dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#17

Jack musiał przyznać, że zaczynało go trochę niepokoić to dziwne uczucie w brzuchu, które czuł. Oczywiście tłumaczył sobie, że to pewnie nowe wrzody przez jego szalone dzieci i denerwującą Harper (mimo że nigdy wrzodów w sumie nie miał, więc jakie wrzody!), na którą można zwalić absolutnie wszystko, od bólu głowy po siwe włosy. Te nowe, oczywiście, bo sporo już miał własnych! Nie farbował, nawet całkiem je lubił. Nie cierpiał też na jakąś specjalnie mocną łysinkę na głowie, więc można śmiało powiedzieć, że w loterii genetycznej mu się bardzo dobrze utrafiło. I o jacie, ależ ja go maluję jako seksownego amanta, totalnie, akapit pełen seksapilu. No ale! Najwyraźniej miał coraz więcej powodów do narzekania na płeć piękną, bo do listy denerwujących kobiet musiał też dopisać Jamie Fitzgerald. I właśnie z jej powodu tutaj był. Ale nie, nie na żadne randeczki, nie na towarzyskie spotkania. Przybył po swoją własność. Wszedł do baru i rozejrzał się, zmarszczył brwi, a potem podszedł do kobiety.
- Zamówiłbym coś, ale trochę się obawiam, że tym razem zwiniesz mi portfel - rzucił, a potem uśmiechnął się krzywo, bo był pewien, że na pewno dobrze wie, że chodzi o jego klucze i nie trzeba tego precyzować! Ani dodawać żadnego proszę, czy innych form grzecznościowych, bo co jak co, ale chciał jej pokazać, jak wciąż jest rozczarowany jej zachowaniem i brakiem wiary w jego umiejętności! Gdyby nie był w stanie, to by spał w aucie, zamiast nim wrócić do domu... a tak musiał iść pieszo i to przez nią wylądował we własnych krzakach. Przynajmniej tym razem był ubrany.. chociaż no dobra, jak biegał po okolicy nago, to jednak nie do końca byłą wina alkoholu, a szalonej baby, ale tak czy siak, postęp, że miał gacie na tyłku!
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Prawdopodobnie nie był ani pierwszą ani ostatnią osobą u której Jamie wylądowała na liście denerwujących kobiet. Widocznie coś w sobie miała! A może po prostu zwyczajnie była irytująca? W większości przypadków nadrabiała przy tym uroczym uśmiechem i błyskiem w oku, ale… może niekoniecznie zawsze? Jakoś nie była pewna by Jackson mógł dać się złapać na jej urok osobisty. Już pomijając całą gadkę o różnicy wieku – która akurat w przypadku Jamie nigdy nie stanowiła większego problemu – po prostu wyglądał na kogoś odpornego na jej wdzięki. Chociażby z powodu okoliczności poznania! Bliższego poznania, bo o przelotne znajomości w barze nie jest trudno.

[akapit]

Podniosła wzrok na mężczyznę po drugiej stronie baru, oparła się o drewnianą ladę i uśmiechnęła się pod nosem – Dzień dobry, Jamie! Jestem ci ogromnie wdzięczny za pomoc poprzedniego wieczoru i dobrze, że są jeszcze porządni ludzie na tym świecie. A swoją drogą to pięknie dzisiaj wyglądasz i na pewno dostaniesz dzisiaj duży napiwek. – zażartowała, zakpiła właściwie trochę go przedrzeźniając i sugerując jak powinien się z nią przywitać. Ale naprawdę… żartowała. Dlatego właśnie nie przestawała się uśmiechać, gdy wbijała w niego uważne spojrzenie – Mamy piwo bezalkoholowe jeśli masz ochotę. – zaproponowała, jednocześnie otwierając odpowiednią szufladę za barem i wyciągając z niej kluczyki do auta mężczyzny. Wyciągnęła ja w jego stronę, ale jeszcze mu ich nie oddawała – jeśli próbował je złapać to po prostu w ostatniej chwili je zabierała, a refleks miała nienajgorszy i ciągle udawało jej się utrzymać kluczyki w garści. Nie mogła mu ich tak po prostu oddać… nie tylko dlatego, że lubiła się z nim droczyć ale też dlatego, że nie była pewna jak mężczyzna zdecyduje spędzić ten wieczór. Ktoś tu musiał być odpowiedzialny. – Jeśli wolisz alkoholowe to mogę zostawić je na jeszcze jedną noc. O portfel możesz być spokojny. Męskie portfele jakoś nigdy szczególnie mnie nie interesowały. – zakończyła podobnie, nieprzerwanie się uśmiechając.



jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
To działało na plus, w końcu jeden raz to może być przypadek, ale więcej to już zasada! Szkoda, że Jack tego nie wiedział, na pewno by jej to wypomniał, Oczywiście jako dziennikarz był na czarnej liście jakiegoś… no tysiąca ludzi, jak nie większej ilości, ale to przecież były totalnie niewielkie detale, kto by się nad nimi jakiś szczególnie zatrzymywał! Próbowano mu spuścić wpierdol na większości kontynentów, w sumie na większości zrobili to też skuteczne, więc kim on był żeby oceniać. I oczywiście sam też się bronił, czasem udało mu się uciec albo się schować przed pościgiem… no bycie wścibskim dziennikarzem, zajebiście dobrym dziennikarzem, który miał nosa do wspaniałych spraw i na których robi się takie znakomite kariery ma właśnie taką czarną stronę. Czasami wręcz im więcej osób wkurzysz, tym lepszą robotę robisz, ale wolał nie wspominać swoim dzieciom o tym ile gróźb śmierci w swoim życiu dostał, bo by się bardzo wystraszyły. No dobra, pewnie czytały jego książki i są tego świadome, ale oj tam oj tam, tam zawsze mógł udawać, że to fikcja literacka, nawet jeśli z przodu jak było napisane, że to reportaże. Detale. Maleńkie.
- Nie przeszkadzaj sobie, dokończ rozmowę z wyimaginowanym przyjacielem, nie będę wam przerywać - rzucił, bo oczywiście był zbyt bezczelny, żeby przyznać Jamie Fitzgerald racje. Poza tym wcale nie uważał, że ją ma, więc logiczne, że nie będzie dla niej kłamać. Kłamstwo to grzech, a on jest zbyt ładny na pójście do piekła!
- Kto ma ochotę na piwo bezalkoholowe? Tak naprawdę, piwo jest gorzkie w smaku, po co to pić bez efektów specjalnych? - pokręcił głową - poza tym wolę whisky i nie nabierzesz mnie na wersję alkoholową - dodał, przechylając lekko głowę w bok. Właściwie to nie miał nic przeciwko piwu, ale jednak po nim się odbijało, człowiek był jakiś taki ociężały i w ogóle, no whisky miała więcej klasy. No i wiadomo, chodziło mu o taką filmową, herbacianą wersję bezalkoholowego whisky. I oczywiście, sięgnął po swoją własność. - No wiedziałem, masz coś w sobie ze złodziejki, szybkie ręce, Na kim trenowałaś? Na innych pijanych klientach, czy na kolegach w szkole? - zapytał, kręcąc powoli głową. I tak, zamierzał pić, jeśli mu naleje. Jack był za stary żeby uczyć się na swoich błędach, zwłaszcza że jednak no za błąd tego przecież wcale nie uważał. Miał tak samo dużą cyfrę na liczniku wieku, co arogancję i pewność siebie.
- Jeśli to jakiś nowy pomysł na podryw, to musisz wiedzieć, że jestem dla Ciebie zdecydowanie za stary i w ten sposób mnie nie zaciągniesz nigdzie z tymi kluczami na noc - dodał, licząc że może jest jak Harper i jak się ją zawstydzi, to się wycofa ze swojego postanowienia, bo naprawdę zamierzał odzyskać klucze. I pić. I pokazać jej, że jest w stanie wrócić do domu.
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Był złośliwy, oczywiście… czy jej to przeszkadzało? O dziwo wcale nie. Zwłaszcza, że właściwie sama zaczęła. Lubiła cięty język u swojego rozmówcy, to zdecydowanie ciekawsze niż rozmowa o pogodzie albo czymkolwiek równie nieinteresującym. Zdawała sobie sprawę kim był mężczyzna po drugiej stronie lady. Nie to, żeby go specjalnie sprawdzała, ale skoro był rodziną koleżanki z pracy, a dodatkowo mieszkali w Lorne, gdzie nie trudno było kogoś kojarzyć to… tak. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego z kim rozmawia. I może właśnie dlatego go trochę zaczepiała i się z nim drażniła? Nawet pod wpływem alkoholu mógł jej zapewnić lepszą rozrywkę niż typowy gość baru. A to, że przy okazji był przystojny? Szczegół. Po prostu szczegół.

