nauczycielka języka angielskiego — lorne bay state school
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka języka angielskiego w okolicznym liceum, dusza towarzystwa, która od rozpoczęcia separacji zdecydowanie przesadza z alkoholem. W Lorne od niedawna; próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi, NAJWAŻNIEJSZE, że z daleka od eks.
#1

Natręt. Miała go dość. Po raz kolejny zanudzał Tabithe historią o rugby, które chociaż było australijskim sportem narodowym, siedemnastolatkę średnio interesowało. Spokojnie upijała kolejne łyki rozwodnionego piwa z plastikowego kubeczka, co jakiś czas kiwając głową, udając, że słucha swej randki. To zdecydowanie nie był zbyt dobry pomysł z tą imprezą; po pierwsze, nie znała tam nikogo, oprócz swego tymczasowego partnera, po drugie, towarzystwo było dość sztywne, a muzyka raczej słaba. Najgorzej, że zupełnie nie wiedziała, w jaki sposób mogłaby się stamtąd wyrwać. Błagalne spojrzenia, jakie posyłała w stronę przypadkowych osób, w nadziei, że któraś z nich uwolni ją z ucisku nudnego chłopaka, były na nic - oni zresztą też nie wydawali się zbyt dobrze bawić.
Westchnęła ciężko, wywracając oczyma, w odpowiedzi na wyjątkowo nieudany tekst, który chyba miał ją zauroczyć, wprowadzając dziewczynę jedynie w stan jeszcze większego zażenowania. Teraz była jeszcze poirytowana, tego nie szło już naprawić. Na chwilę przymknęła oczy, mając nadzieje, że jak je otworzy to koleś magicznie zniknie, tak się jednak nie stało. Mruknęła więc coś o tym, że musi iść do ubikacji i ruszyła w całkowicie innym kierunku, bo w stronę ogrodu.
Siadła gdzieś pomiędzy magnolią, a krzakiem, którego nazwy nie znała, planując sobie drogę ucieczki. Miała nadzieję, że organizator domówki już o niej zapomniał albo zabawia innych ludzi, tak się jednak nie stało. Mogła go zobaczyć zza rozkwitających pąków kwiatów, wyszedł za nią na ten pieprzony dwór!
Tak się zdarzyło, że obok przechodził ktoś, człowiek, którego zupełnie nie znała, pchnięta przez alkoholową śmiałość, złapała go za rękę, uniosła do góry błagalne spojrzenie, na początku napotykając wąsy, a potem brązowe oczy. Bardzo ładne zresztą.
- Proszę, stój tu i się nie ruszaj! - rzuciła konspiracyjnie, wychylając delikatnie zza nóg nieznajomego, by spojrzeć w stronę swojej powoli zbliżającej do nich randki - Szybko, musisz mnie schować! - dodała głośniej w akcie desperacji, mocno pociągając chłopaka w swoją stronę, tak żeby na nią poleciał i ukrył przed tym drugim gościem własnym ciałem - proszę, proszę, bądź cicho i nic nie mów - dla pewności zakryła jego usta szczupłymi palcami, śmiało zanurzając twarz w skórze szyi nowego kompana, ukrywając swą tożsamość przed niechcianym osobnikiem. Tak bardzo była zdesperowana żeby od niego uciec. Na początku wydawał się spoko, a tak przynajmniej oceniła w czasie piętnastominutowej pogawędki na poprzedniej imprezie, na której go spotkała. Niestety, ostatecznie zderzyła się w dość brutalny sposób z rzeczywistością, bo on, no cóż, NIE BYŁ WCALE TAKI SPOKO i teraz musiała macać, jakiegoś obcego gościa, byleby tylko uciec od tamtego.

Rudy Larson
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Impreza trwała w najlepsze. W środku może ludzie trochę zamulali, pilnowani przez sztywnego gospodarza, który bał się, że ktoś zbije urnę z prochami jego babki. Na zewnątrz jednak była to zupełnie inna historia. Alkohol już dawno uderzył mocno do głowy imprezowiczów. Każdy czuł się nieśmiertelny, a idiotyczne pomysły wydawały się dopiero zaczynać. Ciężko było znaleźć nawet chwilę wytchnienia.
