Właściciel i barman — w Rudd's Pub
34 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Prowadzi najlepszy pub w mieście. Wreszcie pogodził się z rozpadem związku i zamiast podrywać wstawione klientki, skupia uwagę na Donaldzie.
Wałęsanie się po okolicy o tak później porze nie było dobrym pomysłem. Nieciesząca się dobą sławą dzielnica odstraszała nie tylko swoim wyglądem – zaniedbanymi domami, popękanymi chodnikami i pomazanymi ścianami, na których umieszczano wulgarne hasła – ale przede wszystkim ludźmi, którzy zepchnięci na margines społeczeństwa niewiele mieli do stracenia, przez co dopuszczali się wszelkich przestępstw, w tym kradzieży, licząc na to, że poprawią w ten sposób własną sytuację. Harden nie potrafił postawić się na ich miejscu. Wychowywał się w rodzinie o średnim statusie zamożności, jednak nigdy nie odczuł poważnych trudności związanych z brakiem pieniędzy. Wprawdzie jako młodszy chłopak żerował na pieniądzach rodziców, ale wraz z chorobą, która zaatakowała jego matkę, zmądrzał. Jego zdaniem to niezaradność – lub lenistwo – była największą zmorą Sapphire River.
— Żaden problem, pani władzo — odparł, przywdziewając sympatyczny uśmiech, niemający nic wspólnego z podlizywaniem się. Nie wątpił w operatywność Tahnee, która wyglądała na kobietę ceniącą własną samodzielność oraz niezależność. Jednakże mężczyźni stosunkowo często lubili czuć się n i e z a s t ą p i e n i. Drobnostka, jaką była pomoc z odkręceniem śruby, sprawiła, że Harden poczuł przyjemność wynikającą z udzielenia wsparcia damie w potrzebie. Być może to staroświeckie podejście, ale niektórzy, w tym Caulfield, tego typu uprzejmość, mieli zapisaną w genach (lub wyuczoną w formie podrywu). — Potrafią sprawiać problemy — przytaknął. Potrafił przytoczyć co najmniej kilka incydentów wynikłych w Rudd’s z ich udziałem w rolach głównych. — Ale nie wydają się być z ł y m i chłopakami. Czasami ciężko oprzeć się wrażeniu, że miasto zapomniało o tej dzielnicy i wszystkie pieniądze ładuje tam, gdzie ma z tego ewidentne korzyści — stwierdził, bezradnie wzruszając ramionami. Nie interesował się kwestiami samorządowymi ani żadnymi dotyczącymi polityki, ale wystarczyła odrobina obserwacji, by zauważyć, że niektóre części miasta poupadają.
Schowawszy niesprawne koło do bagażnika, otrzepał dłonie, a nawet odruchowo przetarł je o materiał spodni, by pozbyć się z nich ewentualnego kurzu. — Dawno nie widziałem cię u mnie w knajpie. Nie przepracowuj się — rzucił, obserwując ją, by w razie trudności, pomóc. Gdy przejęła inicjatywę i samodzielnie zaczęła dokręcać zapasowe koło, Harden czuł się nieco głupkowato, gdy tak się temu przyglądał. Nie chciał jednak się narzucać, skoro Tahnee doskonale radziła sobie na własną rękę.

