lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ane trafiła w samo sendo i Skyler nie zamierzał udawać, że tak się nie stało. Pokręcił głową, ale nie dlatego, że się z nią nie zgadzał - wręcz odwrotnie, zgadzał się jak diabli. - Bo jestem pieprzonym hipokrytą. Narcyzem i hipokrytą. Narcystycznym hipokrytą. - wersji było mnóstwo, ale to co było istotne to to, że w tym jak to powiedział nie było ani grama złośliwości, przekąsu czy drwiny. Nie. Mówił serio i szczerze. Był hipokrytą - w sytuacjach, takich jak ta dzisiejsza wychodziło to… No mega wyraźnie. Wręcz uderzająco i szukanie na to innego wyjaśnienia, albo nawet słowa byłoby bez sensu. - Masz rację. Masz całkowitą rację. Nie byłbym zadowolony, gdybyś tak zażartowała. Wiemy to. Bardzo dobrze to wiemy. - tak jak ona nie była zadowolona z jego dzisiejszych prób żartów. Tak, to było bardzo analogiczne, wcześniej tego nie widział, ale teraz, jak mu to wyłożyła na talerzu… No, zrozumiał. - Chcę być dla ciebie najlepszą wersją siebie, a robię takie głupie błędy, że… - prychnął pod nosem i potrząsnął krótko głową. Z takim… „Co ty wyprawiasz, kretynie”, do samego siebie oczywiście. Mentalnie dał sobie w pysk. - Ale dowody i tak dostaniesz. - spojrzał na żonę i uśmiechnął się do niej lekko. - Tak na wszelki wypadek. - gdyby wątpiła, teraz czy kiedykolwiek w przyszłości, w to, że Skyler jest zainteresowany NIĄ, a nie seksem. Tak, ten był ważny, ale nigdy najważniejszy. Nie, kiedy w grę wchodziły tak silne, niepoprawnie intensywne uczucia, jak te w ich przypadku. - I mam taki pomysł, wiesz? Zrobimy trzy kroki w tył. Z tym tutaj… - wskazał na siebie i na Ackerman, a jednocześnie zrobił kilka kroków w jej kierunku. Zminimalizował dystans między nimi, a stojąc tuż przed żoną, palcami zahaczył o jej nadgarstek. - Zaczniemy od podstaw. Będziemy razem malować pokój naszego dziecka i będziemy rozmawiać. Duuużo rozmawiać. Tak jak kiedyś. - na samym początku ich znajomości. - Masz we mnie zobaczyć tego samego faceta, którego widziałaś wtedy. Nie wkurzającego cię Westona, tylko gościa, który bardzo chciał być dla ciebie ważny. Jako przyjaciel… - a potem nie tylko przyjaciel. Uśmiechnął się i nie odrywał wzroku od kobiecych tęczówek. - Zasłużę na to, Ane. Zapracuję. Zobaczysz. - jedyne co powinna zrobić to… - Po prostu mi zaufaj. - tylko tyle. O więcej nie prosił.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Osiągnęła mały sukces. Mały! Bo w tym wszystkim nie chodziło tylko o zwycięstwo nad Westonem, nie chciała mu utrzeć nosa, ale chciała, żeby zrozumiał dlaczego jego żart tak w nią uderzył i dlaczego poczuła się urażona. On też na jej miejscu by się poczuł, po prostu… i chciała, żeby tylko to zauważył. Dlatego dobrze, że tak się stało. Poczuła satysfakcję – minimalną, bo minimalną, ale satysfakcję, gdy przyznał jej rację. Ale wcale się nie uśmiechnęła, na pewno nie jak ktoś, kto wygrywa. Cały czas uważnie mu się przyglądała, nie spuszczała z niego wzroku nawet na chwilę, nawet na moment…. Także gdy podszedł bliżej musiała po prostu zadrzeć głowę do góry, ale ciągle mu się przyglądała. Trzy kroki w tył? Brzmiało to kusząco… więc uśmiechnęła się pod nosem – Wiesz, że ci ufam. – oczywiście, że tak… najbardziej na świecie. Nikomu nie ufała tak bardzo jak Westonowi. I wcale nie musiał na nic zasługiwać, zapracowywać… byli małżeństwem, kochali się i nic nie musieli sobie udowadniać. Przysunęła się mocniej do męża, zarzuciła mu łapska na szyje i po prostu do niego przylgnęła, przytulając się. Mocno. Boooo… był jeden problem. Jeden drobny problem – Nie możemy razem malować pokoju. – skrzywiła się lekko, ale zaraz jednak kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo to w sumie była pierdoła… musieli to po prostu przenieść na jakąś inną aktywność niż malowanie – Gdy będziesz malował, ja się przenoszę na plażę i nie wracam póki nie wywietrzysz – także tak… w tej kwestii jego plan musiał zostać lekko zmodyfikowany, bo w ciąży malowanie, farby i rozpuszczalniki… no kiepskie połączenie. Wspięła się na palce i sięgnęła jego warg – Jak tym nie czasami wkurzasz, Weston. – prychnęła, nie przestając się jednak uśmiechać aż do momentu, gdy go po prostu nie pocałowała. Mocno i z uczuciem – I zmarnowaliśmy mnóstwo cennego czasu… zaraz pewnie dziecko wróci z wycieczki, a my się kłóciliśmy. – ehe, właśnie tak! – Chcesz jeszcze jedną kawę? – bo ona musiała dokończyć robienie swojej, a jakże! - I dlaczego chcieliście wracać do Lorne? - zapytała, gdy już się od niego odsunęła i zabrała się za przygotowywanie swojej mlecznej wersji kawy.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdy Ane podeszła, przylgnęła do niego – od razu zamknął jej drobną, zgrabną sylwetkę w ciasnym uścisku swoich łap. Nie miał ochoty jej z nich wypuszczać. Ani teraz, ani za moment, ani nigdy.
