak czy siak pamiętała o tym i już wiedziała, że pewnie tak będzie i z nią. – Była odpowiedzialna. Tak. – Znowu pokiwała głową i aż ją coś ścisnęło w żołądku z tęsknoty za tamtą firmą. Może powinna się do nich odezwać i zapytać czy nadal j chcą. – Rozumiem, że nie budujesz go fizycznie sama, nie? – Zażartowała, ale wolała się upewnić, bo zakładała, że architekt daje projekt i nara, nie będzie się skupiał na pracy przy budowie rzeczonego budynku.
- Chętnie. Wody. – Wzięła tą wodę tylko po to, żeby kupić sobie czas na wymyślenie co mogłaby o sobie powiedzieć. Nagle nie wiedziała o sobie nic. – Lubiłam chodzić do szkoły jako dziecko i nastolatka. – Pierwsze co jej przyszło na myśl. Postanowiła jednak nie mówić o tym, że lubiła tam chodzić, bo miała zjebany dom i wolała siedzieć w szkole niż w domu. – W więzieniu nauczyłam się robić na drutach. Robiliśmy czapki i rękawiczki dla noworodków w szpitalu i dla starszych ludzi z domów spokojnej starości oraz dla bezdomnych. – Dawała Zoey najbardziej przydatne informacje. – Uwielbiam popkulturę i Japonię. – Mogłaby powiedzieć więcej, ale też były rzeczy, których jednak twój potencjalny, przyszły pracodawca nie powinien wiedzieć.
Architekt — lorne bay
30 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
You can take me all the way, anywhere you like just don't let me go. Leave all the finer things when I'm lying next to you, that's enough for me. Just don't let me go.
- Myślę, że na spokojnie mogłabyś pracować od 8 do 16, a spotkania umawiać tak od 10 do 15, no chyba, że pojawią się jakieś poważne tematy, które trzeba będzie przedyskutować no to wtedy już będziesz musiała dogadać to z klientem, a ja się dostosuje. – No, bo rozumiała, że jeżeli na przykład jej klientami będą zwykli, pracujący ludzie to może nie będą mogli akurat w tych godzinach się pojawić i wtedy wiadomo, że korona jej z głowy nie spadnie jak spotka się z kimś w bardziej wieczornych godzinach.
Będę skracać, dlatego niestety ominę trochę rzeczy, ale myślę, że tam wszystko jest już powiedziane więc się nie obrazisz. – Nie, chociaż fajnie, by było, przynajmniej miała bym pewność, że wszystko będzie tak jak to sobie wymyśliłam. Mam trochę charakter control freaka i boje się, że coś nie wypali. – Przyznała się i nawet lekko się uśmiechnęła. Bała się, że coś zjebią i okaże się, że jej budowla jest krzywa jak wieża w tym nieszczęsnym mieście, w którym mieszkam. Chciała żeby wszystko było na tip top i może nie mogła sama o to zadbać więc musiała zaufać budowlańcom. Uśmiechnęła się do niej i sobie zrobiła coś do picia, a Natalie dała wody zgodnie z jej życzeniem. – Jaki był Twój ulubiony przedmiot w szkole? Ja uwielbiałam plastykę, chciałam nawet kiedyś zostać słynną malarką. – Skończyła Akademie Sztuk Pięknych, ale na nieco innym kierunku niż początkowo zamierzała. – Oooo, a to ciekawe – była naprawdę zaskoczona, że ktoś się w ogóle jeszcze uczyć robić cokolwiek na drutach. – Mam nadzieję, że kiedyś mi pokażesz jak to się robi. Zrobiłabym golf mojej przyjaciółce. – I kto wie może Sameen by się ucieszyła z czegoś takiego? Gai, by pewnie zrobiła jakieś stokrotki zakrywające sutki, bo więcej, by Zimmerman na siebie nie założyła. Żart, żeby nie było, że obrażam Gaie. – Byłaś kiedyś w Japonii? – Zapytała wracając na swoje miejsce i napiła się kawy, bo pewnie to sobie zrobiła. – A i najważniejsze pytanie. Od kiedy mogłabyś zacząć? – Może Natalie miała jakieś plany albo jakieś inne zobowiązania i na przykład pracę mogłaby zacząć dopiero za trzy miesiące co Zoey za bardzo, by nie urządzało. Ona potrzebowała jak najszybciej kogoś do pomocy, kogoś kto ją odciąży szczególnie, że zbliżała się akcja restauracja, gdzie Zoey będzie też trochę zaangażowana. Może w minimalnym stopniu, ale jednak.

natalie rawlings
in your love spell
catlady#7921
luna - bruno - joshua - eric - cece - caitriona - judith - benedict -owen
ODPOWIEDZ