[akapit]

- Może na jednych i drugich? – wzruszyła lekko ramionami, bo nie zamierzała wyprowadzać go z błędu, nawet jeśli przypuszczenia były idiotyczne. Złodziejka? Heh… chociaż z drugiej strony – może powinna to przemyśleć? To zdecydowanie ciekawsze niż ciągłe stanie za barem – Trzeba korzystać z każdej okazji. – żeby potrenować swój refleks, tak jak teraz. Schowała jego kluczyki do tylnej kieszeni własnych jeansów, bo ciągle uważała się za porządną i nie zamierzała pozwolić mu prowadzić po alkoholu. Po prostu nie. Wiedziała, że nie ma możliwości zbawić całego świata, ale jeśli mogła sprawić, że na drodze będzie mniej o jednego kierowcę pod wpływem to już duży sukces. No i za to przynajmniej postawiła przed nim szklankę, a chwilę później uzupełniła ją bursztynowym napojem, który zazwyczaj u nich zamawiał – Więc myślisz, że cię podrywam? Musisz mieć o sobie bardzo wysokie mniemanie… – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, odstawiła butelkę a szklankę przesunęła w jego stronę – Myślisz? Że to podryw? Chciałbyś? – oparła się o blat, jednocześnie nawet na moment nie spuszczając z mężczyzny spojrzenia – Bo wiesz… wiek to tylko liczba. – dodała, pochylając się lekko nad barem w jego stronę i trochę ściszając głos. Tylko, że teraz w tym konkretnym momencie… naprawdę sobie tylko żartowała, a gdy już się wyprostowała – po prostu się zaśmiała – Pierwszy na koszt firmy, ale i tak liczę na spory napiwek. - nie przypuszczała by mógł skończyć wieczór na jednym.

jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Lepiej niech mu tego nie mówi, bo przecież możliwość wymieniania się złośliwościami to połowa zabawy! I nie tylko w tym przypadku Jackson tak czuł, ale cóż, miał już swój wiek, mógł to zrzucać na niego. I dodawać, że to normalne być starym, wrednym dziadem. Dobrze, że chociaż nie był zgrzybiała konserwą! No ale wtedy pewnie by mu aż tyle płazem nie uchodziło, bo rodzina by się go wyrzekała i tak dalej… no ale mniejsza, nie ma co gdybać. Nie zachowywał się jak typowy 52 latek raczej i nie zamierzał zaczynać.
- Tak podejrzewałem. Zachłanna kobieta do tego, biedny ten, który w końcu da się usidlić - pokręcił głową, a potem zerknął na nią z zaciekawieniem - no chyba, że powinienem powiedzieć “biedna” - dodał, unosząc z zaciekawieniem brew. I przecież wcale jej nie pytał kim się interesuje i czy kogoś ma, żeby ją wyrwać, kompletnie nie o to chodziło. Wbrew pozorom był ciekaw co to za niewiasta.
- To akurat nigdy nie podlegało wątpliwości - rzucił, bo co jak co, ale swojej arogancji się nie wstydził. Zaprowadziła go tam gdzie dzisiaj był i nie ma co owijać w bawełnę, ratowała mu kilka razy życie.
- Nie, to akurat był żart z mojej strony. Starsi ludzie też mają poczucie humoru - odpowiedział z rozbawieniem na pytanie Jamie Fitzgerald . A potem uniósł brwi. - nachylaj się tak bardziej i pomyślę, że ty byś chciała… - rzucił, może trochę tonem wyzwania, może nie. Był zaintrygowany. Oczywiście nie miał zielonego pojęcia ile kobieta ma lat, a chyba powinien się w takich rzeczach orientować, skoro jego córka tu pracowała…
- Napiwki daję tylko tym, którzy oddają mi swoją własność. I to bez mojego szukania tej własności w różnych miejscach - uniósł brwi, bo był spostrzegawczy, widział co zrobiła z jego kluczami! - No dobra, ale jakoś inaczej mnie też do niego przekonasz. Co tu robisz? Jaka jest Twoja historia? - rzucił, sięgając po drinka. To było silniejsze od niego, nos dziennikarza chciał poznać więcej szczegółów na temat kobiety. Poza tym doskonale wiedział, że za barem często pracują najciekawsi ludzie z dobrą historią pod ręką. Albo pod nosem.
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Na szczęście dla niego Jamie nie miała zielonego pojęcia jak zachowywali się typowi 52-latkowie, więc nie mogła go pod tym względem oceniać. Właściwie nie oceniała go pod żadnym względem, bo była ostatnią osobą, która oceniałaby kogokolwiek… jej życie i wybory życiowe pozostawiały wiele do życzenia, żeby móc komentować wybory innych.

