instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
01.


Wiesz jak to jest przyjaźnić się z kimś dosłownie od zawsze? Kiedy ktoś w całości akceptuje twoje pojebaństwo, nie ocenia, nie umoralnia i sprzedaje motywującego koapala w dupala, kiedy przychodzi taka konieczność? Pozwól, że ci to opiszę.
Wasi rodzice organizują wspólne przyjęcia okolicznościowe, jeździcie razem na kempingi, matki umawiają się na zakupy i plotki, a ojcowie na ryby i mecze. Spędzacie razem czas, chodzicie po drzewach, napierdalacie pokrzywy gałęziami, kradniecie owoce z sadu tego starego dziada, który przeżył dwie wojny i pewnie przeżyje trzecią, jeśli ta przyjdzie. Oglądacie głupie filmy, słuchacie muzyki na tych samych słuchawkach, leżycie na sobie bez durnych podtekstów. W awaryjnych sytuacjach możecie wybrać się na wesele jako para ziomków, bo głupio iść samemu, a żadne z was i tak nikogo nie ma. Pijani wujkowie mają was za przyszłe małżeństwo, ale jebać to, niech sobie popierdolą. Wystarczy, że spojrzycie na siebie i zawsze, ale to zawsze wiecie o co chodzi. Bawią was te same, idiotyczne żarty, najczęściej o karłach i failach w filmikach na tiktoku. Przyjaźń od obsranych pieluch aż po grobową deskę.
Gdyby ktokolwiek powiedział Presley, że zdoła się przed kimś otworzyć tak bez totalnych zobowiązań, wyśmiałaby go. Ale trwała w tym, wiedziała z czym to się je i nie wyobrażała sobie życia bez Mavericka, bo on był w nim od zawsze.
Wieczorna najebka brzmiała dobrze. Tak dobrze, że Prescott oddała swoją zmianę innemu instryktorowi, obiecując z ręką na sercu, że przyjdzie za niego w najbliższy weekend. Lepiej tak niż w ostatniej chwili, a była w stu procentach pewna, że nie da rady zwlec się rano z łóżka, bo zamiast pracy wjedzie pizza na grubym cieście z serowymi brzegami i maraton Pottera. Brzmi dobrze, co?
- Jeśli pomieszam piwo z winem i łychą, to umrę? - zapytała w kuchni niedużego mieszkania, gdy Hmmond zjawił się na jej skromnych włościach. Spojrzała na niego, a potem wywróciła na własne słowa oczami. - Nie ma szans, nic mnie nie zmiecie. Zrobię nam takie drinki, że ci kurwa majty spadną, Mave. To będą zabójcze drinki - oznajmiła wesoło, a w głowie zrodziła jej się myśl, bo zabójcze drinki przypominały trochę tytuł horroru klasy B. Mordercza opona. Zombiebobry. Rekinado. Kurwa, Zabójcze drinki 2. Dwa, bo jeden dla niej, drugi dla niego. I jazda z kurwami!

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
#1
Atuty bycia kierowcą Ubera były takie, że mógł wozić ludzi całymi dniami i mógł wkurwiać się na trzaskające drzwi ile wlezie, ale nigdy niczego nie musiał. Gdy więc wypłynął pomysł nawalenia się w trzy dupy z jego ulubioną osobą na całym tym świecie, z jego symboliczną drugą połówką, z jego niunią bumbunią (yup, to było nowe przezwisko, które wymyślił jej ostatnio w poczekalni do lekarza, i którego nadużuywał tylko dlatego, że lubił jej grać na nerwach), to logiczne, że postanowił zrobić sobie wolne. Dzisiaj to on wejdzie w rolę tego nawalonego typa, którego taksówkarze za wszelką cenę będą pragnęli się pozbyć – tak właśnie sobie postanowił i ten oto plan naprawdę zamierzał wcielić w życie, co wystarczająco udowadniał, stojąc w drzwiach mieszkania Presley z reklamówką pełną alkoholowych darów.
Stara! – wrzasnął niczym rasowa white girl, gdy tylko otworzyła przed nim wrota do ich dzisiejszej melanżowni. Nie czekając na zaproszenie, przepchnął się między nią a futryną i zamachał jej reklamówką przed oczami, uśmiechając się szeroko na dźwięk stukających o siebie butelek. – Wyjebałem na to całe moje wczorajsze dochody – poinformował ją z nadzieją, że powie mu, że była z niego dumna, że weźmie go w ramiona i poczochra po włosach, obiecując, iż nie zostawi go nigdy, nawet kiedy zamieni się w biednego alkoholika.
