bezrobotna i spłukana — grosza daj wiedźminowi
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
it's hard to find a place to hide When you're running from what's inside No matter where you go, there you are
Boże, to w dodatku wpadka…
W tym wszystkim nawet nie zdążyła pomyśleć o ciąży pod tym kątem. Znaczy to było oczywiste, więc nawet ani razu nie zatrzymała się, żeby powiedzieć sobie: to wpadka.
Miała wrażenie, że to kolejny cios w jej słabe obecnie serce. Nigdy nie sądziła, że wpadnie, zawsze wyobrażała sobie, że jeżeli kiedyś będzie miała dziecko, to planowane i z uśmiechem na ustach wyczekiwane. To wszystko nie tak - jak powiedziała królewna Fiona w Shreku, kolejna rozczarowana kobieta. W życiu jednak nie zawsze wszystko kończy się szczęśliwie. W pytaniu Julii zwróciła uwagę na słowo, które wskazywało, że jest kolejna rzecz, która je łączy. Też.
Też była w ciąży i to też była wpadka.
Też — powtórzyła, w pierwszym momencie nie będąc pewną czy powiedziała to na głos. W końcu w swojej głowie powtórzyła to słowo chyba z pięć razy. — Do tej pory uważałam siebie za bardzo uważną osobę. Taką która zwraca uwagę na szczegóły i kilka razy zastanawia się, zanim coś zrobi. A teraz… Jestem jedną z tych nieodpowiedzialnych, która sama jest sobie winna — wzruszyła ramionami, wolną dłonią sięgając po kolejne serwetki, tym razem aby ostrożnie dotknąć twarzy, by zebrać łzy. Nie chciała dodatkowo rozmazać makijażu, bo wtedy wyglądałaby jak siedem nieszczęść z prawdziwego zdarzenia.
Filiżanka Reiny była prawie pełna, nie licząc jednego, pierwszego łyku kawy, i wyglądało na to, że taka już pozostanie. Ochota na kawę jej przeszła i płyn powoli stygł.
Masz rację — przyznała odrobinę słabym głosem. Usunięcie ciąży, wypowiedziane na głos, zabrzmiało dla niej drastycznie, chociaż faktycznie miała wybór i po prostu musiała go w końcu dokonać. Nie była jednak pewna czy nie miałaby wyrzutów, gdyby decyzje podjęła zupełnie sama, bez ojca dziecka. Jednak to faktycznie jej ciało i jej wybór. — Dzięki — dodała, bo była jej bardzo wdzięczna za te rady. Ktoś musiał jej to powiedzieć i dodać trochę siły. Uśmiechnęła się lekko, po czym puściła dłoń Julii, by sięgnąć po kolejną serwetkę i wytrzeć nos. Badania DNA? Zabrzmiało to dosyć poważne. Jak widać obydwie miały wiele powodów do zmartwień. U Reiny na przykład bliźniacza ciąża, a u Julii nieznany ojciec. Życie ich nie rozpieszczało.
Masz motocykl? — spytała po chwili, unosząc na kobietę odrobinę rozbawione spojrzenie.

Julia Crane
summertime
Myre
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Te uważne najczęściej wpadają – zauważyła ze śmiechem, bo tak naprawdę kim ona była, by prawić jej jakiekolwiek morały? Sama się upiła ze swoim przyjacielem i wylądowała z nim w łóżku, bo potrzebował pocieszenia. Kiedyś będzie musiała przedstawić swojemu dorosłemu dziecku historię poczęcia i bardzo natrudzi się, by pominąć jakże istotne szczegóły, że jego tata kompletnie tego nie pamiętał i wierzył Julii jedynie na słowo, że coś między nimi zaszło. O ile oczywiście Hyde okaże się ojcem dziecka, bo równie dobrze mógł to być nieznajomy z baru, którego Crane nie znała nawet z imienia.
Poza tym jak dalej tak pójdzie to ojcem chrzestnym małego (bo to musiał być syn) zostanie gangster, z którym łączyła ją skomplikowana relacja pracodawca – pracownik, przypominająca raczej syndrom sztokholmski. Mogła dorzucić do tego jeszcze ewentualną ciocię, która zachowywała się jak dzikie zwierzątko i bała się jakikolwiek związków z Hyde’em czy też wujka, który przepadł obecnie gdzieś w Europie. To dziecko już na starcie miało bardzo ciężko i może dlatego z trudem, ale zawiązywała kontakty z nieznajomymi, budując przynajmniej siatkę ludzi, którym może zacząć zależeć.
