studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Bez słowa pokręciła powoli głową, bo dla niej whisky było tak paskudne, że owszem, potrafiła je wszędzie wyczuć. Może to bardziej działało podświadomie, bo w gruncie rzeczy wcale nie miała jakiegoś bardzo delikatnego podniebienia, w szczególności nie z jej umiejętnościami kulinarnymi, które były żadne. - Gorzej, jakbym powymyślała plotki o nich i jeszcze któraś by uwierzyła! Ale nie mam w sumie takiej jednej paczki znajomych, gdzie wszyscy się znają, więc mogę ich spokojnie obgadywać za plecami - żartobliwie zafalowała brwiami, bo jeśli już komuś się z czegoś zwierzała, to raczej nie były to plotki, ani żadne narzekanie. Raine w ogóle mało narzekała i też sama nie chciała być obgadywana, a wszelkie spory starała się załatwiać z osobą bezpośrednio zainteresowaną, szczególnie, że kiedy się z kimś pożarła to w emocjach była przekonana, że już nigdy więcej się do niej nie odezwie, że jest najgorsza na świecie, a po paru godzinach, czy dniach jej przechodziło i tak głupio jej było, że sobie myślała o kimś najgorsze rzeczy, a co dopiero jakby je wypisywała do ludzi!
- Nawet nie wiem jak mogłabym to zrobić - bo wiadomo, że nie chciała mamy dodatkowo stresować, a mama z kolei się o nią martwiła, tak chyba naturalnie dość wyglądały rodzinne relacje. Jednak Raine nie uważała, żeby coś ważnego przed mamą ukrywała, w gruncie rzeczy radziła sobie całkiem nieźle, miała pracę, stypendium naukowe na studiach, a jej maleńki domek w Sapphire River zaczynał wyglądać naprawdę dobrze, dzięki wspólnej pracy jej i Archiego, oraz pomocy Eden w doprowadzeniu ogrodu do stanu używalności. Podejrzany był jedynie samochód i jego posiadania nie była w stanie do końca mamie wytłumaczyć, ale to były wszystkie te widoczne rzeczy. Oprócz tego radziła sobie też psychicznie, czasem lepiej, czasem gorzej, robiła dobrą minę do złej gry.
- Jeszcze? A kiedy się uaktywnia? - najczęściej ludzie okrywali swoje "prawdziwe" ja jak czuli się z kimś swobodniej, albo jak byli podpici, czyli... cóż, czyli też swobodniej. Raine po kilku drinkach, czy piwach, zupełnie traciła filtr na to, co mówiła, całe więc szczęście, że skrycie nie była wcale zawistną, czy trzymającą urazę osobą, więc zostawało tylko opowiadani głupot. - Noo na przykład takie, wiesz, poważniejsze, albo jakieś, ekhm, uczuciowe - i sama wzmianka sprawiła, że ledwo zauważalnie się zarumieniła. Nie potrafiła mówić o swoich uczuciach, jakby trochę się wstydziła, że w ogóle je ma, a gdyby tylko się trochę otworzyła, pewnie uniknęłaby kilku nieprzyjemnych sytuacji w swoim życiu.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Najczęściej po prostu jest. – Nie potrafiła zapanować nad swoim dziwnym poczuciem humoru. Nieco czarnym, w większości sytuacyjnym i z dużą dozą dystansu do wszystkiego. Używała go często, ale nie w pracy, kiedy musiała być profesjonalistką i kiedy przebywała ze znacznie młodszymi osobnikami. To nie tak, że się ich wstydziła albo nie lubiła. Po prostu w ich obecności czuła się nieco dziwnie. Tak, jakby powinna dawać im przykład. Być dorosłą kobietą zachowującą się stosownie do swego wieku. – Tylko, że rzadko mam do czynienia ze znacznie młodszymi osobami. – Zerknęła na Raine mając nadzieję, że nie zrozumie tego w zły sposób. – To nie tak, że ich unikam.. a może trochę i tak. – Zastanowiła się przez chwilę. – Dużo pracuje, nie mam rodziny, więc.. – Wzruszyła ramionami, bo naturalną koleją rzeczy było to, że nie znała żadnych dwudziestolatków (tych bliżej dwudziestki niż okrutnej trzydziestki). – Tylko się nie śmiej, ale w takich chwilach czuje potrzebę pokazania, że jestem odpowiedzialną dorosłą kobietą. Wiesz, powinnam dawać przykład a nie sypać durnymi żartami. – Zaśmiała się krótko i pokręciła głową nie wierząc, że tłumaczyła swoje zachowanie przed Barlowe. Zastanawiała się też, czy nie miało to związku z Isabelle, której już nie było na tym świecie. Wprawdzie młodsza siostra Eve miałaby teraz trzydzieści lat, ale mimo wszystko z jakiegoś powodu widząc młode kobiety zastanawiała się nad tym, jaka byłaby Isabelle i kim sama chciałaby przy niej być (czyli tą wspomnianą dorosłą kobietą, która świeci przykładem, pociesza i jest super świetną starszą siostrą).
