Weterynarz — Stadnina koni
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wróciła do leczenia zwierząt i próbuje być szczęśliwa

Życie w stadninie zdecydowanie wyglądało trochę inaczej po tej strasznej wichurze, która przewinęła się przez Lorne. Straty jakie spowodowała były ogromne, cała ściana budynku zawaliła się na kilka boksów i choć remont powoli dobiegał końca, wszystko odzyskiwało swój dawny blask, to jednak czegoś w tym wszystkim brakowało. Jeden boks, a raczej to co z niego zostało i wciąż nie było poskładane do kupy stał pusty. Wcześniej mieszkała w nim biała klacz, Padma nie zdążyła się nią zaopiekować i była przez to całkiem rozbita. Z jednej strony wdzięczna losowi, że nie musiała patrzeć na długie cierpienie okaleczonego zwierzęcia, a z drugiej zawiedziona, że nie mogła pomóc jej w najgorszym momencie jej życia. Kiedy dojechała było już po wszystkim, klacz już dawno była za tęczowym mostem.
Padma ostatnimi czasy spędzała w stajni mnóstwo czasu, więcej niż musiała. Pomagała przy drobnych pracach remontowych, a nierzadko też prowadziła lekcje, bo choć nie była wykwalifikowanym instruktorem to na jeździe konnej trochę się znała i próbowała pomóc Melis jak tylko potrafiła. Choćby przez dorzucenie swojej cegiełki do dziennego utargu z lekcji. Nie było to dla niej żadnym problemem, kiedy robiła to co kochała.
Dziś jednak zajęła się majsterkowaniem i podjęła się składania boksów, całkiem sama, bo jednak nie miały zbyt wielu pracowników. Żaden z niej nie był dobry naprawiacz, więc przez chwilę próbowała złożyć te deski do kupy, jedną nawet przybiła, ale na tym jej renowacja się skończyła.
Zamiast tego postanowiła zająć się bardziej sentymentalną robotą. Już dawno miała w planach to zrobić, wiedziała, że Melis nie będzie miała nic przeciwko. Chciała upamiętnić jakoś uśpioną klacz i namalować coś nad jej starym boksem. Kupiła farbki i zaczęła wcielanie swojego planu w życie. Stała właśnie na drabinie, skupiona na swoim arcydziele. Do jej uszu docierały tylko pomiaukiwania kociąt, które niedawno przyszły na świat. Nie miała zielonego pojęcia, że pomoc nadciąga.

remi blackwell
sumienny żółwik
babahassan#0561
strażak — w remizie strażackiej
38 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
pan strażak, który zbyt często przynosi do domu te kotki które ściąga z drzew! Teraz zapuścił brodę, a także myśli o zapuszczeniu jakichś korzeni i znalezieniu miłości.
#28

Starość nie radość! Ale no, nie można się z tego powodu jakoś super dołować, więc generalnie Remi przedsięwziął zapuszczanie wąsa, wybrał razem z Lukiem fotel bujany i fajkę, którą potem będą rozkminiać, żeby zrozumieć jak to właściwie działa… ale poza tym musiał handlować z tym, że obowiązki czekają. Jednym z nich było bycie przyjacielskim i pomocnym człowiekiem w okolicy, jeśli ktoś akurat jego pomocy potrzebował. A Remi zawsze czuł się trochę lepiej, kiedy tak było, bo bardzo lubił być potrzebny. I te uśmiechy wdzięczności też były super sprawą! Nie potrafił też odmawiać, więc jak ktoś go poprosił, to się stawiał i to robił. Zwłaszcza teraz, kiedy wciąż wiele zniszczeń po huraganach nie zostało porządnie naprawionych. I jednak no, jako człowiek, który prowadził dom tymczasowy, oczywiście że miał dobro zwierząt w Lorne na względzie i tym też chciał pomóc. Dzisiaj na przykład pomagał naprawić ostatni fragment płotu, tak żeby wszystkie konie mogły swobodnie patatajać po okolicy. Nie wymagał za to zapłaty, ale jak zaoferowano mu małą konną przejażdżkę, to oczywiście że się zgodził! No, oczywiście po skończonej robocie. I co prawda skończył już płot, ale uznał, że poszuka co jeszcze można naprawić. I właśnie wtedy wpadł na Padma Stewart .
- O proszę, nie wiedziałem że tutaj można się też zapisywać na artystyczne przedsięwzięcia - rzucił, zamiast dzień dobry! A potem uśmiechnął się lekko - bardzo ładne, ale chyba przyda mu się odpowiednia osłona - zauważył podchodząc bliżej boksu ze swoją skrzynką z narzędziami i deskami, które mu zostały wolne, bo nie wykorzystał ich przy płocie.
towarzyska meduza
-
ODPOWIEDZ