lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
[6] + Jenny Callaway

Ainsley chyba w najśmielszych snach nie mogła nawet przewidywać, że nie dość, że tak szybko przyjdzie jej poznać rodzinę Leonarda, to że z miejsca stanie się swego rodzaju ulubienicą jego szwagierki. No przecież w innych okolicznościach przyrody obie panie nie spędzałyby ze sobą czasu bez swoich mężów czy partnerów, prawda? Babeczki umawiały się na jakieś spotkanie już trochę czasu, ale wiadomo jak to wygląda u Ainsley - a to trening, a to gdzieś trzeba jechać, a to się z kimś spotkać. Biznes nie śpi i nikt nic nie zrobi z tym, że blondynce czasami na wszystko przestaje wystarczać doby. A tu trzeba być jeszcze dziewczyną, przyjaciółką, córką i siostrą, co też generuje dużo czasu i energii!
Postanowiła zrobić zatem Jenny w końcu niespodziankę. Kupiła jakieś polecane bezalkoholowe wino (! no przecież obie są jednak w godzinach pracy), do tego w cukierni ciacha i postanowiła podjechać do firmy pani Callaway. Zaparkowała kawałek dalej, żeby jakoś specjalnie nie ogłaszać w Sapphire River, że tu przyjechała i po przejściu kilkudziesięciu pewnie metrów pojawiła się w Dream Sewing Supplies, otwierając drzwi z rozmachem, ot tak żeby nikomu nie przyszło pominąć jej "wtargnięcia".
-- Dzień dobry! - zawołała już od progu, aby dodatkowo zwrócić na siebie uwagę. Sam salonik nie był może specjalnie wielki i pewnie trudno byłoby przegapić fakt, że pojawiła się w środku kolejna osoba. Wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu na widok Jenny. Do tej pory może nie widziały się specjalnie wiele razy, ale już zdążyła kobietę polubić. Nawet różnica wieku i fakt, że Callaway mogłaby być matką Ainsley nic złego nie robiły tej sympatii. Podniosła do góry pudełko z ciastkami i z rozbrajającą szczerością oznajmiła:
- Zupełnie samodzielnie nabyłam! - zaśmiała się. Ainsley nie kryje się przed nikim z faktem, że gotować umie mało rzeczy i na dodatek ma tak mało czasu, że po prostu tego nie robi. Na codzień i tak "jedzie" na gotowj pudełkowej diecie z cateringu, więc i tak mijałoby się to teraz z celem. Pewnie jak pewnego pięknego dnia przyjdzie jej w końcu zostać żoną przy mężu, będzie siedziała w domu z dzieckiem czy dzieciakami, to się i gotować nauczy, ale to jeszcze nie ten czas.
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
/ po grach

Jeśli miała być szczera, ona sama też nie do końca wiedziała, jak to się stało, że tak szybko ona i Ainsley zaczęły być ze sobą naprawdę blisko. Owszem, pani Callaway nie można było odmówić otwartości, chęci bycia tą, która spaja rodzinę, ale do tej pory chodziło głównie o jej dzieci, o jej własną rodzinną gałąź. Całą resztą zajmowała się teściowa, gdy jednak jej zabrakło, to synowa zaczęła czuć nieco więcej odpowiedzialności i to ona wzięła na siebie ciężar dbania o teścia, o dzieci, o szwagrów i szwagierki. To dlatego w pewnym sensie czuła obowiązek wprowadzenia Atwood do rodziny, a że przy okazji obie panie dość naturalnie nawiązały całkiem fajną relację... Z takich rzeczy trzeba po prostu się cieszyć! Owszem, była między nimi różnica wieku, ale przecież takowa istniała też między Jenny i Leonardem, więc dość naturalnym wydawało się to, że młodszy szwagier zwiąże się z kimś w podobnym do siebie wieku. Z kimś, kto będzie młodszy lub w wieku jej starszych dzieci. Co miała na to poradzić? Pewnie, chętnie zgarnęłaby jakąś bliską sobie szwagierkę po pięćdziesiątce, ale nie zmieniało to faktu, że rudowłosa naprawdę chciała miło powitać Ainsley, a że przy okazji obie panie miały ze sobą wiele wspólnego i w ich rozmowach przewijało się wiele wspólnych tematów... Przecież to same plusy! To dlatego naprawdę ucieszyły ją odwiedziny Atwood w pracowni krawieckiej.