- Krępuje cię rozmowa na temat uczuć? – zapytała nieco precyzyjniej i dokładnie przyjrzała się młodej twarzy. – W sumie, jak tak pomyśleć o naszych rozmowach, to byłaś mniej wygada, kiedy te schodziłyśmy na ów tematy. – Musiała to przyznać, chociaż wcześniej nie zwróciła większej uwagi na tę różnicę. Po prostu nie uważała, że powinna wypominać podobne rzeczy. Teraz jednak, kiedy już poruszały ów temat, to mogła sobie pozwolić na głębszą analizę. – To dlatego masz problem z rozmową o nich ze swoją mamą? – Bo nie chodziło tylko o to, że nie chciała martwić mamy, ale o ogólny problem. O to, że poważne tematy nie były jej ulubionymi. – O tym co cię boli, przeszkadza, co denerwuje albo sprawia, że naprawdę się cieszysz? – Popatrzyła na trzymaną przez siebie butelkę piwa i sama zastanowiła się nad tymi rzeczami a zwłaszcza nad ostatnią. Co ją cieszyło? Ostatnio chyba nic.. albo po prostu nie była świadoma, że coś takiego istniało. – Może inaczej. Co cię cieszy Raine? Dawaj, to ostatnia szczera rozmowa między nami, bo potem nie będziesz miała czasu na odwiedziny. Zajmiesz się nauką, może dalej pracą między studiami, znajomymi i chłopakami. – Szturchnęła dziewczynę w ramie i dopiero wtedy dopiła swoje piwo.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- To w sumie nie jest takie dziwne. Ja też nie mam dużo takich starszych znajomych. Miałam, ale... Ale już nie mam, więc w sumie wszystko się jakoś zeruje. Okolice dwudziestki to taki czas, że niektórzy muszą pytać rodziców czy wolno im wyjść w sobotę ze znajomymi na dłużej, a inni zakładają rodziny z dziećmi i czasem ciężko jest się dogadać z rówieśnikami - Raine absolutnie nie chciała się wywyższać, bo nie uważała, żeby zachowywała się jakoś mocno doroślej, ale czasem czuła, że ludzie z jej uczelni to takie dzieciaki. Albo inni jej znajomi, którzy mieszkali w wynajętym przez rodziców mieszkaniu, dostawali pieniądze na wszystko i bardzo luźno myśleli o swojej ewentualnej przyszłości zawodowej. To nie tak, że każdy musiał mieć konkretny plan, ale nie można było cały czas żyć tak zupełnie bez niego. Ona nie miała żadnego wyboru. - Nie mam też za bardzo młodszych znajomych, może ta granica się potem trochę zaciera - wzruszyła ramionami, bo ona sama widziała jak zupełnie innym człowiekiem była jeszcze rok temu i jak bardzo się zmieniła na podstawie wszystkiego, czego doświadczyła. Napad na sklep, którego była świadkiem, jej relacje z facetami i uratowanie komuś życia, czego efektem było chociażby tresowanie Fiodora, to tylko część rzeczy, składających się na całość. - Ale nie wiem, mnie bardziej inspirują tacy dorośli dorośli, którzy nie dość, że są sobą, to jeszcze odnieśli sukces, a nie tacy, którzy chcą być poprawni, może warto spróbować? - w końcu ile dzieciaków powtarzało sobie, że nie chcą być sztywnymi dorosłymi, nie jak ich rodzice, nie jak ich nauczyciele, nie jak wzory, na które mieli spoglądać? Cała masa. Za to do tych, którzy byli po prostu sobą, niezależnie od wszystkiego, czuło się jakąś większą sympatię i szacunek. Nie tylko zresztą do dorosłych, to się odnosiło do wszystkich, tak przynajmniej czuła Raine, bo kiedy w szkole bardzo chciała być popularną dziewczyną, desperacja odrzucała rówieśników, a kiedy postanowiła, że to wcale nie jest ważne, od razu było widać, że czuje się ze sobą lepiej. Co prawda nigdy nie miała problemów ze znajomymi i poznawaniem nowych ludzi, ale kiedy nie próbowała na siłę, szło jej jeszcze lepiej.