Nie możemy? Zapytał w myślach, bo na głos nie zdążył. Wystarczyło szybkie wyjaśnienie, a raczej wzmianka o wietrzeniu po malowaniu i… Okeeeeej, już wszystko rozumiał. Już wszystko wiedział. Uśmiechnął się pod nosem, bo to była gafa równa tej, kiedy pytał ją czy zrobili jej tomografię albo rezonans po tym, jak zemdlała i pyrgnęła głową w asfalt. – Tylko czasami? To i tak nieźle. – mruknął prosto w kobiece wargi, ale zaraz potem wcałował się w nie z dokładnie takim samym zaangażowaniem, z jakim Ane wcałowała się w niego. Wiedział, że nie był mężem idealnym, doskonałym, prawdopodobnie nie był nawet dobrym mężem. Był za to jej mężem i jakoś musiała to znieść. Wargi zadrżały mu mocniej, bo w pierwszym odruchu chciał powiedzieć, że to wcale nie jego wina, że zmarnowali tyle czasu na bezsensowne słowne przepychanki, ale… No dobra, to była jego wina, na pewno w tej większej połowie to była jego wina, dlatego nie powiedział nic. Ugryzł się w język i zsunął na moment wzrok do kobiecych ust. Dokładnie tych samych, które przed momentem całował i które to całowanie odwzajemniały. – Powiedziałem ci dlaczego. – zmarszczył odruchowo brwi. – Męczysz się tu w nocy, więc… – nie wzruszył ramionami, ale zrobił taką minę, że mentalnie jednak nimi wzruszał. Dla niego to było oczywiste – męczyła się, więc chciał jej tego oszczędzić. – A co? Ty byś tego dla mnie nie zrobiła? Jakbym się wiercił całą noc i kompletnie nie mógł zasnąć, nie zaproponowałabyś powrotu do domu? – wyszczerzył kły, kiedy o to pytał. Oczywiście, że tylko się zgrywał i trochę z Ane drażnił, bo jednak spodziewał się, że… - Zrobiłabyś. Chociaż nie wiem czy od razu zabrałabyś mnie do domu, czy w pierwszej kolejności do jakiegoś fancy hotelu ze spa, żeby ten weekend jednak nie był taki do końca stracony. – o tak, o to ją właśnie podejrzewał! – Tylko, że to jest Australia, kochanie i tutaj fancy hotele to… Sama widzisz. – wymownie rozejrzał się wokół. Plaża i busz. I tylko tyle. To było 90 procent tego kontynentu. – Za kawę dziękuję. Podniosłem sobie ciśnienie inaczej. – dorzucił, jak gdyby nigdy nic, ale zanim Ane zdążyła zaprotestować, oburzyć się albo cokolwiek innego, Sky prychnął i złapał zębami za jej policzek. – No dobra, to skoro nie możemy razem malować toooo… Powiedzmy, że ten krok mamy zaliczony. Kolejny to randki-nie randki. Pamiętasz ile ich mieliśmy, zanim cię pocałowałem? – ten pierwszy najpierwsiejszy raz. Pamiętała? On tak. Uśmiechnął się, jak drań i dodał: - Ani jednej. Ani jednej randki, Ackerman. Nie chciałaś ze mną randkować. Nic, a nic. No to teraz przykro mi, ale trochę będziesz musiała. Zrobimy to, tak jak trzeba tylko… Nie bardzo się orientuję, bo zwykle robiłem to już na pierwszej… – pozornie spoważniał i wlepił wzrok w kobiece ślepia. Ściągnął mocniej brwi i… - Na której randce wypada, żebym wprosił się na herbatę? – tia, herbatę…

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
