about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Szpital jest dość hermetycznym środowiskiem i każda nowa osoba musi wpierw wyczuć rytm, a później wkupić się w łaski zarządzającej kliki. Jakby tak spojrzeć na to z boku, wyglądało to trochę jak szkoła średnia na sterydach, tylko tym razem popularne dzieciaki zazwyczaj rzeczywiście mają coś w głowach i absolutnie rządzą w swoich dyscyplinach. Podobnie jak tam, zespoły można było łatwo podzielić na mózgowców, czyli w tym przypadku wszystkich lekarzy, którzy stawiają na leki oraz terapię by wyleczyć pacjenta, oraz sportowców - w tym przypadku wszystkich, którzy nie boją się złapać za skalpel. Nie było trudno domyślić się do którego klubu należał Evander. Oczywiście zawsze chodziło o dobro oraz zdrowie pacjenta, lecz bądźmy szczerzy. Musiał się trochę popisać na sali operacyjnej żeby zdobyć uznanie szerszego grona.
Teraz, po lekko ponad roku, czuł się już integralną częścią tego całego ekosystemu. Miał kilka zaufanych pielęgniarek, których był wielkim fanem, ponieważ nawet w swojej próżności potrafił zauważyć, kto tu tak naprawdę odwala najwięcej brudnej roboty i spędza najwięcej czasu w szpitalu. Zapoznał się z kilkoma innymi chirurgami oraz lekarzami. Znów był częścią tego popularnego stolika. Przynajmniej w swoim przedziale wiekowym, bo gdzie mu tam siadać do jednego stolika z ordynatorem.
Skoro już o wyższych stołkach mowa, zdążył sobie znaleźć nawet mentora. Jasne, był świetnym neurochirurgiem, ale każdy potrzebuje kogoś, kto mu imponuje i będzie dobrym przykładem. Miał to szczęście, że zawsze trafiał na tych, którzy wyznawali zasadę tough love, ale tak naprawdę... Nie miał nic przeciwko. Chyba wolał tę wersję niż kogoś kto chodziłby za nim krok w krok i dawał dobre rady. Wszystko trzeba w końcu zrobić samemu. Niestety to oznaczało również to, że można było przyjść, wręczyć komuś kartę i powiedzieć, że teraz jest twoim pacjentem, po czym opuścić pomieszczenie z szerokim uśmiechem.
Powiedźmy, że niekoniecznie tego Ev pragnął godzinę po tym, jak teoretycznie skończył swój dyżur, tylko właśnie... One nigdy tak naprawdę się nie kończą, prawda? Zebrał więc swoje świetne cztery litery i ruszył na poszukiwania nowego pacjenta, a właściwie pacjentki. Pielęgniarki szybko pokierowały go do rezonansu, gdzie indziej mogliby pokierować neurochirurga.
- To co my tutaj mamy, pani... Oh, doktor Thornton? - powiedział ze zdziwieniem otwierając kartę zaraz po wejściu do pomieszczenia - Spokojnie, nie musisz wstawać. - uśmiechnął się, chociaż nie mogła tego zobaczyć, patrząc na tę zgrabną sylwetkę w rezonansie - Mikey, proszę się przyłożyć do roboty, a nie tak jak ostatnio. - zapukał w szybę wiedząc, że chłopak go słyszy przez mikrofony - To jak tutaj pani trafiła? - zagaił jeszcze przeglądając w międzyczasie kartę oraz inne wyniki, bo coś musiało być nie tak skoro dostała neurochirurga.
Laurelle Thornton
Teraz, po lekko ponad roku, czuł się już integralną częścią tego całego ekosystemu. Miał kilka zaufanych pielęgniarek, których był wielkim fanem, ponieważ nawet w swojej próżności potrafił zauważyć, kto tu tak naprawdę odwala najwięcej brudnej roboty i spędza najwięcej czasu w szpitalu. Zapoznał się z kilkoma innymi chirurgami oraz lekarzami. Znów był częścią tego popularnego stolika. Przynajmniej w swoim przedziale wiekowym, bo gdzie mu tam siadać do jednego stolika z ordynatorem.
