rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Powrócił. Po długim urlopie i kilku życiowych perypetiach był ponownie gotów, aby błyszczeć w murach szpitala. Regeneracja, solidny wypoczynek wpłynęły na niego bardzo pozytywnie. To nic, że za moment rozpocznie się lato i sezon wakacyjny rozkręci się na dobre. Dlaczego miał go nie wykorzystać już teraz, a później znowu? Poza tym, wyjazdy starszych i doświadczonych lekarzy do szansa dla niego, na wykazanie się czymś ambitniejszym.
Akurat badania serca, na które właśnie zmierzał nie były czymś takim. Nie był nawet kardiologiem, ale o sercu wiedział prawdopodobnie tyle samo. Chciał być jednak użyteczny. Nie miał zaplanowanych operacji, a wręcz nosiło go, by pomóc kolejnej osobie. Z tabletem w ręku przemaszerował do odpowiedniego pokoju. Tam zastał już swoją pacjentkę.
- Dobry wieczór. Jestem doktor McDonagh i wykonam dla ciebie zestaw badań, po które się zgłosiłaś. – typowo dla siebie skrócił dystans, próbując stworzyć przyjaźniejszą otoczkę. Uniósł spojrzenie na Helenę, zbierając kosmyki swoich włosów na boki. Wymienił z nią dłuższe spojrzenie, a na jego twarzy pojawił się niewymuszony uśmiech. – Pozwolisz, że zmierzę ciśnienie i przepadam stetoskopem. – przeszedł do rutynowego wstępu, zaraz obwiązując ramię Heleny. Wcisnął przycisk i pozwolił maszynie działać.
Upewniając się, że wszystko jest w normie Quinn przysunął się bliżej Heleny, siedząc tuż naprzeciwko. Gestem poprosił, by pozbyła się swojego ubrania, aby mógł zbadać na słuch bicie jej serca. Przytknął zimną, metalową głowicę do klatki piersiowej i przesuwał ją w różne części ciała. W końcu odłożył przyrząd na bok i podjechał na krześle do biurka.
- Wszystko wygląda w porządku. Zrobimy dziś EKG, echo serca i test wysiłkowy, gdyż masz napisane w skierowaniu, że zdarza ci się pracować przy dużej intensywności fizycznej. Zdradzisz mi, czym się zajmujesz? – zapytał Quinn, biorąc się jednocześnie za uzupełnianie tabelek. – Jeszcze parę rutynowych pytań. Czy ostatnio zdarzały się bóle w klatce piersiowej? Czy chorujesz na choroby przewlekłe? Czy przyjmujesz jakieś leki? – wypytał o standardowe, acz ważne informacje. Miał to zapisane na tablecie, ale było szybciej, jeżeli Helena sama udzieli mu odpowiedzi.
Quinton pobieżnie przewertował jej kartę, lecz w końcu natrafił na historię jej badań i przeczytał informację o utracie ciąży. Zawiesił się na moment, zamykając się przy tym na chwilę. Westchnął cicho pod nosem, bo zrobiło mu się autentycznie smutno. Takie historie zawsze przytłaczały, nawet jeżeli do tragedii ludzkich był już poniekąd przyzwyczajony.
- Myślę, że możemy rozpocząć. Przejdziemy sobie do innego gabinetu, okej? – zaprosił Helenę na badanie i zabierając swoje rzeczy zaprowadził ją do odpowiedniego pomieszczenia. Poprosił, by rozebrała się ponownie od pasa w górę i położyła na długiej leżance. Quinton w tym czasie wyjął sprzęt i podłączył elektrody w odpowiednie miejsca na ciele, chcąc nie chcąc przesuwając przy tym dłonią po jej ciepłej skórze, by kabelki lepiej się przykleiły. Sam zasiadł przed komputerem i kontrolował napływające wyniki.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
004.

Przekraczając próg szpitala, poczuła, że serce boleśnie tłucze się jej między żebrami, jakby chciało znaleźć wyjście z ciała, które zapędza się w niepożądane rejony. Jednakże Helenie nie pozostawiono wyboru, zmuszając do przejścia badań kontrolnych, od których wyniku uzależniony był jej powrót do czynnej służby. Prawdę mówiąc, nie obawiała się testów sprawnościowych. Ciało nigdy jej nie zawiodło, natomiast umysł... Poskromienie psychicznych demonów stanowiło dla niej znacznie większe wyzwanie i jeśli miałaby zawieść, to prawdopodobnie z winy udręczonego umysłu.
Zapach unoszący się w sterylnym wnętrzu gabinetu, do którego ją skierowano, kręcił w nosie.
Helena — rzuciła w odpowiedzi, choć młody lekarz miał przed oczami kartę z jej dokładnym nazwiskiem. Odpowiedziała mu uśmiechem, jednak zdecydowanie mniej radosnym. Nie wynikało to z niechęci do mężczyzny czy jego zawodu, ale ogólnej niepewności, która ją ogarnęła, gdy usiadła na kozetce i zgodnie z poleceniem, odsłoniła klatkę piersiową. Dotyk metalowej głowicy stetoskopu, choć doskonale jej znajomy, i tak wywołał lekkie drżenie skóry nieprzygotowanej na chłód. — Możesz robić wszystko, co konieczne. Nawet kłamać, jeśli miałoby to poprawić wyniki — stwierdziła lekko, jakby nie nakłaniała właśnie lekarza do kłamstwa. Obserwowała jego ruchy, gdy wpisywał informacje do systemu; jego zwinne palce szybko poruszały się po klawiaturze. Zapięła guziki koszuli.