No miał szczęście, że tylko czasami. Widocznie miała zwiększoną odporność i była bardziej cierpliwa niż sama się o to podejrzewała, ale tak… tylko czasami. Za to całować się z nim lubiła zawsze. Nawet gdy ją denerwował! Powinien to wykorzystywać i gdy widzi, że podnosi jej ciśnienie… zamykać jej usta. Mocno. Dokładnie tak jak teraz. Odrywać się od niego nie chciała wcale, ale jednak kawa… kawa również była kusząca. Więc w końcu się zabrała za jej przygotowywanie, a to bez ekspresu wcale nie było takie łatwe – przyzwyczaiła się do dobrego! – Męczyłam się tu poprzedniej nocy… może dzisiaj wcale nie będzie tak źle! – wzruszyła ramionami, bo nie wiedzieli… - Swoją drogą. – zwróciła się do niego, trzymając już w dłoniach kubek z kawą – Gdzie ty zamierzasz dzisiaj spać? Cisnąć się ze mną, czy dawać sobie wbijać małe stopy w żebra? – bo to jak wierciła się Ane w porównaniu z tym jak wierciła się Lily… to pikuś, naprawdę pikuś! A to, gdzie sam zamierzał spać interesowało ją już od momentu, gdy zaproponował tą małą zamianę łóżek – I masz rację z tym fancy hotelem. W końcu to już ustaliśmy… że jestem z klasy wyższej. – taktak… lubiła fancy hotele. Nie miała nic przeciwko wycieczce kamperem albo jeżdżeniu skuterem po dżungli na Bali, ale lubiła też ładne hotele, luksusowe spa i wygodne łóżka. No kto nie lubił wygodnych łóżek, prawda? A te hotelowe miały w sobie coś wyjątkowego.
- I nie chodziliśmy na randki? A ryba na plaży? Albo jak zabrałam cię do mojej ulubionej knajpy w San Francisco? Ooo… albo na Hawaje! Oczywiście, że to były randki. – prychnęła, uśmiechając się pod nosem – I nie wiem, na której wypada zaprosić cię na górę… nigdy nie byłam dobra w tym, co wypada, a co nie. – uśmiechnęła się pod nosem – Ale… na pewno nie na pierwszej. Seks na pierwszej randce to tylko puszczalskie, a przecież ja ani trochę nie jestem puszczalska. – ani odrobinę, wcale! Uśmiechnęła się przy tym wymownie – To od której chcesz zacząć? – od pierwszej czy raczej trzeciej?


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Pomrukiem „nah” dał znać, że ani jej, ani Lily, ani generalnie żadne stopy nie będą mu się najbliższej nocy w nic wbijały. – Na zewnątrz. Tutaj. – będzie spał. Na materacu, na którym wcześniej piknikowali z Lils i pokłócili się z Ane. Właśnie tam zamierzał spać. Jak zresztą przystało na gościa z klasy robotniczej! Heh.
Cyknął wymownie, bo to nie tak, że w ogóle nie chodzili na randki. – Nie byliśmy na żadnej zanim cię pocałowałem. No ten pierwszy raz. – wtedy ona była jeszcze na etapie silnego „ja nie randkuję”, a jednak jakimś cudem spędzali ze sobą czas i to nie tylko remontując dom jej zmarłych rodziców. – Ryba na plaży to żadna randka. Przynajmniej według tamtej ciebie. – wytknął przekornie, ale zanim Ane to zawetowała, szybko dodał: - No dobrze, skoro seks na pierwszej randce to tylko puszczalskie… To zaczniemy od pierwszej. – tudududum, tego się spodziewała? No chyba nie sądziła, że Weston pójdzie na łatwiznę? Hm? Sądziła? Ech… No trudno! Sapnął i błysnął jak drań i łobuz kłami. Jednocześnie podszedł bliżej kuchennego blatu – niewielkiego kuchennego blatu, bo to jednak kamper i tutaj wszystko było dość… Klaustrofobiczne lub po prostu oszczędne w przestrzeń – i oparł się o niego tyłkiem. Mało brakowało, a przyładowałby głową o trochę za nisko wiszącą z sufitu lampę. – No co? Muszę przecież sprawdzić, czy ta… Laska co mi się tak podoba… – znów