lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Powiedzieć, że jego wzrok był wymowny, kiedy Ane wspomniała siostrę Lucasa, to jak nie powiedzieć nic. Prychnął pod nosem ciche: - Ackerman! - co miało być formą, albo raczej próbą przywołania żony do porządku. No, bo co ona… Jak, czemu i po co tak gadała, co? Zgrymasił się gorzko, kwaśno, ale z drugiej strony - sam jej na to pozwolił, prawda? Komentowanie, jakkolwiek miało być… Hmm, kontrowersyjne. A było! W chwili, gdy napomknęła zakochaniem tej czy tamtej dziewczyny, to stało się kontrowersyjne! Myśli Westona teraz też takie były. Głównie dlatego, że… - Dlaczego jak ktoś mówi „z całym szacunkiem” to wcale, tak naprawdę, tak nie myśli? - zapytał w powietrze i nie pozwolił żonie odpowiedzieć. Spojrzał na nią i pokręcił głową. Stanowczo! - Jeśli będę jej płacił, jeśli będzie chciała się uczyć to to nie będzie żadna pomoc. Nie z jej strony przynajmniej. To ja mam pomóc jej, a jak inaczej mam ją czegokolwiek nauczyć, jeśli nie pozwalając jej dotykać moich narzędzi i desek? - i naprawdę, naprawdę powiedział to totalnie bezpodtekstowo - narzędzia miały znaczenie narzędzi, a deski - desek. - Nie zamierzam się z nią cackać, jeśli o to ci chodzi. Jeśli o to się martwisz. - bo coś czuł, że tak jest. Uśmiechnął się pod nosem i dodał: - Nie jestem aż tak porządnym gościem, Ane. Jestem tylko na tyle porządnym, żeby być ok dla ciebie i dla dziewczynek. - reszta… No cóż, interesowała go tyle co zeszłoroczny śnieg. Kompletnie i wcale. Złapał palcami za damski podbródek i skierował twarz żony bardziej do siebie. - Jesteś zazdrosna? Przyznaj się. - phi, nawet jeśli nie powie mu tego wprost, on już wiedział lepiej. Wszystko wiedział! Wszystko! - Dobrze. Bardzo dobrze. Rzadko mi ostatnio mówisz, że jestem najseksowniejszym facetem w całym twoim życiu i świecie, więc może jak będziesz trochę zazdrosna to zaczniesz… - mówić mu to częściej, hyhy. Najlepiej codziennie i co godzinę. Wychylił pysk i lekko, zaczepnie musnął wargi Ane własnymi. To nie był pełnoprawny pocałunek - ledwie zaczepka właśnie. - Chodź do łóżka, co? Będziemy cicho. - bo Lily była tuż obok, a on… On chyba miał plan. Szatański i lisi plan. I to było widać w jego mocno iskrzących się ślepiach.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Prychnęła, ale akurat szacunku jej do męża nie brakowało i raczej nie powinien mieć ku temu żadnych wątpliwości jeśli żyli w tej samej rzeczywistości. To, że się z nim nie zgadzała nie znaczyło, że go nie szanowała. Ba! Ta pokrętna logika wręcz prowadziła do tego, że uważała go za zbyt szarmanckiego i zbyt dżentelmeńskiego, żeby zrzucić na kobietę – jakąkolwiek kobietę – ciężką pracę fizyczną, a niewątpliwie za taką uważała pracę w stoczni. I jasne… pracował już z nimi, ale nigdy nie pracowały one dla niego. Nie był… poniekąd za nie odpowiedzialny. Także tak. Tak właśnie uważała. Czy argument o tym, że będzie jej płacił, więc będzie od niej wymagał przemawiał do Ane? No niekoniecznie. Ale nie chciała się z nim kłócić – jeśli twierdził, że nie zamierzał się z nią cackać to Ackerman się poddawała, podniosła nawet dłonie i nic więcej nie powiedziała. Niech będzie, że był porządny tylko dla niej i Lily. Nie wierzyła w to, ale niech będzie.
- No… chyba muszę, skoro nie jesteś aż tak porządnym gościem. – skwitowała, wzruszając lekko ramionami, ale jednocześnie ładnie się do niego uśmiechnęła, więc mógł mieć pewność, że tylko sobie żartowała. A czy faktycznie była zazdrosna? Chciała nie być, naprawdę. Właśnie dlatego, że mu ufała, ale jednocześnie… no ciężko było nie być. I bała się, że to im wcale nie wyjdzie na zdrowe. Zwłaszcza, że jakby nie patrzeć – miała pewne życiowe doświadczenia. I chociaż Sky właściwie w stu procentach był różny od Marka to… ciężko było wyrzucić z głowy wszystkie negatywne myśli.