[akapit]

- Biedny, biedna… co za różnica. – wzruszyła lekko ramionami – Tak czy siak marny jego los, muszę się w tym z tobą zgodzić. – chociaż nie dlatego, że była zachłanna, a dlatego, że była trudna. I przynosiła cholernego pecha! Tak, miała pecha i każdy jeden dzień życia brutalnie ją w tym utwierdzał. Prawdopodobnie to, że teraz wesoło gawędziła i przedrzeźniała się z Jacksonem pewnie też było tego doskonałym dowodem i źle się to dla niej skończy. Jak zawsze.

[akapit]

- No to, że starsi ludzie mają poczucie humoru to nie wątpię, ale ty? Ciebie o to nie podejrzewałam. – rzuciła wesoło, znów tylko i wyłącznie z wrodzonej przekory i odrobiny złośliwości. Pozwalał jej na to, odbijał piłeczkę… więc dlaczego nie? Do tej gry potrzeba było dwojga i jak na razie szło jej nie najgorzej – I mówisz tak jakby moje pochylanie się nad barem miało zrobić na tobie jakiekolwiek wrażenie… – a może jednak? Uśmiechnęła się pod nosem, bo hej… kobiety to takie śmieszne stworzenia, że gdy chciały zrobić dobre wrażenie to chciały to widzieć u swojego współrozmówcy, że tak się stało, że osiągnęły swój cel… więc może jakiś cichy głosik z tyłu głowy podpowiadał jej, że chciała. Flirtować. Robić dobre wrażenie. Dlaczego nie, prawda?

[akapit]

- Jeśli zaczniesz szukać swoich kluczyków w różnych miejscach… – czyli w tym przypadku na jej pośladkach – To znaczy, że zdecydowanie nie powinieneś ich zabierać i lepiej zadzwonić po taksówkę. – zaśmiała, wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i skoro nalała już jemu to sobie również. Kto jej zabroni, prawda? – To nie jest głęboka historia… prowadzę ten bar. Razem z rodzeństwem. Więc… nie możesz się nikomu poskarżyć, że jestem dobrą barmanką, która nie pozwala ci wejść za kółko po alkoholu. Znaczy możesz poskarżyć się mi… ale niczego tym nie osiągniesz. – wzruszyła lekko ramionami, bo eh… zdecydowanie nie był to dobry moment na jej życiową historię, była za mało spektakularna i zbyt przygnębiająca – A twoja? Dlaczego tu tak często wpadasz?



jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
To na pewno działało na jej plus. Jack też nie był z tych ludzi, którzy z góry oceniają. Owszem, do pewnego stopnia ufał swojemu instynktowi, no ale to było jednak coś innego, okej. Organizm każdego ssaka miał pewne mechanizmy, które były zaprogramowane, żeby unikać zagrożenia, wyczuwać problem, niebezpieczne sytuacje i reagować na stres w najlepszy możliwy sposób. Były to elementy mechanizmów przetrwania, zakodowane bardzo głęboko w ludzkim DNA, przekazywane z pokolenia na pokolenie, sięgające tak daleko… no jak czasy jaskini, nie. Bo jak tam było zagrożenie, to człowiek uciekał od razu do niej, nie? No właśnie. Teraz co prawda człowiek sobie te instynkty mocno rozstroił, ale jak się w nie wsłucha, to wciąż mają wiele do powiedzenia. I to właśnie była intuicja. Ale poza tym życie Jacksonowi dawno pokazało, że nic nie jest tak oczywiste, jak by się wydawało. I za to szczerze mówiąc ten świat kochał.
- Różnica może być żadna albo bardzo duża - zauważył, ale nie drążył. Bo trochę ją w ten sposób pytał, czy gra do jego bramki, czy jednak jest lesbijką, ale jeśli nie chciała o tym gadać, to żaden problem! W końcu wcale jej tutaj przecież nie podrywał, o tak był zmartwionym obywatelem i tyle.
- To tak kiepsko z Tobą, tylko staruszkowie chcą się z Tobą bawić? Grasz z nimi w szachy? Madżong? Doradzasz jak tańczyć na dancingach dla seniorów? - zapytał z rozbawieniem, bo aż tak łatwo się nie dawał zagiąć! A przynajmniej jeszcze nie teraz, nie ma co mówić hop przed przeskokiem, bo każdy może złamać biodro. Odrobina geriatrycznego humoru na dziś.
- Zależy jak bardzo się postarasz… - odpowiedział i posłał jej jeden ze swoich firmowych uśmiechów. Nie traktował tej zabawy na poważnie, ale… właściwie co mu zaszkodzi trochę sie pobawić, prawda?
- To wspomnienie o taksówce, zamiast o karetce trochę mi sugeruje, że takie szukanie by ci się nawet spodobało - zauważył i nawet zaśmiał się cicho. Bo skoro jej przeszkadzało, że planował szukanie po jej kieszeniach na tyłku, powinna mu zagrozić rozwaleniem stołka na jego głowie, nie? A potem się napił, bo jak leją, jak można odmawiać!
- A skąd, dobra i głęboka historia zawsze gdzieś jest, tylko trzeba ją znaleźć - zauważył, przechylając lekko głowę w bok. Jamie Fitzgerald trafiła na rasowego słuchacza. - Czyli rodzeństwo prowadzi z Tobą bar, nie musisz tutaj być, a jednak wciąż jesteś. Dlaczego? - zapytał, jak to dziennikarz miał w zwyczaju, A na jej pytanie powoli pokiwał głową.
- Mam sentyment do barów. Bo widzisz, znalazłem w nich w ciągu swojego życia bardzo wiele głębokich i ciekawych historii - odpowiedział, nieco enigmatycznie.
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Zaśmiała się w głos, bo może faktycznie… różnica była żadna albo duża. Czy przypuszczała, że podejrzewa ją o bycie lesbijką? Raczej nie. Czy by jej przeszkadzało, gdyby faktycznie ą o to podejrzewał? Nie, ani trochę. Zresztą nawet jeśli była całkowicie hetero to potrafiła docenić także piękno pań i nie miała z tym najmniejszego problemu. Kobiety chyba w ogóle są bardziej otwarte pod tym względem. Wymusić na facecie przyznanie, że inny facet jest atrakcyjny? Prawie niemożliwe.

[akapit]

- Szachy, warcaby, wyścigi konne… co tylko chcesz. – wzruszyła lekko ramionami, bo hej… wcale nie uważała, że starsi ludzie byli nudni. Wręcz przeciwnie. Starsi ludzie mieli dużo do powiedzenia i opowiedzenia… a to już dużo!

[akapit]

- Nie mogę bić klientów… znaczy nie, no. Mogę. – zmieniła zdanie jak tylko się nad tym zastanowiła i dotarło do niej, do czego właściwie pił. Doszła do wniosku, że gdyby ktoś sięgał łapskami nie tam, gdzie trzeba… spokojnie mogłaby spróbować wybić mu zęby. Czy dotyczyło to Jacksona? No jak widać nie. Zbyt dobrze się bawiła dogryzając mu, żeby zniszczyć to jedną barową awanturą.

