studentka | kelnerka — JCU | Sparrow Coffee
21 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
But then I heard you call my name
And it sounded like the sweetest song
3.

Do tej pory doskonale pamiętała przyjemne uczucie ekscytacji, gdy wraz z Kazem podjęli decyzję o wspólnym mieszkaniu. Właściwie wyszło to dosyć spontanicznie, bo Florence trochę szukała okazji do wyrwania się z rodzinnego domu, ale kiedy pomysł już padł, zorganizowali się całkiem szybko. I początkowo było tak, jak sobie wyobrażała: maratony filmowe, przegadane noce, więcej czasu dla siebie czy seks bez strachu, że zaraz ktoś zapuka do drzwi pokoju. Normalne, dorosłe życie, do którego niby nigdy się nie spieszyła, ale jednak czuła się w nim szczęśliwsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Do czasu.
Nie umiała powiedzieć, co właściwie wydarzyło się między nimi — po prostu zaczęli się gorzej dogadywać i spędzać razem mniej czasu. Wydawało jej się, że nie zmieniła w swoim podejściu niczego. Nadal lubiła spędzać czas z Kazem, pragnęła jego bliskości i chociaż mieszkali razem, ciągle za nim tęskniła. Miała wrażenie, że stał się bardziej drażliwy i że gdyby mógł, ignorowałby ją zupełnie. I to bolało. Na dodatek nie wiedziała, czym zawiniła, a każda próba rozmowy na ten temat kończyła się kłótnią i cichymi dniami. Przestała więc dociekać, ale to powodowało tylko jeszcze większy natłok myśli.
A czarnych myśli jej nie brakowało, bo kiedy krótko przed świętami Bożego Narodzenia dowiedziała się o chorobie swojego młodszego brata, stała się jeszcze bardziej przybita. Przestała nadmiernie przejmować się humorkami Kaza, a zamiast tego zaczęła miewać własne. Bolał ją brak wsparcia ze strony chłopaka. Nie chciał chodzić z nią do szpitala, nie było go zwykle w domu, gdy wracała po całym dniu i potrzebowała się przytulić, by zasnąć choć trochę spokojniej. Miała wrażenie, że ich związek oblewa właśnie bardzo ważny egzamin, ale nie myślała o rozstaniu. Wciąż go kochała i chciała nad tym pracować, chociaż miała wrażenie, że tylko ona. Chociaż na pewno też nie była bez winy, nawet, jeśli nie umiała jej za bardzo dostrzec. Poza tym, potrzebowała stabilizacji, a nie rozstania, które na pewno przysporzyłoby jej cierpienia, no i zmartwień, bo sama chyba nie dałaby rady z wynajmem mieszkania.
Dzisiejszy dzień też spędziła z bratem, tym razem w rodzinnym domu. Chłopiec nie czuł się najlepiej, więc przez sporą część dnia oglądali jakieś filmy, później grali na Xboxie, aż w końcu zrobiło się na tyle późno, że Flo musiała wracać — jutro czekała na nią poranna zmiana w pracy. W drodze powrotnej do domu kupiła pizzę, głównie z myślą o Kazie, chociaż nie miała pojęcia, czy go zastanie. Weszła do mieszkania, nasłuchując jakichkolwiek dźwięków.
Kaz, jesteś? — zawołała, zamykając za sobą drzwi. — Kupiłam pizzę.

Kaz Swallow
ambitny krab
scarlett
instruktor nurkowania — Sailway
24 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
001.

