księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
18.

Kilka, czy kilkanaście dni po wypadku, kiedy większość czasu spędziła w swoim pokoju, sporadycznie wystawiając czubek nosa za drzwi, a kanapę okupując głównie w godzinach, w których Hazel nie było w domu, żeby jej swoim lekko odstraszającym wyglądem i złym samopoczuciem nie psuć dnia, doprowadziły ją do stanu kompletnej nudy. Przeprowadziwszy szybkie badanie na wąskiej grupie, bo właściwie była jedynym uczestnikiem, a do tego nigdy tak naprawdę nie wiedziała jak się je robi, ustaliła jednak, że koniec internetu można dojrzeć już w trzeciej dobie nicnierobienia. Nadrobiła wszystkie zdjęcia dzieci koleżanek z podstawówki, z którymi nie miała kontaktu, trafiła na jakąś wędkarską grupę chłopaków, z którymi bawiła się w dzieciństwie, a to zaprowadziło ją na kolejne strony i fora, gdzie z kolei znalazła ofertę odsprzedaży w promocyjnej cenie biletów na rejs po Rafie Koralowej.
Naturalnym odruchem dla niej było zaproponowanie wycieczki właśnie współlokatorce, która jednak musiała znosić jej ciągłą obecność i, szczególnie w pierwszych dniach od wypadku, nieciekawy widok, kiedy ta wiecznie chodziła w powyciąganych dresach. - Naprawdę nie wiem czemu wzięłam ten kapelusz - zawołała do Hazel, przekrzykując silny wiatr, kiedy były już na statku. Znalazła go wśród swoich rzeczy, ale nie przewidziała, że bardziej nadaje się do spokojnych spacerów plażą, niż na otwartą wodę. - Chociaż jak odfrunie, wcale nie będzie mi tak żal! - nie przywiązywała szczególnej wagi do rzeczy materialnych, bardziej do wspomnień, a skoro jej ciało nie było już wcale obolałe, siniaki poznikały, a ranka na szyi się zasklepiła, to i po napadzie nie było żadnego śladu, czy przeszkody, żeby skorzystać z dnia i w odpowiednim miejscu wskoczyć do wody, by podziwiać prawdziwy urok otaczającej Lorne Bay rafy, przynajmniej dopóki jeszcze było to możliwe.

Hazel Ebenhart
przyjazna koala
my name is jeff
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Ostatnimi czasy życie Hazel było bardziej zalatane niż zwykle. Odkąd Neva wyjechała z Lorne Bay, trzeba było ogarnąć kwestię antykwariatu dziadków. Gdy usłyszała, że ci chcą go sprzedać, bo nie mają siły się zajmować biznesem, Haze się sprzeciwiła i stwierdziła, że go przejmie, kontynuując rodzinną tradycję. Niewiele wiedziała o tym, jak to działało, jednocześnie sklep był zamknięty przez dłuższy okres, więc było sporo pracy w sprzątaniu, sprawdzaniu co jest na stanie i tak dalej, i tak dalej. Więc czasami zdarzały się dni, w których to Ebenhart wychodziła rano, a wracała wieczorem, więc Ryan miała bardzo dużo czasu na okupowanie kanapy.
Mimo wszystko Hazel nie była obojętna wobec swojej współlokatorki – dosyć nieźle się dogadywały i między nimi nie było zbytnio spin, więc po wypadku Hillbury, Haze na pewno starała się jej pomagać jak tylko mogła. Robiła zakupy, gotowała często dla ich dwójki, żeby dziewczyna mogła zjeść jakiś dobry, domowy obiad. Dla Hazel w sumie to było normalne, w taki sposób została wychowana przez swoich dziadków, więc nie oczekiwała zupełnie niczego w zamian, jednakże zrobiło się jej miło, gdy Ryan zaproponowała wspólny rejs po Rafie Koralowej. Ebenhart nie zastanawiała się długo, twierdząc, że przyda się jej zdecydowanie chwila wytchnienia i odpoczynku od ciągłego siedzenia w antykwariacie… Jednocześnie chociaż przyda się jej ta pianka, którą kupiła na lekcje surfingu z Jeddą, która jednak zaginęła z dnia na dzień i przestała się odzywać, więc i pianka leżała nieużywana.
Nie masz żadnych sznurków? Wiem, że to trochę kiepsko wygląda, ale z dwojga złego... – Haze się wycwaniła w tej kwestii i po prostu miała na głowie bandankę. Mimo że jesienne słońce nie prażyło aż tak bardzo, to mimo wszystko było ciepło i lepiej przestrzegać się udaru. – Myślisz, że mamy szansę zobaczyć delfiny? – zapytała z nadzieją w głosie. Zawsze chciała spotkać te zwierzęta w swoim naturalnym środowisku, nie zaś w oceanarium.

