Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
#8

Panna Turner rzadko kiedy rzuca słowa na wiatr, zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi nawiązywanie przyjaźni i ekscytujące przygody. Taką na pewno było nurkowanie z jakiś czas temu poznaną znajomą, która wydała się bardzo sympatyczna, miała dobry gust do drinków, a do tego kota, którego Joy bardzo chciała poznać, ale jeszcze nie miała ku temu okazji. Wszystko w swoim czasie! Dziś Joy zaprosiła Tahnee na nurkowanie. Czas był idealny, bo pogoda wciąż dopisywała, ale ogólnie to było już po sezonie, więc ceny były nieco niższe. Turner niestety nie mogła jeszcze sama prowadzić zajęć czy brać odpowiedzialności za towarzyszy nurków, bo nie miała ku temu uprawnień i dopiero zbierała fundusze na to, by takowe sobie wyrobić, ale nie było przeszkodą to, że wraz z Walker wynajęły specjalistę, który cierpliwie i profesjonalnie przygotował Tahnee i wszystko jej wyjaśnił, a potem pokazał im najciekawsze miejsca, jakie mogły dostrzec pod wodą w tej okolicy.
W wodzie spędziły około dwóch godzin, porozumiewając się jedynie ustalonymi wcześniej gestami, przez co Joy miała mały problem z wyrażeniem swojej ekscytacji na te wszystkie kolorowe, podwodne widoki. Dopiero po powrocie na brzeg i oddaniu sprzętu, Turner przeszła do dzielenia się emocjami, które kumulowały się w niej przez tych ostatnich parę godzin. Jej entuzjazm nie malał za każdym razem, gdy to robiła.
- Widziałaś tę piękną rybę w cętki, co wyglądała prawie jak dalmatyńczyk? Była piękna. To panterka - zachichotała, bo bawiła ją ta nazwa. Kojarzyła co poniektóre organizmy, choć części ich nazw już nie pamiętała. Będzie musiała to nadrobić, jeśli faktycznie przyjdzie jej kiedyś opowiadać turystom o rafach koralowych. - Rozgwiazdy też były fantastyczne. No i te niebieskie małże, co za genialny kolor! A tobie co się najbardziej podobało? - spojrzała uważnie na Tahnee, ale zaraz przyszło jej do głowy kolejne pytanie. - A w ogóle, to spieszysz się, czy może masz jeszcze czas? Możemy kupić po drinku z palemką i usiąść gdzieś na plaży - jak totalne basic bitches, co podobało jej się już na samą myśl. Chill on the beach to idealny plan na resztę dnia i Joy miała nadzieję, że Tahnee Walker podziela tę opinię.
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Trzeba przyznać, że relacja z Joy wprowadziła do życia Tahnee pewien powiew świeżości. Turner była pełna energii, często nieprzewidywalna z perspektywy Walker i ciągle czymś ją zaskakiwała. Zupełnie nie spodziewała się, że przypadkowa znajomość się tak rozwinie i nie skończy się tylko na jednym wieczorze spędzonym na piciu drinków. Nie żeby Tah w jakikolwiek sposób na to narzekała, wręcz przeciwnie. Podobało się jej to, że w końcu wyszła z czterech ścian swojego domu i zaczęła… po prostu żyć. Rozstanie z Bartem bardzo dużo jej uświadomiło, a biorąc pod uwagę fakt, że w większości mieli wspólnych znajomych i to ona wyszła na tą złą, to została bez jakichkolwiek znajomości… no dobra. Niby byli ludzie z policji, ale to nie było to samo. Jakoś nie przepadała za spędzaniem wolnego czasu z osobami, z którymi pracowała. Głównie dlatego, że mimowolnie rozmawiali o robocie poza nią, czego Tahnee stara się ostatnimi czasy unikać. Pracoholizm zdecydowanie nie jest dobrą rzeczą!
Dlatego gdy dostała esemesa z propozycją wspólnego nurkowania, nawet się długo nie zastanawiała i się zgodziła. Co prawda znalezienie terminu nie było łatwe, bo mimo wszystko praca w policji to niemalże wieczna służba, ale pogadała ze swoim przełożonym i odebrała jeden dzień wolny z nadgodzin, który to zamierzała spędzić właśnie na wspólnym nurkowaniu z Joy, będąc niemal pewną, że się nie zanudzi.
Trzeba przyznać, że była zauroczona rafą – wiele kolorowych stworzeń, których w większości nazwać nie potrafiła. Nie zmieniała faktu, że doceniała to co widziała i miała nadzieję, że trudy ekologów o utrzymanie rafy w takim stanie, w jakim była nie pójdzie na marne – byłaby to bowiem ogromna strata! Jednocześnie zatraciła zupełnie poczucie czasu, dlatego, gdy już były na zewnątrz, była mocno zaskoczona, że minęło aż dwie godziny!