Jestem detektywem — rzuciła odruchowo, ale szybko uświadomiła sobie, że to nie była prawda. — Byłam detektywem śledczym. Zdegradowali mnie — poprawiła się, wzruszając ramionami, jakby chciała pokazać, że zepchnięcie do roli podrzędnej policjantki wcale jej nie ruszało. Jednak było zupełnie inaczej. Choć minęły już trzy miesiące, Helena nie pogodziła się z niesprawiedliwym wyrokiem. Nie była winna. Nie zrobiła niczego wbrew protokołom czy ogólnie przyjętym normom. A mimo to odebrali jej stanowisko, na które pracowała tyle lat. — Żadnych boleści w klatce. Nie, nie choruję przewlekle. A jeśli chodzi o leki aspiryna na ból głowy i od czasu do czasu coś na zgagę — odpowiedziała. Doskonale wiedziała, że powinna wspomnieć o poronieniu, ale nie chciało to przejść jej przez gardło. Nawet jeśli nie chciała tej ciąży, jej utrata pozostawiła po sobie skazę, której kobieta nie potrafiła się pozbyć. Uznała, że lekarz wyczyta wszystko z dokumentacji.
Skinęła głową i wstała, by podążyć za lekarzem. Kiedyś – w dalekiej przeszłości – marzyła o karierze związanej z medycyną. Marzenia prysły wraz z pojawieniem się problemów finansowych oraz kłopotów z utrzymaniem koncentracji. Poza tym nie była dość dobra. Ale nie lubiła się do tego przyznawać.
Niespiesznie rozpięła koszulę i położyła na kozetce; w takim otoczeniu nawet pozbawiona ubrania nie odczuwała poruszenia. Za to dokładnie poczuła dotyk chłodnych dłoni. — Niezbyt to przyjemne. Przechodziłam przez takie badania już kilkukrotnie, ale mimo to za każdym razem mnie stresują. Ta cała otoczka, biel i specyficzny zapach — wyjaśniła, tłumacząc skrępowanie. Choć młody lekarz był przyjazny, nie sprawiał, by Helena poczuła się swobodniej.

Quinton McDonagh
sumienny żółwik
Presta#1949
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Jeśli o niego chodzi, to urządziłby każde pomieszczenie w budynku tak, żeby było przytulnie, jak w domu. Niestety, szpital rządził się swoimi prawami. Przede wszystkim miało być sterylnie i jasno. Nie zachęcało to nikogo, by dłużej przebywać w takim miejscu. Rozumiał więc obawy Heleny i jej lęki, ale musieli się skupić na tym, co ważne, czyli na jej sercu.
Quinn przez moment odczytywał odchylenia z drukującej się kartki. Co raz zerkał na swoją pacjentkę upewniając się, że wszystko jest w porządku. Dobrze rozumiał, że wszelakie badania będą dla niej stresujące, zwłaszcza po tym, co przeszła. Mógł sobie tylko wyobrazić ból po utracie dziecka. Mimo wszystko wierzył, że w przypadku swojej pacjentki nie wszystko było spisane na straty.
- Elektrokardiogram nie wychwycił niczego niepokojącego. To dobra wiadomość. Pozwolisz, że przejdziemy na miejsce obok, jeszcze poobserwuję twoje serce. - pomógł Helenie usiąść na leżance i zdjął z jej ciała elektrody, by za moment zastąpić je nowymi, lecz tylko dwiema. – Ułóż się proszę na lewym bok i wyprostuj lewą rękę do góry. – poinstruował kobietę samemu przysiadając przed komputerem, tuż obok. Nasmarował specjalnym żerem głowicę, dzięki której za moment pojawił się obraz USG jej serca. Przesuwał ją powoli, oglądając sobie obraz jej mięśnia, próbując doszukać się wszelkich nieprawidłowości. Starał się nie przedłużać tego badania, mając na uwadze, że mogło jej przypominać o wizycie w szpitalu i podobnej procedurze, kiedy zaszła w ciążę.
- Myślę, że możemy kończyć. – odezwał się w końcu odkładając sprzęt. Wpisał dane z odczytów do jej karty, pozwalając Helenie doprowadzić się do ładu. W końcu uniósł spojrzenie znad ekranu i zerknął w jej oczy. – Wyniki masz jak najbardziej pozytywne i nie ma powodów do niepokoju. Twoje serce jest zdrowe i w pełni sprawne. Mieliśmy zrobić jeszcze test sprawnościowy, by sprawdzić, jak pracuje twoje serce przy natężeniu fizycznym, ale nie jestem pewien, czy się do końca na to przygotowałaś. – zwrócił uwagę na wyjściowy strój, który ze sportowym nie miał za wiele wspólnego. – Nic się jednak nie stało, bo możemy po prostu umówić się na inny termin. Nie zajmie to dużo czasu. Zwykła przebieżka na bieżni albo rowerek. Bazując jednak na tym co mamy, nie powinno być powodów do niepokoju. – wytłumaczył Helenie wszystko, mając nadzieję, że pozytywne wiadomości trochę ją rozchmurzą.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
W ciągu niespełna dziesięciu lat pracy mundurowej wielokrotnie krzyżowała się z pracownikami szpitali; niewątpliwie były to powiązane ze sobą zawody, choć znacząco się od siebie różniły. Z przebywaniem na terenie szpitala nie miała więc problemu – przyzwyczaiła się do tego miejsca, potrafiła się w nim odnaleźć. Aż do dnia, w którym sama stała się pacjentką. Wówczas wszystko się zmieniło. Helena przestała traktować wizyty w szpitalu jako część zawodowych obowiązków, a zaczęła postrzegać je, jako powracający koszmar.
Była zbyt waleczna, by dać się pokonać nieprzychylnościom losu, na które nie miała wpływu, natomiast poronienie, któremu czuła się winna, podziałało na nią jak kubeł zimnej wody, udowadniając, że jej pomyłki, błędy, które niewątpliwie popełniała, mają przykre konsekwencje. Postanowiła więc wmówić sobie, że nie chciała tego dziecka, że przecież dobrze się stało, że ciąża została przerwana, bo ani Helena, ani jej partner nie planowali jeszcze zakładać rodziny.
— Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej. Czuje się świetnie, naprawdę. Tłumaczyłam pracodawcy, że dodatkowe badania nie będą konieczne, ale w grę weszły zasady, z którymi nie mogłam się sprzeczać — odparła. Gdy mężczyzna odkleił pierwsze elektrody, zdążyła podrapać się lekko po miejscach na skórze, do których były przyczepione. Dziwne uczucie – być przywiązanym do maszyn. Zdecydowanie niekomfortowe, choć oczywiście bezbolesne.
Położyła się tak, jak zalecił lekarz. Czujnym okiem obserwowała wszystkie jego ruchy. Była przekonana, że mężczyzna wiedział, co robić, a mimo to potrzebowała bezustannie utrzymywać się w przekonaniu, że to tylko nieinwazyjne metody badań wydolnościowych. Nic więcej. Żadnych niemiłych wniosków, same pozytywne wyniki.
Gdy skończył, usiadła i zapięła koszulę. Poprawiła długie włosy, odrzucając je na plecy, by nie przysłaniały jej twarzy. Z przygryzioną wargą, nerwowo chwytając się siedziska, słuchała podsumowania. Była pewna, że wyniki będą dobra, a mimo to stresowała się tym, że zaraz usłyszy o jakimś odkryciu, którego skutki mogłyby okazać się dla niej druzgocące.
— Dziękuję — powiedziała, pierwszy raz uśmiechając się w pełni szczerze i ze zdecydowanie większym spokojem. Widocznie się rozluźniła i nawet rozprostowała palce, które do tej chwili mocno zaciskała. — Wydolność mam świetną. Wprawdzie trochę zaniedbałam treningi, ale kondycję poprawiam sobie w inny sposób — pozwoliła sobie zażartować, zakładając, że lekarz nie skarci jej za aluzję odnoszącą się do seksu. Helena jeden wysiłek zamieniała na inny. — Rzeczywiście nie wzięłam nic wygodniejszego. Nie możemy tego pominąć? — spytała z nadzieją w głosie. — Wolałabym więcej tutaj nie przychodzić. To nic osobistego, nie lubię szpitali — wyjaśniła, pobieżnie rozglądając się po gabinecie, w którym mieściło się wiele urządzeń przypominające jej narzędzia tortur.

Quinton McDonagh
sumienny żółwik
Presta#1949
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Quinn jeszcze coś dopisywał, gdy przyszła chwila pauzy, szybkiej konsternacji, spowodowanej rodzajem treningów, jakim jego nowa pacjentka się raczyła. Zerknął na nią kątem oka, przekrzywiając lekko głowę, a kąt ust powędrował mężczyźnie do góry.
- Nic dziwnego, że ma pani tak stabilne wyniki, pani Regalado. – przyjrzał się przez moment Helenie, zupełnie się nie dziwiąc z regularności jej wysiłków. W dodatku przypomniał sobie o zawodzie, który wykonywała. Sprawnościowe spektrum musiało być w jej wypadku bardzo szerokie. Zanim zaczął wyobrażać sobie jak bardzo, opamiętał się, nie chcąc wpadać w temat zbyt głęboko. W końcu miał wcisnąć reset, chciał ogarnąć swoje życie i wprowadzić trochę stabilizacji. Szło mu to jednak bardzo powoli.
- Jako lekarz, nie mogę zalecić pomijanie badań, które miałyby realny wpływ na ocenę twojego stanu zdrowia. Mimo, że twoje serce sprawuje się w porządku, co ustaliliśmy, to wcale nie musi tak być przy większym wysiłku. – wytłumaczył Helenie, dlaczego nie może machnąć ręką na kolejne badanie, choćby błagała go i przekupywała. Wyprostował się na swoim siedzeniu, zwracając przodem do pacjentki. Spojrzał w jej oczy, gdy doprowadziła swój wygląd do ładu. – Nie wydajesz mi się policjantką, która siedzi na komisariacie i spisuje raporty. Inaczej twój przełożony nie zaakcentowałby nadmiernego wysiłku fizycznego i psychicznego. – machnął jej papierem, z którym u niego się zjawiła. Raczej nie uda się jej go przekonać, że jest biurkową policjantką. – Swoją drogą, czy to za późno, by zgłosić włamanie do domu, które miało miejsce dwa miesiące temu? – czy właśnie chciał, by przyjechała do niego do domu, aby sprawdziła wszelkie kąty, chociaż sam pomógł sprawczyni, zszywając jej ranę z wycelowaną w niego lufą, a na samym końcu mieli mały thing? Czy jego życie naprawdę było aż tak popaprane, że sam tego nie dostrzegał?