Tahnee Walker
Policjantka — Lorne Bay Police Station
33 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Policjantka, zamieszkująca od kilku lat w rezerwacie, w którym to odziedziczyła domek po babci Aborygence. Niedawno rozstała się ze swoim narzeczonym i próbuje ułożyć sobie wszystko na nowo.
Walker była tym typem człowieka, który raczej mało czego się bał – zapewne tego typu praca. Zdecydowanie daleko było jej do bezbronnej kobietki i zapewne, gdyby te chłopaczki postanowiły coś jej zrobić, to raczej nie miałaby większego problemu, żeby ich przysłowiowo poskładać, a potem zakuć w kajdanki, wrzucić do swojego samochodu i zawieść jeszcze na komisariat. Niestety nie wszystkie babki były tak twarde i przede wszystkim wyszkolone jak Tahnee, która miała za sobą wiele kursów samoobrony, krav magi i tym podobnych rzeczy. Wiedziała jak o siebie zadbać. Szkoda tylko, że ta cała wiedza była jej potrzebna. Życie byłoby zdecydowanie lepsze, gdyby jej praca nie musiała istnieć i byłoby bezpiecznie, dla wszystkich. To jednak tylko złudne nadzieje i nie miała co się nawet łudzić, że kiedyś to się zmieni. Mogła jednak robić wszystko, co w jej mocy, żeby Lorne Bay było choć trochę bardziej bezpieczne aniżeli było wczoraj, prawda?
Tahnee odwzajemniła uśmiech i nie mogła się powstrzymać od nawet krótkiego zaśmiania się. „Pani władzo” zwykle Ci, którzy mieli coś za uszami, ale udawali niewiniątka. Była ciekawa, czy w przypadku Hardena to również było prawdą? Jakby nie patrzeć nigdy za specjalnie nie prześwietlała jego działalności. W porównaniu do Shadow, które na kilometr śmierdziało nielegalnymi przekrętami, a mimo wszystko nie udało się niczego udowodnić. Ironia losu, że Walker ostatnimi czasy bywała tam częściej jako klientka, aniżeli policjantka.
Mimo wszystko szkoda chłopaków, może kiedyś się ockną – odparła, wzdychając ciężko. Dla niektórych pierwsza grzywna czy lekki wyrok był punktem zwrotnym, inni nawet po kilku latach w więzieniu się nie zmieniali. Miała nadzieję, że te młodziki raczej należały do tej pierwszej grupy. – Coś w tym jest – zgodziła się. Sapphire River wydawało się miejscem zapomnianym przez samorząd miasta, co było smutne. Przez to dzielnica popadała trochę w zaniedbanie, a jednocześnie była idealnym miejscem dla wszelkich szemranych interesów. Słysząc słowa o „nieprzepracowywaniu się”, uśmiechnęła się pod nosem. – Cóż, w końcu pozwolili mi wrócić do pracy, to pracuję. Choć i tak jeszcze mam sporo godzin do wybrania… obiecuję, że wpadnę jakoś niedługo. – Tahnee pozwoliła Hardenowi dokręcić te koło, znając jego nieco bardziej tradycyjnie podejście. Gdy wszystko wydawało się być w porządku, uśmiechnęła się do mężczyzny ciepło. – Dzięki raz jeszcze za pomoc. Może w weekend się uda – powiedziała, żegnając się z nim, by następnie wejść do samochodu i wrócić do domu.

Harden E. Caulfield

[z/t x 2 – zgłoszę nas w temacie <3]
sprzedaję komiksy — things from another world
26 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
fan wszelakich teorii spiskowych, który nie potrafi do końca odnaleźć się we współczesnym świecie; za często zmienia zdanie i za bardzo nie ogarnia
1.

Samochód Batesa był gruchotem, z którym jednak był zżyty jakimś dziwnym rodzajem więzi, która przypominała nieco syndrom sztokholmski. Wiecznie się na niego wściekał, wiecznie go zawodził (a powinien zawozić, co nie?), wiecznie go irytował i wiecznie musiał wydawać mnóstwo pieniędzy na to, by coś w nim wymienić. Mimo to nie mógł go sprzedać ani wymienić, bo gdy już jeździł, to był bardzo wygodnym i optymalnym dla niego samochodem. Stara toyota, która miała pewnie tyle samo, o ile nie więcej, lat niż on sam ostatnio przeżywała piękne miesiące. Darcy po wymianie akumulatora na nowy znów mógł poruszać się po Lorne samochodem i z satysfakcją musiał przyznać, że już zapomniał jak bardzo było to wygodne. I tak było tej nocy kiedy to wracał do domu. Oczywiście zignorował czerwoną kontrolkę, która zaświeciła się na desce rozdzielczej, bo to już się zdarzało. Jego auto miało to do siebie, że w losowych momentach sprawiało tego typu psikusy i kilkukrotnie lądował u mechanika, który mówił, że to najzwyklejszy problem z elektroniką.
TO się stało nagle.
Jego czerwona strzała, nagle zaczęła tracić moc aż zatrzymała się całkiem, a spanikowany Bates próbował kilkukrotnie odpalić silnik jednak bez skutecznych rezultatów. Do domu miał spory kawałek i jak zawsze był pod kreską jeśli chodzi o pieniądze, dlatego też niekoniecznie podobała mu się wizja zamawiania lawety. Wyszedł z samochodu i podniósł maskę, spod której się dymiło. Albo parowało (ja się nie znam, ale wybuchów nie przewiduję). - Kurwa mać - mruknął pod nosem, bo nie podobało mu się to i być może rzeczywiście te czerwone kontrolki nie świeciły się tylko od czapy.
Wyciągnął telefon szukając numeru kogoś, do kogo mógłby zadzwonić i spytać się o co tu w ogóle chodzi. Może załatwić jakieś holowanie najlepiej na złom albo coś w tym stylu. Na nieszczęście chłopaka pora była na tyle późna, że odebrał tylko jeden kumpel, który powiedział, że będzie mógł wpaść i sprawdzić za godzinę. Niewiele myśląc, gdy zauważył zbliżający się samochód to machnął ręką, z nadzieją że ten się zatrzyma i pomoże mu odholować jego furkę pod dom i obędzie się bez mandatów i płacenia jakiś większych kwot.

