kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Oczywiście, że nie zamierzała zostawać w domu, kiedy Luke miał na głowie rozprawę, która mogła zaważyć o całej jego przyszłości. Nie byłaby w stanie siedzieć w domu, tak po prostu. Nawet gdyby to była jakaś rozprawa za zamkniętymi drzwiami, to przebrałaby się za woźnego, żeby zamiatać kurze w kącie, ale tylko się załapać na słuchanie tego. Albo by się spróbowała schować w tym podeście od sędziny… albo między ławkami. No mała była, na pewno ochroniarze byją przeoczyli, okeeej. Ale nie mogła siedzieć w domu, nie wiedzieć co się dzieje i po prostu czekać. Dlatego po zimnym prysznicu i ubraniu się jak człowiek, oczywiście wybrała sięd o sądu. Znalazła szybko salę i weszła na nią zanim jeszcze Luke wszedł tam z Gwen. Nawet nie chciała go szukać, na wypadek gdyby jednak chciał ją stąd wygonić. Kłótnia byłaby niepotrzebnym rozpraszaczem, dlatego po prostu sobie usiadła po jego stronie i czekała aż się zjawią. I na rozwój wydarzeń. Całą swoją energię przekuła tez teraz w jak najbardziej neutralny wyraz twarzy. Bo przecież będzie dobrze. Musiała sobie to powtarzać. Musiała w to wierzyć. Zwłaszcza, że była cholernie zestresowana. Czuła jak coś boleśnie ściska ją w dołku, a ręce jej drżą, dlatego mocno je zacisnęła ze sobą. Musiała być silna dla Luke'a, który pewnie nawet jej nie zauważył aż do czasu, kiedy siadał razem w Gwen w wyznaczonych dla nich miejscach.A kiedy ich oczy si.ę spotkały, lekko skinęła głową.
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
– Wiem, wiem. Muszę się pilnować – odparł, ale jednocześnie pokręcił głową. – Chciałbym się odezwać i coś powiedzieć od siebie. Chciałbym go przeprosić, wiesz, okazać skruchę – dodał zerkając na Gwen. Czuł też, że również inne słowa powinny wybrzmieć tam na sali. Że ma problem, że podjął leczenie… Wszystko, co sprawi że sędzia być może spojrzy na niego nie jak na degenerata i odpad społeczny, ale jak na faceta, który genetycznie został obciążony pakietem dram w swoim życiu.
Nie spodziewał się, że Gwen zacznie drążyć temat osoby, która opłaciła mu odwyk. – To moja… jakby… – zmarszczył brwi zastanawiając się nad odpowiedzią. – Jakby moja była, ale nie do końca. Mieszkamy razem i uprawialiśmy seks. Wiesz jak jest – westchnął, zupełnie tak jakby każdy miał w życiu co najmniej jedną tak skomplikowaną relację. – Okej, zostańmy na byłej – w końcu machnął ręką, bo gdyby miał się zagłębiać w temat jego i Cami, to zabrakłoby im dnia i nocy.
Kiedy protokolant wywołał ich sprawę, ruszyli w kierunku sali i ławy oskarżonych. Wchodząc tam Luke nie rozglądał się na boki, jego uwaga skupiła się tylko na postaci sędziny siedzącej na podeście, a następnie na jego miejscu, które miał zająć razem z Gwen. Potrzebował chwili, żeby przypomnieć sobie jak się prawidłowo oddycha.
– Udało cię zdobyć nagranie z monitoringu z tego klubu? – spytał szeptem kiedy zasiadali na swoich krzesłach. – Wiesz, myślałem nad tym i nie jestem pewien, czy oni go przedstawią przed sądem. Być może wyraźnie widać tam, jak ten typek daje mi wpierdol – wyjaśnił. Pewnie gadali o możliwości pozyskania tego nagrania na poprzednim spotkaniu. Ale że dopiero to gramy, zróbmy takie założenie xd. – Tak naprawdę zastanawiam się, ilu ich tam mnie skopało. Niewiele pamiętam, ale miałem połamane żebra, palce i rozkwaszoną mordę. Ten typek to jakiś dzieciak, nie wiem czy sam by mnie tak zdołał porobić – dodał. Sam z chęcią obejrzałby to nagranie, żeby zobaczyć co się tak naprawdę wtedy wydarzyło, no bo przecież był nastukany ecstasy i koksem i niewiele pamiętał z tamtego wieczora. Siedząc zaczął rozglądać się po sali. Jego przeciwnik procesowy dopiero wchodził na salę… ale jego wzrok przykuła oczywiście Cami siedząca w rzędach po jego stronie. Widząc ją uniósł ze zdziwienia brwi, następnie je zmarszczył, ułożył usta w wąską kreskę i pokręcił z lekkim niedowierzaniem głową, jakby chciał jej powiedzieć, że jest niemożliwą babą. Ale świadomość, że siedzi za nim, że trzymała jego stronę, o dziwo dodała mu otuchy zamiast jakoś bardzo zdenerwować. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ważne było mieć w tym dniu takie wsparcie, nie tylko przed procesem, ale i w jego trakcie.