- Nie będziesz chrapał? – odparowała i zanim zdążył jej odpowiedzieć – to ona go pocałowała. I był to już pełnoprawny pocałunek – Ale możemy iść... spać. – raczej nie takiej odpowiedzi się spodziewał – Jestem zmęczona, naprawdę. – jeszcze raz musnęła jego policzek, żeby się nie dąsał. Był dorosłym odpowiedzialnym facetem z ciężarną żoną, raczej powinien zrozumieć i się nie dąsać, ale wolała dmuchać na zimne – Zgasimy ogień? – żeby nie doszło do żadnego wypadku w nocy… nie mieliby alarmu, który mógłby ich obudzić… hehe. Ale tak, właśnie – poszli! I nawet jeśli nie od razu zasnęli, bo to nie było ich łóżko, nie było szczególnie wygodne, trzeba było się trochę powiercić – zwłaszcza Ane, której ciężko było znaleźć wygodną pozycję do spania. Ale no w końcu zasnęła.
I może właśnie dlatego spała długo. Może nawet dłużej niż powinna, bo nawet nie odnotowała, że Lily ze Skylerem już wstali i zaczęli urzędować. Dopiero po chwili zrobiło jej się w łóżku dziwnie pusto, a gdy podniosła głowę zdała sobie sprawę, że została sama. Więc wstała, bo co innego jej zostało.
- Liczyłam na śniadanie do łóżka, ale no widać… przeliczyłam się – rzuciła na dzień dobry, składając krótki pocałunek na męskim policzku – Tęsknię za naszą sypialnią. – mruknęła do niego wymownie, bo tak… był świadkiem, że się męczyła. Bardziej niż powinna.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Nie miał, nie miał, spokojnie. Wiedział, że i jak bardzo Ane go szanowała. Jedyne co chciał tym komentarzem osiągnąć to lekkie zagranie na jej przemądrzałym nosie. Tylko tyle. Jeśli natomiast chodzi o to całe zagrożenie i niebezpieczeństwo, które Ackerman przeczuwała w związku z być może nową znajomą jej męża – on kompletnie tego nie podzielał. Nic, a nic. Zero. Znał siebie i choć można było o nim powiedzieć wiele, miał naprawdę dużo wad, nie był najłatwiejszym człowiekiem do wspólnego życia (tak sam o sobie myślał), to TO, że jakakolwiek kobieta – starsza, młodsza, nieważne, bo jakakolwiek – mogłaby stanąć między nim, a Ane… O nie, takie ryzyko po prostu nie istniało. Nie i już. I pewnie kiedy już usłyszy o wątpliwościach żony, a zakładam, że przyjdzie taki moment, w którym się to wydarzy – wyrazi w ich kontekście bardzo jednoznaczne i surowe zdanie. Czy jednocześnie podejmie jakieś kroki, aby zapobiec dalszej zazdrości Ackerman? Być może. Na razie niczego nie przesądzał, bo tak po prostu o niczym nie wiedział. – Spaaać? – powtórzył cicho i wykrzywił wargi w smuteczek. Buziak w policzek pomógł, choć to prawda, że nawet i bez niego… No Skyler rozuuuuuumiał. Nie był dzieckiem… Zazwyczaj. – No dobrze. To gaśmy i chodźmy. Spać. – nie mógł sobie odmówić, ale spokojnie, nie przewrócił przy tym oczami. Uśmiechnął się za to i podniósł tyłek z leżaka… Jak tylko Ane podniosła tyłek z niego. Po chwili byli już w kamperze.