No co ty, nikt nie umrze. Musimy się hartować – zarządził, sadowiąc się wygodnie na kanapie. – Tata kazał cię pozdrowić i chyba dorzucił nam aspirynę do wyprawki. – Zmarszczywszy brwi, zaglądnął do solidnej reklamówy i pokiwał głowa, gdy odnalazł w niej lekarstwo na jutro. – Prosiłem go o narkotyki, ale dobre i to. – Niby staruszek był biologiem, a jednak ilekroć prosił go o cokolwiek konkretnego, czym mógłby umilić sobie wieczór, papa w ogóle nie czuł czaczy. Tragedia.
No i to rozumiem. – Pokiwał głową, opierając się wygodnie i zakładając dłonie pod głowę. – A tak o majtach mówiąc, twój sąsiad suszy właśnie zajebiste kąpielówki z Robertem Pattinsonem. Totalnie mój rozmiar. – Rzucił jej znaczące spojrzenie. – I chyba nawet jego balkon sąsiaduje z twoim… – Musiał mieć te gacie i nikt, nawet Presley, nie był w stanie powstrzymać go przed ich pożyczeniem. Bez możliwości oddania oczywiście.

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Presely całym swoim zgniłym sercem uwielbiała pana Hammonda. W ogóle Hammondów w Lorne było jak mrówek i nie było w mieście osoby, która nie znałaby chociaż jednego z nich. Ona miała to szczęście (albo i nie), że znała wszystkich, bo jej rodzina od lat przyjaźniła się z rodziną Mavericka. Jednak to właśnie z nim miała tą niezrozumiałą więź, która jakimś cudem nie była drażniąca.
- Jak rozgnieciemy aspirynę i ją wciągniemy - pstryknęła palcami w ramach jakże genialnego pomysłu. - Może załączy nam się placebo i naćpamy się na samą myśl o ćpanku - kurwa, Presley, ty to masz łeb. Normalnie jak sklep.
Była wdzięczna ojcu Mave'a, że próbował ratować im życie jeszcze zanim zaczęli pić i chyba przydałoby się zacząć modlić, żeby rankiem tabletka magicznie zadziałała. Marna szansa, Prescott jakoś tego nie widziała, ale trzeba mieć nadzieję. Nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci i takie takie.
Zastygła w bezruchu na samą wzmiankę o gaciach z Edwardem ze Zmierzchu. Uniosła wysoko brwi, upijając z butelki kilka łyków czegoś, co do złudzenia w smaku przypominało wino, jakie jej dziadek chował w piwnicy. Cierpkie. Trochę jebało spirytusem, ale dobre.
- Co ty gadasz? - spojrzała na kumpla, jakby urwał się z innej planety. - Gacie z Robercikiem? - ogólnie wiadomo, że jedynym słusznym i prawdziwym Robertem był Robert... Nie, nie kurwa Lewandowski. MAKŁOWICZ. - Niemożliwe - dodała i aż musiała wyjść na balkon, żeby zlustrować wzrokiem ten sąsiedzki. No wisiały gacie, owszem. No był na nich Pattison. Wszystko się, kurwa, zgadzało. - Czekaj, czekaj - wskazała butelką na bokserki z Edwardem. Gdzie on miał, do cholery, swoją Bellę? - Czy po założeniu jego ręka idealnie obejmuje fiuta? Kurwa, zesram się. Nie mam zamiaru przed niczym cię powstrzymywać, więc śmiało, chcę to zobaczyć - i uwieczni pamiątkową fotką, wiadoma sprawa. - Tylko nie spierdol się, jak będziesz po nie sięgał, co? Niby tylko pierwsze piętro, ale szkoda byłoby takiej ładnej buźki - puściła do Hammonda oczko i znów przyssała się do butelki, po czym odsunęła się nieznacznie, żeby zrobić mu miejsce. Niech działa, śmiało. Dalej dalej, ręko Gadżeta!

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
Hammondowie też na pewno ją uwielbiali, ale Maverick najbardziej i w ogóle gdyby nie ona to na pewno już dawno wziąłby i umarł z nudów. Presley zapewniała mu rozrywkę od dzieciństwa i miał szczerą nadzieję, że tak będzie już zawsze. I okej, może umrą z wycieńczonymi od alkoholu wątrobami i przeżartym od narkotyków mózgiem, ale umrą razem. Czy to nie była najpiękniejsza wizja na świecie?
To ty spróbuj, a jak nic ci nie będzie to ja też to zrobię – zaproponował wspaniałomyślnie. I tyle ze wspólnego umierania.
Gdyby mieszkał w takiej Polsce, na pewno czciłby Roberta Makłowicza i nałogowo żarłby koperek, żeby jeszcze bardziej pokazać swoje poparcie dla wszystkiego, co Robercik reprezentował, ale niestety w takiej Australii jedyny Robert jakiego kojarzył to kierowca śmieciarki z jego osiedla i właśnie Robert Pattinson. A jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma, więc logiczne, że gdy wypatrzył te seksi kąpielówki, zapragnął je dostać. I prawdopodobnie mógłby sobie takie zamówić na internecie, ale po co, skoro tutaj był w stanie zgarnąć je kompletnie za darmoszkę i przy okazji trochę się rozerwać, ryzykując rozwaleniem sobie tego głupiego ryja?