- Z chęcią zaproponowałbym inne miejsce, ale obawiam się, że nie pozwolą mi przenieść całego sprzętu do jakiejś siłowni. Jedyne, co mogę zaproponować, to świetlica dla dzieci. – wzruszył niewinnie ramionami z braku innych pomysłów, ale szybko się uśmiechnął. I nie wziął sobie jej komentarza do serca. W końcu, nie była jedyna. Zakładał, że Helena będzie zadowolona dopiero, jak stąd wyjdzie i dotrze do niej, że chociaż pod kątem serca jest zdrowa. – Chyba nigdy nie byłem mocny w drugich spotkaniach. – westchnął udawanie. – Myślę, że możemy zrobić tak, iż napiszę brak przeciwwskazań do wykonywania zawodu, na podstawie tych dwóch badań. Jeżeli w pracy nie będą robić z tego powodu problemu to w porządku. Wiedz jednak, że nie zostawiasz mnie z czystym sumieniem na dzisiejszy wieczór. – spojrzał znacząco na Helenę i wypisał notatki na jej skierowanie. – Dlaczego wybrałaś akurat taki zawód? – zapytał w międzyczasie, bo nurtowało go to, odkąd wyjawiła mu fakt o swojej pracy.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Bezceremonialnie, z subtelnym uśmiechem, wzruszyła ramionami, nie siląc się na szerszy komentarz. Wydarzenia ostatnich miesięcy znacząco wpłynęły na sposób, w jaki obecnie rozmawiała z ludźmi – szczególnie tymi, których potencjalnie nie miała oglądać nigdy więcej. Przybrała postawę chłodnej, zdystansowanej kobiety, która głowę zadzierała tak wysoko, że nie dostrzegała popełnionych błędów. Dokładała również wszelkich starań, by nie okazać słabości, które nią targały. Należało przyznać, że wychodziło jej to nadzwyczaj dobrze. Wprawdzie nigdy nie działała pod przykrywką, próbując inwigilować szajkę lub gang, jednak doskonale opanowała umiejętność przywdziewania masek; tej, którą nałożyła po wydarzeniach mających miejsce w Brisbane, nie ściągała. Czyżby zatraciła się w odgrywanej roli tak bardzo, że powoli zapomniała o tym, jaką osobą była wcześniej?
Wyprostowała się, próbując dojrzeć, co młody lekarz umieszczał w swoich notatkach – niestety bezskutecznie. — Liczyłam na wyrozumiałość — mruknęła, jednakże bez krztyny żalu w głosie. Mężczyzna wykonywał swoją pracę. Ona również przykładała się do obowiązków, traktując je z należytym szacunkiem oraz dokładnością, dzięki której przez trzy lata mogła piastować funkcję detektywa. — Ale rozumiem, nie będę naciskać. Zdaję sobie sprawę, że to rutynowe badania, które dotyczą wszystkich powracających z dłuższej nieobecności — dodała, nie mając nic przeciwko profesjonalnemu podejściu lekarza.
Skupiła się na jego kolejnych słowach. Ściągnęła usta, rozmyślając nad ich znaczeniem, znaczeniem znacznie głębszym od tego, które dostrzegał lekarz. Bowiem zdradzając przed nią szczegóły skierowania, dał jej nadzieję na to, że po powrocie do pracy, nie zostanie posadzona przed biurkiem. Cholernie się tego obawiała. Nie dość, że została zdegradowana, to jeszcze straciła ciąże – obie te sytuacje miały znaczący wpływ na jej kondycję psychofizyczną, przez co istniało prawdopodobieństwo, że komendant wyznaczy jej pracę papierkową. Wówczas prawdopodobnie raz na zawsze rzuciłaby tę robotę. — Nie znoszę tonąć w dokumentach — przyznała stłumionym głosem. — Jeśli zaś chodzi o to włamanie, przez dwa miesiące z pewnością zatarłeś większość istotnych śladów. Ale jeśli potrzebujesz potwierdzenia dla ubezpieczalni, daj znać. Postaram się pomóc — zapewniła, choć doskonale wiedziała, że jeżeli mężczyzna nie wykonał choćby fotografii szkód, szanse na pozytywny odzew były marne. Ubezpieczalnie, poprzez kruczki prawne, zabezpieczały przede wszystkim własne interesy. Wymagały często obszernych wyjaśnień, dowodów oraz zeznań, by wypłacić poszkodowanym rekompensatę.
— Nie, nie będzie takiej potrzeby. Możemy spotkać się ponownie w tym gabinecie. Dam sobie radę — zapewniła, wracając do rzeczowego tonu, za którym chciała ukryć buzującą niechęć. Miała jednak wrażenie, że wystrój pomieszczeń dziecięcych podziałałby na nią jeszcze gorzej. Ostatecznie przecież przez moment rozważała przekształcenie sypialni gościnnej na pokój dla maleństwa.
— Tak, drugie spotkania potrafią być niezręczne — zaśmiała się niezbyt głośno, wyobrażając sobie wszelkie dyskomforty związane z drugą randką. I choć oczywiście ich spotkania nie miały z tym nic wspólnego, nawiązanie samo się nawinęło. — Czyste sumienie w dwudziestym pierwszym wieku to rzadkość, doktorze. Przynajmniej będziesz miał o czym myśleć nocą — pozwoliła sobie na jeszcze jeden żart. Nie chciała wprawiać go w zakłopotanie tudzież odciągać od obowiązków. Była gotowa na badania wysiłkowe. Musiała przełamywać stres związany z tym miejscem, inaczej do końca życia będzie odczuwała nieprzyjemne dreszcze przebiegające po plecach, ilekroć przekroczy próg szpitala lub przychodni.
— Och, nie spodziewałam się takiego pytania — przyznała, sprawnym ruchem chowając włosy za płatek ucha. — Właściwie jako nastolatka chciałam zostać lekarzem, ale nie miałam, powiedzmy, odpowiednich predyspozycji. Szkoła policyjna była poniekąd decyzją spontaniczną. Ale nie żałuję. Ta praca szlifuje charakter.

Quinton McDonagh
sumienny żółwik
Presta#1949
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Powinien jednak trzy razy pomyśleć, zanim coś powie. Wzmianka o świetlicy była niefortunna, bo na moment zapomniał o utraconej ciąży. Naprawdę chciał, by Helena czuła się komfortowo, choć miał ograniczone możliwości. Mógł tylko przeprowadzić badania nie inwazyjnie, bezboleśnie i uraczyć na końcu pozytywnymi wynikami. Miał nadzieję, że nie będzie miała mu za złe.