Po przedstawieniu przez sędzinę sprawy, wytłumaczeniu kto tu jest kim (jakby samo usadowienie go na ławie przeznaczonej dla oskarżonych nie miało wystarczającego wydźwięku), spytała pełnomocników o to, czy przedstawiają dodatkowe dowody i materiały ponad to, co przedstawili do tej pory.
– Przepraszam – odezwał się cicho, a kiedy sędzia spojrzała na niego pytająco, wstał i odchrząknął. – Przepraszam, ale… chciałbym coś powiedzieć – oznajmił wpatrując się w sędzię, po czym na ułamek sekundy zerknął przez ramię na Cami i puścił jej oczko na znak, że właśnie rozpoczynał swoją małą bitwę.
Gwen E. Fitzgerald
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — fitzgerald & hargrove
35 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Nie złamały jej dorastanie w wielodzietnej rodzinie, ciężka choroba, własna niepełnosprawność oraz śmierć obojga rodziców. Pękła, gdy zaginął młodszy z dwójki jej synów. Od czterech lat żyje nadzieją, bo wierzy, że kiedyś go odnajdzie.
- Myślę, że to może nam pomóc, ale musimy wyczuć odpowiedni moment. Nie wyrywaj się sam.
Oczywiście nie mogła za niego odpowiadać, ale zależało jej przede wszystkim na tym, żeby Luke odrobinę spokorniał i nie zachowywał się w sposób, który mógłby zostać uznany za natarczywy. Owszem, słowa skruchy zdecydowanie mogły mu pomóc. Sąd z pewnością weźmie to wszystko pod uwagę. Zresztą, jakby nie patrzeć, nie chodziło o sprawę dotycząca zabójstwa, tylko barowej bójki.
- Okej... - zerknęła na niego. Nie zamierzała go oceniać, bo nie taka była jej rola. Nie musiał też wchodzić w szczegóły, dlatego przytaknęła. Była będzie w sam raz. - Jesli o tym wspomnimy, na pewno ujmę to trochę inaczej, więc nie możesz się dziwić, kiedy powiem o niej "była partnerka". Niech zobaczą w tobie człowieka, który ma pozytywne relacje ze swoimi eks.
To też się liczyło. Zbudowanie przyjemnej narracji wokół Winfielda było już jej zadaniem. On miał w zasadzie tylko siedzieć, nie odzywać się i przytakiwać. Zwłaszcza teraz, kiedy byli już na sali.
- Tak. Udało się - wyjęła ze swojej wielkiej torebki płytę z nagraniem. - Oni na pewno tego nie pokażą. Musisz przygotować się na to, że zrzucą całą winę na ciebie i nawet słowem nie wspomną o tym, co było dalej. A wtedy my... - puściła mu oczko. - Musisz mi zaufać. Pozwolimy im przedstawić ich punkt widzenia. Niech wystrzelają się ze wszystkich swoich argumentów, a wtedy my przystąpimy do kontrataku.
Nie chciała pokazywać mu nagrania z jednego powodu - zależało jej na tym, by relacja Luke'a na sali sądowej była jak najbardziej naturalna. Ona też planowała trochę tym wszystkim pograć. Zamierzała delikatnie skłamać i powiedzieć, że zdobyła nagranie dopiero dziś, po wielu trudach, sugerując również, że strona przeciwna musiała dołożyć starań, by obronie nie udało się dotrzeć do zapisów monitoringu. Czy było to uczciwe? Być może nie do końca. Czy mogłoby być skuteczne? Całkiem możliwe.
