Właściciel winiarni — Passing Clouds Winery
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Licealna miłostka zostawiła go zaraz po ślubie, więc wraca do Lorne i stawia własną winiarnie w centrum miasteczka.
02.



Decyzję o modernizacji starej stodoły, która przez kilkadziesiąt lat służyła rodzinie za graciarnie i warsztat, mężczyzna podjął niemalże od razu po powrocie do miasteczka. Mieszkanie pod jednym dachem z rodzicami nie było czymś co jakkolwiek go zadowalało i potrzebował własnej przestrzeni by poukładać własne życie do kupy. Po zniknięciu małżonki zapragnął wrócić do domu i prowadzić swój biznes w znacznie mniejszej od Perth dziurze tylko po to by pozbyć się wyniszczających go wspomnień i sentymentów. Jego małżeństwo istniało w świetle prawa jednak przestało mieć jakiekolwiek znaczenie w momencie gdy Gia postanowiła z niego zrezygnować. Zanim rozpoczęto prace nad przebudowa stodoły minęło kilka miesięcy podczas których brunet zajmował w domu rodziców swój stary pokój na piętrze, jednak miał już za sobą najgorszą część, która wiązała się ze stawianiem nowych ścian i umocnieniem zadaszenia. Udało mu się też znaleźć młodą i zdolną projektantkę, która przybyła z odsieczą i zgodziła się wspomóc go w dalszych wyborach dotyczących wykończeń i umeblowania nowo powstałych pomieszczeń, więc nie mógł doczekać się finalnego efektu i momentu gdy wyniesie się z sąsiadującego ze stodołą domu.
Wybór kolorów przyprawiał go od mdłości - ilość odcieni i brak znajomości wnętrzarskich trendów sprawiały, że znacznie ciężej było mu coś wybrać, zwłaszcza, że całość musiała ze sobą współgrać. Miał pewne pole do popisu, bo to nie tak, że Primrose nie pozostawiła mu żadnego wyboru, jednak wciąż miał ogromny kłopot z podjęciem decyzji. Po nieudanych zakupach, postanowił poprosić dziewczynę o pomoc i zabrać ją ze sobą przy kolejnym podejściu.
Jako że plan uległ zmianie i dziewczyna zdecydowała spotkać się z nim na miejscu, Flemming po wyjściu z winiarni, skierował się prosto do sklepu budowlanego. Zaparkował swoje auto na parkingu i po przejściu kilku metrów, wszedł przez automatycznie otwierane drzwi do marketu. Dziewczynę dostrzegł przy pierwszym dziale, więc wziął większy wózek zakupowy i podszedł do niej, uśmiechnął się na przywitanie.
Sam już nie wiem. Jest od cholery tych odcieni i przeróżnych firm — westchnął i skrzywił się, czując, że p raz kolejny spędzi tutaj pół dnia i nie wybierze nic. W ostateczności pozwoli zadecydować swojej projektantce i zda się na jej opinie.
Nie lubię żywych kolorów i chyba najbardziej podoba mi się tel styl.. Cholera, wyleciało mi z głowy — podrapał się po zaroście i zmarszczył czoło. Przez ostatnie dnie często zaglądał do materiałów pomocniczych, jednak wszystkie nazwy wydawały mu się cholernie trudne do spamiętania. — Skandynawski? Industrialny? Biel, szarości, czerń, imitacje betonu i drewna. Da się to jakoś połączyć? — dodał, wyjaśniając to na swój opaczny sposób. Nie znał się na tym i polegał jedynie na katalogach, które mu zostawiła i internecie. — Jestem w to beznadziejny — skwitował i roześmiał się, czując, że dziewczyna ma go za totalnego półgłówka.

primrose ellerby
powitalny kokos
m.