- Ogólnie, o wszystkich, nie wiem, to takie... No wiesz, takie prawdziwe. Poza tym nad nimi nie można zapanować, a ja nie lubię nie mieć kontroli. Trochę się już też przejechałam, nie wiem, czasem łatwiej po prostu nie mówić, niż mówić za dużo - zaraz po tym, jak okazało się, że dla Cole'a jest tylko przyjaciółką, czuła wstyd. Wstyd, że poczuła więcej niż przyjaźń i dała się tym swoim uczuciom omotać. Potem był Lorcan, który znów przesłonił jej racjonalne spojrzenie na świat i na to, że w rzeczywistości wcale do siebie nie pasują. A potem nie było nikogo, nie chciała się znów mieszać podobne relacje, dlatego też udawała, że wcale na widok Archera jej serce nie bije szybciej. Że nie uśmiecha się mimowolnie na myśl o nim. Że jest tylko przyjacielem. - O tym, co mnie cieszy, mogę akurat mówić dużo. To proste - turbiny, pieski, studia, dzień wypłaty, jak mi wychodzi coś, co nie wychodziło, spędzanie czasu z przyjaciółmi. Nie jestem jakaś wyjątkowa, jestem jak każdy - a choć ludzie różnili się potrzebami, podstawy mieli podobne. - Czyli co, to pożegnanie? - przekręciła głowę w bok, bo jakoś wcale o tym wcześniej nie pomyślała. I o tym, że czasem zbyt łatwo i zbyt szybko przywiązywała się do danego stanu rzeczy, czy ludzi.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Ja poprawna? – Zaśmiała się i z niedowierzaniem pokręciła głową. – Uwierz mi, że nie jestem. – Bo nie była, ale jak powiedziała wcześniej, kiedy miała do czynienia ze znacznie młodszymi osobnikami coś w jej głowie się przestawiało i starała się być kimś więcej niż tylko pyskatą (zwłaszcza wobec policjantów) przewodniczką psów. – Po prostu – Uniosła wzrok i westchnęła ciężko niepewna, czy w ogóle chce poruszać ten temat. – Wiesz, że straciłam młodszą siostrę. – Zdawało jej się, że przy okazji pierwszej rozmowy w domu Barlowe co nieco o tym wspomniała. Niewiele, ale na pewno powiedziała o tym, że jej siostrzyczka została zamordowana. – Teraz młodsze dziewczyny, na domiar wszystkiego wizualnie podobne do mojej rodziny, przypominają mi Isabelle. Wiem, to porąbane i wcale nie chodzi o to, że widzę ją w tobie. Chyba po prostu próbuje doświadczyć czegoś, co mi odebrano, czyli bycie odpowiedzialną starszą siostrą. – Wiedziała, że brzmiało to jak poważny problem albo jakaś psychoza, ale nie mogła zmienić tego, co czuła. Z drugiej strony to nie tak, że nazywała wszystkich Isabelle albo Paxton. Nie kazała im się ubierać w specyficzny sposób ani nazywać siebie starszą siostrą. Nie była aż tak szalona. - Tylko proszę nie czuj się zobowiązana. To mój problem, z którym sobie radzę. Jak widzisz, umiem o nim mówić a to już spory sukces. – Posłała dziewczynie niewymuszony uśmiech przez chwilę żałując, że nie miała szklanki z czymś mocnym. Nie była jednak na tyle nieodpowiedzialna, żeby się teraz upić. Kiedyś robiła to codziennie, dlatego sobie darowała głównie przez wzgląd na pracę, z której telefon mogła dostać w każdej chwili. – Ale postaram się już tak nie zachowywać i nieco sobie odpuścić, żebyś mogła poznać mniej poprawną wersję mnie. – Niekoniecznie teraz, bo w tej chwili nie było czym się popisywać. Prawda była taka, że ludzi poznawało się dopiero doświadczając różnych sytuacji życiowych. To na ich podstawie oceniało się, czy kogoś chciało się mieć w swoim życiu czy nie.