O ile ciąża nie skończy się przedwczesnym porodem i śmiercią. Już nie miała ochoty na kawę.
- Sama zastanawiałam co zrobić – przyznała cicho. – Ale myślę, że ja bardzo chcę tego dziecka, nawet jeśli sytuacja jest skrajnie beznadziejna – westchnęła, po czym kiwnęła głową z uśmiechem na widok jej rozbawionego spojrzenia. Zapewne wkrótce miało się wyjaśnić czemu jest właśnie takie.
- Jeżdżę yamahą od dekady. To znaczy jeździłam, gdy było to jeszcze bezpieczne i nie groziło upadkiem w ciąży – przewróciła oczami, bo bycie taką kruchą i podatną na zranienia zupełnie nie mieściło się w kategoriach Julii Crane, która przez lata spychała swoje potrzeby na szary koniec i robiła wszystko, by pokazać, że daje radę. Może i nie przesypiała połowy nocy, miała morderstwo na sumieniu, ale nie mógł zatrzymać jej nikt.
Poza ciążą, najwyraźniej. Ta miała tak magiczne umiejętności, że nawet niedługo miała na dobre pożegnać szpilki, a chodziła w nich tak często, że część ludzi przypuszczała, że się w nich urodziła.
- A dlaczego pytasz? – odezwała się jeszcze, miała nadzieję, że nie przejechała kiedyś przypadkiem jej psa albo to nie jej mąż zderzył się z nią przed laty, gdy chciała malowniczo zginąć pod ciężarówką. Boże, jaka ona wówczas głupia była! Z tej perspektywy nawet ta wpadka nie brzmiała najgorzej.

Reina A. Everly
bezrobotna i spłukana — grosza daj wiedźminowi
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
it's hard to find a place to hide When you're running from what's inside No matter where you go, there you are
Parsknęła cicho, ale uśmiechnęła się zaraz, słysząc o teorii ‘wpadania’. No tak, te uważne. Zawsze tak o sobie myślała. Ta rozsądniejsza, uważniejsza, bardziej odpowiedzialna. Doskonale wiedziała co teraz myśleli sobie o niej bracia, szczególnie ten który tak łatwo pakował się w kłopoty i jego zawsze trzeba było z nich wyciągać. Teraz to ona stała na czele bycia kłopotliwym dzieckiem, o które trzeba się martwić. Z resztą nie odkąd została porwana i dowiedziała się o ciąży. To wszystko, ten cały pech, zaczął się chyba w zeszłe lato, gdy podczas festynu zapalił się diabelski młyn, a ona utknęła prawie na samej górze, a wszystko potem zostało pokazane w wiadomościach i rozeszło się po Internecie. Jej matka wychodziła wtedy z siebie, a Reina jak zwykle nie odbierała telefonu. Ignorowanie matki wychodziło jej coraz lepiej, ale praktykowała w końcu od lat, to co się dziwić. Teraz wszystkich czeka kolejna wielka nowina. Bliźniaki. A może nikomu nie powie i wszystko wyjdzie na jaw w dniu narodzin? A może skończy z tym tematem raz na zawsze szybko i skutecznie? Może skłamie, że po prostu straciła ciążę i nic nie dało się zrobić? W końcu Mitch nie był jej mężem i nie miał jakiegokolwiek prawa do jej informacji zdrowotnych. Poza tym chyba za bardzo jej ufał, żeby cokolwiek sprawdzać. Co za głupi pomysł. Powinna się wstydzić za takie myśli, chociaż… Miała do nich prawo, jak do każdych innych. Po prostu przez głowę przechodziło jej wiele różnych scenariuszy. Trochę takie fantazje, których prawdopodobnie nigdy nie spełni. Kolejnym zmartwieniem, które było całkiem wysoko na liście było to, że Mitch jest pozbawiony zmysłu wzroku. Jak poradzi sobie z bliźniakami, kiedy jej jedyna pomoc nie widzi? Nagle to wszystko wyglądało tak abstrakcyjnie. — Chcesz? Skąd ta pewność? — spytała szczerze zaciekawiona. Ona sama chciałaby już wiedzieć, chciałaby żeby podjęcie tej trudnej decyzji było już za nią.