Skoro już o wyższych stołkach mowa, zdążył sobie znaleźć nawet mentora. Jasne, był świetnym neurochirurgiem, ale każdy potrzebuje kogoś, kto mu imponuje i będzie dobrym przykładem. Miał to szczęście, że zawsze trafiał na tych, którzy wyznawali zasadę tough love, ale tak naprawdę... Nie miał nic przeciwko. Chyba wolał tę wersję niż kogoś kto chodziłby za nim krok w krok i dawał dobre rady. Wszystko trzeba w końcu zrobić samemu. Niestety to oznaczało również to, że można było przyjść, wręczyć komuś kartę i powiedzieć, że teraz jest twoim pacjentem, po czym opuścić pomieszczenie z szerokim uśmiechem.
Powiedźmy, że niekoniecznie tego Ev pragnął godzinę po tym, jak teoretycznie skończył swój dyżur, tylko właśnie... One nigdy tak naprawdę się nie kończą, prawda? Zebrał więc swoje świetne cztery litery i ruszył na poszukiwania nowego pacjenta, a właściwie pacjentki. Pielęgniarki szybko pokierowały go do rezonansu, gdzie indziej mogliby pokierować neurochirurga.
- To co my tutaj mamy, pani... Oh, doktor Thornton? - powiedział ze zdziwieniem otwierając kartę zaraz po wejściu do pomieszczenia - Spokojnie, nie musisz wstawać. - uśmiechnął się, chociaż nie mogła tego zobaczyć, patrząc na tę zgrabną sylwetkę w rezonansie - Mikey, proszę się przyłożyć do roboty, a nie tak jak ostatnio. - zapukał w szybę wiedząc, że chłopak go słyszy przez mikrofony - To jak tutaj pani trafiła? - zagaił jeszcze przeglądając w międzyczasie kartę oraz inne wyniki, bo coś musiało być nie tak skoro dostała neurochirurga.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Kiedy przyjrzał się jej karcie trochę bliżej przestało go dziwić, dlaczego wylądowała akurat w rezonansie. Chirurg urazowy. To ta specjalizacja do której dążą wszyscy amatorzy ludzkiej biologii. To właśnie oni na równi z ogólnymi wiodą prym jeśli chodzi o wykonywane operacje. Kiedy on grzecznie siedzi sobie w papierkach i musi czasami przejrzeć, czy leczenie przynosi skutki, tak oni zazwyczaj się już tym nie przejmują. Pokroją, zaszyją, a resztą martwią się lekarze. Ci od urazówki mieli o tyle gorzej, że najczęściej pracowali właśnie na ostrym dyżurze, więc przez dziewięćdziesiąt procent swojej pracy użerali się z tą gorszą częścią społeczeństwa. Wszystkimi narkomanami, bezdomnymi, którzy najczęściej są narkomanami, a nawet bankierami, którzy znów... najczęściej są narkomanami. Oczywiście nie mogli napisać, co dokładnie się stało. Nie było takiej rubryki w karcie, tylko suche fakty. Uraz głowy. Standardowa procedura by wylądowała w jego rękach, a raczej jego mentora, który postanowił zwalić to na niego. Typowe.
Przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądała całkiem zgrabnie i nie czuł się wcale źle z tym, że jego pierwszą myślą było to, czy twarz też ma ładną. W końcu gdyby był to naprawdę krytyczny przypadek nie wysyłali by jej wpierw na badania, tylko jego pager już dzwoniłby po niego na zabiegówkę. To znaczyło, że mieli trochę więcej czasu żeby się dobrze poznać, a że ona nie może się ruszać..? Przynajmniej tak szybko mu nie ucieknie. Lubił poznawać nowy personel. Zwłaszcza kobiety.
- To nie dyrekcja złociutka, tylko doktor Hargreeves. Ma za dużo na głowie żeby ktoś zawracał jej dupę po tym jak nie wysłała Cię na badania, a później wyjdzie Ci jakiś krwiak i tak... Pozwiesz szpital o to, że nie wysłali Cię na badania. Spokojnie, tak pokazuje, że troszczy się o podopiecznych. - poklepał ją lekko po łydce mówiąc to całkiem miłym tonem - Gray. Evander Gray. Miło mi poznać... Laurelle? Czy wolisz żeby to jakoś skrócić? - zapytał zupełnie normalnie nie widząc w sytuacji nic stresującego - Dobra próba, ale nie mam zamiaru narażać się Charlotte- to znaczy doktor Hargreeves. - poprawił się szybko nie chcąc od razu wpaść z tym, że ma z nią całkiem dobry kontakt.