Wbiła spojrzenie w Barlowe czując, że doskonale ją rozumie. Przemilczenie niektórych spraw wiele ułatwiało. Zamykanie oczu i uszu również, bo im mniej człowiek wiedział tym mniej się w coś angażował. Niestety na dłuższą metę, żyjąc w taki sposób, człowiek kończył sam z mnóstwem psów pod opieką – jak Eve (ok, miała tylko dwa psy, ale zajmowała się też innymi).
- Hej, na pewno są osoby, które uważają, że jesteś wyjątkowa. – Była tego w stu procentach pewna. – Na przykład ja. – Znów uśmiechnęła się do Raine i na moment spoważniała, bo dziwnie czuła się nazywając rzeczy po imieniu. – Nie wiem. Chyba tak? – Pożegnanie. Zamknięcie jakiegoś etapu życia. – W sensie.. nie spodziewałam się, że po naszej współpracy zechcesz tu dalej przychodzić. Masz swoje życie i na pewno niewiele czasu na rozmowy z jakąś babą z psami. – Takie było życie a Raine za młoda aby tracić czas na Paxton. – To nie tak, że cię wyrzucam. Moje drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte, ale nie czuj się zobowiązana. Masz studia, pracę i znajomych, z którymi na pewno wolisz spędzać czas. Na przykład z osobą, która podarowała ci auto. – Nie chciała zahaczać o ten temat, bo doskonale wiedziała, od kogo Raine dostała samochód. Z drugiej strony, przez brak kontaktu z Sameen była ciekawa, czy ta utrzymywała go z kimś innym (na przykład z Raine). – Twoja mam mówiła – Kłamliwie wyjaśniła, skąd wiedza na temat „podarunku” a nie zakupu albo wygranej na loterii (wygrać samochód - to dopiero szczęście).

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ale sama powiedziałaś, że chcesz trochę inaczej się pokazać, bez żartów - trochę się pogubiła już w tej poprawności i tym, czy Eve w końcu chciała się tak pokazać, czy nie. Może samo to, że tak wyraźnie oddzielała od siebie młodsze osoby, tworząc tę granicę wiekową, utrudniało jej porozumienie? W końcu Raine udawało się czasem dogadać ze sporo starszymi od siebie osobami, trzeba tylko było być wystarczająco otwartym. Otwartości akurat jej nie brakowało, była aż nadto naiwna, przez co czasem wpakowywała się w sytuacje, przez które musiała potem swoje odcierpieć. dość szybko przywiązywała się też do ludzi, a ci potrafili zawodzić i od tych, których miało się za bliskich, każda taka sytuacja bolała podwójnie. Takie podejście miało swoje plusy i minusy - Raine nie miała problemów w nawiązywaniu kontaktów, niezależnie od wieku, ale też mocno się narażała na zranienie. - A ja byłabym do niej podobna? - zapytała odruchowo, bo Eve, tak samo jak Raine, miała ciemne włosy i ciemniejszą karnację, podczas gdy wszystkie siostry Barlowe były raczej bladymi blondynkami i wyglądowo akurat ani trochę do nich nie pasowała. - Widzisz, poniekąd chyba mogę cię zrozumieć. Nie mam najlepszych relacji z Primrose i Audrey, więc zawsze miałam wrażenie, że akurat z Gaią bym miała, że ona by była taką dobrą starszą siostrą i chyba mam tendencję do szukania sobie kogoś, kogo mogłabym tak jakoś, hmm... podziwiać? - nie była pewna jak to nazwać, ale była w swoim krótkich życiu małym chaosem i stabilność, wzór do naśladowania, czy ktoś, do kogo mogłaby się zwrócić o poradę, mógłby jej naprawdę pomóc, przynajmniej takie miała wrażenie, bo gdy wspólna znajoma Raine i Eve, o której relacji z Paxton ta nie wiedziała, zniknęła, dziewczyna po prostu odczuła brak takiej osoby w swoim życiu. - Nie masz się co martwić o osądzanie, ani nic z tych rzeczy z mojej strony - zapewniła ją przy okazji, po raz któryś unosząc do góry szklaną butelkę, w geście niemego toastu. Eve, według Raine, była całkiem poukładana, odniosła sukces i jeśli chciała przy niej po prostu być sobą, to tylko lepiej, niż gorzej.