Uśmiechała się jeszcze lekko, gdy Julia opowiadała o swoim doświadczeniu w jeździe motorem. Reina zawsze chciała tego spróbować, ale jakoś nigdy nie miała okazji. Było jej z jakiegoś powodu nie po drodze. — Zawsze chciałam się przejechać motorem — odparła z błyskiem w oku. — Masz go jeszcze? — spytała po chwili. Nie była pewna dokąd zmierza, ale nagle zapragnęła się zbuntować. Chociaż ten jeden raz. Ten ostatni raz.

Julia Crane
summertime
Myre
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Skąd była pewna, że chce? Bo już zdążyła zaznać w swoim życiu zarówno aborcji jak i straty dziecka w ósmym miesiącu ciąży. Mimo, że nie byłaby w stanie urodzić dziecka swojego gwałciciela to dobrze wiedziała jak bardzo żałowała wówczas prawa do wyboru. Ten został jej odebrany przez rodziców, którzy wiedzieli lepiej. To dlatego uciekła do tego sennego miasteczka i zerwała wszelkie więzi z rodzinnym domem, zachowując jednocześnie fundusz powierniczy na dobry start. Biedna mama, zapewne wierzyła, że jej córka wyda go na studia w Wielkiej Brytanii i życie na poziomie, a nie na kolejne tatuaże i (początkowo) działki i środki przeciwbólowe, którymi zabijała bezsenność.
To wszystko, te przeżycia i późniejsza utrata córeczki sprawiły, że Julia wiedziała. Nawet jeśli miała z tym wszystkim zostać sama, bo Hyde nadal był tylko hipotetycznym kandydatem na ojca to pragnęła zostać mamą.
Uśmiechnęła się więc.
- Mam trzydzieści pięć lat, więc to tak naprawdę ostatni dzwonek. Mam niezłą sytuację finansową, dotąd pracowałam w klubie, bo lubię grać, więc nie muszę tego robić. Mój związek i tak nigdy nie był związkiem, więc dziecko tego nie zrujnuje. A poza tym pociesza mnie myśl, że ktoś mnie pokocha bezwarunkowo. Nigdy tak nie miałam. Wszyscy wymyślali wymówki, a ja jestem nimi już zmęczona. Poza tym już kiedyś byłam w ciąży i wtedy też chciałam tego dziecka – przyznała, choć na jej twarzy odbił się ból tamtej tragedii. Odtąd była częstym gościem na tutejszym cmentarzu, gdzie w małej mogile leżała wizja jej macierzyństwa.
Tylko strach przed powtórzeniem tej historii sprawiał, że wizja ciąży ją paraliżowała.
Może dlatego ona sama odstawiła już yamahę, ale odwzajemniła uśmiech.
- Jasne, że mam. Nie mogłabym się pozbyć swojej kochanki – zaśmiała się. – Jest u mnie w garażu, czeka na rozwiązanie… - i coś w oczach Reiny (ten błysk, który kolidował z łzami) sprawiło, że dorzuciła lekko: - Chcesz się przejechać?
Być może nie było to najbardziej rozsądne, zwłaszcza że kobieta spodziewała się bliźniaków, ale Julia doskonale rozumiała ten zew przygody, który sprawiał, że przyszła, młoda mama pragnęła doświadczyć jeszcze życia, zanim zakopie się w pieluchach. Nie każdy szalał za młodu jak Crane, która była wręcz specjalistką w dziedzinie egzystencji w rytmie rock&rolla (z dużą dawką seksu przy okazji).

Reina A. Everly
bezrobotna i spłukana — grosza daj wiedźminowi
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
it's hard to find a place to hide When you're running from what's inside No matter where you go, there you are
Pokiwała głową. Wiele by dała, żeby podjąć jakąś decyzję, żeby ją poczuć. Póki co wszystko było takie rozmyte, bez smaku, bez zapachu. Jak widać Julia była już w różnych sytuacjach i miała sporo czasu, aby pewne sprawy przemyśleć. W dodatku była bardzo silna i gotowa nawet na samodzielne macierzyństwo. Reina nie była nawet pewna czy chce wejść w coś takiego z partnerem, z mężczyzną który był ojcem tych dzieci — Chciałabym też już wiedzieć. Jestem potwornie niezdecydowana. Może po prostu potrzebuję czasu — mruknęła, po czym podjęła chociaż jedną decyzję, dotyczącą tematu ciąży. Da sobie czas. Przynajmniej tyle, ile będzie mogła.