Raine Barlowe
powitalny kokos
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
82.

Jaguar Sameen stał w jej garażu od ładnych paru miesięcy, nieużywany, zakurzony i samotny. Po tym, jak swojego osobistego gruchota w postaci rozklekotanego pickupa, ostatecznie postanowiła zezłomować na wysypisku, przez chwilę poruszała się między domem i uczelnią komunikacją miejską, rowerem, albo korzystała z uprzejmości znajomych, chociaż to rozwiązanie było raczej tymczasowe. Nie było jej wtedy stać na zakup czegoś nowego, a dziwnym zbiegiem okoliczności jej starsza i bogatsza znajoma chciała zostawić jej swój samochód na czas wyjazdu, nie chcąc, żeby stał nieużywany w garażu. Nie spodziewała się wtedy, że chodzi o drogiego i (chyba już) zabytkowego Jaguara, który jednak był zachowany w idealnym stanie. Próbowała jej go później oddać, ale sprawy mocno się pokomplikowały i po powrocie do Lorne, udawała, że problem nie istnieje, ale w końcu musiała się go chyba pozbyć, żeby nie musieć myśleć o nim i o przyjaciółce, z którą straciła kontakt.
Postanowiła wziąć samochód na przejażdżkę, sprawdzić, czy w ogóle jest jeszcze sprawny, może potrzebował jakiejś drobnej naprawy, zanim wystawi go w ogłoszeniu, a może po prostu sentymentalnie chciała po raz ostatni usiąść za kierownicą, zanim pogodzi się z myślą, że już nie będzie jej?
Nachylała się właśnie nad deską rozdzielczą, próbując wsłuchać się we wszelkie działające tam mechanizmy i usłyszeć, czy coś stukocze bardziej niż powinno, czy to tylko nierówna droga, kiedy zobaczyła machającą na poboczu postać, a szybkie spojrzenie na wydobywający się spod maski dym wywołało tylko na jej twarzy uśmiech, bo ileż razy to ona sama była w takiej sytuacji.
-Dobry... e... cześć? - powiedziała, wychodząc z samochodu i próbując odgadnąć wiek chłopaka, w końcu jednak uznała, że są w zbliżonym do siebie wieku, więc może sobie pozwolić na to małe skrócenie dystansu na początek. - Pechowy wieczór, co? Miałam tak chyba milion razy. Nie z tym - machnęła ręką za siebie, pokazując na odbijający światła od lśniącego lakieru samochód - ale mój poprzedni gruchot skończył na złomie, bo już kompletnie się do niczego nie nadawał. Chcesz zajrzeć pod maskę, czy...? - właściwie nie wiedziała jakiego rodzaju pomocy potrzebuje, przez głowę jej przeszło, że to mogłaby być jakaś zasadzka, w końcu ciemno, późno, na uboczu, ale szybko odgoniła te myśli, bo jakoś dobrze mu patrzyło z oczu, poza tym miała zerowy instynkt samozachowawczy.

Darcy Bates
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
sprzedaję komiksy — things from another world
26 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
fan wszelakich teorii spiskowych, który nie potrafi do końca odnaleźć się we współczesnym świecie; za często zmienia zdanie i za bardzo nie ogarnia
Miał niesamowitego farta, że samochód, na który machnął ręką zaczął zwalniać i aż w duchu podziękował losowi, że jednak nie do końca skazany jest na jakąś totalną porażkę dzisiejszego dnia. Zwykle żył w przeświadczeniu, że fartowne okazji przytrafiały się każdemu tylko nie jemu, a tu niespodzianka, bo z samochodu wyszła jakaś dziewczyna, którą zmierzył wzrokiem. Nie chciał oceniać, ani zaglądać darowanemu koniu w zęby, choć podświadomie pożałował, że nie był to jakiś facet ubrudzony od smaru, który w mgnieniu oka pomógłby w rozwiązaniu jego kłopotów. W każdym razie nie zamierzał oceniać książki po okładce, bo oglądał też z trzy części szybkich i wściekłych, więc wiedział, że kobiety potrafiły radzić sobie z najróżniejszymi kłopotami związanymi z autami.
- Cześć, mam jakąś awarię i chyba potrzebuje holowania albo nie wiem. To znaczy wiem, pewnie nowego samochodu, ale totalnie nie wiem co się stało i może zerkniesz tutaj? - powiedział do niej trochę z zakłopotaniem i wyszedł zza tej maski, by podać jej dłoń, bo on to się nie znał wcale. Okoliczności jednak były takie, że wcale by się nie zdziwił jakby jednak odjechała, bo o różnych rzeczach można usłyszeć w wieczornych wiadomościach, choć on przecież nie miał żadnych niecnych planów. - No trochę tak, coś nawaliło i chyba dalej nie pojadę. Znasz się na tym? - przeniósł na nią wzrok, bo może nawet nie było sensu by tam zaglądać i być może najszybszym i najbardziej sensownym planem mogło być umówienie się na najprostszy i najszybszy hol. - Jezu, ale siara, że też zawsze musi mi się przytrafić coś takiego - mruknął jeszcze trochę do siebie, bo zażenowany był tą całą sytuacją, ale też klepnął samochód w dach dość pieszczotliwie. - Ale ogólnie to bardzo dobre auto - dodał jeszcze nieco tłumacząc swojego gruchota, bo poczuł dziwny przypływ chęci ratowania jego dobrego imienia, które czerwona toyota sama chciała zszargać.

