lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
To nie był ładny dzień. Deszcz siąpił od samego rana, może było ciepło ale zdecydowanie nieprzyjemnie, bo australijska jesień rządzi się swoimi prawami. Ale i tak trzeba funkcjonować, trudno! Ane miała dzisiaj całą długą listę rzeczy do ogarnięcia na uczelni, więc istniało ryzyko, że z niczym się nie wyrobi jeśli będzie jeszcze odwozić Lily do przedszkola. Dlatego dziewczynka została dzisiaj ze Skylerem. Na początku kręciła nosem, bo jednak chciała jechać do przedszkola i chciała jechać z mamą i no generalnie… muchy w nosie. Przekonały ją dopiero łódki – połączyła kropki, że będzie mogła cały dzień rysować łódki, jak Sky będzie je budował. Więc została, a Skyler miał przez cały dzień dziecko na głowie.
A Ane? Naprawdę miała ciężki dzień. Poza zajęciami ze studentami, miała kilka spotkań, kilka zebrań i nie miała nawet czasu usiąść i zjeść lunchu. Na nic nie miała czasu, bolała ją głowa i chciała wrócić do domu. Zadzwoniła do Westona i Lily, gdy wiedziała już, że powinni wrócić do domu i zacząć zrobić sobie obiadokolację. Zapewniła, że bardzo ich kocha, że zdecydowanie wolałaby być z nimi, ale jeszcze ma trochę pracy, więc będzie późno i w żadnym wypadku mają na nią nie czekać. A już na pewno Lily, którą jeszcze specjalnie ostrzegła, że ma być grzeczna, słuchać Skylera i iść spać tak jak się zawsze umawiają.
Kiedy wychodziła z uczelni było nieprzyzwoicie późno, a ona była wręcz nieprzyzwoicie zmęczona, a do tego ten zacinający deszcz. Mimo wszystko potrafiła się skupić na drodze, była dobrym kierowcą i chyba tylko ta przytomność umysłu i szybkość reakcji uratowała jej życie, gdy ktoś z naprzeciwka stracił panowanie nad kierownicą. Skończyło się jedynie małą stłuczką, wjazdem na pobocze i gdyby się bardzo uparła pewnie mogłaby wykręcić i jechać dalej do domu. Ale po pierwsze okazało się, że z kierowcą z drugiego samochodu było coś nie tak i gdy zatrzymał się na pobliskich barierkach niedaleko był nieprzytomny, a ona nie zamierzała zostawić go bez pomocy. Więc musiała czekać na policję, na karetkę w tym deszczu, wietrze i przy ogromnym zmęczeniu. Kiedy emocje puściły, bo pomoc się pojawiła – jej odcięło zasilanie. Zasłabła.
Właśnie dlatego ostatecznie znalazła się w szpitalu w Cairns i miała ogromną ochotę zagrać Westonowi na nosie, bo przecież nic się nie stało i mogła tak jak on wrócić do domu, nic nikomu nie mówiąc i ignorując całą sprawę, ale… nie umiała. No i chyba nie chciało jej się szukać transportu do Lorne. Więc na niego czekała. Leżała na łóżku w izbie przyjęć, zupełnie normalnie, zupełnie cała i zdrowa… jedynie z małym opatrunkiem na głowie, bo gdy zasłabła nikt nie zdążył jej złapać i przywaliła o ziemię, ale poza tym była cała i zdrowa. Więc gdy wreszcie się pojawił – ładnie się do niego uśmiechnęła – Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. Rozumiem, że nie wyglądam najlepiej, ale bez przesady.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiedy wczesnym rankiem tego patowego dnia, wspólnie z Ane przy kawie ustalali cały ich dzisiejszy plan działania, Skyler nawet nie przypuszczał, że finał będzie taki… Jaki był. Prognozy pogody nie były najlepsze, ale nie były też jakoś mocno niepokojące, przynajmniej na warunki Australii i tej części wyspy. Z drugiej jednak strony… No właśnie, to miejsce takie było. Tutaj niemalże w jednej chwili z całkiem względnej pogody, potrafiła powstać niezła zawierucha. Tak jak dzisiaj… Ech, tak jak dzisiaj…
Weston chciał pojechać po żonę, kiedy ta zadzwoniła z informacją, że właśnie wychodzi z uczelni, bo dobrze wiedział i słyszał w jej głosie jak bardzo była zmęczona. Nie bał się tego, że mogłaby nie poradzić sobie z tą pieprzoną pogodą, bał się tego, że była po prostu zbyt zmęczona na bezpieczne dotarcie do domu. Dlatego chciał po nią pojechać. Chciał, ale Lily już spała, a ich znajomi, którzy zazwyczaj opiekowali się dziewczynką, kiedy Ane i Skyler „coś mieli”, obchodzili jakieś szalone rocznicowanie i w ich domu była niezła impreza. Pewnie Westonowie też byli tam zaproszeni, ale z wiadomych względów odmówili. Nie pojechał więc. Nie pojechał i gdy dostał telefon o Ane na izbie przyjęć, gorzko tego niepojechania pożałował.