wyszczerzył bezczelnie kły. – Jest puszczalska czy mogę się z nią śmiało żenić. – no bo gdzieeee z puszczalską, co? No gdzieee? A w życiu! Skrzyżował łapska na torsie i wciąż nie odrywał spojrzenia od Ackerman. Patrzył na nią, głównie na jej ładną buzię, ale co jakiś moment przesuwał też wzrokiem w dół i potem znów w górę jej ciała. Od stóp do głów i od głów do… Wiadomo. – Ale zanim zaczniemy randkować… – zakładam, że stała obok niego, więc wyciągnął rękę do jej brzucha. Nie mógł się nie uśmiechnąć, kiedy położył na nim dłoń. – Chcesz mi powiedzieć, jak się dzisiaj czujecie? Poza tym, że jesteście niewyspane. – bo to wiedział, to było po niej widać. Ale poza tym? – Ona w ogóle się nie rusza, jak jestem blisko. Myślisz, że się mnie boi? Albo po prostu mnie nie lubi? – zapytał jeszcze i wbił ślepia w brzuch swojej pięknej i kwitnącej ciążowo żony. Baaardzo chciał poczuć jakiegoś kopniaka, baaardzo.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Spojrzała na niego wymownie, bo co on za głupoty gadał. Chyba nie myślał, że pozwoli mu spać na dworze w jakimś cholernym australijskim buszu prawda? Niech się w czoło puknie, bo nie było mowy, że będzie spał na dworze. Żeby rano wyszły z kampera i żeby się okazało, że ugryzł go jakiś morderczy pająk albo wąż… nie ma opcji. I jej mina była przy tym wystarczająco wymowna. Nawet sobie przy tym nie strzępiła języka.
- Czyli jak jest puszczalska to się z nią o żenisz? Czy właśnie wtedy to zrobisz? – bo jednak od tego wiele zależało. Ba! Cała ich przyszłość od tego zależała. Nie była tylko pewna jak to miało się mieć do udawadniania, że seks nie jest w tym wszystkim wcale najważniejszy, skoro tak szybko do niego wrócili, ale no… ale nie zamierzała się tym teraz przejmować. Uśmiechnęła się pod nosem, upiła łyk swojej kawy i spojrzała na jego dłoń, którą oparł na jej brzuchu, a którą sama zaraz nakryła własną – Dobrze – zapewniła, bo poza tym, że była niewyspana, bolała ją każda kosteczka w kręgosłupie (i nie tylko), trochę spuchła i podniósł jej ciśnienie – wszystko było w jak najlepszym porządku. Idealnym wręcz – Ona się w ogóle mało rusza – więc nie powinien się tym w żaden sposób przejmować – Może jeszcze trochę za wcześnie, a może po prostu będzie spokojna. – nie wiedziała, nie znała się na tym… pamiętała, że Lily bardziej dawała jej kość obijając jej żebra, więc widocznie to jej specjalna przypadłość, z której nie wyrosła – Dlaczego miałaby się bać, hm? Nie schlebiaj sobie. Weston… nie wyglądasz na takiego strasznego. – zażartowała, szczerząc kły w szerokim uśmiechu i wychylając się, żeby go lekko pocałować – Zresztą wolałabym, żebyś sobie to tłumaczył, że robi się spokojna, bo jesteś obok… i czuje się bezpieczna. – tak jak czuła się Ane, gdy był obok. I Lily również – Zgoda? – nie będzie opowiadał jakichś głupot o strachu? Spojrzała na niego wymownie i chyba jej zależało, a przynajmniej tak wyglądała.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie odpowiedział na to pytanie, bo czuł w swoich starych kościach, że to pytanie było wyjątkowo podchwytliwe. Nie chciał się wpakować w kolejną pułapkę, nie dziś, nie teraz, najchętniej nie nigdy.