Raine Barlowe
powitalny kokos
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Tak jak mówiłam, mam małe doświadczenie ze swoim samochodem. Mechanikiem może i nie jestem, ale za to mam takiego jednego zaprzyjaźnionego, jakbyś potrzebował i sobie z tym nie poradzimy - sama wiele razy stała pośrodku drogi, klnąc na wszystko, że porzuci swojego pickupa, wróci do domu pieszo i weźmie jakiś wielki kredyt w szemranym banku, z kosmicznie wielkim oprocentowaniem, żeby kupić coś normalnego do jeżdżenia. Nigdy tego jednak nie zrobiła, rozsądek podpowiadał, że powinna pokornie zająć się tym, co ma, nie wybrzydzać i już z pewnością nie brać wielkich pożyczek u podejrzanych ludzi, bo nie stać by jej było na ich spłatę. Całe szczęście znała kogoś, kto znał się trochę na pieniądzach i chociaż tyle jej wpoił w życiu. - A słyszałeś coś zanim się zatrzymał? - tak, żeby w ogóle ocenić co się mogło zadziać i za którą część pod maską powinna się zabrać. - Co ty, zdarzyć to się może każdemu, w sumie gorzej jak przy takich nowych samochodach z elektryką, bo zwykłym stukaniem tego nie naprawisz - a tutaj było odwrotnie. Czasem wystarczyło coś odkręcić, zakręcić znów i działało. Trochę takie informatyczne wyłączenie i włączenie, tylko, że manualne, ale stukało się też przecież w monitory, czy telewizory, takie starsze oczywiście, więc czemu nie w samochód?
- O, dzięki. Może chcesz kupić? - wychyliła się na chwilę zza maski, zaraz znów pod nią nurkując. Włosy związała w kucyk na czubku głowy, żeby potem nie musieć zmywać z nich smaru, bo ręce już miała trochę usmarowane. - Ajj, gorące! Długo tu stoisz? - po temperaturze silnika dało się stwierdzić, że wcale nie tak długo, w końcu musiała chwilę pomachać w powietrzu palcami, których o mało co nie oparzyła. - Masz jakieś narzędzia? Bo w sumie można spróbować... - tutaj opis tego, co chciała odkręcić, albo zobaczyć bliżej, został stłumiony przez dźwięk mijającego ich samochodu. Ona nie miała swojej skrzyneczki z najbardziej przydatnymi kombinerkami i śrubokrętem, w końcu dawno już nie jeździła Jaguarem, ale jeśli chłopak coś miał w bagażniku, istniała nadzieja. Jeśli nie, czekało ich już tylko holowanie. Oby miał linki, bo tego też nie była pewna co do swojego wyposażenia. Normalnie starała się być przygotowana, ale to miała być szybka przejażdżka, nic więcej.