Uśmiechnęła się lekko, słysząc że Julia nadal ma swój motor. Chyba była do niego nieźle przywiązana. Reina przez ostatnie lata była tak zajęta pracą, że nie znajdowała czasu na swoje hobby, czyli taniec, więc nawet nie tego nie miała. Teraz z resztą jest na to trochę za późno.
Liczyła na propozycje przejażdżki, i nie ważne było dla niej, że ktoś mógłby wytknąć im, że to nieodpowiedzialne, że im nie wypada, może nawet nie wolno i że to czyste ryzyko w ich stanie. Jeżeli miała poczuć, że jednak żyje, to właśnie teraz nadszedł ten czas. — Jasne — rzuciła równie lekko, co Julia, w odpowiedzi na jej propozycje. — Teraz?
Miała ochotę już się zerwać i pójść z Crane dokądkolwiek ją zaprowadzi. Może jednak ona nie miała teraz czasu? Być może będą musiały umówić się na kiedy indziej? W końcu kobieta miała swoje życie i sprawy. Nie każdy miał tyle czasu wolnego, co Reina.
To prawda, że Everly nie poświęcała do tej pory zbyt wiele czasu na beztroską zabawę, imprezy, przygody, eksperymentowanie i inne rzeczy, które często robią młodzi ludzie w okresie szaleństwa. Bardzo mocno skupiła się na sprawie jej zamordowanego ojca, na nauce, swoich ambicjach i karierze. Tyle lat ciężkiej pracy i wyrzeczeń, tyle wysiłku, jaki włożyła aby osiągnąć swój cel i co? Wszystko w zasadzie zmarnowane. Nie miała już najmniejszej szansy znaleźć mordercy ojca i prawdopodobnie nie zmierzy się już z żadnym innym przestępcą, bo powoli dochodziła do wniosku, że praca, którą do tej pory wykonywała jednak nie jest dla niej. Tylko czy umiała robić coś innego? Zaczynanie od nowa wcale nie jest takie łatwe.

Julia Crane
summertime
Myre
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
- Wiesz, tylko tu czas jest kluczowy – zauważyła z lekkim uśmiechem. Mogła go otrzymać, racja, ale jeśli brałaby pod uwagę aborcję to jednak miesiące były na wagę złota. Julia nie chciała jej nakłaniać do żadnej opcji ani przekonywać, że macierzyństwo jest najlepszą opcją. Jeśli czegokolwiek nauczyło ją Shadow to tego, by nigdy nie oceniać żadnej z kobiet ani jej wyborów. Nikt nie wiedział przez co przechodzą te nieboraczki, zmuszone okolicznościami do tańczenia na rurze czy do wchodzenia w ciemne sprawki. Sama Crane nie była na tyle święta, by pouczać kogokolwiek. Może dlatego w dłuższej perspektywie nigdy nie otaczała się przyjaciółkami.
Kobiety mimo wszystko potrzebowały wsparcia i oceny, roztrząsania każdej sytuacji, zaś ona była osobą, która zazwyczaj wychodziła od razu z rozwiązaniami. Dla niej przed laty takim zwieńczeniem wszystkich zmartwień i ostoją był motocykl. Nie pamiętała już ile miesięcy zajęło jej uzbieranie na ukochany model (podejrzewała, że nawet musiała ratować się pracowniczą pożyczką z nietypowym oprocentowaniem), ale satysfakcja z tego faktu była ogromna. Z tego też powodu na wspomnienie swojej ukochanej maszyny uśmiechała się szerzej niż ze względu na dziecko.
Nie znaczyło to wcale, że malutkiego nie będzie kochać. Po prostu dla niej był ogromną niewiadomą i bała się myśleć, że się urodzi zdrowy, zupełnie jakby tym razem nie chciała zapeszyć. Jak na razie z nikim nie dzieliła się informacjami o ciąży i jednocześnie zazdrośnie próbowała strzec swojej niezależności, która już na dobre wymykała się z rąk.
Wiedziała, że ciąża, a potem macierzyństwo wszystko zmienią i wcale nie dziwiła się kobiecie, że jest przerażona na myśl o bliźniętach. Wprawdzie nie znała za dobrze jej historii ani też nie miała z nią za wiele wspólnego poza wspólnym ginekologiem, ale stwierdziła, że Reina zasłużyła na małe oderwanie się od myśli o dzieciach.