- O, cześć - uśmiechnęła się serdecznie. Wychyliła się przy tym zza potężnej maszyny do szycia, która nieco ją zasłaniała (umówmy się, Jenny była drobna i niemal każdy sprzęt wydawał się przy niej monstrualnej wielkości), doszyła jeszcze kilka ściegów, by dojechać do końca tkaniny i zrobić sobie przerwę.
- Doceniam to. A na domowe ciastka zawsze zapraszam do siebie - bo była mistrzynią piekarnika. Nie chwaląc się, oczywiście! - No i jak? Co powiesz o wnętrzu? - rozłożyła ręce, starając się poniekąd objąć nimi swoje włości. - Dopiero zaczynamy, ale chyba nie jest tak źle, prawda? Mamy ladę, o tam, pod tamtą tkaniną - wykonała ruch dłonią - a obok jest kasa. A tu mamy miejsce do pracy. Co prawda wciąż wolę zabierać wszystko do domu i szyć właśnie tam, ale próbuje przyzwyczaić się do tego miejsca. Może powinnam zamontować sobie tu jakiś mały telewizor lub radio? Tylko... Czy będę musiała jakoś dodatkowo to opłacać? Wiesz, jakaś publiczna dystrybucja sygnału...
Nie miała pojęcia, jak to się odbywa, ale skoro miała po swojej stronie specjalistów, to dlaczego nie miałaby zadawać trudnych pytań?

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Jenny Callaway

Pokiwała twierdząco głową, zupełnie jakby mogła dobrze wiedzieć, że w sprawach domowych wypieków będzie mogła liczyć na Jenny dożywotnio. No chyba jednak nie chciałaby jej tak długo wykorzystywać?
- Tak myślałam! Ale spokojnie, niech usiądę w końcu trochę w domu na czterech literach! Zobaczysz, jeszcze cię zaskoczę swoimi wypiekami. Może na święta? - aż się sama zaczęła zastanawiać, czy niepełne cztery miesiące starczą, by nauczyć się piec choćby jedno popisowe ciasto. Albo jakieś babeczki? Nieważne, byle było proste! Nie mogła jednak być tego pewna w stu procentach, więc wolała jednak tematu jakoś specjalnie nie nakręcać. Uda się, to się uda, a jak się nie uda to się może po prostu naturalnie rozejdzie po kościach i... no cóż, nie było tematu.
Rozejrzała się wokół siebie z takim lekko udawanym rozmachem, charakterystycznym dla tych wszystkich specjalistów co to ludziom remontują domy za pieniądze niewiadomoskąd. Nieraz i nie dwa oglądała na Netflixie takie programy, więc teraz mogła pozować na jakąś mega fachurę, Hej, w niejednej pracowni na świecie w końcu bywała, to akurat trzeba jej przyznać!
- Jest super. Bardzo klimatycznie. - pokiwała twierdząco głową. - Przesunęłabym jednak tą szafeczkę spod okna, zasłania część widoku. Fajnie by było, gdyby z ulicy widać było co tu się wyprawia. - zaśmiała się lekko. No może żadna z niej dekoratorka wnętrz, ale przyszło jej do głowy jedno skojarzenie: - Wiesz, tak jak przed wojną w Paryżu u Diora. Paryżanki wystawały pod oknami i wzdychały do new lookowych kreacji. - wyszczerzyła się w szczerym uśmiechu, dumna ze swojego skojarzenia. Nie wiedziała na ile filozofia szycia Callaway się miała do tej diorowskiej, ale mniejsza o większość. Usiadła sobie na skraju pierwszego wolnego krzesła, które zauważyła. Na tyle daleko od wszystkich tkanin, by niczego nie ubrudzić, zaciągnąć czy coś. Czasem miała umiejętności słonia w składzie z porcelaną.
