IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake przytaknął ze zrozumieniem słowom przyjaciela.
- Spko, stary, pogadacie, wyjaśnicie sobie wszystko i wszystko wróci do normy - stwierdził ze spokojem, bo faktycznie tak uważał, nie były to tylko puste słowa, które wypadało mu powiedzieć w tej sytuacji. Skoro to jednorazowa akcja, żaden z nich nie czynił wcześniej podchodów, to panowie po prostu powinni podać sobie dłonie i zapomnieć o sprawie.... ewentualnie do kolejnej takiej niezaplanowanej jednorazowej akcji heh.
Sam do końca nie wiedział, co mógłby powiedzieć Percy'emu o Siri. Tak naprawdę ledwo co znał tę dziewczynę, o ile przedstawienie się sobie i krótki small talk można w ogóle kwalifikować jako znajomość. Kiedyś próbował nawet podpytywać Charlotte o wolontariuszy, ale kobieta totalnie nie wyłapała aluzji. Tak więc za każdym razem, kiedy Jake bywał w szpitalu, wzrokiem próbował odszukać uroczej blondynki. I akurat kiedy myślał, że byłby w stanie na luzie do niej zagadać, pech chciał że akurat wtedy jej nie było. Albo miał wyjątkowego pecha, albo wszechświat próbował mu coś przekazać. Miał nadzieję, że to jednak ta pierwsza opcja.
Kiedy wrócił z browarami do stolika, od razu wyczuł wyczekujące spojrzenie Percy'ego. Okej, czyli nawet jeśli podczas wycieczki do baru jednak stwierdziłby, że nie ma w sumie o czym gadać, to czuł że już i tak się nie wykręci. Także - trochę zachęcony przez kumpla, trochę z wizji braku możliwości odwrotu - zaczął po prostu gadać.
- Akurat to, że zna moją matkę, jest w tym najgorsze - odparł odbijając żart Percy'ego - Wiesz, jaka ona jest... Uważa, że nikogo oprócz niej nie powinno tam być i trochę po nich jeździ. Jej rezydenci jej nie cierpią, a co dopiero jeszcze młodsze osoby. Nie są jeszcze tak uodpornione na wredne szefostwo - stwierdził, sorry not sorry Charlotte. W zasadzie trochę się obawiał, że przez te koneksje już na starcie trochę jakby wypada z obiegu w tej znajomości - Wiesz, tak naprawdę zamieniliśmy do tej pory ze dwa zdania. Ale ma w sobie coś. Coś intrygującego - dodał, uściślając. Choć wciąż posługiwał się samymi ogólnikami i dobrze o tym wiedział - No i też nie zawsze na nią trafiam, a z drugiej strony nie chcę wyjść na jakiegoś creepy stalkera. No, wiesz o co mi chodzi - dodał, nie mając pojęcia że temat stalkerów jest przecież Percy'emu doskonale znany.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Naprawdę miał nadzieję, że jego przyjaciel ma rację i tak właśnie będzie; że po rozmowie z Dexterem wszystko się ładnie poskłada i wyjaśni. Dlatego sprawę zamierzał załatwić jak najszybciej. Aczkolwiek, obawiał się trochę, że już nigdy nie będzie potrafił spojrzeć na Dexa w ten sam sposób – ale cóż, jeśli chociaż nie spróbuje, to się nie przekona. Miał jednak nadzieję, że jego przyjaciel ma nieco więcej szczęścia i nieco bardziej niż on ogarnia rozterki sercowe.
Spojrzał na przyjaciela ze zmarszczeniem brwi. Początkowo nie bardzo rozumiał, dlaczego akurat ten aspekt ze znaniem Charlotte miałby być taki najgorszy. W końcu on lubił Charlotte i uważał ją za naprawdę cool matkę – mateczkę w zasadzie – ale dopiero po chwili dotarło do niego, że jak zwykle sprawdza się powiedzenie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I faktycznie chcąc czy nie, musiał przyznać kumplowi, że rezydenci, a co dopiero tacy stażyści czy wolontariat nie mieli łatwo przy Charlotte. – [b[Ugh, prawda[/b] – zacmokał ze skrzywieniem, bo sorry not sorry Charlotte, ale nawet Percy nie chciałby zapewne się jej nawinąć w pracy. Dlatego powoli zaczął pojmować istotę problemu, jaką przedstawiał mu Jake. – Ale wiesz… może akurat ona jest odporna i w jakiś pokręcony sposób zaprzyjaźni się z twoją matką – dodał optymistycznie, co by jednak nie dobijać przyjaciela, a zaszczepić w nim choć iskierkę nadziei na lepsze jutro.