- Drugie spotkania z pewnością by mi się przydały. – pozwolił sobie na prywatę, nie wiedząc nawet dlaczego tak łatwo otwiera się przed Heleną. Chyba niezupełnie byli w tym samym miejscu życiowym, ale poniekąd wpadli w wir niefortunnych zdarzeń, które próbowali przezwyciężyć podobnymi metodami. – I tak wyjątkowo mało sypiam. Nie chciałbym jednak mieć cię na sumieniu, kiedy złapiesz dużą zadyszkę, wbiegając po schodach za bandziorami. – odgryzł się równie żartobliwie, bo chyba sobie wyobraził Helenę, goniącą jakiegoś typa po schodach z bronią w ręku. A wcale seriali i filmów nie zdarzyło mu się oglądać w ostatnim czasie.
- Nikt ci nigdy nie zadał tego pytania? – zerknął na pacjentkę, myśląc, że pewnie był następną osobą, która tylko ją irytowała prośbą o wytłumaczenie się z życiowej decyzji. Uśmiechnął się lekko na wzmiankę o planach w byciu lekarzem. Chyba dobrze to znał. A przynajmniej znał wiele osób, które na tym czy tamtym etapie nie dotrwały do końca. – Widzisz, może brak predyspozycji wyszedł ci na dobre. Moi rodzice są lekarzami, więc w zasadzie nie miałem wyboru. To znaczy, próbowałem zrobić wszystko, by nim nie zostać, ale ostatecznie okazało się, że nie najgorzej mi to wychodzi. – westchnął z uśmiechem, ale bynajmniej nie żałował. Teraz miał lekarskie ambicje zawieszone bardzo wysoko.
- Okej, to byłoby chyba na tyle. – podjechał trochę krzesłem w stronę Heleny i wręczył jej papiery, które mogła zanieść przełożonym. Spojrzał w jej oczy z lekkim uśmiechem, bo spędził z kobietą miły czas. – Jakby się coś działo, to tutaj masz mój numer. – wręczył dodatkowo swoją wizytówkę, bo przecież nigdy nie wiadomo. – A teraz jesteś wolna. Ja z resztą też. – zaśmiał się zerkając przez okno, delikatnie się przeciągając. Powoli się ściemniało, choć dni były coraz dłuższe i cieplejsze. O tej porze można było zrobić jeszcze wiele rzeczy. – Potrzebujesz podwózki? Jestem samochodem i jak wspomniałem, już skończyłem pracę. – zerknął w stronę Heleny, zanim zdążyła opuścić gabinet. Tak naprawdę, z momentem przeprowadzenia badań chyba nie do końca powinien zdawać się na taki krok, chociaż żadne zakazy go nie zobowiązywały. W dodatku poznał część jej sekretów. Nie mógł się jednak powstrzymać, by chociaż zaoferować taką przysługę.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Zdawała sobie sprawę, że medyczne dane, które miał przed oczami, ujawniały nieszczęsne zdarzenie sprzed trzech miesięcy. Jednakże Helena umyślnie nie poruszyła tego tematu, przez co nie poczuła się dotknięta jego propozycją. Natomiast zauważyła, że próbował pomóc, proponując zmianę otoczenia na bardziej neutralne. Niefortunny wybór był przypadkiem, którego nie zamierzała mężczyźnie wypominać.
— Półgodzinne przebieżki o poranku powinny pomóc — odparła lekkim tonem. Problem niestety tkwił w tym, że Helena nie wstawała wcześnie. Często wracała do mieszkania przyjaciółki (gdzie obecnie zajmowała kanapę) pod wpływem alkoholu, przez co następnego dnia promienie słoneczne, zamiast pobudzać ją do działania, sprawiały, że zaciągała kołdrę na głowę, by nie drażniły jej zmęczonych oczu.
Wyobrażenie Quintona dotyczące jej pracy było słuszne; jako młodo mianowana detektyw, dodatkowo oddelegowana do znacznie większego miasta, gdzie społeczeństwo w znacznie mniejszym stopniu respektowało narzucone przez prawo reguły, wielokrotnie zmuszała ciało do wysiłku. — W Lorne Bay ganianie za przestępcami to rzadkość — rzekła z nutą żalu w głosie i tęsknotą widoczną w spojrzeniu. Doskonale wiedziała, że cholernie będzie jej brakowało wyzwań, jakie stawiała przed nią służba w Brisbane. Tego nie dało się porównać. Niestety, jednocześnie zadawała sobie sprawę z tego, że duma nie pozwoliłaby jej na powrót do pełnienia służby w tamtejszym komisariacie, nie po tym, jak niesprawiedliwie została zdegradowana. Nie zniosłaby prześmiewczych spojrzeń i żartów kierowanych w swoją stronę. Wolała nudne życie w Lorne Bay niżeli uciążliwe w Brisbane.
— Słyszałam je wiele razy. Ale im więcej mija lat, tym odpowiedź częściej ulega zmianie — wyjaśniła, przyznając, że gdzieś po drodze zdążyła zapomnieć o motywach, którymi kierowała się w młodości. Obecnie wątpliwości nękały ją każdego dnia i gdyby nie to, że chciała udowodnić wszelkim wątpiącym w nią ludziom, że stanie na nogach i wróci do pracy, prawdopodobnie pogrążyłaby się w bezdennej rozpaczy. — Tak, ja też nauczyłam się czerpać radość ze swojego wyboru. Tylko teraz zmagam się z niewielkim kryzysem motywacyjnym. Ale to minie — zapewniła, lekceważąco machając ręką, jakby chciała zapewnić samą siebie, że wypowiedziane słowa były prawdziwe, że rzeczywiście wierzyła, że kryzys minie, a ona wróci do pełnej sprawności.
Z lekkim uśmiechem sięgnęła po wizytówkę, którą wsunęła w tylną kieszeń obcisłych jeansów. Odruchowo zagryzła wargę, zastanawiając się nad propozycją młodego lekarza. Zanim cokolwiek powiedziała, sięgnęła po torebkę, schowała niezbędne dokumenty i zarzuciła ją na ramię. I dopiero gdy ponownie się wyprostowała, prawie niezauważalnie skinęła głową. — Z Cairns musiałbyś się fatygować aż do Lorne Bay, to małe miasteczko i niespełna godzina drogi. Nie jestem pewna, czy tyle wytrzymasz w moim towarzystwie — odparła, nawet nie zakładając, że McDonagh również mógł mieszkać na terenie Lorne Bay; z góry uznała, że młody, atrakcyjny lekarz nie widział dla siebie niczego atrakcyjnego wśród tak małej społeczności.