- Jasne, chodźmy – zdecydowała więc spontanicznie, gdy zapytała o motocykl. Z nią za kierownicą i tak kobieta była bezpieczna, zresztą, Julia obecnie sama nie mogła szarżować, bo wiedziała jak to się kończy.
Upadkiem na który żadna z nich nie mogła sobie pozwolić, więc przekonała się w myślach, że nie łamie żadnego śmiesznego zakazu i wskazała brunetce swój samochód, który miał ich zawieźć prosto pod garaż z yamahą. Wprawdzie nie było to typowe rozpoczęcie znajomości, ale czy kiedykolwiek wszystko musiało być normalne?

zt
Reina A. Everly
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Lorry powracający do miasta zwiastował więcej problemów, niż Farrah była w stanie przyznać. Czuła jednak, że głowa pulsuje jej przy każdym kroku gdy próbowała wytrwać w pracy kolejne godziny. Papierkowe sprawy nie były tym, co zajmowało jej myśli, a każda chwila utwierdzała kobietę w przekonaniu, że nie może trwać w oczekiwaniu na jakiś cud i magiczne rozwiązanie spraw. Sama była kowalem własnego losu i musiała podjąć działania, bez oglądania się za siebie. Trudne to jednak było, gdy życie jej pokazywało, że oto wplątała się w problemy nie na jednej, a na dwóch płaszczyznach. Normalnie, z wątpliwościami zgłosiłaby się do Ruperta, pragnąc rozmowy i odrobiny wsparcia, być może garstki ojojania, aby móc wrócić do codzienności. Tym razem sprawa komplikowała się nieco, od kiedy po wspólnej nocy nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy. Mogłoby się wydawać, że nagość i bliskość, której doświadczyli, powinna im starczyć, aby nie zatracić do siebie zaufania, a jednak obawa gdzieś była żywa w Farrah, strach przed utratą przyjaciela powodował samoczynne oddalanie się od niego, choć nawet nie za bardzo to dostrzegała.
W końcu jednak napisała z propozycją spotkania się. Była to bardzo spontaniczna wiadomość, gdy znajdowała się już w lodziarni. Nerwowo spoglądała na smaki i ich nazwy, a chwilę później pisała do przyjaciela, że jeśli chce się spotkać, to jest tutaj. Brak w niej było przekonania, że rzeczywiście miał się pojawić. Zamierzała jednak zjeść lody, nawet bez jego obecności. Zamówiła więc sobie potężny deser, z którym usiadła przed lokalem, przy jednym z wystawionych tam stolików i rozglądała się. Czy znikąd miał pojawić się Lorry? Błagać ją o przebaczenie, choć dosadnie starała się wyjaśnić mu, że z nich nic już nie będzie? A może jednak Rupert zdecyduje się pojawić? Bardzo tego chciała i bardzo się tego bała jednocześnie. Nerwy, które musiała jakoś rozładować powodowały, że stukała nogą pod stolikiem. Zerkała co jakiś czas, zastanawiając się, ile powinna dać sobie czasu, nim ucieknie stąd i skasuje wiadomość, którą wysłała do przyjaciela?

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.

001.

Pierwszy tydzień w pracy po feriach zimowych przysporzył go o pierwsze w tym okresie, nieprzyjemne migreny. Za każdym razem, kiedy miał chwilową przerwę od pracy, próbował sobie przemówić do rozsądku i uwierzyć, że naprawdę nic nie było z nim źle, że sobie tam radził. Szło mu przecież nieźle. Wyniki nastolatków, które wziął pod swoje skrzydła, nie pozostawiały wiele do życzenia, bo o dziwo się uczyli, a rada pedagogiczna niezmiennie twierdziła, że otrzymują pozytywny feedback dotyczący jego pracy, zarówno od rodziców, jak i od uczniów. Był dumny z nich, a przynajmniej z większości, jednak na koniec dnia zdawało mu się, że mogło być lepiej. On mógł być lepszy. Przecież coś musiało być nie tak. Jego umysł nie przyswajał, że aroganckie bazgroły na tablicy i nieprzyjemne docinki to tylko żarty, a drwiny ze strony nietrzymanych dostatecznie krótko nastolatków zaczynał uważać za personalne. Nie słyszał w końcu, by inni nauczyciele mieli takie problemy. Może powinien zapytać o to Violet? Z drugiej strony, prędzej spłonąłby ze wstydu, nim przyznał przed koleżanką, że tak naprawdę sobie z nimi nie radzi.