Mruknął cicho, bo z jednej strony to, co mówiła Ane miało sens, całą masę sensu – dzieci w brzuchach swoich mam podobno reagują na obecność konkretnych osób i być może Rose na Syklera reagowała właśnie tak – wyciszając się i nie robiąc fikołków. Z drugiej jednak strony… Wszystkie te opowiadania, które słyszał przez lata, o tym jakie to niesamowite uczucie… Taki kopniak. Że to daje powera i w ogóle jest super ważne. – Powiedziałaś, że w ogóle niedużo się rusza, więc… To chyba jednak nie to. – zauważył cicho i uśmiechnął się do żony trochę przepraszająco. Nie chciał rujnować jej miłej i naprawdę ładnej teorii, ale… Chyba jednak trochę to zrobił. Rose nie była ruchliwa – tak po prostu – więc czy Weston był, czy nie było go obok – to nie miało najmniejszego znaczenia. No właśnie. Ani na dobre, ani na złe. Oby. – Może będzie spokojna, jak jej tata. – najspokojniejszy człowiek w promieniu tysiąca kilometrów, normaaaalnie nie znajdziesz spokojniejszego. Wyszczerzył kły i zabrawszy rękę spod dłoni Ane, nie tyle przysunął się w jej stronę, co po prostu stanął przed nią i… Przylgnął do niej. Tak. Objął ją łapskami, zamknął w ich silnym uścisku, pochylił łeb i skroń oparł o jej czoło. Patrzył w dół, trochę na jej zaokrąglony między nimi brzuch, a trochę na te najładniejszą buzię, jaką kiedykolwiek widział. – Ale wiesz, że prędzej czy później będziemy musieli o tym porozmawiać, prawda? – zapytał jak gdyby nigdy nic, jakby pytał o coś super oczywistego i bardzo… Zgubiłem słowo, ale takiego no… Normalnego. Prawda jest jednak taka, żeeee… Nie. Pytał o coś bardzo konkretnego i to coś było prawdopodobnie ostatnią rzeczą, która mogłaby przyjść do głowy Ane. Sky tymczasem nieprzerwanie się do niej szczerzył. – O tym co sobie pomyślałaś, jak gadałaś te głupoty o tej rozczarowującej mnie rzeczywistości. Myślisz, że nie wiem, że wcześniejszy temat mojej nowej być może pracownicy, nie wpłynął na to? – wychylił lekko pysk i trącił końcem nosa damski policzek. – No to czego się boisz, co? Chwila prawdy pani Weston. Że zostawię cię dla młodszej? Tak? Zabawniejszej? Bogatszej? – sapnął już całkiem rozbawiony na koniec. – Zamierzam uporać się z tym demonem raz na zawsze, ale musisz mi go przedstawić. Baaaaardzo dokładnie. – wszystkie swoje strachy. Nawet te najgłębiej skrywane.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Przewróciła oczami, bo tak… powiedziała, że się mało rusza, ale nie że wcale! Więc niech jej lepiej nie łapie za słówka i nie gasi jej teorii, w którą powinien uwierzyć bez zająknięcia i słowa protestu. Dlatego ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na niego tak wymownie, ale to tak wymownie, że prawie groźnie… no normalnie bardzo! Więc dobrze, że skapitulował, a tym razem jego żart był nawet zabawny, więc uśmiechnęła się pod nosem i dała się przytulić, zamknąć w ramionach i tak, w takich momentach było najlepiej. I nie przypuszczała, że Weston będzie chciał gadać. A już na pewno nie na ten temat, na który zaczął gadać. Westchnęła teatralnie, wysunęła się z jego uścisku, zabrała kawę i ruszyła na dwór, machając na niego łapskiem, żeby też ruszył. Byli na wakacjach, nie było sensu tkwić w tym klaustrofobicznym wnętrzu.
- Wiesz, że akurat twoja potencjalna współpracowniczka miała mniejsze znaczenie w tym, co mówiłam… od tego, co powiedziałeś ty. Od twojego żartu. – który zabawny nie był i już tu ustalili – Ale miała w tym swój udział. Bo skoro mało ci seksu, czujesz się zaniedbany i zatrudniasz młodą dziewczynę, z którą będziesz spędzał całe dnie… to akurat nie trzeba być matematykiem, żeby dodać dwa do dwóch. Zwłaszcza, że już to przeżyłam i tak… wiem, że nie jesteś Markiem, dlatego nie zarzuciłam ci tego prosto w twarz. – wzruszyła lekko ramionami, zajmując ponownie miejsce na leżaku na słońcu, ale jednak cały czas wpatrując się w twarz męża – Ale mówiłam o rzeczywistości… naszej rzeczywistości. To, że przez ciążę jestem zmęczona, że nie wyglądam jak wcześniej, że będziemy mieć w domu noworodka i wszystko się zmieni, bo będą pieluchy, kolki i płacz w środku nocy, bo ktoś chce jeść. Więc nie będzie zabawnie. I nie wiemy jak to wpłynie na nas… bo może wcale nie będziesz mnie już chciał, tak jak chciałeś teraz. Nie wiesz tego. Żadne z nas nie wie. – a rzeczywistość może być rozczarowująca, gdy stanie już na głowie – Więc twoja nowa współpracownica to najmniejszy problem… ale jest wisienką na torcie. – tego całego strachu, z którym musiała się mierzyć.