Quinton McDonagh
sumienny żółwik
Presta#1949
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Sprytnie jego numer telefonu znalazł się w kieszeni Heleny. Czy robił tak za każdym razem, przy każdej kolejnej wizycie? Raczej nie. Nie pracował w końcu w prywatnej placówce, chociaż z powodzeniem by mógł. Nie narzekał nigdy na brak pieniędzy. Zapewne nawet nie musiałby zostawać lekarzem, by żyć godnie. Powołanie odezwało się jednak również do niego. Satysfakcja, z uratowanego życia nie miała jak dotąd żadnego przeliczenia.
- Do Lorne Bay mam akurat po drodze. – uśmiechnął się, nie zdradzając do końca faktu, że też tam mieszka. Wcześniej wychwycił, że wybrzeże należy do jej jurysdykcji w pracy, ale nie był pewien, czy była mowa o szerszym kontekście czy konkretnie o tym uroczym, niewielkim miasteczku. – Wyczuwam wyzwanie, którego z chęcią się podejmę. Nie jestem tylko pewien, kto z kim będzie musiał wytrzymać bardziej. Ale jak mi zapaskudzisz tapicerkę, to nie będzie już tak miło. – zaśmiał się cicho i zaprosił Helenę do wyjścia, by w końcu mogła opuścić ten ponury pokój. – Daj mi chwilę, zaraz do ciebie dołączę. Możesz poczekać przy wyjściu. – poprosił ją o poczekanie, a samemu udał się po swoje rzeczy.
Zostawił kitel oraz inne przyrządy, służące mu do pracy. Przekazał kilka uwag pielęgniarkom oraz dyżurnym lekarzom. Niedługo po tym zjawił się już po cywilnemu, dołączając do Heleny na parterze przed wyjściem.
- Możemy ruszać. – oznajmił i razem z nią opuścił mury budynku, udając się na parking. Quinn delikatnie prowadził, wymijając kolejne samochody, których nie było już tak wiele. Musieli przejść gdzieś na tyły, na miejsca dla pracowników. Quinton podszedł do klasycznego Ferrari, które stało pomiędzy współczesnymi samochodami. Otworzył drzwiczki z prawej strony i spojrzał na Helenę z lekkim uśmiechem. – Zapraszam. – zwrócił się do niej, po czym wykonał dżentelmeński gest zamknięcia za nią drzwiczek. Sam obszedł auto i usiadł za kierownicą. Uruchomił silnik, po czym wycofał i wyjechał ze szpitalnej posiadłości, wjeżdżając na drogę, którą przemierzał niemal codziennie, dojeżdżając do pracy i z niej wracając.
- Też mieszkam w Lorne Bay. – przyznał się w końcu, zerkając na Helenę podczas postoju na światłach, zanim wyjechali z Cairns. Po jej spojrzeniu sądził, że była to dość niesamowita informacja, co słyszał już wiele razy. – Na początku planował zrobić tylko staż w tym szpitalu, a potem przenieść się do Melbourne albo Sydney. W zasadzie oferowali mi pracę w Stanach Zjednocznych, ale ciągnęło mnie z powrotem do Australii. I wyszło na to, że zostałem tutaj na dłużej, czego wcale nie żałuję. W Lorne mam wszystko, czego mi trzeba. – wyspowiadał się, wyprzedzając pytania, dlaczego jest młody i tkwi w takim miejscu. Sam nie widział w tym nic nadzwyczajnego.
Kiedy opuścili granicę Cairns samochód wjechał na międzymiastową, prowadzącą do ich miejsca zamieszkania. Na szerokiej drodze Quinn mógł w końcu nabrać prędkości, rozpędzając wiekowy samochód do szybszych prędkości. Nawet, jeżeli spędzał w szpitalu długie godziny, to dodatkowy czas spędzony na podróży był tylko frajdą.
- Świetnie się prezentujesz w tym aucie. – zerknął na swoją pacjentkę, racząc ją swoim miłym uśmiechem. – Więc, dlaczego uznałaś, że nie wytrzymam w twoim towarzystwie? – zapytał, powracając do jej słów, które wypowiedziała będąc jeszcze w szpitalu. W tym czasie położył rękę luźno na górnej części kierownicy i obserwował uważnie drogę oraz zachodzące za widnokręgiem słońce.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Była zdecydowanie zbyt pochłonięta zmuszaniem swojego ciała do zachowania względnego spokoju, by dostrzec, że mężczyzna był dla niej sympatyczny zdecydowanie bardziej, niż przewidywała relacja między lekarzem a pacjentem. A może nie zwróciła na to uwagi, gdyż z góry założyła, że wyglądającemu na znacznie młodszego Quintonowi nie przyjdzie do głowy wykazywać zainteresowania kobietą zbliżającą się do granicy wieku średniego, dodatkowo odrobinę zniszczoną przez życiowe doświadczenia. Tak czy inaczej, wizytówkę schowała na wszelki wypadek. Prywatny kontakt do sprawdzonego lekarza to cenna zdobycz.
— Nie musisz się obawiać, dobrze wiem, jak cenne dla mężczyzn potrafią być ich samochody — zażartowała, spoglądając na niego z rozbawieniem, jeszcze nie wiedząc, że mowa tutaj o prawdziwym rarytasie wśród pojazdów. Helena spędzała w pracy dużo czasu wśród samców - policjanci darzyli samochody szczególnym uwielbieniem - wobec czego zdążyła nieco dowiedzieć się na ten temat.