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
Lubiła takie projekty od całkowitej podstawy. Mogła wyżyć się artystycznie, móc wprowadzać zmiany do woli. Problemy pojawiały się, kiedy dostawała jakąś przestrzeń i musiała ją znacząco przerobić. Chyba miała jakiś irracjonalny problem ze zmianą czegoś, w co ktoś już włożył swoją pracę. Na szczęście stodoła była miejscem gołym, pozbawiony ścian, zupełnie wolna, czekająca na wizje Primrose. Naprawdę oszalała, mogąc zajmować się czymś tak dużym, co mogło pomóc jej w zyskaniu nowych zleceń. Nic dziwnego, że tak bardzo się zaangażowała. Zlecający, mimo bycia przystojnym mężczyzną nie odgrywał tu żadnej roli. Owszem, ostatnimi czasy Primrose pozwalała sobie na niezobowiązujące romanse, ale miała jedną, ważną zasadę, by nie mieszać pracy z przyjemnościami. Wystarczyło jej to, że projektowanie wnętrz sprawiało jej ogromną radość i satysfakcję. Nic dziwnego, że ich plany się zmieniły. Primrose chciała wpaść do marketu odrobinę wcześniej, poszperać, zainspirować się, może znaleźć coś, co wcześniej nie rzuciło jej się w oczy. I rzeczywiście tak było. Zasłony naprawdę były świetne, bo nie tylko nie przepuszczały światła, ale kolorystycznie zgrywały się z zaplanowaną sypialnią Ilaya. Do sypialni miała przejść później, ale nie chciała później biegać na ostatnią chwilę, czy spędzać godzin w internecie, szukając czegoś na ostatnią chwilę. Zresztą, choć każde z pomieszczeń miało mieć swój charakter, to ostatecznie dom miał być spójną całością. To założenie chyba było najtrudniejsze. – Te zasłony wybrałam do sypialni. Oprócz moskitier i rolet, fajnie, żebyś miał coś, co sprawi, że pomieszczenie będzie bardziej przytulne. Firany wyszły z mody – powiedziała, rozglądając się, bo chyba nie tym mieli się zająć. – Ale najpierw salon i farby, chodźmy – skierowała ich w odpowiednią stronę. Bywała tutaj tak często, że znała ten sklep jak własną kieszeń. – Jasne, że się da, zrobimy coś z czernią, bielą i szarością, ale tak, by stodoła nie stała się surowa, bezosobowa – wyjaśniła. Kiedy dotarli do farb, Primrose wskazała mu struktury naścienne. Od betonu po najróżniejsze glinki weneckie, brokaty, ale te ominęła i inne produkty. Z niektórymi nie miała nawet do czynienia w praktyce. Moda zmieniała się z dnia na dzień. – Nie jesteś beznadziejny. Po prostu jesteś specjalistą w innej dziedzinie – próbowała podnieść go na duchu. To wszystko naprawdę nie było takie proste. – Pomyślałam o przerobieniu projektu. Co powiesz o antresoli? Schody prowadzące na górę, z góry widok na salon i wejścia do pokoi? – zapytała. Chciała pokazać mu to wszystko na papierze, bo miała dokładnie rozrysowane jakby to miało wyglądać, ale wspomniała mu o tym, bo właśnie zdała sobie sprawę, że beton, o którym mówił świetnie wyglądałby na klatce schodowej. Naprawdę zapominała się, kiedy wpadała w trans i pozwalała rządzić wyobraźni.

ilay flemming
ambitny krab
martyna
Właściciel winiarni — Passing Clouds Winery
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Licealna miłostka zostawiła go zaraz po ślubie, więc wraca do Lorne i stawia własną winiarnie w centrum miasteczka.
Każdy specjalizował się w zupełnie innej dziedzinie i tak jak mężczyzna posiadał wiedzę w temacie win, samochodów sportu czy fotografii, tak ona miała rękę do projektów i wystroju wnętrz. brunet najpewniej poległby już na etapie rysunku technicznego, choć i tak gorszym wyzwanie był dla niego wybór odpowiedniej farby i kolorów całej reszty. Chciał by wszystko ze sobą współgrało, jednak wiedział, że po zakupie czegoś w ciemno, efekt mógł być zupełnie odwrotny. Nie był zwolennikiem wywalania pieniędzy w błoto, dlatego poprosił ją o pomoc w podjęciu kilku kluczowych dla stodoły decyzji by sensownie zagospodarować finansami i być zadowolonym z efektu końcowego. Podziwiał o jak podchodziła do każdego kolejnego zadania i z jaką pasją wykonywała swoją pracę. Widać, że sprawiało jej to dużo radości i znała się na rzeczy.
Okej — odparł krótko, nie potrafiąc za bardzo wyobrazić sobie tego co ona. Nie znał się nawet na zasłonach, firankach czy nawet tych moskitierach. Ostatnia nazwa kojarzyła mu się jedynie z komarami. Niestety nie był za bardzo przydatny i postrzegał siebie jako wrzoda na tyłku, który czekał jedynie na moment w którym opuści ten nieszczęsny market. Nie przepadał za zakupami, jednak wiedział, że były one konieczne. Ufał jej ale nie chciał by przecież by połączyła całą kolorystykę z jakimiś różami albo innymi kobiecymi odcieniami. Musiał to być choćby op to by kiwać głową z aprobatą. Ruszył w końcu za nią, pchając pusty wózek i zastanawiając się czemu u licha nie wzięli tych zasłon.
