Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Buckley nie mógł uwierzyć w to, co zaszło na pogrzebie ojca Joyce. Pomijając rzecz jasna całą dramaturgię, jaka wkradła się na kanwę wydarzeń oraz radosne podśmiechiwanie na tyłach cmentarza, nie spodziewał się tego, że jego towarzyszka rozbeczy się w kiblu. I powie mu, że jest gejem. I właściwie, to jako „jedyny facet” na nią nie leci.
Pamiętał osłupienie, w jakie go wprawiła, a także i to, jak zaraz wybuchnął gromkim i trudnym do zatrzymania śmiechem. Wątpił, aby Lewis nie miała adoratorów. W końcu była nie tylko znana, ale także i śliczna. Jej uśmiech potrafił rozgrzewać nie tylko serca, ale właściwie to całe ciało. Na myśl od razu przychodziły mu chwile w łazience, w której to stała przed nim w samych koronkowych majtkach, a piersi przyjemnie odskoczyły od stanika, który pare sekund temu sam odpiął. Obrazy półnagiej Joyce długo tańczyły mu w głowie, lecz wszystko odsuwał od siebie, gdy przypominał sobie o powodach, dla których zawitała w jego progach. Śmierć ojca, nawet tego najmniej kochanego, była przeżyciem, które mogło przesłaniać jej zdrowy rozsądek i tym samym nakłonić do zrobienia rzeczy, których nie chciała. Nie oponował, gdy z samego rana zebrała swoje manatki i opuściła jego dom.
Kiedy jednak zaczęła płakać mu na stypie, coś w nim zwyczajnie pękło. Nie chciał po pierwsze, aby po policzkach ciekły jej łzy z jego powodu, a po drugie… co jeśli później nie dostałby drugiej szansy? Dlatego też, kiedy już opanował swój śmiech, po prostu przyciągnął ją do siebie i pocałował. Nie zamierzał udawać, że jej nie lubi, ani tego, że była mu obojętna.
Pocałunek uspokoił dziewczynę, ale na krótko. Sam zresztą był niecierpliwy i kiedy przyszło się pożegnać, po prostu zawiózł ją do siebie.
Śmierć potrafiła więc nie tylko dzielić, ale także i łączyć.
Spotykając się z Joy od ponad tygodnia (tydzień i dwa dni konkretnie) wpadł na pomysł zabrania ją poza tereny Lorne Bay. Chciał, aby odpoczęła. By zebrała trochę swoje myśli i pozbyła się niepokoju związanego z pogrzebem i ostatnim pożegnaniem.
Molly zostawił u babci, razem z psem i zapakował swoją kobietę do samochodu. Następnie skierował się drogą szybkiego ruchu do oddalonego o dwieście kilometrów kurortu, w którym wynajął domek przy plaży.
Nie ulegał prośbom Lewis na zdradzenie tajemnicy i za każdym razem, gdy próbowała go nakłonić, Duke zaciskał usta i kręcił głową.
Po dwóch godzinach byli na miejscu. Buckley podjechał pod recepcję i wcisnął luz.
- I co? Może być taka niespodzianka? - zapytał jeszcze, spoglądając na nią z zaciekawieniem.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Stypa po pogrzebie ojca Joyce wyszła w zasadzie jak większość rodzinnych spędów - była pełna dramaturgii, wahań nastrojów i alkoholu lejącego się strumieniami.
To i charaktery rodziny były chyba najgorszym połączeniem ever. Joy prawie nic nie zjadła, za to wypiła całe morze ginu z tonikiem. Kiedy już wygarnęła większości rodziny co o nich naprawdę myśli, stając się najgorszą córką marnotrawną na tym dancingu, uznała że pora również na Duke’a. Zarzuciła mu, że chodzi za nią od kilku dni, a nawet nie podobają mu się jej cycki, więc pewnie jest homoseksualistą albo ma jakąś dupę na boku, więc najlepiej żeby już do niej poszedł. Tego, co stało się później, w zasadzie się nie spodziewała. Pierwszą niespodziewaną reakcją był jego śmiech i gdyby nie pocałunek, to chyba przyłożyła mu w ucho. Można było więc uznać, że Duke rozbroił bombę tuż przed wybuchem. Później pojechali do niego i rozbrajał ją prawie całą noc. Zaczęli się spotykać i wyglądało to nawet na coś poważnego. Przynajmniej chciała w to wierzyć, dopóki mogła być jeszcze w Lorne Bay. W końcu nic nie trwa wiecznie i ona będzie musiała w końcu wrócić do swojego świat.