Darcy Bates
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
sprzedaję komiksy — things from another world
26 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
fan wszelakich teorii spiskowych, który nie potrafi do końca odnaleźć się we współczesnym świecie; za często zmienia zdanie i za bardzo nie ogarnia
- Byłoby naprawdę świetnie. Zawsze to jakoś lepiej i może nie zedrze tyle, a to różnie bywa, bo wydaje mi się, że włożyłem w to auto dwukrotnie więcej niż jest w rzeczywistości warte - przewrócił oczami, ale taka była prawda gdyby się mocniej nad tym zastanowić. Dziwna sprawa była z tymi sentymentami, bo najwyraźniej to tylko jakieś głupie przyzwyczajenie trzymało go przy tym samochodzie. - Może dasz jakoś radę - powiedział z wyraźną nadzieją w głosie, bo nie znał się na samochodach za bardzo, ale liczył na to, że rozwiązanie będzie banalne. Może trzeba czegoś dolać, może coś wylać, może przekręcić albo dokręcić. A może po prostu jakiś kurz, pył, albo mysz mu gdzieś tam utknęła. Chociaż tak podczas jazdy to raczej niezbyt sensowne myślenie. Westchnął, bo nie chciał znów przeznaczać lwiej części swej wypłaty by doprowadzić do stanu używania ten samochód. - Tak, muzykę - przewrócił oczami, bo jadąc słuchał jakiejś muzyki i nawet jeśli coś strzelało czy stukało, to nie był w stanie tego usłyszeć. Chyba, że wydawałoby dźwięk o bardzo dużej skali głośności, a to jednak nie miało miejsca. - Ja już bym chciał coś nowego. Z tym to nigdy nie wiesz. I tak mam dużo szczęścia, że nie zdarzyło mi się to gdzieś na peryferiach, gdzie ciężko liczyć na ratunek. A tu przynajmniej trafiłem na ciebie. Ogólnie mam na imię Darcy, chyba się nie przedstawiłem? - spojrzał na nią, bo już z tego zamieszania nie do końca wiedział czy się odzywał i przedstawiał czy nie. Nawet jeśli drugi raz miał to zrobić, to byłoby całkiem w jego stylu.
- Nie no, chyba zostanę przy swoim. Przynajmniej do czasu chwalebnego złomowania - kiwnął głową i zerknął za nią do tego silnika, bo może trzeba było tam coś pomóc, przytrzymać albo coś? Jak na razie to świecił jedynie latarką, zażenowany że tylko w ten sposób może pomóc. - Oparzyłaś się? - trochę się przestraszył, bo jeszcze tego brakowało, żeby zrobiła sobie krzywdę z jego powodu. - Nie no, chwilę jakąś, ale jestem po dość długiej trasie - szczerze mówiąc to pewnie minęło kilkanaście minut, bo próbował dzwonić do kilku osób. No niestety nie mógł powiedzieć dokładnie, ale też chyba nie było to najistotniejsze. - Tak, coś tam mam, poczekaj chwilę - i ruszył do bagażnika, w którym miał jakąś małą skrzynkę z narzędziami, w której było kilka śrubek, jakieś żarówki, parę kluczy, może śrubokręt i młotek. Generalnie najbardziej przydatne rzeczy, które służyły do doraźnej pomocy samochodowi, który nie popsuł się przecież pierwszy raz. - Coś z tego się nada? - pewnie nie, no ale a nuż widelec będzie jakiś fart i któryś z tych trzech kluczy będzie pasował?

Raine Barlowe
powitalny kokos
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Sama się boleśnie przekonałam, że stare samochody są tanie tylko dlatego, że potem trzeba je non stop naprawiać. Mój już w pewnym momencie nie wytrzymał - i wszystko to było zawsze takie nieprzewidywalne. Można sobie było myśleć, że wszystkie możliwe części wymienne zostały wymienione, paliwo jest dobre, silnik mruczy przyjemnie jak głaskany na kolanach kot, a tu klops, coś zawsze musiało się zepsuć, w najmniej oczekiwanym momencie, szczególnie finansowo. Na odpowiedź o muzyce uśmiechnęła się tylko lekko, bo wiadomo przecież, że nie o to jej chodziło w pytaniu, ale nawet jeśli by coś usłyszał to co, zademonstrowałby jej sposób, w jaki dźwięk się wydobywał? Chyba nie, także trzeba było zajrzeć pod maskę tak czy siak. - Raine - przedstawiła się w rewanżu. - W sumie tutaj masz dużą szansę, że kogoś spotkasz, niekoniecznie jakąś dziewczynę na przejażdżce Jaguarem - co więcej, czasem wieczorami kręciło się po okolicy dużo podejrzanych ludzi, pewnie przez bliskie sąsiedztwo Shadow, ale mogła tylko zgadywać, bo nigdy się tam faktycznie nie wybrała, jedynie słyszała od swoich znajomych, że oprócz striptizu, można się też załapać na mniej legalne rzeczy. Jedyne co ją dziwiło to to, że jeśli rzeczywiście tak duże natężenie przestępczości miało miejsce w Lorne Bay, to dlaczego nikt nic z tym nie zrobił.
- Nie, tylko, no gorące - machnęła jeszcze raz ręką, jakby chciała odpędzić wysoką temperaturę, albo przynajmniej to uczucie gorąca i poczekała aż chłopak poda jej skrzynkę z przydatnymi rzeczami. Miała nadzieję, że przydatnymi, bo różni byli ludzie i niektórzy z narzędzi mieli pod ręką jedynie klucz imbusowy w uniwersalnym rozmiarze Ikei, żeby samodzielnie skręcić cokolwiek tam sobie zamówili. - Hmm, młotek to może nie, chyba, że serio chcesz go złomować - pozwoliła sobie na delikatny żart, taki trochę bardziej w kierunku dad jokes. - O, ale z tym już możemy spróbować popracować! - tryumfalnie wyciągnęła z pudełka jeden z kluczy i przymierzyła do śruby - pasował. Po kilku ruchach przeszło jej przez myśl, że ten młotek rzeczywiście mógł się jednak przydać, ale finalnie miała chyba niezłego farta, bo udało się jej odkręcić śrubkę, chwilę pogrzebać pod maską, brudząc całe ręce i nawet policzek, po którym przesunęła umorusanym palcem. - Dobra, spróbuj odpalić i miejmy nadzieję, że zadziała - pokazała nawet skrzyżowane palce na znak życzenia powodzenia i czekała na dźwięk rozpoczynającego pracę silnika, żeby zobaczyć czy się jej udało, bo jeśli tak, byłoby to dość spektakularne doświadczenie.