Chyba nie spodziewała się tego, że Luke odezwie się właśnie teraz, na typ etapie. Początkowo próbowała kopnąć go pod stołem, by się uciszył, jednak nie do końca jej się to udało. Zdaje się, że mężczyzna zdążył już przykuć uwagę wszystkich zebranych. Głupio więc byłoby go teraz uciszać, dlatego po prostu pozwoliła mu mówić. W razie czego zabierze głos i coś sprostuje.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Parsknął niekontrolowanym śmiechem, kiedy usłyszał o dobrych relacjach ze swoimi eks. – Wszystkie moje byłe mnie nienawidzą. Z Cami… z Cami jest po prosu inaczej. Bardzo mi pomaga w tym wszystkim – odparł, wracając myślami do ich upojnych chwil na kanapie dzisiejszego ranka. Chwil, które zostały przerwane przez pukającą do nich rzeczywistość.
Spojrzał z uznaniem na płytę, którą wyjęła z torebki. – Tak, wiem. Tego się spodziewam. Na pewno też nie darują sobie wspomnieć o moich młodzieńczych akcjach. Wiesz, opowiadałem ci – na ich ostatnim spotkaniu Luke wspomniał jej, że już parokrotnie w przeszłości lądował w areszcie. To, co on mógł teraz nazwać błędami z młodości, dla strony przeciwnej na sali sądowej było okazją to ukazania Winfielda jako człowieka, który jest niebezpieczny dla społeczeństwa. Przytaknął głową na jej kolejne słowa. Podobała mu się ta taktyka – należało uśpić czujność wroga, a potem przystąpić do ataku. I tak jak gadali rano z Cami – jego najlepszą bronią był spokój, który zamierzał zachować na sali. Wiedział, że brak reakcji na ich próby sprowokowania go będzie najlepszą formą odegrania się.
Skinął głową na znak, żeby mu zaufała – to w końcu działało w obie strony. Mimo wszystko nie chciał odbyć tej rozprawy zgodnie z jakims scenariuszem. Sąd powinien zobaczyć w nim faceta, który zreflektował się i cholernie żałuje tego, co zrobił. Odwrócił się przodem w stronę swojej „ofiary”, po czym zaczął mówić. – Chciałbym bardzo cię przeprosić za to, że cię zaatakowałem. Bardzo tego żałuję. Nie byłem do końca świadomy tego, co robię, bo… – zrobił krótką przerwę, po czym zerknął szybko na Cami, jakby szukał w jej spojrzeniu dodatkowego dopingu. - …bo jestem chory. Od wielu lat zmagam się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków – aż poczuł jakby dostał po ryju rykoszetem, kiedy tylko wypowiedział te słowa na głos, przy wszystkich tutaj zebranych. – To nie jest do końca tak, że to mój wybór. Urodziłem się w rodzinie, w której nałogi były na porządku dziennym. I tak, byłem adoptowany przez normalną rodzinę, ale takie przeżycia to coś, co pozostaje z człowiekiem na zawsze. Ale walczę z tym, naprawdę. Zacząłem chodzić na grupę wsparcia i mam już opłacony odwyk, na który pojadę w ciągu kilku kolejnych dni – zerknął na Gwen dając jej do zrozumienia, że chyba pora wyciągnąć tego asa z rękawa.
Po chwili na sali rozległ się kpiący śmiech adwokatki strony przeciwnej. – Przepraszam, to bardzo wzruszające co mówi oskarżony, ale to sala sądowa, a nie spotkanie grupy wsparcia, na które oskarżony RZEKOMO chodzi – stwierdziła, po czym wstała i zaczęła przechadzać się po sali. – Skupmy się na faktach, a nie na tej próbie wzbudzenia litości. Oskarżony rzucił się na mojego klienta z pięściami. Najwyraźniej jeszcze wtedy nie spotkania ani odwyk były mu w głowie, bo przypominam, że badania toksykologiczne wykazały, że w chwili napaści był pod wpływem ecstasy i kokainy. Kopia wyników badań znajduje się w aktach sprawy – dodała, podchodząc do stołu, przy którym siedzieli Luke i Gwen, po czym oparła się ten stół dłońmi i wymierzyła Luke’owi prowokacyjne spojrzenie. – Kogo pan chce tutaj oszukać, panie Winfield? – spytała nie spuszczając z niego wzroku.