[akapit]

- I co zrobiłeś z tymi głębokimi ciekawymi historiami? – odbiła piłeczkę, upiła łyk swojego drinka i znowu pochyliła się nad barem w kierunku mężczyzny, ale spokojniej, już mniej pseudo-wyzywająco, a po prostu… jak do kogoś z kim podejmuje dialog, jakąkolwiek rozmowę. Zaciekawiło ją jego zamiłowanie do głębokich barowych historii – I lubię. – przyznała, wzruszając lekko ramionami – Lubię ludzi, lubię to miejsce, lubię zabierać kluczyki ludziom, którzy nie powinni po nie sięgać… i nie mam lepszej alternatywy. Gdybym nie stała za barem, pewnie by przy nim siedziała. – więc koniec końców lepiej dla jej wątroby, żeby trochę popracowała zamiast tylko pić – No i gdybym tylko siedziała przy barze… część rodziców moich podopiecznych mogłaby to zauważyć, przestaliby przysyłać dzieci do stadniny, straciłabym pracę i o… znowu wylądowałabym za barem. – zdała sobie sprawę, że jej drogi po prostu zawsze tu prowadzą. Zaśmiała się z tego i upiła kolejny łyk alkoholu – Mówiłam. Nic ciekawego. Jestem dziewczyną skazaną na pracę w barze.


jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Jack pod tym względem był bardzo liberalny. Poznał świat od różnych stron w końcu! A przecież studiował jakiś czas po wojnie, kiedy wszystko było jeszcze całkiem na świeżo, widział też ludzi jadących do Wietnamu, a potem z niego wracającego, bo w końcu uczył się w Ameryce… więc doskonale wiedział, że świat ma jakieś milion większych i poważniejszych spraw na głowie, niż to kto kogo kocha. Widział też kraje, gdzie to było karane śmiercią i zajmowano się tym, zamiast zrobić cokolwiek sensownego dla kraju i ludzi, którzy w nim mieszkali…
- Wyścigi konne, ale tylko na koniu, a nie obstawiając na trybunie mogą mnie skusić - rzucił z rozbawieniem, chociaż wieki nie jeździł na koniu. Ale no, generalnie był obytym typem w świecie i to i owo podłapał, co nie! No chyba że o innym koniu teraz mówiła Jamie Fitzgerald , ja nie wiem…
- Myślę że nawet powinnaś. Kobiety muszą czasami dosadnie zaznaczyć swoje granice, bywałem w wielu barach, wiem co mówię - pokiwał głową, bo cóż, to było trochę jego przekleństwem, że tyle wiedział o świecie i tyle widział. Nieraz pewnie sam wymierzał soczystego sierpowego w obronie jakiejś kobiety, bo czemu nie?
- Tak właściwie to napisałam kilka książek… poskładanych z różnych artykułów. Ale nie wszystkie opowieści nadają się na papier, niektóre zostają tylko w głowie - przyznał. Miał w swojej bardzo wiele sekretów, od prawdziwych historii i motywacji, po tajemnice świadków. Już samego jego źródła zawsze były przeogromnym sekretem, mimo że wielokrotnie dostawał wpierdol za to, że nie chciał ich zdradzić. I był zastraszany przez policję, polityków, ich ochroniarzy… tak, ciało Jacksona sporo przeszło przez to co miał w głowie.
- Czyli lubisz mieć kontrolę i zachowywać bezpieczny dystans od nich. Lubisz słuchać, coś rzucić, ale bez mówienia o sobie - podsumował, z lekkim uśmiechem. - Ten dystans się bierze z jakichś konkretnych życiowych historii? - zapytał jeszcze, bawiąc się swoim drinkiem i kończąc go. A potem podsuwając jej, żeby dolała do niego odpowiedniego płynu.
- Stadnina? - powtórzył za nią - czyli pracujesz tam, chociaż nie lubisz tego na tyle, żeby uważać za jakąś alternatywę? - zapytał zaciekawiony. Nic nie mógł na to poradzić, jego umysł szukał odpowiedzi. Zawsze.
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Zaskoczył ją wspominając, że jeśli wyścigi to tylko w siodle. Nie podejrzewała go o to, że jeździł, ale jak widać… pozory myślały. A ona w tym momencie nie mogła się nie uśmiechnąć, bo logiczne, że jej myśli w tym momencie zdecydowanie bardziej uciekły w kierunku samych wyścigów niż czegokolwiek innego. Z drugiej strony sprawiło to, że znowu uświadomiła sobie jak wiele straciła, więc na moment sposępniała. Był to jednak ułamek sekundy, napiła się swojego drinka i wróciła spojrzeniem do mężczyzny po drugiej stronie baru, który właśnie wykładał jej, że powinna bić natarczywych klientów. Nie była tak chętna do rozdawania ciosów, ale hej… nie dałaby sobie w kaszę dmuchać.