Lubie połączenie takiej surowości z roślinami ale niestety nie mam do nich reki i wystarczająco dużo czasu. Przez większość dnia jestem w rozjazdach i ostatnie o czym pamiętam to podlewanie roślin. Co prawda mam obok rodziców ale nie chce ich w to angażować — wyjaśnił o tym jak minęli dział ogrodniczy i przypomniało mu się jedno ze zdjęć na które trafił w internecie. Dużo szarości, bieli, drewna i zieleni bijącej od roślin. no cóż, będą musieli postawić na sztuczne fejki z Ikei. — Brzmi świetnie ale co w przypadku gdy będę chciał zamknąć tę część? Antresola jest otwarta na salon i choć na początku nie będzie mi to przeszkadzało, w późniejszym czasie mogę zatęsknić za prywatnościąprzykładowo gdy pojawia się dzieci albo goście wpadną na noc. Dokończył zdanie jedynie w w myślach, gdyż przekonany był, że dziewczyna rozumiała ten punkt widzenia. Nie zmieniało to jednak faktu, że mega odpowiadał mu ten pomysł. — Te płyty wyglądają zajebiście — pogładził betonową płytę i zwrócił się z powrotem w stronę dziewczyny, bo przecież mieli wybrać farby do sypialni a tę wolałby raczej mieć w jednym odcieniu. Oboje mieli milion wizji na minutę i ciężko było im się skupić na jednym pomieszczeniu kiedy dookoła było tyle świetnych materiałów.

primrose ellerby
powitalny kokos
m.
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
Cieszyła się, że znalazła dla siebie coś, co naprawdę lubiła robić i co pochłaniało ją bez reszty. Rak odebrał jej wszystkie pasje, wszystkie plany i kiedy to wszystko się skończyło, nie wiedziała od czego zacząć. Nie miała pojęcia, co chce robić, a właśnie wtedy nadszedł czas wyboru studiów, jakiejś drogi życiowej. Miała szczęście, kiedy zdecydowała się na architekturę wnętrz, bo odkryła, że właśnie w tym jest świetna, ma talent, a poza tym ciężka praca, którą musiała włożyć nie przeszkadzała jej. Nawet lubiła to, że przesiadywała nocami nad projektami, z filiżanką czarnej, mocnej kawy, której zapach unosił się dookoła. Lubiła swoje palce uwalane od węgla, którym szkicowała. Lubiła swoje zapracowanie, nowe pomysły, to natchnienie, które znienacka na nią spływało. To oznaczało, że była w dobrym miejscu w swoim życiu. Nie czuła, że czegoś jej brakuje, bo starała się wszystko nadrobić. Może zbyt szybko, zbyt gwałtownie, ale nie przeszkadzało jej to.
Wiedziała, że to dla niego czarna magia, ale właśnie po to tutaj była. Żeby pokazać mu różne rozwiązania, które mógłby wybrać, kierując się własnymi preferencjami. Cechowała się cierpliwością, więc nie musiał się martwić, że pewnego dnia rzuci tę robotę w cholerę, wkurzona jego niezdecydowaniem. – Nie masz kogoś, kto mógłby się nimi zajmować? No wiesz, jakaś pomoc domowa, która zrobiłaby ci przy okazji pranie? – bo z tego, co już rozmawiali, choć pewnie nie powinni wchodzić na takie tematy, wiedziała, że przeprowadził się tutaj sam i jako jedyny podejmował decyzje. To oznaczało, że nie było żadnej pani Flemming. – Mam na myśli to, że klatka schodowa byłaby otwarta na salon. Wyłącznie z korytarza mógłbyś spojrzeć na dół. Sypialnie byłyby zamknięte, za ścianami – wyjaśniła. Nie wiedziała, czy robi to dostatecznie dobrze, dlatego lepiej byłoby, gdyby po prostu spojrzeli na projekt. Na nim wszystko było dokładnie widać. – No i właśnie świetnie wyglądałyby na klatce schodowej – odpowiedziała. Wlaśnie tak to sobie wyobrażała, ale potrzebowała jego potwierdzenia, by móc działać.

ilay flemming
ambitny krab
martyna
Właściciel winiarni — Passing Clouds Winery
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Licealna miłostka zostawiła go zaraz po ślubie, więc wraca do Lorne i stawia własną winiarnie w centrum miasteczka.
Gdyby nie własny biznes związany ze sprzedażą najlepszych win w Queensland, mężczyzna pewnie ukierunkowałby swą karierę na sport, może salon samochodowy? Pasjonowała go też fotografia ale traktował to raczej jako hobby i nie szukał sposobów by na tym zarobić. Wielokrotnie myślał by wystawić swoje zdjęcia w internecie ale nigdy nie było mu po drodze ze stawianiem własnej strony i zadbaniem o nią od strony wizualnej. Nawet się na tym nie znał, bo jego przygoda z komputerami zakończyła się w liceum gdy jeszcze krakował nowe gry, bo jego rodziny nie było stać na takie dobrodziejstwa. Grał by w kosza, może zostałby instruktorem sportów wodnych? Możliwości było wiele ale doba była za krótka.
