pan nauczyciel — w Lorne Bay School
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Chciał być strażakiem i ratować kotki, a ratuje australijskie dzieciaki przed chorobami, ucząc ich biegania i sportu. Do tego próbuje pozbierać się do kupy, po tym jak go narzeczona kopnęła w tyłek.
Bycie bratem w przypadku rodziny Zeimer nie wiązało się jedynie z istnieniem ich powiązań na papierku. Jako rodzina żyli w stadzie niczym miłe zwierzątka, gotowe oddać zdrowie i życie za jedno z nich. Casey kochał swoją rodzinę i w aktualnym układzie sił, to ona była tą dającą mu motywacje do walki i życia. To najbliżsi w końcu wiedzieli przez co przeszedł i jaka trauma się za nim ciągnęła, pomoc i ich wsparcie było nieodzowne. Sam doszedł do siebie w miarę szybko, a praca jako nauczyciel dostarczała mu nowej życiowej energii, dając pozytywny odzew na to przez co przeszedł. Gdyby mógł to pewnie częściej by zaglądał do rodzinnego domu czy do swojego rodzeństwa, tym bardziej teraz w momencie gdy czasu miał mieć na powrót więcej - na pewno to właśnie uczyni. Szkoła w Australii miała to do siebie, że kończyła się właśnie w grudniu, a więc w sumie to już. Na kalendarzu odliczającym rok szkolny zostało już tylko parę dni, więc co za tym idzie bracie i siostry musieli liczyć się z tym, że Casey do nich zajrzy albo zacznie zaglądać częściej. Okazja do tego nadarzyła się szybciej niż można by przypuszczać. Gdy Gilbert dał znać, że ma meble do skręcenia, na rodzinnym czacie, Casey od razu się zgodził a zaraz za nim i Connor. Stąd też mieli przed sobą męski wieczór trzech muszkieterów, którzy mieli za zadanie walczyć ze skręcaniem mebli. Jak można było się spodziewać, takie atrakcje nie da się przeżyć zupełnie na trzeźwo. Każdy z nich pewnie przygotował swój "prowiant" i zestaw budowlańca. Casey zaopatrzył się w sześciopak piwa i swoją skrzynkę z narzędziami, w której pewnie i brakowało paru części, ale jako strażak - coś nieco się nauczył, w sensie przynajmniej umiał używać kluczy. Tak czy inaczej w pozytywnym nastroju i o umówionej porze zajrzał do mieszkania brat, czekając pod drzwiami aż ten łaskawie go wpuści. Nie wiedział na co się pisze i czy w trzech to ogarną, ale przynajmniej zapowiadał się miły i męski wieczór, podczas którego pewnie i panowie dowiedzą się co tam u każdego słychać, a o to w sumie chodziło! Braterstwo krwi i tego typu sprawy..
Aktualnie każdy z nich w końcu dorósł i miał swoje życie i pewnie plany na nie, a przy tym może i problemy sercowe. A kto nie pomoże i nie wysłucha lepiej niż rodzony brat? Przynajmniej C. nastawiał się na to, że starci braciszkowie pomogą mu z pewnymi kwestiami chociaż trochę..
- Witam szanownego braciszka. Co to za zestaw z Ikei albo Aliexpress żeś zamówił? - zapytał na starcie gdy już go Gilbert wpuścił do środka. Odstawił na moment swoje rzeczy, które przyniósł aby jednak bratu sprzedać miśka bo jakiś czas się nie widzieli, a nie oszukujmy się były strażak potrzebował takich gestów, choćby przez pryzmat swoich przeżyć. Bo tak! Mimo upływu lat i zagojenia się ran, stan psychiczny wahał się u niego w zależności od pory roku i tego co się działo w jego życiu zaś.