- To nie twój pierwszy rezonans, nie? Nie muszę Ci mówić, że nie możesz się zbytnio ruszać, chociaż to pewnie już z Tobą przeszli. Nie martw się, skończy się zanim się obejrzysz. - przytaknął sam do siebie delikatnie łapiąc ją za nadgarstek i ściskając na dodanie otuchy - Wrócę jak skończycie, przejrzę wyniki i pewnie wszystko będzie w porządku. - cholera, naprawdę interesowało go jak wygląda... Cóż, przekona się niebawem.
Laurelle Thornton
Przynajmniej na pierwszy rzut oka wyglądała całkiem zgrabnie i nie czuł się wcale źle z tym, że jego pierwszą myślą było to, czy twarz też ma ładną. W końcu gdyby był to naprawdę krytyczny przypadek nie wysyłali by jej wpierw na badania, tylko jego pager już dzwoniłby po niego na zabiegówkę. To znaczyło, że mieli trochę więcej czasu żeby się dobrze poznać, a że ona nie może się ruszać..? Przynajmniej tak szybko mu nie ucieknie. Lubił poznawać nowy personel. Zwłaszcza kobiety.
- To nie dyrekcja złociutka, tylko doktor Hargreeves. Ma za dużo na głowie żeby ktoś zawracał jej dupę po tym jak nie wysłała Cię na badania, a później wyjdzie Ci jakiś krwiak i tak... Pozwiesz szpital o to, że nie wysłali Cię na badania. Spokojnie, tak pokazuje, że troszczy się o podopiecznych. - poklepał ją lekko po łydce mówiąc to całkiem miłym tonem - Gray. Evander Gray. Miło mi poznać... Laurelle? Czy wolisz żeby to jakoś skrócić? - zapytał zupełnie normalnie nie widząc w sytuacji nic stresującego - Dobra próba, ale nie mam zamiaru narażać się Charlotte- to znaczy doktor Hargreeves. - poprawił się szybko nie chcąc od razu wpaść z tym, że ma z nią całkiem dobry kontakt.
- To nie twój pierwszy rezonans, nie? Nie muszę Ci mówić, że nie możesz się zbytnio ruszać, chociaż to pewnie już z Tobą przeszli. Nie martw się, skończy się zanim się obejrzysz. - przytaknął sam do siebie delikatnie łapiąc ją za nadgarstek i ściskając na dodanie otuchy - Wrócę jak skończycie, przejrzę wyniki i pewnie wszystko będzie w porządku. - cholera, naprawdę interesowało go jak wygląda... Cóż, przekona się niebawem.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Każdy chirurg niezależnie od specjalizacji ma jakieś chore zainteresowanie ludzką anatomią. Inaczej kto normalny przechodziłby przez te wszystkie lata studiów, później rezydencji by na końcu zostać w końcu lekarzem z jakąś specjalizacją? Jeśli chodziło tylko o krojenie ludzkich organizmów o wiele szybciej było zostać rzeźnikiem, a tam czasami nawet przypadki były ciekawsze no i pacjenci nie mogli cię zbytnio pozwać o uszczerbek na zdrowiu. Zdecydowanie spokojniejszy zawód. W przypadku Evandera ta pasja musiała być naprawdę silna by poświęcić najlepsze lata swojego życia akurat dziedzinie neurologii. Zaledwie kilka lat temu zdał wszystkie testy, a zaczynało mu się już robić bliżej do czterdziestki niż trzydziestki. Nie, nie był tym typem faceta, który od małego gówniarza marzył o pomaganiu innym. W układnie nerwowym po prostu było coś, co go fascynowało. Na tyle by się temu oddać.
- Różnica jest taka, że doktor Hargreeves jest szefem oddziału na którym często ląduje podczas dyżurów i może uczynić z nich piekło. Trochę mi zajęło wypracowanie sobie odpowiedniego układu i wolę jak mój tyłek siedzi wygodnie w biurze, a nie wygląda jakbym robił przysiady przez dwanaście godzin bo mój pager płonie. - odpowiedział z pełną nonszalancją tej sytuacji - Dlatego zaryzykuję złotko. - uśmiechnął się do siebie bo musiał przyznać, że dziewczyna miała trochę iskry, którą zawsze lubił. Może po prostu lubił pyskate?