Florence była dla niego ważna, chodzili ze sobą już spory czas, ba nawet zamieszkali razem nawet gdy po pewnym czasie uświadomili sobie, że to była trochę pochopna decyzja. Jednak już na początku przekonali się, że przede wszystkim była dobra, poznali swoje nawyki, swoje przyzwyczajenia i na pewno nie kłócili się o to kto ma posprzątać czy gotować. Nie raz Kaz lubił ją zaskakiwać śniadaniem do łóżka, które kończyło się długimi pieszczotami i dobrym seksem. Do czasu..
Do czasu kiedy znowu zaczynał się źle czuć i szukał ukojenia we wszystkim tylko nie we swojej własnej dziewczynie, tak jakby nie chciał na nią ściągać swoich problemów - swojego głównego problemu. Chciał oszczędzić jej cierpień, szkoda tylko że w ten sposób tylko bardziej je przysparzał.
Dzisiejszego dnia nie czuł się najlepiej, swoje złe samopoczucie tłumaczył głównie pracą, faktem iż spędzał sporo czasu pod wodą. Tak naprawdę to ginął w oczach, stał się bardziej wychudzony a cienie pod oczami, które jak twierdził były od niewyspania coraz bardziej odznaczały się na jego opalonej skórze. Starał się jednak jak zawsze robić dobrą minę do złej gry. Przecież nie powie swojej dziewczynie, że tak naprawdę to po prostu umiera. A jego złe samopoczucie jest spowodowane właśnie rakiem, który rozrasta się w jego ciele. To dlatego nie lubił szpitali, to dlatego unikał ich jak ognia i pojawiał się tylko tam co jakiś czas na badania kontrolne. Lekarze dawali mu dwa lata życia i Swallow tak po prostu zaczynał się do tego faktu przyzwyczajać. Nie chciał mieć nadziei na to, że mógłby przeżyć, mieć żonę a potem dzieci, zestarzeć się i wyglądać tak jak teraz dziadkowie każdej niedzieli piekąc ulubione bułeczki swoim wnukom, tańcząc do muzyki płynącej z małego radia ustawionego koło mikrofalówki. Bolał go fakt, że tego nigdy nie doświadczy, że nie stanie na ślubnym kobiercu u boku swojej wybranki i nigdy nie zazna takiego szczęścia.
Pogodził się z tym faktem, ale za każdym razem widok zmartwionej Florence powodował, że jego serce łamało się na milion malutkich kawałków, wiedział że przyjdzie dzień kiedy to on złamie jej serce. Siedział właśnie na kanapie ze wspartą głową na poduszkach klikając w pilot z zamiarem skakania po kanałach gdy dobiegł go z przedpokoju głos jego dziewczyny.
Tutaj jestem — rzucił w jej stronę starając się na swoich ustach przywdziać delikatny uśmiech, nawet gdy czuł się zmęczony dzisiejszym dniem. Jeszcze wieczorem wstąpił do dziadków, ale uważał że dzisiaj powinien spędzić ten czas właśnie z Langley — umieram z głodu — zaśmiał się jeszcze lekko zmuszając swoje zmęczone ciało do siadu a potem do wstania z kanapy, najpierw ucałował Flo w czubek czoła po czym zabrał z jej rąk karton z pizzą kładąc go na stoliku w salonie. — Jak minął dzień? Co u brata? — to nie tak, że nie interesował się tym dzieciakiem bo bardzo go polubił, po prostu nie lubił słuchać o złym samopoczuciu.

Florence Langley
powitalny kokos
nick
studentka | kelnerka — JCU | Sparrow Coffee
21 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
But then I heard you call my name
And it sounded like the sweetest song
Czasem zastanawiała się, czy gdyby nie wspólne mieszkanie, rzeczywiście udałoby im się uniknąć większości nieporozumień. Pewnie tak, bo byli jeszcze młodzi, zwłaszcza Flo, a mimo to rzucili się na głęboką wodę i nagle widywali się codziennie. Nauczyli się o sobie nowych rzeczy, nie tylko tych dobrych i być może w pewnym sensie okazało się, że rzeczywistość wspólnego mieszkania różniła się nieco od pięknych wyobrażeń. Wycofanie się z tego byłoby sporym krokiem wstecz, swoistą porażką, więc podjęli wyzwanie… I wyszło jak wyszło.
Nie miała pojęcia, jak poważne rzeczy ukrywał przed nią Kaz i nie wiedziała, że robił to z troski. Wychodziła z założenia, że będąc w związku, naturalne jest dzielenie się nie tylko dobrymi rzeczami i sukcesami, ale również problemami. Nie czuła za bardzo wsparcia Swallowa, którego tak bardzo obecnie potrzebowała, ale nie zmieniało to faktu, że gdyby on takowego szukał, na pewno by je u niej znalazł. Kochała go całkiem bezwarunkowo i chyba właśnie dlatego znosiła wszelkie trudy, humorki i komplikacje. Niezależnie od wszystkiego, nie wyobrażała sobie bez niego życia.
Musiałaby być całkowicie ślepa, żeby mieszkając z Kazem, nie zauważała jego gorszego samopoczucia. Widziała to, martwiła się o niego i regularnie proponowała pomoc od swoich rodziców, którzy jako lekarze mogli pomóc mu chociażby w diagnozie. Florence nie była ekspertką, ale obstawiała anemię, więc czasem ostentacyjnie zostawiała na wierzchu jakieś witaminki, bo wiedziała, że kiedy zaproponuje mu je podczas rozmowy, niewiele osiągnie.
W każdym razie, o Kaza martwiła się tak czy siak, po prostu nie wiedziała, jak poważne są jego problemy zdrowotne. W jakiś sposób na pewno ją chronił, ale pewnego dnia ta informacja uderzy w nią jeszcze mocniej i boleśniej. Na razie żyła jednak w błogiej nieświadomości, a jej troska koncentrowała się przede wszystkim na młodszym bracie, Finnie. Nie rozumiała, dlaczego nawet dzieci musiały cierpieć w tym okrutnym świecie. Uważała, że to niesprawiedliwe i bardzo bolał ją fakt, że mimo chęci nie mogła nic z tym zrobić. Mogła jedynie być obok, a to było za mało — tak czuła.
To dobrze, że kupiłam. Nie byłam pewna, czy coś jadłeś — powiedziała, uśmiechając się, gdy ucałował ją w czoło. Najwyraźniej dzisiaj miał lepszy humor. — Przyniosę tylko coś do picia.
Poszła przemyć ręce i wyciągnęła z lodówki dwie małe butelki wody, po czym wróciła do salonu i usiadła obok Kaza, ale tak, żeby móc na niego bez przeszkód patrzeć. Nie sięgnęła po kawałek pizzy, zamiast tego odkręciła butelkę i napiła się zimnej wody.
Finn nie czuł się dzisiaj najlepiej, ale chyba bardziej psychicznie niż fizycznie. Jutro znowu wraca do szpitala, a to zawsze go dobija — odpowiedziała, markotniejąc. Przez chwilę w zamyśleniu wbiła wzrok przed siebie, ale zaraz wyrwała się z letargu. — A tobie jak minął dzień? Bo wyglądasz na zmęczonego, zaraz znowu pójdziemy spać jak jacyś emeryci — zaśmiała się, zerkając na zegar na ścianie. Było tuż po dwudziestej pierwszej.