Pasuje do niej ta nazwa – odparła na komentarz rybki w cętki. Prawdę powiedziawszy to porównanie z dalmatyńczykiem trochę nasuwało się samo. – Ogólnie chyba rafa sama w sobie… pięknie wyglądała, niczym podmorski dywan. Cholera, ale poetycznie – zaśmiała się. Walker była raczej pragmatyczną babką, która twardo stąpała po ziemi, więc tego typu porównania nie były w jej stylu. – Niespecjalnie, odebrałam cały dzień wolnego z natrzaskanych nadgodzin i chyba musiałaby nastąpić apokalipsa, żeby mnie do pracy ściągnęli – powiedziała, uśmiechając się do Turner. Spędzenie paru godzin razem na popijaniu drinka na plaży brzmiało jak całkiem dobry pomysł.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
O tak, Joy dokładnie rozumiała, dlaczego spotykanie się po pracy z ludźmi z pracy nie było tak fajne, jak mogłoby się wydawać. Jasne, impreza integracyjna raz na jakiś czas to fajna sprawa, ale ciężko narzekać na upierdliwego szefa czy współpracowników, jeśli tylko oni chcą cię słuchać. Właśnie dlatego warto jest mieć znajomości w różnych kręgach. Joy starała się utrzymywać przynajmniej kilka znajomości jeszcze ze szkoły, do tego oczywiście miała swoich dwóch braciszków, ale nawiązywanie nowych kontaktów, w różnych miejscach, nawet w nocnych klubach, to coś, co robiła całkiem chętnie. Wiązało się to z czymś na pograniczu odwagi i głupoty, ale jeszcze nigdy nie spotkało jej nic złego. Trafiała raczej na sympatyczne i przyjazne osoby, takie, jak Tahnee, z którymi bardzo chętnie spotykała się ponownie
- Nie do końca widzę poezję w byciu dywanem, ale niech ci będzie - zaśmiała się uroczo, ciesząc się w duchu, że rafa koralowa zrobiła na Walker wrażenie. Na niej zawsze robiła! - Mnie rafa zaskakuje za każdym razem, zawsze pojawi się coś nowego, pięknego i niesamowitego, po prostu jak z innego świata. To takie dziwne, że z wierzchu widzisz tylko wodę, a na dnie są takie... takie... no niesamowite rzeczy! - potrząsnęła blond czupryną, bo aż jej brakowało słów, aby opisać, jakie wrażenie robiła na nie rafa. Wychodziła z założenia, że trzeba to samemu zobaczyć, żeby zrozumieć, dlatego postanowiła pokazać Tahnee, co i jak. - Och, to fantastycznie! To na co masz ochotę? Drinki, czy może lemoniadę, chcesz posiedzieć gdzieś w ciszy, albo przy stolikach, a może chcesz potańczyć? Co lubisz robić? - była ciekawa, bo nie znała upodobań ciemnowłosej koleżanki. Wypiły kilka drinków, ale równie dobrze mógł to być jakiś jednorazowy wyskok, no i skończyły siedząc w knajpie na dywanie, ale nie oznaczało to, że Tahnee nie przepada za innymi czynnościami. Joy była otwarta i na tyle elastyczna, że mogła się dopasować do większości upodobań towarzyszki dzisiejszego popołudnia - nie miała specjalnej ochoty na nic szczególnego, ale mogła coś zaproponować, byle tylko wiedziała, w którą stronę, by choć trochę trafić w gust panny Walker. Polubiła ją, nie chciała tego zepsuć jakąś głupotką. Wolała, by obie dobrze się bawiły i czuły w swoim towarzystwie.

Tahnee Walker
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Miała wrażenie, że ludzie z pracy nie zawsze byli w pełni autentyczni. Zadawali pytania, które uważali, że zadać wypadało, a gdyby znali choć trochę Walker wiedzieliby doskonale, że ona nie potrzebowała klepania po ramieniu i pocieszania, a głównie to dostawała, gdy wróciła z przymusowego urlopu po rozstaniu ze swoim narzeczonym. Działało to na Tahnee niczym płachta na byka i starała się zawsze jak najszybciej uciąć temat, ale nie wszyscy to podłapywali i drążyli, co powodowało, że potrafiła się unieść, ale chociaż wtedy docierało. Na dodatek na imprezach z pracy często było tak… że rozmawiało się właśnie o robocie. I jak Walker naprawdę bardzo dużo pracowała, to jak już wyrwała się z komisariatu czy radiowozu nie oznaczało, że miała ochotę na rozmawianie o pracy. Z drugiej strony jakby się tak zastanowiła porządniej, to tak naprawdę z tymi ludźmi nie miała żadnych innych tematów nie licząc roboty właśnie.