Gwen E. Fitzgerald
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Cami miała w sobie naprawdę wiele różnych odczuć i uczuć, które teraz gdzieś tam teraz ze sobą walczyły i próbowały ze sobą wygrać. Już dawno nie czuła się tak zagubiona w tym co czuje i myśli, a przecież.. no dobra. Okej. Nie była specjalistką od tych spraw. Było jej cholernie daleko nawet do rozumienia samej siebie, a co dopiero swoich zawiłych emocji. A jej relacja z Lukiem tylko wszystko komplikowała i utrudniała, zwłaszcza kiedy był w takim stanie. Dlatego… musiała zrobić to po kolei. Najpierw on musiał wytrzeźwieć, potem mogą się zastanowić nad tym co to wszystko znaczy. I to przecież nie tak, że miała coś lepszego do robienia w życiu, bo nie miała. Mogła zacząć gdzieś od nowa, w nowym mieście, w nowym kraju, ale… to już nie było takie porywające. Świat już jej aż tak nie wzywał. A gdyby wróciła tu za kilka lat i dowiedziała się, że Luke zaćpał się na śmierć… nigdy by sobie tego nie wybaczyła. Więc tak, Cami kompletnie nie wiedziała co będzie dalej, jaki będzie jej następny krok,czy w którą stronę powinna się kierować, ale wiedziała za to, że musi być tu i teraz. Tu i teraz jest jej miejsce. W tej cholernej ławce, obserwując jak życia Luka zaczyna się wahać na szali. I kiedy Luke do niej mrugnął, lekko skinęła głową, czując jak w napięciu zaczyna ją boleć brzuch. A kiedy Luke postanowił się odezwać… no aż wstrzymała oddech na czas tej całej przemowy, po prostu wpatrując się najpierw w niego, a potem w ławę przysięgłych, obserwując ich reakcję na jego słowa. No a potem, kiedy do głosu doszła strona oskarżyciela, zmarszczyła brwi, zastanawiając się który z samochodów pod sądem może być jej i co przypadkiem może na nim wylądować. Może nie od razu jakaś cegła, czy klucze, ale… no wypadki się zdarzają nie? Ludzie potykają, rzeczy lądują na aucie przed człowiekiem. No ups i jest. Chociaż wiedziała, że nie powinna o tym myśleć, bo na pewno dookoła było nasrane kamerami, żeby nikt nie skończył jak ta Marta Mostowiak, czy jak się zwała ta córka prawniczka. Ha, może i wciąż nie wiem kim jest Aneta z Na Wspólnej, za to klasyki M jak Miłość jeszcze ogarniam, okej. Dobra, psuje nastrój. Wracając do Cami, to tak, siedziała jak na szpilkach.
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — fitzgerald & hargrove
35 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Nie złamały jej dorastanie w wielodzietnej rodzinie, ciężka choroba, własna niepełnosprawność oraz śmierć obojga rodziców. Pękła, gdy zaginął młodszy z dwójki jej synów. Od czterech lat żyje nadzieją, bo wierzy, że kiedyś go odnajdzie.
- Spokojnie, na to też jestem przygotowana.
Miała w zanadrzu kilka sposobów na to, by odwrócić uwagę zebranych od burzliwej przeszłości Winfielda. Oczywiście koronnym argumentem będzie to, że sprawa dotyczyła jednego incydentu, a to, o było dawniej nie ma tu żadnego znaczenia. Przecież Luke nie wdał się w barową bójkę dlatego, że podczas pobytu w areszcie wszczepiono mu gen agresji. Równie dobrze mógł spędzić niemal całe życie w klasztorze, a szturchnąć gościa, bo... Bo tak wyszło.
Musiała mu zaufać. Nie miała wyjścia. Musiała jednak przyznać, że jej klient mówił całkiem rozsądnie. Najważniejsze było to, że wyraził skruchę. Dzięki temu być może inni spojrzą na niego łaskawiej. Ona by spojrzała. To dlatego co jakiś czas przytakiwała, bo zgadzała się z tym, co mówił.
- Przepraszam... - wyrwała się. - Rzekomo?
Wymierzyła adwokatowi przeciwnika piorunujące spojrzenie. Śmiało, niech powie, co miał na myśli. Czy sugerował właśnie, że jej klient kłamał? Doskonale, niech w takim razie to udowodni.