Wiadomość od Farrah otrzymał akurat w momencie, gdy zbierał się do wyjścia ze szkoły po ostatniej lekcji. Miejsce, o którym wspominała znajdowało się zaledwie kilka ulic dalej, sprawiając tym samym, że zdołałby dobiec tam nawet podczas dłuższej przerwy czy okienka. Nie brał nawet pod uwagę, by nie przyjść, kiedy go o to poprosiła, choć nie miał jeszcze pojęcia o całym zamieszaniu z powrotem jej męża do miasta. To, co między nimi zaszło, nie zmieniało dla Ruperta praktycznie nic, a po tym, jak przyjaciółka powiedziała mu, że jej ukochany ją zdradza, Walden nawet nie potrafił wymusić na sobie wyrzutów sumienia za to, że doszło między nimi do zbliżenia. Wprawdzie od tamtego wieczoru nie widzieli się, ale przecież wszystko między nimi nie mogło się diametralnie zmienić tylko przez to, że wylądowali w łóżku. A może właśnie mogło? Poczuł, jak dopada go stres, kiedy skręcał w uliczkę przy lodziarni, ale nie dał mu nad sobą zapanować i silnym ruchem pchnął drzwi. Od razu dostrzegł znajomą twarz przy jednym ze stolików, więc bez wahania (tylko lekko poddenerwowany) ruszył, by do niej dołączyć. - Cześć - na dzień dobry posłał jej delikatny uśmiech, by dać znać, że dla niego wszystko pozostaje niezmienne. Czy to było konieczne, nie wiedział. Doszedł do wniosku, że po prostu warto dmuchać na zimne. Usiadł przed Farrah, spojrzenie skupiając wyłącznie na jej twarzy, chociaż nie mógł siebie okłamywać, chciał przecież uciec wzrokiem na wiele innych rzeczy. - Zamawiałaś już coś dla siebie?

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Stresowała się spotkaniem po tak długim czasie. Dużo rozmyślała o bliskości, którą sobie dali i cieple, które tak skrupulatnie Rupert okazywał jej przez cały czas. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz jej mąż by zrobił dla niej coś takiego, gdy nawet przed jego wyjazdami zdawało się, że jest dość… daleko. A do tego ich ostatnie spotkanie, gdy wrócił do domu i zabrał swoje rzeczy, nie próbując nawet o nią walczyć. Bolało to i nie miało w żaden sposób przestać boleć. Ale liczyła na to, że spotkanie z Rupertem w końcu przyniesie jakiś przełom i pozwoli jej w końcu poczuć coś innego, niż niepewność i strach o jutro. Chciała, żeby chociaż na tej płaszczyźnie było dobrze, żeby chociaż spotkania z nim nie sprawiały, że jej serce ogarniać będzie strach, a spotkania będą przepełnione dziwnym napięciem.
Czekała na niego cierpliwie, chociaż bała się w pewnym momencie, że się nie pojawi. Zerkała na telefon, czy aby coś odpisał, upewniała się, że nie przyszła zbyt szybko i po prostu trwała w oczekiwaniu. Ale te na szczęście w końcu zostało spełnione i Farrah widząc wchodzącego do środka przyjaciela, odetchnęła z ulgą. Wstała pospieszne i przytuliła go na dzień dobry, potrzebując jego bliskości i ciepła, a chwilę później wróciła na swoje miejsce, już dużo bardziej rozluźniona i spokojna.
Cześć. Nie, nie zamawiałam jeszcze nic — przyznała zgodnie z prawdą, czekając przez ten cały czas na przyjście Ruperta. — Co u ciebie słychać? — spytała, nim jakakolwiek kelnerka zdążyła podejść i obdarzyć mężczyznę pożądliwym spojrzeniem.
Zawsze ją zastanawiało, czy nigdy nie widział tych spojrzeń? Czy może nie chciał ich dostrzegać? Nie wiedział, co sprawiał w kontekście kobiet? Jak te lgnęły do niego i chciały słuchać nawet najbardziej niezrozumiałych teorii z astrofizyki, których nie sposób było zrozumieć bez dostatecznej wiedzy? Nie wiedziała, nie pytała też nigdy, obawiając się, że sprawiłaby u niego naprawdę potężne zawstydzenie.