Oj przecież w tych wszystkich nowelkach są te opisy dywanów z kwiatów i tym podobne – odparła, próbując wytłumaczyć swój tok myślenia, choć w sumie musiała przyznać Joy rację, bo za czasów nastoletnich nigdy specjalnie nie rozumiała tego typu metafor, uważała je za… trochę grafomańskie – Cieszę się, że są odpowiednie organizacje, które zajmują się pilnowaniem, by rafa wyglądała w taki, a nie inny sposób. Strach pomyśleć co by z niej zostało bez nich... – Niestety, jako ludzkość mieli tendencje do niszczenia ich najbliższego otoczenia; Zdecydowanie nie żałowała, że dała się Joy namówić na ten wypad. – Musimy kiedyś to powtórzyć. – Z jakiegoś powodu Walker od razu założyła, że Turner nie będzie miała nic przeciwko i zapewne się umówią ponownie na jakiś konkretny termin… bo w sumie czemu miałaby nie? Z perspektywy Tahnee wyglądało to tak, że się dobrze we dwie bawiły. – Co powiesz, by zgarnąć jakieś drinki i jedzenie na wynos i posiedzieć na plaży, najlepiej gdzieś z dala od tłumów? – zapytała, spoglądając na blondynkę. W sumie nie miała zbytnio ochoty na siedzenie w przepełnionych barach i klubach, a jak to zwykle bywało z lokalami przy plaży, te były zwykle pełne ludzi. Zdecydowanie wolałaby spędzić ten czas w jakimś spokojniejszym miejscu. – Chyba, że wolisz coś innego, to w porządku – dodała zaraz potem… bo mimo wszystko chciała, by Turner również miała przyjemność z tego spotkania. Wyglądało na to, że obydwie myślały w bardzo zbliżony do siebie sposób.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Nowe znajomości mają tę zaletę, że nie trzeba poruszać tematów, które są niewygodne. Tak jak było w przypadku Joy i Tahnee - nie miały żadnych wspólnych znajomych, spotkały się przypadkowo, nic o sobie nie wiedzą. Mogą powiedzieć sobie nawzajem dokładnie tyle, ile chcą, na ile czują się pewnie i bezpiecznie w swoim towarzystwie. A z niektórych rzeczy zwyczajnie nie muszą się spowiadać. Takie są choćby poprzednie związki - przecież to już zamknięte rozdziały w ich życiu. Być może kiedyś takie tematy zostanę poruszone, bo jednak wieloletnie relacje kształtują człowieka, ale teraz wcale nie musiały się tym przejmować i do tego wracać.
Roześmiała się na wspomnienie dywanów z kwiatów. Może faktycznie miało to w sobie coś z poezji, ale ona nigdy nie była jej miłośniczką. Specjalną romantyczką też nie była, przynajmniej nie tego typu. Była typem człowieka - przygody, była pełna energii i chciała odkrywać świat, a nie tkwić w melancholii uczuć.
- To trudna robota, a do tego droga, choć większość tych ludzi to wolontariusze - wzruszyła ramionami. - Niestety mało kto chce płacić za ratowanie natury. Szkoda, bo jest piękna. Ale wydaje mi się, że część z naszych biletów pójdzie na ten szczytny cel. Tym chętniej to powtórzę - uśmiechnęła się szeroko. - W ogóle sporty wodne są super, tylko do niektórych niestety trzeba mieć predyspozycje - zachichotała. - Możemy kiedyś spróbować czegoś jeszcze, jeśli byś chciała - nawet, jeśli miałoby im nie przypaść do gustu, to przynajmniej będą miały świadomość, że próbowały, zamiast bić się z myślami. Zdaniem Joy, im więcej rzeczy się w życiu spróbuje, tym jest ono fajniejsze.
Przystała na propozycję Tahnee, doczłapały się więc do beach baru, a tam zamówiła sobie wypasionego hot doga, kolorowego drinka i jakieś smakowe piwa w butelkach na później. Nie chciało jej się co chwilę wracać do baru.
- Kojarzę fajne miejsce na skałkach niedaleko, z fajnym widokiem na wodę. Możemy się tam przejść, może nie będzie zajęte - zaproponowała i jeśli tylko Tahnee Walker przystała na jej pomysł, to ruszyła w tamtą stronę, prowadząc je w jakąś krętą ścieżkę na wydmy. - Jak się ma twoja kotka? - zagaiła, wcale nie próbując się wprosić, byle tylko móc pomiziać futerko. Oczywiście nie zamierzała tego mówić wprost, bo miała jeszcze jakieś resztki taktu w sobie i rozumiała, że nie każdy może lubić gości w mieszkaniu czy po prostu życzyć sobie jej odwiedzin, ale kotki wielbiła i może chociaż uda jej się załapać na obejrzenie kilku zdjęć? Sama mogła pochwalić się tylko kilkoma kwiatkami, które zresztą ostatnio, przez jej brak czasu, nie miały się najlepiej.
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Tahnee chyba potrzebowała takiego „powiewu świeżości” w swoim życiu, znajomości, gdzie będzie mogła gadać o jakiś bardziej przyziemnych tematach, bez wielkich zwierzeń. To zdecydowanie Walker pomagało i sprawiało, że czuła się po prostu… lepiej. Długo się wzbraniała przed poznaniem kogoś nowego, przez zwykłe przyzwyczajenia i brak chęci wyjścia z mitycznej strefy komfortu, ale przypadkowe spotkanie ją do tego częściowo „zmusiło”, z czego była naprawdę zadowolona. Mogły wraz z Joy dyktować jak szybko chcą by ich relacja się rozwijała, bez obawy, że któreś z ich wspólnych znajomych – których nie miały – coś głupiego palnie i zrobi się niezręcznie. To zdecydowanie był duży plus.