Gilbert Zeimer
Connor Zeimer
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
prawnik, ekonomista — Neelsen Group
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Doświadczony prawnik i ekonomista, który od lat współtworzy firmę razem ze swoim najlepszym przyjacielem. Wieczny Piotruś Pan. Niedawno wrócił w rodzinne strony i został trafiony przez strzałę wyjątkowo złośliwego amora.
t r z y
Ostatnimi czasy Connor zdecydowanie nie narzekał na nudę. Odkąd wrócił w rodzinne strony, miał naprawdę sporo na głowie. Ciężko pracował nad otwarciem nowej filii kancelarii, w której zatrudniony był od przeszło dziesięciu lat. Z sukcesem współpracował ze swoim najlepszym przyjacielem i pomagał rozwijać mu rodzinny biznes. Był wdzięczny za szansę, którą otrzymał od rodziny Neelsen. Lata temu ojciec Layonella dostrzegł w nim potencjał i dał mu szansę. Mimo to Connor posiadał całkiem bogate CV. Był nie tylko prawnikiem, ale także doktorem ekonomii. Przez kilka lat wykładał na uniwersytecie w Sydney. Lubił to, ale gdzieś w środku czuł, że to nie to. Po wielu namysłach porzucił etat wykładowcy i w stu procentach poświęcił się prawu.
Minęło kilka tygodni, odkąd Connor wrócił w rodzinne strony. Obecnie mieszkał w pobliskim Cairns. Tam wynajmował niewielką kawalerkę, która była dla niego jedynie lokum tymczasowym. Dwa dni temu dopiął deal i kupił swój wymarzony dom. Nieruchomość była zlokalizowana w Lorne Bay. W związku z tym powoli szykował się do przeprowadzki. Powoli pakował swoje rzeczy, ale kiedy Gilbert zadzwonił do niego i poprosił o pomoc w składaniu mebli, zgodził się niemal od razu. Wsiadł w samochód i wyruszył w drogę. Po drodze zgarnął dwie duże pizzę. Doszedł do wniosku, że przyda im się jakiś prowiant. W końcu składanie mebli to wyczerpujące zajęcie.
Na miejsce dotarł jako ostatni. Casey go uprzedził. No cóż, w końcu był młodszy!
— Cześć, przychodzę z pizzą. Głodni nie możemy brać się za robotę — oznajmił, a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Cieszył się na wieczór spędzony w towarzystwie braci. Connor był bardzo rodzinną osobą. Przez ostatnie lata mieszkał na drugim końcu kraju, ale pieczołowicie pielęgnował rodzinne więzi.
— W aucie mam skrzynkę z narzędziami, tak na wszelki wypadek. Nie wiem, czy Gil ma wszystkie konieczne przyrządy do majsterkowania. Aa i ja dziś nie piję, no chyba, że któryś z was przenocuje mnie na kanapie — oznajmił i skrzyżował ręce wokół klatki piersiowej. Przyjechał tu autem i nie zamierzał prowadzić po pijanemu.

Casey Zeimer, Gilbert Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
#4

Jak się było dzieciakiem, to może nie zawsze było się zadowolonym z tego, że miało się tyle braci i sióstr, ale w dorosłości? To była zupełnie inna historia. Zawsze można było można do kogoś zagadać, zaproponować piwo, pogadać o sensie życia i tak dalej. Bo nie bójmy się powiedzieć, mężczyźni nie plotkowali. Oni tylko wymieniali opinie. No a o swoim życiu to czasem trzeba powymieniać opinie, bo choć oni wszyscy byli z jednej matki i z jednego ojca, tak byli zupełnie różni od siebie i również wybierali różne drogi w życiu. Także każdy mógł zaprezentować swój punkt widzenia, który zazwyczaj był kwitowny krótkim pierdolisz. Jednak nikt sie o to nie obrażał, a swoje niezadowolenie, lub urażenie pokazywało się tym, że uderzało się swoją butelką piwa o szyjkę browara brata, który przez to eksplodował jak szampan na podium. Cóż, faceci to duże dzieci, nie bójmy się tego powiedzieć.
Gilbert był człowiekiem, który umiał wiele rzeczy, radził sobie z nimi sam. Jednak totalnie nie był zosią samosią, która nie potrafiła poprosić o pomoc. Z tymi meblami, gdyby tylko miał cztery łapy, to by sobie poradził zapewne sam, ale odczego są bracia? Zwłaszcza, że to była dobra okazja na to, aby się spotkać w trójkę. Connora długo nie było w Lorne, więc trzeba było korzystać, a u Caseya... Cóż, u niego wiele się zmieniało, więc starsi bracia na bank musieli i chcieli mieć na niego oko. W takim pozytywnym znaczeniu.