No mówię ci – zarzekał się, dramatycznie kładąc rękę w miejscu, gdzie pod warstwą skóry powinno znajdować się jego bijące z miłości do alkoholu serce. – Widzisz? Zajebiste – zachwycił się, gdy Presley wyszła na balkon. – Jeśli tak to będę mógł mówić, że obmacywałem się z Pattinsonem. – W sumie skoro Kristen Stewart po Zmierzchu przerzuciła się na laski (co wcale Mavericka nie dziwiło) to i z Robertem mogło być podobnie, prawda? Tyle że jeszcze nie miał odwagi powiedzieć o tym światu. – Co? Ale że już? – zestresował się, kręcąc głową. – Nie no, stara, tak na trzeźwo trochę słabo. Jak spadnę to będzie w chuj bolało. – Wiadomo, najpierw wypadało trochę się znieczulić. – I muszę obmyślić plan. Co jak typek siedzi w domu i zwyczajnie pilnuje tych gaci? – Nie chciał zginąć z rąk fana Roberta Pattinsona. – Zrobimy tak, że ty tam pójdziesz i będziesz go zagadywać w drzwiach, a ja wtedy przekradnę się po gacie. – Tak to sobie właśnie wymyślił. Jeśli Presley myślała, że będzie sobie elegancko siedziała na balkonie i bezczelnie go filmowała to była w błędzie. Przecież musiała mu pomóc. – Btw, chyba jakiś gołąb wije sobie tutaj gniazdo – zauważył zanim wrócił się przez próg i legnął się z powrotem na kanapę. – Będziesz ptasią mamą! – zachwycił się, odkręcając butelkę z winem. Na chwilę przystawił ją do nosa. – Mm, wali siarką. Moje ulubione. – Zaraz też rozglądnął się za jakimiś kieliszkami czy szklankami. – To co, mieszamy wszystko? – zapytał tak, jakby wcale właśnie nie wydawał na nich wyroku śmierci.

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Wizja wspólnego umierania była kusząca. Zawsze raźniej tak razem pierdolnąć w kalendarz niż gdyby miało się zdychać samemu. Wtedy to dopiero byłoby nudno. Presley musiałaby wrócić z zaświatów, żeby nawiedzać Mavericka i umilać mu czas, nawiedzając go nocami z prześcieradłem na głowie, żeby obsrał się ze strachu w te majty z Pattisonem, co mieli je zawinąć.
No jasne, ona miałaby próbować wciągać aspirynę, a on czekałby i patrzył czy aby przypadkiem nie wyzionęła ducha. Nie ma, kurwa, lekko. Albo razem, albo wcale. Czy oni czasami nie mieli razem wąchać od spodu kwiatków? No właśnie, więc niech się typ nie wywija.
- Pattison nie jest szczególnie urodziwy - zgasiła jego zapał, bo co to za sztuka obmacywać się z Robertem? Okej, trzeba było go wpierw poznać, ewentualnie przyodziać gacie z jego wizerunkiem, ale Presley była pewna, że gdyby tylko miała okazję stanąć z nim twarzą w twarz, to owinęłaby sobie gościa wokół palca. Wszystko fajnie, tylko w tym wypadku musiała zadowolić się owiniętymi wokół palca bokserkami.
Przewróciła oczami; kto normalny siedzi w domu i pilnuje suszącego się na balkonie prania? Ale z drugiej strony, kto normalny nosi slipy z Pattisonem? Jej sąsiad to niezły świr, koniecznie musiała go poznać.
- Jak pójdę go zagadać, to mogę już nie wrócić - ostrzegła lojalnie, bo kto wie, jak potoczy się dalsza część wieczoru? A może złapie z typem super vibe i spędzi z nim noc? Trzeba brać pod uwagę każdą możliwość. - Ale niech ci będzie, tchórzu. Nie chcę nic mówić, ale wystarczy ściągnąć je ze sznurka kijem od szczotki - w jej głowie pomysł wydawał się bardzo prosty. Tak prosty, jak faceci i konstrukcja cepa. - W takim razie pij, jak nie chcesz kraść majciochów na trzeźwo - podała przyjacielowi coś ala wino, choć do tej pory nie miała pewności, czym właściwie był trunek, który przed chwilą z butelki. Jebać. Najważniejsze, żeby klepał.
