detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Nie można w nieskończoność użalać się nad sobą spędzając wieczory samotnie, z butelką (albo kilkoma) piwa w ręku. No dobra, może nie tak do końca samotnie, bo jest w mieszkaniu pies, właściwie to szczeniak, który najpewniej nie rozumie tego, co do niego gadasz, ale jego spojrzenie i tak mówi, że jesteś kompletnym idiotom. Właśnie w taki sposób Prestonowi minęło ostatnie dziesięć dni. Najpierw praca, w której gdyby mógł, to zabijałby wszystkich spojrzeniem, a potem dom, pies i czarna rozpacz. Dlaczego tak się stało, skoro jeszcze kilka tygodni temu mówił, że wraca do domu do kogoś ważnego? Za mocno trzymał w sobie pewne rzeczy, co skomplikowało sytuację tak bardzo, że tamta ważna kobieta już nie czeka na niego w mieszkaniu. Przełknął już gorzką prawdę i zdaje sobie sprawę z tego, że w wielu momentach nie zachował się najlepiej, przynajmniej nie tak dobrze, jak owa kobieta na to zasługuje. Jednak wcale nie pozwoliło mu się to poczuć lepiej. Wisielczy nastrój potęgowało jeszcze to, że od tamtej feralnej nocy nie utrzymują ze sobą kontaktu. Może i Turner mógłby użyć pewnych policyjnych sposobów, na namierzenie Saiorse, ale to pewnie pogorszyłoby i tak beznadzieją sytuację. W swoim mniemaniu Preston dał znać, że chce coś z tym zrobić, a więc piłka jest po stronie kobiety.
Tymczasem nie mógł już kolejnego wieczoru z rzędu spędzić w samotności, więc po wyprowadzeniu szczeniaka, zostawił go samego w mieszkaniu (mając nadzieję, po powrocie wszystkie buty nadal będą nadawały się do chodzenia) i skierował swoje kroki do najbliższego baru. Miał już skończyć z piciem, ale w obecnej sytuacji sam ze sobą uzgodnił, że piwo będzie najlepszym kompromisem, dlatego do niego ograniczał się w ostatnim czasie. Po wejściu do lokalu, jego cel był więc jasny.
Usiadł na jednym z tych wysokich krzeseł przy samej ladzie i zamówił pierwszą butelkę. Nie miał zbyt dużej ochoty na rozmowy, dlatego nawet jeśli ktoś próbował go zagadać, to starał się go jak najszybciej zbywać. Właściwie poza zmianą otoczenia, to ten wieczór wyglądał dla Turnera dokładnie tak samo, jak kilka poprzednich.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
#9

Nie wiedziała jak z tym handlować. Nie wiedziała, co z tym zrobić. Colton i Scarlett. To było dla niej takie dziwne. Nawet jeśli chodziło tylko o pracę - czego nie była do końca taka pewna, skoro… no skoro Colton od razu, z premedytacją powiedział jej, że są razem, a nie że razem współpracują. I to nie tak, że była zazdrosna. Po prostu… Cole był jak drzwi, których nigdy nie chciała otwierać. Które zostawiła za sobą, w przeszłości i o których nie myślała, żeby broń boże, nawet ich nie uchylić. Nie wiedziała co się za nimi kryje i nie chciała chyba wiedzieć. Nie, na pewno nie chciała wiedzieć. Nie mogła. Nie chciała nawet próbować zerkać przez szparę od klucza… a Scarlett była nieustannym elementem jej życia, kimś kogo w nim cholernie potrzebowała w nim. Więc… no te dwie rzeczy razem mogły się skończyć jakimś wybuchem tych drzwi, a wtedy cokolwiek wtedy za nimi zamknęła, dopadłoby ją zbyt szybko, zbyt gwałtownie i zbyt… zbyt prawdziwie. Więc musiała unikać konfrontacji, udawać że ma wszystko pod kontrolą, zanim do niej dotrze, że to bez sensu! Albo raczej zanim wszystko jebnie, będzie jak ten pies z memowego pokoju, ogarniętego płomieniami, twierdzącego że THIS IS FINE. Bo było. Musiało być. Już ona się o to postara.
Więc tak, Preston Turner świrował ze swojego powodu, Cami ze swojego. A jej sposób na świrowanie to robienie głupich rzeczy i popełnianie błędów. I pewnie dlatego mimo, że dziś pracowała, właśnie ukradkiem wypijała trzeciego szota z mocną whisky, całkiem niezłą. I oficjalnie na rachunku jednego z pijących przy barze klientów. Polewał i oferował drinki różnym ładnym dziewczynom na sali, więc mogła mu dorzucić jeszcze jeden drink, po którym nie mógł liczyć na podryw. Bo nie takich kłopotów dzisiaj potrzebowała. Co prawda nie wiedziała jeszcze jakich, ale nieważne, najlepsze plany wymyśla się w trakcie i na bieżąco!