Kiedy zapowiedział, że ma dla niej niespodziankę, postanowiła cieszyć się tym bez rozmów o wyjazdach, rozstaniach i innych niekomfortowych rzeczach.
Gdy weszli na recepcję, Joy rozejrzała się z lekkim uśmiechem, po czym sięgnęła po broszurę informacyjną i przez chwilę ją czytała. — Jacht i nurkowanie, naprawdę? — spytała podekscytowana, bo mimo możliwości rzadko mogła robić sobie takie przyjemności. Kochała wodę i podwodny świat, więc dosłownie nie mogła się już doczekać. Objęła mężczyznę w pasie i złożyła na jego policzkach, a potem ustach, kilka szybkich, krótkich pocałunków.
Mieli chwilę czasu, żeby przygotować się do wypłynięcia - akurat aby się odświeżyć i przebrać.
Na jachcie przygotowano im kilka przekąsek na powitanie, a obiad miał na nich czekać już po głównej atrakcji.
Rozglądała się z zachwytem, bo wszystko było niezwykle ekskluzywne. Przez chwilę trochę się nawet zmartwiła, bo Buckley musiał wydać na to kupę kasy, a w końcu nie był bogaczem i miał na utrzymaniu bratanicę. Zerknęła na niego kątem oka, ale postanowiła o tym nie wspominać. Taka była umowa, prawda?
Jest idealnie — powiedziała w końcu i złapała go za rękę, na której zacisnęła szczupłe palce. Na zewnątrz rozstawiony był stół z przekąskami i napojami, a w środku czekały na nich kombinezony i sprzęt. Instruktor rozmawiał z innymi gośćmi, z którymi zaraz i oni się przywitali.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Słysząc jej słowa, momentalnie się uśmiechnął. Nie wiedział, czy miejsce przypadnie jej do gustu. W końcu sam mieszkał raczej normalnie. Nie jeździł też zbyt często na wczasy, a nawet i jeśli, to zaszywał się w miejscach odludnych. Brał ze sobą córkę i psa, a także namiot i rowery, aby umilić im chwile we dwoje. Pozwalał jej na to, aby kłaść się dopiero nad ranem, chociaż i tak moment ten przeciągał się maksymalnie do wpół do pierwszej w nocy. Jeszcze było za wcześnie na to, by wytrzymała dłużej. W przeciwieństwie do niego, była jednak rannym ptaszkiem. Zrywała się o świcie i już radośnie trajkotała, niczym skowronek, o kanapkach z dżemem i kiełbaskach na śniadanie. O takich wprost z wielkiego, jeszcze tlącego się ogniska. Następnie snuła opowiastki z ich rowerowej trasy, a także wieczornym pluskaniu się w letniej, choć naturalnej wodzie.
Duke nie miał pojęcia, czy Joyce byłaby w stanie bawić się tak samo dobrze, jak bawili się oni. Wydawała mu się być delikatna, krucha i taka… pełna tych wszystkich kobiecych przymiotów, że wstydziłby się nawet jej to zaproponować.
- Cieszę się - odparł tylko i pochylił się, aby nadstawić się na buziaka. Przytrzymał Lewis, aby przedłużyć drobną czułość, a kiedy finalnie pozwolił jej się odsunąć, uśmiechnął i pociągnął tam, gdzie powoli zbierał się niewielki tłumek przyszłych nurków.