- Och... Słodka Laurelle... Jesteś tutaj nowa, więc wyświadczę Ci przysługę. Naprawdę nie chcesz mi wypisywać takiego pustego czeku, o czym najwyraźniej nikt nie zdołał Cię jeszcze ostrzec. - zaśmiał się cicho - Z resztą jesteś już na tyle dużą dziewczynką, żeby wiedzieć, że to dla twojego dobra. Przecież nie chcesz ominąć tego badania, bo gdyby się później okazało, że jednak masz jakiś uraz i będziesz musiała być operowana, trafisz pod dłonie takiego rzeźnika jak ja i co wtedy? Jeszcze pomylę lewą półkulę z prawą? Jak mają mi zaznaczyć na której mam operować? - parsknął w końcu nie mogąc już utrzymać powagi.
- Może zrobimy tak. Ja zostanę, pogadam z Tobą podczas badania, później sprawdzę wyniki, wszystko podpiszę, a Ty z nieposkromionej wdzięczności, że ktoś się o Ciebie troszczy umówisz się ze mną na kawę, drinka, czy co tam teraz piją na urazówce?
Laurelle Thornton
- Różnica jest taka, że doktor Hargreeves jest szefem oddziału na którym często ląduje podczas dyżurów i może uczynić z nich piekło. Trochę mi zajęło wypracowanie sobie odpowiedniego układu i wolę jak mój tyłek siedzi wygodnie w biurze, a nie wygląda jakbym robił przysiady przez dwanaście godzin bo mój pager płonie. - odpowiedział z pełną nonszalancją tej sytuacji - Dlatego zaryzykuję złotko. - uśmiechnął się do siebie bo musiał przyznać, że dziewczyna miała trochę iskry, którą zawsze lubił. Może po prostu lubił pyskate?
- Och... Słodka Laurelle... Jesteś tutaj nowa, więc wyświadczę Ci przysługę. Naprawdę nie chcesz mi wypisywać takiego pustego czeku, o czym najwyraźniej nikt nie zdołał Cię jeszcze ostrzec. - zaśmiał się cicho - Z resztą jesteś już na tyle dużą dziewczynką, żeby wiedzieć, że to dla twojego dobra. Przecież nie chcesz ominąć tego badania, bo gdyby się później okazało, że jednak masz jakiś uraz i będziesz musiała być operowana, trafisz pod dłonie takiego rzeźnika jak ja i co wtedy? Jeszcze pomylę lewą półkulę z prawą? Jak mają mi zaznaczyć na której mam operować? - parsknął w końcu nie mogąc już utrzymać powagi.
- Może zrobimy tak. Ja zostanę, pogadam z Tobą podczas badania, później sprawdzę wyniki, wszystko podpiszę, a Ty z nieposkromionej wdzięczności, że ktoś się o Ciebie troszczy umówisz się ze mną na kawę, drinka, czy co tam teraz piją na urazówce?
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przewróciła wymownie oczami, czego na szczęście nie mógł zobaczyć – Nie znasz mnie, nie wiesz, czy właśnie nie ryzykujesz… może też potrafię zamienić twoje życie w piekło. Lubię trudnych pacjentów, a wielu z nich ma urazy głowy. – szkoda jakby z każdą pierdołą, każdymi skanami – nawet tymi najczystszymi w swoim obrazie – wołała go na konsultacje, prawda? Bardzo pilne konsultacje – na cito. Czy trochę mu groziła? Owszem. Czy cokolwiek sobie z tego robiła? Ani trochę. Chciała coś ugrać, a skoro tak… mogła się z nim droczyć, byle osiągnąć swój wymarzony efekt. Czy było to skuteczne? Póki co nie – Wtedy nie pozwę szpitala, a ciebie… – gdyby ją uszkodził podczas operacji. Wiedziała jednak, że żadnej nie będzie – bez przesady. Gdy ją tu skierowano od razu mówiła, że to idiotyczny pomysł, bo przecież nic jej nie jest. Uderzyła się, owszem… może nawet krwawiła i na chwilę straciła kontakt z rzeczywistością, ale to nie był uraz, który mógłby jej zaszkodzić. Nawet jeśli pojawił się tam jakiś krwiak to w ciągu paru najbliższym dni powinien się wchłonąć. Próbowała im to wbić do głowy, proponowała nawet, że weźmie z tej okazji wolne, ale nie… uparli się, żeby ją to przysłać. Szlag. I jeszcze musiał jej się trafić taki uparty egzemplarz.
