Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Był… wściekły.
Jak od dawna nie przyszło mu się wściekać czując, jak krew niemal go zalewa a silne dłonie domagają się ofiary w postaci kolejnych uderzeń w skórzany worek, aż do momentu w którym zedrze pierwsze warstwy skóry pozwalając krwi ujrzeć światło dzienne. Wpierw wyrzucał z siebie złość na Julię, jakże zapatrzoną w swoje dziwne przekonania i nie potrafiącą dostrzec, że to właśnie jej działania sprawiały, że na zmianę przyciągali się i odpychali. Później wyrzucał złość na siebie, za to że dał się ponieść wszechobecnej złości i wypowiedział słowa, których wypowiedzieć nigdy nie powinien i które ona w dodatku zrozumiała opacznie… A później wyrzucał z siebie złość na cały ten świat, że ze wszystkich możliwych kobiet na tym świecie, jego los musiał spleść się z tak upartą zołzą. I choć przez długie chwile po jej wyjściu przeklinał ją pod nosem, nagle odnajdując miliony o wiele lepszych słów jakimi mógł w nią rzucić… Tak zwyczajnie już następnego dnia poczęły zżerać go wyrzuty sumienia oraz serca, które wbrew rozumowi zdążyło już pokochać.
Za sprawą tych wszystkich uczuć od rana nie potrafił znaleźć sobie miejsca co chwilę to podnosząc telefon to go odrzucając gdy dochodził do wniosku, że przecież nie wiedział co jej powiedzieć, choć tak usilnie starał się znaleźć odpowiednie słowa… Tylko po to aby za chwilę znów wbijać się w przekonanie, że to nie on powinien w tym wszystkim przepraszać. Nie była to prosta sprawa, szybko więc wykręcił zupełnie inny numer umawiając się na spotkanie z kimś, kto przecież od niedawna zamieszkiwał Lorne Bay.
Pod szeregowcem zjawił się równiutko pięć minut przed umówionym spotkaniem z nadzieją, że to pomoże mu przekierować myśli na inne tory i choć odrobinę wyładować się podczas pracy. Nie pojawił się jednak sam - w jednej dłoni dzierżył świeżutką lasagne gotową do podgrzania zaś w drugiej swoją wysłużoną i wierną skrzynkę z narzędziami, gotów stawić czoła szwankującej hydraulice.
- Cześć, Elphie! - Przywitał się, gdy tylko znajoma twarz pojawiła się za uchylonymi drzwiami. I choć starał się brzmieć radośnie jak zwykle, na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że mężczyznę coś gryzło - w swym uporze oraz męskiej dumie nie miał jednak zamiaru zdradzać co to było, woląc udawać, że przecież wszystko jest w porządku… Swoje smutki pozostawiając dla butelki whisky. - Przychodzę z podarkiem w postaci domowej lasagne, chyba nie odmówisz, co? - Mruknął przekraczając próg domu, by na chwilę przycisnąć usta do jasnego policzka w geście powitania wiedząc, że zwyczajnie może sobie na to pozwolić. Znali się przecież już trochę czasu, w dodatku przez jej poprzednią partnerkę i choć zapewne nie powinien utrzymywać z dziewczyną kontaktu tak był przekonany, że to właśnie ona była tą, którą należało wspierać. - Opowiadaj, o się dzieje z tą hydrauliką? - Poprosił zaraz gdy tylko ściągnął buty, niczym u siebie kierując kroki w stronę pomieszczenia, w którym czuł się najpewniej na świecie - kuchni oczywiście, uważając ją za swoje środowisko naturalne.