I prawie ją na tym piciu przyłapał kolega z pracy, więc szybko podbiegła do lady, żeby zająć się klientem. I to całkiem znajomym. - O proszę, a ty nie ratujesz na ulicy dam w tarapatach? - zapytała z nieco figlarnym uśmieszkiem. Oparła się o ladę przedramionami i pochyliła w jego stronę. - A może chcesz się w tarapatach z jakąś znaleźć? - zapytała, chociaż zorientowała się, że brzmi to jak kiepski podryw, a nie do końca w to celowała! Po prostu wypiła już trochę, a jej mózg dziwnie składał myśli, tak trochę na opak!
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Pozostawało tylko mieć nadzieję, że ten alkohol, który Cami wypijała pod ladą, to nie na jego rachunek, bo jednak nie zamierzał się dziś nawalić tak bardzo, żeby potem nie pamiętać, ile mniej więcej powinien wynosić jego rachunek pod koniec wieczoru. A gdyby coś się nie zgadzało, to był w nastroju, że mógłby zacząć rzucać się o ten drobny szczegół. Zresztą ostatnio w ogóle wkurzał się o wiele z pozoru nieistotnych spraw, dobrze wiedzą już o tym jego współpracownicy, no i ten małolat, który chciał ukraść ze sklepu parę batonów i tak się akurat niefortunnie złożyło, że Turner stał za nim w kolejce do kasy. Nawet lekarz, który przecież chciał mu pomóc, też usłyszał parę słów w nieprzyjemnym tonie. W końcu zaraz minie pół roku odkąd Prestonowi pościągali cały gips po wypadku, a doskonale wie, że nadal nie wrócił do takiej formy, jaką powinien mieć. Co z tego, że przez długi czas przed całym światem ukrywał swoje dolegliwości? Ba, nawet przed sam przed sobą wypierał to wszystko. Lekarz jest przecież prawie jak jasnowidz, z tym że do dyspozycji na zdobycze nauki, a nie szarlataństwo, więc wyniki badań powinny mówić mu, że coś tutaj nie gra. Nawet jeśli Turner uparcie zaprzeczał.
Nie był jeszcze pijany, ale i tak trochę zajęło mu skojarzenie, kim jest kobieta, która właśnie do niego mówiła. W pierwszej chwili miał ochotę ją zignorować, nie był w towarzyskim nastroju. Można było powiedzieć, że był totalnym przeciwieństwem tego gościa po drugiej stronie baru. Tamten musiał być w podobnym do Prestona wieku i zagadywał każdą nieszczęśniczkę, która podeszła złożyć zamówienie.
Zmrużył oczy i ściągnął brwi tak, że zmarszczki na jego czole stały się jeszcze bardziej widoczne, miało to na celu pobudzenie szarych komórek. No i bingo, dziewczyna okładająca samochód torebką.
- O, cześć. - stwierdził po chwili niezręcznej ciszy, przynajmniej z jego strony. - Dziś odwiesiłem zbroję na kołek. - powiedział, chyba chcąc zabrzmieć, choć odrobinę zabawnie, ale ton, w jakim wypowiedział te słowa, mógł jednak na to nie wskazywać. Będzie musiał nad sobą popracować, szczególnie względem ludzi, którzy jeszcze nie zdążyli nadepnąć mu na odcisk.
- Proponujesz skok na bank albo witrynę z najdroższymi alkoholami? - uniósł pytająco brew. Podświadomość mówiła mu, że nie powinien flirtować, to oznaczałoby, że stracił nadzieję, a ta się przecież jeszcze tliła. Ktoś by powiedział o nim, że pantoflarz, ale prawdą jest, że chyba nigdy mu tak nie zależało, a jak mu zależy, to nie odpuszcza tak łatwo. Właśnie dlatego zignorował dwuznaczność w słowach brunetki. Jednocześnie nie chciał zignorować jej tak kompletnie, bo jeśli będzie im się dobrze rozmawiało, a ostatnio przecież tak było, to są szanse, że choć przez chwilę doświadczy namiastki dobrej zabawy.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
No nigdy nie wiesz na którym wyląduje, tak samo jak nigdy nie wiesz, na którym drinku skończy się impreza! Tak właśnie działało życie, zawsze było trochę zaskakujące i nieprzewidywalne. I w końcu Preston Turner powinien coś o tym wiedzieć, a już na pewno wiedzieć to, patrząc na Cami. Ona w jego życiu pojawiła się totalnie niespodziewanie, zaskakująco i gadają bardzo zaskakujące głupoty przy okazji. Powinien więc się po niej spodziewać jedynie dalszych niespodzianek, niejasności i zaskakujących zwrotów. Jak na przykład dużego rachunku.
Co do kieszonkowca, to sam był sobie winien, wiadomo że kradnie się tylko bez świadków, a nawet wspólnika czasem trzeba zabić, z czystej konieczności, heh. No dobra, może i takie drastyczne rozwiązania wcale nie były konieczne, no ale hej, kradnięcie pod czyimś nosem po prostu było głupotą.