Darcy Bates
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
sprzedaję komiksy — things from another world
26 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
fan wszelakich teorii spiskowych, który nie potrafi do końca odnaleźć się we współczesnym świecie; za często zmienia zdanie i za bardzo nie ogarnia
- Czyli jedziemy na tym samym, rozklekotanym, wózku, co? - pozwolił sobie na ten niezbyt górnolotny żart, ale przecież wyszło na to, że oboje jeździli gruchotami. Już nie zamierzał jakoś tego drążyć, bo to trochę smutne i przykre było, że niektórzy wiecznie jeździli jakimiś nowymi samochodami, a nie każdego było na to stać. Przygnębiające jak się nad tym zastanowić. SZCZEGÓLNIE DLA MNIE.
Skoro powitanie mieli już za sobą to powinno być z górki. I fajnie by było gdyby w rzeczywistości z tej górko szło, bo gdyby przyszło do pchania grata to zawsze jakoś łatwiej i wygodniej, prawda? - Szczęście w nieszczęściu - powiedział tylko i zerknął na nią, bo zakładam, że nadal pochylali się nad tym silnikiem. - To uważaj, bo jak się poparzysz to już będzie jakaś niesamowita kumulacja pecha - i jeszcze będzie musiał dmuchać w palec albo cokolwiek co mogłoby pomóc. A tego też do końca nie wiedział, bo ile osób tyle opinii jeśli chodzi o oparzenia. Pod zimną wodę, pod ciepłą, pocałuj, podmuchaj i weź tu komuś uwierz! - To ostateczność, ale jeśli nie będzie innej możliwości, to będziesz mogła zadać pierwszy cios - rzucił jej taką obietnicę, bo sam chyb nie miałby serca, by wymierzyć ten pierwszy cios! - O, uff, już myślałem, że nic się nie przyda - powiedział jeszcze i zainteresowaniem śledził wzrokiem co tam majstruje i robi. Przez krótki moment mu się scena z transformersów przypomniała jak z tym policzkiem umorusanym stała, ale przecież słońca nie było i też ubrana nie była jak Megan Fox. Przynajmniej wydawała się bardziej ogarniać niż ona (kto w ogóle wpadł na pomysł, że ktoś z twarzą Megan będzie odpowiedni do roli, w której trzeba naprawiać silnik? Irracjonalne i głupie, ja tego nie kupiłam! Mogli tej sceny nie rozpisywać i jakoś inaczej pokazać to co chcieli :lol: ).
- Się robi! - powiedział szybko i wsiadł za kierownicę błagając w duchu by odpalił. - Dawaj, dawaj - mruknął do siebie jak przekręcał kluczyk w stacyjce i... - Nic! - krzyknął, jak silnik tylko kilkukrotnie zakaszlał. - Kurde, chyba trzeba będzie holować albo dzwonić po lawetę - no i klapa, najgorsza opcja, bo jak laweta, to znów kasa. A chyba sensu większego nie było, by się tam bardziej męczyła za tą maską, prawda?

