strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Może dlatego miała trochę za złe Dickowi jego styl bycia i przywileje. Co prawda, Autumn też upiekły się jej grzeszki młodości, które tylko jakimś cudem udało się zignorować na tyle, by faktycznie nie miała problemów z dostaniem się do Akademii, a w późniejszym czasie zostanie strażakiem, ale nie obyło się bez poważnych przepraw z rodzicami – oraz traumy po jednym z poważniejszych związków w jej życiu i widoku, który co jakiś czas powracał w snach. Tylko, że problemy wychowawcze Autumn nie były w jej odczuciu takiej samej skali jak kłopoty Remingtona. Choć może nie była wobec niego tak sprawiedliwa jak jej się wydawało. – Nie wzięłabym łapówki – oznajmiła kategorycznie i uparcie. Choć przecież nie mogła tego wiedzieć, bo nie wiedziała czy nie przymusiłaby jej do tego sytuacja, ale Autumn z całą swoją bezpośredniością i szczerością wolała myśleć, że owszem, nie wzięłaby pieniędzy, choćby obiecywano jej góry złota.
Zrobiła tylko na chwilę przerwę w przechylaniu kieliszków, ale po chwili ponownie sięgnęła po kolejny kieliszek i przechyliła go szybko, zdając sobie sprawę, że już za parę godzin być może jej żołądek nieco się zbuntuje, a ona zdecydowanie powinna przystopować, jeśli chce wrócić o własnych siłach do mieszkania. A doprawdy chciała. Ewentualnie mogła zadzwonić po swojego brata, gdyby sytuacja stała się naprawdę krytyczna, ale w tym momencie jeszcze nie odczuwała negatywnych skutków działania alkoholu. – Po co? – powtórzyła za nim gorzko ze zmarszczeniem brwi. – No nie wiem? Po to, by pozbyć się problemu? – parsknęła ironicznie. Może zbytnio to – będąc przy tym przede wszystkim złośliwą – upraszczała, ale wydawało jej się, że w niektórych przypadkach wystarczą chęć i jeden dobry krok. Wzdrygnęła się mimowolnie, gdy wyszeptał jej do ucha tą metaforę i z rozwagą, delikatnie go od siebie odepchnęła ramieniem. – Świetne zobrazowanie, od razu już wiem wszystko – mruknęła ironicznie, przewróciwszy oczyma.
Bo dorosłam i uzmysłowiłam sobie, że zajebista mineta to nie wszystko, bo o wiele przydatniejsi w życiu są jednak mili faceci – powiedziała złośliwie. Może nie była to tak do końca prawda, bo Autumn szybko nudzili się mili mężczyźni, ale nie chciała tego potwierdzać Dickowi. Zwłaszcza, że doskonale wiedziała, iż to tylko jej głupie upodobania i stare nawyki, których nie potrafiłaby zapewne wyjaśnić. – Poza tym nie wiem czy Duke też nie zrobiłby zajebistej miniety – dodała ze wzruszeniem ramion, bo przez alkohol zaczynała chyba gadać powoli głupotki. Uśmiechnęła się do niego całkiem bezczelnie. Po chwili cicho westchnęła. – Nie użalaj się już tak nad sobą, Dick. Jestem pewna, że dla kogoś na pewno potrafisz być miły – mruknęła i parsknęła niewymuszonym śmiechem. W sumie troszkę była ciekawa czy taka jest prawda i czy rzeczywiście Dick potrafiłby dla kogoś nie być taki chłodny i zgryźliwy. Nie chciała zresztą przyznać, że dla niej w tym momencie wcale nie był taki najgorszy, jak myślała, że będzie – aczkolwiek mogła to zwalić na ilość pochłoniętego alkoholu.