Nie mogła nie odwzajemnić śmiechu – Turner wręcz nim zarażała. Walker często łapała się, że przy Joy jakoś bardziej była wyluzowana, częściej żartowała, a uśmiech wręcz nie chciał znikać z twarzy kobiety. To dobrze o blondynce świadczyło, bez najmniejszych wątpliwości
Znasz jakieś fundacje godne zaufania? W sumie z chęcią dorzuciłabym jakąś cegiełkę. – Walker może nie zarabiała jakiś kokosów jako policjantka, jednak prowadziła dosyć proste życie. Dom po babci, który miała na własność wiele ułatwiał, bo nie musiała płacić wysokiego czynszu jak przy wynajmie. Tak więc miała możliwości wpłacić parę groszy. Chciała mieć jednak pewność, że dana organizacja przeznaczy te pieniądze w odpowiedni sposób, bo jednak wiele się słyszało o fundacjach, które tylko pozornie robiły coś dobrego i tak naprawdę tylko niewielki procent szedł na te szczytne cele. – Czasem surfuję, mam świetną nauczycielkę. Co Ty na to? – Nie był to prosty sport, wymagał dosyć sporej równowagi, choć dla Walker nie było to jakoś szczególnie ciężkie. Jej zdanie mogło być jednak nieadekwatne, ponieważ była wysportowana – zawód zobowiązywał.
W głębi ducha, Tahnee cieszyła się, że Joy przystała na propozycję wzięcia czegoś na wynos, aniżeli siedzenia w jakimś zatłoczonym barze, a tych przy plaży było od groma. Walker wzięła mojito, bo jakoś ją wzięło na klasyki, też parę piw. W ramach przekąski zamówiła zakręcane frytki, bo wyglądały po prostu ciekawie. I nie jadła ich… bardzo dawno.
W takim razie prowadź – przytaknęła na propozycję Joy. Słysząc pytanie o Dandelion, mimowolnie się uśmiechnęła. – Jak zawsze, królowa na włościach. – Zaśmiała się. Dan była kotką, która pokazała charakterek. – Już jej o Tobie opowiadałam, więc musisz kiedyś wpaść i ją poznać osobiście – dodała zaraz potem. Walker zdecydowanie nie miała nic przeciwko gościom w swoim domu. Prawdę powiedziawszy to dawno nikogo nie zapraszała do siebie, więc… byłaby to miła odmiana.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Tym lepiej, że Tahnee nie robiła niczego na siłę. Po prostu poznały się w muzeum, przyszło to samo, naturalnie, a one po prostu pozwoliły się tej znajomości rozwijać. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał. Presja potrafi zabić wszelką przyjemność, więc im mniej jej na siebie narzucały, tym lepiej. No i właśnie, ważna kwestia - nie musiały się sobie z niczego zwierzać, mogły po prostu dobrze się razem bawić.
- O tak, znam, kiedyś z jedną współpracowałam, też byłam przez chwilę wolontariuszką - pokiwała głową i podała Tahnee nazwę, dokładnie literując, żeby mogła sobie zanotować i nic nie pomylić. - To było jeszcze w szkole, kiedy miałam więcej czasu i wierzyłam, że mogę zbawić świat - zaśmiała się. - To znaczy, oczywiście dalej wierzę, że praca tych wolontariuszy ma sens i daje efekty. Ale w którymś momencie musiałam zacząć na siebie zarabiać, no i jakoś tak wyszło, że nie udało mi się tego pogodzić - może mogłaby zrezygnować z kilku imprez w miesiącu, no ale człowiek też potrzebował się czasem nieco zabawić, a nie tylko spinać na robocie. Zwłaszcza odkąd niemal cały interes cukierniczy spadł na nią, to ostatnie, na co miała siłę, to angażowanie się w inne odpowiedzialne sprawy. Nie była w stanie pojąć, jak ludzie łączą taki biznes z, na przykład, zakładaniem rodziny i wychowywaniem dzieci. Może to kwestia zrzucania roboty na innych? Oby zrobiło jej się luźniej, jak już uda jej się zapełnić kilka wakatów w cukierni.
- Surfowanie brzmi super. Jeszcze byłam zainteresowana wakeboardingiem i snorkelingiem. Dużo tego jest. Ale możemy zacząć od surfowania, teraz ty mi coś pokażesz - uśmiechnęła się szeroko, już na samą myśl ogarniała ją ekscytacja. Na szczęście sama nie była żadnym sflaczałym ulańcem, choć od dłuższego czasu nie uprawiała regularnie żadnego sportu. Liczyła jednak, że jej ciało może coś jeszcze pamiętać z lekcji baletu czy gimnastyki... chociaż trochę. Przydałoby jej się jakieś rozciąganie, yup.
- Och, no bardzo chętnie! Ale musisz mi powiedzieć, jakie smaczki lubi, albo może wolałaby zabawkę? Nie mogę przyjść do takiej damy z pustymi rękami - wiadomo, że najłatwiej przekonać do siebie zwierzaka zwyczajnie go czymś przekupując. Powiedzenie "przez żołądek do serca" sprawdzało się także w przypadku kotów, smaczki to najprostszy sposób, by zjednać sobie takiego futrzaka. - No, to tutaj. Udało nam się, wolne - uśmiechnęła się szeroko, zadowolona, że już pierwsze zaproponowane miejsce mogło je ugościć. Pewnie pora im sprzyjała. - Co powiesz na ten widok? - mogły się wygodnie usadowić na płaskich skałkach, pewnie wyszlifowanych już przez miliony dupek siedzących tu wcześniej, na tyle szerokich, że mogły wciągnąć na nie nogi, albo mogły nimi majtać w powietrzu. Skałki za plecami były dobrym podparciem, a skałki z przodu swego rodzaju barierką, choć niezbyt wysoką. Dzięki temu miały widok na plażę i wodę, na ludzi i beach bary, na biegające pieski, a jednocześnie szmer głosów ledwo do nich docierał. - Czy taka poważna policjantka, jak ty, lubi piżama party? - spytała ciekawsko, z lekkim błyskiem w oku, ale bez uśmiechu, bo nie była pewna, czy aby pomysł, na który wpadła w rzeczywistości nie był zbyt szalony. Trochę się nie spodziewała, by kobieta po trzydziestce brała udział w takich eventach, ale ostatnie, czego chciała, to zadać pytanie tak, by wyrzucać Tahnee jej wiek. Zresztą, jej samej było do trzydziestki coraz bliżej, a akurat dobrej piżamowej imprezie to Joy nigdy nie odmówi.