- Wyjątkowa? - spojrzała na nią z nieukrywanym rozbawieniem. To nie tak, że myślała o sobie jakoś źle, ale jednocześnie uważała, że dużo jej jeszcze brakowało do osoby, którą chciałaby być. Była dla siebie dość surowa, wymagała dużo, bo chciała też dużo w życiu osiągnąć. Być osobą, która coś po sobie zostawi, nie tylko mgliste wspomnienie, ale coś ważnego. - Przecież nie jesteś tylko jakąś starą babą z psami - zaprotestowała od razu. - To nie tak, że jesteśmy sobie jakieś bliskie, ale, no nie wiem, pokazałaś mi dużo rzeczy, poza tym znasz się z moją mamą, a do tego lubię z tobą rozmawiać - i uważała, że mogłaby się czegoś od Paxton nauczyć, choćby w kwestiach przedsiębiorczości. - Zauważyłam już dawno, że im więcej ma się zajęć, tym łatwiej jest na nie znaleźć czas, wiesz? To znaczy, ja nie jestem przyzwyczajona do samotności, albo takiego bezczynnego odpoczynku, dziwnie się wtedy czuję, jak nie mam nic do zrobienia, jakbym o czymś zapominała - i nawet jeśli miało być to kolejne spotkanie z Archerem, żeby porobić wszystko i nic, wolała się z nim umówić, niż leżeć na kanapie i oglądać seriale w sobotnie popołudnie. - Umm, to trochę skomplikowane - przyznała, głośno wzdychając, bo ostatni kontakt z Sam miała już dawno temu. To była jedna z tych relacji, którymi po prostu się zawiodła. Podała siebie na tacy i kiedy myślała, że znalazła kogoś, kto jest dla niej tak ważny i dla kogo ona sama jest ważna, wszystko się rozmyło, został tylko samochód. - Właściwie powinnam go oddać, tylko nie bardzo mam jak - tak też umawiały się przy ostatniej rozmowie, tuż zanim Galanis wyparowała z jej życia, a teraz Raine sama nie wiedziała co z tym wszystkim zrobić.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Powiedziałam, że czuje potrzebę pokazania się z tej strony a nie że chce to robić – podkreśliła, bo dobrze wiedziała co powiedziała. Była tego pewna zwłaszcza, że to prawda. Nie przekłamała ani nie przesadzała. Spędzane czasu ze znacznie młodszymi osobami wymuszało na niej pewne zachowania. Robiła to nieświadomie; strofowała się i hamowała, żeby wyjść na porządniejszą niż była. Z drugiej strony daleko jej do patologii, acz nie powiedziałaby, że była idealnym przykładem do naśladowania. W życiu popełniła wiele błędów a w głowie wciąż miała myśl, że powinna zginąć razem z oddziałem podczas wybuchu wojny.
Raczej nikt nie chciałby żyć z takim przekonaniem.
- Zdecydowanie – przytaknęła, ale szybko odrzuciła myśl doszukiwania się w Raine cech Isabelle. Nie powinna popadać w paranoje. Już raz z kimś o tym rozmawiała starając się wytłumaczyć, że wcale nie oczekiwała zastępstwa Isabelle. Wiedziała, że nigdy jej nie odzyska, więc nie zamierzała udawać, że ta żyła w kimś innym.
- Czy nalazłaś sobie kogoś takiego? – Zainteresowała się wbijając uważne spojrzenie w dziewczynę. Liczyła na pozytywną odpowiedź. Na coś, co pokaże, że Raine zaspokoiła swoją potrzebę załatania pustki po Gai, co Paxton doskonale rozumiała. Niestety wiedziała też, że nikt nie byłby w stanie tego robić. Nikt nie zastąpi Isabelle i nikt nie wypełni pustki po Gai.