Dick Remington
komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
- Nie znasz mojego ojca – przewrócił oczami, choć postanowił porzucić ten temat. Już była, niedoszła (trudno się połapać) żona z Barbie vibe zarzucała mu, że ma kompleks tatusia, bo odważył się w święta być smutny. Skończyło się na kompensacji śniegu i ciepła rodzinnego dużą porcją rozsypanej kokainy i nagim Hectorem. Potem już była równa pochyła w postaci ciągłych ostatnich razów, które ciągnęły się w nieskończoność. Miał wrażenie, że i tak najgorsze miało nadejść niebawem, wtedy, gdy przyzna się przed sobą, że jest uzależniony i na dodatek nawala na każdym polu, więc najwyższa pora zamknąć się na detoksie.
Wówczas jego ciało będzie pomstować każdą z używek, którymi teraz tak beztrosko się karmił, a on sam będzie musiał na terapii spowiadać się z faktu, że tak, ma problemy rodzinne, uczuciowe, a właściwie, gdyby miał wymieniać kogokolwiek bliskiego to miałby problem. Nie znał nikogo, kto zrozumiałby przez co przechodzi i nie łudził się, że już pozna. Głównie dlatego, że w głębi duszy wiedział, że jest żałośnie roszczeniowym chłopcem, któremu rzuca się świat do stóp. Tyle, że on go nie chce i woli skupiać się na bardziej przyziemnych przyjemnościach. Nie chodziło więc o brak chęci, raczej o stoickie przekonanie, że one nie wystarczą. Już raz próbował przecież i miało być pięknie, a teraz znowu był sam i spędzał wieczór w towarzystwie kobiety, która go nienawidziła. Hiperbolizował, jasne, ale tak, był żałosny i na dodatek wlał w siebie za dużo wódki, która mu już powoli szkodziła.
- Byłaś od czegoś uzależniona? Chyba nie, bo pieprzysz – wziął papierosa i zapalił, czując, że w przypływie złego humoru mógłby jej rozżarzoną końcówkę wsadzić prosto do oka. Właśnie dlatego miał problem – po mieszankach nieznajomego pochodzenia robił się nerwowy i agresywny, ale to otrzymał w spadku po tatusiu, razem z funduszem powierniczym.
- I tak, kobiety pragną miłych kolesi – prychnął. – Dlatego nie mogę się odpędzić od kolejnych idiotek, pragnących mnie zmienić. Ma to sens – ironizowałby dalej, ale musiał się zaśmiać z jej słów o Duke’u. – Ale na wózku z minetą może mieć problem – parsknął, nie był… tak właściwie był mało delikatnym skurwysynem, ale przecież po pierwsze, byli pijani, a po drugie, to on dostał rolę złego wilka w tym przedstawieniu.
I pewnie grałby ją dalej, gdyby nie fakt, że Autumn uruchomiła w nim pewne wspomnienie, które nagle sprawiło, że poczuł dosłownie jak tonie. Viny. Dziewczyna, która chciała go zrozumieć, która wierzyła w niego, a on ją skopał jak psa. Nie zasługiwał absolutnie na nic dobrego i nie sądził, że kiedykolwiek to dostanie, więc powoli przejechał palcem po podbródku swojej podwładnej.
- Ależ ja jestem bardzo miły. W tej chwili – mruknął i pocałował ją wolno, zupełnie jakby próbował zagłuszyć swoje myśli, które galopowały samoistnie w stronę portu i krzyków niewinnej, mordowanej przez niego dziewczyny.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Może i nie znała, a tylko miała przyjemność słyszeć o jego ojcu. I zdążyła sobie wyrobić wystarczającą opinię, by wiedzieć, że nie zadziera się z kimś o nazwisku Remington. Dlatego pozwoliła tej wypowiedzi zawisnąć między nimi i już więcej nic nie powiedziała. Prawdę powiedziawszy, Dick też nie znał jej, a Autumn reagowała czasem nieobliczalnie. Tyle, że ciągnięcie tego czysto hipotetycznego tematu nawet pod wpływem alkoholu nie wydawało się mieć na ten momentu większego sensu. Zwłaszcza, że tak naprawdę Autumn wielu rzeczy, które miały miejsce w jego świecie nie rozumiała. Jak na przykład tego, jak to jest być Dickiem Remingtonem, mierzącym się z nałogiem – co zresztą jej wytknął. Dlatego resztami rozsądku się po prostu zamknęła, przyznając mu częściowo rację w duchu. Ale tylko częściowo. Mimo wszystko przecież naiwnie sądziła, że wystarczą chęci, trochę silnej woli i jakiegoś celu, który zapewni człowiekowi motywację do wyjścia z problemu.
Idiotki mają to do siebie, że wyznaczają sobie cele nie do osiągnięcia – mruknęła w odpowiedzi, mrużąc oczy. Może nie do końca wychwyciła w tym momencie jego ironię i dlatego odpowiedziała zgodnie z tym, co naprawdę myślała. A przecież wiele dziewczyn pragnęło bad boya, który tylko dla nich będzie kimś dobrym. Cóż, Autumn, jak już wspomniała podczas tej rozmowy, wyrosła z takiego myślenia, co można rozumieć na dwojaki sposób, ale w tym momencie bynajmniej nie zamierzała tego tłumaczyć. Utrzymała to wymowne, gniewne spojrzenie nawet wtedy, gdy wspomniał o Duke’u, co nie było ani trochę miłe.
Zaskoczył ją natomiast pocałunkiem powolnym i podejrzanie łagodnym, choć przecież dostrzegła tą dziwną zmianę w jego oczach wywołaną najwyraźniej czymś, co powiedziała. A przecież nie wydawało jej się, by powiedziała cokolwiek znaczącego. Zmarszczyła tylko brwi, nie wyczuwając początkowo w jego przybliżeniu się niczego dziwnego, co już samo w sobie z jej strony było głupie. I nie wiedziała, co takiego miał w sobie Dick, co sprawiło, że podążała za jego dotykiem, ale w pierwszym mimowolnym odruchu oddała ten pocałunek. Smakował papierosami, whisky i z jakiegoś dziwnego powodu również czymś, co przypominało jej limonkę.
I nagle dotarło do niej co robi i poczuła do siebie ogromne obrzydzenie spowodowane myślą, że chyba naprawdę nisko upadła, skoro jeszcze przed momentem nie zastanawiała się ani sekundę na tym wszystkim tylko pogłębiła pocałunek. W odruchu paniki, mocno ugryzła jego dolną wargę, przerywając tym samą nieuchronną katastrofę i odsunęła się, gwałtownie wstając. – Kurwa, Remington, chyba nikt dawno ci nie przywalił – warknęła i przelotnie dotknęła nabrzmiałych ust. Miała ochotę uderzyć głową tego mężczyzny o stolik. Choć tak naprawdę bardziej wściekła była na siebie. – Idę się przewietrzyć – skłamała szybko i czym prędzej zaczęła się wycofywać, nie chcąc, by ją siłą bądź słowami w jakikolwiek sposób zatrzymał na miejscu. Nawet na niego nie spojrzała, kiedy odchodziła w kierunku wcale nie wyjścia, a baru, gdzie wcześniej widziała swojego byłego i jego kolegów. Były, nie były – wszystko lepsze niż uleganie przełożonemu, którego przecież szczerze nie cierpiała, o czym przypominała sobie w drodze do baru.


/ zt

[Dick Remington , dziękuję za grę! Pozwolę sobie tutaj uciec, bo idealnie mi to pasuje jako wymówkę do innego wątku, hehe, ale odezwę się na pw! <3 ]
ODPOWIEDZ