- Nienawidzę gołębi - burknęła pod nosem z wyraźnym niezadowoleniem. - Zasrają mi cały balkon, jebańce. Dawaj garnek - dodała, ale widząc minę Hammonda, bo zabrzmiało to co najmniej tak, jakby chciała te ptaszyska ugotować, pokręciła z pożałowaniem łepetyną. - Na alkohol. Mieszamy wszystko. Zrobimy pierdolony kociołek Panoramixa. Kto pierwszy się porzyga, ten stawia z rana kebsa na kaca - nawet wyciągnęła rękę, ówcześnie spluwając na dłoń, coby przypieczętować ten genialny układ. Dobrze, kurwa, że nie wymyśliła sobie paktu krwi. A mogła, tylko nie zdążyła tego wykminić.

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
Kurde, szkoda byłoby zasrać majty z Pattinsonem, więc może jednak, żeby nie umierali. Przynajmniej jeszcze nie teraz – najpierw chciał się nacieszyć swoją nową zdobyczą. Śmierć musiała trochę poczekać.
I tak dałbym mu się ugryźć w szyję – stwierdził ze stuprocentową powagą. – Zresztą sama wiecznie umawiasz się z typami, którzy wyglądają jak pół dupy zza krzaka – dodał zgryźliwie, bo poczuł się wyśmiewany przez swój słaby gust. Hejtowanie braku urody Pattinsona było słabą zagrywką, chlip.
No to nie wrócisz. – Wzruszył ramionami. – Ja sobie tutaj poradzę, nic się nie martw. – Wiadomo, jako jej super kumpel, bardzo chciał, aby miała udane życie seksualne. – Chociaż nie wiem, czy to nie jest jakiś dziwny fetyszysta… No wiesz, te majtki są trochę wymowne. – Musieli rozważyć wszelkie opcje zanim Presley zrobi coś durnego.
Mruknął coś z niezadowoleniem, kręcąc się na kanapie.
Może i tak byłoby łatwiej, ale jestem złakniony przygód i adrenaliny – powiedział, jakby łażenie po cudzych balkonach faktycznie było szczytem jego możliwości. Grzecznie pociągnął dużego łyka z butelki i nawet się nie skrzywił na lekko dziwny posmak czegokolwiek, co się tam znajdowało. Smakowało trochę jak wybielacz (a smak wybielaczu znał z dzieciństwa, bo przecież jako gówniak wszystkiego musiał spróbować), ale nie śmiał narzekać. – Możesz podpierdolić jajka i sobie je usmażyć jutro na śniadanie – zaproponował, ale kiedy Presley kazała mu przynieść garnek, cała sytuacja nabrała nowego wymiaru. – Albo ugotować skurwysynów – zgodził się ślepo i aż poczuł się oszukany, gdy Prescott powiedziała, że to wcale nie na gołębie tylko na kociołek. – Deal – zgodził się, ściskając jej zaślinioną rękę bez obrzydzenia, bo znali się już tak długo, że pewnie mieli okazję zrobić niejedną bardziej obrzydliwą rzecz. Zaraz też oboje zabrali się do pracy – Maverick przyniósł garnek, Presley odkorkowała wszystko co mieli pod ręką i już po chwili stał przed nimi gar, który tamtego wieczoru miał zabrać ich do innego wymiaru.
Nieźle capi – stwierdził, pochylając się nad ich wymyślną miksturą. – No dobra… – Manewrując chochlą niczym najlepsza pani Zosia w barze mlecznym, rozlał im trochę tego alkoholowego miszmaszu do szklanek i podał Presley jedną ze szklanek. – Do dna – zarządził, bo przecież musiał się jakoś wstawić na tę całą akcję z kradzieżą majtek.

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Wybałuszyła oczy na Mavericka, jakby zobaczyła go pierwszy raz w życiu. Czy on właśnie negował jej gust, co do gości, z którymi się spotykała? O nie, to był cios poniżej pasa. Aż ją, kurwa, łechtaczka zapiekła.
- Ach, więc to tak? Czy właśnie sugerujesz, że umawiam się z samymi przychlastami? Lepiej daj mi przykład, kto według ciebie byłby lepszym kandydatem do potencjalnych randek - Presley wcale nie zdziwiłaby się, gdyby Hommond wytypował siebie. Miał w sobie coś narcystycznego. I w sumie nie można było się temu dziwić, jakby Prescott miała taką twarz, to też uważałaby o sobie same zajebiste rzeczy.
- Nie mam zamiaru żreć dzikiego ptactwa - nastroszyła się na samą myśl, aż jej się odbiło i prawie jej się ulało to, co przed momentem wypiła. - Wiesz ile ona w sobie różnych zarazków? Gołębie są jak muchy - siadają byle gdzie, żrą byle co, a potem srają ludziom na łby. A potem ktoś ci mówi, że to na szczęście i będziesz bogaty. Sraki, a nie bogaty. Pokaż mi jedną osobę wśród znajomych, która została obsrana przez gołębia i niespodziewanie została milionerem - Pres nie byłaby sobą, gdyby nie wygłosiła jakieś teorii na dany temat. Tak już miała i Maverick, chcąc lub nie, musiał do tego przywyknąć. I chyba faktycznie przyzwyczaił się, skoro od tak dawna trwał przy jej boku. Wierny był z niego gryzoń, chyba powinna mu sypnąć trochę ziarna.