- To dobrze, słyszałam że zbroje ocierają w kroku, zwłaszcza w trakcie galopu - rzuciła głupio, ale jakoś tak samo wyszło. A potem uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Może tak, może nie, jak to powiedziałeś na głos, to zabrzmiało całkiem interesująco - zauważyła z rozbawieniem. - Ale myślałam, że bronisz prawa, a nie je łamiesz… - dodała, opierając się o blat i patrząc mu w oczy z zaciekawieniem. - I co zrobić, żeby taki skok nie zakończył się w hollywoodzkim stylu? - zapytała zaraz potem, unosząc brwi. Bo tam to śmierć, kiła i mogiła. No, może niekoniecznie kiła, bo ona nie była ładna i ekranowa, ale zjazdy z klifu, czy jakaś spektakularna śmierć w trakcie skoku już bywała bardzo często!
- A do tego prawdę mówiąc wyglądasz jakbyś pił na smutno.. więc taka misja mogłaby być z założenia samobójcza i tragiczna w skutkach - mruknęła po chwili, przyglądając mu się z zaciekawieniem.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Cami już ma spory wpływ na jego życie, głównie w tej sferze uczuciowej. Wystarczyło, że raz przewiózł ją swoim samochodem i już stała się jednym z powodów do zazdrości. Biorąc pod uwagę, że już teraz powinien się tego domyślić, to gdy tylko zobaczył brunetkę, to powinien w momencie odwrócić się na pięcie i wybrać inny bar. A może to był znak, że powinien całkowicie przestać pić? W każdym razie mimo zazdrości jego partnerki, on nie uważał, że ma sobie cokolwiek do zarzucenia w tej kwestii, bo wiele błędów popełnił, ale nie sądził, by przekroczył jakąkolwiek granice. Ot, pomógł kobiecie, która w danej chwili tego potrzebowała, a że porozmawiali przy tym w kąśliwo-żartobliwym tonie, to po prostu sposób na to, żeby nie jechać w krępującej ciszy. Właśnie dlatego daleko mu było teraz to próby ucieczki w popłochu. No i powiedzmy sobie szczerze, musiałby wydarzyć się cud, żeby Saiorse zechciała z nim porozmawiać, a on coraz słabiej w nadejście tego cudu wierzył. Mimo wszystko życie toczyło się dalej. Pewnie spotka jeszcze kilka takich Cami na swojej drodze, kieszonkowców pewnie też, ale akurat tego drugiego, to tym podlotkom raczej by nie życzył.
Choćby nie wiadomo, w jak parszywym był nastroju, to słowa barmanki rozbawiły go do tego stopnia, że roześmiał się wyraźnie, choć ten uśmiech wciąż nie docierał do oczu.
- Nie da się ukryć, życie rycerza bywa bolesne. - skinął głową, kiedy już udało mu się opanować śmiech. - Ale czego się nie robi w imię dobra... czy tam damy w opałach, nie? - dodał z przekąsem. Preston nie do końca wierzył w zwycięstwo dobra nad złem, bo we współczesnym świecie nie istnieje coś takiego, jak sprawiedliwość, więc też z tą jego rycerskością, to tak nie do końca. Wiedzę na ten temat bardziej brał z filmów o legendach arturiańskich i innych tego typu produkcji.
- Właśnie dlatego powinnaś jednak trochę uważać, co przy mnie mówisz. Wiesz, każde słowo może być użyte przeciwko Tobie i te sprawy. - uniósł jedną brew ku górze. Nie groził kobiecie, nawet jej nie ostrzegał. Podobno gliniarzem jest się zawsze, ale z drugiej strony mało jest takich policjantów, którzy są wzorami wszystkich cnót, wielu z nich ma na koncie cięższe występki, niżeli ludzie, którym zakładają kajdanki na ręce. To wszystko kwestia pozycji w łańcuchu społecznym.
- Co zrobić? Nie dać się złapać, to całkiem logiczne. - odpowiedział i dopił resztę piwa w butelce. - Można też spróbować współpracy z przedstawicielem odpowiednich służb. Tak tylko podpowiem, że wcale nie zarabiamy dużo. - powiedział ściszonym głosem. Mógł go zagłuszać głośny śmiech podrywacza w zbliżonym do niego wieku, ale wierzył, że Cami go usłyszy.