- A telewizor nie odrywałby was od pracy? Z radiem nie wiem jak jest, czytałam kiedyś, że są jakieś internetowe serwisy, z których wszystko może sobie lecieć nieodpłatnie, bez żadnych subskrypcji czy coś, ale nie zagrarantuję, że w tym temacie się nic nie zmieniło - no ona sama nigdy takich problemów nie miała, w jej biznesie jest na tyle głośno, że gdyby - poza pokojem socjalnym oczywiście - miało tam grać jeszcze jakieś radio, chyba wszyscy by powariowali.
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
"Dożywotnio" to chyba idealny zakres czasu, kiedy brało się pod uwagę Jenny, która piecze coś dla innych. Nie wyobrażała sobie, że nagle mogłaby przestać to robić, a skoro Ainsley była dziewczyną jej szwagra, to częściowo należała do rodziny. A skoro tak, to mogła liczyć na cotygodniowe, weekendowe dostawy słodkości.
- Jasne. Im więcej wypieków, tym lepiej. Bo liczę na to, że święta spędzimy razem?
Prawdopodobnie było jeszcze zbyt wcześnie na tego typu deklaracje, ale akurat w tej kwestii Jenny nie uznawała negocjacji. Święta są na farmie rodziny Callaway. Innych opcji nie ma. Gdyby któreś z dzieci chciało spędzić ten czas z rodziną swojego partnera, to owszem, mogło, ale dzień, góra dwa dni później, Jenny czekała na spóźnionych gości.
A zwykłe babeczki przyniesione do zakładu tez będą super! Naprawdę!
- A wiesz, że to dobry pomysł? Że też o tym nie pomyślałam - przyznała jej rację. - To chyba sprawdza się w branży spożywczej, prawda? Ludzie lubią patrzeć, jak powstają wypieki, więc rzeczywiście podobnie może być tu. Jeśli będą widzieć, że naprawdę tu szyjemy, że to my szyjemy, a nie jakieś maszyny.
Znaczy... W dużej części szyły maszyny, bo jednak przy robótkach ręcznych nie do końca osiągnęłoby się satysfakcjonujący efekt finansowy, ale sprzęt wciąż był użytkowany przez nią i młodą Kayleigh.
- Może nie mamy tu teraz takich kreacji, ale kiedyś na pewno będziemy mieć.
Umówmy się: Jenny nie była zawodową krawcową. Jej doświadczenie opierało się głównie na poprawianiu ubrań dzieciaków (głównie córek) oraz szyciu kostiumów na wszelakie szkolne występy. Do Paryża trochę jej brakowało. Jakby na to nie patrzeć, była tylko gospodynią domową z Lorne Bay w Australii, z miasteczka, o którym mało kto słyszał.
- Nie, mnie na pewno nie. Ja i tak jestem przyzwyczajona do szycia podczas oglądania telewizji. Wiesz, jak to jest. Dawniej moja maszyna do szycia stała w salonie, w którym robiliśmy wszystko. Bawiły się tam dzieci, mój mąż oglądał mecze z kolegami, dzieci oglądały bajki, ja walczyłam o pilota, bo chciałam obejrzeć jakiś serial, przyzwyczaiłam się do tego, że wiele rzeczy może mnie rozpraszać, a ja i tak zawsze robiłam swoje - odparła. - I wiesz, chyba wolałabym jednak wszystko oglądać, bo czasem, kiedy mocno skupię się na szyciu, to po pewnym czasie nie wiem, czego słucham, a kiedy coś leci na ekranie, to potrafię się na tym wszystkim skupić. Ale to ja. Wiesz, najlepiej byłoby, gdybyś sprawdziła wszystkie możliwe opcje.