Obok w domu mieszkają moi rodzice ale nie znasz mojej matki. Jeśli udostępnię jej swoje lokum by mogła dbać o roślinki, już nigdy z niego nie wyjdzie — odpowiedział żartobliwie, chociaż było w tym trochę prawdy. Pani Flemming lubiła się rozgaszczać i chętnie zrobiłaby za niego pranie, ugotowała dwu daniowy obiad i zadbała o te cholerne roślinki ale chodziło przede wszystkim o kontrolę, której nieświadomie pragnęła sprawować nad synem. Ilay bardzo tego nie lubił i poniekąd był to powód dla którego w dość młodym wieku wyjechał do Perth. Cenił sobie wolność, niezależność i prywatność. Po to też remontował stodołę - by wynieść się z rodzinnego domu w którym wcale mu nie było tak dobrze. Nie był maminsynkiem, o nie.
To brzmi bardziej przekonująco — skinął głową i przyjął pełen podziwu wyraz twarzy. To był chyba najlepszy pomysł na jaki wpadła. — Podoba mi się ten pomysł ale to chyba wydłuży odrobinę remont? Trzeba by zbudować antresole, pociągnąć prąd i postawić nie ścianki. Oczywiście możemy tak zrobić ale chyba nie powinniśmy się w takim razie spieszyć z wyborem farb — roześmiał się i po części kamień spadł mu z serca. Mógłby odwlekać te decyzje w nieskończoność!
Dobra, czyli stanęło na betonie. A schody? — zapytał, masując opuszkami palców swój równo przystrzyżony zarost. Pojawiało się coraz więcej pytań, decyzji do podjęcia i niecierpliwości z jego strony ale nie winił za to dziewczyny. Miała świetne pomysły, które wymagały nieco więcej pracy. Może zamieszka na zapleczu swojej winiarni? Musiałby jedynie bać gdzieś prysznic.

primrose ellerby
powitalny kokos
m.
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
Dobrze mieć plan na siebie czy rozwijać jakieś pasje, bo jeśli nie wyjdzie nam w jednej sferze, to zawsze możemy robić coś w innej. Tak naprawdę, prócz tego, co już robiła, Prim nie wiedziała, jak mogłaby dalej się rozwijać. Uwielbiała sztukę, kochała piękną muzykę, oglądać ciekawe wystawy, czytać książki, chodziła do kina i do teatru, raz nawet była w operze, by odhaczyć wszystko, co nie było dane jej zobaczyć. Ale to były rzeczy, którymi w jakiś sposób zapychała sobie czas. Podziwiała je, owszem, ale nie czuła z nimi wyjątkowej więzi. Nie wyobrażała sobie siebie w roli artystki, nawet jeśli spod jej palców wychodziły interesujące obrazy, a ona czuła się dobrze przy sztaludze z paletą w dłoni, to nadal było to dla niej jedynie hobby, nie plan na życie.
- Moja mama… – zaczęła, ale nie skończyła, bo zachowywała się znacznie gorzej. Była nadopiekuńcza, a tę nadopiekuńczość wywołała choroba. Jedna w pewnym momencie stało się to nie do zniesienia. Kiedy okazało się, że jest zdrowa, mama wpadła w jeszcze większą panikę, bo przecież to było nie do uwierzenia, że po tylu latach naprawdę ciężkiej walki – rak w końcu zniknął. Wszyscy żyli w takim permanentnym niedowierzaniu i to Primrose pierwsza z tego wybrnęła. Rozbiła tę bańkę mydlaną. – Też jest nadopiekuńcza – wyjaśniła. Nie wdawała się w szczegóły, by jednak zajmowali się tutaj pracą, nie opowiadali o swoim życiu. Zresztą, nie chciała, żeby Ilay jej współczuł. Już dawno minął tamten czas.
- Na pewno wydłuży remont znacząco, ale myślę, że będzie piękne – odpowiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha, bo właśnie takich klientów lubiła – którzy doceniali jej pomysły, nie kręcili nosem. – Rzeczywiście możemy się z tym wstrzymać, bo w takim razie sypialnię miałbyś wtedy na górze, która dopiero powstanie – odpowiedziała. Poza tym, spodziewała się dużo brudnej roboty, którą trzeba będzie najpierw posprzątać. – Postawiłabym na drewno, ale nie murowałabym schodów jako takich. Bardziej wysunięte ze ściany elementy – odpowiedziała. – Ale to też mam na projekcie, dlatego może najpierw lunch, pokażę ci wszystko i dopiero podejmiesz ostateczną decyzję? – zapytała. – Możemy wziąć tę strukturę, skoro beton ci odpowiada, nie będziemy musieli przyjeżdżać po to później – zaproponowała, wskazując wiaderka.

ilay flemming
ambitny krab
martyna
Właściciel winiarni — Passing Clouds Winery
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Licealna miłostka zostawiła go zaraz po ślubie, więc wraca do Lorne i stawia własną winiarnie w centrum miasteczka.