- Dobra z Ciebie barmanka. - przyznał. Nie trzeba było mieć, nie wiadomo jakiej intuicji, żeby rozgryźć powód wizyty Prestona w barze, ale przecież nie rozmawiali aż tak długo i ktoś nienadający się do tego fachu, mógłby nie odczytać sygnałów, które Turner mimowolnie wysyłał. - Ale spokojnie, nie zamierzam ze sobą kończyć. - dodał.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Zazdrość.. cóż, była dziwnym uczuciem. Zazdrość i zawiść, bo chyba nie powinno się rozdzielać tych dwóch rzeczy, bo podobno była zasadnicza różnica między nimi! Zazdrość działała jako coś motywującego, zaś zawiść… jako toksyczne, pochłaniające i paskudne uczucie. No ale, nie można być zazdrosnym o każdą kobietę, którą spotyka jakiś facet, bo to jednak paranoja. W życiu nie da się unikać wszystkich kobiet, no chyba że człowiek chce żyć w jakiejś jaskini. Ale jaki zdrowy związek rozpoczął się od wspólnej wyprowadzki do takowej? Gdyby taki był, to Netflix na pewno już dawno by opracował jakiś dokument, ale jeszcze tego nie zrobił, więc wiadomo że to fałsz i gówno prawda. No ale, Preston Turner zawsze mógł wyjść. Cami była.. magnesem na problemy. Sprowadzała je na siebie i na innych, ale oczywiście o tym nie mógł wiedzieć, bo i skąd? Nie rozgłaszała tego na prawo i lewo, nie było się czym chwalić. Poza tym sama przed samą sobą się nie przyznawała, że w ogóle jakieś tarapaty na kogoś sprowadza, czy że jest przyczyną własnych problemów…. czy że jakieś ma, bo hej, no wcale nie ma! Więc tak, Preston miał problem. A jak duży, to się dopiero okaże!
- Żeby zjeść za darmo i zaliczyć, jasne - pokiwała głową, z rozbawieniem - nie bez powodu nosili też te wielokilogramowe miecze… i te kopie. A potem i tak, jedna strzała i niejeden wojak padał - westchnęła, z udawanym smutkiem. - Albo zjadał go smok. Lubię wierzyć, że jednak kiedyś jakieś po świecie latały - rzuciła z rozbawieniem. A że w sumie były dinozaury, to można uznać, że te latające były trochę smokami. Tylko zianie ogniem może być ciężko osiągnąć w naturze…
- Masz na sobie podsłuch? Muszę Cię obszukać, dla pewności? - zapytała, marszcząc lekko brwi, ale oczywiście flirciarsko, nie na serio. To znaczy no, na serio by go mogła trochę pomacać, bo why not, wcale nie był brzydki, umięśniony też całkiem był. Jak tu nie korzystać? Raz się żyje i te pe!
- To wymaga umiejętności w stylu Ocean’s Eleven.. a i ich trochę złapali po drodze - zauważyła, powoli kiwając głową. -Ale spoko, coś wymyślę - dodała z rozbawieniem. A potem zaśmiała się cicho. - Kiepska reklama. A są jakieś inne benefity takiej współpracy? - zapytała, unosząc zaczepnie brew. Bo to było proste, zagadywanie o głupoty, mówienie byle czego. Ale… no faktyczne zajmowanie się swoimi problemami? No od tego trzeba uciekać!
- Poczekaj aż spróbujesz mojego drinka - rzuciła, chociaż podawała mu prosty alkohol, więc była to po prostu rzucona po drodze głupota. A potem uśmiechnęła się z rozbawieniem. - To dobrze, bo kto by wtedy ratował te wszystkie damy z zepsutymi samochodami? - zapytała, przechylając lekko głowę w bok.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston nie zdawał sobie sprawy z faktu, że Cami jest taka pechowa. No dobra, zepsuty samochód w środku naprawdę porządnej ulewy, mógł go jakoś tam naprowadzić, ale równie dobrze mógł to być jednorazowy pech, bo na przykład czarny kot przebiegł jej przez drogę tego poranka. Z całą pewnością jednak nie sądził, że to się roznosi na wszystkich, którzy znajdują się w promieniu nie bardziej odległym, niż dwa metry od brunetki. A Turner miał niestety to nieszczęście, że siedząc obok siebie w samochodzie, to nawet metr ich nie dzielił, więc tak jakby, był skazany na zarażenie się tą przykrą przypadłością.
Zresztą koniec końców Preston i tak nie może nikogo obwiniać o problemy w swoim związku. Nie ważne czy oskarżenia wobec jego osoby, okazały się słuszne czy nie. Dlatego po prostu kolejny wieczór z rzędu postanowił utopić swoje smutki w alkoholu. Tyle tylko, że niestety to mu w żaden sposób nie pomagało, to w końcu i tak wraca do mieszkania, w którym milion rzeczy przypomina mu ją, a potem wpada w jeszcze gorszy nastrój.
- Też im się coś od życia należało. - wzruszył ramionami. Nawet jeśli bywały momenty, w których od mężczyzny oczekiwało się właściwie tylko walki za ojczyznę i spłodzenia potomków, to trudno sobie wyobrazić, że nie chcieli oni normalnego życia, że będąc młodymi, nie lubili typowych dla danego czasu rozrywek, które prawdopodobnie zresztą w każdym momencie historii wiązały się z alkoholem i kobietami. To takie typowo abstrakcyjne rozmyślania Prestona, bo nie ma co ukrywać, że nie zbyt bogatej wiedzy na temat historii czy zwyczajów społeczeństw w kolejnych stuleciach. Już od czasów szkolnych wolał pracować mięśniami, niż głową, co skutkowało unikaniem różnych zajęć i brakiem zapału do czytania książek. Teraz zaś jeśli już ma na jakiś temat dobrą wiedzę, to jest to w jakiś sposób związane z wykonywanym od kilkunastu lat zawodem.