- Robiłaś to już kiedyś? - zapytał, przystając z tylu i przepuszczając blondynkę przed siebie, oparł brodę na czubku jej głowy.
- Może się uda spotkać jakieś delfiny - albo koniki morskie, albo chociaż żółwia. Molly na pewno będzie niepocieszona, gdy będą siedzieć przed kolejnymi puzzlami i razem z pisarką będą opowiadać swoją przygodę.
Samo wprowadzenie zajęło im mniej niż godzinę. Instruktor poświecił sporo czasu na odpowiednie zamontowanie butli z tlenem i zachowanie spokoju, gdyby przypadkiem coś poszło nie tak.
Duke właśnie kręcił kurkiem w swojej, kiedy dziewczyna wróciła ubrana. Odchylił się i uśmiechnął, a następnie, jak przystało na dojrzałego mężczyznę, pomachał jej płetwą.
- I jak tam? Gotowa na przygodę? - zapytał tylko, dźwigając się na nogi i dopiął piankę na klatce piersiowej, nim upewnił się, że cycki Lewis były bezpieczne pod jej strojem.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Tak naprawdę woda sodowa nigdy nie uderzyła jej do głowy. Co prawda zdążyła przywyknąć do specjalnego traktowania, drogich restauracji czy markowych ciuchów i nie kryła się za tym, że to wszystko lubi, ale gdyby nagle to straciła pewnie nie cierpiałaby tak, jak ktoś kto ma to wszystko od urodzenia i nie zna innego świata. Oczywiście jej rodzina należała do tych bogatszych, ale Joy wychowywała się w Lorne Bay, w małym miasteczku, mając wokół siebie ludzi skromnych i spokojnych. Wakacje w odludnym miejscu, wśród bliskich osób brzmiały prawie tak samo dobrze, jak urlop w luksusowym hotelu. Chyba najważniejsze było to z kim spędza się czas, a nie gdzie. Być może jeszcze kilka lat temu powiedziałaby inaczej, ale od jakiegoś czasu samotność zaczęła jej doskwierać i zmieniła swoje priorytety oraz system wartości.
To prawda, że była delikatna i kobieca, ale miała też w sobie siłę i zapał do aktywnego spędzania czasu z ludźmi, na których jej zależy. Również dlatego perspektywa powrotu do Los Angeles wydawała jej się coraz cięższa. Zostało jej zaledwie kilka dni i z każdą minutą coraz ciężej jej się oddychało. To jednak nie jest bajka, gdzie wszystko jest możliwe. Miała swoje życie i swoje sprawy i zobowiązania, na które z resztą bardzo ciężko pracowała. Sama zdecydowała, że jej świat będzie oddalony o trzynaście tysięcy kilometrów.
Skinęła głową w odpowiedzi na jego pytanie. — Kilka razy — przyznała podekscytowana. — A ty? — spytała po chwili, przenosząc na niego zaciekawione spojrzenie. Miała wrażenie, że też ma już nurkowanie za sobą, ale miała jednak to ziarenko niepewności. Dalej nie była pewna czy całkowicie dopasował swój wybór rozrywki pod nią, czy jednak zdecydował się na coś, co sam również lubi.
Koniecznie. Może jakieś meduzy i kraby. Kto wie, może nawet będziesz miał okazję uratować mnie przed rekinem — powiedziała żartobliwie, bo tak naprawdę miała nadzieję, że jednak nie spotkają żadnego pragnącego ludzkiej krwi stworzenia. Następnie przyszła pora na przemowę instruktora i tłumaczenie wszystkim zebranym zasad i pokazywanie do czego służy sprzęt, jak go założyć i co robić w razie kłopotów. Mimo, że miała za sobą nurkowania, to słuchała z uwagą, bo zawsze mogło się zdarzyć tak, że coś wypadło jej z głowy. Tak więc dobrze, jeśli wszystko sobie przypomni. Bezpieczeństwo jest najważniejsze.