Ta noc faktycznie była dziwnie trudna i nie bardzo sprzyjająca wyspaniu się. Weston, co prawda, nie miał problemu ze znalezieniem jakiejś tam względnie wygodnej pozycji, ale co chwila się budził, żeby sprawdzić czy Ane śpi, czy dalej się męczy. Ranek trochę go więc zaskoczył. A właściwie to ranek i Lily, która stukając go swoją małą rączką w ramię, próbowała go obudzić. Była głodna i znudzona i zdecydowanie potrzebowała towarzystwa. Sky zwlókł się z łóżka, na odchodne tylko przykrył żonę bardziej kołdrą i po chwili ogarniał dla małej śniadanie, a dla siebie kawę. Kiedy Ackerman wstała i wyszła do nich, oboje siedzieli przed kamperem, na duuuuużym i grubym materacu (takim do pompowania). Gadali oczywiście, Weston popijał kawę, a Lils wcinała swoje gofry. Odgrzewane z tostera, ale hej – byli w buszu! Obok na trawie leżał Bosman. – Przepraszam, ale twoja córka kazała mi wstawać. – skwitował luźno i wyszczerzył do żony kły. Mruknął zadowolony czując jej wargi na swoim policzku. Kiedy usiadła obok, podsunął jej pod nos kubek ze swoją kawą. – Ciężka noc, co? Ale masz dobrego męża, bo… Wiesz co? Po prostu wrócimy dzisiaj do domu. Zaraz powiem Jasonowi, że po śniadaniu się zawijamy. – co było dziwne, Lily nie oponowała. Hmmm. Sky zerknął na dziewczynkę i nie mógł się nie uśmiechnąć. Widział na jej ładnej buzi szarlatański uśmiech i błysk w oczach. – W ramach rekompensaty za szybszy powrót obiecałem, że popołudniu zabiorę ją na łódkę. Będzie… – przewrócił oczami. – Łowić ryby. Tak zdecydowała. – ich szalona pięciolatka, która była tak spragniona życia i świata, że po prostu musiała spróbować wszystkiego. Sky skinął na żonę. – Jesteś zaproszona na tę randkę. Będziesz się mogła wyspać i opalać, jak tylko będziesz chciała. – nawet bez grama ubrania na sobie. W okolicy miało nie być żadnych Jasonów i innych takich.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Widok całej dwójki, a właściwie trójki razem wcale jej nie zdziwił. Ani trochę. Wręcz przeciwnie – szalenie lubiła ten obrazek i chętnie do nich dołączyła. Uśmiechnęła się pod nosem, bo niewątpliwie jej córka kazała mu wstawać… tak jak jego córka nie dawała jej spać w nocy. Właśnie tak! Wzięła od niego kubek z kawą i chociaż normalnie nie pijała tak mocniej kawy – zwłaszcza teraz – to miło było zrobić łyk czegoś ciepłego po dzisiejszej nocy. Tak… nie była wyspana. Bolało ją wszystko, zwłaszcza plecy i kark i… tak, to nie była dobra noc. Dlatego skinęła w odpowiedzi, chociaż wcale nie musiała, bo przecież wiedziała, że był tego świadkiem. Natomiast zupełnie nie spodziewała się takiego pomysłu. A jeszcze bardziej nie spodziewała się tego, że Lily nie będzie protestować. W końcu cieszyła się na tą wycieczkę i wczoraj była przeszczęśliwa… to było podejrzane. Ane ściągnęła więc brwi i uważnie przyglądała się to jednemu, to drugiemu… obserwując i czekając na dalsze wyjaśnienia, bo na pewno ich potrzebowała.
- Czyli to zaplanowaliście… – skwitowała, bo tu ewidentnie rozmowa toczyła się bez niej – I mieliśmy mieć wycieczkę, nie możemy się tak szybko poddawać. – a już na pewno ona nie chciała być psują, która im ją zniszczyła. Nie była to pierwsza i nie była to ostatnia noc, gdy miała być niewyspana, więc nie uważała, że to miałoby być powodem nagłej zmiany planów – Na… ryby – zawahała się, jednocześnie uważnie i dość niepewnie patrząc na córkę, ale ta wydawała się być zachwycona tym pomysłem i na samo hasło aż jej się oczy zaświeciły – Możemy popłynąć w następny weekend – zaproponowała, żeby tamte plany też nie uległy żadnej zmianie. Generalnie nie chciała psuć im żadnych planów – Wyśpię się… kiedyś. – po śmierci, hehe… - Ale raczej mogę się zacząć przyzwyczajać, że nie będzie to szczególnie prędko. – kącik ust drgnął jej wymownie, bo heh… zaawansowana ciąża, a później noworodek? Nie było szans! – No na pewno nie jest to powód do zmiany planów, więc? – spojrzała na nich wymownie, przenosząc wzrok z jednego na drugie i decyzje zostawiała im… kamper czy łódka? Oto jest pytanie! Niech nie zrzucają odpowiedzialności na nią!