- Jestem czysty. - podniósł ręce do góry. Bardzo rzadko wykonywał ten gest, sugerujący całkowite poddanie się. Było to dziwne doświadczenie, a przecież zadawał sobie sprawę z faktu, że to tylko żarty. - W każdym razie, jeśli chcesz mieć wspólnika, to musisz porządnie przemyśleć kwestię zaufania. W tym świecie nie wierzy się na słowo. - podjął temat. Turner poruszał tematy, o których jest mowa w każdym policyjnym serialu w telewizji, nie zdradzał tutaj żadnych poufnych tajemnic zawodowych.
- Jakie benefity? Tu chodzi o spełnienie życiowej misji. - powiedział z wyraźną ironią w głosie. Jak się ustawisz, to możesz czerpać dodatkowe korzyści, ale w takiej mieścinie, gdzie najczęstszymi przestępstwami są jazda na podwójnym gazie i pędzenie bimbru w piwnicy, raczej trudno o układy dla własnych korzyści.
- To ja może poproszę jeszcze jedno piwo, tak dla zachowania dobrego zdania o Twoich umiejętnościach. - uśmiechnął się. - Znaleźliby się chętni. Mam paru milszych kolegów na komisariacie. - stwierdził. Nawet jeśli charakter pracy Turnera nie należał do najbardziej ekscytujących, to i tak lubił, to co robi. Gdy miał kilkumiesięczną przerwę, a potem tylko siedział za biurkiem na komisariacie, to myślał, że go rozniesie.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Cami była pechowa… bo sama pakowała się w pechowe życie i pechowe sprawy. Tak naprawdę to ona po prostu miała bardzo kiepską karmę w życiu, która mściła się na niej za bardzo kiepskie zachowanie w tym samym życiu. Bo jak ktoś, kto zostawił trzy osoby przed ołtarzem, miałby mieć wspaniałe, szczęśliwe życie? No nie pasowało to za bardzo. Poza tym Cami była trochę odpowiedzialna za pożar w jej domu rodzinnym, więc… no od zawsze miała sporo na sumieniu, a sumienie upomina się o karmiczne działanie. Więc karmicznie rzecz biorąc, aż się prosi, żeby jeszcze bardziej skomplikowała i tak skomplikowane życie Prestona.
- Szkoda że należnością było wtedy kobiety… - mruknęła, bo nie mogła się powstrzymać. Ale tak właśnie było. Zdobywanie ręki księżniczki w bajkach to jedno, ale prawdziwe oddawanie córek za posag, za ziemię, za wpływy… albo za polityczne gierki. Kobiety nie miały wtedy łatwo. - Naprawdę myślisz, że byłbyś rycerzem? No wiesz, w poprzednim życiu? Zawsze po stronie prawa? - zapytała z innej beczki, bo była ciekawa co Preston Turner sądzi o reinkarnacji. Poza tym chciała się czegoś o nim mimo wszystko dowiedzieć, skoro siedzieli tutaj razem i pili.
- Podejrzany chyba zawsze tak mówi - zauważyła, unosząc zaczepnie jedną brew. Właściwie to.. no nie miała nic przeciwko temu, żeby go obszukać i sprawdzić, co tam chował pod ubraniem. Zwłaszcza to ostatnie.
- Tak, to prawda. Tylko jak to obejść? Podpisać diabelski cyrograf? - uniosła brwi - nawet z nich były jakieś furtki, którymi można uciec… - dodała, chociaż w sumie to nie była pewna, czy tak było. Bo chyba diabeł zawsze wykiwał człowieka i zawsze go dopadł.. jak tego ziomka, co się chował na księżycu przed nim, bo w jakimś tam barze o charakterystycznej nazwie… dobra, nieważne, nie pamiętam tej historii dokładnie. Ale coś tam na pewno było!
- Zawsze trzeba pytać o benefity. Bo bez benefitów jest o wiele mniej przyjemnie - rzuciła z łobuzerskim uśmiechem, bo w końcu fwb jest fajniejsze, niż samo f! A przynajmniej według niej, ale nie była specjalistką w sprawie relacji… no jakichkolwiek.