Tahnee Walker
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Dla Tahnee ważne było, żeby organizacja, na którą wpłaci pieniądze będzie godna zaufania. Sama nie bardzo jak miała działać w tej kwestii i być wolontariuszką, bo jako policjantka miała mocno nienormowane godziny pracy. Czasem się zdarzało, że była wzywana pomimo teoretycznego dnia wolnego. I bardzo źle by się zapewne czuła, gdyby zadeklarowania, że danego dnia będzie mogła pomóc, to by się nie stało. Swoją cegiełkę jednak mogła dołożyć w inny sposób i wierzyła, że chociaż w minimalny sposób zaspokoi pewne potrzeby.
Niestety, ale czasem trudno pogodzić pracę z życiem osobistym. Coś o tym wiem… – Westchnęła ciężko. Czy żałowała, że nie poszła inną ścieżką? Nie. Lubiła swoją pracę, pomaganie innym zawsze miała w krwi, jednak czasem fajnie byłoby zadbać o samą siebie, prawda? – To będę wdzięczna jak mi podeślesz ich stronę, z chęcią poczytam czym się zajmują. – To nie tak, że Walker Joy nie ufała. Jednakże zawsze, nim podejmowała jakąś decyzję, to się nad tym zastanawiała, rozważała plusy i minusy. Chciała też po prostu wiedzieć, na co pójdą jej pieniądze. To wydawało się Tahnee dosyć racjonalne.
Sama jeszcze nie jestem mistrzynią, ale mam świetną nauczycielkę. Mam nadzieję, że nie masz problemów z równowagą, hm? – zapytała, jednocześnie puszczając Joy oczko i dając lekkiego kuksańca w bok. Ot, takie niewinne przekomarzanie się. Jednakże prawdą było to, że surfing wymagał tej umiejętności i jeśli ktoś miał problemy z błędnikiem, to zdecydowanie tego nie polecała. – Jak jej dasz suszoną wołowinę to pokocha Cię z miejsca – szepnęła, jakby mówiła największy sekret na świecie. Nawet rozejrzała się, jakby się upewniając, że nikogo nie ma w pobliżu i przypadkiem nie podsłucha.
Tahnee zatrzymała się na chwilę, gdy znalazły się na miejscu. Rozejrzała się dookoła, delektując się widokiem, który zdecydowanie był czymś… niezwykłym, Walker musiała przyznać, że jak słońce zacznie zachodzić, to będzie musiało to wyglądać fenomenalnie.
Miałaś rację, piękne miejsce – odparła, siadając na skałce, tuż obok Joy, by następnie upić łyk swojego drinka. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz czuła się tak… zrelaksowana i beztrosko. Większość jej życia było usłane wiecznymi dramami, kłótniami z narzeczonym, rozstawaniem się i wracaniem do siebie. To bywało męczące. Odkąd jednak się rozstali… ulżyło jej. Na sercu, na duszy. Owszem, przewróciła swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni, ale koniec końców, nie żałowała. Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Turner… które było dosyć nietypowe. Kompletnie się takowego nie spodziewała. Nie mogła jednak się powstrzymać od krótkiego śmiechu. – Wiesz, że nigdy nie byłam na piżama party? Pół życia poświęciłam swojemu byłemu narzeczonemu i każdą wolną chwilę z nim spędzałam. – To trochę brzmiało jakby byli tego typu parą, gdzie dwójka ludzi po zejściu się ze sobą, zapomina, że ma znajomych. Po części… to była prawda. Z drugiej strony, on pracował jako strażak, ona jako policjantka, więc takich wspólnych momentów nie mieli wiele, bo nie mieszkali razem… co było częstym powodem ich kłótni, tak na marginesie.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
- Jasne, najwyżej mi się potem przypomnij - uśmiechnęła się. Dobrze wiedziała, że bywała roztrzepana i zdarzało jej się o czymś zapomnieć (zwłaszcza, skoro miały przed sobą jeszcze kilka piw czy drinków), wolała więc uprzedzić, aby nikt się nie potem nie czuł urażony. Nie widziała nic złego w tym, że Tahnee chciała na własną rękę zdobyć więcej informacji na temat organizacji, na którą miała przekazać pieniądze. Wręcz przeciwnie, wydawało jej się to bardzo odpowiednim podejściem. Gdyby szastała kasą na lewo i prawo, to dopiero wydałoby się Joy dziwne. - Wydaje mi się, że nie - powiedziała dość pewnie, jednak po chwili zrobiła zamyśloną minę, bo jednak musiała się chwilę zastanowić. Z jednej strony zdarzało jej się potknąć na prostej drodze, a z drugiej potrafiła lawirować mając w rękach tace z tortami i jeszcze żaden pod jej opieką nie uległ uszkodzeniu. - Trenowałam kiedyś gimnastykę, może jeszcze coś pamiętam - wzruszyła ramionami, nie do końca wiedząc, jak długo działa pamięć mięśniowa, bo jednak to kiedyś oznaczało lata dziecięce, maksymalnie nastoletnie, a od tego czasu już trochę minęło. - Zanotowane, dostanie tyle suszonej wołowiny, ile tylko zdołam unieść - uśmiechnęła się cwanie do Tahnee, bo pewnie teraz zostanie tą kocią ciotką, która rozpuszcza futrzanego faworyta ku niezadowoleniu właściciela i ma z tego niezdrową satysfakcję.