-Stary, jakbym zamówił na aliexpresie, to bym zainwestował w miskę ryżu, żeby chińczyki przyszły i złożyły-zaśmiał się. Cóż, nie będzie płacił za jakiegoś majstra, co by to poskręcał, skoro mógł sam. Klepnął brata po plecach, nie mając problemu w okazywaniu mu emocji, byli rodziną, Connora po chwili przytulił tak samo. -Panowie, ale my tutaj mamy popracować, a nie jeść, pić i maseczki robić-zaśmiał się, bo sam kupił różne przekąski w postaci czipsów i tym podobnych, piwo było w lodówce a i coś mocniejszego na pewno się znajdzie.-Brzmi jak plan, musimy tylko złożyć kanapę-podrapał się po głowie. Cóż, parę kartonów leżało, ale nie trzeba było wszystkiego zrobić jednego dnia. Najważniejsze rzeczy już miał, czyli łóżko w sypialni, szafkę i telewizor w salonie, oraz całą kuchnię. Dopiero niedawno się tu wprowadził, bo dorósł do wzięcia kredytu. Daleko mu było do ślubu, jabłoni o synu nie mówiąc, ale od czegoś trzeba zacząć. Zwłaszcza, że raczej do młodzieży się już nie zaliczał. -Fajnie, na bank mamy trzy młotki i klucze dziesiątki ale czy któryś z was ma wkrętarkę? Moja wyzionęła wczoraj ducha. Nie podołała zadaniu-westchnął. Nie wyrobił się aby podjechać do Cairns po nową, jakby zamówił przez internet to też by nie doszła. Pozostało tylko liczyć na to, że któryś z Zeimerów posiadał takie dobro luksusowe w swojej kolekcji.

Casey Zeimer Connor Zeimer
pan nauczyciel — w Lorne Bay School
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Chciał być strażakiem i ratować kotki, a ratuje australijskie dzieciaki przed chorobami, ucząc ich biegania i sportu. Do tego próbuje pozbierać się do kupy, po tym jak go narzeczona kopnęła w tyłek.
Posiadanie dużej liczby rodzeństwa było fajną sprawą, bo jednak w dzieciństwie było z kim się bawić a potem im dalej w las zwany życiem, spotkania i rozmowy o życiu bywały inspirujące. Rodzina to zawsze element, do którego Casey lubił wracać czy nawet wspominać. Gdyby nie oni, mógłby skończyć w psychiatryku albo na terapii z racji tego co się stało u niego i jak zakończył swoją karierę strażaka. Dodatkowo wypadek różnie wpływa na człowieka, a on był typem, który używał wyparcia jako formy obrony przed "złem". Miło było więc spotkać się z braćmi w chwili gdy nie miał już zajęć i jako pan nauczyciel mógł odpoczywać przez następne kilka tygodni. Z jednej strony wolne od dzieciaków i problemów z nimi było o czym można marzyć miesiącami w roku szkolnym, ale po drugie - on nie miał co ze sobą zrobić. Telefon od Gilberta był zbawienny, chociaż mógł nieco już podejrzewać jak ich wspólne skręcanie mebli pójdzie.
- Siema Connor. - ze starszym bratem też się przywitał, zbijając chociażby piątkę gdy tylko odstawił swoje narzędzia i piwo. Zmrużył oczy z powrotem na sprawcę zamieszania i pomyślał dosyć mocno nad kąśliwą uwagą co do jego mebli. - Jak nie chińskie to Ikea zrób to sam. Może z pudełka wyskoczy zaraz szwed i zacznie nam tu instrukcje po swojemu przedstawiać. Ja mam nadzieję tylko, że nie brałeś ich za kredyt, bo jak jakiś element pójdzie w trakcie to ja nie będę Ci oddawać szmalu. - śmiał się z tego i żartował z tego, bo jednak to takie w ich stylu aby trochę się podroczyć i powyzywać. Sam Gilbert dowalił do pieca, biorąc ich za jakiś ochlajtusów, co tylko czekają na moment i okazje do wypicia.