Wtedy wszyscy oszacują sobie koszta i wybiorą najlepsze rozwiązanie.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Jenny Callaway

Gdyby jeszcze tylko Ainsley mogła sobie pozwolić na tyle dobroci, dodatkowo w takim stężeniu! Wszystko by znikało w tempie iście olimpijskim. I to zupełnie insza inszość, że wtedy byłoby ją łatwiej przeskoczyć niż obejść. Czyli chyba jednak dobrze, że ktoś czuwa nad jej dietą i dość skutecznie reglamentuje jej takie smakołyki. Atwood to łasuch!
- Kochana, nie mam pojęcia... No, ale pewnie tak? - zamyśliła się chwilę. Do tej pory, będąc w stałym związku od długich lat, to już pewnie w styczniu wszystko było ustalone, kto z kim, gdzie i po co - oczywiście w temacie świąt wszelakich. Z Leonardem jednak będą to ich wspólne święta, i gdzieś pod skórą czuła, że nie uda się jej go namówić na Boże Narodzenie w Szkocji. No jakoś w grupę decyzji abstrakcyjnych trafiło dla niej to, że plus minus po pół roku facet poszedł by na to, by spędzać najbardziej świąteczne ze świąt na drugim końcu świata, na jakieś szkockiej wsi, właściwie odciętej od świata, dodatkowo z warstwą śniegu sięgającą kolan. To będą zatem zapewne jej pierwsze święta spędzone w Australii!
- Ja mam tylko dobre pomysły - zaśmiała się szczerze. Poznała trochę osób z tej wyższej półki modowego światka, ktoś pewnie gdzieś tam po drodze opowiadał jej zatem i historię akurat Diora. Troszkę zatem czuła się "na miejscu" by zasypywać akurat Jenny swoimi radami.
Wyszczerzyła się szeroko słysząc, że kiedyś i tutaj będą takie kreacje:
- Służę sobą za modelkę! W baaaaardzo wysokich szpilkach będę miała nawet odpowiedni wzrost - klasnęła radośnie w dłonie. Może i Ainsley była niska - no hej, 160 cm wzrostu to jednak zupełnie bez szaleństwa - ale była odpowiednio szczupła no i proporcje miała raczej odpowiednie, żeby się na taką modelkę pisać. No i dodatkowo była znajomą Jenny, więc ta raczej nie powinna odmówić, prawda?
Rozmarzyła się lekko słuchając o tym, jak to wszystko wyglądało w domu Callawayów.
- Nawet nie wiesz jak się fajnie słucha takich historii - pokiwała twierdząco głową. Zawsze trochę zazdrościła dzieciakom, gdzie w domu zawsze byli wszyscy. Ona większość swojego dzieciństwa spędziła z guwernantkami i personelem obsługującym dom, rodzice byli tam raczej gośćmi i w sumie to mało ich nawet pamięta.
- A powiedz no mi, chcecie tu mieć raczej coś w rodzaju atelier, wiesz, kręcące się klientki, gdzieś ktoś wybiera coś z gotowych kreacji, czy stricte pracownię? - jeśli to drugie to przecież właściwie mogą tutaj robić co chcą, prawda?
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
Jej było łatwiej. Jej rodzina pochodziła stąd i chociaż przed laty jeździli pewnie z całą ferajną od jej rodziców do rodziców Salvadora (a wszyscy mieszkali blisko siebie), tak z czasem doszła do wniosku, że wygodniej będzie urządzać wszelkiego rodzaju rodzinne spotkania u niej. Dom był duży, rodzice męża byli na miejscu, po jej staruszków mógł podjechać któryś z wnuków, więc jakoś tak dość naturalnie wyszło, że święta to tu, na tej farmie. Oczywiście wszyscy byli zaproszeni! Rodzeństwa Salvadora, jej własne rodzeństwo, bo im więcej osób, tym weselej! Fakt do Szkocji było daleko, ale gdyby tylko do Jenny doszły słuchy, że Ainsley chciałaby spędzić święta właśnie tam, byłaby pierwszą, która namawiałaby Leonarda na rezerwowanie biletów lotniczych.
