kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No i gdzie problem? Cami ani trochę nie wiedziała! Musiałaby się najpierw nad sobą zastanowić, ale hehehe, takie rozkminy i refleksje nigdy nie było jej mocną stroną. Ani w ogóle stroną. Ale tak to jest, jak się wychowuje w uprzywilejowanym świecie, a potem człowiek sam próbuje sobie jakoś życie poukładać na takich fundamentach. Oczywiście robiła to totalnie na opak, uciekając wiecznie przed konsekwencjami, które były absolutnie niezbędne do tego procesu, zwanego nauką na własnych błędach. Cóż. Nikt się nigdy nie nauczy, że nie należy się bawić ogniem i wkładać całej dłoni w ognisko, jak się nigdy nie poparzy tylko… dobra, ta metafora sie rozkleja.
I no jak to jaki dobrobyt, zapewniał jej jedzenie, to było dużo! Bez tego by umarła. I ogarnianie rachunków, kiedy ona zapominała albo nie miała hajsu żeby opłacić też zawsze było na plus więc w sumie miał co wypominać. A co do sierści, to w sumie psy chyba nie tracą aż tak dużo jak koty… no a jak Cami zacznie go czesać grzebieniem Luke'a, to już w ogóle niewiele tych włosów potraci, hehe. Tak, czekały ich małe wydatki na psa, ale skoro Cami nie miała hajsu, to wszystko spadało na Luke’a. Ewentualnie mogła sprzedać kolejne fanty ukradzione od swojego ruskiego męża, ale ostatnie śledzenie jej trochę ją przestraszyło i bała się cokolwiek działać w tym zakresie!
- Nie muszę tu być, z daleka czuć że ci prawictwo odrosło - podsumowała wrednie! No i tak, kobieta to suka, facet to też suka, co będziemy się ograniczać, skoro istnieje równouprawnienie na świecie? Trzeba z niego korzystać! Zwłaszcza, że musieli się skupiać na potyczkach słownych, a nie na jakichś innych rzeczach… cielesnych i w ogóle. Bo powinni się teraz skupiać na ciele, ale psa, a nie na niczym innym! Nawet jeśli sytuacja robiła się coraz bardziej… skomplikowana i idiotyczna.
- Co? - no rzuciła, bo co on tutaj tak odbijał, jak ona o psie totalnie mówiła, nie o Luku! ale nie miała co prawda za bardzo czasu się nad tym zastanawiać, bo znowu był widoczny duży Luke i mały Luke, a to totalnie już ją rozpraszało! A potem totalnie straciła najwyraźniej głowę, głowę, rozsądek i jakiekolwiek zahamowania, bo kiedy on całował ją, ona całowała jego! I nie pozostała mu dłużna, też mu tyłek rękami oceniła, pewnie nawet go tam trochę zadrapała przy okazji, bo to wszystko było takie dziwne, że musiało się skończyć jakimiś obrażeniami! No i taki mały przerywnik, ale skoro nie napisałam, że Cami zamknęła kabinę, to można śmiało założyć, że w tym momencie brudny Harry wykorzystał chwilę, żeby się ewakuować z kokonem poza teren brodzika, w którym się tyle działo! Żeby nikt go nie rozdeptał. Zwłaszcza, że sprawy przyjęły bardzo… em.. zwierzęcy obrót spraw! Bo tu on ją zachłannie rozbierał, a ona przygryzła jego wargę, tu złapała go trochę mocniej za włosy, bo jednak nie mogło być tak słodko i milusio, skoro dopiero co się kłócili!
- Chyba ty - warknęła w odpowiedzi, na moment marszcząc brwi i przez sekundę odzyskując zdolności racjonalnego myślenia… ale równie szybko uciekły, bo kontynuowali, ona mu pomogła nogą od razu się na niego wspinając, mimo że byli mokrzy i śliscy i to łatwe zadanie nie było! Ale kiedy on współpracował i znalazła się w górze, to w miarę się uczepiła jego… no i pewnie poszliby dalej, gdyby nie to, że jej łokieć trafił w półkę, wszystko z półki jebło na ziemię, razem z półką zresztą, hałas pobudził szczekanie psa, a razem z nim przyszła ŚWIADOMOŚĆ.