- Pan Winfield nie chce nikogo oszukać - wstała. Początkowo chciała urządzić sobie spacerek podobny do tego, jaki zaliczył przed momentem jej oponent, sięgnęła nawet po kulę, którą - a owszem - zabrała ze sobą na salę sądową, jednak ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Zamiast tego po prostu wstała. - Doskonale znamy te wyniki. Zresztą, mój klient właśnie przyznał się do tego, że jest uzależniony, prawda? - tym razem skierowała wzrok w stronę wszystkich widzów na sali. Niech i oni potwierdzą, że to słyszeli. Cami, to ten moment, kiedy powinnaś mocno przytakiwać i zasugerować kilku najbliższym osobom, by zrobili to samo. "No tak, przecież tak powiedział". - Wydarzenia z tamtego dnia zmieniły mojego klienta. Owszem, wtedy terapia nie była mu w głowie, ale pan Winfield wyraził skruchę podjął leczenie.
To również wszyscy słyszenie. Nie zmieniało to faktu, że brał udział w bójce, jednak chyba udało jej się dość sprawnie odeprzeć atak. Teraz sama zamierzała do niego przystąpić.
- Ja również mam pytanie. Kogo chce oszukać pański klient zatajając przed sądem prawdziwy przebieg zdarzenia, o którym dziś rozmawiamy? - sięgnęła do swojej torby i wyjęła z niej płytę. Adwokat drugiej strony z pewnością musiał domyślać się już, co na niej jest. - Wnoszę o dołączenie do akt nagrania z kamer monitoringu, do którego udało mi się dotrzeć. CAŁEGO nagrania.
Na potrzeby swojego małego show zmobilizowała się jednak i podeszła do stanowiska sędziego, by położyć przed nim wspomnianą płytę. Ale będzie ubaw! Szykujcie popcorn!

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke również, tak jak Cami, wyjątkowo był skupiony na tu i teraz. Choć poza salą sądową bardzo chciałby wyprzedzić bieg wydarzeń i wiedzieć już, teraz, zaraz dokąd to wszystko między nimi zmierza – tutaj potrafił wyłączyć te myśli i być głową tylko w tych czterech ścianach. Ich poranna rozmowa na pewno dodała mu pewności siebie. A taktyka, jaką zaleciła mu Cami, była strzałem w dziesiątkę w obliczu nagłego zrywu mecenaski skarżącego. „Nie daj się sprowokować”. Powtarzał to sobie w głowie, jak również to, że najbardziej zaboli ich jeżeli zachowa spokój. Tylko on mógł go teraz uratować. No i Gwen, okej.
– A czy macie jakieś dowody na to, że pan Winfield rzeczywiście na nie chodzi? – spytała mecenaska, unosząc wysoko brew, a następnie patrząc porozumiewawczo na członków ławy przysięgłych. Suka…
A kiedy zarzucając mu oszustwo stanęła naprzeciwko niego, Luke na dłuższą chwilę zawiesił na niej wzrok. Wpatrywał się w nią intensywnie, tak że nawet powieka mu nie drgnęła. Wytrzymał jej spojrzenie, starając się cokolwiek w nim wyczytać. Jakąś jej słabość. Tak samo, jak ona teraz starała się wyczytać z jego oczu jego słabości, ale takiego wała. 1:0 dla pana Winfielda. Dopiero kiedy kobieta odeszła od stolika i przerzuciła wzrok na Gwen, Luke lekko się odwrócił również patrząc na zgromadzonych na sali, znowu odszukując wzrokiem Cami.
– Och, niewątpliwie go zmieniły. Noc w areszcie potrafi złamać każdego. Raport z aresztowania Wysoki Sąd znajdzie oczywiście w aktach sprawy – prychnęła lekceważąco, przewracając oczami. Luke’a wkurwiała ta jej taktyka, ale z całych sił walczył o to, żeby nie dać tego po sobie poznać. – Ale moment, po którym razie areszt zmienia człowieka? Po pierwszym, drugim, czy może piątym? Pan Winfield bywał już w aresztach jako młodzieniec. Jak widać ma pan tyle żyć, że może sobie pan na to pozwolić – jak się spodziewali, wyjęła oręż w postaci wypominania mu przeszłości. A kiedy Gwen zadała swoje pytanie, mecenaska stanęła i zrobiła minę, jakby nie miała zielonego pojęcia o czym mówi jej przeciwniczka procesowa. Dopiero kiedy zobaczyła płytę, uniosła wysoko brwi.