Pokręcił głową i ściągnął mocniej brwi, kiedy zobaczył żonę. Miała rację - nie wyglądała najlepiej. Właściwie to nie wyglądała nawet dobrze. Blada, zmęczona, plus ten opatrunek na głowie… Sky mruknął. - Nie ma bez przesady. Nie bez przesadyzuj mi tu, Ackerman. Dobrze wiesz, że napędziłaś mi stracha. - jak usłyszał „wypadek” to przed oczami miał już wszystko co najgorsze. Wszystko. Zbliżył się do żony, pochylił pysk do jej ładnej buzi. - Bardzo się bałem. Bardzo. - nie musiał tego mówić. Było to po nim widać. Pocałował kobiecą skroń, potem jeszcze czubek jej przemądrzałego nosa. Usiadł na krześle obok łóżka, które zajmowała Ackerman. - Mów mi teraz wszystko jak na spowiedzi. Wszystko. Co dokładnie się stało, co ci jest, co cię boli, jakie badania ci zrobili, co powiedział lekarz, do kiedy masz tu być i… Wszystko, rozumiesz? Żadnej ściemy, Ane. Jesteś mi to winna za ten zawał serca, który przez ciebie miałem. - nie rozumiał jeszcze, że właściwie była cała i zdrowa i mógł zabrać ją do domu. Nie. To jeszcze nie mieściło mu się w tej super zmartwionej głowie.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Prychnęła. Oczywiście, że prychnęła. Po pierwsze dlatego, że jej w ogóle nie słuchał, a po drugie dlatego, że to on tu był na przegranej pozycji. Po tym, co zrobić ostatnio, gdy zranił sobie głowę w pracy i nawet nie dał jej znać, a do domu wrócił prosto ze szpitala jakby nic się nie stało… nie miał argumentów. Po prostu nie miał argumentów, a ona mogła to w każdej chwili wyciągnąć i użyć jako karty pułapki. Więc niech ma się na baczności! Zwłaszcza, że jej mina… jej mina właśnie to zwiastowała.
- Nic mi nie jest, nic mnie nie boli. – to po pierwsze i najważniejsze – Zabrali mnie tutaj tylko dlatego, że upadłam i jestem w ciąży. – lekko wzruszyła ramionami – I z nią też jest wszystko w porządku. – dodała, gdyby miał jakiekolwiek wątpliwości – Dostałam mały plaster i kroplówkę na wzmocnienie, to wszystko. – to na głowie? To nawet nie robiło wrażenia. Pewnie bez zaklejenia tego też dałoby się funkcjonować i prawdopodobnie jak tylko wyjdą to tak właśnie zrobi – zdejmie to w cholerę, bo nic jej nie było, nie zamierzała dostać żadnego krwotoku z głowy… prędzej dorobiła się guza – Z naszym autem jest wszystko w porządku, zjechałam na pobocze, więc tylko mnie trochę wytrząsnęło i pewnie mechanik będzie musiał obejrzeć podwozie, ale nah, nic się nie stało. Jestem ciekawa, co się stało z tym facetem… jechał z naprzeciwka, stracił panowanie nad kierownicą, przestraszył mnie i uderzył w barierki. Stracił przytomność, więc mu pomogłam zanim przyjechała policja i pogotowie. Jak adrenalina puściła to przypomniałam sobie, że jestem zmęczona i głodna… więc upadłam niczym dama w opałach. – kącik ust drgnął jej w lekkim rozbawieniu, bo musiała sobie wyobrazić miny policjantów, którzy z nią normalnie rozmawiali, a ona chwilę później po prostu leżała. Nawet nie zdążyli zareagować – Ot. Cała historia. Możesz zakończyć swój zawał. Zwłaszcza, że to ty jesteś tym, który… a zresztą na pewno dobrze wiesz. – uśmiechnęła się złośliwie, bo oczywiście wiedział do czego piła – Mogłam przecież wrócić do domu. – tak jak on, ehe!