W końcu zaczęli się przygotowywać, zakładać kombinezony i sprzęt. Zaśmiała się krótko, kiedy Duke pomachał jej płetwą, po czym oczywiście mu odmachała.
Nie mogę się doczekać. Tylko się nie oddalaj za bardzo, chcę cię mieć na oku — powiedziała, po czym położyła mu dłoń na ramieniu i nacisnęła, aby się pochylił. Pocałunek był zdecydowany, chociaż delikatny. Musiała wykorzystywać czas, który z nim spędzała, maksymalnie. Kto wie kiedy znowu się zobaczą po jej wyjeździe.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Wiedział, że będzie mógł nacieszyć się nią raptem kilka dni. I chociaż jeszcze niedawno mieli przed sobą długi i pełen czułości tydzień, tak teraz skurczyło się to zaledwie do jednego weekendu. Na myśl, że Lewis wyfrunie z rodzinnego Lorne Bay, czuł gulę w gardle. Nie wiedział co zrobi z tym wolnym czasem, jaki wkradnie się na jej miejsce. Molly będzie pytała o to, czy ciocia wpadnie na naleśniki. Nie będzie mógł wziąć jej za rękę na wieczornym spacerze z psem. Poduszka obok niego nie będzie pachnieć szamponem do włosów, ani nie zostanie zmiętolona w przeciągu nocy, w której tuliłaby się do jego ramienia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to wszystko zniknie. Jednak pierwszy raz odczuwał to w ten sposób.
Potwierdził swoje umiejętności w nurkowaniu. Wspomniał jej o tym, że ma kilka uprawnień (kilkanaście), w tym właśnie umiejętności specjalistyczne związane z wodą. Czasami przydawało im się to w pracy: gdzie trzeba było przeszukiwać dno jezior i stawów, z nadzieją, że nie napotka się tam ciała, które zahaczyło o zatopiony konar. A czasem, tak jak tutaj, by się zrelaksować.
Pochylił się, niczym wierny i posłuszny pies. Z niemałym zaskoczeniem przyjął pocałunek. Niespiesznie pogłębiał go, obejmując kobietę w talii i przyciągając go do siebie, dopóki instruktor nie zwołał wszystkich do siebie. Przepuszczając dziewczynę przodem, sam ruszył za nią.
Po kolejnych minutach przygotowań, pozwolono im zejść do wody. Buckley upewnił się, że wszystko było odpowiednio założone, nim nałożył maskę na twarz, a rurkę wsadził do ust i runął w wodę.
Szum wypełnił jego uszy, a włoski pod ochronnym strojem najeżyły się od drobnej różnicy temperatur. Brunet odetchnął i wypuścił stos bąbli, które poszybowały w górę. Rozejrzał się niespiesznie, podpływając na bezpieczną odległość do łodzi i czekając na Joy, rozejrzał się dookoła.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Cała ta przygoda w Lorne Bay wyszła całkowicie nieoczekiwanie. Spotkanie Duke’a w barze, nocowanie w jego domu, poznanie Molly i to, co rozpoczęło się między nią, a mężczyzną w dniu, w którym pożegnała ojca. Nie chciała i nawet nie potrafiła tego powstrzymać. Miała wrażenie, że tak po prostu miało się stać, nawet jeśli trudno było uwierzyć jej w coś takiego jak przeznaczenie - w końcu na wszystko w życiu musiała zapracować. Nie miała pojęcia jak zdoła ot tak wrócić do LA i kontynuować swoją pracę tak, jak wcześniej. Ta myśl była wręcz abstrakcyjna. Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami, ale starała się nie myśleć o tej stracie, bo niewiele brakowało, aby pokusiła się o prośbę przedłużenia urlopu. Nie mogła sobie na to pozwolić. Postanowiła więc cieszyć się romansem tak długo, jak długo tu jeszcze będzie, a potem w dzień wylotu po prostu pognać czym prędzej na lotnisko i uciec, tak jak zrobiła to za pierwszym razem. Odkleić plaster za jednym pociągnięciem, dać ranie krwawić, a potem osuszyć ją i pozwolić, aby jak najszybciej się zagoiła. Kolejna blizna do kolekcji. Nawet jeżeli chciała nazwać jej relację z Dukem czymś więcej, niż romansem, to starała się tego nie robić. Chyba bolałoby jeszcze bardziej - zarówno ją, jak i jego.