- Oczywiście, że jesteś wyjątkowa. Wskaż mi w Lorne osobę, która jest tak samo zafascynowana turbinami. – Nie było nikogo takiego, co czyniło Raine wyjątkową. Nie tylko to, ale także jej wygląd, charakter, to w jaki sposób mówiła albo się śmiała. Każdy człowiek na swój sposób był wyjątkowy, ale na takie myślenie Eve była zbyt pesymistyczna. Chciała jednak pokazać dziewczynie, że wcale nie była kimś gorszym od kogoś tam (na przykład laski z liceum, która ciągle uchodziła za idealną a jaka dokuczała Barlowe).
- W takim razie, gdyby okazało się, że jednak nie masz nic do zrobienia, to zapraszam do siebie. Możesz też korzystać z obecności psów. – Odwróciła głowię w kierunku, w którym stała duża hala. – Z doświadczenia wiem, że te poprawiają humor. – Niekoniecznie więc Raine musiała przychodzić do niej. Gdyby miała gorsze dni, mogła po prostu wejść do hali i powygłaskać psiaki na co dostała oficjalną zgodę od właściciela. Paxton musiała tylko powiedzieć o tym Sue Ann, żeby ta nagle nie wyskoczyła do młodej z dubeltówką. Tego by jeszcze brakowało!
- Bardziej skomplikowane od tego, w jaki sposób stałaś się ciocią Fiodora? – Bo nie była pewna, jak inaczej nazwać Raine, która postanowiła zająć się tresurą nieswojego psa. – Jeżeli nadal potrzebujesz samochodu, to ta osoba chyba zrozumie. – Bo tak Eve pojęła słowa o „nie za bardzo mam jak oddać auto”, które najwyraźniej nadal było potrzebne Barlowe. Przynajmniej wolała tę opcję od świadomości, że dziewczyna także nie miała kontaktu z Sameen.
Więc przepadłaś jak kamień w wodę, co?; pomyślała jednocześnie uznając, że to głupie przejmować się losem kogoś, kto już dwa razy nagle zniknął i ani słowem się nie odezwał.

Raine Barlowe
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- W pewnym sensie i na jakiś czas, owszem, udało mi się kogoś takiego znaleźć, ale to po prostu chyba nie jest mi pisane - uśmiechnęła się, trochę krzywo, ale czuła się po prostu porzucona. Poznała Sam dwa lata wcześniej i pomimo dużej różnicy wieku, dość szybko udało im się nawiązać dość przyjazną relację. Z czasem Raine zaczęła w niej widzieć kogoś, kto służy pomocną dłonią, ma więcej w głowie, niż większość jej rówieśników, kto jest w stanie udzielić jej porady, albo pocieszyć. Próba samobójcza Primrose szczególnie je do siebie zbliżyła, ale teraz Barlowe pozostała z niczym. I choć w głębi wiedziała, że potrzebuje po prostu czasu, czuła też, że ciężko będzie się jej otworzyć na kogoś nowego.
- Chciałabym taką znać, w końcu miałabym z kim pogadać! - tu już roześmiała się wesoło, bo doskonale wiedziała, że jej zainteresowania są tak bardzo niszowe, że wręcz niemożliwym było znalezienie kompana do rozmowy. Ciężko było też na samej uczelni, gdzie mechatronika rozbijała się na wiele różnych dziedzin, a tych naprawdę zapalonych studentów wcale nie było dużo. - Zdecydowanie zdążyłam to zauważyć, towarzystwo i poprawa humoru gwarantowana - a gdyby tylko jej życie było bardziej stabilne, chciałaby sama mieć swojego psa, z którym spędzałaby czas, chodziła na spacery i czasami używała też jako źródła pocieszenia. Na razie jednak czekała ją do tego długa droga i była pełna podziwu dla wszystkich, którzy potrafili godzić opiekę z resztą obowiązków, bo jej się to wydawało wręcz niewykonalne.