- Mówisz masz - podsumowała, oczywiście od razu mu to piwo nalewając, po ściance, tak żeby piana miała idealny rozmiar. - A ty też jesteś miłym kolegą? - zagaiła, a potem podała mu piwo i nachyliła się nieco. - Pijesz na smutno czy na wesoło? - zapytała cicho, czując że zna odpowiedź.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston chyba nie do końca kupuje tę całą teorię z karmą. O, albo ta związana z przyciąganiem myślami dobrych lub złych zdarzeń do naszego życia, to już kompletne szarlataństwo. Tak naprawdę, to sami jesteśmy panami własnego losu i o ile nie mieliśmy wyjątkowego pecha i nasze dzieciństwo nie przebiegło w skrajnej biedzie albo patologii, lub jeśli nie mierzymy się z chorobami psychicznymi albo fizycznymi, to jesteśmy w stanie własną pracą, osiągnąć całkiem dużo. Podpalanie własnego domu rzeczywiście nie brzmi dobrze, to trudno logicznie wyjaśnić, z kolei kilkukrotna ucieczka sprzed ołtarza, będąc wciąż w tak młodym wieku, może się wiązać z brakiem gotowości na taki krok. Preston nie uciekł i na tym może polegał jego błąd, bo mając tyle lat, ile teraz ma brunetka, miał już w dokumencie tożsamości wpisane nie kawaler i nawet nie żonaty, a rozwodnik. Konkluzja jest taka, że każdy w życiu popełnia błędy, ważne, by wyciągać z nich, choć minimalne wnioski i to nawet nie od razu, mądrość może przyjść dopiero po jakimś czasie.
- Nie mówię, że to były dobre czasy. - powiedział, wyczuwając feministyczne nuty w słowach i zachowaniu barmanki. W sumie to miała rację, ale dla niego cała ta rozmowa, była tylko żartem, nie pochwalał wykorzystywania kobiet dla zysków, ani w przeszłości, ani teraz. Dobrowolnie niech każdy sobie robi co chce, ale tych, co przymuszają do czegokolwiek, to Preston by pozamykał w więzieniu o podwyższonym rygorze. - Nie, myślę, że dziś strzeżenie prawa jest łatwiejsze. Przed wiekami to mógłbym prowadzić karczmę, tam pilnować porządku i godnych zysków. O, albo byłbym stolarzem. - puścił wodze fantazji. Ta stolarka, to pewnie przez jego doświadczenia z naprawą samochodów, takie manualne prace mają sobie coś satysfakcjonującego i paradoksalnie uspokajającego, przynajmniej dla Turnera. - A Ty? W jakich czasach chciałabyś żyć i co chciałabyś robić? - zapytał, sięgając do miseczki, po garść solonych orzechów ziemnych.
- A potem stara się odwrócić uwagę pytającego i ucieka ile sił w nogach. - skinął głową. Tak przynajmniej taka sytuacja często przedstawiana jest w policyjnych serialach. Kto wie, może w realnym życiu też tak jest. Jednak w Lorne Bay nie ma zbyt wielu uciekających, zwykle ilość wypitego alkoholu uniemożliwia im pewne stawianie kroków.
- To się nazywa praca wywiadowcza. Infiltracja, przykrywka i te kwestie. Może nie tak dosłownie, ale mogłabyś użyć tego typy technik. Na to potrzeba dobrych umiejętności, a jak ma się je słabe, to jeszcze dużo czasu. - odpowiedział. Przed diabłem może i nie można uciec, ale od sprawiedliwego wymierzenia kary już jak najbardziej tak. To temat za dłuższą dyskusję i chyba nie chcieli takich poważnych tematów poruszać, więc nawet nie wypowiadał swoich myśli na głos. - Ale nie mówmy o przykrywce. Jestem tutaj prywatnie i spotkaliśmy się przypadkiem. - uśmiechnął się tajemniczo.
- W takim razie możemy podejść do negocjacji. - odpowiedział. Raczej nie chciał wyjść poza rozmowę przez bar, ale miło się rozmawiało, więc nie myślał o ewentualnym później. W ogóle nie był w nastroju na przemyślane postępowanie, bo jeśli chodzi o myślenie, to przez większość czasu w głowie miał tylko jedną osobę.
Skinął głową w podziękowaniu za nowy, pełny kufel i podjął: - Powiem tak, nie mam ostatnio powodów do radości. - podrapał się po zarośniętej brodzie. Kilka razy w życiu usłyszał, że jest dobrym gliną, ale ostatnio trochę w to wątpił i w dodatku był wyjątkowym kutasem dla swoich kolegów z pracy.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Karma to była bardzo wygodna teoria, wszystko można było na nią zrzucić. Powodzenia i niepowodzenia. Ale czy była prawdziwa, czy po prostu ludzie, którzy chcieli w nią wierzyć, wpadali w pułapkę tak zwanej samospełniającej się przepowiedni? Świat był pełen takich zaklęć. Wszystkie przepowiednie z przeszłości były tak zaprojektowane, żeby człowiek mógł je po fakcie dowolnie interpretować. Na przykład w dramatach Szekspira. Tam nieważne co się stało, wszystko się spełniało. A w religiach? Zawsze było usprawiedliwienie cierpienia i jakaś magiczna nagroda po nim. A ostatecznie po prostu zawsze łatwiej zwalać winę na cały świat, siłę wyższa, wszystko tylko nie na siebie. No i okej no, nie na wszystko człowiek miał przecież bezpośredni wpływ. Jak wjedzie w Ciebie pijany kierowca, to cóż… no stało się, nie jest to Twoja wina per se. I każdy też ma inny start w życie, inny przywilej… no życie bywało takie ,a nie inne, niezbyt sprawiedliwie. Czasami po prostu szit happens, a czasami szit happens złym ludziom. I kto wie co jest prawdą, a co nie.