- UMH PIEKARNIK! Jest na żelazku z mlekiem i wykipieje, no ja muszę iść to zrobić, no… tak… ugasić, pożar, totalnie! - wydukała bez sensu, ale naprawdę nie wiedziała jak wybrnąć! Zsunęła się po jego mokrym, nagim ciele, sama prawie naga, znów świecąc przed nim cyckami (what else is new) - to było porządne czyszczenie - dodała - psa - uzupełniła, unosząc brwi wysoko i bojąc się trochę zrobić krok w jakąkolwiek stronę! - albo szczura, hybrydy, trzeba go znaleźć! - zdecydowała, chociaż nie trzeba go szukać, bo przecież stał obok kabiny i szczekał na nich!
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
No na ciele psa to Luke był akurat najmniej skoncentrowany, bo mimo że był trochę skomplikowanym człowiekiem, to jednocześnie facetem był dość prostym i typowym. I cóż, jak miał przed sobą perspektywę numerka pod prysznicem z hot laską, to już za bardzo nie potrafił się skupić na niczym innym, niż tylko na niej. O zadrapaniach na tyłku i na plecach, bo one pewnie też trochę oberwały, pewnie też pomyśli dopiero jak nie będzie mógł usiąść przez najbliższy tydzień! Uff, jak dobrze, że w pracy mógł stać... Ewakuującego się psa oczywiście nie odnotował, bo już całkiem odleciał w Cami. I w to, jak mu przygryzła wargę i wytargała za włosy. Uśmiechnął się nawet pod nosem w międzyczasie, bo totalnie lubił takie klimaty. I w zasadzie to już nawet zapomniał, że w ogóle mieli jakiegoś psa! Who the fuck is Dirty Harry?!
No i faktycznie, współpraca, mimo mokrych okoliczności, szła im nadzwyczaj dobrze! A może właśnie dzięki nim... Kiedy już ułożyła się na nim w miarę wygodnie, przejechał dłonią po jej udzie, nawet wyczuł jakąś rankę, no ale przecież nie będzie się tu teraz skupiał na takich detalach! I już miał jej się dobierać do majtek, oczywiście nie mając w planach żadnych subtelności zamierzał je po prostu z niej zszarpać, kiedy półka prysznicowa jebnęła na dół. Jemu świadomość powróciła zdecydowanie później niż jej, bo - well - miała trochę dłuższą drogę. Więc kiedy Cami pewnie już oglądała straty, on był w tyle z ogarką i wciąż dokładnie eksplorował jej tyłek dłońmi, a szyję ustami. Oderwał się dopiero wtedy, kiedy Cami zaczęła wyrzucać z siebie słowa o piekarniku i żelazku.
- Co? Jaki, kurwa, piekarnik? - ledwo wysapał, bo totalnie nie wiedział, o czym ona mówiła, a i jemu było trochę trudno teraz złapać oddech. On tu w pełnej gotowości, ale też nie trzymał jej siłą kiedy zaczęła się z niego ześlizgiwać. - Aaaa aha, no tak, jasne - no totalnie się z nią zgodził, chociaż w ogóle nie wiedział o czym ona mówiła. Już nawet w tym całym oszołomieniu sytuacją miał pytać, czy wróci jak już ogarnie to mleko... i... i... to żelazko...
Dalej nie mając pojęcia co się właśnie tu odpierdalało, odprowadził ją jedynie wzrokiem kiedy ta niemal wybiegła z kabiny, chwyciła Harry'ego, który chyba myślał że nowy pan robi krzywdę nowej pani i ta rzuca w nim szamponami, i wyszła z łazienki zostawiając go tam samego i kompletnie skołowanego. I tak stał jeszcze przez parędziesiąt minut pod tym prysznicem, w ogóle nie mogąc zrozumieć co się właśnie tu wydarzyło. Czuł się jak idiota, jak obnażony idiota i to wcale nie dlatego, że widziała go całkiem nagiego. Miał poczucie, że obnażył się przed nią w inny sposób i wysprzęglił z rzeczy, które chodziły mu po głowie już od jakiegoś czasu, ale których nie dopuszczał do świadomości. I były to rzeczy, o których nikt nie miał się dowiedzieć! Ale hej, on też się dowiedział paru rzeczy... tylko do końca nie wiedział jeszcze jakich, bo mimo że początkowo podzielała jego amory, to ostatecznie mu jednak spierdoliła z rąk. No i jak z tym dealować? Co to oznaczało?
Odkręcił sobie zimną wodę, coby trochę ochłonąć, cały czas głowiąc się nad tą skomplikowaną prysznic situation. I skoro już pewnie z drugą godzinę stał pod tym prysznicem, to rachunki za wodę za ten miesiąc będą dojebane fest!

/zt x2 <3
ODPOWIEDZ