właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
William na pewno nie był na tym stratny. Nie ma co się oszukiwać, kiedy był u psychologa, a przez naturę swojej pracy czasem u takowego musiał się zjawić, to… unikał rozmów o tym co go gryzie, poza pracą. Zresztą hej, można spokojnie sobie gadać przez godzinę o trupach w wodzie, no i nie kłamać przy okazji. Bo to naprawdę była bardzo ciężka praca, bardzo obciążająca. I jednocześnie absolutnie, cholernie potrzebna, bo dawała rodzinom to, na co Will swego czasu musiał się dość sporo naczekać. Tkwił trochę w takim kole, powtarzając historię swojej rodziny, w trochę inny sposób ale jednak. Czy było to zdrowe? To chyba z nich dwóch akurat Theo mógł ocenić, nie Will.
- Czy ja wiem? Jeśli szukasz czegoś na chwilę, to to co w głowie może poczekać… albo w ogóle nie być istotne - przyznał i zmrużył lekko oczy. - Poza tym takie związki zrodzone z zafascynowania głową, a nie ciałem, powstawały chyba tylko w towarzystwie przyjaciół… albo jakiejś innej grupie, która spędza ze sobą czas - dodał. W dorosłym życiu poznawanie obcych kobiet wyglądało trochę inaczej, interesowało się najpierw wyglądem. A może Will po prostu był pustakiem? Możliwe, że obie opcje były prawdziwe. I nie zapominajmy, że Will generalnie… nie chciał być zraniony, więc wybierał to co powierzchowne, co skazane na porażkę. W końcu był rozwodnikiem, nie? Nie walczył o małżeństwo, a może wręcz i nie chciał się aż tak dobrze dopasować, żeby móc odejść? Od czasów szkolnych unikał poważnych miłostek, psując je zanim zdążyły się rozwinąć. Dobrze wiedział co to znaczy tracić najbliższą osobę, stracił obu rodziców za jednym zamachem, obawiał się pewnie podświadomie, że utraty kolejnej tak bliskiej osoby by nie przeżył.
A potem słuchał tego, co przyjaciel ma do powiedzenia. Pokiwał głową na jego pytanie, bo to go ani trochę nie zdziwiło. Miał wrażenie, że w starszym pokoleniu mało kto w to wierzył. Sam też przecież to odziedziczył po starszych pokoleniach.
- Wodzie nigdy nie można w stu procentach ufać, więc trochę strachu możesz sobie zostawić - odpowiedział cicho. Dobrze wiedział, że bardzo możliwe, że sam by się wtedy razem z nią utopił. I czy to byłoby lepsze od utraty jej? - Myślisz że to kiedyś odejdzie? To widmo.. z przeszłości? - zapytał, bo też miał swoje duchy, też miał swoje wątpliwości i obawy. Na przykład takie, czy to nie on przypadkiem swoją obojętnością doprowadził Prim do samobójstwa. I bał się, że może to zrobić z kolejną kobietą. Że był trochę przeklęty. Że był.. złym wpływem. Tak, jego przyjaźń z Theo miała naprawdę solidne fundamenty…
- Mam znaleźć grupę wsparcia dla rozwodników, którzy przyczynili się do próby samobójczej swojej żony, a potem tak czy siak się rozwiedli? - zapytał i pokręcił głową - gez, nie wiem w której prasie wrzucić takie ogłoszenie… - dodał, a potem uniósł brwi i spojrzał na swoją rękę. - Nie wiem Theo. Nic nie wiem. Jakaś część mnie myśli, że lepiej by było gdybym po prostu trzymał się z dala od wszystkich kobiet, dla ich dobra - podsumował. Dlatego odepchnął od siebie GIn. A teraz przywdział odpowiednie wdzianko i zaprowadził przyjaciela na skraj basenu. Sam usiadł i schował nogi w wodzie. - Gotowy na pierwsze zanurzenie? - zapytał, podnosząc na niego swój smutny wzrok.
happy halloween
-
(pijany) psychiatra — cairns hospital
44 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
My beer drunk soul is sadder than all the dead Christmas trees of the world.
Najpierw zdumienie, a następnie gromki śmiech wskazały, że Othello niektóre elementy tej układanki jak dotąd umykały. Rzadko kiedy decydował się na coś tak śmiałego, jak analiza własnych wyborów; choć i on chadzał niegdyś na terapię, obecnie niewielki procent swej uwagi poświęcał własnej osobie. Nic więc dziwnego, że to dopiero za sprawą przyjaciela zrozumiał, że zachowuje w sobie pewne wzorce, że nigdy ich nie łamie i że wobec tego popełnia swego rodzaju błędy. — Nie jestem chyba gotowy na tę rozmowę — przyznał ze śmiechem, uznając, że dziś mógł wyłącznie skupić się na problemach z pływaniem. Gotów byłby oczywiście zaprzeczyć jego słowom, podając mu jasne przykłady, że dla niego zupełnie inne sprawy są ważne, a każdy związek jest wynikiem długiej przyjaźni, licznych rozmów i tak dalej, ale niestety jego pijackie podboje zdecydowanie tę zasadę łamały. Problem w głównej mierze polegał na tym, że będąc pod wpływem alkoholu, niekoniecznie poprawnie zapamiętywał później twarze tych osób, w których łóżkach bywał.
Widzisz, na tym polega cały dowcip. Odejdzie, jeśli mu na to pozwolę — rzucił z lekkim uśmiechem, niby dedykując te słowa sobie, ale dobrze wiedział, że tym samym może przemycić jakąś psychologiczną mądrość i jemu. Othello nie bez powodu kurczowo trzymał się tamtych wydarzeń, przez całe życie poruszając się jak lunatyk; prawda była taka, że czuł, że tamtego dnia to on powinien był zginąć. Zaskoczony tym, że straż przybrzeżna jakoś ściągnęła go bezpiecznie na ląd nie wiedział, jak ma po tym wszystkim żyć, więc… Zawiesił się, zatrzymał i bał otworzyć na to, co nieznane. Teraz jednak nie on był najważniejszy, nie jego zmartwienia, więc zaśmiał się ciepło i pokręcił głową na słowa przyjaciela. — Prowadzimy w Cairns różnej maści spotkania, w tym dla osób, które doświadczyły wpływu samobójstwa. Wszyscy się zawsze skupiają na osobach, które takie próby mają za sobą, ale świadkowie tych zdarzeń są równie ważni. Powinieneś tam zajrzeć, tak na początek — wyjawił z przyjaznym uśmiechem, dokładnie się mu przypatrując. — Nie uczestniczę w nich, więc o to martwić się nie musisz. A co do rozwodników… Wystarczy wybrać się kilkakrotnie do baru i zagadać kilka osób, wiesz. Ludzie nie szukają tam tylko alkoholu i seksu — poradził, bo jednak jako miejscowy pijak miał w tym dobre doświadczenie. Zaskakujące było to, jak wiele osób pragnie się w takich miejscach komuś zwierzyć. — Wszystko małymi krokami, Will, może… Może to dobrze, może potrzebujesz teraz przerwy — dodał, kiwając głową. — Ale nie zrobiłeś niczego złego, w tym układzie to Prim cię zawiodła — ośmielił się stwierdzić, choć naturalnie nie było to na tyle łatwą sprawą, by mógł obrzucać ją podobnymi oszczerstwami. A potem rozpoczęli już naukę pływania, by nie nadwyrężać swej przyjaźni terapeutycznymi zapędami.

koniec <3

william henderson
ODPOWIEDZ