Sąd przyjął dowód w postaci nagrania z monitoringu. Luke w napięciu oglądał nagranie, tak jakby to nie on odgrywał tam jedną z głównych ról. Początek był wszystkim znany – Luke szturchnął typa z bara, ten zaczął na niego krzyczeć, więc Luke dał mu po mordzie. Ale sala wyraźnie była zaskoczona tym, że był ciąg dalszy. Otóż kolega skarżącego odwinął Luke’owi, aż ten znalazł się na ścianie, a potem oskarżony wraz ze swoimi kumplami spuścili Luke’owi wpierdol. I Winfielda aż wszystko w środku zabolało, kiedy to oglądał – nie pamiętał praktycznie niczego z tamtego wieczoru i nie był świadomy, że został pobity aż tak. Po skończonym seansie na sali zapadła zupełna cisza.
Gwen E. Fitzgerald
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Cami w przeciwieństwie od nich, nie wiedziała czego się spodziewać po rozprawie. Nie znała detali, nie znała dokładnej taktyki. Nawet jeśli pomogła Luke’owi złapać pewne fajne triki, które mu pomogą przetrwać rozprawę i sama też siedziała tutaj, żeby go gruntować i przypominać mu, że ma o co walczyć… i żeby upewnić się, że się nie podda. Miała dziwne wrażenie, że gdyby zobaczył że jej tu nie ma, to by go to zabolało. Albo… no nieważne. Ważne, że tu była i wszystkiego słuchała. A kiedy Luke na nią spojrzał, bardzo subtelnie ułożyła palec wskazujący na swoich ustach, pokazując mu że najlepiej jak już nic nie powie. Jak będzie cicho i pozwoli Gwen prowadzić sprawę. Samą Gwen prawdę mówiąc Cami była trochę zafascynowana, wydawała się babką, z którą mogła pójść na wódkę. A potem.. potem wszystko potoczyło się tak szybko, że Cami ledwo zdążyła wziąć głębszy wdech, zanim film nie został włączony. Pobladła momentalnie, wpatrując się w taśmę i nawet nie mrugając. Zmarszczyła brwi, widząc jak go biją i poczuła jak jakaś fala wściekłości się w niej rodzi. Nie spojrzała w stronę oskarżyciela aż do końca filmu, ale potem posłała mu bardzo jadowite, wściekłe spojrzenie. Pewnie poczuł jak go jakaś gęsia skórka łapie od tego!
A potem zmusiła się żeby odwrócić wzrok od tamtej ludzkiej padliny, najpierw przenosząc wzrok na sędzię, a potem na ławę oskarżonych. Podejrzewała, że nieważne co się stanie, Luke właśnie zapewnił sobie brak odsiadki. Niemniej to wcale nie pomagało na tego supła w jej brzuchu, który boleśnie się zacisnął i od którego było jej niedobrze…

Gwen E. Fitzgerald Luke Winfield
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — fitzgerald & hargrove
35 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Nie złamały jej dorastanie w wielodzietnej rodzinie, ciężka choroba, własna niepełnosprawność oraz śmierć obojga rodziców. Pękła, gdy zaginął młodszy z dwójki jej synów. Od czterech lat żyje nadzieją, bo wierzy, że kiedyś go odnajdzie.
- Czy moje zeznanie będzie wystarczającym dowodem? - wlepiła spojrzenie w swoją przeciwniczkę. - Jeśli tylko powoła mnie pani na świadka, z przyjemnością zeznam pod przysięgą, że kilka razy widziałam go w budynku, w którym odbywają się spotkania jego grupy wsparcia. Oczywiście w godzinach, w których one się odbywają.
Wolała to dodać, by przypadkiem nikt ne pomyślał sobie, iż Winfield pałętał się tam o poranku, gdy nikogo poza nim jeszcze tam nie było. Od razu spojrzała też na swojego klienta. Jego spojrzenie oraz jej słowa musiały być mieszanką, z którą nikt sobie nie poradzi, a to, co Fitzgerald miała jeszcze w zanadrzu, z pewnością doprowadzi niektórych do stanu przedzawałowego. Czas na prawdziwą wojnę.
- Pragnę tylko przypomnieć, że mój klient nigdy nie został prawomocnie skazany - zwróciła się do sądu. - Nie sądzę, żeby młodzieńcze wybryki byłby podstawą do tego, by teraz patrzeć na pana Winfielda przez ich pryzmat.