Gdy kelnerka pojawiła się obok nich, Farrah zamówiła sobie puchar lodowy, potrzebując naprawdę potężnej porcji cukru, którą mogła zajeść sytuację z mężem. Nie wiedziała za bardzo, jak powiedzieć Rupertowi, że powrócił, a do tego bała się trochę jego reakcji, choć trudno było jej stwierdzić dlaczego.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Zastanawiał się wielokrotnie, zwłaszcza w nocy, kiedy nie śpiąc leżał w ciszy i obserwował sufit, co Farrah myślała o nim, a już w szczególności co myślała po tym wszystkim. Tak w ogóle. Co ta noc dla niej oznaczała. Czy choć w połowie tak bardzo jak on ekscytowała się tym, że mieli szansę zbliżyć się do siebie w sposób inny, niż dotychczas. Miał wiele pytań, a znacznej większości z nich nigdy na głos by nie zadał, choćby samemu sobie. Nie były straszne czy nie na miejscu, ale bał się, jaka mogłaby być na nie odpowiedź. I tego, jak bardzo by bolała. Od wielu lat był świadomy, że ulokował swoje uczucia w nieodpowiedniej osobie, ale poza jego możliwościami było zmienienie czegokolwiek w tej kwestii. Kochał ją i już, była to sytuacja bez wyjścia, a Rupert pogodził się z tym przecież już przedtem.
Wbrew jego obawom, przyjaciółka zachowywała się zupełnie spokojnie w jego towarzystwie, co przyniosło mu nieopisaną ulgę. Delikatnie ją objął i pozwolił jej trwać w swoich objęciach tyle, ile uważała za stosowne. Czy to się odrobinę przeciągnęło? Skupił się na tym, by nie sprowadzać wszystkiego do ślepej ekscytacji i zajął obok niej miejsce.
- W porządku. Wiesz, powrót do codzienności - no tak, koniec ferii. Posłał jej lekki uśmiech, nieco blady. Tego dnia grupka licealistów także znalazła sobie w nim obiekt żartów, ale nie zamierzał tego teraz roztrząsać. Był przecież wolny od szkolnych murów na kolejne kilka godzin i tego należało się trzymać. Zamówił sobie kawę, bo wieczorem czekało go poprawianie stosiku kartkówek, a także kawałek ciasta z gałką lodów. - A u ciebie? Kiedy napisałaś, że tu jesteś tak nagle, sądziłem nawet, że coś się stało - uznał, że nie był to właściwy moment, by udawać, że się nie zmartwił, kiedy było zupełnie inaczej. Napisała do niego nagle i prosiła o spotkanie, to nie było coś codziennego nawet między ich dwójką, a znali się przecież nie od wczoraj, a dobre kilka lat i Rupert wiedział już, czego mniej więcej może się po Farrah spodziewać.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
właścicielka — hungry hearts
32 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wiele czasu spędzała na rozmyślaniu tak w ogóle. Wszystkim tym, co było dookoła niej, co się wydarzyło, co chciałaby cofnąć, a co powtórzyć. Powrót męża do miasta był ciosem, który bardzo mocno ją zabolał i sprawił, że serce naprawdę boleśnie biło w klatce piersiowej. Nie udawała przed samą sobą, że go kochała, bo nie miało to najmniejszego sensu. Kochała go i nie miało się to prędko zmienić, ale to wcale nie sprawiało, że jej nie skrzywdził. Bo zrobił to, najbardziej ze wszystkich znanych jej osób i nie sądziła, żeby kiedykolwiek miała być w stanie mu to wybaczyć. Co więcej… nie chciała mu tego wybaczać. Przecież wbił sztylet w jej serce najwyraźniej bez żadnego zawahania się, a tych, którzy mówili, że wojna zmienia ludzi — nie słuchała. Było wiele osób, które siedziało tam razem z nim i nie zdradzało go. To pokazywało, że to nie wojna była problemem, a słaba wola jej męża. Tego samego, któremu zamierzała już za parę dni podsunąć papiery do podpisania. Rozwód wisiał w powietrzu i nie było co się oszukiwać.
Jak tam po feriach? — spytała ze szczerym zainteresowaniem. Nigdy nawet nie podejrzewała, że Rupert może mieć jakiekolwiek problemy w swoim miejscu pracy, nie przeszło jej to nawet przez sekundę przez myśl. Może gdyby była bardziej spostrzegawcza i spędzała z nim więcej czasu, to łatwiej by jej było to wyłapać?