[akapit]

- Kilka książek… to ciekawe. Chętnie bym jakąś przeczytała, jeśli masz egzemplarz przynieś go następnym razem do baru. Możemy zrobić wymianę za kluczyki do auta. – zażartowała, odzyskując rezon i wracając do swojego beztroskiego tonu głosu i swobodnego uśmiechu, który nie znikał, gdy się w niego wpatrywała. Te książki mniej ją zdziwiły niż jazda konna, bo tak… to by tłumaczyło dlaczego zadawał dużo pytań i dlaczego dyskusja z nim była przyjemniejsza niż z przeciętnym gościem baru.

[akapit]

- Nie wiem skąd wziął ci się dystans… może jestem po prostu tajemnicza? – dodała znów raczej pół żartem, pół serio, jednocześnie biorąc od niego szklankę i uzupełniając ją odpowiednim alkoholem, upewniając się w tym, że dzisiaj swoich kluczyków na pewno nie odzyska – Niektórzy twierdzą, że to pociągające. – dopowiedziała, stawiając przed nim drinka i znowu lekko pochylając się przez bar w jego kierunku – Kocham pracę w stadninie. Ale ja powinnam jeździć, a nie uczyć tego czyjeś dzieci… ale nie mogę. Wypadek. – wzruszyła lekko ramionami – Więc jak sam rozumiesz… budzi to lekką frustrację. Gdy czegoś bardzo chcesz, ale nie możesz. – odpowiedziała zgodnie z prawdą dlaczego praca w stadninie była kiepską alternatywą dla pracy w barze. Wspomnienia i świadomość utraconych marzeń nie były najlepszą formą spędzania każdego jednego dnia. No i wcale nie była tajemnica jak próbował jej wmówić – po prostu nie miała nic ciekawego do opowiedzenia.


jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
dziennikarz śledczy — freelance
53 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
Nie był jakimś wielkim jeźdźcem, ale jeździć umiał. Daleko mu było do koniarza, bo jednak… no miał ciekawsze rzeczy do robienia, niż czesanie konia, ale na pewno lepiej się na koniu patatajało, niż patrzyło jak ktoś inny zapierdala… i przewala Twój hajs, no wiadomo że na wyścigach były ustawianki. Bardzo często w wyścigi konne była zamieszana mafia, a ona jak kasyno, zawsze wygrywa.
- Przypomniałem ci o jakimś zmarłym koniu-pupilu? - zapytał, bo oczywiście że wyłapał jej uśmiech, który szybko zmienił się w coś bardziej ponurego. Brał jeszcze pod uwagę byłego, który kochał konie, no ale wolał strzelić z pierwszym, bardziej neutralnym pytaniem.
- Nie planowałem Ci zostawiać ich na tak długo. Mogę Ci pokazać moje wszystkie książki, jak odprowadzisz moje klucze do domu - rzucił z lekkim rozbawieniem. A potem uniósł brwi. - I to są reportaże i opowieści z podróży, jestem dziennikarzem, reporterem, czasem fotografem, ale nie do końca pisarzem - doprecyzował. No trochę jednak pisał, ale nie była to pisanina z jego głowy, a z doświadczenia. I Jamie Fitzgerald mogła nawet poważnie potraktować jego propozycję, bo dlaczego nie? Zaproszenie do domu nie implikowało niczego więcej.
- Czemu miałabyś być tajemnicza? - odpowiedział pytaniem na pytanie - to przereklamowane i zawsze problematyczne - dodał, żeby nie było niedomówień. - Spójrz nawet na filmy i książki, tajemnicze postacie zawsze są najbardziej nieszczęśliwe - podsumował, Jamie nie wydawała się nieszczęśliwa, ale… nieszczęśliwi ludzie w sumie dobrze się z tym kryli, więc nie mógł mieć pewności w tej kwestii.
- Wypadek… i próbowałaś wszystkiego? Fizjoterapię, akupunkturę i akupresurę? - zapytał, nie od końca wiedząc, czy powinien, ale jolo. - Czyli jeździłaś w ramach sportu i… inne jazdy nie wchodzą grę w ogóle, czy nie wchodzą w grę dla ciebie? - no wolał dopytać! Ale to w sumie coś już mu na jej temat podpowiadało.
przyjazna koala
-
-
Trenerka i instruktorka — A po godzinach barmanka
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Kontuzja pokrzyżowała jej plany na przyszłość, więc zamiast zdobywać medale - trenuje i prowadzi zajęcia z jeździectwa dla dzieci. Wieczorami natomiast albo baluje albo barmanuje… albo jedno i drugie?