Kaz Swallow
ambitny krab
scarlett
instruktor nurkowania — Sailway
24 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Podobno podczas wspólnego mieszkania z drugą osobą tak naprawdę to poznają się nawzajem, może to właśnie według Florence mogło spowodować pewne zgrzyty między nimi. Tak naprawdę to była tylko i wyłącznie wina Kaza oraz fakt iż miał przed nią sekret. Coś czym nie chciał się podzielić z prostego powodu, nie chciał przecież robić jej przykrości, nie chciał mówić o tym, że za dwa lata a może nawet i szybciej może go zabraknąć w jej życiu. Nawet gdy pogodził się z tym faktem to mówienie o swojej chorobie nie było niczym łatwym dla niego. Nawet ze swoim przyjacielem nie potrafił na ten temat rozmawiać otwarcie, zazwyczaj go omijał i starał się zwrócić uwagę na coś innego, bo przecież ile można mówić o swojej śmierci? Kiedy patrzył na rudowłosą czuł tylko i wyłącznie żal, że wielu rzeczy nie zrobią razem, że nigdy nie będą mieli gromadki dzieci czy własnego domu.
W tym momencie uśmiechał się delikatnie w jej kierunku starając się robić dobrą minę do złej gry, nawet gdy mu to momentami kiepsko wychodziło, bo jakby nie patrząc ostatnio był cieniem samego siebie, to jednak nigdy nie rozmawiali otwarcie o jego złym samopoczuciu. Był za to jej wdzięczny, bo nie chciał żadnej kłótni to po pierwsze a po drugie to nie chciał jej mówić, jeszcze nie.
Jadłem po pracy, ale i tak jestem głodny jak wilk — powiedział zgodnie z prawdą odprowadzając ją spojrzeniem kiedy ta poszła po wodę do kuchni. Sam usiadł na kanapie z lekkim westchnieniem na ustach czekając na nią z otwarciem pizzy i zaczęciem pałaszowania. Babcia zawsze powtarzała, że prawdziwy mężczyzna czeka na swoją kobietę nawet przy stole i dziadek bardzo trzymał się tej tradycji jednocześnie ucząc swojego wnuczka jaki powinien być. Nauki nie poszły w las.
Nic dziwnego, ja też nigdy nie lubiłem szpitali, mam nadzieję że poczuje się niedługo lepiej, w sumie to na pewno tak będzie. Nie musisz się martwić — uśmiechnął się w jej stronę delikatnie muskając ręką jej plecy, chciał żeby dziewczyna trochę się rozluźniła. Kto wie, może nawet po tym gdy zjedzą pizzę to zafunduje jej taki masaż? Swallow tak naprawdę był wrażliwym facetem i chciał dla niej jak najlepiej nawet gdy między nimi ostatnio było sporo zgrzytów. Tłumaczył to sobie swoim złym samopoczuciem na co teraz machnął ręką.
Ostatnio mam dużo pracy, chyba będę musiał wziąć parę dni wolnego od nurkowania bo czuję się tym coraz to bardziej zmęczony — uwielbiał przebywać we wodzie, pływał nie jak człowiek ale prawdziwa ryba i oddawał się swojej pracy bo badanie nieodkrytych głębin było dla niego bardzo przyjemnym doświadczeniem ale i także przez chorobę męczące. Sięgnął po kawałek pizzy i wgryzł się w niego z błogim uśmiechem na twarzy.