Święta w Australii były inne. Owszem. Śniegu nie uświadczysz, nie będzie tego uroku, co w Szkocji, ale Australia też potrafi trzymać klimat! Zwłaszcza tak wielopokoleniowa rodzina, jak Callaway.
- Nie będziemy szyły niczego na wybiegi dla wysokich modelek. Szyjemy dla pań z Lorne Bay. I ja nie chcę mówić, że masz złą sylwetkę! Broń Boże! Masz idealną! A w szpilkach jeszcze lepszą! bo taka prawda! - Jeśli kiedykolwiek trafi mi się klientka o twoich proporcjach, to właśnie ciebie poproszę do pozowania i przymierzania.
Nastawiała się głównie na jakieś poprawki. Nigdy nie patrzyła na siebie w charakterze szefowej wybiegu. Była raczej wiejską krawcową do poprawek, doszywek i innych tego typu usług, a nie do profesjonalnego cięcia. Mimo to nigdy nie pozbędzie się takiej modelki, jak Ainsley! Ta musiała tu zostać i od czasu do czasu prezentować niektóre prace.
- Myślisz, że to mogłoby stanowić część naszej strategi marketingowej?- zaczęła się nad tym zastanawiać. - Jeśli mam być szczera, chyba wolałabym chyba to drugie. Już i tak część moich klientek to koleżanki albo ich córki, których rozmiary mam i tylko muszę dopasować coś do ich sylwetki. Jeśli akurat uszyję coś, czego nie sprzedam od razu, chciałabym wystawić to na sprzedaż, więc chyba postawiłabym na 90% pracowni o 10% atelier. Przynajmniej na początku.
Potem się zobaczy.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Jenny Callaway

Gdyby tutaj chcieć się licytować to rodzina Ainsley była w tym momencie rozrzucona po trzech kontynentach, przy czym właściwie wszyscy poza Adanem pracowali, podróżując po właściwie całym świecie. Spotkanie się więc w zupełnie podstawowym gronie, tak by nikogo nie zabrakło, było takim wyzwaniem logistycznym, że z roku na rok, tych okazji okazywało się być coraz mniej. I chyba trudno się temu dziwić - coraz trudniej było również rzucić wszystko i lecieć na dwa, trzy dni do takiej Australii. Dlatego coraz bardziej odczuwała takie małe uczucie zazdrości, kiedy ktoś miał całą swoją familię na miejscu, "na kupie" i zawsze byli dla siebie wsparciem. Bo jednak trudno być wsparciem przez Messengera.
- Hej, teraz naprawdę spory odsetek kobiet jest wzrostu powyżej 175cm, także sądzę, że i kreacje w wymiarach wybiegowych będą tu szyte - puściła jej lekko oczko. Dla Atwood tworzenie czegokolwiek to była czarna magia. Czy gotowanie czegoś nie z przepisu, czy naprawa rzeczy, czy szycie i jakieś inne rękodzieło - zupełna abstrakcja. Ale wydawało jej się po prostu, że łatwiej stworzyć coś w jakimś standardowym rozmiarze, niż w innym wypadku skracać, poszerzać, zwężać i dodawać sobie tylko roboty. - Czyli rozumiem budowanie lokalnej społeczności, tylko dla miejscowych? Nie planujecie działać przez internet? Jakaś wysyłka czy chociaż możliwość złożenia zamówienia? - tutaj pytała o poważne rzeczy, a z drugiej strony się nawet wdzięcznie obróciła i dygnęła jak przed królową, dziękując w ten sposób za usłyszany komplement. Kobiety muszą się wzajemnie wspierać.