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Cyknął bardzo wymownie, niecierpliwie, kiedy Ane wspomniała o samochodzie. To czy z nim stało się coś poważnego, czy wręcz przeciwnie, w ogóle Westona nie interesowało. To o nią się martwił. O nią i ich córkę, która rosła pod sercem swojej, chwilowo trochę złośliwej, mamy. Oczywiście, że Weston zrobił minę - bardzo wymowną minè - jak Ackerman przywołała sytuację z niedawna. Tak, tak, zrobił wtedy źle, rozumiał to, ok? To czego natomiast nie rozumiał i to nic, a nic to to, że… - Jesteś złośliwa. Po co? - mruknął niezadowolony i instynktownie zsunął wzrok na kobiecy brzuch. Tak jakby spojrzenie tam miało mu pomóc upewnić się w tym, że faktycznie z małą Rose wszystko było w porządku. Odetchnął głębiej i chyba… Chyba zaczynał dopuszczać do siebie świadomość tego, że… Tak, z Ane było ok. Jasne, że była zmęczona i zestresowana, a przy okazji dorobiła się galantego guza na głowie, ale poza tym? Było ok. Pokręcił krotko głową i popatrzył znów w kobiece ślepia. - Wiem, że nie mogłaś inaczej. Nie mogłaś mu nie pomóc. Wiem i rozumiem, ale… Po prostu bardzo się wystraszyłem, ok? Myślę, że to rozumiesz. I to całkiem dobrze. - a skoro tak, to nie musiała mu dokuczać! Choć pewnie chciała, tak dla rozładowania własnego napięcia? - Przytulę cię teraz, ok? Nie jesteś dla mnie miła, ale i tak to zrobię. Nie dla ciebie. Dla siebie. - bo może jak poczuje ją w swoich łapach… Może wtedy zrozumie już całkiem, że była cała. Cała i zdrowa. Podniósł tyłek ze szpitalnego krzesła i jak zapowiedział, tak zrobił. Pochylił się nad Ackerman i chciała, nie chciała, zagarnął ją do siebie i zamknął w swoich łapskach. Pysk na moment, dwa momenty przytknął do czubka jej głowy i tak sobie trwał. - Mam wyrzuty sumienia, że po ciebie nie pojechałem. Nie powinienem był pozwolić ci wsiadać za kółko w takim zmęczeniu i w taką pogodę. I nie, nie dlatego, że myślę, że sobie nie poradziłaś, nie. Dlatego, że… Nie byłabyś tam sama. Byłabyś tam ze mną i mógłbym dopilnować, żebyś była bezpieczna. - wymamrotał to wszystko ściszonym głosem i oderwał pysk od żony tyle tylko, żeby popatrzeć w jej brązowe tęczówki. Zmęczenie dniem i całą tą sytuacją odbijało się w nich bardzo wyraźnie. - Wracamy do domu? Mogę cię stąd zabrać? Mam alergię na szpitale. - przyznał jeszcze i lekko, czule dotknął palcami kobiecej skroni.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Była złośliwa, bo miała argumenty do tego by być złośliwą! Wreszcie (nie no… nie wreszcie, nie czekała na taką możliwość) wreszcie miała okazję by uświadomić mu jak się wtedy czuła. Bo jak on poczułby się, gdyby wróciła teraz do domu jak gdyby nigdy nic z plastrem na czole, twierdząc że wszystko w porządku, nic się nie stało i w ogóle dlaczego on panikuje. Nie zamierzała mu tego łatwo i szybko zapominać z jednego głównego powodu – żeby nigdy więcej nie przyszło mu do głowy, żeby to powtarzać. Żeby miał nauczkę, a jak! Bo oczywiście, że rozumiała, że się wystraszył – dokładnie tak jak ona się bała o niego. Tylko ona grzecznie pojawiła się u lekarza i grzecznie na niego czekała, a nie bawiła się w jakiegoś… superbohatera.
Ale z przytulaniem nie miała już najmniejszych problemów. Bo była cała i zdrowa, nic jej nie było i mocno do niego przylgnęła. Aż nie wystrzelił z tymi wyrzutami sumienia…
Odsunęła się od niego i spojrzała na niego wymownie – Ale… wtedy leżelibyśmy tutaj razem. Kto wie? Może nie udałoby ci się tak zgrabnie ominąć przeszkody i skończylibyśmy dużo gorzej? – bo jednak zakładam, że w trakcie wielu lat swojego szkolenia i pracy w Agencji miała szkolenie z nietypowej jazdy autem w ekstremalnych warunkach. Więc czuła się bardziej niż pewnie za kierownicą, potrafiła jeździć i bardzo, ale to bardzo nie lubiła, gdy ktokolwiek – zwłaszcza Skyler – sugerował, że to on powinien siedzieć za kierownicą, żeby była bezpieczna. Bo co? Bo był facetem? Wiedziała, że chciał dobrze i wiedziała, że po prostu się martwił, ale nie kupowała argumentu „jakbym ja siedział za kierownicą to wszystko byłoby dobrze” – Zresztą spędziłeś cały dzień w pracy w towarzystwie pięciolatki (? Chyba? Nie pamiętam), więc nie wmówisz mi, że też nie jesteś zmęczony. – że jedzie mu się doskonale w takich warunkach – Czekam aż przyniosą moje dokumenty i możemy jechać. Zatrzymamy się tylko w… Maku, tak. Mam ochotę na frytki. – dodała, uśmiechając się pod nosem i wzruszając ramionami, bo przecież mówiła, że była głodna!