- Łatwiejsze i przyjemniejsze? - zapytała z rozbawieniem. Bo wtedy to jednak się goniło na koniu za złoczyńcą, nie było takich granic jak teraz, nie było technologii, monitoringu, nie było dowodów na zbrodnie, nie było też sensownych sposobów na pozyskiwanie ich. Preston Turner się urodził w lepszych czasach pod tym względem.
- Prowadzenie karczmy musi być fajne. Ciekawe jak bardzo się to różni od tego co ja tu robię - rzuciła z lekkim rozbawieniem, pół żartem, a pół serio, bo trochę jednak wiedziała jakie obowiązki mieli jej szefowie. Ale z drugiej strony to było nieporównywalne do roli kelnerki, która po prostu roznosi rzeczy i zbiera hajsy.
- A ja chciałabym w tych, które nie wiadomo czy były prawdziwe, czy jednak nie. Z czarownicami, smokami, jednorożcami - uniosła brwi z rozbawieniem - a co do reszty… to jestem kobietą, nie chciałabym ryzykować, że wylądowałabym gdzieś bez swoich praw - dodała i skrzywiła się - nawet jeśli prowadzenie burdelu w dawnych latach musiało być zabawne… - dodała, unosząc brwi. No co innego miałaby robić? Być żoną i matką? No nie miały kobiety w przeszłości jakichś super perspektyw, nawet jak były super mądre to palono je na stosach albo męscy koledzy podkradali im osiągnięcia i przypisywali sobie. No słaby deal.
- Pokażesz mi kilka sztuczek? - zapytała, unosząc zadziornie brwi. Może jej się to do czegoś przydać, nigdy nie wiadomo! Zawsze może wykorzystać to przy roleplay z szpiegiem w tle, w sekstelefonie, w którym czasami pracowała. Dobrze płacili, a ona miała długi, okej.
- No dobra, więc skoro jesteś tu prywatnie, to powiedz mi coś prywatnego o funkcjonariuszu Prestonie, kiedy nie jest funkcjonariuszem - zagaiła, unosząc z zaciekawieniem brwi. Uśmiechnęła sie też nieco zadziornie po jego kolejnych słowach.
- Znam kilka sposobów na chociaż chwilowe znalezienie radości - rzuciła, niby niewinnie, ale… no właściwie czemu nie? W końcu nic jej przy nikim nie trzymało, mogła się bawić w życiu. Bawić życiem.
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
A może prawda w tych całych drogowskazach, mających ułatwiać ludziom codzienne egzystowanie jest rzeczą wyjątkowo subiektywną? Może każdy przeżywa to życie właściwie, byle tylko robił to w sposób zgodny ze swoimi przekonaniami. Chociaż nie, bo wtedy dyktatorzy, postępując zgodnie ze swoimi doktrynami albo wzorując się na swoich przodkach, też mogliby powiedzieć, że w gruncie rzeczy nie można im niczego zarzucać, bo do końca pozostali wierni swoim ideałom. Czyli to jednak nie działa w ten sposób. A więc zasada żyj i pozwól żyć innym, wydaje się najprostszą i najbardziej logiczną życiową myślą.
Takiemu Prestonowi nigdy nie było po drodze z wiarą w bóstwa. Jego rodzina nie była mocno religijna, a więc nawet gdy był dzieckiem, to nie musiał przestrzegać tych wszystkich obrządków właściwych dla wspólnoty, do której należeli. W gruncie rzeczy najdłużej miał z nią do czynienia w momencie śmierci swojego ojca, i nóż mu się otwierał w kieszeni, gdy duchowny mówił do jego niepełnoletniego wtedy rodzeństwa, że był w tym jakiś wyższy cel. Nigdy później jego droga nawet na moment nie zbliżyła się do kaplicy i nie wysłuchał ani minuty kazania.
- Wszystkie technologiczne zabawki są zajebiste i całkiem niezły radiowóz też, ale na koniec ktoś i tak może wydać nie dość duży wyrok. - przyznał. Zresztą to działa w dwie strony, czasem nawet jak jesteś niewinny, tylko po prostu znajdziesz się w złym miejscu i złym czasie, to przez samo pochodzenie możesz zostać osądzony jak największy zwyrodnialec. Z drugiej strony wystarczą odpowiednie koneksje albo dobrze rozwinięta umiejętność manipulacji i już jesteś w stanie ugrać całkiem dużo. Preston jest tylko małym trybikiem w tej maszynie i wkurza go, że nawet w przypadku pijanych kierowców, tak mało zależy on jego pracy.