Całkowicie rozumiał tę całą matczyną troskę i nie miałby serca zwracać matce uwagi ale tylko do pewnego stopnia takie zachowanie było akceptowalne. Był dorosłym mężczyzną, któremu nie w smak było dzielić się ze swą rodzicielką swoim życiem seksualnym czy nawet bałaganem, który tworzył w swoim gniazdku, gdy praca przytłaczała go aż nad to. Nie potrzebował sprzątaczki, praczki i kucharki, która czuwałaby nad nim przez całą dobę, a niestety taką rolę pragnęła odgrywać jego matka, byle by zatrzymać syna w miasteczku i pomóc mu po odejściu małżonki. Czasem się zastanawiał czy remont stodoły to faktycznie dobry pomysł - mógł pomyśleć o jakimś bardziej odległym od rodzinnej farmy miejscu.
Nieprzesadzona nadopiekuńczość w stosunku do dorosłej córki jest całkowicie zrozumiała, o ile nie próbuje przejąć nad twoim życiem kontroli ale w stosunku do trzydziestotrzyletniego syna? To brzmi makabrycznie, nawet jeśli mówimy o podlewaniu kwiatków i wstawianiu prania — parsknął śmiechem, czując cholerne zażenowanie. Wystarczy, że wspominał o występkach swojej matki i pragnął zapaść się pod ziemie, jednak nie potrafił wyobrazić sobie sytuacji w której starsza kobieta krząta się w jego lokum, podczas gdy on gości w swoim łóżku dziewczynę. Całe szczęście zdecydował się na wejście po drugiej stronie stodoły - uniknie siedzącej w oknie matki, która monitorowała sytuacje na całej farmie.
No cóż, zależy mi na porządnej robocie a to nie dość, że kosztuje to jest też czasochłonne. Nie będę kręcić nosem, wytrzymam — przyznał niechętnie, czując, że przeczekanie remontu w hotelu byłoby znacznie lepszym pomysłem. Przez ostatnie miesiące nacieszył się życiem na peryferiach, pomagał ojcu przy zwierzętach i unikał niewygodnych pytań odnośnie jego straconego już małżeństwa. Potrzebował oddechu.
Wiesz co, weźmiemy wszystko za jednym razem. Nie ma sensu zamawiać tego teraz i organizować transportu, kiedy niedługo trzeba będzie przyjechać tu po materiały. Odpuśćmy sobie te zakupy i chodźmy coś zjeść, umieram z głodu — uśmiechnął się z zadowoleniem, gdyż tym razem mu się upiekło. Nie musieli wchodzić w głąb sklepu i głowić się nad tymi wszystkimi wyborami. Lunch był znacznie przyjemniejsza opcją.
Na co masz ochotę? Kuchnia włoska, meksykańska, azjatycka? — zapytał i wykręcił wózkiem by odstawić go z powrotem. Miał tylko nadzieje, że nie straciła przez niego czasu, bo jednak mogli darować sobie przyjazd tutaj i ustalić wszystko przy posiłku.

primrose ellerby
powitalny kokos
m.
projektantka wnętrz — ellerby design
28 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
otwiera się na nowe życie bez raka i daire'a
Wiedziała, że to nie stawia jej w pozytywnym świetle, ale Primrose miała czasami dosyć swojej matki i jej nieustannego strachu. Pamiętała, że kiedy była chora, czasami padały gorzkie słowa, których później żałowała, ale nie mogła ich już cofnąć. Wiedziała, że to boli mamę, dlatego później starała jej się wszystko wynagrodzić, bywała u nich często, pilnowała badań i za każdym razem, kiedy je odbierała wysyłała mamie zdjęcia, żeby podnieść ją na duchu, uświadomić, że już tamten czas się skończył, rozmawiała z nią godzinami przez telefon, czasami podkolorowując rzeczywistość, byleby miała w głowie tylko dobre myśli odnośnie życia Primrose. Kiedy rozstała się z Daire’m i cierpiała, przed mamą udawała, że wcale tak nie jest. Kiedy miewała ataki paniki, dzwoniła do siostry. Robiła wszystko, żeby mama wiedziała jak najmniej, a do Lorne Bay wróciła, kiedy już wiedziała, że mama w końcu skupiła się na swoim życiu i zwyczajnie odpuściła.