Elphaba Flynn
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
ogrodnik/odpoczywająca aktorka — fleuriste
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Don't wish. Don't Start. Wishing only wounds the heart
#1

Od samego rana próbowała poradzić sobie z cieknącymi rurami, a że nie należała do osób, które z łatwością prosiły o pomoc, spędziła pod kuchennym zlewem kilka ładnych godzin; zmuszona do wzięcia dnia wolnego od pracy. W głębi duszy wiedziała, że najrozsądniej było znaleźć numer do profesjonalisty i zapłacić co trzeba byle tylko robota była wykonana porządnie. Dom, w którym zamieszkała przed kilkoma miesiącami był mocno zaniedbany, na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że babka, jeszcze za życia nie zawracała sobie głowy remontami i innymi takimi. Z opowieści ojca wiedziała, że najważniejszym dla krewniaczki były podróże i to na nie wydawała wszystkie swoje oszczędności. Elphaba doskonale to rozumiała, poza tym pomimo nierzadkich powodów do irytacji, lubiła pracować nad domem. Każda najmniejsza rzecz, którą dokonała sama, czy w towarzystwie młodszej siostry, przynosiła wielką satysfakcję. I choć zajęło jej to sporo czasu, ostatecznie pogodziła się z faktem, iż sama nie upora się z cieknącymi rurami. Jedynym co była w stanie zrobić, było całkowite odcięcie dopływu wody i prośba o pomoc. Odnalazła w telefonie numer do znajomego kucharza, który również był złotą rączką.
Gdy po przeprowadzce do Lorne Bay odkryła, iż Hyde o. Terrell zamieszkuje okolicę, miała co do tego mieszane uczucia. Mężczyzna był osobą, którą miała okazję poznać poprzez byłą małżonkę, o której wspominać nie lubiła, dlatego odnawianie z nim kontaktu było dość ryzykowne, aczkolwiek wyszło jej to na dobre. Nawet w tym momencie miała możliwość poprosić o pomoc. Nie lubiła tego, ale jeszcze bardzie nie lubiła towarzystwa obcych ludzi, kręcących się po jej domu. Mogło wynikać to z zasmakowania życia jako osoba publiczna, a może po prostu nie lubiła intruzów. Nigdy jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiała i raczej nie miała w planach tego robić.
- Witaj Hyde! - przywitała się radośnie, gdy tylko jej oczom ukazała się znajoma twarz. W pierwszej chwili nie dostrzegła niczego niepokojącego w jego zachowaniu, zbyt mocno podekscytowana nie tylko jego obecnością, ale zwłaszcza kolejnymi słowami i widokiem żaroodpornego naczynia z lasagną. Ktokolwiek miał okazję próbować przygotowanych przez niego potraw, z pewnością zrozumiałby jej ekscytację. - W życiu - pokręciła głową, pozwalając znajomemu na przyciśnięcie ust do jej policzka. - I to nie dlatego, że z powodu bezsensownej walki z cieknącym kranem nie miałam czasu nic zjeść. Twoje jedzenie sprawia mi radość - przyznała szczerze, no ale przecież nie było to czymś, co powinna ukrywać. Jeśli już o szczęściu rozmawiali, w drodze do kuchni przyjrzała się jemu nico dokładniej. Był jakiś nieswój, a ona znów nie była przekonana, czy powinna dociekać powodów. Póki co postanowiła z tym poczekać. - Już jakiś czas temu kran zaczął szwankować - powiedziała, unosząc jedną cześć ku górze, by po chwili opuścić ją ze sporym trudem. - W najbliższym czasie wymienię na nowy, ale to nie tutaj leży problem - westchnęła, otwierając szafkę znajdującą się pod zlewem. - Cieknie. Nie w tym momencie, bo byłam zmuszona zakręcić zawór z wodą. Od samego rana próbuję się z tym uporać, ale to zdecydowanie trudniejsze od skręcenia szafy z Ikei, czy wymiany podłogi. Będziesz w stanie pomóc? - obdarowała mężczyznę szerokim uśmiechem, takim który nie tylko miał zachęcić go do zajęcia się jej rurami, ale także nieco rozpogodzić jego dzień.
W międzyczasie schowała lasagnę do lodówki, chcąc by potrawa zachowała całkowitą świeżość. Gdy już poradzą sobie z hydrauliką, będą mogli ucztować. Może nawet skuszą się na lampkę wina, czy jakiś inny trunek.