Po obejrzeniu filmu z pewnością zmieni się podejście wszystkich obecnych na sal do Luke'a. Gwen doskonale wiedziała już, co będą oglądać, jednak celowo nie pokazywała tego wcześniej swojemu podopiecznemu. Być może to nie do końca było fair, ale jak inaczej miałaby wywołać wśród zebranych falę współczucia? W tej sytuacji chyba tylko głupiec brnąłby dalej w te wszystkie oskarżenia i chciałby ciągnąć to przedstawienie.
- Mój klient nigdy nie wypierał się tego, że uderzył poszkodowanego – przypomniała, gdy całe nagranie zostało już wyemitowane. – Pan Winfield nie jest mściwy, dlatego nie będzie występował z analogicznymi roszczeniami cywilnymi wobec poszkodowanego, chociaż myślę, że w obecnej chwili mamy już chyba nieco inny obraz tego słowa.
Jej przesłanie było proste: odstępujecie od oskarżenia i rozchodzimy się do domu albo brniemy w to dalej, ale wtedy w rewanżu Luke również występuje z pozwem. Wybór był chyba prosty. Jeśli do tej pory ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, że Gwen potrafiła kąsać, niczym owczarek niemiecki, to teraz jej oponentka z pewnością nie będzie już brała jej za paryskiego pudelka. Fakt, przede wszystkim chodziło o klienta, jednak odbudowanie dawnej pewności siebie również było ważne.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Mecenaska oskarżonego jedynie wydała z siebie kpiący dźwięk oznaczający, że wciąż nie jest przekonana. Ale już nie drążyła tematu. Zresztą, to nie ona miała zostać tutaj przekonana. Zależało im na ławie przysięgłych i na zdaniu sędziny, do której należało tutaj ostatnie słowo.
W odpowiedzi na słowa Gwen sędzina spojrzała nieco znudzona na stronę przeciwną. Znudzona, bo pewnie na sali widziała już niejedną tego typu próbę zdyskredytowania przeciwnika procesowego, która niewiele miała wspólnego z samym oskarżeniem.
– Pani mecenas Wright, proszę trzymać się sprawy, dla której tutaj się spotkaliśmy. Pan Winfield jest oskarżony o napaść, której dopuścił się miesiąc temu, a nie lata temu – zwróciła się do mecenaski, która pewnie teraz posłała Gwen mrożące krew w żyłach spojrzenie.
Kolejne słowa Gwen dotarły do niego z opóźnieniem. Nawet nie spojrzał na sędzię, ani na ławę przysięgłych. Nie traktował tego jak sukcesu. To było dla niego upokorzenie – świadomość, że wszyscy tu zebrani widzieli, jak oskarżyciel i jego znajomi pomiatali nim jak szmacianą lalką. Pomyślał o Cami, o tym że nie powinna tego oglądać. I tak już na bardzo skupiała się na nim i wiedział, że po tym filmie na pewno wrócą do niej wszystkie wspomnienia z aresztu, z SOR-u.
– Czy oskarżyciel chciałby jeszcze coś dodać? – spytała sędzina patrząc na stronę przeciwną, która właśnie intensywnie dyskutowała o czymś przy swoim stole. Luke czuł na sobie spojrzenie typka, przez którego wszyscy się tu dzisiaj znaleźli.
– Wysoki Sądzie, oskarżony podtrzymuje wszystko to, co zostało przedstawione w akcie oskarżenia – stwierdziła mecenaska, podnosząc się do góry niczym niesforna uczennica w obliczu groźnej psorki. Luke miał wrażenie, że sama nie jest zadowolona z tego, co mówi… ale nasz klient, nasz pan.
– A czy oskarżony chce coś dodać? – sędzina zwróciła się do Luke’a, który lekko szturchnięty przez Gwen nieco niepewnie wstał.
– Przepraszam – wydusił z siebie czując, jak serce wali mu jak młot i za chwilę wyskoczy z klatki piersiowej.
– W takim razie odraczam następne posiedzenie. Termin rozprawy końcowej podam po skonsultowaniu się z mecenas Fitzgerald, skoro oskarżony wybiera się na odwyk – oznajmiła sędzina i stuknęła młotkiem o przeznaczoną do tego okrągłą deseczkę. W sali rozpraw od razu zrobiło się gwarno. A Luke… miał ochotę tylko stąd uciec. I choć dobrze wiedział, co najlepiej by mu pomogło, został najpierw jeszcze z Gwen, żeby pogadać o sprawie, a następnie pozwolił się odwieźć na spotkanie grupy.

Gwen E. Fitzgerald
cami o'brallaghan
/zt x 3
ODPOWIEDZ