- No pewnie, że szczera, bez ciebie nie byłoby tego miejsca! - klasnęła radośnie w ręce. - I wydaje mi się, że najlepiej poznać preferencje swoich klientek. Bo jeśli w Lorne więcej pań postanowi dołożyć trochę pieniędzy i kupować rzeczy szyte na miarę to bardziej sprawdzi się pracownia - każdy wpada, mówi czego oczekujesz, zdejmujesz miarę i potem tylko ewentualne poprawki na gotowym produkcie - zmarnotrawiło się troszkę pieniędzy na made to measure, co Atwood? I teraz wielka specjalistka! - A jeśli raczej miałyby być to jakieś rzeczy w stałej sprzedaży, bo klientkom jest wszystko jedno czy tutaj odstaje centymetr albo nogawkę trzeba podwinąć, to raczej atelier, wpadają i wybierają z dostępnych opcji - firma doradcza Atwood służy pomocą.
gospodyni domowa, krawcowa — Dream Sewing Supplies
54 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Matka szóstki dorosłych już dzieci, wzorowa żona właściciela lokalnej winnicy, perfekcyjna pani domu. Najlepsza gospodyni w całym Carnelian Land. Od niedawna prowadzi niewielki zakład krawiecki z córką zmarłej przyjaciółki.
Messenger był całkiem fajny! Odkąd Jenny nauczyła się go używać, jej życie stało się o wiele łatwiejsze. Zamiast dzwonić, mogła pisać do swoich dzieciaków, a te mogły wysyłać jej zdjęcia. Dzięki temu wciąż miała poczucie bliskiej więzi ze wszystkimi członkami rodziny. Mimo wszystko doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że takie kontakty nie zastąpią regularnych spotkań w cztery oczy, więc dzieciaki były skazane na odwiedzanie swoich rodziców. Zwłaszcza w święta.
- Tak naprawdę nie myślałam jeszcze o tym wszystkim tak szczegółowo. Znaczy... - odparła po chwili. - Przez całe życie zajmowałam się domem, a szycie było... Wiesz, czymś naturalnym, jednym z elementów tego, co robiłam i nawet się nad tym nie zastanawiałam. Codziennie trzeba było coś ugotować, pozmywać, coś komuś przyszyć... Bez problemu skrócę zbyt długie spodnie, poszerzę nieco zbyt ciasną spódnicę, a jeśli będzie trzeba, poradzę sobie z kostiumem drzewa numer cztery do szkolnego przedstawienia. To w tym jestem dobra i naprawdę to lubię, a cała reszta...
Chyba starała się powiedzieć, że cała reszta jeszcze trochę ją przerażała. Tyle pomysłów, tyle koncepcji, ona sama nie wzięła ich nawet pod uwagę.
- Kiedy decydowałam się na rozkręcenie swojego interesu, wciąż miałam w głowie wspomnienie tego, jak wyglądał mój dom. Rozkładałam się wtedy z maszyną wśród zabawek dzieci, wokół wszyscy rozmawiali, śmiali się, oglądali telewizję, a ja po prostu sobie szyłam, popijając przy tym herbatę lub kakao. Nie wiem, czy wizja atelier i sprzedaży internetowej nie za bardzo się z tym kłóci - wyjaśniła. Być może w przyszłości będzie tego chciała, ale w tym momencie wolała chyba być zwyczajną Jenny. I tak już się nie dorobi. Chciała tylko produktywnie spędzać jakoś wolny czas, którego miała ostatnio w nadmiarze.

Ainsley Atwood
olimpijka w jeździectwie — właścicielka ośrodka jeździeckiego — hodowca koni
33 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
dotychczasowa królowa świata, której niczym jakieś upiorne domino sypie się wszystko - od niej samej zaczynając, przez zdrowie i spektakularną karierę, po najważniejsze małżeństwo. mimo wszystko kocha dicka (za) bardzo i oddałaby wszystko, by znowu go nie stracić.