Hyde O. Terrell
powitalny kokos
Elphie
Gotuje na ekranie | Szef kuchni i właściciel — Beach Restaurant | Oaks kitchen & garden
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Znany ze srebrnego ekranu telewizora szef kuchni, który odlicza czas do dnia w którym zostanie tatą, choć nie jest pewien czy syn na pewno jest jego i boi się, że zawiedzie w tej roli. Wannabe chłopak pewnej artystki choć w swej nieśmiałości i zawiłości ich relacji boi się do tego głośno przyznać. A na dodatek odnalazł biologiczną siostrę po ponad dwudziestu latach z którą nie wie jak się dogadać.
Hyde O. Terrell za nic nie miał zamiaru przypominać dziewczynie o byłej małżonce z jednego, prostego powodu - w jego sercu również znajdowało się wzburzenie wywołane poczynaniami tej osoby, którą wbrew wszelkiemu rozsądkowi oraz instynktowi samozachowawczemu przyszło mu pokochać. Bo Julia była jednym, wielkim chodzącym problemem i rozsądny Hyde zapewne unikałby pierwszych tego oznak… Te pojawiły się jednak po czasie, gdy zdążył utonąć już w podobnych do kocich oczach, choć z początku nie dopuszczał do siebie tego uczucia. Znając te uczucia, zwyczajnie nie umiał przywoływać wspomnienia byłej do umysłu Elphaby, jednocześnie mając bardzo jasno wyrobione zdanie na ten temat, bo czego się nie domyślił doczytał w tych paskudnych tabloidach oraz na portalach plotkarskich.
Odrobinę pewniejszy uśmiech pojawił się na jego ustach, gdy dziewczyna poczęła wychwalać jego kuchnię. Bo Hyde, choć zawsze starał się zachowywać skromność i nie pozwalać, aby sława uderzyła mu do głowy, niezwykle łasy był na wszelkie pochwały, zwłaszcza te dotyczące jego kuchni. Dorastał w końcu jako dziecko pozbawione miłości w pierwszych latach życia i to ten fakt zapewne mocno wpływał na to, że gdzieś na jego sercu robiło się cieplej, gdy Elphie wypowiadała kolejne słowa - bo właśnie dlatego został kucharzem, aby sprawiać radość i odrywać ludzi od ponurej codzienności z każdym, kolejnym kęsem jego potraw.
- Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczy ten komplement. - Przyznał więc, a zarośnięty policzek zarumienił się nieznacznie w odruchu dość często spotykanym u nieśmiałego kucharza. - To moja życiowa misja, gotować tak dobrze, aby po zjedzeniu moich potraw ludzie zaczynali się uśmiechać. Wiesz, ponoć jedzenie to jeden z lepszych antydepresantów. - I przez chwilę gdy opowiadał o swojej pasji niebieskie oczy pojaśniały odrobinę, zupełnie jakby na tę jedną, krótką chwilę zapomniał o dotychczasowych troskach.
Poczłapał więc za ciemnowłosą, z zaciekawieniem rozglądając się po domku w poszukiwaniu coraz to nowych zmian, jakie wprowadzała w nim kobieta. I choć wiele pytań cisnęło się na jego usta, postanowił skupić się na cieknącym kranie, będącym tylko odrobinę celem dzisiejszej wizyty.
Uważnie obejrzał kran, wsłuchując się w słowa swojej towarzyszki.
- Kran jeszcze trochę ci posłuży, trzeba tylko dokupić i wymienić odpowiednie uszczelki. - Zawyrokował w końcu tonem znawcy oraz speca, bo przecież skoro przyszedł tutaj ze skrzynką pełną narzędzi i wiedział, jakich kluczy używać z pewnością znał się na temacie najlepiej na świecie! Przynajmniej w skromnej ocenie męskiej dumy pana Terrell.
- Dobra, idź i odkręć ten zawór na kilka chwil, ja zerknę w którym dokładnie miejscu cieknie i wtedy poszukamy sprawcy zamieszania. - Wydał w końcu polecenie, by pewnym ruchem paść na kolana i wgramolić się do szafki, z kieszeni wyjmując niewielką latarkę.
Pozostało czekać, aż dziewczyna wykona polecenie, a woda pokaże miejsce w którym hydraulika nie dawała sobie rady.

Elphaba Flynn
towarzyska meduza
Sorbet Malinowy
ODPOWIEDZ