Ze skrzyżowanymi na piersi rękoma, czekała cierpliwie, co jakiś czas odwzajemniając przelotny uśmiech przechodzącej obok pielęgniarki lub lekarza. Ruszyła dopiero, gdy zjawił się Quinton; ochoczo opuściła budynek szpitala.
— Teraz już rozumiem twoje obawy — rzuciła, gdy dotarli do samochodu. Niewielkich rozmiarów kabriolet prezentował się zjawiskowo, co sprawiło, że Helena chętniej wsiadła do środka. Przejechała dłonią po obiciu, doceniając każdy detal. — Czym sobie na niego zasłużyłeś? — spytała lekko zaczepnym tonem. Doskonale wiedziała, że takie cacko musiało kosztować krocie. Z drugiej strony wyspecjalizowani lekarze z pewnością zarabiali lepiej od policjantek.
Wiatr rozwiewał jej włosy, więc związała je w niezgrabny kok, z którego uciekało kilka niesfornych pasemek. Przez większość drogi zerkała na swojego rozmówcę, jednak jednocześnie starała się obserwować drogę. Lubiła ostrożność, a że był to pierwszy raz, gdy jechała z Quintonem, wolała zachować czujność. — Lorne Bay to bardzo ciasne miejsce. Sama stąd uciekłam, ale niestety niedane było mi długo nacieszyć się życiem w dużym mieści. Widocznie ciągnie mnie do tej dziury — odparła, nie kryjąc irytacji. Zaraz jednak odprężyła się, wygodniej rozsiadając. Widok zachodzącego słońca wywoływał subtelny uśmiech na jej twarzy. Stres związany ze szpitalem zniknął.
Zaśmiała się. — Nie wiem czy to komplement dla mnie, czy dla samochodu — zażartowała, aczkolwiek doskonale wyczuła aluzuję. — Bywam posępna — przyznała, lekko wzruszając ramionami. — Możesz skręcić w lewo na następnych światłach — zaproponowała, sama częściej wybierając tę drogę, by szybciej dostać się do centrum, gdzie obecnie mieszkała.

Quinton McDonagh
sumienny żółwik
Presta#1949
rezydent kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Diamonds on her neck
Diamonds on her wrists
and here I am all alone
Uśmiech pojawił się na twarzy Quinna, kiedy Helena doceniła jego samochód. Nie prawdą byłoby, gdyby nie używał go do podrywania dziewczyn. Skoro posiadał, to korzystał. Na pewno większą furorę zrobiłby jakimś współczesnym, luksusowym pojazdem, bo ten dla niektórych jawił się jako relikt przeszłości. Jeszcze dobrze, że z przodu widniały przykuwające uwagę emblematy marki. Quinn znał jednak jego wartość i nawet to, że nie był tak wygodny jak współczesne samochody, to nie potrafił go zamienić na żaden inny.
- Dostałem go po tacie w spadku. A właściwie przeszedł w moje posiadanie. Kiedyś nie wyglądał tak dobrze, ale został odrestaurowany. Można powiedzieć, że to rodzinny wóz. – nie wdając się w szczegóły wyjaśnił historię auta. Nie był pewien, czy byli na etapie takich wyznań, przez co nie wspomniał o śmierci swojego ojca, przynajmniej nie wprost. – Nie wiem, co by pomyślał, widząc mnie za kierownicą. – tu zaśmiał się trochę do siebie, bo nawet próbował wyobrazić sobie minę, jaką mógł uraczyć jego rodziciel. – Mogłem sknocić wiele rzeczy, ale za zabawę i uszkodzenia w nim zebrałbym niezłą burę. Z resztą, nie raz i nie dwa próbował go ukraść i udać się na jakąś imprezę. Nawet mi się to udało i nie było wtedy wesoło. Zabawne zachowanie jak na kogoś, kogo nie kojarzę z zamiłowaniem do motoryzacji. Chyba po prostu lubił przy nim dłubać i wystarczyło mu przywrócenie auta do życia. Zapewne i tak w którymś momencie zostałby mi oddany. A tyle stresu zostało wylane. – uśmiechnął się jeszcze, zmieniając bieg na wyższy, dając rozpędzić się bardziej. Uwielbiał australijskie, proste drogi położone na pustynnych płaszczyznach, gdzie ruch był w zasadzie niewielki. Zwłaszcza o tej porze.
- Też lubię duże miasta, więc Lorne doceniłem dopiero po czasie. Po ukończeniu studiów byłem bliski pozostania w Los Angeles. Oferowali mi tam nawet staż. Wolał jednak wrócić tutaj. Chciałem przenieść się do Melbourne, mając w planach szybko rozkręcić karierę, ale szpital w Cairns jakoś bardziej mnie przekonał. I tak oto jestem kolejny rok tutaj i jakoś nie myślę już o tym, by się gdziekolwiek przenieść. – wytłumaczył jej swoją perspektywę, dla której porzucił wielkie możliwości, jakie przed nim stały. Tak naprawdę mógł podjąć pracę w dowolnym miejscu na Ziemi i wszędzie by go przyjęli. Zwłaszcza z takim nazwiskiem, które za sprawą rodziców było znane w całym środowisku. Quinn, rzetelnie budował jednak własną renomę i nie ujmowała mu praca w niedużym mieście, gdzieś w Australii.
- Hej, ja cię tu próbuję kokietować. – sam się zaśmiał, zerkając na krótką chwilę w stronę Heleny. W upiętych włosach prezentowała się równie wspaniale co w powiewających od pędu pasmach długich włosów. Wiek starszej od niego kobiety wcale mu nie przeszkadzał. Można by powiedzieć, wręcz przeciwnie. – I marudna. – zdobył się na życzliwą zgryźliwość, z niewinną miną obserwując drogę przed sobą. Jeszcze nie zapomniał, jak narzekała na wizytę i badania, które przeprowadzał, chcąc jak najszybciej stamtąd uciec. Oczywiście, nie miał jej tego za złe.