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Kiedy on wcale nie twierdził, ani też nie uważał, że poradziłby sobie lepiej. Nigdy tego nie powiedział i nigdy o tym nie pomyślał. Dobrze wiedział, że Ane jest lepsza od niego w te i inne klocki i dość często jej to powtarzał. Była lepsza… Właściwie we wszystkim, co nie było budowaniem łódek. To jedno jakimś cudem jemu wychodziło lepiej. Dlatego nie - nie miał syndromu superbohatera, który twardo twierdził, że gdyby on siedział za kierownicą to na pewno nic by się nie stało. Nie. Jedyne co powiedział to to, że gdyby po nią przyjechał to nie byłaby sama w tej sytuacji. A to, że mógłby zadbać o jej bezpieczeństwo wiązało się nie tyle z samym wypadkiem właśnie, a tym co wydarzyło się potem. Jej omdleniem, guzem na głowie, nerwami i stresem o dziecko.
Opadł tyłkiem z powrotem na szpitalne krzesło i wlepił wzrok w siedzącą obok Ackerman. Pokręcił ledwie zauważalnie głową i odpowiedział… Na jej odpowiedź. - Pewnie masz rację. Pewnie skończylibyśmy dużo gorzej, gdybym to ja prowadził. - bez pretensji, nah. Po prostu przyznawał to co oboje dobrze wiedzieli. Rozejrzał się krotko po pomieszczeniu, w którym byli. Obok słyszalny był typowo szpitalny harmider. - Ten cały dzień z pięciolatką był całkiem okej, wiesz? Lils jest tak niekłopotliwa w takich sytuacjach… Buzia jej się nie zamykała, ale była bardzo grzeczna. Rysowała dużo, zjadła ładnie obiad, pomogła mi wybrać kolory do żaglówki… - uśmiechnął się pod nosem, bo to był naprawdę dobry dzień z córką. W ogóle nie rozpatrywał tego w kategoriach kłopotu albo niepożądanego incydentu. - Jeśli o mnie chodzi to możemy tak częściej. Może faktycznie załapie bakcyla i będę miał kogo uczyć. - budowania łódek i… Całego tego biznesu. Wzruszył ramionami, bo oczywiście tylko bezsensownie gdybał. Był pewien tego, że Lily w międzyczasie jeszcze pięć razy zmieni zdanie co do tego, co chce robić w przyszłości. I nie, nie sądził, żeby budowanie łódek i statków było jedną z tych opcji. Nawet jeśli teraz lubiła z nim jeździć do warsztaty, to… No. - A to? - zapytał ciszej i wskazał palcem na swoją skroń, ale wzrokiem na skroń żony. Chodziło mu o to skaleczone i zakryte plastrem miejsce. - Zrobili ci jakiś rezonans? Albo tomografię? Wiem, że chcesz mi udowodnić, że postąpiłem wtedy nieodpowiedzialnie, ale… Po prostu powiedz, ok? Powinienem się martwić? - bardziej niż już się martwił. Ech.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Sama Ane natomiast nie uważała, żeby była w czymkolwiek lepsza. Wręcz twierdziła, że większość jej umiejętności jest nieprzydatnych w normalnym życiu, ale tak… zdarzały się takie sytuacje jak ta, gdy potrafiła sobie poradzić. Była tak zaprogramowana, że gdy już coś takiego się działo… to po prostu wykonywała swoje zadanie. Dlatego pomagając facetowi przez którego wylądowała na poboczu nie myślała o sobie, o padającym deszczu, o zmęczeniu czy kiepskim samopoczuciu. Więc wbrew pozorom nawet nie miała dużo czasu na stresowanie się, adrenalina zadziałała prawidłowo. A gdy już wylądowała w szpitalu? Wierzyła lekarzom, który dość zgrabnie się nią zajęli i w pierwszej kolejności sprawdzili, czy młodej Weston nic się nie przytrafiło. Nie chciała, żeby Sky się na nią obrażał… ale chyba nie myślał, że od niej usłyszy „tak, wolałabym, żebyś był tu ze mną, bo dwa guzy są lepsze od jednego” albo „chciałabym, żebyś też wylądował w szpitalu”. No nic przyjemnego. Więc wolała po prostu po wszystkim do niego zadzwonić i cierpliwie poczekać aż przyjedzie.