- Jeśli tu zostaniesz, żeby zabawiać mnie podczas badania… to nie będzie dialog, będę mogła cię tylko słuchać, a w ciągu tych paru chwil, gdy tu jestem, obraziłeś mnie już parę razy i masz naprawdę sporo szczęścia, że jestem unieruchomiona… – nienawidziła być słoneczkami, słodkimi, kochaniutkimi, dużymi dziewczynkami i podobnymi epitetami, które z założenia miały jej umniejszyć i pokazać jej, gdzie jest jej miejsce, czego… nie znosiła. Po prostu nie. Dlatego Gray miał też sporo szczęścia, że po prostu nie widział jak się krzywiła. A że byłby to jego monolog? Tylko specjalistyczne badania wymagają reakcji pacjenta, zazwyczaj jego zadaniem jest po prostu pozostanie nieruchomo – gadanie się zaliczało do ruszania się – Więc nie wiem dlaczego mielibyśmy iść na kawę i drinka. – już chyba wolała tą niewiadomą przysługę – Zwłaszcza, że wdzięczna mogłabym być tylko wtedy, gdybyś po prostu napisał to, co ci mówię. Mogę nie być neurochirurgiem, ale znam się na urazach głowy. – nic jej nie było… i zamierzała się przy tym upierać. A to, że przy okazji przeciągała i już dawno mogła być po badaniu? To zupełnie inna bajka.
Evander Gray
- Jeśli tu zostaniesz, żeby zabawiać mnie podczas badania… to nie będzie dialog, będę mogła cię tylko słuchać, a w ciągu tych paru chwil, gdy tu jestem, obraziłeś mnie już parę razy i masz naprawdę sporo szczęścia, że jestem unieruchomiona… – nienawidziła być słoneczkami, słodkimi, kochaniutkimi, dużymi dziewczynkami i podobnymi epitetami, które z założenia miały jej umniejszyć i pokazać jej, gdzie jest jej miejsce, czego… nie znosiła. Po prostu nie. Dlatego Gray miał też sporo szczęścia, że po prostu nie widział jak się krzywiła. A że byłby to jego monolog? Tylko specjalistyczne badania wymagają reakcji pacjenta, zazwyczaj jego zadaniem jest po prostu pozostanie nieruchomo – gadanie się zaliczało do ruszania się – Więc nie wiem dlaczego mielibyśmy iść na kawę i drinka. – już chyba wolała tą niewiadomą przysługę – Zwłaszcza, że wdzięczna mogłabym być tylko wtedy, gdybyś po prostu napisał to, co ci mówię. Mogę nie być neurochirurgiem, ale znam się na urazach głowy. – nic jej nie było… i zamierzała się przy tym upierać. A to, że przy okazji przeciągała i już dawno mogła być po badaniu? To zupełnie inna bajka.
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- I co, będziesz mnie wzywać do każdego? - przewrócił oczami, czego akurat zobaczyć nie mogła - Jak już mówiłaś, nie jesteś moim szefem, mogę być zajęty. A często bywam zajęty. Na przykład papierkową robotą, regeneracją czy lunchem. - uśmiechnął się pod nosem raz jeszcze przeglądając jej kartę.
Nie był aż takim degeneratem żeby faktycznie pozwolić na zagrożenie życia pacjentów. Mógł być arogancki, ale nie był kompletnym dupkiem. Po prostu bardzo szybko by się nauczył, że nie każde wezwanie od niej jest ważne. Kilka razy może by to kogoś naraziło, jednak w końcu nauczyłby się schematu jej zachowania na tyle by wiedzieć kiedy rzeczywiście jest potrzebny. Z resztą gdyby to było coś poważnego Hargreeves szybko weszłaby mu na głowę, a szanował swój spokój i nie zamierzał jej podpaść. Zaczynał lubić swoją pozycję w tym szpitalu, całą kadrę, a nawet tę robotę. Pomimo tego, że brakowało im trochę sprzętu do przeprowadzenia naprawdę ciekawych operacji. W skrócie nie zamierzał tego wszystkiego zaprzepaścić.