+ Jenny Callaway

Zaśmiała się słysząc o drzewie numer ileś tam.
-Przypomniałaś mi ostatnią rozmowę z bratową. Opowiadała jak ostatnio młodsza z dziewczynek, znaczy no - córka, przypomniała sobie po dziesiątej wieczorem, że potrzebuje na jutro kostium jeża, do przedstawienia szkolnego. Brat z żoną mieszają na środku szkockiej wsi, tam jest co najwyżej rzeka i ruiny zamku, w pobliskim miasteczku największy sklep to Tesco. To jest dopiero wyzwanie - zupełnie inna inszość, że w przeciwieństwie do Jenny, bratową Ainsley trudno podejrzewać o jakieś większe zdolności do szycia czegokolwiek, więc prędzej podejrzewałaby ich o nocną wyprawę do Glasgow, niż o fakt wzięcia się do roboty i zrobienia czegoś choćby jeżopodobnego choćby z ubranek, które dziewczynki już miały w szafie.
Wsłuchała się w to, co później mówiła Jenny.
- A czemu niby miałoby się kłócić? - zrobiła teatralnie zdziwioną minę. - Jest XXI wiek, teraz przez internet kupisz i załatwisz wszystko. Przemyśl to, wiele mogłoby ułatwić, choćby i klientom - pokiwała twierdząco głową. Miała się pewnie rozgadać nawet coś więcej, ale w tym momencie jej chęci powstrzymał dzwonek telefonu, dochodzący prosto z jej torebki. Oho, za dużo wolnego czasu Atwood. Żyćko wzywa. Wzruszyła lekko ramionami i zrobiła kilka kroków, by ocenić kto się tam do niej dobija.
- Musisz mi wybaczyć, urwałam już chyba za dużo czasu z dnia dzisiejszego. Praca. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale muszę znikać - Ainsley nie jest ostatnim chamem, więc się jeszcze pożegnała ładnie z Jenny, wytuliła ją i wycałowała, no i uciekła do swoich obowiązków.

/zt
Florystka — Fleuriste
31 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Początkująca Businesswoman, skupiająca swoją uwagę głównie na pracy, bo życie prywatne pozostawia wiele do życzenia
#2

Zmieniały się pory roku, widoczne to było nawet w Australii, gdzie przymrozki nie specjalnie miały miejsca. Życie stawało się od razu lepsze, przyjemniejsze... A Aspen spędzała coraz więcej czasu w ogrodzie. Była niemal cały dzień otoczona roślinami i absolutnie jej to sprawiało przyjemność. Lubiła układać piękne wiązanki i bukiety na zamówienie, dla klientów szykujących się do wielkich okazji, czy żeby zrobić przyjemność drugiej osobie. Równie wiele przyjemności, jak nie więcej, sprawiało jej, gdy mogła zająć się swoim wypieszczonym ogrodem. Wiele godzin i pieniędzy poświęciła na swoją farmę, było to jej oczkiem w głowie i była szczęśliwa, że rozpoczyna się sezon grilli w ogrodzie i różnych garden party.
Wraz z kolejną kartką z kalendarza zmieniała się także zawartość szafy ... A skoro pewne rzeczy leżały tam niemal pół roku, to czasem trzeba było je nieco odświeżyć. Jedna z jej ulubionych sukienek zdecydowanie potrzebowała kilku poprawek, więc korzystając z wolnego przedpołudnia, Aspen przyszykowały niewielki bukiet i po drodze do dream sewing supplies kupiła jeszcze dwa kubki kawy. Nie umawiała się z Jenny, swoją dobrą koleżanką, z którą często na zmianę korzystały ze swoich zdolności czy przysług.