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Prychnął, bo chyba tego właśnie mógł się po niej spodziewać, prawda? - Czyli chowasz głowę w piasek, Ackerman! Migasz się, normalnie migasz się! - od odpowiedzialności! Bo łatwiej było powiedzieć Jasonowi i Hazel, że muszą wracać, bo Ane kiepsko się czuje, niż, bo Lily chce łowić ryby. To jakby… Mogło nie zadziałać TAK dobrze i jeszcze nie daj SIŁO nieczysta, żeby stracili naprawdę dobrych, sympatycznych i przede wszystkim często im użytecznych znajomych! - No dobrze… To skoro taaak… - spojrzał czujnie po żonie i córce. Mógł rozczarować albo jedną, albo drugą i naprawdę bardzo teraz starał się w głowie znaleźć takie wyjście, które nie rozczaruje nikogo. Nawet Bosmana. - To skoro taaak… - powtórzył i przygryzł na moment wargę, a między brwiami pojawiła mu się ta całkiem jego pionowa zmarszczka. Zmarszczka myśliciela! Hyhy. - Dobra, wiem. Zostaniemy, ale… Są dwa warunki. Pierwszy to taki, że robimy zamianę. Mama dostaje łóżko Lily, a Lily dostaje łóżko moje i mamy. - bo łóżko dziewczynki było, zdaniem Westona, wygodniejsze. Mniejsze, ale wygodniejsze. Z kolei Lils była tak leciutka, że zmiana materaca nie powinna zrobić jej żadnej różnicy. W tym nowym rozkładzie sił nie wspomniał o sobie, ale spokojnie, na to też miał rozwiązanie. - Drugi warunek jest taki, że… - nie dokończył, bo w tym momencie podbiegła do nich córka Hazel i Jasona, witając się z nimi grzecznie i pytając, tak całkiem wprost, czy Lily może iść z nią i z jej rodzicami na spacer po okolicy. Spodziewam się, że ani Ane, ani Skyler nie mieli większych przeciwwskazań. Na dodatek sprzedali też Bosmana, który pilnował swojej małej właścicielki jak własnego ogona. Weston spojrzał na żonę, kiedy zostali już sami. - Okej, drugi warunek rozwiązał się sam, bo to co chciałem powiedzieć to to, że Lils przez godzinkę bawi się z Millie, a ja ci robię dobrze. - powiedział to, jak gdyby nigdy nic, ale dosłownie sekundę później dotarło do niego CO właściwie powiedział. Spojrzał szybko na Ane i wyszczerzył rozbawiony, ale niewinnie (!) kły. - Nie to miałem na myśli! O masaż mi chodziło. Zrobię ci masaż. - może nie mogła już leżeć na brzuchu, ale mogła siedzieć i się pochylić. On zrobi resztę. - No chyba, że nie chcesz. To wtedy ja już nie wiem. Chciałem ci dać wczoraj siebie to nie, byłaś zmęczona. Chciałem zabrać cię do domu to też nie chcesz. No to co mam zrobić? - no żeby była szczęśliwa. Tak po prostu. Szczęśliwa na tej wycieczce, no.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Prychnęła, bo nic nigdzie nie chowała, absolutnie. Ona po prostu nie chciała nikomu psuć weekendu… nikomu – prawda jest taka, że Hazel i Jasonowi również nie. Taka wiadomość, niezależnie od powodu, mogła być mała satysfakcjonująca i trochę krzyżująca plany. Zwłaszcza, że gdy byli razem mieli ten luksus, że dziewczynki po prostu zajmowały się same sobą. Chociaż przez chwilę. No i się nie nudziły, a wiadomo jak jest z dzieckiem na wakacjach. No ale chyba byli dogadani, bo po pierwszym warunku Lily zaczęła energicznie kiwac głową, więc nie było najmniejszego problemu, żeby się z nią zamieniła, a po drugim… no drugiego już nawet nie słyszała, bo dziewczynka jak tylko zobaczyła zgodę rodziców – więcej się za nimi nie obejrzała tylko pobiegła za przyjaciółką. No cóż, problem ewidentnie się rozwiązał. Uśmiechnęła się pod nosem, upiła kolejny łyk westonowej kawy, która już chyba w zupełnie naturalny sposób stała się jej kawą i spojrzała na męża. I wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu. Bardzo szerokim. Bardzo rozbawionym. Bo wbrew temu, co mówił – była szczęśliwa. Tutaj z nimi, na tej wycieczce. Wyspana, czy nie. Zmęczona trochę lub bardzo. Z bolącym kręgosłupem i spuchniętymi kostkami. To wszystko nie miało najmniejszego znaczenia i była szczęśliwa. Dlatego zanim mu odpowiedziała – pochyliła się i go pocałowała. Spokojnie i z uczuciem. I uśmiechnęła się, nie odrywając się od jego warg – Bardziej podobała mi się wersja z tym, że robisz mi dobrze. – stwierdziła pogodnie