Za jej poleceniem skręcił w wyznaczoną drogę, wijącą się gdzieś pomiędzy wzgórzami, za którymi leżało Lorne, tuż przy linii brzegowej kontynentu. Quinn nie miał problemu z dotarciem pod adres, który mu wskazała, wszakże okolica nie była wielka. Zatrzymał się pod dobrze znanym mu osiedlem. Nie wyłączając silnika wsparł się luźno o kierownicę, skręcając ciało, by mieć Helenę przed swoimi oczami.
- Dasz się zaprosić na kolację? Albo jakieś inne wyjście? Jutro kończę podobnie, ale mógłbym urwać się trochę wcześniej. – zapytał wprost, bez żadnego skrępowania i z pełnym przekonaniem.

Helena Regalado
sumienny żółwik
brother.morphine#0331
policjantka — na tymczasowym urlopie
34 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do Lorne Bay, by uciec przed wstydem związanym z porażką. Pomieszkuje u przyjaciółki, bo nie potrafi wziąć się w garść i zacząć żyć od nowa. Kończy przymusowy urlop, ale obawia się powrotu do pracy po tym, jak została zdegradowana.
Nie musiał mówić wprost. Użyte przez niego sformułowania od razu zwróciły uwagę detektywistycznej części jej osobowości. Domyśliła się więc, że stracił rodzica, dokładnej rzecz biorąc – ojca. Na moment zamilkła, jedynie uśmiechając się delikatnie, prawie niedostrzegalnie, próbując sobie przypomnieć, czy poza kilkoma wyblakłymi fotografiami posiadała cokolwiek, co należało do jej matki. Helena nie próbowała porównywać tych dwóch sytuacji, gdyż jej matka – a przynajmniej wskazywał na to obecny stan jej wiedzy – żyła. Po prostu uciekła, zostawiając za sobą męża oraz troje dzieci. I choć było to niewłaściwie, zazdrościła lekarzowi. Bowiem wolałaby, aby jej matka umarła, niżeli wybrała życia z daleka od własnych dzieci. Niestety los był przekorny i lubił doskwierać tym, którzy i tak nie mieli łatwo.
— Ja po swoim dostanę co najwyżej długi w lokalnym pubie — zażartowała cierpko, nim zdążyła ugryźć się w język. Powinna bardziej się pilnować i nie zagłębiać się w szczegóły, gdy rozmawiała z obcymi ludźmi. — W każdym razie twój tata widoczne miał dobry gust. A ty — zaczęła, rzuciwszy mu długie spojrzenie — Nie wyglądasz na kogoś, kto zna się na mechanice. Sam doprowadziłeś go do takiego stanu? To chyba niełatwe — rzekła, choć, prawdę mówiąc, samodzielnie potrafiła co najwyżej dolać olej do silnika czy podpiąć odpowiednie klemy do akumulatora. Na tym jej wiedza w zakresie mechaniki samochodowej się kończyła, co wcale jej nie uwłaczało. — Założę się, że chciałeś dzięki niemu podrywać panienki. Choć chyba nie był ci wcale potrzebny — dodała, zawieszając na nim spojrzenie. Był przystojnym, młodym mężczyzną, w dodatku z ogromnymi perspektywami i cieszącą się szacunkiem społeczeństwa pracą. Dziewczyny w jego wieku z pewnością oglądały się za nim z uwielbieniem. Być może, gdyby Helena nie była po trzydziestce i miała za sobą mniejszą ilość doświadczeń, sama zawiesiłaby na nim oko.
— Nie boisz się, że nie będziesz się przez to rozwijał? — spytała otwarcie, bo jednak w jego zawodzie dynamiczny rozwój miał duże znaczenie. Im większa liczba ciekawszych przypadków, tym większe doświadczenie. Aczkolwiek to jego sprawa i Helena – poza ludzką ciekawością – nie miała zamiaru do niczego go skłaniać. Z drugiej strony sama również mogłaby przenieść do Melbourne lub Sydney, by zacząć nowe życie, ale chyba nie miała w sobie na tyle odwagi. Przynajmniej na ten moment. A co przyniesie czas, to się okaże.
Zaśmiała się, gdy wspomniał o kokietowaniu. Zdecydowanie nie czuła, by prezentowała się na tyle dobrze, mimo to lekarz ewidentnie poprawił jej humor.
Gdy zatrzymali się pod blokiem, w którym aktualnie mieszkała (zajmując kanapę w mieszkaniu należącym do przyjaciółki), chwyciła swoje rzeczy i już miała wyjść z samochodu, kiedy usłyszała zaproszenie. Odruchowo spojrzała na Quintona, a na jej twarz wpełzł wyraz niezdecydowania.
— Nie chodzę na randki — odpowiedziała z przekonaniem w głosie. Otworzyła drzwi i wysiadła, ale nie zrobiła ani jednego kroku przed siebie. Zamiast tego odwróciła się i oparła o drzwi kabrioletu. — Ale będę jutro o dziewiętnastej w restauracji przy plaży w Pearl Lagune. Jeśli przypadkiem mnie tam znajdziesz, możesz dosiąść się do mojego stolika — rzuciła, lekko wzruszając ramionami, jakby chciała pokazać, że nad przypadkiem również można sprawować kontrolę. Raz jeszcze spojrzała na jego twarz, zastanawiając się, jak bardzo musiał się nudzić, by zaproponować spotkanie właśnie jej. Ostatecznie posłała mu lekki uśmiech i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych, ani razu nie obracając się przez ramię, choć okropnie ją kusiło.

Quinton McDonagh
Koniec.
sumienny żółwik
Presta#1949
ODPOWIEDZ