Lekko chwiejnym krokiem, Rudy oddalił się nieco od grupy, żeby uzupełnić opróżniony przed sekundą plastikowy kubeczek. Wyraźnie rozbawiony, nie zwracał zbytnio uwagi na otoczenie.
-Łoł - mruknął do siebie, kiedy zachwiał się mocniej. Na początku kompletnie nie ogarnął, że został brutalnie, a przynajmniej w jego odczuciu brutalnie pociągnięty. Niewiele brakło, a mógł się przecież wywrócić, a przecież wydawało mu się, że wcale nie jest tak mocno pijany.
-O hej. - rzucił głupkowato do dziewczyny, którą zauważył, dopiero kiedy się odezwała, a mimo to grzecznie wysłuchał jej polecenia. Zamarł na moment w bezruchu uważnie przyglądając się jej ruchom.
Raz jeszcze pociągnięty, nie stawiał w ogóle i przysunął się niebezpiecznie blisko do ciemnowłosej. Dopiero w tym momencie pierwszy raz oderwał od niej wzrok, żeby odnaleźć kontekst zaistniałej sytuacji. Zmierzający w ich kierunku gospodarz imprezy, nie umknął młodzieńcowi.
Rudy chciał się odezwać, ale kiedy tylko otworzył usta, to nieznajoma zasłoniła je swoją dłonią. Chłopak wydał z siebie tylko jakiś niezrozumiały bełkot, a na koniec przewrócił tylko oczami.
Nieznajoma nie przestawała zaskakiwać. Była intrygująca i tajemnicza jak Australia nocą. Piękna i nieprzewidywalna. Swoim zachowaniem pobudzała wszystkie zmysły jak narkotyk.
Nic dziwnego, że była taka pociągająca.
-Nieudana randka? - zagadał, po tym jak pozwolił sobie na oswobodzenie ust, łapiąc za dłoń dziewczyny i odsuwając ją na bok.
-Zamiast ukrywać się tutaj, chyba lepiej byłoby mu pokazać co o nim myślisz. - dodał, mrugając lekko jednym okiem. Kąciki ust chłopaka uniosły się delikatnie do góry, kształtując w niewielki uśmiech.
powitalny kokos
Tom Larson
nauczycielka języka angielskiego — lorne bay state school
30 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Nauczycielka języka angielskiego w okolicznym liceum, dusza towarzystwa, która od rozpoczęcia separacji zdecydowanie przesadza z alkoholem. W Lorne od niedawna; próbuje odnaleźć swoje miejsce na ziemi, NAJWAŻNIEJSZE, że z daleka od eks.
Była cholerną szczęściarą, bo ten beznadziejny plan zadziałał. Gospodarz rozglądał się po ogródku zaskoczony, jakby myśląc, że Tabitha się stamtąd teleportowała, a ona po prostu leżała sobie pod nieznajomym chłopakiem z wąsem pod nosem. Z wielką ulgą westchnęła cicho, gdy chłopak, uprzednio wzruszając ramionami w geście totalnego podania, ruszył w stronę domy, bo poczuła, że nareszcie może oddychać pełną piersią, a dziwne duszności, niby atak paniki minęły, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Przymknęła oczy, zapominając na chwilę, że ten ktoś, całkowicie obcy też tam jest i ją przygniata ciałem. W jednym momencie poczuła zapach alkoholu, trochę jak z gorzelni, ale też przyjemnych męskich perfum.