jak, gdyby nigdy nic – Nie wiemy kiedy wrócą ze spaceru, więc nie mamy czasu na więcej… – żeby na przykład mogła mu zrekompensować wieczór, gdy była zmęczona. No cóż, nadal była! Ale widocznie mniej jej to przeszkadzało albo pogodziła się z myślą, że tak już teraz będzie – Chociaż masaż oczywiście też brzmi bardzo dobrze – potwierdziła, muskając lekko jego wargi – Później możemy iść po prostu na plażę… Popływamy. – zaproponowała – Jesteś na mnie zły? – wolałaby, żeby nie był, ale chciała się upewnić, zwłaszcza że właśnie się od niego odsunęła i upijała kolejny łyk jego kawy, a po tym wreszcie oddała mu kubek. Dość. Zaraz zrobi sobie własną.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chyba nie spodziewał się takiej formy odpowiedzi na wszystko, co jej teraz powiedział. Sam nie był pewien, czy gadał dobrze i Ane była zadowolona, czy raczej próbowała mu zamknąć usta, żeby już nie gadał. Uśmiechnął się pod nosem, czując jej wargi na własnych, bo… Miał wrażenie, że ostatnio dostawał jej tak niewiele, że tak po prostu za tym tęsknił. Za nią, za takimi momentami - zupełnie beztroskimi - z nią. Taka myśl przeszła mu przez głowę, kiedy mniej lub bardziej instynktownie kiwał nią w odpowiedzi na „plażę” i „popływamy”. Taaak… Mogą iść po prostu na plażę. Zabawne, bo mieszkali na plaży, a jednak to po prostu im się nie nudziło. Piasek, ocean, fale, skrzeczące mewy. - Zły? - powtórzył zaskoczony, jednocześnie odbierając od żony kubek ze swoją-jej kawą. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, że trochę mu jej, znaczy tej kawy, ubyło. - Ni… - zaczął, ale szybko spauzował. Tak, oczywiście, że w pierwszym odruchu chciał powiedzieć, że nie, no bo nie był zły - bo i o co? Ale coś go tknęło, że może jednak… Moooooże jednak… Trochę złości by mu się, tak po prostu, opłacało? Spojrzał na Ane, zmrużył kombinatorsko ślepia, ściągnął brwi i… Tak, zdecydowanie coś chodziło mu po głowie. Szybko tym czymś podzielił się z żoną: - A to zależy, wiesz? Bo jeśli mogę, na przykład, coś od ciebie dostać, tak w ramach załagodzenia tej mojej złości… No to tak, mogę być trochę zły. Trochę, nie bardzo, bo bez przesady, ale trochę tak. - to raz, a dwa: - A jeśli jedyne, co mogę za tę trochę-złość dostać to palnięcie w łeb i babski foch… No to nie. Nie jestem zły. Ale musisz zdecydować ty. - czy był zły, czy nie był. Nawet trochę. - Tylko zanim to zrobisz, chcę tylko zaznaczyć, że jestem trochę ostatnio zaniedbany, okej? Przez ciebie, bo przez kogo innego? Tak, Ane, zaniedbany. Wczoraj to wczoraj, byłaś zmęczona, ale trzy dni temu? Miałaś zaczekać, aż się umyję, ja wychodzę z łazienki, a ty śpisz. No śpiiiisz twardo, jak niedźwiedź. I to taki hard. Grizzly co najmniej. Już nie wspomnę o tym, że chrapałaś. - ha! Zatkał sobie na chwilę pysk łykiem kawy i beztrosko, a i też zuchwale przyjrzał się Ackerman. - Co? Już ci się nie podobam? Już ci się znudziłem? - szybko poszło! - To jestem zły czy nie jestem? - dodał jeszcze i napraaaaawdę był ciekaw, co KOBIETA zdecyduje.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Wpatrywała się w niego uważnie, bo była naprawdę ciekawa, czy był zły, czy nie był… no a jeśli to zależało to od czego? Nawet na moment nie spuszczała z niego uważnego spojrzenia, chociaż… jej uśmiech trochę tracił na uroku, kącik opadał coraz mocniej, aż ostatecznie po prostu naturalnie spoważniała i tylko się w niego wpatrywała. Uważnie i grzecznie, nie przerywając mu, czekała aż skończy i powie to, co leżało mu na wątrobie. Czy było jej do śmiechu? Czy chciała żartować o tym, czy powinien się złościć, czy nie? No nie wyglądała. Czy chciała odpowiadać na żartobliwe – miejmy przynajmniej taką nadzieję – zaczepki, że jej się nie podoba? Tym bardziej nie. Bo tak samo jak były – miejmy nadzieję żartobliwe – tak samo były idiotyczne i tak samo były krzywdzące. Bo tak, odebrała jego słowa jako krzywdzące. Niezależnie od tego jak bardzo był przy tym żartobliwy poczuła się zaatakowana w bardzo niefajny sposób – Zaniedbany… – powtórzyła po nim na spokojnie, odrywając wzrok od