Była pod wrażeniem uprawnień, jakie posiadał Duke i zanim wskoczyli do wody, nie omieszkała mu tego powiedzieć. Jego osiągnięcia życiowe były naprawdę imponujące i w dodatku ratował ludzkie zdrowie i życie, czy było coś bardziej szlachetnego? Gdyby miała w swoich myślach albo co gorsza na głos, przyznać jak bardzo jej na nim zależało, to nie była pewna czy znalazłaby wtedy siłę by dalej funkcjonować bez niego.
Podczas pocałunku jego zapach na moment zawrócił jej w głowie, ale w porę zdążyła się otrząsnąć i skupić na zadaniu. Przecięła taflę wody, zanurzając się w morskiej toni i przez moment pozwoliła sobie opadać. Dopiero po chwili otworzyła oczy i obróciła się, szukając wzrokiem Duke’a i innych uczestników podmorskiej wycieczki.

Duke Buckley
Bunyip
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Starał się o tym nie myśleć, a jeśli już, to na pewno nie w taki sam sposób, jak ona. Wiedział, że odległość była spora. Ale ludzie potrafili tak żyć, jeśli tylko chcieli. Były różne możliwości. Istniały komunikatory, na których mogli się widywać. Była możliwość dzwonienia, a także i przyjazdów w święta, albo i weekendy.
Wychodził z założenia, że jakoś sobie poradzą. Chciał wierzyć w to, że i ona myślała podobnie. Nie spodziewał się tego, że w myślach kobiety jawiła się chęć ucieczki. Uważał, że tak jak i on, chciała przebrnąć przez wszystkie trudności. Razem, choć tysiące kilometrów od siebie.
Nie rozpoznał jej od razu, kiedy znalazła się w wodzie. Toń wodna, okulary do nurkowania i pianka sprawiły, że zwątpił. Gdy jednak podpłynęła, uniósł kciuk lewej ręki w górę i zaczął opadać razem z nią na dno.
Jasny piasek pokryty był koralowcami, w których raz po raz wychylały się kolorowe rybki. Były duże, małe, błękitne, czerwone a nawet i czarne z białymi pasami. Gdyby tylko widział kolory, zachwyciłby się nimi - tak zmuszony był wypytać o wszystko, kiedy znajdą się na lądzie. Joy na całe szczęście była dobrą i wyrozumiałą istotą. Nie żartowała sobie z jego daltonizmu tak, jak robiła to jego siostra oraz była dziewczyna. Cierpliwie tłumaczyła różnice w odcieniach szarości. Kupiła mu nawet zieloną koszulkę, która nieco zmieniła jego czarną garderobę na bardziej żywą i kolorową. Ufał jej. Wiedział też, że w szafie pojawi się mnóstwo innych odcieni, które nie pogrążą go, jak lata temu.
Regan, jego siostra, uznała, że niezwykle udanym żartem będzie ubranie go na rozmowę o pracę w fioletową koszulę i czerwony krawat. Od tamtej pory zrażony nie pozwalał sobie na noszenie niczego, co nie było koloru węgla.
Molly natomiast sama wybierała sobie stroje i kolory, choć on pilnował, aby przypadkiem nie ubrała sukienki na lato, podczas chłodniejszych dni.
Zsunął się niżej i zamachnął nogami, aby podpłynąć do niewielkiej skarpy, przy której kręcili się pozostali nurkowie. Ktoś pomachał w ich stronę aparatem, najwyraźniej proponując zdjęcie. Przechylił więc głowę w stronę swojej dziewczyny i zachęcił ją do tego, aby zapozowała u jego boku. Pierwsza, wspólna fotografia do ich rodzinnego, dopiero co powstającego albumu? Wydawało mu się, że mało kto mógłby pochwalić się akurat taką.
Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
lorne bay — lorne bay
100 yo — 200 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdy tylko zdjęcie zostało wykonane, zapowiadając niesamowitą pamiątkę na nadciągający bolesny czas przepełniony rozstaniem, przy waszym boku poczęło zbierać się coraz więcej osób - jasnym stało się, że nadszedł czas także na grupowe zdjęcie wszystkich uczestników dzisiejszej wyprawy. Jednakże to tylko Duke Buckley zdawał się zauważyć nieobecność dwóch starszych osób, które podczas instruktażu wydawały się nieprzekonane i lekko przerażone swym pierwszym razem w morskich głębinach. Dość bezmyślnie mężczyzna postanowił odnaleźć ich na własną rękę, kierując się przekonaniem, że jeśli działo się im cokolwiek złego, lepiej było nie tracić czasu na żadne wyjaśnienia i poszukiwania pomocy u organizatorów. W tym czasie grupowe zdjęcia zdążyły się zakończyć, a każde z uczestników popłynęło w innym kierunku, wobec czego Joyce Lewis straciła swego przyjaciela z oczu. Zdążyła jednak dostrzec, że jakaś postać znacznie oddala się od strefy, w której, ze względu na bezpieczeństwo, wszyscy mieli pozostać.
Podsumowanie:
Duke Buckley - ryzykujesz i wypływasz w głębiny morza, poza strefę bezpieczeństwa, podążając niepewnym tropem zaginionych członków grupy.
Joyce Lewis - musisz podjąć decyzję o pozostaniu wśród grupy bądź wypłynięciu za oddalającą się osobą, nie mając pewności, czy jest nią Duke.
towarzyska meduza
mistrz gry
brak multikont
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
W zasadzie nie była nigdy w związku na odległość, chociaż zależy co można pod to podpiąć. Bo bywało, że spotykała się z mężczyznami, którzy tak jak ona mieszkali w Los Angeles, a ze względu na pracę i częste wyjazdy, też widywali się sporadycznie. Czy to też znaczyło ‘na odległość’? Chyba odczucia były podobne. Nie chodziło jednak o to, że obawiała się że nie poradzi sobie z dystansem, który ich dzielił, ale raczej o to, że bardzo nie chciała musieć sobie z tym radzić. Dobrze jej było z tą bliskością dzień w dzień. Nie była jednak dzieckiem i musiała wziąć się w garść i zacząć wykonywać to, co do niej należało. Miała zobowiązania i nie chodziło tylko o umowę, którą podpisała, ale i ludzi, żywych i czujących, którzy na nią czekali.
Musi sobie powtarzać, że będzie dobrze, to prawdopodobnie tak się właśnie stanie. W końcu nie musi rozwijać ich znajomości szybko. Mogą robić małe kroczki i nikt nie powiedział, że będzie to gorsze. Ucieczka miała tylko i wyłącznie oszczędzić im smutnego pożegnania, nie zakończyć znajomość. Nie chciała się smucić i płakać i patrzeć na niego, jakby miała go już więcej nie zobaczyć. Chciała żeby nie robili z tego wielkiej rzeczy. Spędzą ze sobą ostatni wieczór przy kolacji, winie, ciesząc się sobą, a ona nad ranem po prostu odleci. Jak gdyby nigdy nic. Po wylądowaniu prześle mu pełen czułości i uśmiechu po czym życzy miłego dnia. Czy tak nie będzie lepiej? Nie była już niczego pewna. Może po prostu… Jakoś się to potoczy? Niech nic nie planuje. Będzie co będzie.