Raine Barlowe
powitalny kokos
-
brak multikont
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Nie, nie, nie, ja mam ostatnio nawet całkiem szczęście, także wypluj to! - w sumie tak samo jak z dmuchaniem i całowaniem, pecha odganiało się na przeróżne sposoby. Albo pluciem, albo stukaniem w niemalowane, albo jeszcze jakieś inne zabobony, chociaż Raine w żadne nie wierzyła. Nawet w boga nie wierzyła, ani reinkarnację, ani latającego potwora spaghetti, chociaż śmiesznie byłoby mieć w dokumentach zdjęcie z durszlakiem na głowie. Ale wierzyć to było trzeba w prawa fizyki, a nie jakieś tajemne moce, które sterowały światem. Religie zawsze wydawały się jej być bezsensownymi. - Spokojnie, jestem inżynierem, pewnie mam gdzieś w samochodzie trytytki, a trytytki nadają się do naprawy wszystkiego - no i taśma izolacyjna, ale ją to już w ogóle miała na sto procent, nawet może w kieszeni spodni, bo jej dom przez chwilę stał tylko dzięki tym dwóm rzeczom. Co było swoją drogą fascynujące, bo kiedy pierwszy raz się ich użyło i poznało tę moc, nie można się już było oprzeć. O, jakby miała w coś wierzyć oprócz praw fizyki, wierzyłaby w trytyrkę i taśmę. Może kiedyś założy zakon, czy sektę? Jakby rzeczywiście miała twarz i cycki Megan, to z pewnością byłoby łatwiej założyć sektę, bo faceci MUSIELI lecieć na takie rzeczy. I nie był to jakiś wyssany z palca pogląd, w końcu nie bez powodu firmy sprzedające maszyny rolnicze, czy jakieś inne przemysłowe, wrzucały do oferty zdjęcia z rozgogolonymi dziewczynami w szpilkach, które się przy tych kosiarkach na przykład wyginają. I widocznie ktoś to jednak kupował, skoro schemat się powtarzał. Ciekawe czy to taki uniwersalny męski fetysz.
- No widzę, że nic - mruknęła pod nosem, bo w końcu się wgapiała w te wszystkie ustrojstwa pod maską, próbując ustalić czemu nie działa, co w ogóle jakoś osobiście przyjęła, jakby jej samochód poznanego przed chwilą chłopaka robił na złość. Nie radziła sobie za dobrze z niepowodzeniami, więc zanim jeszcze postanowiła kopnąć go w oponę. Samochód, nie Darcy'ego. - No dobra, to jak mi powiesz gdzie, mogę cię odholować, tylko masz linki? - musiał mieć, kto jeździ awaryjnym gruchotem, jeśli nie ma linek, nie? Jak nie miał to mógł być klops, bo z kolei Raine nie miała pojęcia co skrywa bagażnik Jaguara.

Darcy Bates
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
rysuję komiksy — i tworzę obrazki do książek dla dzieci
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- 3 -