męża i przenosząc go na ocean – No to w takim razie chyba masz prawo być zły. Skoro jesteś zaniedbany. – chociaż jeszcze wieczór wcześniej twierdził, że nie może mieć kochanki, bo jej nie daje rady, a co dopiero kochance. No ale skoro tak się czuł? To ona nie miała najmniejszego prawa mu tego odbierać – mógł się czuć tak jak tylko miał ochotę. Tak jak ona mogła czuć się teraz urażona tym, co powiedział. Bo nie uważała, żeby go zaniedbywała. Ba! Żeby zaniedbywała cokolwiek, jakąkolwiek dziedzinę ich wspólnego życia. Była w szóstym miesiącu ciąży, pracowała i funkcjonowała najnormalniej jak potrafiła. Nie była w stanie jednak przeskoczyć wszystkiego. Chociażby właśnie zmęczenia, które było jednym z wielu skutków ubocznych stanu, w którym akurat była. Tak samo jak wcześniej to, że każdy nieodpowiedni zapach powodował u niej mdłości i chodziła do łazienki częściej niż normalnie. No i puchła. Niestety ciąża nie zawsze wyglądała jak na radosnych komediach romantycznych i tak… czasami zasypiała pięć minut po tym jak przyłożyła głowę do poduszki. Czy robiła to specjalnie? Nie. Czy przy tym chrapała? Też nie, ale zdawała sobie sprawę, że Sky już tak miał, że lubił wbijać kolejne żartobliwe szpileczki – Ale nie wiem, co miałbyś chcieć na to załagodzenie swojej złości. – dodała i podniosła tyłek z materaca – Zrobię sobie kawy. – wyjaśniła, ale prawda była też taka, że potrzebowała na tych kilka sekund się od niego odwrócić i zebrać się w sobie, żeby się nie rozpłakać. Głębszy oddech i było okej – Swoją drogą szybko przeszliśmy od robienia mi dobrze do tego, że jesteś zaniedbany, bo zasnęłam… no ale widać musiało cię to od trzech dni bardzo drażnić.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Chyba trochę… Oklapł. Nie, nie chyba i nie trochę. Zajebiście i na pewno oklapł. Ręce opadły mu do samej ziemi, a ego – jasne, na co dzień mocno nadmuchane – teraz przypominało bardziej taki smutny, zwiędły balonik. Taki pomarszczony. Po kiepskiej imprezie. Patrzył na Ane i z każdym kolejnym jej słowem, wiedział coraz lepiej. Ooooj wiedział. Jego żarty – bo tak, to były tylko i wyłącznie żarty, głupie prowokacyjne gadanie, nie mające żadnych wiarygodnych podstaw – trafiły na kiepski grunt, no i może… Tak, może powinien był to przewidzieć. A może jednak nie mógł, bo był jaki był i zazwyczaj nie widział, nie dostrzegał takiego… Ryzyka. Mocno i gorzko tego teraz pożałował. Pokręcił głową, opuszczając ją zaraz i wbijając wzrok w materac, na którym siedział. Ane już wstawała, a jej słowa na odchodne… No cóż, były złośliwe. Tak po prostu złośliwe. Nie lubił, kiedy taka była. Miał prawo nie lubić. Tak jak ona miała prawo nie lubić jego – takiego. Takiego, jak teraz. Zdecydowanie nie było mu już do śmiechu. – Od kiedy bierzemy moje durne żarty na serio? – mruknął pod nosem, bardziej do samego siebie, niż do żony, więc ogromna szansa na to, że ona mogła tego komentarza w ogóle nie usłyszeć. Sky dopił swoją kawę i poszedł odnieść kubek. Wszedł do kampera i spojrzał na żonę. Nie czuł się jakiś… Ech, winny w tej sytuacji i nie wydawało mu się, żeby miał za co przepraszać, ale z drugiej strony – brał poprawkę na to, że nie umiał w małżeństwo i poruszał się w tym, jak słoń w składzie porcelany. – Przepraszam, bo sprawiłem ci przykrość. Jeśli o mnie chodzi to… – zatrzymał się na tym, że… Heh, bał się tego, że znowu palnie coś czego nie powinien i będzie jeszcze gorzej, niż było. Mruknął pod nosem, karcąco dla samego siebie. Łypnął na Ane i dokończył myśl: - Jest ok. To znaczy… Nie czuję się zaniedbany, zły i nic mnie nie drażni. – no może poza tym polem minowym, po którym od jakiegoś czasu musiał się poruszać, ale to bardziej chodziło o to, że drażniły go jego marne w tym postępy, a nie sam fakt, że musi to robić. – Nie wiem co mam więcej powiedzieć, żeby nie palnąć czegoś, co zrozumiesz inaczej, niż bym chciał. – dodał ciszej i wstawił kubek do zlewu. – To… Tyle. – wyszło, jak zawsze, zajebiście niezgrabnie, ale cóż, wiedziała kogo sobie bierze na gacha. Wiedziała to dobrze. Nie powinna oczekiwać erudyty. Nie był Markiem, który na pewno dobrze wiedział, co powiedzieć w każdej sytuacji. Poruszył się niepewnie i trochę niecierpliwie w miejscu, łypnął czujnie na Ackerman i… Tak zdecydowanie sprawiał teraz wrażenie kogoś, kto nie bardzo wie, co powinien ze sobą zrobić. Ostatecznie coś do siebie mruknął i wyszedł na zewnątrz. Chyba nie pozostało mu nic innego, jak zacząć posprzątać po śniadaniu Lily.