Uśmiechnęła się pod nosem – Mam nadzieję, że właściciel żaglówki będzie zadowolony z kolorów. – zażartowała i wyciągnęła dłoń do jego policzka, lekko go pogładziła i wyciągnęła się tak, żeby móc go pocałować. Krótko, spokojnie i z uczuciem. Tak żeby rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, gdyby je jeszcze miał. Nawet się ładnie uśmiechnęła – I ty lepiej poszukaj pomocy w swoim wieku, a nie takiej na którą musisz jeszcze poczekać z kilkanaście lat. – dodała jeszcze, podśmiechując się pod nosem.
Automatycznie skopiowała też gest męża, gdy wskazał na swoją skroń. Sama dotknęła swojego plasterka, ściągnęła mocniej brwi i pokręciła lekko głową – Nie powinieneś się martwić. Ja się po prostu przewróciłam. To metr sześćdziesiąt to nie jest jakaś duża wysokość – dodała, dalej raczej pogodnie i wesoło – Ale nie… nie zrobili mi ani rezonansu, ani tomografii. Nie mogą. Znaczy tomografii nie mogą, do rezonansu nie ma wskazań, bo… nic mi nie jest. – powtórzyła kolejny raz – Więc nie panikuj, Sky. Zbadali mnie, nawet bez tego. Zrobili badanie USG młodej, wszystko jest pod kontrolą. – zapewniła, bo wierzyła, że się martwił – Ja tu jestem przykładnym pacjentem… nie jak niektórzy. – taktak… jak on! Ale dobrze, że chociaż wiedział, że postąpił nieodpowiedzialnie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Uśmiechnął się pod nosem, bo w tej sprawie Ane też pewnie miała rację - powinien znaleźć sobie kogoś do warsztatu, kto byłby lepszą wersją Lucasa, a gorszą samego Westona. Powinien. Ale czy to zrobi? Czy zaczął? Tia… Jasne. Ale powinien i wiedział, że w końcu będzie musiał to zrobić. I to skutecznie. Tymczasem… Nie mogą. Te słowa w kontekście badania żony, odbiły się echem w westonowej głowie. Zmarszczył mocniej czoło, bo w pierwszej chwili nie zrozumiał dlaczego niby nie mogą zbadać mu żony? Co takiego stało na przeszkodzie? Może po prostu im się nie chciało? Tak, to była jego pierwsza reakcja - na szczęście nic nie powiedział. Olśnienie przyszło po dwóch krótkich chwilach. Aż sapnął. - No tak. Nie mogą, bo jesteś w ciąży. - powiedział na głos, ale chyba w sumie bardziej do samego siebie, niż do żony. Mało brakowało, a pacnąłby się ręką w czoło. Gapa, nie pomyślał o tym. - Oj Ane. - mruknął bez entuzjazmu w odpowiedzi na kolejną próbę dogryzienia mu… Przez niby tak bardzo go kochającą żonę. Ściągnął brwi i łypnął na nią wilkiem. - Jak na kogoś, kto dość często powtarza, że mnie kocha i świata poza mną nie widzi, dziwnie bardzo lubisz mi dokuczać. - powiedział, co pomyślał, ale spokojnie - nic na poważnie. Uśmiechnął się zaraz potem i… W tym momencie do sali weszła pielęgniarka. Przyniosła ze sobą dokumenty, o których wspominała Ane. Weston-Ackermanowie pewnie jeszcze spróbowali kobietę zagadnąć o tego drugiego kierowcę, ale usłyszeli tylko tyle, że gość jest operowany, bo znaleźli w jego głowie jakieś tykające bombo-gówno i to pewnie z tego powodu w ogóle doszło do wypadku. Sky musiał sam przed sobą uczciwie przyznać, że o ile… A zresztą, po prostu o tym powie. Teraz, kiedy wyszli już ze szpitala i wsiedli do auta, którym przyjechał, spojrzał na żonę i zaczął: - Wiesz, w pierwszej reakcji chyba bym go rozszarpał… Tego typa, przez którego tu jesteśmy. - wyjaśnił w razie kobiecej konsternacji. - Ale teraz… No jeśli to naprawdę wina tego czegoś, co ma w głowie