Sama też pociągnęła kilka łyków napoju, po czym przymknęła oczy i wystawiła twarz w stronę słońca. Ciepłe promienie połaskotały jej skórę, jeszcze pamiętającą niemal dwie godziny spędzone pod wodą. - Lubię tu przychodzić, ale od jakiegoś czasu coraz więcej ludzi o nim wie i czasem jest zajęte przez gówniarzy z piwem. Powinnaś ich pogonić - zachichotała. Nie tak dawno przecież wspominała, że kiedyś była jednym z nich. Wierzyła, że większość ma coś na sumieniu, a to wcale nie oznacza, że się potem wyrasta na złą osobę. Słysząc odpowiedź na swoje pytanie, niemal bezwiednie rozdziawiła szeroko usta. Jak to: nigdy? Dalsze słowa Tahnee jednak wiele wyjaśniły. Dla Joy brzmiało to nieco przygnębiająco - nie lubiła rezygnować z życia i przyjaciół dla jednej osoby, a do tego ta jedna osoba musiała lubić spędzać z nią czas na różne sposoby, także w ramach pijamy party. Inna opcja nie wchodziła w grę, bo ona sama była wielką fanką piżamek. Nie chciała jednak oceniać Walker, nie było to jej zamiarem. - Pół życia brzmi jak dużo czasu - zmarszczyła brwi, ale nie chciała wścibsko dopytywać dalej, więc potrząsnęła tylko głową. Opróżniła drinka do końca i odstawiła plastikowy kubek na bok, by zwolnić ręce, które zaraz wylądowały na ramionach Tahnee. Joy odwróciła się do niej, a jej oczy błyszczały z podekscytowania - dokładnie tak, jakby właśnie wpadła na genialny pomysł. - Musimy to nadrobić. Urządzę ci wspaniałe pijama party, chcesz? - nałożą na twarz kolorowe maseczki, przygotują lody, dużo chipsów i pyszny serowy dip, będą oglądać babskie filmy i obgadywać wszystkie seksowne dupery, a pewnie skończą odwalając karaoke albo wojny na poduszki. Czyż to nie brzmiało wspaniale? - Masz w ogóle piżamkę? - zmrużyła oczy, wbijając w Tahnee Walker podejrzliwe spojrzenie. No cóż, po jej ostatnim wyznaniu mogła się już przecież spodziewać wszystkiego.
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Tahnee przytaknęła głową. Trzeba przyznać, że pod tym względem się z Joy różniły – Walker raczej należała do tych poukładanych, która o wielu rzeczach pamiętała i to bez zapisywania tego w jakimś notatniku, choć i tak prowadziła kalendarz, bo czasami tyle rzeczy się na siebie nakładało, że nawet Tahnee było ciężko. Ogólnie to lubiła poukładane życie, zwłaszcza odkąd miała w nim trochę… spokoju, nazwijmy to w ten sposób. Przed rozstaniem ze swoim narzeczonym było w nim wiele wybuchów, wiecznych niepewności. Teraz pierwszy raz od dawna udało się jej osiągnąć pewien wewnętrzny spokój i balans i w sumie mocno jej to pasowało. Można powiedzieć, że już się zdążyła do tego przyzwyczaić, nawet jeśli nie minęło jakoś bardzo dużo czasu.
Gimnastyka? W sumie pasuje do Ciebie – odparła, lustrując blondynkę wzorkiem. Joy wydawała się być… filigranowa. Zwłaszcza, gdyby się ją postawiło obok takiej Walker, która z siłownią była za pan brat i bardzo dużo ćwiczyła w swoim życiu. Może niektórzy by stwierdzili, że za dużo i miała zbyt umięśnioną sylwetkę, ale tym się zbytnio nie przejmowała. Musiała mieć siłę, żeby łapać i powalać tych wszystkich przestępców. – Tylko nie przesadź, bo przestanie mnie lubić. Albo Cię nie wypuści – zaśmiała się. Dandelion potrafiła skraść serce każdego i była święcie przekonana, że jak tylko Joy ją zobaczy, to się w niej zakocha od pierwszego wejrzenia. To było bardziej niż pewne, aczkolwiek Tahnee wolałaby zostać pańcią numer jeden.