Odszukała Duke’a i podpłynęła do niego powoli, po czym rozejrzała się, chcąc zobaczyć gdzie w ogóle się znajdują i jakie piękne widoki ich czekają. Patrząc na urocze, kolorowe rybki, żałowała że Buckley nie może cieszyć się żywymi kolorami, tak jak ona. Trochę mu współczuła, ale tak zwyczajnie, nie że z litości czy wywyższając się. Zaakceptowała od razu, że Duke taki właśnie jest i jedyne co mogła zrobić, to spróbować chociaż trochę ułatwić mu funkcjonowanie i rozweselić jego garderobę, nawet jeżeli nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Chciała o niego zadbać, a nie robić sobie niesmaczne żarty, jak jego siostra. Rozumiała, że relacje między rodzeństwem są różne, ale na szczęście nie była jego siostrą. Co do Molly, to dobieranie sobie kolorów samodzielnie na pewno było dla niej frajdą. Dzieci chyba lubią chociaż w niektórych aspektach decydować same o sobie. Z reszta to tylko kolory ubrań, kto zwraca uwagę czy dzieciom coś na pewno pasuje, czy jednak nie bardzo? Dzieci były usprawiedliwione. A tym sposobem dziewczynka szybciej wypracuje sobie swój własny styl. Same plusy.
Zauważyła, że uczestnicy atrakcji zwoływali się, aby zrobić sobie zdjęcie, więc popłynęła za Buckleyem, po czym złapała go za ramię i przylgnęła do niego na tyle, na ile mogła. Powiodła wzrokiem po ludziach, którzy zebrali się wokół nich.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Również starał się o tym nie myśleć. A na pewno już nie w tak czarnych scenariuszach, jak Joy.
Obecnie znajdowali się w niewielkim raju, tylko we dwoje. Byli wśród roześmianych ludzi, a dookoła nich roztaczały się widoki tak piękne, że Duke miał wrażenie, że spał. Miał możliwość wreszcie odpocząć. Od pracy, od problemów dnia codziennego. Nawet i od tego, że w nocy ktoś dreptał mu do łóżka i mówił, że znów pomiędzy ubraniami zalęgły się potwory. Chociaż kochał swoją siostrzenicę całym sercem, czasem był tym wszystkim zmęczony. Odpowiedzialność była ciężka, kiedy rozsiadała się na barkach i chociaż mężczyzna zawsze mówił, że dla niego to wszystko jest nic, nie zawsze tak było.
Nim klisza wodoodpornego aparatu pstryknęła im zdjęcie, Buckley przytulił do siebie brunetkę. Gdyby mógł, musnąłby swoimi ustami jej skroń. Zamiast tego, musiało wystarczyć kurczowe trzymanie jej przy sobie. Wolną dłoń uniósł do góry w geście radości, a kilka par rąk poszło za jego przykładem.
Następnie wysunął się z jej objęć i rozejrzał dookoła. Łącznie pod wodą było ich znacznie więcej, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie spodobały mu się własne przeliczenia, dlatego też pokręcił głową, mając nadzieję, że odpłynęli gdzieś bliżej. Zamachnął się swoimi nogami, próbując ich namierzyć i tym samym skierował się tam, gdzie nie powinien.
Joyce Lewis Bunyip
sumienny żółwik
13#9694
piosenkarka, autorka tekstów — Los Angeles
33 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Wieczory długie i złe - krótkie dnie. Więc całuj mnie częściej, bo nie wiem jak będzie
Joyce co prawda nie miała dzieci i nigdy żadnymi się nie opiekowała, przynajmniej na dłuższą metę. Mimo to wiedziała co to znaczy być odpowiedzialnym, co prawda bardziej w zawodowym tego słowa znaczeniu. Niekiedy kilka dni pod rząd miała same terminy i musiała utrzymywać niezłe tempo, aby zdążyć na każdy z nich. Za to gdy miała już wolne, to faktycznie miała je tylko dla siebie - nie musiała wtedy poświęcać czasu nikomu innego, w przeciwieństwie do Duke’a, który siostrzenicą musiał opiekować więc prawie cały czas (nie licząc czasu, kiedy była w przedszkolu czy momentów takich, jak ten, kiedy była wyjątkowo pod opieką kogoś innego).