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie był zadowolony i było to po nim widać, kiedy Ane wyplątała się z jego uścisku. Oczywiście, że odebrał to jako reakcję obronną na pytanie, które zadał. Tak jakby ta nadmierna bliskość miała… Sam nie wiedział co. Nawet nie próbował strzelać. Westchnął pod nosem i ruszył za żoną na dwór. Ona usiadła na leżaku, a on na trawie przed nią. Może żadna australijska super mordercza mrówka nie wejdzie mu w nogawkę spodni i nie ugryzie go tam, gdzie gryzła go tylko czasami Ackerman. Hyhy. W każdym razie, nie odzywał się. Cały ten czas, kiedy Ane mówiła – on milczał jak zaklęty. Wpatrywał się w nią i słuchał uważnie, chłonął wszystko, każde jedno jej słowo, każdą zmianę tonu, każde lekkie drgnięcie zmarszczki na jej czole, wszystko. Potrzebował… Ech, potrzebował, naprawdę tak, zobaczyć to jej oczami. Poczuć jej zranionym serduchem. Nie chciał się buntować i upierać, że jej podejrzenia były bezpodstawne, nie. Wiedział, że nie musi tego robić, bo ona to wie – wie, że Skyler Weston to nie Mark Cannon. Skyler Weston był jej wierny, jak uratowany ze schroniska kundel i to nie miało się zmienić nigdy. Wiedziała to, musiała to wiedzieć. Musiała… Oby. Dlatego słuchał, dlatego nic nie mówił – nawet kiedy Ane już skończyła, on jeszcze przez moment milczał. Pochylił łeb i przeczesał palcami swoją ciemną i tak ostrzyżoną, jak na avie, czuprynę. Mruknął cicho pod nosem, bardziej do siebie i do własnych myśli niż do siedzącej obok żony. To był czas dla niego – na jego przyswajanie. Analizowanie, dłubanie, rozkładanie tego, co usłyszał na czynniki pierwsze. Był inżynierem – w emocjach i zrozumieniu problemów wcale nie mniej. – To może… Zacznę od najłatwiejszego problemu do rozwiązania. – tak mu się przynajmniej wydawało. – Odwołam to. Nie zatrudnię jej. Jeśli jej obecność w naszym życiu, nawet jeśli tylko zawodowa, ma sprawić, że nie będziesz mi ufała i będziesz niespokojna… – pokręcił głową. Stanowczo. – To dla mnie temat jest załatwiony. – tak, to było łatwe do ogarnięcia. Teraz kolejna sprawa… - Mówisz, że nie wiesz czy będę cię chciał… Bo urodzisz dziecko, moje dziecko, moją córkę, bo będziesz jeszcze bardziej zmęczona, niż jesteś teraz, bo nie będziemy uprawiać seksu przez prawdopodobnie najbliższy rok… Miałbym cię już nie chcieć, tak? – nie, tak jak chciał jej teraz. Hmm. Zgrymasił lekko wargi, ale był to grymas smutku, a nie złości. Nie złościł się. Chyba już zrozumiał, że tą emocją niczego nie rozwiążą. – Wiesz, przez chwilę byłem zły, bo wydawało mi się, że przez ten czas kiedy jesteśmy razem, zdążyłem ci już udowodnić, że nie jestem taki… Bo zależy mi na tobie i to ciebie kocham, jak jakiś pieprzony psychopata. Seks, jasne, jest ważny, ale nie najważniejszy. Nigdy nie był. – to raz, a dwa: - Ale potem uświadomiłem sobie, że właściwie… Jedyne co ci udowodniłem to to, że jak się robi trudno to Weston ucieka na drugi koniec świata. – bo czy nie to właśnie zrobił wyjeżdżając do Australii? – Nie chcę stawać obok twojego męża, Ane. Nie chcę się z nim mierzyć. Z nim i jego zdradami. Nie chcę być oceniany przez jego pryzmat, ale… Być może jeszcze na to nie zapracowałem. – żeby jego chcenia były rzeczywistością. Ona wątpiła, bała się, no cóż. Jeden mąż ją zdradzał, a drugi… Był jaki był. Nieudolny w tak wielu „momentach” życia. Sky pokręcił głową i zanim Ackerman cokolwiek wtrąciła, on jeszcze potrzebował dodać: - Dlaczego mam takie wrażenie, że im dalej w las, im dłużej jesteśmy razem, tym mniej mi ufasz i wierzysz w to co mówię? – teraz to go uderzyło. I to tak solidnie, z impetem. – Motyle w brzuchu minęły i dostrzegasz w końcu wszystkie moje wady czy… O co chodzi, Ane? Naprawdę muszę to wiedzieć. – i przynajmniej spróbować zrozumieć.