- Chyba tak - pokiwała powoli głową, choć jej relacja z Fiodorem i jego właścicielem była dosyć specyficzna. Uratowała Laurenta od śmierci na skutek porażenia prądem i zaopiekowała się psem podczas jego pobytu w szptitalu, a potem... potem jakoś samo tak wyszło, że spędzała z nim więcej i więcej czasu, finalne przyprrowadzając go do Eve na treningi. - Może jakbym miała z nią jakikolwiek kontakt to miała by co zrozumieć, ale aktualnie raczej po prostu nie wiem gdzie mogłabym go oddać. Bez jakoś bym sobie poradziła, przecież radziłam też sobie wcześniej - wzruszyła lekko ramionami, bo za czasów jeżdżenia rozklekotanym pickupem, często była dość awaryjna i musiała prosić o podwózkę znajomych, albo pędzić na złamanie karku na przystanek autobusowy do Cairns. Jaguar był dla niej wygodny, ale jednocześnie czuła swego rodzaju wyrzuty sumienia, że dalej go używa, dalej nim jeździ. - Ale staram się o niego dbać, jak kiedyś będzie chciała zwrotu, nie powinien mieć żadnych wad - choć sama myśl o Sam sprawiła, że Raine coś mocno ścisnęło w żołądku. Szczerze? Nie wiedziała, czy chciałaby ją jeszcze spotkać. Miała do kobiety niesamowity żal.

Eve Paxton
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Zmartwiła się nieco bardziej, kiedy okazało się, że Raine również nie miała kontaktu z Galanis. Oznaczało to, że kobieta przepadła. Być może na dobre albo i nie. Nie miała pojęcia jak to interpretować, ale chyba wreszcie powinna przestać myśleć o tej znajomości. Cokolwiek to było i czegokolwiek dowiedziała się na temat Sameen, nie będzie tego rozgrzebywać. Przynajmniej się postara w sferze emocjonalnej, bo jeżeli chodziło o informacje na temat kobiety, to nie zamierzała ich zdradzać. Mimo wszystko Paxton była lojalna i umiała dotrzymać tajemnicy, nawet jeśli ta wywróciłaby czyjeś życia do góry nogi; tylko nikt nie dawał gwarancji, że to będzie dobra wywrotka.
- Czyli dała ci samochód i zniknęła? Dziwne – zareagowała tak, jak chyba powinna. Milczenie nie wchodziło w grę, bo wyszłaby na mało przejętą sprawą Raine. A to nieprawda. Po prostu domyślała się, że Sam już mogła nie wrócić przez swoją pracę albo inne zobowiązania. – Skoro oficjalnie jest twój, to korzystaj. Jeżeli tej osobie zależy na aucie, to kiedyś po niego wróci.. w sensie.. źle to zabrzmiało. – Tak jakby Sam zależało tylko na aucie a nie na Barlowe. – Jeżeli tej osobie zależy na tobie – poprawiła, chociaż sama w to nie wierzyła. Chciałaby, ale również czuła się zraniona przez Galanis, więc nie mogłaby udawać, że wszystko dobrze się potoczy. Że Raine powinna mieć nadzieję i być gotowa na wybaczenie Sam.
- Przykro mi, że się na kimś tak przejechałaś – Ona sama odczuwała to nie raz, więc tym bardziej było jej smutno, że Barlowe przeżywała coś podobnego. – Życie nie zawsze jest kolorowe, co? – Uśmiechnęła się smutno i opróżniła butelkę. – Ale przynajmniej masz pasję, znajomych i miejsce, w którym do upadłego możesz wygłaskać psy. – Nieco radośniejszy uśmiech wkradł się na jej twarz. Wstała i otrzepała spodnie z lekkiego pyłu. – Muszę wracać do pracy. – Chwila przerwy była przyjemna i przedłużyłaby ją gdyby nie była cholerną pracoholiczką odnajdującą spokój w wysiłku. – Pamiętaj, że zawsze możesz do mnie wpaść albo zadzwonić – zapewniła wcale nie zamierzając wycofać swych poprzednich słów o tym, że dziewczyna mogła przyjeżdżać kiedy chciała. Nie zawsze natrafi na Eve, ale na miejscu będzie Sue Ann (pomocnica Paxton) i psy chętne do głaskania. – Powiedz mamie, że za parę dni do niej wpadnę. – Czuła się do tego zobligowana, ale też miło było porozmawiać z kimś, kto wiedział o życiu Eve więcej niż pozostali.
Trzymaj się! – rzuciła na pożegnanie i pomachała Raine zanim obie poszły w dwóch różnych kierunkach być może widząc się ostatni raz albo wręcz przeciwnie – to mógł być dobrego początek.

z/tx2 Raine Barlowe
ODPOWIEDZ