- Błędy na mojej sali operacyjnej niestety prowadzą najczęściej do tego, że pacjent nie może mnie już pozwać. - powiedział z wyczuwalnym przekąsem w głosie.
Na co dzień mógł być całkiem beztroskim podrywaczem, o którym pewnie wielu by powiedziało, że ten gość zupełnie nie zna się na rzeczy, aczkolwiek prawda była zupełnie inna. Był naprawdę odpowiedzialny kiedy chodziło o jego pacjentów, zawód oraz karierę. To nie był dla niego tylko sposób na życie, czy zdobycie jakiegoś powszechnego poszanowania, którego nigdy nie dostał ponieważ nie miał rodziców. Zdawał sobie jaka odpowiedzialność leży w jego rękach i to za każdym razem trzymało go w ryzach, kiedy wchodził na salę operacyjną.
- Hej, tylko bez rękoczynów w szpitalu. Nie przystoi nam, lekarzom. - zaśmiał się cicho - Czym Cię obraziłem? Tylko konstruktywną krytykę proszę. - spojrzał na kobietę uwięzioną chwilowo w rezonansie będąc nawet ciekawym jej odpowiedzi.
Czy to te wszystkie słoneczka i złociutkie? Taki już miał styl bycia, zwłaszcza względem nowo poznanych kobiet. Trafiła mu się najwyraźniej taka o twardym charakterze, więc ta konwersacja powinna być całkiem interesująca.
- Właśnie, nie jesteś neurochirurgiem, więc niestety musisz przełknąć dumę i uświadomić sobie, że w tej kwestii wiem po prostu lepiej. - odpowiedział tym razem bez zbędnych żarcików - Ale w porządku. Pójdę Ci na rękę. Jeśli naprawdę nie chcesz tego badania, to Ci je odpuszczę i przyjrzę się tylko urazowi z zewnątrz, ale zastanów się czy te kilka minut w rezonansie nie jest tego warte żeby mieć absolutną pewność, że wszystko z Tobą w porządku. A na kawę i tak Cię zaproszę. - uśmiechnął się sam do siebie oczekując tej dojrzałej decyzji ze strony pacjentki.
Laurelle Thornton
Nie był aż takim degeneratem żeby faktycznie pozwolić na zagrożenie życia pacjentów. Mógł być arogancki, ale nie był kompletnym dupkiem. Po prostu bardzo szybko by się nauczył, że nie każde wezwanie od niej jest ważne. Kilka razy może by to kogoś naraziło, jednak w końcu nauczyłby się schematu jej zachowania na tyle by wiedzieć kiedy rzeczywiście jest potrzebny. Z resztą gdyby to było coś poważnego Hargreeves szybko weszłaby mu na głowę, a szanował swój spokój i nie zamierzał jej podpaść. Zaczynał lubić swoją pozycję w tym szpitalu, całą kadrę, a nawet tę robotę. Pomimo tego, że brakowało im trochę sprzętu do przeprowadzenia naprawdę ciekawych operacji. W skrócie nie zamierzał tego wszystkiego zaprzepaścić.
- Błędy na mojej sali operacyjnej niestety prowadzą najczęściej do tego, że pacjent nie może mnie już pozwać. - powiedział z wyczuwalnym przekąsem w głosie.
Na co dzień mógł być całkiem beztroskim podrywaczem, o którym pewnie wielu by powiedziało, że ten gość zupełnie nie zna się na rzeczy, aczkolwiek prawda była zupełnie inna. Był naprawdę odpowiedzialny kiedy chodziło o jego pacjentów, zawód oraz karierę. To nie był dla niego tylko sposób na życie, czy zdobycie jakiegoś powszechnego poszanowania, którego nigdy nie dostał ponieważ nie miał rodziców. Zdawał sobie jaka odpowiedzialność leży w jego rękach i to za każdym razem trzymało go w ryzach, kiedy wchodził na salę operacyjną.
- Hej, tylko bez rękoczynów w szpitalu. Nie przystoi nam, lekarzom. - zaśmiał się cicho - Czym Cię obraziłem? Tylko konstruktywną krytykę proszę. - spojrzał na kobietę uwięzioną chwilowo w rezonansie będąc nawet ciekawym jej odpowiedzi.