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Chciała zacząć protestować. Ale… właściwie dlaczego? Nie chciała, żeby pracował tak blisko z kobietą – nigdy nie wydawało jej się, że może być tym typem zazdrosnej kobiety, ale widocznie była. Widocznie przeszłość wywarła na niej odpowiednie piętno i teraz po prostu wolała unikać kłopotów. Ale z drugiej strony… ta dziewczyna nie była niczemu winna. Ba! Skyler nie był niczemu winny, a w ten sposób pozbywał się pomocy na którą zasługiwał. To… to nie było fair. Zdecydowanie nie było fair, ale nie zamierzała protestować. Postanowiła pomyśleć o sobie i swoim spokoju ducha. Jeśli Sky proponował, że po prostu usunie problem z zasięgu wzroku to chyba był to w stanie dla niej zrobić. Faktycznie był to najłatwiejszy problem do załatwienia. Dalej… dalej już nie było łatwo i przyjemnie. Nie mogła go wiecznie przepraszać za bałagan, który miała w głowie. Ciągle powtarzał, że wiedziała za kogo wychodziła, ale on przecież też… wiedział, że pod płaszczykiem tej pozornej pewności siebie wynikającej z pracy, którą wykonywała (i już nie wykonuje, więc i ta zdolność mogła zaniknąć) była przestraszoną, bardzo niepewną siebie dziewczyną z całą stertą kompleksów. Nie chciała go porównywać ze swoim byłym mężem – była o krok od poprawienia Westona, ale na szczęście ugryzła się w język – ale czasami było to silniejsze od niej. Zawsze powtarzała, że ta zdrada nie zrobiła na niej wrażenia, ale może wcale tak nie było. Albo zwyczajnie bała się, że teraz zrobiłaby na niej duuuużo, dużo większe wrażenie. Teraz by sobie z nią nie poradziła.
- Ufam ci – to się nie zmieniło. Zmieniło się natomiast wszystko inne… - To ze mną jest problem. Nie wiem na ile to moje hormony, a na ile strach, że to nie może tak długo trwać… że jest tak poważnie, że nie może być ciągle dobrze, że prędzej czy później stanie się coś, co to wszystko obróci w piach. Nie porównuję cię z byłym mężem, Sky… porównuje siebie w obu tych małżeństwach i im bardziej to robię, tym bardziej sobie uświadamiam, że popełniam te same błędy. To ja nie jestem dobrą żoną, że w końcu zrobię coś, co to wszystko przekreśli. Więc, gdy mówisz mi takie rzeczy… – jak powiedział w żartach, a ona od razu uświadomiła sobie, że to dopiero początek – Jak mam nie wpadać w panikę?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Sky docenił brak protestu ze strony Ane - naprawdę i bardzo. Nie sprzeciwiając się zaproponowanemu przez niego rozwiązaniu problemu z dziewczyną w warsztacie, wcale go nie krzywdziła. Raczej… Pokazywała, że ufa, że to słuszny krok, ufa jemu i jego decyzji. Tego właśnie teraz od niej oczekiwał. Odrobiny zaufania. Chociaż odrobiny…
Ściągnął brwi, zmarszczył czoło i wbił uważne spojrzenie w żonę. - Jakie błędy, Ane? Jakie błędy, twoim zdaniem, popełniasz w naszym małżeństwie? - nie rozumiał, nie wiedział, nie potrafił rozwiązać tego trudnego równania, ale nie czekał też aż ona to zrobi. - Posłuchaj mnie… Uważnie. Proszę. - ściszył głos i jednocześnie podniósł tyłek z trawy, na której do tej pory siedział. Przysunął się do leżaka i Ane i klękną przed nią na jednym kolanie. Gdyby nie byli małżeństwem, mogłoby to dla kogoś z boku wyglądać całkiem jednoznacznie. Sky przykrył dłonie żony własnymi. Zamknął je w garściach, bo miał jakiś taki może dziwny odruch, że kiedy chciał powiedzieć jej coś ważnego - jednocześnie potrzebował ją czuć. Dotykać. Ślepia na moment zawiesił przy jej ustach, ale zaraz potem wrócił nimi do jej oczu. Widział, że cokolwiek i jakkolwiek się teraz czuła, nie miało to nic wspólnego z weekendowym relaksem i czerpaniem przyjemności bycia tutaj razem. Ale nie mógł się dziwić. Nie mógł. - Żartowałem. To był naprawdę tylko super idiotyczny żart. Nic więcej. Nic. - bo tak naprawdę to to było źródłem wszystkiego, co później. Nie odzywał się - mówił dalej: - Tęsknię za tobą, Ane, ale nie tak jak ci się wydaje. Brakuje