to… No chyba nie za bardzo mógł temu zapobiec, co? Na pewno nie chciałbym być w takiej sytuacji jak on, kiedy obudzi się po operacji. Świadomość tego, że spowodował wypadek… Na szczęście bez większych ofiar, ale jednak… Naraził cię. Was. Ja na jego miejscu… - pokręcił głową i skierował wzrok na drogę, bo kierowali się już w stronę wyjazdu z miasta. - Powiedzmy, że trudno byłoby mi sobie to odpuścić. Wiesz jak jest… - znała go. Jak coś spieprzył, to potem to bardzo przeżywał. Taka maksymalna szrama na ambicji i swoim przekonaniu, że nie wolno mu popełniać błędów. - Ale chyba nie planujesz go odwiedzać, co? - ani dociekać czy dobrze zniósł ingerencję chirurgów…? Zapytał o to i spojrzał czujnie na siedzącą obok Ackerman.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oczywiście, że była bardzo kochającą żoną. Właśnie dlatego mu tak dogryzała. Właśnie dlatego tak mu dogryzała w tym konkretnym temacie. Właśnie dlatego! I dlatego też się teraz do niego ładnie uśmiechnęła w odpowiedzi. Chciała mu to powiedzieć! Że dogryza mu, żeby mu to utknęło w pamięci, głowie i żeby nigdy więcej tego błędu nie popełniał, ale pielęgniarka uratowała go od małego wykładu ze strony własnej żony. Żony, która schowała dokumenty do torby, podziękowała pielęgniarce i na moment nawet zadumała się nad tym nieszczęsnym kierowcą, ale nic nie powiedziała. Nie spodziewała się jednak, że gdy wyjdą to Skyler poruszy ten temat.
Ściągnęła mocniej brwi i spojrzała na męża. Domyślała się, że chciałby konfrontacji z kierowcą. Ona? Nie. Wiedziała, że wypadki się zdarzają i wystarczyła jej informacja, że nie był pod wpływem alkoholu albo środków odurzających, żeby mieć całkowitą pewność, że nie ma z nim problemu. Jeśli byłby to pijany dzieciak? Sama miałaby ochotę go rozszarpać, ale już wtedy, gdy pomagała mu na ulicy wiedziała, że coś jest nie tak – zwłaszcza, że nie czuła od niego alkoholu, a nie uderzył w barierkę też aż tak mocno – Spowodował wypadek, w którym nic nikomu się nie chciało. Dlaczego ktoś miałby mieć z tego powodu wyrzuty sumienia? – wzruszyła lekko ramionami, bo raczej nie widziała powodu, dla którego mężczyzna miałby się krzyżować przez resztę życia. Wypadki się zdarzały, ale jak widać Ane była w tym temacie zdecydowanie bardziej wyrozumiała niż jej mąż – Pewnie inaczej bym mówiła, gdyby coś się nam stało. – zwłaszcza Rose, do której chyba naturalnie przylgnęło to imię, chociaż było pierwszą lepszą propozycją rzuconą w powietrze, gdy jeszcze nawet nie znali jej płci – Oczywiście, że nie planuję go odwiedzać. Nie znam człowieka. Nie wiem kim jest. Nie wiem, co mu się stało… mam po prostu nadzieję, że mu pomogą. I to koniec naszej historii z nim. – uśmiechnęła się, wzruszając lekko ramionami – Ale nie chciałabym, żeby cokolwiek sobie wypominał… – tak jak nie chciałaby, żeby Sky sobie cokolwiek wypominał, gdyby nieszczęśliwie znalazł się w takiej sytuacji – Pamiętaj tylko o tych frytkach. – przypomniała, żeby czasem na drodze nie ominął wjazdu do znanej sieci pod złotymi łukami.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