Trzeba było się cieszyć z tego słońca, póki jeszcze było… tak więc Walker poszła w kroki Turener, również wystawiając twarz w stronę promieni, przymykając przy tym oczy. Trzeba przyznać, że było całkiem przyjemnie.
Jak przyjdziemy tutaj kiedyś we dwie pić drinki i zobaczę gówniarzy z piwem, to ich przegonię, obiecuję – powiedziała, śmiejąc się. W sumie to niczym się teraz od tych dzieciaków nie różniły, bo picie w miejscu publicznym było piciem w miejscu publicznym, niezależnie od tego ile się miało lat. Czy pani sierżant właśnie popełniła wykroczenie? Owszem. Czy się tym przejmowała? Ani trochę.
Zdecydowanie pół życia to było szmat czasu. Tahnee nie odpowiedziała w żaden sposób, jednakże uśmiechnęła się – choć tym razem nieco smutniej – wypuszczając przy tym szybciej powietrze z nosa, by następnie upić łyk swojego drinka w jakże melancholijnym stylu. Wiele osób by stwierdziło, że zmarnowała czas z Bartem (albo on z nią), ona też czasem tak myślała… ale mimo wszystko starała się tak do sprawy nie podchodzić. Było, minęło. Wciąż była względnie młoda, więc nie musiała się tym aż tak przejmować, wciąż może kogoś poznać. Smuty szybko jednak poszły na bok. Nie był to czas, ani miejsce na tego typu rozważania.
Głupie pytania, jasne, że chcę! – Zdecydowanie zabrzmiało to przekonująco. Walker nigdy nie była… typową dziewczyną. Zawsze bardziej trzymała się z chłopakami. Może dzięki znajomości z Joy uda się trochę nadrobić? – Jeśli za piżamę uznajemy przydużą koszulkę i krótkie spodenki to chyba mam. Ewentualnie jeszcze koronkowe koszulki nocne – odparła. Te drugie były pozostałością z czasów narzeczeństwa, których raczej teraz nie nosiła… bo nie było po co. Koszulka i majtki zdecydowanie były wygodniejsze.

Joy Turner
Cukiernik — Le Coin De Paradis
28 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
'Cause they're just girls breaking hearts; eyes bright, uptight, just girls
Joy z kolei bywała roztrzepana, a do tego nie przepadała za nudą. Lubiła odkrywać nowe rzeczy, odwiedzać nowe miejsca, poznawać ludzi i przeżywać nowe przygody. Nie twierdziła, że spokój był zły, czasami także go potrzebowała. Na dłuższą metę jednak jej nie odpowiadał. Nikt jej jeszcze nie pokazał, że spokój i nuda nie muszą być tym samym. Może kiedyś zrozumie, że jedno nie wyklucza drugiego.
- Pasuje? Co masz na myśli? - zaśmiała się. Sama niespecjalnie się w tej gimnastyce odnalazła, ale za dzieciaka sprawiało jej to nawet trochę frajdy. Być może teraz umiałaby zrobić jakiś przewrót bokiem, ewentualnie przejść po niezbyt wymagającej równoważni, ale wszelkie pozostałe wygibasy były już dla niej raczej nieosiągalne.
Joy zaśmiała się po raz kolejny, kiedy Tahnee zasugerowałaby, że blondynka może przypaść jej kotce za bardzo do gustu. No cóż, jedzenie miewa ogromną moc - Turner doskonale o tym wiedziała, bo nie dość, że była z zawodu cukiernikiem, to hobbystycznie była okropnym łasuchem.
- Taka przekupna ta twoja kotka? - wyszczerzyła się w uśmiechu. Sama nie miała wątpliwości, że zakocha się w futrzaku, bo z każdym tak miała. Marzyło jej się zwierzątko... Może kiedyś.
Z jednej strony tyle lat w związku bez przyszłości faktycznie mógł się wydawać nieco straconym czasem, ale zdaniem Joy, nawet takie przykre kwestie potrafią mieć pozytywne konsekwencje. Tahnee mogła się czegoś nauczyć, czegoś o sobie dowiedzieć, a skoro żyła z facetem przez ileś lat, to chyba trafiały im się jakieś dobre momenty, prawda? Turner jakiś czas temu też przeszła rozstanie, choć jej związek wydawał się być nieco mniej zaawansowany, ale starała się z tego wyciągnąć dobre wnioski. Różnie jej to wychodziło. Ale też nie zamierzała poddawać się smutom, zwłaszcza, że tak dobrze im się rozmawiało.
- To fantastycznie! - ucieszyła się, choć gdy Tahnee zaczęła opowiadać o swoich piżamkach, to mina jej nieco zrzedła. - Wiesz, chętnie bym cię zobaczyła w przezroczystej koronce, ale nie jestem pewna, czy to aby odpowiednia okazja - przewróciła oczami, oczywiście żartując... choć w tym żarcie kryło się więcej prawdy, niż Joy chciałaby przyznać. - No nic, coś się wymyśli - machnęła ręką, po czym wzięła się za otwieranie kolejnego piwa. - Jakie filmy lubisz oglądać? A może lubisz jakieś gry? Możemy upiec babeczki, albo mogę wcześniej przygotować jakieś ciasteczka, żebyśmy je sobie udekorowały lukrowymi pisakami - rysowanie kutasów na pierniczkach brzmiało zaiste jak zajebista zabawa. Dla Joy najwyraźniej tak było, bo z podekscytowania wstała z kamienia i zaczęła dreptać tam i z powrotem, tak gestykulując, że mało brakowało, by nie wylała piwa. - Możemy zorganizować jakieś fancy likiery i przygotować sobie kolorowe drinki, co ty na to? - do głowy przychodził jej pomysł za pomysłem, prawdopodobnie nie starczy im nocy, by to wszystko wprowadzić w życie.