- Słuchaj, po szklanie i na rusztowanie, tak? Nie znasz dewizy prawdziwych speców? - zapytał z udawanym zdziwieniem, spoglądając z kolei na starszego brata. Słowo pizza go pochłonęło i jego oczy płonęły aby skosztować tego cuda co ze sobą przyniósł, jakby był głodzony albo nie jadł od lat. Zanim jednak pozwolił sobie na kradzież kawałka pizzy, podszedł do walizki w której miał drobne przybory, a przy tym jakiś sprzęt grubszy także.
- Ja mam swoją, ale obawiam się, że może robić spięcie albo wywalać korki. Możemy to sprawdzić bo nie robiłem testu u siebie czy to jej wina czy przedłużacza. Któryś z was jest odważny? A jak nie to może pan prawnik uraczy nas firmową wkrętarką z Makity albo Boscha. - nie żeby chciał zaczepiać drugiego brata, ale pewnie jak najlepiej mu się żyło z ich trójki to pewnie i sprzęt miał z lepszej półki niż zwykła wkrętarka o słabej mocy z pierwszego lepszego sklepu albo internetu. Co jak co, ale ktoś zawsze z nich mógł mieć w swoim zestawie narzędzie, którego nie miał drugi, bo w końcu co trzy głowy to nie jedna.

Connor Zeimer
Gilbert Zeimer
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
prawnik, ekonomista — Neelsen Group
37 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Doświadczony prawnik i ekonomista, który od lat współtworzy firmę razem ze swoim najlepszym przyjacielem. Wieczny Piotruś Pan. Niedawno wrócił w rodzinne strony i został trafiony przez strzałę wyjątkowo złośliwego amora.
Connor nie zawsze był na bieżąco z rodzinnymi sprawami. Ostatnie lata spędził w Sydney i to tam budował swoje życie, ale starał się regularnie zaglądać do Lorne Bay. Przyjeżdżał tu na każde święta, a kiedy miał więcej czasu, wpadał też na weekendy. Spędzał wtedy czas z rodzicami oraz licznym rodzeństwem. Faktycznie, kiedy był młodszy nie doceniał tego, że posiada tak liczną rodzinę. Teraz uważał, że to naprawdę fajna sprawa. Zawsze miał się do kogo odezwać. Chociaż cała rodzina wiodła zupełnie inne życie, kiedy było trzeba, potrafiła się zjednoczyć. Connor naprawdę lubił to miejsce i cieszył się, że ponownie zawitał w rodzinne strony. Liczył, że zbuduje tu swoje życie na nowo. Jakiś czas temu zrozumiał, że potrzebuje w życiu zmiany. Przelotne związki i przygody na jedną noc przestały go zadowalać. Chciał się ustatkować, chociaż wiedział, że z jego dawnymi przyzwyczajeniami nie będzie to proste. Old habits die hard czy jakoś tak!
— W takim razie zaczniemy od kanapy — zarządził i klasnął w ręce. Connor miał nadzieję, że robota pójdzie im szybko, ale kiedy spoglądał na liczbę kartonów, która leżała w salonie Gilberta, powoli tracił na to nadzieję. Teoretycznie składanie mebli było prostą czynnością, ale śróbki potrafiły sprawiać różne psikusy. Najgorsza była sytuacja, kiedy mebel był pięknie złożony, a w kartonie dalej leżało nadprogramowe żelastwo. Pewnie każde z nich przerobiło to w życiu chociaż raz.
— Chińczyk, Szwed, co to za różnica? — machnął ręką, a na jego przystojnej twarzy malowało się wyraźnie rozbawienie. Słowa młodszego z braci sprawiły, że parsknął śmiechem. Wywrócił oczami i odparł. — Tak się składa, że wkrętarkę też wziąłem i tak, jest ona z Boscha. Czuć piniądz, prawda? — rzucił żartobliwie, spoglądając na swoich braci. Wiedział już, że dzisiejszy wieczór będzie naprawdę zabawny.