- U nas to wygląda trochę inaczej. Nawet nie wiem jak ci to wytłumaczyć, ale kiedy mama zajęła się w końcu czymś własnym, przestała tak skupiać się na mnie. Może twoja mama też powinna w końcu zrobić coś dla siebie? – spojrzała na niego. Nie wiedziała czy w ogóle powinna udzielać mu rad i jak wygląda sytuacja w jego domu, dlatego po prostu wróciła do oglądania farb. W głowie już układała sobie obraz wszystkiego. Nawet jeśli nie mieli dzisiaj ich kupić, to chciała już znać nazwy niektórych odcieni, zapisać je sobie, żeby później wystąpić z gotową propozycją. Ze spisanymi produktami, które łatwiej będzie kupić, kiedy będą musieli przyjechać albo kiedy Ilay będzie musiał przyjechać sam.
- Przepraszam, że dopiero teraz na to wpadłam, bo to na pewno znacznie przedłuży pracę – powiedziała, bo przecież nie chciała mu robić kłopotu. Jednocześnie, była to tylko propozycja i jeśli nie chciał dłużej czekać, to mogli pośpieszyć się z remontem i darować sobie antresolę. Musiał zdecydować na czym mu bardziej zależało, bo przecież to, co teraz zrobią będzie miał na lata. Skoro jednak powiedział, że wytrzyma, to świetnie. Primrose spadł kamień z serca. Skinęła głową. Ruszyła za nim do wyjścia. – Włoska? Zjadłabym jakiś makaron – odpowiedziała. Była ogromną fanką makaronu, pizzy i innych dań kuchni włoskiej, dlatego dla niej wybór był prosty.

ilay flemming
ambitny krab
martyna
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
6.

-Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie mogłem najpierw obejrzeć twojego mieszkania. - Westchnął poirytowany. Leonard już dawno prosił Sala o pomoc z jakimiś tam drobnymi remontami w swoim mieszkaniu, ale dotąd Sal nie miał niestety czasu, żeby się tym zająć. Farma pochłaniała go za bardzo, a w niedzielę odpoczywał, więc no nie mógł odwiedzić brata i udawać, że przyjechał tylko w odwiedziny, a nie po to, żeby obczaić te drobne naprawy, których miał się podjąć. Oczywiście z pomocą Leo, bo to przecież nie tak, że młodszy Callaway miał dwie lewe ręce i nie potrafił niczego zrobić. Chociaż Sal miał podejrzenia, że brat po prostu chciał z nim spędzić trochę czasu, ale wstydził się zapytać. No tak czy siak ja na przykład wiem dlaczego nie mogłam zacząc gry w domu i musiałam improwizować. Wstyd.
Tak czy siak Sal przyjechał po Leo tak jak się umówili i pojechali od razu do sklepu budowlanego, bo okazało się, że Leo miał kilka rzeczy do zrobienia w tym domu, ale nie miał nawet jednego narzędzia, żeby to ogarnąć. Już nawet w dupie z narzędziami. Salvador był typem mężczyzny (takim samym jak Sameen), że zawsze miał w bagażniku skrzynkę z narzędziami. Więc to naprawdę nie było problemem. Ale okazało się przy okazji, że Leo chciał sobie powiesić półkę na książki, ale nie miał ani półki ani nawet zawiasów. Dobrze, że miał chociaż książki. Dobra, nawet tego Sal nie wiedział, bo nie był w stanie potwierdzić. Leonard bowiem naciskał, żeby najpierw odwiedzić sklep budowlany. No i Sal nie miał siły się wykłócać. Wykłócał się prawie trzydzieści lat ze swoimi dziećmi, teraz miał odpoczywać i wieść spokojne życie. A przynajmniej tak sobie wmawiał. No i to też nie tak, że jego dzieci były męczące i nie miał z nimi spokoju! Jakby nie miał to by ich tyle nie narobił. Nie był głupim facetem.
-Masz chociaż jakąś listę? - Zapytał jak już wjechali wózkiem do marketu. Sal od razu się zatrzymał i wsadził na nos okulary. Musiał od czasu do czasu zerkać na opisy produktów, a te były pisane czcionką dla ubogich, jakby chcieli zaoszczędzić na tuszu. W dodatku sam miał zrobioną listę w telefonie, a Tate raz go wyśmiała jak zobaczyła, że sobie powiększył czcionkę w telefonie (czcionka była tak potężna, że jeden wyraz zajmował cały ekran, ale dzięki temu Sal nie musiał używać okularów). No, ale wyśmianie przez córkę było bolesne i teraz nosił okulary. -Upewnij się, że nie muszę ci montować zlewu. - Zażartował sobie, ale to tylko dlatego, że miał na liście wpisane kolanko, bo musi wymienić pod zlewem w kuchni.