- Eeeee, - zabrakło na co dzień bardzo rozgadanej Tabithcie języka w gębie, ale zdecydowanie nie była to codzienna sytuacja, taka co to zdarza się człowiekowi w trakcie zwyczajnego dnia. Ona tak właściwie to była wyjątkowo normalną dziewczyną, a takie imprezki, nie zdarzały się zbyt często. Przede wszystkim skupiała się na nauce i przyszłych studiach, i karierze, i rodzicach, i ich interesach, i swoim rodzeństwie, swoje raczkujące potrzeby stawiając na ostatnim miejscu. - Nie wiem czy monolog wyciągnięty z wiadomości sportowych można nazwać randką, ja nie nazwałabym tego nawet nieudaną randką, raczej pogawędką w ramach spotkania towarzyskiego w większym gronie ludzi - zmarszczyła brwi, spoglądając mu prosto w oczy, może trochę prowokacyjnie - Łatwo powiedzieć, gość wisiał nade mną cały wieczór - wywróciła oczyma deczko poirytowana. O, kolejny się znalazł, Pan filozof-dobra rada. - Mam zresztą wrażenie, że jedynym gestem, jaki doszedłby do jego mózgu byłoby uderzenie w pewno miejsce, ale nie jestem dzisiaj w humorze na sceny - zaczęła się pod nim wiercić, czując co raz bardziej niekomfortowo, bo jednak co za dużo to nie zdrowo, a ona nie należała do najłatwiejszych, no i nie ma nic za darmo, to pewne. No, ale była mu wdzięczna, bo chyba pozbyła się nieproszonego partnera na dobre, bo już na ogród nie zaglądał. Może dało się ten wieczór jeszcze odratować, miała ochotę na kolejne piwko i pogadankę przy świetle księżyca z kilkoma laskami, towarzystwo na dworze też wydawało się jakieś takie ciekawsze. Świat nareszcie zaczynał nabierać barw, tylko uwolnić się spod chłopaka nie miała jak.
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
32 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
To i tak znacznie więcej niż Rudy spodziewał się. Zazwyczaj Ci głupi sportowcy nie potrafili więcej niż tylko przechwalać się swoimi mięśniami. Na puste laski działało to doskonale. Tylko przytakiwały i głupio chichotały, żeby móc się przez chwile pozachwycać nowym chłopakiem i podbić swoją rozpoznawalność w szkolnym społeczeństwie. Larson nigdy nie potrafił tego zrozumieć. Jak to dobrze, że przy tych inteligentniejszych dziewczynach wystarczyło być po prostu sobą.
-Oh, czyżby nie interesowała Cię ostatnia wygrana Świętych nad West Coast? Szkoda. - westchnął cicho, jakby troszkę zawiedziony. Na szczęście nie trzeba było być geniuszem, żeby wyczuć sarkazm w słowach chłopaka i dostrzec jego żałosną grę aktorską.
-Na niego? - spytał z lekkim skinieniem głowy w kierunku domu, gdzie jeszcze niedawno stał ex-partner brunetki. -Myślę, że niewiele by to dało. Gada jedno, ale jak przychodzi co do czego, to zachowuje się trochę bardziej jakby miał pizdę pomiędzy nogami. - jakby nigdy nic, wzruszył lekko ramionami. -Tak tylko słyszałem od kilku innych dziewczyny. - zaśmiał się, w końcu decydując się, żeby podnieść się z ziemi. O ile Larsonowi nie przeszkadzało takie leżenie, bo z dziewczyny była całkiem wygodna poduszka, tak jej mogło być troszkę niewygodnie. Zresztą jej wiercenie ewidentnie wskazywało, że chciała się już stąd jak najszybciej wydostać. Dziewiętnastolatek podniósł się powoli do góry, uświadamiając sobie, że w tym wszystkim zgubił swój plastikowy kubeczek z resztką piwa. Rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu swojej zguby, ale nigdzie go nie widział i szybko stracił nim zainteresowanie. Otaczały go znacznie ciekawsze rzeczy.
Wyciągnął ręce do dziewczyny, żeby pomóc jej wstać z wilgotnej od rosy ziemi. Chociaż był pijany i jak palma na wietrze lekko dygotał na boki, to korzenie zapuścił bardzo pewnie i nic nie wskazywało na to, żeby w najbliższym czasie miał się wywrócić.
-Skoro nie futbol to co? Jeśli miałbym strzelać to wyglądasz na kogoś, kto uwielbia serfować. - dokładnie przyjrzał się dziewczynie od góry do dołu. Czy jego ocena była trafna? Pewnie nie, ale to pierwsze co przyszło mu do głowy, a jak pewien mądry człowiek kiedyś powiedział - pierwsza myśl jest zawsze najlepsza.
powitalny kokos
Tom Larson
ODPOWIEDZ