mi ciebie… Zawsze. Tak po prostu, w życiu, niezależnie od tego ile mamy zajęć, a ile czasu dla siebie. To jest takie uczucie, którego nie możesz zaspokoić. Ono jest i zawsze będzie i bardzo dobrze, bo je uwielbiam. To… Nienasycenie tobą. - uśmiechnął się i jedno łapsko podniósł do jej twarzy. - Seks nie ma tu nic do rzeczy. Jest cudowny i mógłbym nie wychodzić z tobą z łóżka, ale… - błysnął śmielej kłami i przesunął kciukiem po wargach żony. - Ty nawet nie wiesz, nawet nie masz pojęcia, ile ty dla mnie znaczysz, co? Jak ja mógłbym ciebie nie chcieć? Jak ja mógłbym szukać tego, co mam z tobą, u innej? Przecież to… - urwał. Pokręcił głową, a potem uniósł się lekko w górę i wychylił pysk do jej ładnej buzi. - Nie wiem jakie błędy popełniłaś z Markiem, ale wiem, że nas one nie dotyczą. A wiesz dlaczego? Bo byłaś z nim z przyzwyczajenia i obowiązku, kiedy pojawiła się Lily. Czy ze mną też dlatego jesteś? Nie, Sloane. Nie. - nigdy by w to nie uwierzył. - Czego ty się boisz, co? Ten gość, ten kretyn, który teraz robi sobie dla ciebie siniaki na kolanach, szaleje na twoim punkcie i wręcz błaga o choćby odrobinę twojego zainteresowania. Nie sądzę, żebyś miała kiedykolwiek przestać mu je okazywać. On do tego nie dopuści. - znów wpuścił na pysk kawałek uśmiechu. Nie chciał, żeby się martwiła. Nie tym, co tak naprawdę było tylko jakimś domniemaniem i gdybaniem. - Jesteś moim przyjacielem, Ackerman. Jedynym jakiego kiedykolwiek miałem. Myślisz, że mógłbym pozwolić ci to spieprzyć? - nic z tego. Dlatego pytał ponownie: jakie te błędy popełniała w ich małżeństwie? Jakie? Na każdy z nich znajdzie odpowiedź.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Otworzyła usta, żeby zacząć litanię swoich potencjalnych błędów, ewentualnie rzeczy, które wydawało jej się, że robiła nie tak… ale kazał jej się posłuchać. Więc niczym karp na boże narodzenie jeszcze parę razy otworzyła usta, ale ostatecznie się zamknęła i utkwiła w nim wzrok, intensywnie i uważnie mu się przyglądała, żeby nie stracić nic ważnego. Żadnego drgnięcia, żadnego spięcia mięśni, żadnej zmarszczki czy uśmiechu. Chciała wiedzieć i wiedzieć wszystko skoro miała go uważnie posłuchać.
Oczywiście, że gdy wspomniał, że za nią tęskni – w pierwszej chwili odebrała to zupełnie inaczej niż powinna. Bo może faktycznie robiła coś źle? Przecież faktycznie zasnęła zanim on zdążył wyjść z łazienki, takich sytuacji pewnie było pełno. Musiała coś robić skoro tak się czuł, prawda? Albo właśnie nie robić. Znowu jej praca stawała na przeszkodzie? Przecież teraz miała wyjątkowo regularne godziny pracy, robiła wszystko żeby nie przynosić jej do domu… co jeszcze mogło być nie tak? Potrzebowała chwili, żeby znów zacząć oddychać i żeby wreszcie dotarło do niej, co on właśnie powiedział.
- Nie możesz mi na to pozwolić. – odezwała się wreszcie i wyprostowała się, a właściwie pochyliła się tak, żeby móc oprzeć się o jego czoło i sięgnąć dłońmi do jego twarzy – Nie możesz mi pozwolić cokolwiek spieprzyć. Nie możesz też tak ze mnie żartować, bo oszaleje, Weston… oszaleje, bo nie chcę cię stracić, a gdyby to wszystko stało się prawdą to tak by się stało. – gdyby jego żarty okazały się być prawdą byliby na prostej drodze ku zagładzie, zniszczeniu i rozwodzie. Nie chciała się z nim rozwodzić, nie chciała żeby kiedykolwiek czuł się niechciany albo zaniedbywany, bo nie była w stanie czegoś dla niego zrobić. Jest tylko człowiekiem – nikt nie miał niekończącej się baterii – I biorę to jako obietnicę, że ci się nie znudzę… – nawet jeśli będzie chodzić w koszulce ubrudzonej mlekiem i nie będzie miała czasu przez dwa dni umyć włosów… no zdarza się! To musiało być coś więcej. Sięgnęła jego warg, pocałowała go lekko i z uczuciem.
- A te kolana… no proszę cię. Wreszcie poczujesz jak to jest. – zażartowała bezczelnie, żeby trochę rozluźnić atmosferę. Trąciła nosem jego policzek i zbliżyła się do jego ucha – Kocham cię - wymamrotała to, co powtarzała często, ale raz jeszcze nie zaszkodzi.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