[akapit]

Ciekawe, że śmierć pupila w przekonaniu Jacksona była bardziej neutralna niż wspomnienie o byłym facecie, gdy jednak to pierwsze potrafiło być bardziej traumatyczne. Jeśli się nie przepracuje pewnych rzeczy za młodu z kimś odpowiedzialnym. Na szczęście (albo raczej nie) Jamie była przyzwyczajona do śmierci i teraz też mogła w odpowiedzi na jego przypuszczenia uśmiechnąć się pod nosem i pokręcić głową. Nie. Żadnych zmarłych koni. Ani problematycznych byłych. Jedynym problemem w tej całej układance była tylko i wyłącznie ona.

[akapit]

- Jestem pod wrażeniem, że tak szybko przeszliśmy do tego, że zapraszasz mnie do domu… ale dobrze. Jest to kusząca propozycja, więc zobaczymy za parę chwil. Podejrzewam, że nie skończysz na jednym drinku. – dodała pół żartem, pół serio, ale chyba nie myślał, że będzie mogła stracić tak wspaniałą okazję do wbicia mu szpileczki. Niegroźnej i wynikającej z czystej sympatii, ale jednak! Uśmiechnęła się przy tym pogodnie, ale trzeba było przyznać, że była pod wrażeniem. Autentycznym wrażeniem i naprawdę nabrała ochoty, żeby przeczytać coś, co wyszło spod jego pióra – nawet jeśli miałaby to być klawiatura macbooka, wiadomo!

[akapit]

- No i może to jest właśnie mój problem… – rzuciła dość swobodnie jak na mówienie o tym, że była nieszczęśliwa, ale faktycznie prawdą było to, że zazwyczaj ci, którzy byli najbardziej nieszczęśliwi najlepiej to ukrywali. Jamie miała różne momenty… raz mówiła o tym bardzo głośno, a raz udawało jej się to chować bardzo bardzo głęboko.

[akapit]

- Jeździłam w ramach sportu… medale, puchary i te sprawy. I mówię o takim wypadku, że niewiele brakowało, a nie widziałbyś mnie znad tego baru, bo na wózku bym do niego nie sięgała. – uśmiechnęła się pod nosem jakby mówiła o czymś pogodnym – Teraz mogę tylko rekreacyjnie… ciut za długo w siodle i następne dwa dni spędzał na podłodze własnej łazienki, nie mogąc się ruszyć i rozwalając sobie wątrobę bardziej niż pijąc kolejny dzień z rzędu. – bo leki przeciwbólowe były mocne, nawet bardzo mocne – A jeśli znowu bym spadła… – wzruszyła lekko ramionami, bo mógł się tylko domyślać jak mogłoby się to skończyć – Więc nie, nie mogę wrócić tak jak chciałabym wrócić. Więc uczę dzieciaki, może któreś będzie tak dobre jak byłam ja. – dodała już pogodnie, trochę żartobliwie, uniosła szklankę ze swoim drinkiem i upiła spory łyk – Mówiłam, że to nie jest głęboka historia.


jackson hargreeves
ambitny krab
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