Leonard Callaway
właściciel i weterynarz — animal wellness center
28 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
single ready to mingle
- Bo mam syf na chacie, a znając Ciebie to później każdemu bys o tym gadał, nie dziękuję - machnął ręką. Poza tym mógł wpaść na jego dziewczynę, a Leonard jeszcze nie był pewien, czy chciałby ją przedstawiać Salowi. Nie żeby miał w planach ją ukrywać przed całym światem i nigdy nie zaprezentować jej swojej rodzinie, ale to chyba jeszcze nie był ten moment. Może niedługo się to zmieni. Na razie musieli tylko wiedzieć, ze ktoś taki istnieje. - Poza tym, pokazywałem Ci przeciez zdjęcia - to prawie tak jakby brat u niego był. Żyli w latach cyfryzacji halo! Nie było potrzeby spotykać się w realu!
Trochę mu się zmarszczyło czoło, gdy usłyszał pytanie Sala. Nie zrobił żadnej listy, wiedział co trzeba naprawić i był pewien, że dobrze pamięta czego potrzebował. Nie był w końcu aż tak stary żeby zapisywać wszystko na jakiś listach zakupów. Chyba nie był... no najwyżej. Trudno. - Wszystko mam tutaj - powiedział i pokazał na swoją głowę, bo mocno wierzył w swoje umiejętności. - Potrzebuje nowego kolanka i uszczelki do zlewu - to był numer jeden. - Poza tym przydałoby się też ogarnąć w końcu rolety, bo już niedługo znowu zacznie nawalać słońcem i nie będę mógł spać do południa - oczywiście tylko w weekendy, bo normalnie to chodził do pracy, której poświęcał się w stu procentach. Uwielbiał zwierzęta i od zawsze chciał się nimi zajmować i je leczyć. Teraz właśnie to robi, spełnił swoje marzenie. Co prawda strasznie ciężko było przeprowadzać eutanazje tych małych biedactw, no ale czasem była to jedyna droga. - Jezu... co to za dziadkowa czcionka - aż oczy go zabolały. Wiedział, ze jego brat jest starszy, ale nie, że aż tak. - Na święta dostaniesz ode mnie korekcję wzroku staruszku - poklepał go po plecach, a później ruszył przed siebie żeby znaleźć drogę do odpowiedniej alejki ze sprzętem hydraulicznym. - Co tam u dzieci? - Zapytał, bo był w chuj dobrym wujkiem i zawsze udawał, że cieszy się ze wszystkich laurek jakie dostawał, nawet jeżeli dzieci Sala były w jego wieku. - Nie zostaniesz dziadkiem niedługo? - Nigdy nie wiadomo co tam w tej rodzinie się dzieje.

salvador callaway
ambitny krab
catlady#7921
zoya - inej - gin - james
Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Spojrzał na brata lekko oburzony ale bardziej zraniony. Salvador nigdy publicznie nie mówiłby źle o swojej rodzinie. Nawet za ich plecami nie mówiłby o nich źle. Rodzina była dla niego wszystkim. A z całego rodzeństwa to właśnie z Leonardem miał najlepszy kontakt. Dlaczego miałby to psuć rozpowiadając takie rzeczy? –Nie będę kłamał, Leonardzie. Takie oskarżenie bardzo mnie zabolało. – Powiedział ze smutkiem. Czy zrobił kiedykolwiek coś źle, że zostawił takie wrażenie o samym sobie? Postanowił na razie jednak nie przejmować się tym za bardzo. Najwyżej później zapyta swojej żony czy uważa go za plotkarza. Albo swoich dzieci. Harper na pewno powie mu prawdę. –Zdjęcia nigdy nie oddadzą tego jak jest naprawdę. Poza tym jak mam wykonać jakąś robotę to chcę to zrobić perfekcyjnie. – Najchętniej to serio poszedłby do mieszkania Leonarda i najpierw zrobił różnego rodzaju pomiary. Dodatkowo mógłby zasugerować Leonardowi jakieś rozwiązania. Zauważył, że młodzi ludzie mają to do siebie, że zobaczą coś w necie, zainspirują się tym i chcą coś takiego mieć nie myśląc przy tym o konsekwencjach. Salvador miał jeszcze inny, stary tok rozumowania i podchodził do wielu rzeczy na swój sposób. Trochę staroświecki, ale co zrobisz. No, ale jak Leo nie chciał profesjonalnego rozwiązania to Sal nie będzie przecież jakoś specjalnie naciskał. Będzie się cieszył z czasu spędzonego ze swoim bratem. To i tak dużo, bo ostatnio nie mieli okazji do częstego spotykanie się.