Zamówiła sobie kawę i kawałek sernika z brzoskwiniami, czując potrzebę na naprawdę potężną dawkę cukru. W końcu to, o czym miała za moment powiedzieć mężczyźnie, nie było czymś, co miało przyjść jej łatwo. Dopiero kiedy na stoliku przed nimi pojawiło się zamówienie, Farrah spojrzała na Ruperta z niepewnością. — Wiesz… on wrócił — brzmiała trochę jak z Harry’ego Pottera, lecz trudno było jej wymówić imię męża. — Stanął pod drzwiami, chciał porozmawiać, ale kazałam mu zabrać swoje rzeczy i iść. Nie chciałam z nim rozmawiać. Kiedy go zobaczyłam… — przerwała i pokręciła głową. Bolało. Bolało jak cholera i wiedziała, że tak pozostanie już zawsze.

rupert walden
powitalny kokos
hangover
brak multikont
nauczyciel fizyki — lorne bay state school
37 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
I wanted to find one law to cover all of the living, I found fear. A list of my nightmares is the map of the way out of here.
Starał się nie myśleć o tym, co miało go czekać na następny dzień w pracy, o uczniach, którzy wydawało mu się, że go lubią, a którzy jednocześnie robili sobie z niego żarty. Nie rozumiał ich, nie bardzo był w stanie pojąć, o co tak w zasadzie w tym wszystkim chodziło i czego od niego oczekiwali. Przecież dobrze przekazywał im wiedzę, było to widać po ich osiągnięciach i tym, że nie zdarzyło mu się ani razu nie przepuścić kogoś do kolejnej klasy. Może był zbyt miękki, może zbyt niewiele od nich wymagał. Trudno było to wszystko poukładać sobie w głowie, a Rupert wychodząc z pracy wolał nie myśleć o tym, co działo się w klasie, kiedy był sam na sam ze swoimi uczniami. Tym bardziej w momencie, gdy naprzeciwko niego siedziała Farrah. Posłał jej ciepły uśmiech, prawdziwie rad, że oto mieli okazję w końcu spędzić choć chwilę razem. Tęsknił za nią i nie zamierzał tego ani trochę ukrywać. A przynajmniej nie przed samym sobą. Na całe szczęście, ze względu na ich przyjaźń, łatwo było ukrywać to, co czuł tak naprawdę względem Harlowe, która tak dawno temu zawładnęła całym jego życiem, że nie pamiętał, jak ono wyglądało, kiedy jej nie było? Ale też nie chciał pamiętać, nawet jeżeli nie patrzyła na niego w sposób, w jaki on spoglądał na Farrah, to chciał ją obok, wiedząc, że dzięki niej jego życie jest po prostu lepsze.
- Bez zmian - odparł najbardziej neutralnie, jak potrafił. Była to prawdziwa odpowiedź, nic się nie zmieniło, a uczniowie wciąż byli sobą. I nawet jeśli ich zachowanie go krzywdziło, to Rupert przynajmniej ich miał, jako swoją stałą w życiu, a czasem naprawdę mocno brakowało mu pewności co do tego, czego może następnego dnia się spodziewać. Wszelkie szkolne rozważania odeszły jednak w zapomnienie, kiedy tylko Farrah wspomniała o swoim mężu. Odruchowo złapał ją za dłonie i splecione położył na stoliku. Delikatnie głaskał ją po miękkiej, ciepłej skórze, chcąc dać w ten sposób wsparcie i poczucie, że jest obok i nigdzie się nie wybiera. Przecież cokolwiek by się nie wydarzyło, on zawsze pozostałby u jej boku. - Bardzo dobrze zrobiłaś - zapewnił ją spokojnym, ciepłym głosem, którym miał w zwyczaju uspokajać ją, kiedy emocje były silne i potrzebowała ukojenia. - Nie jesteś mu nic winna, Farrah, zachował się niedopuszczalnie i nie może od ciebie niczego oczekiwać - czegokolwiek by nie potrzebowała, po prostu rozmowy, wsparcia czy pozostania z nią na noc, aby czuła się bezpiecznie, był na to gotów. Był gotów zrobić dla niej wszystko.

farrah d. harlowe
powitalny kokos
panie walden
brak multikont
ODPOWIEDZ