No tak. Mógł się spodziewać, prawda? Mógł się spodziewać, że ta jedyna osoba na świecie, której zdanie go interesowało… Nie zgodzi się z nim. Właściwie w niczym! Aż sobie cicho i pod nosem mruknął: - Cześć świecie Westona. - naprawdę cicho. Tak cicho, że Ane mogła wychwycić to zdanie szczątkowo. Westchnął jeszcze ciężko i chyba trochę wymownie, spojrzał krótko na Ackerman, a widząc wymalowane na jej twarzy przekonanie o tym, że miała rację… Nie mógł się nie uśmiechnąć. - Ja… Miałbym je. Wyrzuty sumienia. Nawet jeśli ostatecznie wszyscy wyszliby cało z tego wypadku, to sama świadomość tego, że to byłaby moja wina… Że to ja spieprzyłem i naraziłem nie tylko siebie, ale też innych na szwank. Naraziłem ich zdrowie i życie… - pokręcił głową, ale nie tyle w zaprzeczeniu, co bardziej takim… Hmm, przekonaniu, że to nie byłaby w ogóle łatwa dla niego sytuacja. Psychicznie i emocjonalnie. - Ale to ja. Widać jestem… No mniejsza o to. - dziwny? Nietypowy? Specyficzny? Inny? Może tak. Pewnie tak. Pewnie znaczna większość ludzkości w takiej sytuacji wcale by się nią nie przejęła. Odchrząknął cicho i dodał: - Pamiętam, nie bój się. Chociaż w domu jest kolacja… - jedna brew wymownie-zaczepnie drgnęła mu ku górze. Zerknął na żonę, a razem z tym zerknięciem uśmiechnął się trochę do niej, a trochę do siebie - lekko i przekornie. - Ale rozumiem, że kuchnia twojego męża nie jest tak atrakcyjna, jak frytki z sieciówki. Rozumiem to, Ane. Co prawda licz się z tym, że pewnie złapię teraz traumę i nie będę gotował przez następnych dziesięć lat naszego wspólnego życia, ale… Rozumiem! - mówił niby na poważnie, ale… Nie. Widać było, że tylko się zgrywa. Próbuje zagrać na damskim nosie, tak jak wcześniej ona grała na jego. Dokuczała mu i dogryzała, mógł się choć trochę za to zemścić, prawda? No mógł. Zwłaszcza, że to bardzo niegroźny typ zemsty. W tym momencie coś go „olśniło. Ściągnął szybko i mocno brwi i żywo spojrzał na siedzącą obok żonę. - Ale Ane… Mam nadzieję, że pomagając mu… Temu gościowi z wypadku, nie zrobiłaś nic… No wiesz, nieprzemyślanego? - nie próbowała go dźwignąć z samochodu, co w jej stanie byłoby wyjątkowo ryzykowne, albo… Nie wiem, nie robiła mu usta-usta?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
W głowie by mu się poprzewracało jakby zawsze we wszystkim się z nim zgadzała. Zresztą… to działało w dwie strony – mógłby dla odmiany zgodzić się z nią. A to, że Ane miała inne zdanie od niego automatycznie sugerowało też, że on miał zawsze inne zdanie niż ona.
I oczywiście, że narażenie kogokolwiek i jakikolwiek wypadek byłby ciężki do przetrawienia – z tym akurat w stu procentach się zgadzała. Gdyby to co stało się dzisiaj było z jej winy – zmęczenia, rozproszenia i złych warunków pogodowych i ktoś przez nią musiałby odwiedzić szpital – oczywiście, że byłoby jej z tym źle. Każdemu normalnemu człowiekowi byłoby źle. Ale jeśli koniec końców wszyscy byliby cali i zdrowi? Miałaby sobie to do końca życia wypominać? Ba! Czy nie denerwowałby się na nią, gdyby tak robiła? Swoją drogą od razu jej się coś skojarzyło… - Nie lubiłeś tego. Gdy miałam wyrzuty sumienia, że przez moją pracę naraziłam rodzinę na niebezpieczeństwo. Nawet wtedy… gdy myślałam, że ich straciłam. Gdy byłam pewna, że moje dziecko straciło życie przez moją pracę. Denerwowałeś się, że miałam wyrzuty sumienia. – a chciałby ich za wypadek, w którym nikt nie ucierpiał? Nie. Uważała, że najważniejszy był efekt końcowy, a skoro po chwili strachu ostatecznie wyszła ze szpitala z jedynie plastrem na czole – nie było powodu by ktoś miał przez resztę życia z tego powodu cierpieć.