Szczypta tego, kropelka tamtego i magiczny trunek w postaci kociła był gotowy. Pachniał jak najgorsza melina, jak tak najgorsza mieszkanka alkoholi wszelakich. Czyli pysznie! Po chwili oboje z Maverickiem dzierżyli w dłoniach szklanki z sokiem z gumijagód. Jak się nie przekręcą, to będzie chyba cud eucharystyczny.
- Zdróweczko - rzuciła z uśmiechem i jednym haustem opróżniła szkło; cierpki smak rozlał się po przełyku i przyjemnie rozgrzał żołądek. Prescott w zamyśle ściągnęła brwi. - Ej, wcale nie smakuje tak źle. Myślałam, że będzie gorzej. To jeszcze na drugą nóżkę i papierosek na balkonie. Trzeba przyjrzeć się tym gaciom, zanim pójdę do sąsiada. Kto wie, może w ogóle nie ma go w domu? Wtedy pójdzie jak z płatka, o ile nie spierdolisz się na beton - zarechotała i posłała przyjacielowi rozbawione spojrzenie. Tak serio, to wcale nie chciałaby zeskrobywać jego zwłok z chodnika. Dopiero co zrobiła sobie paznokcie, jeszcze odprysnąłby jej lakier.

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
Nie no, tego nie powiedziałem… – Właśnie że powiedział. – Ale pamiętasz tego typa, z którym cię zobaczyłem na mieście? Przecież to była porażka – wytknął jej niedelikatnie. – Koleś nosił crocsy. W dodatku limonkowe. – Skrzywił się na samo wspomnienie. – I nie pierdol mi, że to tak ironicznie. Szanujmy się. – No przecież ludzie, którzy nosili crocsy mieli nierówno pod sufitem. Gdyby Mave postanowił nagle targnąć się na swoje życie, prawdopodobnie byliby oni jego trzynastym powodem.
No nie wiem… – Spojrzał na nią wymownie. Znał to spojrzenie. – Wiem, że czekasz, aż powiem, że ja, a ja bardzo nie chcę tego mówić, no ale naprawdę. Ja. – I to nie był narcyzm, okej. Zwykła szczerość – Presley powinna podnieść poprzeczkę i wyśmiewać kolesi, którzy na nią nie zasługiwali. Życie było za krótkie, aby umawiać się z typami noszącymi crocsy.
W sumie mógłbym zjeść gołębia tylko żeby sprawdzić jak smakuje – stwierdził, dobrze wiedząc, że narażał się teraz na jej kolejne krzywe spojrzenie. – Zarazki by wyparowały, gdyby się go ugotowało. – No przecież tak właśnie działał wrzątek, prawda? Zabijał wszystko co niedobre. – Raz mnie gołąb obsrał jak byłem mały, a potem dostałem dziesięć dolców od babci – powiedział, jakby to faktycznie popierało te wszystkie durne teorie. Prawda była taka, że babuszka Hammond pewnie wcisnęła mu ten hajs, aby kupił sobie loda i przestał ryczeć, ale o tym Presley już nie musiała wiedzieć.
Skinąwszy głową, wypił wszystko do dna, nie chcąc być gorszym niż Prescott. Jak na jego gust to ich mikstura smakowała jak bełt jakiegoś srogiego żula, ale nie mógł przecież tego powiedzieć, bo zaraz by było, że z niego miękka dupa, że nie umiał pić, i że śmiał się z jej randek, a sam niczego sobą nie reprezentował. Wypił więc wszystko, do ostatniej kropelki, i nawet się nie skrzywił. Mało tego – od razu nalał im kolejną porcję, w myślach czując, że tego wieczoru na sto procent zarzyga jej kibel.
To chodź. – Może na świeżym powietrzu ten obleśny zapach siarki wywietrzeje czy coś. Tak sobie mówił. – Jak się spierdolę to nie dzwoń po karetkę, nie będę bulił za szpital – uprzedził ją, wychodząc na balkon i wyciągając paczkę papierosów z kieszeni. Podał jej jednego, po czym zaczął szukać zapalniczki. – Lepiej już daj mi umrzeć, przynajmniej zdechnę bez długów. – Marszcząc brwi, w końcu znalazł też tę nieszczęsną zapalniczkę i odpalił papierosa najpierw jej, a potem sobie. – Jebany Pattinson się na mnie gapi – mruknął, bo gdy spojrzał na gacie to faktycznie odniósł wrażenie, że Robercik patrzy na niego pod kątem, że niby trochę kusząco. I jak mógł się mu oprzeć?