Akurat temat stalkera bardziej na ten moment dotyczył Lii, ale tak, prawda, Percy miał okazję już co nieco odczuć na własnej skórze. Wzruszyl ramionami nieco bezradnie. – Zdecydowanie powinieneś zachować dystans i wystrzegać się creepy zachowań – powiedział od razu, ale z nutką rozbawienia. Tyle, że to akurat było szczere, bo nie chciał żeby ktoś pomyślał w ten sposób o Hargreevesie. To znaczy, on by go wybronił oczywiście, ale po co, skoro można w porę zapobiegać takim sytuacją. – A pomyślałeś może, że … no wiesz, zamiast na nią „trafiać” to po prostu spytasz czy się z tobą umówi? – zapytał całkiem niewinnie i wcale nieironicznie.

Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Mało kto z kumpli Jake'a wierzyło mu, że posiadanie cool matki w gruncie rzeczy nie było takie znowu cool. Już pomijając kwestię nazywania Charlotte przez niektórych z nich milfem, co doprowadzało Jake'a do stanu maksymalnego zażenowania, to młody Hargreeves czuł się czasami przy niej jakby to on miał te 40 lat.
- Sam już nie wiem, co byłoby gorsze. Bo wiesz, gdyby się zaprzyjaźniły, to wtedy jest 2 do 1, przegrywam - roześmiał się, bo tu nie było łatwych rozwiązań! Chociaż... może nie byłaby to taka znowu zła opcja? Zawsze lepsze to, niż matka i synowa rzucające w siebie nożami. O Boże, czy on przypadkiem nie zagalopował się za bardzo w tych swoich rozkminach?
- No właśnie. Dziewczyny raczej tego nie lubią... I generalnie ludzie zazwyczaj nie przepadają za prześladowcami - roześmiał się słysząc swój własny żarcik. Słysząc kolejne słowa przyjaciela wyprostował się, jakby chłopak właśnie doradził mu zaczepianie ludzi w parku w samym płaszczu, bez niczego pod spodem. Spytać, czy się z nim umówi? Tak od czapy? - Ooo stary. Chyba zapominasz, z kim rozmawiasz - znowu parsknął śmiechem. Chociaż to też nie było tak, że był Jake był totalnym betonem w sprawach damsko-męskich. Po prostu nie był typem podrywacza z luźną gadką, ale jeśli już złapał wspólny język z dziewczyną to później szło już gładko. Najtrudniejszy pierwszy krok jak to mówią - Chyba nie wiedziałbym gdzie się schować, gdyby odmówiła. Chyba musiałbyś mnie szukać w kostnicy - rzucił pierwsze lepsze randomowe miejsce, jakie przyszło mu do głowy i w którym nikt by go nigdy nie szukał. No, oprócz Percy'ego od tego momentu - Chociaż w sumie... Co mi szkodzi? Najwyżej przestanę odwiedzać Charlotte w szpitalu. Czyli praktycznie stracę kontakt z matką i już nigdy jej nie zobaczę na oczy, skoro ona praktycznie nigdy nie opuszcza tego miejsca - znowu się roześmiał. Mówienie o swojej matce po imieniu było dla niego czymś naturalnym, w końcu jako dzieciak wychowywany przez dziadków to raczej ich identyfikował z rodzicami.

percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Całkowicie zasadne i logiczne odwrócenie ról w relacji rodzinnej. Właściwie Percy wcale mu się nie dziwił, bo jak to najczęściej bywa w takich układach – ktoś w relacji musi być tym dojrzalszym i odpowiedzialnym. Czy owa rola przypadnie rodzicowi, czy raczej wyjątkowo dojrzałemu potomkowi to już inna sprawa. Dlatego mimo wszystko Percy starał się być wyrozumiały i empatyczna wobec odczuć Jake’a i jego zapewnień, że hej, nie zawsze jest tak kolorowo, jak innym się wydaje.