- Skarbie… nie wjeżdżaj mi tu na ambicję i sumienie. – prychnęła, bo naprawdę… - Twoje dziecko domaga się frytek z sieciówki, a nie domowej kolacji. Ja tu nie mam nic do powiedzenia. – wzruszyła lekko ramionami, bo co złego to nie ona – I wiesz, że wcale nie musisz gotować. Robisz to, bo to lubisz. – ona nie lubiła. Gotowała, bo wypadało, bo czasami trzeba było i czasami, ale bardzo rzadko – miała na to ochotę. Ale generalnie nie przepadała za staniem w kuchni – Ale jeśli nie chcesz to będziemy po prostu przez resztę życia jeść w pobliskich knajpach. No trudno! – zaśmiała się pod nosem, ale jej uśmiech znikł tak samo szybko jak się pojawił. Zastąpiła go natomiast zmarszczka na czole, bo nie bardzo rozumiała pytanie Skylera – Pomogłam mu na tyle na ile umiałam i na ile mogłam. Co oznacza nieprzemyślane w przypadku ratowania ludzkiego życia? Wolałbyś, żebym miała wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam nic? – skoro on miał je mieć, że tylko spowodował bezstratny wypadek? Ona miała stać i patrzeć? I to nie byłby powód do wyrzutów sumienia? Czasami nie rozumiała własnego męża… wiedziała, że chodziło mu o troskę, ale miała wrażenie, że był przy tym niesprawiedliwy.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Pokręcił głową i ściągnął mocniej wargi, bo uważał, że akurat tamta sytuacja - ta, którą Ane przywołała, żeby mu chyba coś udowodnić - była kompletnie inna. Przede wszystkim dlatego, że dotyczyła jej. Najbardziej personalnie, jak tylko się dało. - To było coś innego. - mruknął tylko cicho, niemal szeptem i nie próbował dalej tego drążyć, ciągnąć i rozwijać. Nie chciał się kłócić, ani prowokować nieporozumienia. Sytuacja i tak była napięta, bo nawet jeśli wracali już do domu, a on widział, że faktycznie z Ane wszystko było w porządku, stres i zdenerwowanie wcale jeszcze z niego nie zeszły. Niecałkowicie przynajmniej. - Tak łatwo rezygnujesz z mojego gotowania? To daje do myślenia. - skomentował jeszcze i wykrzywił pod nosem wargi w lekkim, ledwo widocznym uśmiechu. Chciała jeść w knajpach? To proszę bardzo, będą jedli w knajpach. Skoro ostatecznie jego - od czasu do czasu - starania w kuchni okazują się niepotrzebne, a już na pewno niekonieczne, no to hej, o czym tu dyskutować. On nie szalał za garami aż tak, żeby robić z tego problem. Przed nimi tymczasem pojawił się wyraźny znak sygnalizujący miejsce, do którego chcieli dotrzeć… Po frytki dla Ackerman. Weston zjechał gdzie zjechać należało, ale czuł też, że ciśnienie trochę mu skoczyło wraz z tym co usłyszał od Ane. Przez moment miał nawet ochotę zawrócić i jechać prosto do domu - była niemiła. Niemiłe żony nie powinny dostawać frytek z maka. - Wiesz co Ane… - zaczął, kiedy zatrzymali się na parkingu. - Od kiedy tylko pojawiłem się w szpitalu, cały czas próbujesz mi dogryźć. Oczywiście, że nie wolałbym, żebyś miała wyrzuty sumienia i nie rozumiem, dlaczego w ogóle coś takiego mi zarzucasz. - to dopiero było niesprawiedliwe. Pokręcił głową i cicho cyknął. - Chodziło mi o to czy nie próbowałaś go dźwignąć na przykład, ale przepraszam, że w ogóle o czymś takim pomyślałem. Jestem pewien, że zrobiłaś wszystko dobrze. Dla niego i dla siebie. nie było w tym ani sarkazmu, ani złośliwości. Raczej… No takie pokorne przyjęcie sytuacji na klatę. Wiedział, że był na przegranej pozycji, miał tego stuprocentową świadomość. Cokolwiek by nie powiedział w kontekście tego wypadku - będzie źle. Może to faktycznie jego problem i jego wina, z pewnością nie wykluczał takiej możliwości, a wręcz brał to pod uwagę. Mocno. Super mocno. Argumenty, którymi Ane co chwila w niego celowała na pewno to odczucie wzmacniały. Dlatego wolał się już zamknąć, żeby nieumyślnie nie dawać Ackerman dodatkowej amunicji. - Zaraz wracam. - dodał ciszej i faktycznie po chwili ulotnił się z auta. Nie było go… No ze trzy chwile, a kiedy wrócił - miał ze sobą frytki i kubek kawy. To pierwsze oddał Ane, to drugie było dla niego. Mimo późnej pory, wiedział, że szybko nie zaśnie. Wolał napić się kawy i może ogarnąć zaległości w kosztorysach? No mniejsza. - Jutro planujesz jechać do pracy czy zrobisz sobie wolne? - zapytał, kiedy wracali na trasę do domu i… Tak, trochę ważył słowa i było to po nim widać. Że stąpa ostrożnie - jak po polu minowym niemalże. Nie chciał proponować, albo sugerować dnia wolnego. Bał się, że mogłaby to źle odebrać. Jakby jej coś narzucał, albo… No nie wiem. Inaczej, ale wciąż źle. - Pytam organizacyjnie… Nie mówię, że powinnaś. Tylko pytam. - dodał jeszcze, szybko i spojrzał na Ane z taką mocną niepewnością. Nie chciał, żeby znowu się na niego wkurzała. - Lepiej? - zapytał jeszcze i skinął na jej późną kolację. Frytki. Uśmiechnął się pod nosem, tyle o ile, ale jednak. - Rose zadowolona?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