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Dobrze, może ten ostatni gość, z którym ustawiła się na drinka nie był zbyt wysokich lotów, ale całkiem spoko się gadało i Presely nie uważała, żeby zmarnowała czas, spędzając z nim kilka chwil. Mimo to patrzyła z rozbawieniem na Mave'a, który tak nieskromnie wyrażał się o sobie, co sprawiło, że musiała wywrócić oczami. No nie mogła się powstrzymać.
- Zamiast tak pierdolić i negować wszystkie moje wybory, zaproś mnie w końcu na randkę - oznajmiła żartobliwie i wyżłopała kolejną szklankę zabójczego trunku. Jak się dzisiaj nie przekręcą, to będzie jebany cud, a pan Hammond będzie mógł wykonywać na nich swoje naukowe badania i sprawdzić, jak to możliwe, że nie wyzionęli ducha.
Nie, żadne z nich nie będzie jadło gołębia. Ani teraz, ani później. W żadnej postaci. Jeśli zgłodnieją, a istniało duże prawdopodobieństwo, że właśnie tak się stanie, zamówią pizzę. I lepiej, żeby Maverick nie podpuszczał Presley, bo ona serio po alkoholu była skłonna upolować tego gołębia, o ile ten pojawiłby się w gnieździe.
Sięgnęła paczkę papierosów i wyszła na balkon, przywierając ramieniem do wysokiej barierki, kręcąc głową na opowieść Hammonda; dziesięć dolców od babci to nie przelewki. Zwłaszcza, że pokrywało się to ze srającym ptakiem. Szczęście, jak chuj. Istne bogactwo.
- Byłoby miło, jakbyś jednak się stąd nie zjebał. Wiesz, sąsiedzi potem będą gadać, że sprowadziłam sobie jakiegoś gacha, który nawet na balkonie nie potrafi prosto ustać. A po co mają gadać - oczywiście nie mówiła poważnie, ale jezu, brzmiała w tym momencie jak własna matka, która aż zanadto przejmowała się tym, co wszyscy wokół mówią.
Tak, pani Prescott zdecydowanie miała bzika na punkcie opinii innych ludzi, dlatego tak bardzo przeżywała wszystkie niepowodzenia swoich dzieci, z którymi, przyznajmy szczerze, łatwo nie miała. Nie, żeby wychowała trójkę kryminalistów, ale żadne świętojebliwe nie było.
- Plan jest następujący - Presley zaciągnęła się porządnie papierosem, przez dłużą chwilę przetrzymując dym w płucach. - Idę do tego gościa spod dwudziestki dziewiątki, lecę w bajerkę, a ty zajmujesz się gacie z Pattisonem. W kuchni jest szczotka, gdybyś nie sięgał - ściągnęła jeszcze kilka buchów szluga i wcisnęła go do słoika z wodą, który robiła za popielniczkę. Prosta sprawa, co mogło pójść nie tak? - Gotowy? No to jazda - jeszcze odgarnęła niesforne kosymi włosów za ucho, wygładziła koszulkę z Rickiem i Mortym, zasalutowała Maverickowi i wyszła na korytarz, z rozmachem uderzając w drzwi po sąsiedzku. PUK PUK PUK.

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
Co jej po spoko rozmowie, skoro potem, gdyby do czegoś doszło, musiała w jakiś sposób dotknąć jego stóp, które jeszcze chwilę temu miały na sobie najgorszy sort butów? Maverick co prawda nie podejrzewał Presley o bycie stupkarzem (stupkarką?), ale no niesmak pozostawał.
Przecież jesteśmy na randce – żachnął się, dopijając drugą szklankę ich napoju mocy. – Zresztą nawet gdybym cię zaprosił to pewnie i tak poszlibyśmy chlać, tyle że w innych warunkach. – No bo co, mieliby niby iść do jakiejś wykwintnej knajpy i ojebać homara? Przecież żadne z nich nie wiedziałoby, jak się za to zabrać i pewnie ostatecznie zjedliby tylko listki sałaty, położonej obok w ramach dekoracji. Beznadziejny pomysł.
Szkoda, zjedzenie gołębia byłoby jakimś powiewem świeżości w jego życiu, no ale skoro Prescott nie kontynuowała tematu, on też go porzucił. Z żalem co prawda, ale porzucił.
No i chuj, no to będą gadać. – Co ona się tak nagle przejmowała tym, co powie jakaś Karen spod dziesiątki? – Jak spadnę na plecy i sobie rozwalę czaszkę to chociaż będą podziwiać moją piękną twarz w trumnie… – zaczął gdybać, ale po chwili zmienił zdanie. – Nie, jednak wolę, żeby mnie spalono, więc nie będą podziwiać. Ale możesz na przykład wziąć sobie garstkę moich prochów i dodać sobie do pieprzniczki to będę z tobą przy każdym posiłku – zaproponował z nadzieją, że Presley doceni tę szczodrość.