Ryan Hillbury
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Wyglądałabym jak taka mała pastereczka z obrazków, albo Ania z Zielonego Wzgórza - pokręciła głową z uśmiechem na znak, że nie ma żadnych sznurków, ale z drugiej strony - kto ją teraz w ogóle widział oprócz Hazel i kilku innych osób, które również znalazły się na rejsie? Nie, żeby na co dzień Ryan przejmowała się swoim wyglądem, najczęściej zależało jej na wygodzie, nie wiedzieć czemu dzisiaj wybrała więc coś mniej praktycznego, za to bardzo przeszkadzającego. Może fakt, że przez tyle dni siedziała w domu w powyciąganym dresie i czuła się po prostu źle sprawił, że chciała choć na chwilę mieć odmianę dla szarej rzeczywistości? Chciała to zostawić za sobą, gdzieś we wspomnieniach i już więcej do tego nie wracać - tylko tyle i aż tyle.
- Myślę, że absolutnie nie mam pojęcia - zawołała w odpowiedz, przekrzykując wiatr. - Zdecydowanie za mało wiem o tym, co się dzieje w okolicach Lorne Bay. Od powrotu postanowiłam sobie, że zrobię dużo więcej wycieczek po okolicy - dodała jeszcze, przysuwając się do współlokatorki, żeby nie zdzierać sobie od tego krzyczenia gardła. Co prawda wypadek trochę pokrzyżował jej plany, ale wybrała się wcześniej do Tingaree z Benjim, albo zahaczyła o Syrenią Wyspę z Bowie i planowała tych miejsc odwiedzić więcej. Było przecież bardzo łatwo znaleźć coś interesującego, z tak bogatą kulturą Aborygenów, a do tego ciepłym klimatem i bliskością wody, było wprost pięknie. Co prawda do większości z tych wycieczek przydawała się spora dawka cierpliwości, odporność na odciski i do tego samochodu, więc nie każdy nadawał się na kompana, ale skoro nawet siostrę udało się jej przekonać, a młodsza Hillbury była chętna na kolejną wyprawę, to dało się chyba z każdym. Co prawda Rafa Koralowa była czymś zupełnie innym - w końcu nie była na lądzie. - To takie głupie, mieszkać gdzieś tyle lat, a nie poznać tych wszystkich turystycznych atrakcji, za to jeździć do innych miejsc i tam zaliczać podobne - Ryan zobaczyła dużo świata podczas swojej objazdówki po Europie, ale głównie dlatego, że chciała korzystać z życia w pełni, nie dlatego, że nagle trafiła do raju.

Hazel Ebenhart
przyjazna koala
my name is jeff
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Coś za coś, nie można mieć wszystkiego – odpowiedziała półżartem. Ta sytuacja z tasiemką w kapeluszu uzmysłowiła jednak Hazel, że za czasów profesjonalnego tańczenia zawsze miała przy sobie zestaw do szycia. Żadne „baletki” nie szły w zestawie od razu z tasiemkami i te zawsze trzeba doszywać ręcznie. Jednocześnie w trakcie treningu była w stanie użyć więcej niż jedną parę pointów, więc tego typu rzeczy były z nią zawsze. I przez jakiś czas miała te stare nawyki, ale im więcej czasu żyje jako zwykła śmiertelniczka, tym częściej się łapie na tym, że niektóre rzeczy, które kiedyś były nierozłączną częścią jej życia poszły niemal w zapomnienie. Choć taki mały zestaw do szycia w sumie warto w torebce mieć. Nigdy nie wiadomo kiedy przypadkiem się rozpruje sukienka czy coś.
Potrzeba wyglądania ładnie nie była niczym złym – nawet jeżeli nie przywiązywało się do wyglądu aż takiej wagi. Haze też lubiła w domu chodzić w wygodnych leginsach czy dresach, jednakże wychodząc poza niego zwykle ubierała się w jakiejś ładniejsze rzeczy. Sama dla siebie oczywiście, nie przejmowała się kompletnie tym „co ludzie sobie pomyślą”. To zdecydowanie nie było w stylu Ebenhart.
W sumie mam tak samo. Mimo wszystko spędziłam w tym miasteczku dużą część swojego dzieciństwa, a tak niewiele o nim wiem... – Gdyby ktoś ją zapytał co w Lorne jest warte zwiedzenia to pewnie na ślepo rzuciłaby rezerwatem, bo ten miał dobrą opinię, jednak sama Hazel w nim nigdy nie była. Trochę wstyd. – Swego chwalicie, cudzego nie znacie. To chyba częsta przypadłość, że chcemy zobaczyć nowe miejsca, a to co widzimy na co dzień nie jest dla nas aż tak interesujące. – Chociażby ocean. Mieli go na co dzień, ale Haze wcale nie szła na plażę codziennie. Ludzie specjalnie przyjeżdżają na wakacje, jednocześnie twierdząc, że gdyby mieszkali nad wodą to by ją odwiedzali cały czas… w pewnym momencie jednak to traci urok i staje się częścią naszej codzienności. Skrzek mew latającymi nad głowami nie kojarzy się z wakacjami, a raczej upierdliwą pobudką. Taka chyba była już ludzka natura.

Ryan Hillbury
ODPOWIEDZ