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Większość żartów była po prostu żartami i żadne z nich nie miało z tym problemu. Jednocześnie jednak parę słów za dużo mogło zranić. Po prostu. Twierdził, że to ona była złośliwa, chociaż ona doskonale widziała jego szpileczki. Cały ten jego żart był aktualnie jedną wielką szpileczką – ale zauważył tylko jej złośliwość? No i żadne z nich nie czuło się winne. Bo naprawdę nie uważała, żeby kiedykolwiek i cokolwiek zrobiła źle. Dzisiaj, poprzedniego wieczoru, trzy dni temu albo dziesięć dni temu. Nie w tym temacie. Nie przypominała sobie żadnego kontraktu, który określałby jak często powinni się ze sobą kochać, żeby żadna strona nie czuła się zaniedbana. I oczywiście, że wiedziała, że ten żart nie wziął się z powietrza… nie przyszedł mu tak po prostu do głowy. Naprawdę musiał się tak poczuć, naprawdę musiało mu to utkwić w pamięci, naprawdę musiał zacząć dostrzegać braki w ich wspólnym życiu. W jej głupiej głowie od razu pojawiła się więc myśl, czy to dlatego chciał zatrudnić młodą dziewczynę we własnym warsztacie? Może ona nie pozwoli mu się tak poczuć. Będzie łechtać męskie ego tyle ile potrzeba i nie będzie zasypiać, gdy on będzie miał inne plany na wieczór. Oczywiście, że w jej głowie pojawiły się tego typu obrazki i tego typu myśli, które od raz próbowała stłumić, bo przecież wiedziała, że Skyler taki nie jest… zaciskała dłoń na blacie prowizorycznej kamperowej kuchenki i liczyła w myślach do dziesięciu, żeby się uspokoić i nie powiedzieć czegoś więcej. Czegoś równie głupiego i co tylko sprawi, że się bardziej pokłócą – Nie jest okej, Sky. – rzuciła za nim, stając na progu kampera, gdy on z niego wyszedł – Nie jest okej, skoro przeszło ci to przez myśl. Skoro postanowiłeś z tego zażartować, o tym powiedzieć, upomnieć się o swoje – widocznie dawała ciała – Przepraszam, że trochę się pozmieniało. A jeszcze więcej się pozmienia i nie będzie tylko łatwo i przyjemnie. I ja wiem, że ty to wiesz… – ale niepotrzebnie wzbudzał w niej poczucie winy, że zasnęła zamiast poczekać na niego i dać się zaliczyć – bo pewnie tylko na tyle starczyłoby jej energii. Nawet jeśli w głupich żartach. Wiedział jak ważny był dla niej seks w ich związku, więc jak mogłaby z niego rezygnować bez jakiegokolwiek powodu? – A jeśli nie wiedziałeś to przepraszam, że rzeczywistość okazała się być tak rozczarowująca. Może tak to właśnie u mnie działa… może w pewnym momencie coś psuje. – zaniedbuje, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy. Może rozpad jej pierwszego małżeństwa wynikał tylko i wyłącznie z jej błędów? Może właśnie zaczynała je popełniać po raz drugi? Może to wszystko skończy się dokładnie tak samo? A może zaczynała po prostu panikować.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Oczywiście, że nie podpisywała żadnego kontraktu i nie była też do niczego zobowiązana. Naprawdę – do niczego. Mogła robić lub nie robić, co tylko jej się podobało i na co tylko miała ochotę… Lub nie miała ochoty. Miała pełne pole do popisu dla siebie, swojej niezależności, swoich lepszych i gorszych dni. Tak samo Skyler. Oboje wiedzieli, że to nie jest układ bezkompromisowy. Że to, wbrew temu jak czasem sobie żartowali, żaden deal między nimi, a bardzo odpowiedzialna, dorosła decyzja. No… I generalnie na co dzień respektowanie tej odpowiedzialności i dorosłości całkiem nieźle im wychodziło, tyle, że… No zdarzały się takie sytuacje, jak ta dzisiaj i wtedy Skyler kompletnie nie wiedział, jak powinien się zachować. Co powinien zrobić, żeby przede wszystkim nie zaostrzać, a – przy dobrych wiatrach – nawet załagodzić ten tlący się konflikt.
