Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Psy na pewno rozpoznałyby różnicę, ale ja nie muszę. – Nie wszędzie też chodziła z psami, ale też nie rozumiała, czemu Sarah do nich nawiązała. Nie miały tu nic do rzeczy poza tym, że niefortunnie zostały wciągnięte w wymyślone historie o tym, jak wyciągnąć prawdę z siostry bliźniaczki Sarah. Paxton naprawdę była gotowa jej pomóc na wszelki sposób i gdy tylko kobieta stanie pod ścianą to sięgnie po te najbardziej niedorzeczne metody. Do tej pory jednak wolałaby podejść do sprawy racjonalnie i jakoś przekonać McGowan, żeby spotkała się z rodziną, o której nigdy nie wiedziała. Przynajmniej z siostrą, mamą albo z nimi obiema. Eve rozumiała niechęć do tego spotkania, ale czuła, że kobieta będzie żałować, jeśli tego nie zrobi. Musiała ją wspierać. Teraz i gdy będzie już po wszystkim.
- Może po prostu z nimi pogadaj? Sama? – zasugerowała czując, że to była kiepska rada. Możliwe, że Okay będzie zły za wtrącanie się w jego relacje z rodziną, ale z drugiej strony tu chodziło o jego dobro. Jego dobro było ich wspólnym a skoro mieli zostać małżeństwem, to Sarah miała prawo do połowy tego, co on uważał za rodzinę, więc ta pokrętna logika oznacza, że McGowan miała prawo się wtrącić. Mogła też rozmawiać z siostrami przyszłego męża i dowiedzieć się, czemu te nie chcą przyjść na ślub. Może było coś co Sarah mogła im wyjaśnić albo załagodzić i dzięki temu siostry Okaya przyjadą? Głupio by było, gdyby tego nie zrobiły. Nawet Eve, pomimo zwady z bratem, przyjechałaby na jego ślub. Wątpiła, że ona przyjechałby na jej, ale tu problemu nie było, bo Paxton niespecjalnie szykowała się na tak poważne życiowe kroki.
- Taa, to byłoby dobre, ale przy okazji Okay dostałby zawału, a potem by mnie zabił. Bo nie ciebie. Nosisz jego dziecko, ale na kimś musiałby się wyładować. – Więc padłoby na nią, co Eve skwitowała krótkim śmiechem i łykiem soku, który musiała spróbować zanim podała go Sarah. Wyszedł dobry, więc raczyły się nim jeszcze przez godzinę, aż McGowan poczuła się zmęczona. Ciąża dawała jej się we znaki, ale zmartwienia też nie pozwalały normalnie funkcjonować. Niby dobrze, że przyszła z nimi do Eve, ale ta czuła, że niespecjalnie się wykazała. Nie była dobra w poradach, ale pozwoliła wygadać się kobiecie, co też było ważne. Jak to, że Eve wyperswadowała pomysł z ochroniarzem jednocześnie obiecując, że będzie super ostrożna. Aktualna sytuacja jednak nie była czymś super zagrażającym jej życiu w porównaniu z tym, co szykowało się niebawem (a co powoli fabularnie eskaluje), więc naprawdę nie było się czego bać. Złe chwile jeszcze nadejdą.
Oby dla Sarah to jednak były dobre chwile przed ślubem z Okay’em.

z/tx2 Sarah McGowan
ODPOWIEDZ