-A czy masz w tej swojej głowie zapisane rozmiary kolanka i uszczelek? – Uniósł wysoko brwi. W ogóle nie pochwalał tego w jaki sposób jego brat przechowuje informacje na temat zakupów, ale już nie chciał tego komentować. Młodzi ludzie. Mógłby chociaż zrobić listę zakupów w telefonie. Są nawet do tego specjalne apki, które można dzielić z całą rodziną. Ja taką mam, Salvador też taką miał. Bardzo fajna sprawa. –To prawda. A jeżeli dobrze kojarzę to masz mieszkanie tak ustawione, że w połowie dnia rzeczywiście słońce będzie ci sprawę utrudniać. – Pokiwał głową. On to by lepiej zamiast rolet zaproponował mu jakieś ładne koronkowe firanki, ale domyślił się, że to w ogóle nie pasuje do stylu mieszkań młodych ludzi. Zdecydowanie wolą rolety i zasłony. –Wiesz już jaki styl rolet chcesz czy będziesz decydował wybierając? – Tutaj akurat nie miał do niego pretensji. Jak nie miał pomysłu to sklepy przecież zawsze mają wystawkę i można sobie zobaczyć jakie rolety są najlepszym rozwiązaniem. Może zdecyduje się na jakieś tragiczne żaluzje? Kto wie?!
-Normalna czcionka! – Pokazał mu swój telefon. Teraz miał normalną, dlatego musiał mieć okulary. Wcześniej miał dziadową, ale dziecko go potyrało, że jest dziwny. –Lepiej oszczędzaj pieniądze na rolety. – Obruszył się troszkę, ale zaraz wrócił do swojego telefonu i znalazł odpowiednią listę. Tak, musiał kupić gwoździe. –Dają radę. – Uśmiechnął się na wzmiankę o swoich dzieciach. Jego ulubiony temat, bo nie musiał się żadnego wstydzić. –Harper ma szansę na publikację w The Guardian. Scarlet myślę, że zbiera materiały na nową książkę. Tate będzie miała okazję porozmawiać z duchem królowej Elżbiety. Timmy sobie radzi. Sylvan pomaga mi na farmie. Nie mam na co narzekać. – Mam tylko nadzieję, że wymieniłam wszystkie dzieci, bo jak nie to jestem słabym ojcem. Eh. –Nic mi o tym nie wiadomo. – Spuścił na sekundę głowę. Chciałby mieć wnuki, ale też nie chce naciskać na dzieci. –A jak tam u Ciebie? Ty się niczego nie spodziewasz? – Spojrzał na niego pytająco. W jego wieku to Salvador miał pewnie już tysiąc dzieci. Nie chce mi się liczyć, bo nigdy nie byłam dobra z matmy.

Leonard Callaway
właściciel i weterynarz — animal wellness center
28 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
single ready to mingle
- Nie dramatyzuj - wywrócił oczami i poklepał brata po ramieniu. Szczerze wątpił w to żeby potrafił sprawić bratu przykrość takim gadaniem, starszy Callaway miał przecież dzieci i to one były od tego, by ojcu serwować niechcący smuteczek. - Dasz radę, jesteś zdolny chłop, będziesz w stanie to zrobić nawet po omacku - wierzył w umiejętności swojego brata oraz w swoją pamięć. Na pewno sobie jakoś poradzą. Najwyżej przyjdą ponownie i wymienią na jakiś inne części. Leonardowi się jakoś wybitnie mocno nie spieszyło. Nie chciał co prawda zrobić z siebie leniuszka i głupola więc miał nadzieję, że wszystko dobrze zapamiętał i będzie mógł się bratu pochwalić tym jak nienagannie działa jego mózg.
- Podobno rozmiar nie ma znaczenia - zażartował sobie, a później odchrząknął i zmarszczył nieco czoło. - Kolanko 63x2, a uszczelka 125 - wiem, że są takie uszczelki i takie kolanka, ale czy do siebie pasują to IDC. Starałam się tak czy inaczej. - Dobrze pamiętasz - kiwnął głową. - Ale czuje, że to taka cicha sugestia... spokojnie, zaproszę Cię tam na męski wieczór jak już się z tym wszystkim uporam i będę wolnym skrzatem - no i jak posprząta, ale do tego już nie chciał wracać. - Chyba chciałbym rzymskie rolety w jakimś takim neutralnym kolorze żeby się za bardzo nie odznaczały - rozejrzał się dookoła po znakach żeby ogarnąć odpowiednią alejkę i w końcu im się udało odnaleźć półki dotyczące hydrauliki. - To dobrze, widać dzieci Ci się udały, to już jakiś plus - dobrze ich wszystkich wychował. Salvador mógł równie dobrze wychowywać Leonarda, bo był młodszy niż niektóre z jego dzieci. - O daj spokój, nie mam czasu na dzieci - machnął ręką - poza tym, nie spotykam się z Ainsley na tyle długo żeby ją zapłodnić - nie rozmawiali jeszcze na takie poważne tematy, na razie sobie randkowali i tyle mu wystarczało. Nie był jeszcze gotowy na kolejny krok. - Poza tym, za młody jestem na takie ekscesy - machnął ręką i zaczął przeszukiwać części znajdujące się na półkach, by znaleźć odpowiednie kolanko.

salvador callaway
ambitny krab
catlady#7921
zoya - inej - gin - james
ODPOWIEDZ