— To co, zaczynamy od tej kanapy? W międzyczasie możecie powiedzieć, co tam u was? — zapytał zainteresowany. Był ciekawi, jak im się powodzi w życiu. Sam miał obecnie bardzo przełomowy okres. Czekało go wiele zmian, na które był podekscytowany. Pod względem zawodowym wszystko było dopięte na ostatni guzik, musiał jeszcze tylko dopiąć sprawy związane z przeprowadzką.

Gilbert Zeimer, Casey Zeimer
Prywatny detektyw — znudzony śledzeniem niewiernych żon
36 yo — 201 cm
Awatar użytkownika
about
I don't stalk, I investigate
Gilbert osobiście był zadowolony z tego, że Connor wrócił do miasta. Trzeba trzymać się w kupie, prawda? Choć też fajnie było mieć też kogoś na drugim końcu świat.... kraju, do kogo można było wbić się na męski weekend. No, ale jak wiadomo, z takich okazji nie korzysta się zbyt często, nie mniej jednak fajnie jest mieć taką okazję. Choć posiadanie prawnika pod ręką też mogło być zbawienne, nie dlatego, że którekolwiek z Zeimerów stwarzało problemy wychowawcze, co to to nie, to grzeczne chłopaki były. Po prostu profesja Gilberta była zbieżna z zawodem drugiego z braci.
-Jak Szwed, to mógłby przynieść ze sobą klopsiki-zaśmiał się, bo należał do tych osób, które ciężar konieczności pójścia na zakupy i podejmowania decyzji musiał sobie wynagrodzić obiadem w sklepowej restauracji. A wtedy zawsze je się klopsiki i ciasto daim. To po prostu mus, który na koniec zakupów poprawia się hot dogiem, amen. -Nie brałem tego na kredyt, ale nie psuj lepiej-odgryzł się, choć absolutnie nie zamierzał się obrazić czy posądzić brata o takie chamstwo. Faceci po prostu już tacy byli i jak w dzieciństwie czasem takie przepychanki kończyły się podbitym okiem przez przypadek tak teraz już dawno się nie boli. A to może lepiej...
-Ty-wskazał znów na Caseya-dla pewności trzymaj się podłogi, masz złe doświadczenia z drabinami, wszyscy o tym wiedzą-zaśmiał się, sądząc, że od czasów tego niebezpiecznego wypadku minęło wiele czasu, na tyle aby można było sobie z tej sytuacji żartować. Tak jak z etapu życia Gilberta, kiedy ten był korposzczurkiem.
-Nooo, Bosch, powodzi się-zażartował. Być może było tak, że Connor miał najwięcej hajsu, w końcu taki zawód na pewno był dochodowy, a być może po prostu lubił gadżety i po kupieniu rolexa, perfum Baccarat, następne w kolejce były męskie zabawki, kto wie. -Dobrze wiedzieć, od kogo pożyczać w przyszłości-zaśmiał się, podchodząc do starszego brata, aby ogarnąć jeden karton z nim.-No dobra, złóżmy tą kanapę i stoli kawowy, który jest ..... tam-rozejrzał się i wskazał karton leżący w innym koncie pomieszczenia-A potem będziemy mieć gdzie usiąść i się napić, czy coś zjeść. Co wy na to?-zapytał i klasnął w dłonie, dając znak do roboty. No co, może lubił się rządzić, ale mógł się szarpnąć i zamówić pizzę, czy inne burgery, aby nie było, że wykorzystuje braci jak tanią siłę roboczą -Raz dwa trzy... No dobra, ja zacznę. Mogę odpowiedzieć nawet śpiewająco-powiedział, korzystając z tekstu jednego z kabaretów, ale oczekiwał że obaj mężczyźni zaraz krzykną błagalnie, aby nie śpiewał. Z resztą na bank mogli się spodziewać, że odpowiedź będzie brzmieć nic cieekaweego. Bo o tym, co robił w wolnym czasie, czyli przesiadywał w Moonlight bar i starał się zagłębić w to, co działo się w rodzinie Fitzgerald, wolał na razie nie mówić na głos. Choć może powinien? Casey i Blanche w końcu się znali. A Connor... Connor też mógł znać kogoś z Fitzgeraldów z przeszłosci.