Czy to te wszystkie słoneczka i złociutkie? Taki już miał styl bycia, zwłaszcza względem nowo poznanych kobiet. Trafiła mu się najwyraźniej taka o twardym charakterze, więc ta konwersacja powinna być całkiem interesująca.
- Właśnie, nie jesteś neurochirurgiem, więc niestety musisz przełknąć dumę i uświadomić sobie, że w tej kwestii wiem po prostu lepiej. - odpowiedział tym razem bez zbędnych żarcików - Ale w porządku. Pójdę Ci na rękę. Jeśli naprawdę nie chcesz tego badania, to Ci je odpuszczę i przyjrzę się tylko urazowi z zewnątrz, ale zastanów się czy te kilka minut w rezonansie nie jest tego warte żeby mieć absolutną pewność, że wszystko z Tobą w porządku. A na kawę i tak Cię zaproszę. - uśmiechnął się sam do siebie oczekując tej dojrzałej decyzji ze strony pacjentki.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
Evander Gray
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Evander zdecydowanie wolał te kobiety, które miały w sobie ten pazur. Dlatego im bardziej doktor Thornton mu się odgrażała, tym bardziej skłaniała go do dalszej zabawy. Czego oczywiście nie mogła widzieć w jego uśmiechu. Zawsze ciągnęło go do tego, czego potencjalnie nie mógł mieć. Wpierw medycyna, bo kto wyobrażał sobie biedną sierotę, która zostaje lekarzem, a w dodatku neurochirurgiem? Później kobieta, która prawie stałą się jego narzeczoną, też na początku za nim nie przepadała. Strasznie darli koty, lecz uganiał się za nią tak długo, że w końcu mu uległa. Może tym razem będzie podobnie? Im bardziej próbowała go odepchnąć, zagonić w jakiś róg, tym bardziej go do siebie przyciągała. Pytanie tylko, czy aby wyjdzie jej to na dobre? Przecież w tych przekomarzankach mógłby za wszelką cenę chcieć mieć ostatnie słowo, a tutaj, w tym miejscu miał na razie pełny autorytet.
Oczywiście zabawy, zabawą, ale nieważne jak to wszystko poprzekręcał żeby się z nią przekomarzać, naprawdę mu zależało. Nie tylko dlatego, że również była chirurgiem, częścią szpitala, a za to były dodatkowe punkty. Była pacjentką i choć nie traktował jej jak każdej innej, właśnie przez powyższe względy, tak nie wybaczyłby sobie gdyby przez jego niedopatrzenia faktycznie coś jej się stało. Dlatego tak trudno było mu odpuścić to badanie.
- Jak zacznę ci coś opowiadać nawet nie zauważysz, gdzie uciekł cały ten czas. - odpowiedział rozbawiony wiedząc, że nie połknie haczyka - A Ty powinnaś być wystarczająco długo w medycynie żeby wiedzieć, że jeśli doszło do uszkodzenia naczyń i masz krwiaka to teraz możesz mówić do mnie zupełnie normalnie, a za pięć minut jak powstanie zator nie zdążę Cię dowieźć na salę operacyjną. - powiedział z przekąsem bo naprawdę to zdarzało się zbyt często i zawsze winą obarczają neurochirurga, jakby sam już tego nie robił.
- Do pracy? - prychnął rozbawiony - Nie ma takiej opcji. Mogę Ci odpuścić rezonans, ale nie ma szans żebyś wróciła dzisiaj na urazówkę. Nie będę ryzykował, że trafi Ci się drugi taki uraz, a osłabiona czaszka nie poradzi sobie z uderzeniem. Wracasz do domu. - skinął na Johniego, żeby faktycznie wyciągnął ją już z maszyny i dał normalnie odetchnąć.
Przy okazji mógł się wreszcie jej przyjrzeć i na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech, za który nawet nie miał zamiaru się tłumaczyć.
Tak jest! Jesteś gorąca!