Tahnee Walker
christmas time
Joy
brak multikont
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Prawdę powiedziawszy, to Tahnee nigdy nie bardzo miała możliwości szaleć. Jako najstarsza z rodzeństwa zawsze musiała być tą najbardziej odpowiedzialną, która myślała nie tylko o sobie, ale i swoich braciach i siostrach, często się nawet nimi opiekując. Tak więc bycie dorosłą, poważną osobą było na niej trochę wymuszone. Dosyć szybko wyprowadziła się też z rodzinnego domu, przejmując domek po babci, więc samodzielne życie też wiele od niej wymagało. Tak samo jak szkoła policyjna i te sprawy… nigdy nie miała czasu na szaleństwa, ale może to był ten moment w jej życiu, w którym powinna?
Jestem w stanie sobie wyobrazić, jak robisz swoją choreografią show na scenie – odparła z uśmiechem. Zdecydowanie widziała to oczami wyobraźni. – Gimnastyka to taki rodzaj sportu, gdzie trzeba też… trochę artystycznego spojrzenia. I jako cukierniczka, musisz się też wykazać kreatywnością tworząc te wszystkie małe dzieła sztuki. – Ot, gimnastyka bardziej Joy leżała, aniżeli jakieś sztuki walki czy podnoszenie ciężarów. W sumie to kolejna różnica pomiędzy nimi. Walker twardo stąpała po ziemi i jak dbała o swoją kondycję fizyczną, to naprawdę bardzo daleko było jej do pełnej gracji motyla.
Trzeba przyznać, że kotka Tahnee była na swój sposób wyjątkowa. Pomimo bycia znalezioną dosłownie na ulicy a naprawdę kiepskim stanie, to miała w sobie bardzo dużo zaufania do człowieka. Może dlatego Walker nie była w stanie jej oddać do adopcji, jak początkowo miała w zamiarach, z zostawiła ją po prostu u siebie.
Oj bardzo. A jak podrapiesz ją za lewym uchem, to Cię pokocha na zawsze – powiedziała, śmiejąc się. Czy właśnie zdradzała Joy tajemnice, w jaki sposób przekonać do siebie Dandelion? Być może.
Tahnee starała się nie patrzeć na związek z Bartem jako zmarnowanie czasu. Owszem, po tylu latach razem spędzonych raczej człowiek się spodziewa, że to coś „na zawsze”, jednakże mimo wszystko nauczyła się wiele i zamierzała wyciągnąć wnioski na przyszłość. Na pewno nie mogła sobie pozwolić na ponowne uzależnienie się tak od jednej osoby. Musiała mieć życie poza związkiem. Choć do wchodzenia w jakiekolwiek relacje, Walker było raczej daleko.
Trzeba przyznać, że stwierdzenie o koronce trochę wybiło Tahnee z pantałyku, zdecydowanie nie spodziewała się takich słów. Postanowiła jednak je potraktować jako żart i szybko lekkie zmieszanie zniknęło na rzecz szerokiego uśmiechu.
Koronki zostawimy na inną okazję – odpowiedziała, również w żarcie i zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że to mogło zabrzmieć nieco dwuznacznie i że w tych słowach… było jednak jakieś ziarno prawdy, mimo wszystko. Potem została zalana kolejną falą pytań od Joy… i w sumie sobie właśnie uświadomiła, że praktycznie na każde odpowiedź brzmiała „nie wiem”. Zawsze dostosowywała się do Barta, oglądała to co on chciał, spędzała czas z nim w taki sposób, żeby mu to przede wszystkim sprawiało przyjemność. To w sumie trochę smutne. – Pooglądałabym jakieś głupie komedie romantyczne z których można się pośmiać – zaproponowała. W sumie to był ten jeden rodzaj seriali, których jej narzeczony nie puszczał na ich wspólne oglądanie, więc czemu nie? To chyba dosyć babskie i pasuje do „piżamaparty”. – W sumie nie mam ręki do wypieków, z chęcią bym się nauczyła – przyznała. A że Joy była w tym bardzo dobra, to czemu by nie skorzystać z okazji.
Widząc taką ekscytację ze strony Turner, Tahnee nie potrafiła się nie uśmiechnąć. Ona sama była bardziej wycofana jeżeli chodziło o pokazywanie swoich uczuć, ale naprawdę cieszyła się na tą wspólną noc spędzoną na tych wszystkich szalonych rzeczach, które Joy wymyśli. Walker dopiła resztkę swojego drinka.
Mam w domu prosecco, które kiedyś dostałam w ramach… podziękowań. Leży w barku i czeka na odpowiednią okazję… i myślę, że chyba jego czas nadejdzie. – Tahnee nie przepadała za piciem samą, wbrew pozorom. No i taki dobry alkohol zdecydowanie lepiej piło się we dwójkę.

Joy Turner
ODPOWIEDZ