Florence Langley
powitalny kokos
nick
studentka | kelnerka — JCU | Sparrow Coffee
21 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
But then I heard you call my name
And it sounded like the sweetest song
Rzeczywiście przemknęło jej przez myśl, że po prostu podczas wspólnego mieszkania poznali się z zupełnie innej strony i to spowodowało nieporozumienia. Nie znajdowała innego wytłumaczenia. Miała wrażenie, że coraz częściej denerwowała Kaza, a przez to mniej rozmawiali, więc nie było mowy o przegadaniu problemu. Zauważyła zmiany w jego podejściu, ale nie umiała go za nie jednoznacznie obwiniać. Czuła, że problem leżał gdzieś głębiej, chociaż nie spodziewała się, że chodzi o tak dużą sprawę. Ufała Kazowi i uważała, że jeśli działoby się coś naprawdę poważnego, powiedziałby jej. A może to tylko ona opowiadała mu o każdej trosce i każdym bólu?
Florence po prostu nie lubiła naciskać. Kiedy czasem próbowała, raczej nie kończyło się to najlepiej. I nie dziwiła się, bo sama nie lubiła, kiedy ktoś naciskał na nią, chociaż ona była raczej otwarta i jeśli coś ją trapiło, wolała o tym porozmawiać. Nie każdy miał jednak takie podejście, dlatego zawsze starała się dawać innym przestrzeń. W przypadku Kaza było to oczywiście trudne, bo był jedną z najważniejszych osób w jej życiu, ale nie chciała go denerwować ani znowu się z nim kłócić.
W takim razie czytam ci w myślach, smacznego — uśmiechnęła się, usadawiając się wygodniej na kanapie. Wskazała mu gestem, żeby nie krępował się i jadł, bo sama nie była pewna, czy coś w siebie wciśnie. Czuła zmęczenie i martwiła się bratem, a wracając do domu, zastanawiała się, czy zastanie w nim Kaza. Cieszyła się, że był, bo potrzebowała dzisiaj towarzystwa, nawet, jeśli miało ono polegać na oglądaniu jakiegoś niewymagającego serialu albo jedzeniu pizzy w milczeniu.
Wiem, lekarze też są dobrej myśli, ale nie umiem się nie martwić… Nie mogę patrzeć, jak cierpi, wolałabym wziąć to na siebie — przyznała, obracając w dłoniach butelkę z wodą. Finn był jeszcze dzieckiem, nie powinien mierzyć się z czymś takim. Gdyby mogła, zabrałaby cierpienia i problemy z barków każdej osoby, którą kochała, choć już teraz czuła się tym wszystkim przygnieciona. Ale wróciła dziś do domu, gdzie czekał na nią Kaz i to sprawiało, że czuła się trochę lepiej. Kojąco działał też na nią jego dotyk. Gdy na niego patrzyła, mimowolnie się uśmiechała — przynajmniej dopóki nie zaczynała analizować jego zmęczenia. Rzeczywiście, dużo pracował, ale czy naprawdę chodziło tylko o to?
Zdecydowanie przyda ci się wolne. Moglibyśmy nawet gdzieś pojechać na kilka dni, odpocząć od… tego wszystkiego. No wiesz, sami — zaproponowała niezobowiązująco. Nie wiedziała, czy cokolwiek z tego wyniknie, ale mimo wszystko taka opcja wydawała jej się całkiem przyjemna. Czasem miała już naprawdę dość tego miasteczka, chociaż jednocześnie niezupełnie wyobrażała sobie życie gdzieś indziej, bo właśnie tu mieszkała od zawsze.
Obejrzymy coś? — zapytała, przesuwając się na kanapie, żeby usiąść wygodnie w jej rogu. — Może być coś odmóżdżającego.

Kaz Swallow
ambitny krab
scarlett
ODPOWIEDZ