Słuchał jej planu z jako takim skupieniem, bardziej koncentrując się teraz na robieniu fajnych obłoczków w powietrzu niż na myśleniu o tym, żeby faktycznie się nie wypieprzyć z tego balkonu. Ocknął się dopiero kiedy usłyszał ”no to jazda” i z żalem wziął ostatniego buszka swojego papierosa, przygotowując się do akcji.
Chwila, co on miał w ogóle zrobić?
Ich wyjebana w kosmos mieszanka chyba już zaczynała działać, bo kiedy przełożył nogę przez barierkę, zakręciło mu się w głowie. Majtki z Pattinsonem były jednak czymś, za co był w stanie poświęcić swoje życie albo chociażby rdzeń kręgowy, więc przełknął ślinę, przełożył drugą nogę i spojrzał w stronę falującego na wietrze Roberta.
Będziesz mój – powiedział do siebie tak, jakby co najmniej grał w jakimś filmie akcji, a potem wyciągnął rękę przed siebie, ale wciąż nie dotknął upragnionych gaci. Przez moment rozważał przeskoczenie na drugi balkon z nadzieją, że uniosą go alkoholowe opary, lecz szybko porzucił tę myśl. Przeklął pod nosem, znowu cofnął się na balkon i poszedł po tę wspomnianą szczotkę, która wyglądała tak, jakby służyła Presley co najmniej od dzieciństwa. Cała w jakichś paprochach i włosach, fujka. No ale nie mógł narzekać, jeśli chciał osiągnąć swój cel. Wrócił na balkon, znowu przeszedł przez barierkę i z całej siły walnął szczotą w rozwieszone pranie, niechcący strącając jakieś inne majtki, które też miały całkiem seksi wycięcie, ale Maverick zdecydowanie wolał pattigacie. Spróbował więc znowu, tym razem z nieco większym wyczuciem i…
Jest! – ucieszył się, a z całej tej radości jedna noga ześlizgnęła mu się z balkonu. Gdyby w porę nie złapał się drugą, wolną ręką barierki, pewnie już leciałby z krzykiem w dół.
Dobra, kurwa... – Powoli, powoli wycofał szczotę na balkon Presley i zrzucił majtki na podłogę, a potem zrobił to samo z narzędziem zbrodni, które wydało z siebie całkiem głośny huk. Taki, który Presley na pewno usłyszała, i który dał jej znać, że operacja została zakończona. Czy pomyślnie, czy też nie – o tym musiała się już przekonać sama.

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Kurwa, miał absolutną rację, bo niby co mieliby robić na tej czysto hipotetycznej randce? Ona odjebałby się w odświętną sukienkę, on zjawiłby się z jakimiś badylami i poszliby za rączkę do kina, a potem do ekskluzywny restauracji, w której ceny były tak wysokie, że pewnie wypierdoliłoby im gały w kosmos? Nie, dzięki. Sceneria wspólnego chlania w jej mieszkaniu wydawała się bardziej odpowiednia dla tej dwójki. Tylko na pewno nie bezpieczniejsza, bo kiedy Pres czekała aż sąsiad otworzy jej drzwi, Maverick już wykonywał akrobacje na balkonie. Po dwóch szklankach magicznej mikstury, blancie i papierosie na zagryzkę zdawało jej się, że sterczała na klatce schodowej w nieskończoność. Ale w końcu drzwi uchyliły się, a zza nich wyjrzał wysoki, blondwłosy chłopak. Ile miał lat, ciężko stwierdzić. Upalone oko Presley miało zaburzoną skalę. Coś między osiemnaście, a czterdzieści.
- Cześć - uśmiechnęła się, w głowie cały czas mając wizję prochów Mave'a, którymi doprawia sobie niedzielny obiad. - Mieszkam tuż obok. O tam - wskazała ręką na swoje mieszkanie, które wynajmowała wraz z młodszym bratem. - Chciałam zapytać czy nie pożyczyłbyś mi... Młotka? Muszę przybić kilka gwoździ - dalej sterczała z wyciągniętą ręką, więc niewątpliwie wyglądała jak ostatnia kretynka. A gwoździa to za chwilę sama przybiję, ale łbem o framugę w drzwiach.
- Młotka? - powtórzył po niej chłopaczyna, wyraźnie zbity z tropu. - Tak się składa, że mam, więc świetnie trafiłaś - uśmiechnął się i miał naprawdę ładny uśmiech. I takie niebieskie oczy, jakby dopiero co skradł nimi niebo. - Co będziesz wieszać? - zainteresował się, nie spuszczając z niej wzroku. - Mam nadzieję, że nie siebie, co? - krótki śmiech wydał się z jego gardła, ale umilkł wraz z hukiem, który rozniósł się echem po klatce. Coś jebnęło, ale to TAK JEBNĘŁO, że Presley aż podskoczyła. Co ten Hammond odpierdalał? Faktycznie życie było mu niemiłe czy jaki chuj?