-Czeeść-powiedziała wchodząc do środka z dość zajętymi rękami. Bywała w tym miejscu wiele razy, więc znała pracowników, nie przejmowała się niczym.-O, hej Kayleigh, jest może Jenny?-zapytała, podchodząc do młodej brunetki, wręczajac jej kwiaty, aby wykorzystała je do przystrojenia pracowni. -Jest może Jenny?-zapytała się rozglądając się po wnętrzu. Chyba nie widziała koleżanki ... ale nie nauczy się, aby wcześniej się zapowiadać.

kayleigh fitzgerald
asystentka krawcowej / współwłaścicielka zakładu — Dream Sewing Supplies
26 yo — 159 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wpadła w to wszystko bardziej z przypadku niż w efekcie świadomych decyzji czy planów, do których realizacji dążyłaby z uporem przez ostatnich kilka lat. Była spokojnym małym szczurkiem w nie do końca spokojnej dużej korporacji, wklepywała dane długimi godzinami, dla rozrywki uczestnicząc w biurowych wygłupach (tak, czasem nawet udało jej się wygrać w wyścigu przez korytarz na biurowych krzesłach), a za najważniejsze wydarzenie tygodnia mając pojawienie się na mailu korporacyjnego newslettera. Dusiła się w tym wszystkim, ale miała świadomość, że nie zrobiłaby z tym absolutnie nic, gdyby to zależało tylko i wyłącznie od niej. Przecież tak to zazwyczaj wyglądało, nie? Rzadko brała sprawy w swoje ręce, pozwalając, by świat kręcił się wokół niej. Zwyczajnie płynęła z prądem.
Prąd zaniósł ją w miejsce, w którym nigdy nie podejrzewała, że mogłaby się kiedykolwiek znaleźć. I szczerze powiedziawszy, nie wiedziała, co dziwiło ją w tym wszystkim bardziej - to, że Jenny Callaway poprosiła właśnie ją o to, żeby została wspólniczką w nowym biznesie, za który chciała się zabrać, to że się w ogóle na to zgodziła czy może fakt, że ten nowy biznes był zakładem krawieckim - a z szyciem jakimkolwiek Kayleigh nie miała do tej pory zbyt wiele wspólnego, jesli nie liczyć bardzo niekompetentnego cerowania własnych skarpet.
Cóz, nie można było jej odmówić tego, że przynajmniej się w tym wszystkim starała. Zawsze była ambitna i chociaż nie miała nigdy ambicji do tego, żeby zostać krawcową, to nie miała też nic przeciwko nowym wyzwaniom. Od jakiegoś czasu starała się wciskać w wolne chwile w swoich dniach mierne próby szycia. Póki co ręcznie, bo od czegoś trzeba zacząć.
Kiedy drzwi do zakładu się otworzyły, była właśnie super skupiona na próbie możliwie równego zszycia ze sobą dwóch kawałków materiału. Tak bardzo, że wyrwanie ze skupienia sprawiło, że ukłuła się igłą w palec, na co syknęła. Zmarszczyła brwi, zrobiła smutną minę i odruchowo wsadziła palec do ust, jakby to miało pomóc na całe zło świata.
- Mmm... Hej - odpowiedziała w związku z tym małym opóźnieniem. - Wyszła na jakiś czas, powinna niedługo wrócić... Ooo, a od kogo te kwiaty? - zapytała z typową dla siebie naiwnością i przy okazji wykazując się brakiem rozgarnięcia. Odłożyła na bok swoją małą robótkę ręczną, żeby przejąć kwiaty. I oczywiście, że jej pierwszą myślą było to, że Aspen dostała te kwiaty od kogoś i zwyczajnie chciała, żeby je na moment dla niej przechować w jakimś wazonie. Nieuleczalny romantyzm w niej był silny niezależnie od okoliczności.


Aspen Hall-Rohrbach
ODPOWIEDZ