W co przegrywasz? – spytał ze śmiechem, bo nie bardzo rozumiał, co tutaj w zasadzie jest stawką. Na jego miejscu pewnie nieco by się cieszył, gdyby jego potencjalna randka i jego matka – w przypadku Percy’ego dziadek jako opiekun – nawiązałyby jakąś nić porozumienia czy sojusz. Tak mu się przynajmniej wydawało. Cóż, nawet jakby miało się to odwrócić przeciwko niemu to i tak wolałby pewnie taki układ niż gdyby dwie istotne osoby w jego życiu miały się nienawidzić.
Generalnie prawda – potwierdził ironicznie i myślami na chwilę z tej okazji powędrował w kierunku Lii, zastanawiając się czemu w zasadzie dziewczyna się do niego nie odzywa już od jakiegoś czasu. Miał tylko nadzieję, że nic jej się nie stało, bo nie przeżyłby tych wyrzutów sumienia wówczas. Ale też wiedział, że nie jest za nią odpowiedzialny i nie ma obowiązku pilnować jej przez 24/7 – na co zresztą i tak by mu nie pozwoliła. Ale wracając, tak, zdecydowanie nikt nie przepadał za prześladowcami.
Roześmiał się na słowa swojego przyjaciela. Chyba faktycznie na moment zapomniał. Nawet pokręcił przecząco głową, jakby trochę z politowaniem. Cóż, wypadło mu z głowy, że Jake momentami był taki… hopeless. Niemniej, przewrócił tylko na swojego przyjaciela oczyma. – To nie jest takie trudne – oznajmił z rozbawieniem. – Trochę pewności siebie. Poza tym gdyby faktycznie odmówiła… no to co z tego? Świat się nie skończy. A ty wzruszyłbyś ramionami i poszedłbyś dalej – stwierdził, popijając piwo. – Ewentualnie… spróbowałbyś innym razem – dodał w zamyśleniu, bo to też była jakaś opcja, prawda. No i zaraz ożywił się, gdy Jake sam z siebie również stwierdził, że w sumie co mu szkodzi. Pokiwał więc zachęcająco głową i pewnie gdyby tylko tam mógł być to jak dobry wingman, dopingowałby swojego ziomka zza rogu i unosił kciuk po każdym wypowiedzianym zdaniu Jake’a.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake wręcz obawiał się, że idąc na jakąś imprezę spotka na niej swoją matkę. To chyba byłoby już dla niego przekroczenie pewnej granicy i Hargreeves wolałby się zapaść wtedy pod ziemię niż balować z Charlie na mieście. Bo owszem, lubił podrinkować z matką, ale zdecydowanie wybierał opcję picia w domowym zaciszu.
- Nie wiem, chyba w życie - roześmiał się, bo tak naprawdę uważał tak jak Percy - już lepiej, żeby potencjalna synową i teściowa polubiły się aż za bardzo, niż miały skakać sobie do gardeł. Charlotte jako typowa teściowa z kawałów... Tak, to zdecydowanie mogłoby przejść. Wręcz mogłaby potencjalnie uchodzić za wzór takowej.
Jake już sam nie wiedział, czy to wypity alkohol, czy słowa przyjaciela podziałały na niego tak motywująco. Wyprostował się i tak oto rzekł:
- Wiesz co? W sumie masz rację. Cholera, no co najgorszego może się stać? - podniósł kufel do góry na znak toastu - Zrobię to, umówię się z nią. A jak odmówi, to przez kolejny miesiąc będziesz wysłuchiwał moich smutnych historii spisanych na kacu i tanim papierze - dodał metaforycznie i na znak, że mówi poważnie, upił łyk piwa. Jutro pewnie będzie żałował, że w ogóle wyszedł tego dnia z domu. Cóż, niech będzie to dla niego nauczka, że "darmowe" nie zawsze oznacza "dobre"! A może właśnie ten wieczór stanie się zachętą, że najlepsze historie przytrafiają się człowiekowi w późnych godzinach nocnych po odpowiednich dawkach alkoholu?
W międzyczasie zespół grał kolejne kawałki, które nawet okazały się być kojarzone przez niektórych studentów i wesoło przez nich śpiewane razem z wokalistą. Jake i Percy stracili warunki do spokojnej rozmowy, a Hargreeves miał wrażenie że wręcz przestaje słyszeć własne myśli. Oboje zatem dopijali piwko wsłuchując się w nuty zespołu, które zresztą okazały się być całkiem niezłe!

/zt percy matthews
ODPOWIEDZ