Casey Zeimer Connor Zeimer
pan nauczyciel — w Lorne Bay School
32 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Chciał być strażakiem i ratować kotki, a ratuje australijskie dzieciaki przed chorobami, ucząc ich biegania i sportu. Do tego próbuje pozbierać się do kupy, po tym jak go narzeczona kopnęła w tyłek.
Casey zawsze czuł się lepiej w towarzystwie braci, tym bardziej teraz gdy nastały wakacje i nie miał w sumie co robić przez kilka tygodni. Szkoła póki co była w stanie spoczynku, a zajęcia dopiero miały mieć miejsce w nowym roku, także nudził się okropnie, a jak wiadomo - był z tych którzy potrzebują zajęcia. Życie w straży, krótkie ale jednak - nauczyło go, że trzeba być zawsze w gotowości, czyszcząc sprzęt czy ogólnie remizę. To były miłe chwile dla niego, a teraz? Czuł się czasami jak jakiś niepełnosprawny, a przecież nie było z nim aż tak źle, chociaż jakieś ograniczenia nadal mógł mieć, ewentualnie pręt w plecach, który trzymał wszystko w kupie.
- W sumie to racja, pal sześć skąd one. Ważne aby trochę wytrzymały a przede wszystkim abyś z żadną laską nie połamał tych mebli w trakcie.... wiesz.. - tutaj go szturchnął i pewnie jak dzieciak, zaczął naśladować ruchy kopulujące, czym mógł albo ich roześmiać albo zażenować. Taki już był urok najmłodszego brata! Mimo iż dobił już ponad trzydziestu lat, dalej czasami budził się w nim małolat, który lubił pożartować i ponabijać się z wszystkiego i wszystkich dookoła. Dobrze mu to robiło i uważał to za swego rodzaju terapię, która pomagała w najtrudniejszych i kryzysowych momentach. - No fakt, najważniejsze jest aby było gdzie spać i na czym jeść. Resztę powoli się zrobi. Chociaż zależy czy to kołki same i klej czy jeszcze wkręty, solidna robota. - no nie był specem, ale może brat zaoszczędził na skręcaniu mebli i dlatego miał u siebie stos kartonów, a nie gotowe meble. Niestety. Czekała ich robota, ale jak to faceci z rodziny Zeimer, przynajmniej znali się na wiertarkach i umieli ich używać w sposób poprawny. - Powodzi się! - tak, to się pana prawnika Connora tyczyło oczywiście. Casey to miał ze sobą co najwyżej dobre klucze i to różnych rozmiarów oraz śrubokręty i inne pierdoły, które mogły się nawet im nie przydać, ale co tam! Jakoś siłą woli skręcą te meble, tak czy inaczej.
A żeby nie było, że ktoś się opieprza to pewnie sam się zabrał do obejrzenia, która paczka zawiera dany element i co najpierw. Przysunął im na początek stolik, bo wydawał się najmniej skomplikowany i najprostszy na początek. Wyciągnął sobie nożyk i rozciął nim ostrożnie karton, tak aby nie uszkodzić jego zawartości, bo jak brat powiedział skoro to nie na kredyt tylko za gotówkę, to szacunek.
- U mnie? Mam wolne bo skończył się rok szkolny i się nudzę. Po za tym nic nowego, raczej stabilnie. Chociaż sercowo do bani. - powiedział, pewnie bardziej pod nosem tą końcówkę, ale nie rozwijał się co do tego póki nie wpoił w siebie chociaż jednego piwa. Zajął się za to rozpakowaniem i stosem folii, która była a która przysłoniła same elementy stolika. Z nim pewnie mógłby i sam sobie poradzić, jeśli chłopaki woleli zająć się grubszym tematem jakim była kanapa.


Connor Zeimer
Gilbert Zeimer
powitalny kokos
nick autora
brak multikont
ODPOWIEDZ