- W gruncie rzeczy pewnie niezbyt. Choć wtedy trudniej było o towar. - odparł. Zupełnie nie interesował się czasami średniowiecznymi. To, co teraz mówił, to jedynie wyobraźnia i może trochę intuicja.
- Czyli jednak księżniczka. - rzucił ironicznie. Ale nie, to nie był żaden przytyk, praktycznie się nie znali, więc Cami nawet nie powinna brać do siebie jego słów.
Na dalszą część wypowiedzi barmanki, tylko skinął głową ze zrozumieniem. Kobiety nawet jeszcze dziś częstokroć mają słabszą pozycję, nawet jeśli sprawują to samo stanowisko, co jakiś facet w bliźniaczej firmie. W dawnych czasach i to właściwie nieważne gdzie wylądowała, zawsze miałaby zwyczajnie przechlapane. Są oczywiście kobiece ikony danego okresu, ale tu potrzeba ogromnej ilości samozaparcia, bo nie tak łatwo nią zostać, sprzeciwiając się całemu systemowi.
- Chcesz wiedzieć, jak otworzyć kajdanki drucikiem czy jak przekonująco kłamać? - zapytał z uśmieszkiem. Tego pierwszego chyba jednak nie mógł wyjaśnić, ale już sama wiadomość, że mając odpowiednie zdolności manualne, można się rozkuć, to całkiem istotna informacja. No i też może przydać się poza kontaktem ze stróżami prawa, gdy się np. chce odwrócić role.
- To, że zbuntowałem się i nie zostałem mechanikiem, już wiesz. To teraz dowód na to, że jestem głupi. - wskazał na palec, na którym lata temu wytatuował sobie inicjał imienia swojej byłej żony. Zostawił, by pamiętać, żeby już nigdy tak nie robić. - Pamiątka po małżeństwie z czasów szkoły policyjnej. - wyjaśnił. Był głupi, ale też w pewnym sensie romantyczny. Czy to przypadkiem zwykle nie idzie ze sobą w parze?
- Tak? Chcesz o nich opowiedzieć? - zapytał przeciągle i uniósł z pewnym zainteresowaniem brew ku górze.

cami o'brallaghan
kelnerka — shadow
29 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
trainwreck, czarna owca w rodzinie, która i sama przed sobą udaje, że wcale nie ma długów i problemów. I że wcale nie kocha Luke'a i nie wróciła do niego.
Życie w ogóle jest posrane w tym kontekście. W końcu bez zła nie ma dobra, bez bólu nie ma współczucia, bez straty nie ma docenienia tego, co się posiada. To wszystko jest w jakimś dziwnym balansie ying i yang, mroczna strona z jasną stroną. Jedno stoi obok drugiego, uzupełnia się wzajemnie i… się przenika. Bo w tym symbolu przecież są te kropeczki - czarna w bieli, biała w czerni.
- No cóż, jedyne na co można w ostateczności liczyć to na to, że karma tak czy siak kogoś dopadnie - oceniła po chwili. Bo jak ktoś ma krótki wyrok, ale pobyt w więzieniu okaże się koszmarem, to zdecydowanie dostał za swoje. A z drugiej strony, celem więzienia powinna być resocjalizacja a nie gnębienie, więc… w teorii aż tak źle nie powinno być. Inna sprawa, że są osoby, które po prostu powinny być permanentnie odseparowane od społeczeństwa, ale…. no żaden system nie jest idealny. Raport mniejszości był najlepszym przykładem na to.
- Księżniczki prowadziły burdel? - zapytała, śmiejąc się cicho. Ale no, to właściwie było dobre określenie, bo pochodziła z rodziny, która miała swój wystawny pałac i… cóż. Zdecydowanie przywilej od urodzenia jej towarzyszył i wykorzystywała go, jeśli miała ku temu dobrą okazję. A takie trafiały się często. No i była rozpieszczona, arogancka, więc… tak, trochę księżniczka i to rozwydrzona.
- Oczywiście, że oba - uniosła brwi - ale nie wiem czy to dobre miejsce do trenowania z tymi kajdankami, znam lepsze - dodała, unosząc zaczepnie brwi. U niej, u niego, mogą się pobawić z kajdankami! I to nie tylko w otwieranie.
- Oj… no tak, błąd nowicjusza, tatuaże z imionami robi się dopiero po 70, mniejsze ryzyko, że się będzie żałować - pokiwała głową. Co prawda sama miała małżeństwo, którego żałowała, ale nie była gotowa, żeby akurat to na głos powiedzieć.
- Po co opowiadać, jak można pokazać. A kończę pracę zaa… godzinę - uniosła brwi, zerkając na zegarek i uśmiechając się jednoznacznie. Preston Turner na pewno wiedział co się za tym kryje, w końcu był niezłym policjantem!
ODPOWIEDZ