Bo tak, zawsze była szansa, że ma świetne ciało, ale z twarzą jest już trochę gorzej, więc ryzykował tak flirciarsko sobie z nią pogrywając, jednak tym razem zupełnie się opłaciło. Pomimo urazu oraz tego, że miała coś na scrubsach, wyglądała naprawdę świetnie i potrzebował naprawdę dużej dozy samokontroli by znów nie zacząć skanować jej sylwetki.
- Umniejszające? To wyraz mojej sympatii. Nie mówię tak do każdej pacjentki. - uśmiechnął się miło, jednak za tym uśmiechem stało coś więcej, a mianowicie to, że nie była to do końca prawda, ale tego nie musi wiedzieć - Oh... A co to? - spojrzał udając zaskoczenie, kiedy odezwał się jej pager - Powinnaś to sprawdzić. - przyjął całkiem przejętą minę.
To oczywiście była wiadomość od niego. Bardzo prosta - kawa.
- Mam u siebie ekspres. Chcesz wpaść, skoro wypisuję ci zwolnienie, a tym samym mam trochę czasu bo wypadło mi badanie rezonansem? - wyszczerzył się do niej w ten tryumfalny, zadziorny sposób, bo trzeba mu przyznać, że to mu się udało.
Laurelle Thornton
Oczywiście zabawy, zabawą, ale nieważne jak to wszystko poprzekręcał żeby się z nią przekomarzać, naprawdę mu zależało. Nie tylko dlatego, że również była chirurgiem, częścią szpitala, a za to były dodatkowe punkty. Była pacjentką i choć nie traktował jej jak każdej innej, właśnie przez powyższe względy, tak nie wybaczyłby sobie gdyby przez jego niedopatrzenia faktycznie coś jej się stało. Dlatego tak trudno było mu odpuścić to badanie.
- Jak zacznę ci coś opowiadać nawet nie zauważysz, gdzie uciekł cały ten czas. - odpowiedział rozbawiony wiedząc, że nie połknie haczyka - A Ty powinnaś być wystarczająco długo w medycynie żeby wiedzieć, że jeśli doszło do uszkodzenia naczyń i masz krwiaka to teraz możesz mówić do mnie zupełnie normalnie, a za pięć minut jak powstanie zator nie zdążę Cię dowieźć na salę operacyjną. - powiedział z przekąsem bo naprawdę to zdarzało się zbyt często i zawsze winą obarczają neurochirurga, jakby sam już tego nie robił.
- Do pracy? - prychnął rozbawiony - Nie ma takiej opcji. Mogę Ci odpuścić rezonans, ale nie ma szans żebyś wróciła dzisiaj na urazówkę. Nie będę ryzykował, że trafi Ci się drugi taki uraz, a osłabiona czaszka nie poradzi sobie z uderzeniem. Wracasz do domu. - skinął na Johniego, żeby faktycznie wyciągnął ją już z maszyny i dał normalnie odetchnąć.
Przy okazji mógł się wreszcie jej przyjrzeć i na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech, za który nawet nie miał zamiaru się tłumaczyć.
Tak jest! Jesteś gorąca!
Bo tak, zawsze była szansa, że ma świetne ciało, ale z twarzą jest już trochę gorzej, więc ryzykował tak flirciarsko sobie z nią pogrywając, jednak tym razem zupełnie się opłaciło. Pomimo urazu oraz tego, że miała coś na scrubsach, wyglądała naprawdę świetnie i potrzebował naprawdę dużej dozy samokontroli by znów nie zacząć skanować jej sylwetki.
- Umniejszające? To wyraz mojej sympatii. Nie mówię tak do każdej pacjentki. - uśmiechnął się miło, jednak za tym uśmiechem stało coś więcej, a mianowicie to, że nie była to do końca prawda, ale tego nie musi wiedzieć - Oh... A co to? - spojrzał udając zaskoczenie, kiedy odezwał się jej pager - Powinnaś to sprawdzić. - przyjął całkiem przejętą minę.
To oczywiście była wiadomość od niego. Bardzo prosta - kawa.
- Mam u siebie ekspres. Chcesz wpaść, skoro wypisuję ci zwolnienie, a tym samym mam trochę czasu bo wypadło mi badanie rezonansem? - wyszczerzył się do niej w ten tryumfalny, zadziorny sposób, bo trzeba mu przyznać, że to mu się udało.
Laurelle Thornton
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
[akapit]
[akapit]
[akapit]
[akapit]
/zt
Evander Gray