Wyprostował się i odwrócił w kierunku Ane, a kiedy mówiła – on patrzył jej prosto w oczy. Szczerze? Trochę nie wierzył w to, co właśnie słyszał. – Proszę, nie traktuj mnie jak rozpieszczonego gówniarza, który nie wie, że w życiu nie jest tylko miło i wesoło. – to tak a propos tych jej przeprosin za to, że… Zaraz, jak to powiedziała? Aha, za to, że „się pozmieniało”. Ech. Odetchnął ciężej i napraaaaaawdę nie chciał się denerwować, ani tym bardziej nie chciał denerwować Ackerman. – To były tylko głupie żarty, Ane. Tylko głupie żarty. Nic więcej. Albo mi ufasz i wierzysz w to co mówię, albo… – urwał i pokręcił głową. – Trochę więcej wiary w twojego męża, Ane. Proszę. Może jest głupi i tępy, jak dziurawy but, ale nigdy w życiu cię nie okłamał i nigdy tego nie zrobi. Dureń i osioł, ale nie kłamczuch. No i nie ignorant. Mimo wszystko. – mimo wszystkich przywar, które oczywiście miał i których wcale się nie wypierał. – Przepraszam za moje idiotyczne żarty. Sprawiły ci przykrość, to jasne, ale musisz mi uwierzyć, kiedy mówię, że za nimi nic się nie kryło. Nie jestem twoim pierwszym mężem, Ane. Nie jestem nim. – i nawet niech nie próbuje go porównywać do Marka. Nawet niech nie próbuje! Nie pod tym względem, do jasnej cholery! – Nie wskoczę innej kobiecie do łóżka, bo moja żona jest zmęczona, gorzej się czuje albo po prostu nie ma na mnie ochoty. Nie jestem Markiem, zapamiętaj to sobie w końcu. – mało brakowało, a pogroziłby jej palcem. Ale tak – zabrzmiał stanowczo. Stanowcze też było jego spojrzenie, którym uparcie lustrował kobiece tęczówki. – Nie upominałem się o żadne „moje”, Ane. Nic mi się od ciebie nie należy, a już na pewno nie to. – seks? Upominał się o seks? Kochał ją, jak wariat i kochał seks z nią, jak zwariowany wariat, ale to w ogóle nie o to chodziło. W ogóle! – Jeśli potrzebujesz ode mnie dowodu na to, że seks to nie fundament naszego małżeństwa, to dam ci go, Ane. Dam ci go i będę dawał tak długo, aż w końcu w to uwierzysz. – skoro w niego wątpiła? Skoro miała o nim takie zdanie, że nowa rzeczywistość – ta, w której ona rodzi mu dziecko i po prostu nie ma siły na zajmowanie się całym światem i nim – go rozczarowuje i… Ech, skoro tak to… Tak, zamierzał jej to udowodnić. To, że była w zajebiście dużym błędzie.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Przez chwilę zastanawiała się, że co by było, gdyby odpowiedziała na jego żart… wiadomo, że najlepsze riposty przychodzą z czasem i teraz też tak było. Wpatrywała się w męża, który tłumaczył jej, że to tylko głupi żart i miała na końcu języka… i nie wytrzymała – Ciągle powtarzasz, że jesteś narcyzem. I dobrze, kupuje to… wiedziałam kogo sobie biorę, kocham cię w całości i nic tego nie zmienia, ale dlaczego to tak ma wyglądać? Dlaczego ja w moich żartach mam dmuchać ci ego, a ty możesz w swoich twierdzić, że cię zaniedbuję? Co jakbym w odpowiedzi zażartowała, że to dlatego, że mnie nie zadowalasz? Oboje dobrze wiemy, że to nie prawda i to tylko głupi żart… ale jakbyś się z nim poczuł? – czy nie prowadziliby tej rozmowy w drugą stronę, czy nie obraziłby się śmiertelnie przez urażoną męską dumę, bo w żartach zasugerowałaby, że nie jest tak dobrze jak jest? Hej to w końcu tylko głupi żart, prawda? Nie lubiła tego. Nie lubiła tego, że wściekał się, gdy nie rozumiała jego żartów, ale jednocześnie sam był przewrażliwiony na swoim punkcie. Faktycznie nie miało to najmniejszego znaczenia na jej uczucia względem męża, nie pierwsza i nie ostatnia sprzeczka w ich wspólnym życiu. To nie był koniec świata.
- Wiem, że nie jesteś Markiem… – wiedziała i dlatego nie dawała dojść do głosu głupim myślom pojawiającym się w jej głowie w ostatnim czasie, gdy górę brały te wszystkie hormony, gdy patrzyła na siebie w lustrze i nie poznawała się i bała się przyszłości. Bo bała się. Była się tego jak będzie z dzieckiem, jak ona sobie poradzi i jak zmienią się relację między nimi. Bo mogło się wydarzyć wszystko… cholerne wszystko – I nie potrzebuję od ciebie żadnych dowodów, Sky. Jeśli to miał być żart… to chcę tylko, żebyś nie żartował ze mnie w sposób w jaki nie chciałbyś, żebym ja żartowała z ciebie. – bo jednostronnie to nie wypali. Nie była święta, nie próbowała się wybielić… mógł żartować z całego mnóstwa jej głupich zachowań, tak jak ona mogła żartować z niego, ale zdążyła się nauczyć, że są tematy, w których musiała ugryźć się w język. I nie wydawało jej się, żeby miało być to fair.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