- Nie, siebie nie - zawtórowała chłopakowi śmiechem, bo oczami wyobraźni widziała swoje nieudolne poczynania i żałosne wieszanie się na ścianie. - Gdybym miała się powiesić, użyłabym paska do spodni. To znaczy nie polecam, żeby nie było, że promuję samobójstwo - musiała robić żałosne wrażenie. Jeszcze kilka słów i pogrąży się bezpowrotnie. Miało się ten wrodzony talent do flirtów. Pewnie po ojcu, który na bank w podobny sposób poderwał matkę. A ona na to poleciało. Wiadomo, z braku laku i kit dobry.
Jakoś zapomniała o Mavericku i gaciach z Pattisonem, Serio, całkiem wyleciało jej z bani, że przyjaciel zmagał się na balkonie, próbując ukraść blondwłosemu sąsiadowi majtki z suszarki. On tu chciał Presce młotek pożyczać, a oni właśnie okradali go z galotów. Fajnie, nie ma to tamto.

Maverick Hammond
towarzyska meduza
.
25 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
sprzedawca w sklepie muzycznym i kierowca ubera, który lubi sobie pośpiewać; wygadany, lekkomyślny i rozrywkowy; do tańca i do różańca, tylko pewnie będzie mu trzeba wytłumaczyć, jak się modlić.
No wiadomo, zresztą nawet gdyby naprawdę chciał zrobić na niej jakieś dobre wrażenie (chociaż na to już było zdecydowanie za późno) to nawet nie miał żadnego garniaka ani nawet żadnej odświętnej koszuli, w której mógłby udawać Christiana Greya. Posiadał tylko jakąś różową marynarkę, ale gdzie on pójdzie z dziewczyną taką jak Presley w różowej marynarce? Do cyrku najwyżej, gdyby tam pracował.
Odetchnął dopiero wtedy, kiedy w końcu stanął dwoma nogami na podłodze balkonu i podniósł gacie z Pattinsonem. Albo mu się wydawało, albo teraz patrzył na niego jakoś mniej przychylniej niż jeszcze przed chwilą. Było w jego oczach coś złego, coś co mówiło: ”nie uwolnisz się już ode mnie” i, szczerze mówiąc, Maverick wcale by się nie zdziwił, gdyby wieczorem wrzucił te gacie do szuflady, a rano znalazł je w kuchni, poplamione keczupem krwią. Że niby nawiedzone.
Będzie musiał ogarnąć jakiegoś dobrego szamana w okolicy, tak na wszelki wypadek.
Tak czy siak, na razie zgarnął miotłę z powrotem do kuchni, a majtki z Robciem położył tuż obok ich śmierdzącego kociołka. Co w sumie nie było dobrym pomysłem, bo teraz wyglądał jeszcze mroczniej, zupełnie jakby czekał, aż on i Presley dorzucą do mikstury ogon szczura i…
A właśnie. Gdzie była Presley?
Wydawało mu się, że jego pierdolnięcie szczotką o podłogę było wystarczająco wymowne, ale może się mylił. Może Prescott była jeszcze mniej ogarnięta od niego i potrzebowała bardziej konkretnego znaku.
Totalnie wyluzowany uchylił drzwi mieszkania z nadzieją, że gdy tylko Presley zobaczy go całego i zdrowego, wpadnie mu w ramiona i zapyta, czy mogła przymierzyć ich zdobycz jako pierwsza albo jeszcze lepiej – poprosi, aby Maverick zaprezentował jej gacie na swoim super seksi tyłeczku, ale rzeczywistość jak zwykle postanowiła sypnąć mu piasek w oczy.
Otóż Presley stała przy drzwiach mieszkania numer dwadzieścia dziewięć i bezczelnie śmiała się z typem, który chciał mu ukraść jego wymarzone majtki. Znaczy, tak czysto teoretycznie to majtki były jego, ale typ na pewno wywiesił je na swoim balkonie tamtego dnia, bo wiedział, że Maverick tu przyjdzie, i że tym samym zagra mu na nosie, chcąc powiedzieć ”pa-atrz, ja mam takie super gatki, a ty nie-e”.
Odchrząknął wymownie, patrząc na typka niechętnie. Kim on był, żeby mieć takie ładne, jasne loczki i niebieskie oczy? Wyglądał jak jakiś seksowny surfer występujący w H2O – wystarczy kropla. I na dodatek miał komplet fajnej bielizny.
Siema – przywitał się sucho, po czym spojrzał na Prescott. – Te, bo jajka się skończyły – wypalił na poczekaniu i chyba nieświadomie miał na myśli te swoje, bo zamiast faktycznie zaprosić ją na tę głupią randkę to złościł się, że uśmiechał się do niej jakiś ala Alex Pettyfer. Dureń.

Presley Prescott
niesamowity odkrywca
śmieszna
ODPOWIEDZ