Cichy jęk rozrywał jej duszę od momentu, w którym zamykając oczy miała w głowie serię zapętlonych obrazów, wirujących bezustannie, spędzając sen z powiek. Wiedziała, że ich nie zagłuszy, ani nie wymaże. Mogła zalać się butelką taniego wina ze sklepu monopolowego nieopodal, ale choć jej ciało wiotczało przy każdym kolejnym kieliszku, nie znalazła w żadnym z nich ukojenia dla popękanego serca. Składała się z kawałków, złożonych pospiesznie do kupy, a część z nich do siebie nie pasowała. To coś w głowie w każdej sekundzie toczącego się dalej życia, rozszczepiało ją na atomy. Wciąż czuła na sobie jego dotyk i potrzebę przylgnięcia każdym skrawkiem ciała do jego ramion. Choć rankiem zmyła z siebie wspomnienia poprzedniego wieczoru, dalej czuła na sobie jego brud. W czaszkę wbijała się nieskończoność igieł, niemożliwych do odpędzenia. Nacierały uparcie, wyganiając swoją ofiarę z mieszkania na zewnątrz, do samochodu, za Lorne Bay, gdzieś gdzie na jakiś moment znajdzie się poza granicami męczącej świadomości o jego obecności.
Cichy warkot silnika, nagle ucichł, a na desce rozdzielczej pojawiła się czerwona łuna kontrolki, sygnalizującej problem z akumulatorem. Wymieniała go raptem kilka dni temu, więc cichy glos w jej głowie podpowiedział, że może to być wina alternatora, ale aż tak się nie znała. Za największe osiągnięcie w rozszerzeniu swojej wiedzy na temat motoryzacji, uznawała znajomość kabli do ładowania, podpinanych pomiędzy samochodami, ale i tych nie posiadała. Szczęśliwie kilometr dalej znajdowała się stacja benzynowa, dlatego resztę drogi pokonała pieszo, chwiejnie stawiając kroki do chwili, w której pojawiła się w środku. Zapach opon, mocnej chemii mieszał się z odorem hot dogów wydawanych za kasą. Objęła wzrokiem półki wygłodniale oczekujące nowej dostawy, a wśród nich dostrzegła tylko jednego mężczyznę. Za kasą stał chuderlawy młokos, który jeszcze dobrze nie wytarł mleka spod nosa, ale postanowiła spróbować szczęścia.
- Te kable... Będą okej? - skinięciem głowy, wskazała pierwszy lepszy produkt za kilka dolarów. Z reguły takie rzeczy do niczego się nie nadawały, ale jako rysowniczka ze średnim budżetem, pozbawiona współlokatorki i widmem kolejnej naprawy samochodu, nie dysponowała wygórowanym budżetem.
- Nie mam pojęcia - młody chłopak nawet nie zastanawiał się nad odpowiedzią, jedynie zerknąwszy pobieżnie w stronę kabli, z czystej kurtuazji.
- Aha - to niedobrze, bo skoro ani ona, ani ekspedient nie mieli na ten temat bladego pojęcia, wypadało zasięgnąć innej opinii. Z ociąganiem, niechętnie powłócząc stopami po niedomytej posadzce, ruszyła w stronę skrytego między półkami mężczyzny. Ostatniej nadziei na to, że przynajmniej na jeden dzień opuści to cholerne miejsce albo chociaż wróci do domu, nie przemierzając pieszo wszystkich kilometrów które udało jej się za sobą zgubić.
- Przepraszam, czy... Znasz się na kablach do akumulatora? Mój przed chwilą padł i nie do końca wiem, czy opłaca się wydawać na nie pięćdziesiąt dolców, czy wystarczy dziesięć. No... I chyba będę potrzebowała pomocy z odpaleniem, a skoro już tu jesteś, to pewnie przyjechałeś samochodem, nie? - ostrożnie wbiła wzrok wprost w jego oczy, w nadziei, że okaże się jej rycerzem na białym koniu, a przynajmniej zbawcą operującym jakąkolwiek wiedzą na temat samochodów.

bertram lounsbury
ambitny krab
nick autora
noah
królowa zasiłków — i miss pośredniaka
51 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Stała klientka MOPSu w Perth, kolekcjonerka zasiłków, najgorsza matka na świecie. Przyjechała do Lorne Bay, bo ma interes do dorosłego już syna, którego przed laty zgubiła pod sklepem monopolowym.
/ start!

Gdyby miała wybrać miejsce, w którym czułaby się najpewniej, pewnie postawiłaby na swoją kampero-przyczepę, w której miały miejsce najważniejsze wydarzenia w jej życiu. Tam spłodziła dzieci, tam je rodziła, tam również liczyła wszystkie pieniążki, jakie listonosz przynosił jej na miejsce w ramach społecznych zapomóg.
Drugim z kolei miejscem byłaby pewnie stacja benzynowa. Być może ta jedna, konkretna, na której poznała swojego przyszłego męża, ojca dzieci, ale okazywało się, że wystarczył jej tylko zapach benzyny, by wróciły wspomnienia sprzed lat. Umówmy się - mimo wszystko zapach ten nie przytępił jej zmysłów. Może i nie tankowała teraz kampera; w zasadzie nie tankowała teraz nic, ale i tak trafił na stację benzynową, bo o tej porze tylko tu mogła kupić całkiem znośne papierosy. Pieniądze miała z oszczędności. Nie było ich zbyt wiele, fakt, na szczęście starczało jej na podstawowe potrzeby. Być może w niedalekiej przyszłości będzie musiała poszukać sobie jakiegoś źródła dochodów, ale póki co nie zamierzała jeszcze zaprzątać sobie tym swojej pięknej główki. Zamiast tego wolała skupić się na drobnych przyjemnościach.
- Hej, tu nie wolno palić - jeden z pracowników stacji wskazał na znak z przekreślonym papierosem. Mężczyzna doskonale widział, że kobieta wyjęła jedną sztukę z paczki, wsadziła ją do ust i zaczęła obszukiwać kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki.
- No to przecież nie palę - odparła po chwili, zgodnie zresztą z prawdą. Nie paliła, bo nagle okazało się, że nie ma przy sobie zapalniczki. Kto by tam przejmował się głupimi zakazami? Gdyby tylko miała przy sobie ogień lub znalazłby się ktoś, kto mógłby ją poratować... Mimo to odeszła kilka kroczków dalej, ale nie dlatego, że zamierzała respektować polecenie pracownika. Po prostu nie chciało jej się na niego patrzeć.

Jeremy Paxton
ODPOWIEDZ