Joy w zasadzie nigdy nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłaby być matką (nawet przybraną) i że miałaby się opiekować tak intensywnie drugim człowiekiem, że nie raz musiałaby tego człowiek przedłożyć nad siebie. Ciekawe jak dałaby sobie z tym rade, gdyby musiała.
Popatrzyła w stronę aparatu, a gdy zdjęcie zostało zrobione, ani się obejrzała, a Duke zniknął jej z oczu. Rozejrzała się uważnie i w końcu zauważyła go gdzieś dalej, jak odpływał tam, gdzie chyba nie powinni byli pływać. Zmarszczyła brwi. Znaczy nie była do końca pewna czy to właśnie on, bo pod wodą wszyscy wyglądali prawie tak samo, ale postać była wielka, więc prawdopodobnie się nie myliła. Najchętniej by go zawołała, tylko jak zrobić to pod wodą?
Po chwili wahania postanowiła zostać tu, gdzie jest. Może mężczyzna zobaczył coś ciekawego i zaraz wróci? Odwróciła się, żeby jeszcze raz przyjrzeć się rafie koralowej. Podpłynęła bliżej powoli, po czym przepłynęła na jej druga stronę, by lepiej obejrzeć rośliny i stworzenia, które ją zamieszkiwały. W pewnym momencie zobaczyła kilka koników morskich i prawie posikała się z wrażenia. Jakie one były piękne. Najchętniej wzięłabym je ze sobą do domu, gdyby mogła. To samo z żółwiami. Miała wrażenie, że widzi jednego w oddali, więc ruszyła w tamtym kierunku, aby się upewnić. Za żadne skarby nie chciała przegapić takiego widoku. A co to? Czy to jakaś skrzynka? Opadła powoli na dno, aby przejrzeć się znalezisku.

Duke Buckley
wystrzałowy jednorożec
Myre
Komendant — lorne bay fire station
34 yo — 202 cm
Awatar użytkownika
about
Moje barwy to czarny, od zawsze z nimi w ponurej parze
Życie każe być twardym i sprawnie farbuje palety po czasie
I tylko myśli o Tobie malują mi w głowie w kolorze pejzaże
Ja odliczam już chwile aż głębokie wody zamienię na basen
Zastanawiało go co zaszło z ludźmi, którzy zniknęli z pola widzenia. Czy aby nic im się nie stało? Jako strażak i osoba po kursie, poczuł się trochę odpowiedzialny za ich bezpieczeństwo. W końcu byli już starsi i nieprzeszkoleni. W połowie drogi jednak zwątpił. Sam był przecież na wakacjach ze swoją kobietą, a nie w pracy. Może zamiast ich szukać, wystarczyłoby ich zgłosić? Przestał machać nogami i zaczerpnął większą ilość życiodajnego tlenu. Miał się o kogo martwić: o Joy, która to pod wodą znalazła się zaledwie drugi, albo trzeci raz. Nie chciał jej zostawiać samej, gdyby doszło do jakiejś tragedii, to z pewnością by sobie nie wymęczył. Brunetka była dla niego kimś wyjątkowym. Sprawiała, że częściej się uśmiechał i wychodził z pracy wcześniej. Przez ostatnie lata robol tak tylko dla Molly. Nawet bliskie otoczenie zauważało w nim zmiany. Matka ciągle próbowała nakłonić go do tego, aby wreszcie zawitali razem na obiad, siostra nabijała się, kiedy zapomniał z domu torby na trening, a jego bratanica stwierdziła, że „wygląda lepiej jak się śmieje”. Dlatego postanowił zawrócić. Znów zaczął machać nogami, by wypłynąć z głębokiej wody na nieco płytszą. Odepchnął się ręką od piasku i rozejrzał dookoła w poszukiwaniu Lewis. Liczył na to, że nie będzie miała mu za złe, że zniknął na moment. A nawet jeśli, to że nie potrwa to długo.

Joyce Lewis
sumienny żółwik
13#9694
ODPOWIEDZ